Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Milosc nigdy nie ustaje? kolejny koniec malzenstwa
Autor Wiadomość
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 09:19   

kiedysbylam napisał/a:
ze ja chce rozwiazywac formalnosci, ale musze. Bo on tego chce

Dziewczyno nie chcesz, to nie rób tego. Daj sobie czas. Co to znaczy, że on tego chce? Stawianie granic to pokazywanie, że nie godzisz sie na krzywdzenie. Jeśli wierzysz, że małżeństwo można odbudować, to w tym trwasz i dlatego nie rozdzielasz, nie ułatwiasz trwania w złym. Mąż jest wolny,więc nie zatrzymujesz go, niech bierz walizkę i buduje "nowe"( a tak naprawdę wiarołomne) życie i zaczyna z tym kimś od zera. Tutaj jest Wasze wspólne, nie Twoje, ale Wasze i tu może zawsze wrócić i dlatego Ty nie godzisz się na niszczenie!

[ Dodano: 2013-05-10, 09:25 ]
Kiedyśbyłam napisała: "...ja tez ciagle zyje w strachu..."
A Ty wiesz, że lęk pochodzi od złego? A gdzie ufność w Panu? Przycież Pan jest w każdej chwili naszego życia, a w chorobie i cierpieniu szczególnie. Sam powiedział, że zdrowi nie potrzebują lekarza, którym On jest! Więcej odwagi i zawierzenia Jezusowi. Zobaczysz, że wtedy zaczną dziać się cuda w Twoim sercu i "już bać się nie będziesz". Pogody Ducha Kochana.
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 09:30   

AWS - dziekuje.
Piszac formalnosci - nie mam na mysli rozwodu ani nic takiego. Chodzi tylko o to mieszkanie razem. To co mam zrobic? Jak mam wyznaczyc granice - zeby mnie nie krzywdzil (teraz to robi mieszkajac pod 1 dachem, a nie szanujac mnie i kontynuujac swoj romans i swoje nowe zycie)? Krzywdzi mnie i dlatego nie chce juz z nim mieszkac, nie chce na to pozwalac. A jedynym sposobem zeby sie wyprowadzil, jest zalatwienie tego formalnie - rozdzielnosc majatkowa najpierw a potem w banku z kredytem. On powiedzial wyraznie wielokrotnie - on sie nie wyprwoadzi do tego czasu. I go wyrzucalam i prosilam zeby sie wyprwoadzil, skoro tak bardzo nie chce ze mna byc i 'nie moze mnie juz zniesc'. Ale on ma to gdzies? Mam wybor - albo zalatwic to co trzeba i wtedy sie wyprwoadzi - i nie bedzie mnie krzywdzil, albo nie zgodzic sie na formalnosci i wtedy bedzie mieszkal w naszym mieszkaniu nei wiem jeszcze jak dlugo i robil to co robi dalej, lrzywdzac mnie. Co mam zrobic?
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 09:46   

Kochana wiem jak to jest, bo mój mąż mieszkał dwa lata, traktując mnie bardzo żle. Teraz, gdy się wyprowadził jest mi łatwiej. W moim przypadku zrobił to sam, na znak protestu, gdy powódźtwo o rozwód zostało oddalone. Jeśli czujesz, że nie dajesz rady tak obok, to faktycznie zrób rozdzielność majatkową (by uchronić się od ewentualnych jego długów). O podział majatku niech on zabiega, bo Tobie to niepotrzebne. Sprytny ten Twój mąż, bo Twoimi rękami chce załatwić sobie "paszport" do pójścia na zieloną trawkę. A później możesz usłyszeć, że przecież sama chciałaś. Rozrabia, więc niech bierze konsekwencje na siebie, a nie zasłania sie Tobą przez niefajny szantaż,;wyniosę sie, jak się na wszystko zgodzisz. Teraz szantażuje podziałem majatku, a jaka masz pewność, że nie będzie tkwił dalej, by w podobny sposób wymusic na Tobie zgode na rozwód? Zobaczy, że się da, więc dlaczego nie kuć żelazo, póki gorące?
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 09:55   

no sprytny, sprytny i wygodny....

no wiec wlasnie- ogolnie nie chcialam zalatwiac od razu formalnosci, no bo nie chcialam sie z nim rozstawac, tak? Ale skoro wiem ze to poki co nieuniknione to wlasnie sama chce zeby sie wyprwoadzil i zaczal ponosic konsekwencje swoich decyzji.

Zgodzilam sie wiec w sumie tylko na to, ze ogolnie sie rozstajemy, ale z reszta postawilam wiele swoich warunkow - ja wyznaczylam date kiedy mozemy jechac do polski, notariusz w moim miescie, wszystkie koszta na pol (najpierw chcial zebym sama placila za koszty zalatwienia sprawy z mieszkaniem w anglii, skoro to ja chce tutaj zostac), z mieszkanie mw polsce chcial robic jakies dziwne darowizny na papierze, na co tez sie nie zgodzilam i bedzie normalna sprzedaz, tutaj powiedzialam ze ja zostaje. A jaka mam gwarancje ze faktycznie sie wyprowadzi i pozwoli mi zostac? A no taka, ze zanim cokolwiek zaczniemy w polsce zalatwiac, najpierw podpisuje ze mna taka umowe cywizlna u notariusza, jakie sa nasze ustalenia - ze wlasnie po powrocie z polski, on sie zgadza na t oze to JA zostaje w naszym mieszkaniu i ze wyprowadzi sie po zalatwieniu formalnosci i tym jak go splace z trgo co wlozyl w to mieszkanie.

wiec mysle ze jakos sie zabezpieczylam na tyle ile moglam i to nie jest tak ze sie na wszystk ozgodzilam. Niech sie wyprowadzi, bedziemy zyc sobno, a co dalej to czas pokaze, czy otrzymam pozew czy nie i co wtedy...
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 11:04   

AWS napisał/a:
Jeśli wierzysz, że małżeństwo można odbudować, to w tym trwasz i dlatego nie rozdzielasz, nie ułatwiasz trwania w złym. Mąż jest wolny,więc nie zatrzymujesz go, niech bierz walizkę i buduje "nowe"( a tak naprawdę wiarołomne) życie i zaczyna z tym kimś od zera. Tutaj jest Wasze wspólne, nie Twoje, ale Wasze i tu może zawsze wrócić i dlatego Ty nie godzisz się na niszczenie!


dzieki AWS za te slowa, daja do myslenia rowniez w mojej sytuacji

kiedysbylam potwierdzam rowniez to co AWS pisala
AWS napisał/a:
mój mąż mieszkał dwa lata, traktując mnie bardzo żle. Teraz, gdy się wyprowadził jest mi łatwiej.

jest niebo lepiej, poczatki wiadomo dosc ciezkie i ten strach ze sama sobie nie poradze, ale ten strach podsuwa :evil:
z Bogiem sobie poradzisz :)
 
     
diola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 22:22   

kiedysbyłam,

przeżyłam kiedyś to co Ty obecnie.
Mąż, który oszukiwał mnie kilka miesięcy, krótko po urodzeniu dziecka stwierdził, że chce rozwodu.
Totalny szok, trauma.
Jedno co go interesowało to rozdzielność majątkowa, była mu potrzebna, aby wsiąść kredyt na nowe życie.

Pierwsza rozprawa była gdy dziecko miało 3 miesiące...
Strasznie to znosiłam,ale byłam uparta. Nie zgadzałam się na rozwód, nie dałam mu rozdzielności.

On, podobnie jak Twój mąż, twierdził ze jest pewien. Ze dziecko kocha, ale my to historia. Musi w końcu myśleć o sobie...
Mam patrzeć do przodu. Chce się rozstać w zgodzie.

Potem kilka razy mówił, ze się rozstał z tą kobietą. Kłamstwa.
Zastanawiał się, nawet się określił, ze do świat.
Wyprowadził się, kupił kawalerkę.
I teraz ja mogę powiedzieć, ze to historia.
Dziś podkreśla jak walczyłam o nas.
Wrócił, zerwał wszystko.
Dziś mamy drugie dziecko, planujemy nowy dom.
Jest trudno zapomnieć, ale naprawdę można być jeszcze razem szczęśliwym.

Chciałam Ci powiedzieć, abyś mężowi nie ułatwiała, to są jego decyzje, nie Twoje.
Myśl o sobie i nie narzucaj się.
Ja zrobiłam sporo błędów, był płacz, prośby...
Dopiero jak ochłonęłam, jak sama stanęłam na nogi, był powrót do pracy
Uspokoiłam się, dwa razy odmówiłam nowennę pompejańską.
W zasadzie jak nie robiłam już nic, byłam tylko silna modlitwą, On przejrzał na oczy i wrócił.

dziś nie wierzy, że tak się zachowywał, nie pamięta pewnych sytuacji (albo nie chce)
Miałam sytuację beznadziejną a jednak jesteśmy razem.
Zyczę Ci dużo siły i wytrwałości, nowenna naprawdę działa.
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 22:46   

Diola - dziekuje za dobre slowa.... ja tez wlasnie wierzylam, wierze ze jak sie chce to mozna wszystko naprawic, tak zeby bylo przynajmniej w porzadku. Z czasem, nad wszystkim pracowac, no ale nie zeby od razu wszystko skreslac... no wlasnie - ale trzeba chciec, 2 osoby musza chciec. Ja juz od miesiaca zyje z tym 'pogodzona' na tyle, ze ani razu nie poruszylan tematu 'nas' - czy jest pewien, czy na pewno, czy moze sporobujemy.... wczesniej, owszem - walczylam jak potrafilam. Teraz miesiac pod 1 dachem, ale jak obcy ludzie, w ogole sie nie widujemy, zero telefonow ,smsow, nic...

no i jest mi ciezko, bo czy tego chce czy nie, to widze jak go nie ma w domu, widze kiedy wychodzi, podswiadomie czekam az wroci, choc nic to fizycznie nie zmienia, bo sie nie widzimy, ja u siebie, on idzie do 'swojego' pokoju...

tak, on twierdzi ze 'nas juz nie ma', 'tego juz nie ma'. I jest tego pewien jak niczego na swiecie. Wiem ,ze wlasnie jedynie teraz juz obojetnoscia i modlitwa moge cokolwiek zdzialac. Bo w naszym przypadku, najgorzej chyba tak naprawde dziala to, ze on wie jak bardzo chcialam z nim byc i chyba nadal jest pewien ze kiwnal by palcem a ja bym go przyjela. i to absurdalnie, ale sprawia ze on nie chce. Dopiero jak z czasem zrozumie ze ja tez go juz nie chce takiego jakim teraz jest, to moze cos do niego dotrze...

ja jakos funckjonuje narazie - chodze do pracy caly czas, zyje swoim zyciem na ile to mozliwe... buduje je tak naprawde, no bo po 6 latach tak naprawde 'swojego' zycia nie mam.

czyli nie rozwiedliscie sie? Ja tez nie zamierzam mu dawac rozwodu, jesli ten temat sie pojawi. ale rozdzielnosc tak- sama jej chce, po rozmowach z prawnikiem, ja jestem niezalezna finansowo, nie mam dzieci, a tak naprawde on tez moglby jakis glupot narobic i wtedy ja tez za to odpowiadam. a poza tym to jest konieczne do tego zeby sie wyprowadzil. inaczej nie chce i wyrzucic go nie moge. choc probowalam.

po jakim czasie maz 'zrozumial'? i jak to wszystko wygladalo? gdybam ze mieliscie kontakt z racji Dziecka?

a dzisiaj, chyba juz standardowo przy piatkowym wieczorze u mnie spadek formy.... pomodlilam sie, ale wciaz wracaja te ludzkie pytania bez sensu: 'dlaczego'? ', czy naprawde tak musi teraz byc... ?

aha i jeszcze jedno pytanie - jak juz worcil, rozumiem ze wyjasnialiscie wszystko? przyznal jaki byl prawdziwy powod ze nie chcial juz z Toba byc? no bo ja wlasnie nie wierze w takie cuda, ze on po prostu nie chce ze mna byc, ze wzgledu NA MNIE, na MOJ CHARAKTER. Zdradzal mnie przez kilka miesiecy, a teraz dziwnym zbiegiem okolicznosci z nia nie chce byc, ale ze mna tymbardziej. Jestem pewna ze to ona jest powodem jego decyzji. Jakikolwiek uklad by ich w tej chwili nie laczyl .
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-11, 22:42   

A ja dzisiaj odkryłam zdradę... czułam podświadomie, że nie zerwał tamtej znajomości ale dzisiaj zobaczyłam to czarno na białym... jest wszystko, spotkania, seks. mimo że nie mieszkamy razem od paru miesięcy bardzo to przeżyłam. ciężko coś takiego zobaczyć a najgorzej jak ktoś jeszcze kłamie w żywe oczy. dla mnie to tak naprawdę dobra wiadomość, mogę walczyć o sprawiedliwość w sądzie... nie wiem czy chcę. czasami wolałabym po prostu nie babrać się w tym syfie, nie czytać, nie wiedzieć, niech robi co chce, chce iść w swoją stronę niech idzie. rozwód z jego winy będzie pewnie oznaczał długą walkę w sądzie. ale jak nisko trzeba upaść żeby tak bezczelnie kłamać. dziwię się tej kobiecie, związać się z takim człowiekiem, który robi takie rzeczy przecież to jest ryzyko.
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-11, 22:53   

porzucona_33 - przykro mi, bo wiem jak to jest... niby i tak to podejrzewasz, i tak mu niewierzysz, i tak nie mieszkacie razem... ale fakt jest faktem - nadal klamie, a nadzieja mimo wszystko byla...

jak sie dowiedzialas?

co do rozwodu - to tez wiem co czujesz... niby masz dowody, niby powinnas walczyc o sprawiedliwosc... ale pewnosci i tak nikt Ci nie da, ze ja dostaniesz, a to co Cie czeka, to naprawde sama zastanawiam sie czy warto.... czy warto babrac sie w tym wlasnie, gdzie skutek i tak bedzie taki ze razem nie bedziecie, ze zdradzal i zdradza, a przeciez mamy walczyc o swoje zycie, o swoje zdrowie, a takie ciagniecie tych spraw miesiacami albo latami w sadzie wyklucza tak naprawde to pierwsze...

rozmawialas z nim o tym teraz?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-11, 23:10   

porzucona_33 napisał/a:
dla mnie to tak naprawdę dobra wiadomość, mogę walczyć o sprawiedliwość w sądzie..

Dobra wiadomość ??? :shock:
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-13, 09:04   

kiedysbylam napisał/a:
a takie ciagniecie tych spraw miesiacami albo latami w sadzie wyklucza tak naprawde to pierwsze...

Tylko wtedy, gdy będziesz odpowiadać ciosem na cios i jak napisałaś walczyć. A to nie o to chodzi. Jestem po dwóch procesach rozwodowych i apelacji męża i nadal nie jesteśmy rozwiedzeni. I wcale nie było żadnej walki, ja konsekwentnie mówiłam "nie" rozwodowi, uzasadniając swoje stanowisko i nie atakowałam męża. Jeśli w jego zeznaniach było coś z czym się nie zgadzałam, prostowałam. Jeszcze raz powtrzam, składy sędziowskie to też ludzie, a z boku lepiej widać: komu na czym bardziej zależy i kto mówi prawdę. Oni te same pytania stawiają wielokrotnie i jeśli ktoś kłamie, to się w tym pogubi. Przede wszystkim trzeba zaufać Duchowi św. , że będzie prowadził. Jeśli bronisz Bożego prawa, zapewniam Cię, że nie zostaniesz z tym sama. Sobie jednak musisz sama odpowiedzieć, czy Twoje intencje są czyste, czy na pewno chesz bronić, bo kochasz, wierzysz w odbudowe, czy chcesz się zemscić , utrudnić mu życie, bo chcesz męża posiąść dla siebie?
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-13, 10:06   

ja nie chce walczyc... wyznaczylam jakies granice, zeby mnie nie krzywdzil, ma sie wyprowadzic, ale o rozwodzie narazie slowa nie bylo i mam nadzieje ze predko nie bedzie.

wczoraj obejrzalam film - Ognioodporni....

szok, to tak jakby o nas... no sytuacja prawie identyczna... z tym, ze to ja podjelam walke o nas, to on nie chce byc ze mna, 'nie kocha' mnie juz.... on tak jakby jest ta kobieta... tak jak my, byli normalnym malzenstwem... bez zadnych 'wielkich problemow'... po prostu brak porozumienia, brak Boga przede wszystkim i kazdy zaczal czuc sie zle... kazdy myslal o drugiej osobie - on mnie nie kocha, jemu nie zalezy, on/ona mnie nie szanuje...

no a potem to juz tylko coraz gorzej....

nie zamierzam nagle znow prosic meza o zmiane decyzji, o powroty....absolutnie. 5 tygodni juz zyjemy obok a ja dalam mu spokuj. bo to dalej byloby bezsensu. dalej zamierzam sie modlic, trwac w NP chociaz standardowo wszystko idzie coraz gorzej miedzy nami, a data u notariusza ustalona.

Ale zamierzam przed wyjazdem jeszcze do Polski przeprosic go. Tak piewszy i jedyny raz, tak naprawde, bez zadnych 'ale'.... przeprosic za SWOJE bledy, za swoje slabosci w naszym zwiazku, zanim on zaczal zdradzac....niewazne co on zrobil, ja za swoje chce przeprosic. musze nawrocene zaczac od samej siebie. Owszem, ja sie przyznawalalam juz do wielu rzeczy wczesniej, przed soba, Bogiem i przed nim rowniez, ale to zawsze bylo jakies 'ale', albo w rozmowach na temat naszego bycia razem. Ze moze zrobilam cos nie tak, ale.....ale przeciez bo ty, ale bo to czy tamto...' teraz chce przeprosic bez zadnych 'ale'. To, co zrozumialam, swoje bledy ktore popelnialam - za fakty. Nie wiem, natchnelo mnie tak po tym filmie, ze on sie tak staram o nia i walczyl i to wlasnie on ja jeszcze na koniec przepraszal za swoje bledy.

niewazne ze jego winy sa wieksze niz moje, niewazne, ze nie mialam zlych intencji i nie robilam tych rzeczy celowo. Nie bede sie umartwiac, nie to ze przepraszam ze bylam zla zona, ale przeprosze go za fakty - przepraszam ze bylam zawsze taka uparta - od samego poczatku, uparta do bolu. Wydawalo mi sie zawsze ze dobrze chce, ale nie powinnam byc az tak uparta i chciec zawsze psotawic na swoim. Przeprosze ze mogl czuc ze nie szanuje jego zdania, bo ja zawsze wiedzialam lepiej, przeprosze ze nie od razu potrafilam zaakceptowac jego pasje - motory i zawsze byl jakis problem z mojej strony, zawsze... taka prawda.... to, ze zmienialam prawie zawsze pozniej zdanie i ze faktycznie nie zabranialam u kategorycznie niczego to inna sprawa. Ale wielkiej aprobaty z mojej strony nie mial jesli chodzi o wiekszosc jego pasji. teraz to widze.

i niewazne ze to nie usprawiedliwa jego zdrady, niewazne ze on pewnie skrzywdzil mnie duzo bardziej niz ja jego... ale chce zaczac od siebie, od swojego nawrocenia.... mysle ze mimo wszystko zdziwi sie takim moim zachowaniem... po raz 1 nie bedzie to atak z mojej strony, zaden wyrzut tylko to ja przyznam sie do 'swojego' zlego... juz nie bedzie musial sie 'bronic' mowiac mi jaka to ja bylam 'zla' - bo ja to powiem sama... nie bedzie musial ani nawet mial powodow zeby 'myslec' ze ja nigdy bym tego nie zrozumiala, tego jak on sie zle czul w pewnych sytuacjach, nie bedzie mogl siebie samego oszukiwac ze ja obwiniam za wszystko jego. bo tak nie jest. a potem... dalej bede prosic o jego nawrocenie, o to, zeby Jezus przemowil do niego przeze mnie....

czy dobry jest moj tok myslenia... ?Co myslicie? Chcialabym go zaskoczyc, zbic z tropu. Ale, nie chcialabym oczywiscie tym sprawic ze jakby potwierdze jego myslenie - ze oboje jestesmy winni wszystkiego (kryzysu tak,ale nie jego zdrady i tego to czego to wszystko doprwoadzilo) i ze on sie lepiej poczuje po tym? Nie chcialabym oczywiscie zeby poczul sie rozgrzeszony? Co myslicie o tym ?

wiem ze zrozumiecie o co mi chodzi - chce g przeprosic, nie zeby sie umartwiac albo blagac o wybaczenie. chce udowodnic mu ze wiele zrozumialam przez ten czas. Ale automatycznie zeby nie wyszlo ze of razu chce zmiany jego decyzji albo ze to wszystk owlasnie moja wina...
Ostatnio zmieniony przez kiedysbylam 2013-05-13, 16:01, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-13, 13:25   

AWS napisał/a:
kiedysbylam napisał/a:
a takie ciagniecie tych spraw miesiacami albo latami w sadzie wyklucza tak naprawde to pierwsze...

Tylko wtedy, gdy będziesz odpowiadać ciosem na cios i jak napisałaś walczyć.


Jak to wygląda na sali sądowej? Możesz napisać? Czuć powagę sytuacji, miejsca itd.? Jak to jest opowiadać o swoim małżeństwie przed obcymi ludźmi?
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-14, 09:22   

dzis juz nie wiem czy to faktycznie dobry pomysl z tym moim przeprszoneniem go za to o czym pisalam... i czy dobrze to rozumuje, to zeby nawrocenie zaczac od siebie...? dlatego bardzo prosze o Wasze opinie na ten temat.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4