Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zycie
Autor Wiadomość
Muzyka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-24, 22:25   Zycie

...........
Ostatnio zmieniony przez Muzyka 2013-04-25, 13:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 11:54   

Moją modlitwę masz :D
 
     
Lea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 13:48   

Muzyka napisał/a:
Jednak czy ja za wiele wymagam od meza; placic rachunki, nie klamac, nie bic mnie i brac nadgodziny jak istnieja mozliwosc?

Muzyka napisał/a:
slysze, ze do czasu mego wyjazdu z dziecmi do Polski mnie zabije


Muzyko,

faktycznie - stanowczo za wiele wymagasz od męża
a już na pewno nie powinnaś wymagać, żeby Cię nie bił i nie groził, że Cię zabije

Muzyko, opamiętaj się!
dajesz mężowi przyzwolenie na tego, aby Cię bił (?!)
aż trudno uwierzyć, że możesz tak myśleć
i godzić się na to
proszę nie usprawiedliwiaj tego, że on Cię bije, tym że Ty zamknęłaś drzwi

Można zrobić 12 x 12 kroków i nic się może nie zmienić
jeśli on tego nie chce
12 kroków to nie magiczna różdżka
czy ci, którzy razem z Twoim mężem przechodzą 12 k wiedzą, że on Cię bije (?)
nic z tym nie robią, nie reagują (?)

Jeśli Twój mąż chce grać w bilarda, niech gra - może bardziej mu to pomoże niż 12k -
może relaks i sen bardziej mu pomogą niż "męczenie" 12 kroków

pozdrawiam
i proszę zatroszcz się o siebie i dzieci
Bóg czuwa, ale Ty sama też musisz czuwać nad sobą

Lea
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 16:21   

Lea....... masz doświadzenie z 12 Krokami....czy wogóle z terapią lub pracą nad sobą??
Lea napisał/a:
Jeśli Twój mąż chce grać w bilarda, niech gr a może bardziej mu to pomoże niż 12k -
może relaks i sen bardziej mu pomogą niż "męczenie" 12 kroków

Pewnie....jeszcze do tego zgrzewka piwa......
Po co dajesz takie rady?
Muzyka napisał/a:
Nie szukam jak na razie pomocy
słuchaj....dobrze że tu jesteś...bo to jest właśnie szukanie pomocy
Muzyka napisał/a:
ze konczy 'pisanie Sychara' - jak to mowi, glownie z mej przyczyny, bo nie pozwalam mu pisac,

a nie pozwalasz? robisz mu wymówki z tego powodu?kłócisz się z nim o to? karzesz go cichymi dniami? odrzucasz?
Jak mu zabraniasz?

Muzyka...... nic i nikt nie daje takiego prawa mężowi do stosowania przemocy emocjonalnej,psychicznej czy fizycznej wobec Ciebie.
On to wie.......
Potrzeba spojrzenia na Waszą komunikację,na Wasz sposób rozmowy,dialogu by eliminować takie postawy.
Być może,że trudna sytuacja w Waszym małżeństwie i rodzinie oraz urazy i wzajemne żale jeszcze bardzije wpływają na sposób w jaki się porozumiewacie.A to prozumienie może mieć wiele z postaw przemocowych.
Wspomniałaś o nich w swoim zachowaniach......... Muzyka..... to żeTwój współmałżónek pracuje nad sobą w 12 Krokowym warsztacie jest tez i wyrazem tego że i on chce naprawy,że sobie nie radzi -tak jak i Ty- z ta sytuacją.
Teraz potrzeba czasu...dania czasu Czasowi(Bogu).Ale potrzeba też i Waszego wysiłku.Męża...Twojego.....
Dobrze że oboje pragniecie zmian w sobie.
Fajnie że napisałaś.

Pogody Ducha
 
     
Lea
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 19:12   

nałóg,

tak, mam doświadczenie w terapii i pracy nad sobą
(nie krótkie) indywidualnej i grupowej

co do zgrzewki piwa ... czy ja gdzieś coś takiego zaproponowałam (?)
to Ty to napisałeś
mnie to nawet na myśl nie przyszło - jakikolwiek alkohol;
jakieś dziwne skojarzenia masz

nie ma nic złego w zwyczajnym odpoczynku - grając w bilard, kręgle, siatkówkę itp.
sen - jego ilość i jakość też mają duży wpływ na samopoczucie człowieka m.in. na stan emocjonalny (poziom agresji)

nałóg, najwidoczniej znasz męża Muzyki, skoro napisałeś, że on wie,
że nikt nie daje mu prawa do stosowania przemocy wobec Muzyki,
szkoda tylko, że nadal przemoc fizyczną, jak napisała Muzyka, stosuje
i moim zdaniem nie usprawiedliwia go w żadnym stopniu zachowanie jego żony;
z samej wiedzy, że człowiek nie ma do czegoś prawa jeszcze nic nie wynika,
jeśli człowiek nie wdroży tego w życie
(a nad biciem żony chyba potrafi zapanować? takie zachowanie wymaga radykalnego zaprzestania czynienia tego...)

pozdrawiam
Lea
 
     
Muzyka
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-02-25, 23:05   

........
Ostatnio zmieniony przez Muzyka 2013-04-25, 13:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 11:02   

Muzyka..... piszesz o przemocy męza..... gdzieś tam wcześniej pisałaś o zamykaniu drzwi mężowi do mieszkania........ i gdzie wtedy on jest?gdzie śpi? PO CO to robisz?
Czy wiesz o tym, że to też jest przemoc?
Muzyka napisał/a:
trudnosci w podjeciu wlasciwej decyzji
a jak mu pomagasz je podejmować?gderaniem? modlitwą? wspieraaniem?zaufaniem? ropzmową?
Muzyka napisał/a:
ze skoro ja odchodze od niego z dziecmi
a PO CO chcesz odchodzić? co tym zyskasz? a co stracisz?Ty i córki?
Muzyka napisał/a:
A dzieci rosna, widza, wyciagaja wnioski i nasladuja...
no tak..... naśladują...Ciebie tez.
Wiesz? dzieci często postrzegaja swojego ojca tak jak postrzega go ich matka.Widzą ojca oczami matki.To matka afirmuje ich ojca...buduje jego wizerunek...szczególnie gdy ojciec dużo pracuje.
Mimowolnie rzucone słowo negujące autorytet ojca zapada w dzieci.
Jak Ty mówisz do nich, że on jest nieodpowiedzialny....że oferma...że nie potrafi zapewnić dostatku materialnego....że jest uzalezniony od długów.....że leń.... bo nie bierze nadgodzin.......
One tak widzą swojego ojca.....
Obwinianie go za aborcję..... czy Wy przepracowaliście te aborcję w sakramencie spowiedzi? modlisz sie za duszę swojego nienarodzonego dziecka?
Ile w tej Waszej sytuacji jest syndromu postaborycjnego?

A kiedy pochawliłaś swojego współmałżonka ostanio? powiedziałaś że cieszysz się że juz wrócił z pracy?Zapytałaś go jak mu minął dzień?czy jest zmęczony? kiedy zaproponowałaś wspólny spacer?
Pomyśl....... on ma swoje za uszami....... pomyśl o tym co Ty masz....
 
     
Muzyka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 12:31   

....
Ostatnio zmieniony przez Muzyka 2013-04-25, 13:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-28, 13:01   

Muzyka napisał/a:
Zaczelo to troche przypominac traktowanie domu jak hotel.

ja nie mam zamiaru go tłumaczyć,choć może robi tak by rozładować swoje pokłady ewentualnej agresji?
Muzyka napisał/a:
I wkurza mnie taka postawa.

no cóż...... może wkurzać
Czy taka sytuacja jest efektem Waszej kłótni najczęściej? czy poprostu.....wychodzi i ....już?
Jaka jest Twoja postawa przed takim zajściem?
Z tego co piszesz to mąż kocha Wasze dzieci..... chyba chce sie tez nimi zajmować...przebywać z nimi...... pozwalasz mu na to?np.zostawiasz go z dziećmi samego a Ty idziesz na spacer? do sklepu? czy do koleżanki aby oderwać sie od montoni codzienności?
Czy jak coś zrobi w domu.....z dziećmi..... to doceniasz to?mówisz mu o tym?kiedy pochwaliłaś ostatnio męża za cokolwiek? za drobnąrzecz....
Muzyka napisał/a:
Pisalam, ze czasem i ja sama jestem w punkcie kata.
i co? pasi Ci taka postawa? PO CO to robisz? co Ci to daje?co zapełnia w Twojej psychice?
Muzyka napisał/a:
Dlatego aby samej ochlonac zamykam drzwi na jakis czas

taka postawa jest przejawem przemocy....
Po co dajesz soebie prawo do nie wpuszczania męża do domu? bo ja to odczytuję jako karanie.......
Muzyka napisał/a:
Kilka razy maz jednak nie spal w domu, bo nie otworzylam drzwi a czasem, bo nie chcial wejsc.

A potem miałaś do niego żal bo gdzieś poszedł? czułaś sie skrzywdzona i naprzemiennie winna? A potem go jeszczxe ukarałaś czyms tam? a on w odwecie Ciebie? i tak jak w tej opowieści o szpaku i bocianie i dziobaniu.......
Muzyka napisał/a:
Na poczatku chcialam to zmienić - maz nie byl temu przychylny. Teraz zas, zdania sie odwrocily.
no tak...... a teraz to Ty nie chcesz......ale on jest winny.....
Czujesz w tym manipulację sobą? odwet? a jednocześnie jest Ci z tym -chyba-mało komfortowo.
Muzyka napisał/a:
Kolejny argument aby odejsc, mysle, ze w Polsce bedzie mi latwiej pracowac nad soba.
myślę że to samomanipulacja...... zakłamywanie rzeczywistości..... czasami potrzebna jest separacja....... ale chyba nie w tym przypadku.
Dobrze że odważyłaś się napisać na forum.....skonfrontować swoje myślenie..... zobaczyć swoje teorie i postawy jak w lustrze....mam nadzieję ,ze pozwoli Ci to zmienić optykę widzenia siebie nie tylko jako ofiary kryzysu,ale i jako uczestnika....jako odpowiedzialnego w jakiejś tam części za powstanie tego kryzysu..Mam nadzieję że dostrzeżesz swój w nim udział.
Muzyka napisał/a:
Maz jak wiekszosc mezczyzn o pracy nie lubi rozmawiac i na wszystkie moje pytania odpowiada krotko i na temat.

no to wiesz juz to.Faceci tak mają....i juz.Akceptujesz to? czy drzesz "koty" z nim o to?
Muzyka napisał/a:
O zmeczeniu moglabym pisac i pisac, bo maz jest wiekszosc dnia zmeczony i senny.

a kiedy go zapytałaś czy jest zmęczony? albo stwierdziaś ,że widzisz iz jest zmęczony?kiedy ostatnio?
Czy masz żal do męza o to ż e on nie pyta się Ciebie o to?
Muzyka napisał/a:
Spedzanie wspolnego czasu idzie nam bardzo mozolnie, bo teraz jest 12 krokow

EEEEEE Muzyka...... to wymówka...... bo nawet wspólnie wypita kawa ...zjedzony posiłek...... nawet krótki spacer..... czy nie uciekasz od tego ?bo czujesz się skrzywdzona?uote="Muzyka"]spacerze bylismy z 3 miesiace temu... [/quote] i co z tym możesz zrobić???
Muzyka.... czy Twój mąż ma jakieś zalety? możesz je nazwać? poszukać ich?

Miłego dnia
 
     
Muzyka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-28, 23:48   

Nałóg a czy potrafisz byc bardziej stonowany w swoich wypowiedziach? Bo wiesz, ja tu 'pogadac' przyszlam... ;-)

Dzien byl mily, dzieki :-)
Spokojnej nocy.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-01, 09:22   

Muzyka napisał/a:
Nałóg a czy potrafisz byc bardziej stonowany w swoich wypowiedziach? Bo wiesz, ja tu 'pogadac' przyszlam...

A możesz wskazać miejsce,słowo....zdanie w którym jest coś wykraczającego poza "stonowanie"?
Muzyka....... fajnie że tu jesteś,bo to -wg mnie- jest wyrazem tego,że nie przekreśliłaś Waszego małżeństwa....nawet jak tak po ludzku mas zgo dość.
A co do moich zwrotów........ dokładam staranności by zwroty dotyczyły postaw,uczynków a nie osoby.
Taką postawą-tak mi sie wydaje- u Ciebie jest podświadome poszukiwanie potwierdzenia dla Twojego myślenia o tym jak to tylko mąż jest winien temu wszystkiemu co sie u Was dzieje.
Kolejna sprawa jest -wg mojego rozumienia Twoich postów- jest poszukiwanie potwierdzenia dla pozostawienia męża i powrotu do kraju....i tu nawet jest szczytny cel;ewentualna terapia mającą ewentualnie pomóc Wam jako małżeństwu i rodzinie.

Bo tak trudno podjąć prace i uznawać swój udział w tym co przeżywacie...czyli kryzysu.
Muzyko...... ja nie jestem od przytakiwania i głaskania...... od potwierdzania jaki to zły jest Twój mąż...bo jego nie ma w tym wątku.
Piszesz TY.......a ja dostrzegając -z Twoich postów- że masz swój znaczący udział w tym kryzysie usiłuję Ci zasugerować obszary na które Ty masz znaczący wpływ.Które Ty możesz zmieniać...bez większego wysiłku...... taki drobniutkie kroczki.
Muzyka napisał/a:
Bo wiesz, ja tu 'pogadac' przyszlam...

Muzyko...... a nie szkoda czasu na to by tylko sie użalać nad sobą? by narzekać? by wbijać sie w poczucie skrzywdzenia?
Bo to już znasz...to juz było i jest....teraz może czas na otwarcie oczu i spojrzenie na to co Was dzieli tak samo ale inaczej....... poszukania tego co Was łączy.....tego co Was połączyło....... co Was w sobie fascynowało do tego stopnia ,że postanowiliście być małżeństwem i rodziną..... odszukanie tego co Ci się podobało w mężu.....
Pogadać.......... można........ ale niech to pogadanie będzie zmierzać do jakiegoś owocu....dobrego owocu.
Oczywiście.....w każdej sytuacji kryzysowej jest czas wyrażania bólu...żalu...złości.... gniewu....
Mam wrażenie ,że to już wyraziłaś........ Twój mąż coś usiłuje robić....... Ty też.....
Nie obrażaj się......

Dla Ciebie do rozważenia obecnej sytuacji Modlitwa o Pogodę Ducha:

O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
 
     
Muzyka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-03, 00:13   

...
Ostatnio zmieniony przez Muzyka 2013-04-25, 13:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Alzacja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 12:20   

Witaj Muzyko, masz piękny nick ;-) Muzyka, Muzyka ;-)
Poruszyła mnie Twoja historia. Dlatego postanowiłam napisać, bo doświadczyłam emocji, które Ci towarzyszą.
Żeby było krótko i na temat. Ludzie doradzają często przez pryzmat swojego własnego doświadczenia, przemysleń. Nie zawsze to zgadza się z naszymi własnymi przemyśleniami. Nawet jeśli pomagają w dobrej wierze, ich pomoc niekoniecznie bedzie dla nas tym, czego oczekujemy w danym momencie. Wszak wiadomo, że różnimy sie między sobą i różnie reagujemy na pewne sprawy. To trochę w temacie Nałoga. Wierzę, że miał dobre zamiary, ale akurat Muzyko w tym momencie potrzebowałaś innych słów i niekoniecznie chodzi tu o potwierdzenie, że to co robisz/myslisz jest właściwe, jak sugerował Nałóg. My kobiety (nie mówię tu oczywiście o wszystkich kobietach, żeby nie było, że generalizuję, a potem będzie ktoś mnie łapał za słówka :lol: ) jesteśmy momentami wrażliwe (a może nawet i przewrażliwieone), ale na szczęście to mija, bo potrzeba czasu, by właśnie przemysleć i "przetrawić" pewne sprawy. Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że ktoś dawał mi rady, które zwyczajnie nie były dobre, choć robił to, mam nadzieję, w dobrej wierze. Przykład pierwszy z brzegu, poszłam sie "poużalać" do zaufanego księdza, że ciężko mi z mężem, a ksiądz na to, że marudzę i przecież jest dobrze, więc o co mi chodzi. (Trochę przejaskrawiam oczywiście). No dopiero po latach wyszło, że jednak księdz całkowietej, a może i nawet częściowej, racji nie miał. Przykład drugi- kolażanka oświadczyła mi, że jak ktoś się będzie jej pytał o przyczyny kryzysu MOJEGO małżeństwa, to ona będzie musiałam powiedzieć, że to jest również MOJA wina, bo to (tu cytat z koleżanki) "twoje małżeństwo Alzacjo zmierza w złym kierunku, jeśli bedziesz mówiła, że tylko mąż jest winny". Ponieważ mam spóźniony refleks nie zareagowałam od razu, ale tłumaczę to sobie tak, że koleżanka i mój mąż mają "coś" wspólnego, więc patrzy koleżanka patrzy na innych, przez pryzmat swojego doświadczenia i uważa, że jak pomaga, to jest ok.

[ Dodano: 2013-03-04, 12:24 ]
Jeszcze dopiszę parę słów, ale nie teraz. Teraz muszę pędzić ;-)
Pozdrawiam Cię Muzyko i życzę słońca ;-)

[ Dodano: 2013-03-04, 14:23 ]
Już jestem. A teraz parę słów o Twoich wymaganiach, oczekiwaniach Muzyko. Jeszcze raz podkreślę, że rozumiem Cię doskonale, bo sama przez to przechodziłam. Nie będę tu poruszać przemocy fizycznej, bo mnie nie dotyczy. Czy oczekiwanie od męża minimum pomocy w sprawach dot. domu i dzieci to AŻ TAK DUŻO? Ja się buntowałam po cichu, analizowałam sytuację, podglądałam, jak to wygląda u znajomych. I niestety poniosłam cichę klęskę. Ja też przez kilka dobrych lat byłam piastunką ogniska domowego (przynamniej w terorii była to nasz wspólna decyzja). Nie tylko po lekturze tego forum wiem, że od męża trzeba i należy wymagać, by włączał się życie domowe. Tylko niestety prośby i groźby nie zawsze skutkują, bo nasi mężowie są oporni. Nie mam pomysłu, co wtedy należy robić i jak wyznaczyc granice miłości wymagającej.
Mój mąż też był wiecznie zmęczony i śpiący, "zarobiony", dzieci, żona, wspólne przebywanie i spędzanie czasu były na dalszym planie, za to na swoje (czasochłonne i kasochłonne) hobby ochotę i chęci znajdował zawsze.
Piszesz, że chcesz wrócić do Polski i bedziesz mieszkać, przynamniej na początku, u rodziców. Zastanów sie, czy dasz radę (psychicznie) z nimi przebywać, mieszkać. Tu, gdzie ja jestem, nie mam żadnej rodziny, mozna rzec nawet, że jestem zupełnie sama, bo i "dobre" znajomości po owym wydarzeniu sie mocno rozluźniły, ale właśnie ze względu na "niemożliwość" przebywania z rodzicami pod jednym dachem nie zdecydowałam się przeprowadzkę. Poza tym moje dzieci są starsze, więc to był dodatkowy argument na nie. Ale w sumie w tym trudnym czasie bardzo mi pomogli, choć z rodzicielką relacje mam różne. Ważne jest by rodzice nie "zaszczuwali" wnuków przeciwko tacie.
Jeszcze jedna sprawa, piszesz, że razem jesteście zaangażowani w życie kościoła. U nas było podobnie. Ale jak życie pokazuje, być zaangażowanym, a żyć wiarą i wierzyć to dwie rózne sprawy niestety. Pozdrawiam i życzę Światła, być Muzyko podjęła dobre i przemyślane decyzje. Powodzenia.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 19:48   

nałóg napisał/a:

Wiesz? dzieci często postrzegaja swojego ojca tak jak postrzega go ich matka.Widzą ojca oczami matki.To matka afirmuje ich ojca...buduje jego wizerunek...szczególnie gdy ojciec dużo pracuje.
Mimowolnie rzucone słowo negujące autorytet ojca zapada w dzieci.
Jak Ty mówisz do nich, że on jest nieodpowiedzialny....że oferma...że nie potrafi zapewnić dostatku materialnego....że jest uzalezniony od długów.....że leń.... bo nie bierze nadgodzin.......
One tak widzą swojego ojca.....
Obwinianie go za aborcję..... czy Wy przepracowaliście te aborcję w sakramencie spowiedzi? modlisz sie za duszę swojego nienarodzonego dziecka?
Ile w tej Waszej sytuacji jest syndromu postaborycjnego?

A kiedy pochawliłaś swojego współmałżonka ostanio? powiedziałaś że cieszysz się że juz wrócił z pracy?Zapytałaś go jak mu minął dzień?czy jest zmęczony? kiedy zaproponowałaś wspólny spacer?
Pomyśl....... on ma swoje za uszami....... pomyśl o tym co Ty masz....

Rozumiem ,że napisałeś w kontekście lustra...jednak, myślę sobie ,że jest to w jakimś stopniu forma minimalizowania problemu. Nie chodzi mi tutaj o wyolbrzymianie, koloryzowanie , czy dodawanie ale wiem nałóg tak samo jak Ty dlaczego tematu nie minimalizujemy w kręgu uzależnionych i współuzależnionych.
Konkretnie chodzi mi o to ,że jeśli mowa o afirmacji ojca to mowa również o tym ,że mężczyzna afirmuje siebie jako mężczyzna, mąż i ojciec, odnajduje swoją tożsamość przez odniesienie do kobiety, żony, matki. Aby być dobrym ojcem, trzeba najpierw być dobrym mężem; aby być dobrym ojcem i mężem, trzeba najpierw stać się dojrzałym, odpowiedzialnym mężczyzną. Oczywiście pojawiają się tego typu zachowania żon , czy matek które nie są wzorcem do naśladowania i jest to potwierdzenie twego co już sam mąż wcześniej potwierdził, czego nie powinno się robić.
Zadajesz pytania dalej typu "czy zaproponowałaś mężowi spacer itp ( intencję tych pytań doskonale rozumiem...), przy czym odnoszę jednak wrażenie ,że zadajesz pytania bardzo konkluzyjne. Czy uważasz ,że to załatwia sprawę np . zainteresowanie , dowartościowanie takiego typu w tym przypadku? Czy może raczej umiejętne staranie zmiany stereotypu myślenia jako faceta- nie mogę prosić o pomoc, nie mogę wyrażać tego co czuję , że jedyne uczucie z jakim mogę po świecie się obnosić to złość, że nie muszę być agresywny żeby uzyskać spełnienie swoich potrzeb, że mogę okazywać ludziom swoja miękka i delikatną stronę nie bojąc się ,ze zostanie to nadużyte lub wykorzystane.( oczywiście działa to również w drugą stronę)
Z drugiej strony jako kobiecie w tej sytuacji mogę powiedzieć pojawia się przynajmniej po strachu...obojętność niestety z którą trzeba walczyć otwarciem się , bo ona jest wynikiem zamknięcia...ale do tego trzeba predyspozycji .
Muzyka zaskoczyło mnie coś...napisałaś ,że wiesz co to praca nad sobą jeśli dobrze zrozumiałam...Jak pracujesz nad sobą...z kim pracujesz nad sobą?

Oglądałam Syndrom.
To wymaga wiele odwagi takie świadectwo...Bardzo dziękuję... Wam.Oboje potraficie zrobić coś razem naprawdę wyjątkowego , TO BARDZO POZYTYWNE , pomimo całej sytuacji.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie , Męża .
Pamiętam w modlitwie
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10