Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
TRWAM.....
Autor Wiadomość
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-19, 21:57   

atutekkepa napisał/a:
Ja też przepraszałem żonę kilka razy w ciągu tego roku i ona twierdzi ,że mi wybaczyła,ale ma uraz do mojego niekochania i nie wie co będzie dalej tylko te słowa wypowiedziała gdzieś w lipcu zeszłego


Mnie mąż powiedział takie słowa 2 lata temu. Też go przepraszałam kilka razy, gdy byłam jeszcze w złym stanie emocjonalnym, efekt był jednak odwrotny od zamierzonego. Kiedy Bóg postawił mnie w prawdzie o sobie uświadomiłam sobie konkretnie pewne rzeczy i wtedy przeprosiłam męża za nie. Obiecałam, ze do rozmowy nie wrócę już, jeśli sobie tego nie rzeczy, powiedziałam, że zamierzam zadośćuczynić i wzięłam się za dotrzymywanie tej obietnicy i swojej przysięgi małżeńskiej w taki sposób jak powinnam była robić od początku.
Trwało jakieś 4 miesiące zanim mąż zaczął mnie zauważać i się do mnie odzywać (wcześniej unikał mnie, omijał szerokim łukiem). To nie są jakieś super relacje, ale są w ogóle (przez 2 lata nie było kompletnie nic).
Zajęłam się odbudową swojego wizerunku we własnych oczach (przedtem nie miałam go prawie wcale, a kryzys tylko pogłębił moja niska samoocenę). Nie mam pojęcia czy nasze relacje się jeszcze polepsza, ale teraz ja już jestem silniejsza, bardziej pewna swojej osoby, a przede wszystkim, dzięki świadomości miłości Boga do mnie, zaczynam dzielić się swoja miłością bez oczekiwań (uczę się tego cały czas).

Byleś już na jakimś spotkaniu wspólnoty? To naprawdę bardzo dużo daje. Rozmowa, w realu, z ludźmi na różnych etapach kryzysu, którzy wiedzą dokładnie co w tej chwili przezywasz, jest, jak dla mnie, o wiele bardziej cenniejsza niż pisanie na forum.
Pozdrawiam ;-)
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-19, 22:25   

Mam to szczęście że mam dwa ogniska sycharowskie niedaleko siebie.Jedno w Markach pod Warszawą ,a drugie u Pallotynow na Skaryszewskiej także jestem albo tu albo tu.Teraz w domu rozmawiamy że sobą jakby przez dzieci.Ja nie pytam żony nie interesuje się tym co robi .Jeżeli coś potrzebuje to pomagam i tyle nic więcej.Standardowo zniknęła z soboty na niedzielę..ja z dziećmi w domu ale miło spędziłem czas także radzę sobie..ale dzisiaj żona przysłała mi sms z zapytaniem gdzie jesteśmy i co robimy także na dzień dzisiejszy ta forma komunikacji jest chyba najlepsza .Staram się robić swoje czyli dbać o rodzinę.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-20, 10:20   

Ja nie wykorzystywałam synów do komunikacji miedzy nami. Nie chciałam stawiać ich w trudnej dla nich sytuacji, która, moim zdaniem, zmuszałby ich do "opowiedzenia" się po czyjejś stronie, a to, wydaje mi się, może być dla nich zbyt trudne i źle wpływać na ich własne przyszłe relacje w związkach. Nie mniej jednak kryzys i tak był widoczny w rodzinie. Starszy syn, z racji swoich problemów w relacjach z ojcem, automatycznie opowiedział się za mną, jednak ja starałam się i nadal staram pokazać mu szerszy kontekst sytuacji i wyjaśniać zachowania męża i mój wkład w sytuacje (oczywiście bez zbytnich szczegółów, bo nie wszystkie informacje są dla "uszu " dziecka). Ch ce jednak , aby wiedział, że za kryzys w związku zawsze odpowiadają obie strony, i ze małżeństwo jest tak ważnym sakramentem, ze należy o nie "walczyć".
Niemniej jednak, podobnie jak u Ciebie, przez długi czas jedyną forma komunikacji w naszym związku były sms-y.
Teraz to się zmieniło i maż sam potrafi przyjść i porozmawiać o czymś (nie tylko o sprawach bieżących rodziny). :roll:
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-20, 12:42   

Zeniu źle trochę się wyraziłem.Te rozmowy przez dzieci to tak jakby przy nich o nich.Po prostu jak są blisko nas to ja coś Powiem,a żona coś wtrącił i atmosfera się rozluźnia,.Jak jesteśmy sami to jest gorzej ja w pamięci mam te rozmowy o rozwodzie i inne złe rzeczy.A dzieci bardzo doceniają że tata jest po prostu tata.Kiedyś był mniej a teraz jest go więcejj i powiem tobie że tata sam widzę tata swoją przemianę i w nią wierzę Żona też widzi tą przemianę do dzieci i trochę to wykorzystuj, bo tata chętnie zostaje z dziećmi.Ssłucham tu cennych rad na tym forum już od paru ładnych miesięcy staram się wdrazac je w życie ale nie jest łatwo.Chciałbym bardzo czuć to co wiele z Was czuje czyli moc wiary i miłości, ale takiej prawdziwej.Wiele jeszcze przede mną.
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-23, 13:09   

Olgucha42 napisał/a:
Troszkę więcej pokory


Ja już podjąłem Tę Drogę. Wy też? :idea:

Pozdrawiam.
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-23, 16:53   

Ja tak przeglądam wzdłuż i w szerz forum też archiwum i tak naprawdę nie znalazłem takiego przypadku kryzysu jak mój.czyli żona wierząca bardzo w Boga odcina się od męża słowami ...wyjalowiles mnie z uczuć i uodpornić na swoją obojętnosc,że miałem ją i dzieci w d...i że to ona ułożyła mi scenariusz 17 lat życia.Kobieta będąca właściwie lokatorka bardzo dbającą o dom i rodzinę staje się w mgnieniu oka imprezowiczka i po ok.miesiącu robi w potężnych emocjach skok w bok i wcale nie zadość uczynią tylko chyba podświadomość podpowiada jej że to też moja wina.Oczywiście przy tym zmienia wygląd zewnętrzny garderoby,wybiela zeb y i myśli o plastyce biustu,a teraz przechodzi potężna samorealizacje ......Tak tak ja to wszystko przeżywałem z trójka dzieci jeszcze.I powiem Wam coś jeszcze bardzo dobrze że tak się stało bo czuję rzeczy niesamowite..wiele straciłem przez Te17 lat małżeństwa i wreszcie przyszedł czas na prawdziwą miłość bez oczekiwań,oraz prawdziwą miłość do Boga.
Amen.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-24, 06:28   

atutekkepa napisał/a:

Ja tak przeglądam wzdłuż i w szerz forum też archiwum i tak naprawdę nie znalazłem takiego przypadku kryzysu jak mój.czyli żona wierząca bardzo w Boga odcina się od męża


Atutek, po pierwsze mój przypadek jest podobny, tylko innych słów mąż użył i zachowuje sie inaczej. Po drugie myślę , że większość przypadków zaczyna się od odcięcia od współmałżonka, bo nie spełniał on w jakimś stopniu naszych oczekiwań (lub, najczęściej, nie robił tego w taki sposób jak tego oczekiwaliśmy). Nie znam osób piszących na forum, ani ich całkowitych historii, natomiast z ogniska znam osoby, których małżeństwa były bardzo związane, nawet aktywnie, zarówno z Bogiem jak i z kościołem a mimo tego jedno z nich zdradziło i odeszło.

Twoja żona, mam warzenie, pogubiła sie bardzo. Swoim zachowaniem rekompensuje sobie stracony, jej zdaniem, czas na dbanie o dom, rodzinę i Ciebie w oczekiwaniu na Twoja wzajemność. Możliwe jest nawet (nie znam Was, więc nie wiem), ze Ty odwzajemniałeś jej się tym samym, tylko z racji tego, ze mężczyźni inaczej niż kobiety okazują miłość, ona tego nie widziała i uznała swój wkład w małżeństwo za o wiele większy od Twojego.

[ Dodano: 2013-05-24, 07:13 ]
Nie wydaje mi sie abyś w tej chwili zmienił jej postępowanie, bo tak naprawdę zmienić możemy tylko siebie. Ktoś tu na forum napisał, że kryzys jest to czas dany nam przez Boga na uporządkowanie siebie i swoich relacji z Bogiem, ze sobą i ze światem i wcale nie gwarantuje to powrotu współmałżonka. Jeśli jednak współmałżonek wróci, to będzie to bonus od Pana Boga. Ja podzielam te opinię i widzę, ze Ty już tę prace podjąłeś, a Twoje słowa:

Cytat:
I powiem Wam coś jeszcze bardzo dobrze że tak się stało bo czuję rzeczy niesamowite..wiele straciłem przez Te17 lat małżeństwa i wreszcie przyszedł czas na prawdziwą miłość bez oczekiwań,oraz prawdziwą miłość do Boga.
Amen.


tylko to potwierdzają.
Poczytaj może sobie teraz książki o relacjach w związkach, o komunikacji (bo to jako pierwsze najczęściej zawodzi), o stawianiu granic. Dotrzymuj swojej części przysięgi małżeńskiej (posłuchaj ks Dziewieckiego, jeśli dopotąd tego nie zrobiłeś), próbuj wprowadzać zdobywana wiedzę w życie i kochaj "prawdziwą miłością bez oczekiwań"(jak sam napisałeś). Moim zdaniem tylko tyle i aż tyle w tej sytuacji można zrobić.
Powodzenia ;-)
Wierze, ze Bóg pomoże ci w Twoich działaniach.

Ps.
Popatrz jak pięknie naprawiają się Twoje relacje z dziećmi. Myślę, że jeśli wytrwasz w swoim postanowieniu naprawy związku i oprzesz się w tym na Bogu, to przekażesz im ważne wartości, które pomogą im w życiu, w ich związkach. W końcu przykład rodziców jest największym środkiem wychowawczym. :mrgreen:
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-24, 15:09   

Zeniu ją po prostu miałem rodzinę o którą dbalem ale to było wszystko bez większych emocji i uczuć.Oczywiście potrafiłem żonę przytulić dzieci od czasu do czasu też ale jak to żona określała że to takie sztuczne było,na takim wycofaniu.Ją trochę zdawałem sobie ztego sprawę ale jak nie wiedziałem że to jest blokada emocjonalną którą trzeba leczyć terapią ,a że żona się bardzo nieskarżyla to wydawało mi się że jest ok.A tak naprawdę to ona wewnętrznie krzyczała i teraz płace najwyzsza cenę.Wszyscy moi znajomi uważają że powinienem to zakończyć bo żona pi prostu mnie nie kocha,jesteśmy razem pod jednym dachem tylko dlatego że nie mamy wyjścia bo kredyt duży i nie ma innych opcji na separację fizyczną .I jeszcze do tego sytuacja finansową jest bardzo niestabilna bo ja pracuje w remontach mieszkań gdzie praca jest a zachwile mogę nie mieć,a żona masazystka i z tego zawodu sama z dziećmi się utrzyma.Także nie mam lekko ale mam determinac ję i cały czas jeszcze słucham siebie i swojego serca.A co do książek to co polecasz najlepiej?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-24, 15:20   

atutekkepa napisał/a:
Ją trochę zdawałem sobie ztego sprawę ale jak nie wiedziałem że to jest blokada emocjonalną którą trzeba leczyć terapią ,


Kiedyś miałeś blokadę, a teraz nie masz?
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-24, 16:01   

Dokładnie tak.puściło wszystko jak żona nie wytrzymała emocjonalnie i za przeproszeniem wszyskkie moje uczucia i emocje które miałem gdzieś na poziomie pięt wystrzelił z siłą huraganu w górę.To tak jakbym dostał obuche m w głowę.To strasznie trudne jest dla mnie.... bardzo kocham swoją rodzinę ale jakoś nie potrafiłem tego okazywać do końca.
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-24, 23:37   

zenia1780,

Zeniu, lubię Cię czytać. Pozdrawiam. :)
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-24, 01:09   

Witam
Odświerzam trochę swój wątek.
Żony stanowisko niestety się nie zmienia.Nie wyobraża sobie już życia że mną na zasadach małżeństwa bo to jak ona określiła trwa już 1,5 roku u nie ulegnie zmianie,że będę miał zawsze jej wsparcie i że i tak jesteśmy przecież rodziną no i musimy żyć dla dzieci żeby im nie burzyć dzieciństwa.I cały czas jestem dla niej kimś ważnym ale już w innej sferze.Ją jej na to że wierze w tą moją Age którą bardzo głęboko skrywa w sobie i że ją kocham i że brakuje mi jej...tak mniej więcej wygladala rozmowa sms pi jej urodzinach.
Niestety parę dni temu oddaliła znowu profil na sympatii pl.Zmodyfikowana go o nowe zdjęcia i opis..info dostałem od mojego kolegi.
Chce z żoną przeprowadzić ostateczna rozmowę o tym co czuje i będę próbował namówić ją na jakieś rekolekcje bo komunikacja między nami jest prawie żadna.Jeżeli się nie zgodzi będę musiał przejść do bardziej radykalnych środków czyli chce się wyprowadzić z najstarszym synem u doprowadzić do tego żeby spróbowała poradzić sobie sama bo ją zawsze jestem pod ręką a zresztą nie będę robił za opiekunka do dzieci jak ona będzie sobie randkować !!!!
Co myślicie o tym???

[ Dodano: 2013-06-24, 09:21 ]
Psychicznie jestem wykończony.Nie mogę się skupić na pracy.Sytuacja finansową wymyka się z pod kontroli.Nawet już nie wiem jak reagować na jej zachowania.Żoną wykazuje jakiś taki chory luz.Mam pozwolić na takie zachowania czy odpuścić.Napewno rozmowa tylko potrzebuje od was wskazówek.
Proszę o pomoc i wsparcie.MYŚLENIE MNIE WYKANCZA
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-27, 19:11   

Podbijam, Atutku.

atutekkepa napisał/a:
będę musiał przejść do bardziej radykalnych środków czyli chce się wyprowadzić z najstarszym synem u doprowadzić do tego żeby spróbowała poradzić sobie sama bo ją zawsze jestem pod ręką a zresztą nie będę robił za opiekunka do dzieci jak ona będzie sobie randkować !!!!
Co myślicie o tym???


Pytasz, co myślimy, to Ci odpowiem.

Bardzo niefajna jest taka postawa według mnie. Oczywiście ważne jest, byś okazał wyraźnie, że nie podoba Ci się jej zachowanie, ale pisząc, że nie będziesz opiekunkiem do dzieci, kiedy ona będzie randkowała, strzelasz do swojej bramki.
Jesteś ojcem, nie opiekunkiem, więc na Tobie leży taki sam obowiązek opieki nad nimi, jak na żonie. Bez względu na to, czy żona będzie randkowała, czy nie. Mam nadzieję, że to tylko takie słowa były, w nerwach. Dzieci, opieka nad nimi czy jakiekolwiek obostrzenia, które będą ich dotyczyły nie powinny być kartą przetargową w jakiejkolwiek rozmowie czy ustaleniach między małżonkami. Bo jak żona zechce, to skoro piszesz - stać ją - wynajmie sobie opiekunkę, więc i tak będzie randkowała.
W efekcie dzieci będą z obcą osobą, podczas gdy rodzice będą starali się przeciągnąć linę na swoją stronę.

Myślenie Cię wykańcza - piszesz. Bo skupiasz się troszkę chyba nie w tę stronę. Widać, że jesteś cały nastawiony na zatrzymanie, szarpanie, przekonywanie. Im więcej to robisz i im mocniej zaciskasz obręcze, tym bardziej żona Ci się wymyka. Ale tak to jest z drugą osobą - nigdy nie mamy jej na własność, a sam Bóg dał jej wolną wolę (Tobie też, każdemu) i jak widzisz, nie trzyma jej za kołnierz, "pozwala" jej lecieć w przepaść, a przecież kocha. Czasami człowiek musi się sparzyć, spaść na dno, żeby poczuć bezmiar zła, jakie staje się jego udziałem.

Pytasz, czy możesz pozwolić na takie czy inne zachowania. No a jak zabronisz? Zamkniesz na klucz w pokoju? A jak zamkniesz jej myśli? Nie jesteś w stanie.

Ty masz układać swoje życie. Już to Ci pisano wcześniej. Mebluj swoje życie. A więc ustabilizuj swoją sytuację finansową i zastanów się, czego naprawdę chcesz w związku z dziećmi. Mówisz, że wyprowadzisz się ze starszym synem. Jaki jest tego powód? Rozdzielanie rodzeństwa jest bez sensu totalnie. Nawet w czasie rozwodu sądy niesamowicie rzadko decydują się na rozdzielenie dzieci, dzieje się to w skrajnych przypadkach, kiedy jest patologiczna agresja pomiędzy rodzeństwem lub kiedy jest to rodzeństwo przyrodnie.

Nie bardzo wiem, co masz na myśli, pisząc, że sytuacja finansowa wymyka się spod kontroli, bo nie możesz skupić się na pracy. Odnoszę wrażenie, że troszkę usprawiedliwiasz się, jeśli chodzi o pracę. Jest sezon remontowy, dobrych fachowców w wykończeniówce brakuje, sama wiem, że tak jest, bo kiedy potrzebowałam kogoś do remontów, miałam ogromny problem, bo ekipy polecane mi przez innych (czyli dobre i solidne) miały kalendarz zajęty na najbliższy rok. Czemu więc martwisz się o swoją pracę? Masz fach w ręku, do prowadzenia firmy wykończeniowej nawet nie trzeba wielkich pieniędzy na inwestycje, chyba, że jakieś specjalistyczne narzędzia, typu wiertarki itd. Materiały zawsze daje inwestor. Cały Twój zarobek to praca Twoich rąk - jak u artysty, pisarza, lekarza.

Czy nie lepiej dla Ciebie będzie teraz skupić się na samorozwoju i inwestowaniu w siebie? Czy będziecie razem z żoną, czy nie - masz obowiązki, jesteś ojcem, sam siebie też będziesz musiał utrzymać. Obmyśl plan działania, jak rozreklamować swoje talenty, może poradź się kogoś, w necie jest mnóstwo for budowlanych, gdzie ludzie wręcz szukają kogoś do prac wykończeniowych. Kryzys kryzysem, ale ludzie wymieniają płytki, odmalowują ściany, przebudowują, odbierają nowe mieszkania, w których
trzeba kłaść podłogi itd.

Jeśli czegoś nie umiesz, to dopytaj, doczytaj, doucz się.

A wiesz, po co?

Dowiesz się, kiedy staniesz mocno na nogi, jako głowa rodziny, jako mężczyzna. Sam przed sobą będziesz bardziej pewny siebie, pewny swojej wartości, bo nie ma nic fajniejszego, niż pracowity, zaradny, niezależny od nikogo - mężczyzna, mąż, ojciec.

Skup się na tym i na razie zostaw to, czego zmienić i tak nie możesz. Walcz o siebie.
 
     
atutekkepa
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-07-01, 16:27   

Dzięki Svallow za te słowa.
Potrafisz dać wsparcie..
Tak też czynię jak piszesz...trochę się uspokoilem wewnętrznie..ale jest cały czas we mnie dużo niepewności.Miałem wprawdzie tą poważną rozmowę z żoną nic się nie zmienia w jej uczuciach przekonaniach i dążenia do samorealizacji...zrobiła maturę teraz chce robić licencjata z fizjoterapi..po to by później pomagać ludziom i pracować w którymś z ośrodków rehabilitacyjnych.Na dzień dzisiejszy już ma ustalony scenariusz na trzy lata do przodu.Plus ostatniej rozmowy jest taki że zaczęliśmy w miarę zaczęliśmy że sobą rozmawiać.Oczywiście ściana emocjonalna i uczuciowa jest zachowana..czyli jesteśmy dla dzieci dla rodziny ale nie jesteśmy razem ale z drugiej strony bez mojego wsparcia nie poradzi sobie..ja i tak jestem dla niej tarczą od strzałów że strony rodziny.na koniec powiedziałem jej że będę dla niej i dla dzieci....ale to od niej zależy ile to czasu będzie.

Nie jest łatwo żyć pod jednym dachem z żoną której nie można dotchnac nie ma wzajemności wspólnego spędzania czasu...ale przynajmniej napewno potrafię teraz słuchać kobiet.
Narazie po prostu jestem....jestem dla rodziny.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4