Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Straciłam męża ,na zawsze jak sobie z tym poradzić
Autor Wiadomość
Templariusz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-17, 09:37   

BetiSw...Wilkoo ma po części rację, Piszesz " jak mam sobie radzić"...wnioskuje z tego, że psycholog Ci nie pomaga, chyba powinna poszukać innego. To tak jak z lekarzami...są lepsi i gorsi. No i nie zapominają o Wspólnocie Sychar .Jestem pewien, że spotkanie w "realu" z osobami którzy mają już za sobą drogę przed która stoisz wiele by Ci dało. Szukanie pomocy i wsparcia głównie na forum jest ryzykownym pomysłem
Ps. Pisząc" real" nie miałem na myśli sklepu ;-)
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-17, 09:45   

Dlaczego jest to ryzykowanym pomysłem? Naszemu Małżeństwu pomogły wypowiedzi Ludzi na tymże Forum właśnie. A co do Psychologa, to nie jest tak, że w Nim jest wina. Trzeba uświadomić sobie, że idę do Psychologa, by rozwiązać swój problem, stawiając sprawę w Prawdzie; nie przychodzę zaś po to, by słuchać (wyrwanych z kontekstu) sugestii, które miałyby potwierdzać moje racje. Przede wszystkim, ważna kwestia : inną rolę zajmuje Psycholog, a inną Terapeuta, w procesie Naszego Uzdrowienia. Terapeuta już tak łatwo nie pozwoli na to, byśmy wkręcali sobie : jacy to biedni i pokrzywdzeni jesteśmy.. bardzo często to właśnie poczucie krzywdy (szczególnie u Kobiet) stoi za większością złych i nieodpowiedzialnych decyzji.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-17, 09:56   

Wilkoo napisał/a:
Terapeuta już tak łatwo nie pozwoli na to, byśmy wkręcali sobie : jacy to biedni i pokrzywdzeni jesteśmy.. [/b]


Dobry psycholog, w szczególności specjalista od terapii małżeńskiej też nie pozwoli na lamentowanie. Nie pozwoli też na oszukiwanie i szybko wyłapie fałsz.

Niektórzy ludzie piszący na forum są w fatalnej kondycji psychicznej i potrzebują nie tylko szybkiej wizyty u psychologa ale i najczęściej wizyty u psychiatry (potrzebują leków).
Czytanie forum i modlenie się nie pomoże w takich przypadkach.

Czy jeśli natkniemy się sami na marnego lekarza to potem innym odradzamy chodzenia do lekarzy w przypadku ciężkiej choroby???
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-17, 10:06   

Mamy świetnego Psychologa, z Żoną. I mimo Jego ogromnego doświadczenia, specjalizacji i talentów, Żona ... popełniała błąd, o którym pisałem wyżej. Dopiero, gdy (trzy razy) "zdemaskowałem" Ją, zaczęła zupełnie inaczej patrzeć na spotkania z Nim. Moja Agnieszka potrafiła dalej iść z tą postawą. Sugestie, które poddawała następnie nadinterpretacji, przekazywała mi potem, jako opinia i ocena mojej Osoby. Wykorzystywała autorytet Psychologa, wkładając Mu słowa w usta, których nigdy nie wypowiedział. Słowa te oczywiście odnosiły się do .. oceny .. mojej Osoby. Dziś jest już inaczej : śmiejemy się z tego.
 
     
delirium
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-17, 11:12   

Betisw
1. CZY WIERZYSZ W BOGA?
2. CZY WIERZYSZ, ŻE BÓG JEST WSZECHMOGĄCY?
Czy raczej, że od Ciebie i Twojego działania wszystko zależy?[size=18]
3. CZY WIESZYSZ, WIESZ, ŻE JEZUS CHRYSTUS JEST NAJLEPSZYM LEKARZEM?

- Czy byłaś u spowiedzi?
- Czy przystępujesz do Komuni św.?
- Idź do Kościoła gdzieś gdzie jest Adoracja Najświętszego Sakramentu. Pobądź przed Nim. Na klęcząco lub siedząco. Pomódl się, powiedz MU coś od siebie, wszystko jedno co. Może to, co piszesz do nas? ON NA CIEBIE CZEKA.
Pozwól Mu dotknąć Twojego zbolałego serca, emocji. On NAPRAWDĘ może wlać w Ciebie więcej spokoju, odrobiny optymizmu niż my wszyscy razem wzięci.
Czy.................POZWOLISZ MU NA TO?

Wiele osób już to Ci sugerowało. Zapewniam, że z troski o Ciebie, z własnego sprawdzonego doświadczenia, że od TEGO trzeba zacząć.

CZY POZWOLISZ BOGU, ŻEBY CI POMÓGŁ? CZY DASZ MU SZANSĘ?

Serdecznie pozdrawiam
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-17, 11:29   

Dla Osób, które - jak tłum. "nie potrafią poczuć Boga", bardzo owocne jest wejście do Wspólnoty. Ona pomogła mojej Żonie, która wcześniej szukała rozwiązań wcześniej, tylko nie w Bogu.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-17, 11:50   

Wilkoo napisał/a:
Dla Osób, które - jak tłum. "nie potrafią poczuć Boga", bardzo owocne jest wejście do Wspólnoty. Ona pomogła mojej Żonie, która wcześniej szukała rozwiązań wcześniej, tylko nie w Bogu.


Wilkoo
O ile dobrze pamietam, kilka dni temu pisałeś, że ludzie z Odnowy w Duchu Świętym, ze wspólnoty do której należy Twoja żona działali przeciwko Waszemu małżeństwu (doradzali rozstanie) ???
 
     
BetiSw
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-18, 12:34   

Nie wiem czy specjalista pomoże czy nie...ale chwytam się wszystkiego i wszystkich
Coś w tym jest co napisał Wilkon....chodzi o to ...że osoba taka jak ja ,odrzucona ,która kocha ,i ma poczucie winy....nie mysli nie raz racjonalnie to ja wiem....ale chęć odzyskania męża jest dla mnie silniejsza i nieraz nie potrafiłam inaczej mysleć czy robić...Coś w tym jest co napisałeś ,bo ja szukałam rozwiązania dla mojej sytuacji,ale nie takiego że ktoś mi napisze że ,mąż ze mną niebędzie mam sie otrząsnoć itp, tylko szukałam tych postów tych słów gdzieś ktoś mi powei ,,"twój maż zrozumie poczekaj ,jestes dla niego ważna tylko potrzebuje czasu,,ale przyjdzie do Ciebie"
Ja wiem że niejestescie cudotwórcami, nie znacie ani mnie ani mojego męza ,wiem tez że kazdżdy człowiek jest innny. Nauczyłam się że mój mąż co innego robił co innego myślał a jeszcze co innego mówi....nie wiem ale wydaje mi się że dawał mi sprzeczne sygnały..kiedy się wyprowadziłam ,następnego dnia żałowałam ,że to zrobiłam, ale coś kazało mi nie wracać ,,nie wróciłam...teraz się zastanawiam czy dobrze zrobilam...zastanawiam sie nad wieloma rzeczama....gdyby nie moja zdrada to moze było by inaczej ....moje poczucie winy jest silniejsze ode mnie chyba nigdy sie od tego nieuwonie że moglam być szczesliwa z mezem i z dzieckiem...
Caly czas czekkam na jego jakikolwiek ruch ,telefon sms..ja nie pisze nie dzwonie ( jest to dla mnie bardzo trudne bo wczesniej dzwonilam codziennie do niego) ,, ale cisza 5 dzień cisza....chcialabym zeby chociaz zapytal sie jak synek:(
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-19, 10:07   

Powiem jak było u mnie- może znajdziesz cos dla siebie. Gdy mąż odszedł byłam w bardzo złym stanie, nie jadłam nie spałam itp... W nocy klekałam i odmawiałam różaniec, tyle razy ile razy sie budziłam. Pomyslałam, że albo padne ja, albo pokonam sama te lęki. Poza tym kleczałam przez Najśw. Sakramentem- skoro Jezus powiedział "przyjdzcie do mnie wszyscy...a Ja was pokrzepię" to pomyslałam sobie, że On na pewno mówi Prawdę, że po prostu tak jest.... Trwało to 2 miesiące. Poza tym ponad rok mówiłam trzy części rózańca dziennie. Miałam tez silne wspracie od moich sióstr. I dałam radę bez leków, psychiatry. Bóg Jest i Pomaga.
Uważam ,że psycholog i terapia jest ważna, ale bez aspektu Boga i wiary w Niego- nie do końca przyniesie uzdrowienie duszy.
Jestes zraniona i cierpisz- takie choroby leczy Jezus, Jego Przenajświetsza Krew. Obwiniasz się, szarpiesz, twoje emocje się burzą.... oddaj to Maryi, codziennie, za każdym razem od nowa, a zobaczysz, ze z każdym dniem twoje rany będą mniej bolaly, aż w końcu odzyskasz spokój.
Powiem nawet więcej- dopóki nie odzyskasz tego spokoju nie ma sensu powrót twego męża, bo miedzy wami nie będzie dobrze.
BetiSw- zaufaj... to jest twoja pustynia- bez Boga i Jego prowadzenia będziesz sie tak błakać bez celu, z Nim odzyskasz kierunek, przejdziesz to.
 
     
BetiSw
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-19, 10:51   

Ja też nie spie ,jem bardzo mało..czasem mam dzien że poprostu nieumiem podniesc głowy bo niby po co...wiem że mam dziecko i to w sumie dla niego wstaje...i przeciez musze chodzic do pracy żeby miał godne życie........masz racje bardzo chciałabym być z mezem brakuje mi go pod kzdym względem, tyle się już nauczyłam ,teraz niedałabym się tak traktowac ,ale juz sie stało, ja byłam gotowa zmienic sie dla niego .....najgorzej jest wekend przeżyć.....wczoraj sobota ,zastanawialam sie czu hest u niej ,co robią itp ,niezadzwonilam ale męczylam sie bardzo, w normalnych warunkach zadzwonilabym zapytala gdzie jest co robi...dzis niedziela tez sie zastanawiam co robi bo napewno nie siedzi w domu moze z nia jest na spacerze...;(
tylko co ja moge zrobic ,,chyba tylko czekać....tak mnie meczy zeby zadzwonic ale boje sie ze albo nieodbierze albo cos mi zlego powei i poczuje sie jeszcze gorzej...
Minoł 6 dzien a on zero kontaktu z nami ma:( myslalam ze o synka chociaz sie zapyta ,czy to mozliwe ze juz za nim nie teskni:( przeciez to jego syn,,,nie wiem ale jak by było odwrotnie ja bym dzien w dzien dzwonila do synka porozmawiac....nie raz sobie mowie co bedzie to bedzie ,ale bardzo bym chciala zeby zrozumial ze jest dla nas wszystkim i ze tez musi z siebie cos dac zeby bylo dobrze..gdzies tu wyczytalam na forum,,ktos napisał.....ze ta cisza miedzy małżonkami...oczyscila atmosfere i po tym wszystkim wrocili do siebie ,niewiem jaki to byl czas ,czy miesiace czy dluzej, ale u na s to trwa juz 5 miesiac ...tylko chyba niebylo ciszy,,,bo ja uwazam ze cisza nas bardziej odddali niz zblizy.....
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-19, 11:25   

Beti, zajmij się synkiem, sobą, zbieraj siły z dnia na dzień.
Ja sobie pomyślałam w pewnym momencie tak: Bóg wie co robi i nie da mi zginąć. Całe cierpienie ofiarowałam za mojego męża i siebie. Im wiecej sie modlilam tym bardziej mój mąż był w sosunku do mnie napełniony nienawiscią, tym bardziej oddalalismy sie od siebie, teraz nie mamy właściwie kontaktu. Uznałam ze widocznie tak ma być.
Modle się o spełnienie Woli Bożej w moim zyciu, zaglądam często na to forum i zyję.
Dzis moge powiedzieć (minął juz rok), ze Bóg mnie nie zostawił- z każdej strony działy sie cuda, jakby chciał powiedzieć- spójrz, jestem z tobą, nie zostawiłem cie, a to co sie dzieje jest pod moją kontrolą, wlos cie z głowy nie spadnie bez mojej wiedzy.

W twoim małżenstwie nie było dobrze. Bóg chce to uleczyć. On Jeden wie jak to zrobic najlepiej.
Popros Go niech Cie prowadzi, a zobaczysz po czasie, że Jego obietnice nie są puste, że On JEST i czuwa, i przeprowadzi Cie przez pustynie.

Beti, przeczytaj w Biblii wyprowadzenie narodu wybranego z niewoli egipskiej. Rozważaj to. Moze odkryjesz ze Ty teraz tez jestes na pustyni. A Bóg chce zaufania i wierności.

Zbieraj siły z dnia na dzień, znajdz psychologa, zajmij sie Synkiem, módl się i trzymaj sie prosto. Jesli dusza boli- to tez czemus służy. Cierpienie jest wpisane w nasze zycie- nikt go nie uniknie. Przyjdą też dobre dni.

[ Dodano: 2013-05-19, 11:37 ]
i jeszcze jedno- czytam Twóją historię i widać ze u was nie było dobrze od dwóch lat.
Wyczerapałaś wszytskie ludzkie srodki zeby to naprawić- bez skutku.
Wiec teraz oddaj to Bogu i ciesz się, że ON zacznie działać.

Ja od miesiąca juz tylko dziękuję za działanie Boga w moim życiu- u mnie tez juz nic nie pomagało. Co jakis czas było źle.
a skoro ma byc ciagle źle to jaki sens tak zyć.

Więc ciesz sie, że ten "chory" układ u ciebie juz sie skonczył. DZiecko potrzebuje spokoju, silnej i mądrej matki. A jak Ty to zrozumiesz- jest szansa ze i mąż do Was dołączy. (podkreślam szansa, nie pewnośc, bo tego nie wiemy).

No, tyle... :-) życze spokojnej niedzieli.
co jakis czas wyślij do męża swojego Anioła Stróża- on wie co ma robić i czeka na współprace z Tobą. a jak nie wierzysz w Aniołów to poczytaj DZienniczki Św. Faustyny- twoje życie nabierze innego sensu.
 
     
BetiSw
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-19, 13:34   

mąz dzis zadzwonil ze chcialby synka wziasc na pare godz na lody itp....serce mi zadrżało...przerazilam sie mowiac szczerze ,palnelam czy bym mogla z nimi jechac, przeciez do tej pory jezdzilismy razem ,,poweidzial ze ka mam synka caly czas ze on chce z nim sam tez pobyc..
Niezrozumcie mnie zle ,ja nie jestem samolubna to jest jego tatus i wiem ze za nim tęskni....ale chcialam z nimi pobyc dwowa ,patrzec jak synek się cieszy itp...własnie pojechali do miasta ...sami:( kurcze ogarnia mnie przerazenie niewiem czemu....nie boje sie z emojemu synkowi stanie sie krzywda ,poprostu niechce zeby Kacper mial kontakt z tamta koleżaną mojego męza powiedziala mi tyle przykrych słów że niechce żeby moj syn ją poznal....
Mam pytanie....czy teraz jesli maz zabiera go zeby z nim pobyc be zemnie ,,to maleją moje szanse :( ,ja myślalam ze jak spedzimy czas razem zobaczy ze jest fajnie bedzie mu łatwiej ...a teraz po tym telefonie zwyczajnie sie poplakalam wiem ze niemoge mu zabronic ,go zabierac ,ma takie same prawa ,ale teraz to juz niebedziemy spedzac tyle czsu razem,,a do tej pory bylo tak ze jesli przyjezdzal do synka na niedziele to spedzalismy razem ten czas
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-19, 15:20   

Beti
każdy kto pisze na forum chce uslyszec od innych....bedzie dobrze. jedno na pewno mozna powiedzieć :bedzie lepiej. lepiej niekoniecznie oznacza "i żyli długo razem i szczęśliwie", ale po prostu lepiej. Świat nie ogranicza się do jednej osoby....
mocno w to wierze:będzie lepiej, a nawet całkiem dobrze!...kiedyś
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-20, 09:20   

Beti, wcześniej martwiłaś się, że NAWET o synka nie zapyta, a kiedy w koncu zapytał, martwisz się, czemu nie chce spędzać czasu z Tobą i szukasz możliwości (i powodów), żeby jednak były te spotkania wspólne.

Piszesz, że "chcesz odzyskać męża". Ale czy mąż to dom czy samochód, że można odzyskać? Odzyskać można mienie, coś, rzecz.

To zrozumiałe, że chciałabyś usłyszeć tutaj, że mąż przemyśli, wróci, wszystko będzie dobrze. Ale to dziecinne chcecie.

Może ten kryzys jest po to, byś dojrzała?

Musisz koniecznie mieć własne życie - poza mężem. Swoje zainteresowania, swoje cele, swoje priorytety, które Ciebie tylko dotyczą, a nie męża. Bez tego nigdy nie odzyskasz równowagi emocjonalnej, a bez tej równowagi nie ma co marzyć o uzdrowieniu relacji małżeńskiej.

BetiSw napisał/a:
Mam pytanie....czy teraz jesli maz zabiera go zeby z nim pobyc be zemnie ,,to maleją moje szanse :( ,ja myślalam ze jak spedzimy czas razem zobaczy ze jest fajnie bedzie mu łatwiej ...a teraz po tym telefonie zwyczajnie sie poplakalam wiem ze niemoge mu zabronic ,go zabierac ,ma takie same prawa ,ale teraz to juz niebedziemy spedzac tyle czsu razem,,a do tej pory bylo tak ze jesli przyjezdzal do synka na niedziele to spedzalismy razem ten czas


Nie myśl o tym, jako o Twojej porażce. Raczej ciesz się z tego, że ojciec nie unika kontaktów z dzieckiem i nie stracą obaj swojej więzi, to jest najważniejsze.

Natomiast masz prawo jako matka nie zgadzać się na kontakty dziecka z kochanką męża. Jeśli prośby nie poskutkują i naprawdę mąż nie da się przekonać, że nie ma prawa wikłać dziecka w relacje ze swoją kochanką (a nie ma prawa), to zostaje jeszcze sąd. Choć to ostateczność, ale no cóż. Nieraz nie ma wyjścia.

Kontakt dziecka z kochanką ojca czy kochankiem żony jest dla niego jedynie destrukcyjny. Jako pełnoletni - sam sobie zdecyduje, czy tak woli, jednak póki jest pod Twoją opieką, to dla jego dobra i dobra jego przyszłości nie może otrzymywać komunikatu, ze to normalne, że tatuś ma nową kobietę czy żonę, że tak można i że to norma.

Owszem, takie jest życie, ale nie jest to normalne.

Sądy przychylają się do wniosków matek, często jest tak, że sąd nakazuje wówczas ojcu spotykać się z dzieckiem w miejscu zamieszkania dziecka (czyli w domu jego matki), oraz zakazuje kontaktów dziecka z kochanką ojca (czyli odpadają na przykład wspólne z kochanką wakacje, święta) itd. Może przeczyta ten wątek forumowiczka, która pisała o tym, że sąd w jej przypadku taki właśnie wydał wyrok i ojciec nie mógł poznawać dziecka z kochanką? Ja interesowałam się tym pobieżnie, bo mąż akurat nie zabiegał o kontakty naszych dzieci ze swoją kochanką, więc tu tego problemu nie było. Spotkania były albo u teściów (nie tolerowali kochanki), albo u nas w domu.

Oczywiście dopóki nie pojawi się dziecko męża i tej kochanki. Wówczas sąd już może przystać na wniosek ojca, by umożliwość dziecku kontakt z rodzeństwem. Dla sądów świeckich już wtedy nie ma znaczenia, że nowe dzieci są "nieślubne".

Warto jednak znać swoje prawa. Póki co - mąż nie ma prawa ciągać dzieciaka na spotkania z kochanką (dzisiaj tą, jutro tamtą?) i robić mu wody z mózgu na temat związków, rodziny, sączyć mu chore sytuacje do głowy. I według mnie tutaj trzeba ostro postawić granice.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 8