Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Powrót..
Autor Wiadomość
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-10, 23:17   Powrót..

Wróciłam na to forum po kilku wcale nie różowych latach. nie wiem czy jest tu jeszcze ktoś kto wtedy był i pamięta moją historię.
Dziś nie mam sił by pisać o wszystkim co mnie spotkało. Dziś muszę wykrzyczeć swój ból, bo już nie daję rady. Jak wielu z Was....obok w kuchni siedzi mój mąż. Siedzi przy komputerze i gra w grę on-line z innymi podobnymi mu ,,pasjonatami". Niestety są wśród tych graczy także kobiety poszukujące przygód. Jedną z nich spotkał mój mąż. Dowiedziałam się o tym wczoraj gdy przeczytałam nieświadomie kilka sms-ów , które on wysłał do tej kobiety...pełnych czułości, żartów i troski podczas gdy ja nie pamiętam już od paru lat co to jest czułość, uśmiech ,jak wygląda seks małżeński i jak to jest być kochaną przez męża.

Teraz on siedzi przed komputerem z komórką w ręce i grę co chwilę przerywają wibracje telefonu....flirt trwa...a ja nie mogę nic zrobić, chociaż on już wie o moim odkryciu. Zastanawiam się jak to możliwe, zeby nie liczyć się zupełnie z uczuciami tej drugiej osoby i tak otwarcie pisać do kochanki pod nosem żony.

[ Dodano: 2013-03-10, 23:27 ]
9 lat temu mąż zdradził mnie po raz 1-szy a przynajmniej ja tak myślę , że 1-szy. Wtedy też pomógł mu internet.....to były dramatyczne dla mnie chwile. Wybaczyłam, postanowiłam dać mu szansę.....a teraz sytuacja się powtarza....mam momentami wrażenie jakiegoś potwornego de javu....znów te same pokrętne tłumaczenia, że on tylko się bawi, tak sobie żartuje, ubarwia życie itp. wydaje mi się że zanurzam się w jakąś straszną otchłań....brak mi powietrza....nie wiem co mówić...co robić...to tak strasznie boli. Tylko Ci którzy byli zdradzani wiedzą jak to jest....
Szlocham w poduszkę , próbuję się modlić ale jakoś nic z tego nie wychodzi....to forum to jedyne miejsce gzie mogę to wszystko powiedzieć....nie mam dziś już sił
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-11, 00:45   

Niech Pan doda Ci sił
przytulam
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-11, 17:01   

Dzieki Mirakulum. Bałam się że w ogole nikt nie zwroci uwagi na mój post.I tak czuje się jak zawieszona w próżni.Nie ma przy mnie nikogo, komu z pełnym zaufaniem mogłabym się wygadać.Na razie męża nie ma...nie muszę chociaż przez parę godzin oglądać jak bezczelnie piszę z nią na GG w komórce...nie przejmując się moją obecnością.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-11, 17:16   

Kilka lat, wcale nie różowych, jak piszesz Karmel i znów to samo, czyli "powtórka z rozrywki".
Przewidujesz Karmel ile jeszcze szans jesteś w stanie dać swojemu mężowi?
Jakieś wnioski wyciągnęłaś w związku z jego zachowaniem?
Pytam, bo wnioski są najważniejsze.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-11, 20:14   

Cytat:
...nie muszę chociaż przez parę godzin oglądać jak bezczelnie piszę z nią na GG w komórce...nie przejmując się moją obecnością.


Nie musisz W OGÓLE oglądać jak pisze z innymi na gg, nie przejmując się twoją obecnością. Warto sobie to uświadomić, że jest wiele rozwiązań, a akceptowanie tego co robi twój mąż jak widać faktycznie ciągnie cię w otchłań.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-11, 22:12   

czy w rodzinie nie było problemu zdrady w poprzednich pokoleniach? to wygląda jak grzech pokoleniowy, mąż nie umie normalnie funkcjonować bez flirtowania, zdradzania, nie widzi w tym nic złego.
może nalezy zamówić mszę św. o uzdrowienie z grzechu pokoleniowego i przecięcie jego skutków
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-12, 01:13   

Cytat:
Teraz on siedzi przed komputerem z komórką w ręce i grę co chwilę przerywają wibracje telefonu....flirt trwa...a ja nie mogę nic zrobić, chociaż on już wie o moim odkryciu. Zastanawiam się jak to możliwe, zeby nie liczyć się zupełnie z uczuciami tej drugiej osoby i tak otwarcie pisać do kochanki pod nosem żony.


Wie...to znaczy,ze co...domyśla się ...powiedziałas ,że wiesz ???
Jesli powiedziałaś,to czy również wyraziłaś swoje zdanie na ten temat,okresliłaś się jakoś,postawiłaś warunki,zaprotestowałaś....???

Ponad to......
Cytat:
Szlocham w poduszkę , próbuję się modlić ale jakoś nic z tego nie wychodzi....to forum to jedyne miejsce gzie mogę to wszystko powiedzieć....

Nie ma przy mnie nikogo, komu z pełnym zaufaniem mogłabym się wygadać


Jak to....a rodzina?.....rodzeństwo,rodzice,tesciowie?
Czy oni wiedzą(wiedzieli) o jego poczynaniach?
Jesli nie to powinni....

Ktoś tu kiedyś napisał,ze to sprawy między małżonkami i....nikt o tym wiedzieć nie powinien.

Moim zdaniem ...bzdura!

Ukrywając,niejako dajemy przyzwolenie...
 
     
Karmel
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-03-12, 19:45   

Wie...to znaczy,ze co...domyśla się ...powiedziałas ,że wiesz ???
Jesli powiedziałaś,to czy również wyraziłaś swoje zdanie na ten temat,okresliłaś się jakoś,postawiłaś warunki,zaprotestowałaś....???


Tak Leno, powiedziałam mu , że wiem. Wytrzymałam z tą tajemnicą 1 okropny dzień. No cóż, on najpierw zaprzeczał a potem powiedział, że to tylko taka zabawa, ubarwia sobie w ten sposób życie i ,,trochę"przy tym fantazjuje wymyślając na swój temat różne kłamstwa. Nie wiem jak długo trwa ta znajomość ale poziom zażyłości jest znaczny w tekstach, które ja przeczytałam..Pewnie, że zaprotestowałam ale on zaatakował mnie wtedy sugerując, że ja też nie jestem taka święta bo raz podwiozłam do domu znajomego z kursu językowego.
A skoro on się dobrze bawi to nie będzie z tego rezygnował.

Nie ma przy mnie nikogo, komu z pełnym zaufaniem mogłabym się wygadać[/quote]

Jak to....a rodzina?.....rodzeństwo,rodzice,tesciowie?
Czy oni wiedzą(wiedzieli) o jego poczynaniach?

No cóż......na moje nieszczęście jestem jedynaczką , rodzice- z różnych względów nie chcę im o tym mówić, teść nie żyje- zresztą i tak był rozwiedziony z moją teściową, która teraz jest już w mocno podeszłym wieku i schorowana, a do tego zagranicą miieszka. Trudno o takich sprawach opowiadać przez telefon. Zresztą nie sądzę, żeby ona miała jakikolwiek wpływ na to co robi jej syn. W końcu dawno już przestał być dzieckiem.

Moj mąż leczy się od kilku lat na depresję , do tego jest nałogowcem tzn. od ponad 5 lat nie pije ale jak to gdzieś powiedział Nałóg( który zna moją historię )zakręcił tylko butelkę a Dusza nadal choruje. Był też nałog tytoniowy, który na razie odrzucił i nałogowe korzystanie z komputera po kilkadziesiąt godzin tygodniowo. Teraz pozostał znowu internet i nałogowe objadanie się słodyczami, bo jak twierdzi musi mieć jakieś przyjemności w tym paskudnym życiu.


[ Dodano: 2013-03-12, 19:51 ]
Nie musisz W OGÓLE oglądać jak pisze z innymi na gg, nie przejmując się twoją obecnością. Warto sobie to uświadomić, że jest wiele rozwiązań, a akceptowanie tego co robi twój mąż jak widać faktycznie ciągnie cię w otchłań.

Nie wiem jak to zrobić w sytuacji, gdy rzecz dzieje się w jedynym naszym pokoju. Jakoś nie bardzo widzę na razie rozwiązanie tej sytuacji.... :-/

[ Dodano: 2013-03-12, 20:03 ]
Bety napisał/a:
czy w rodzinie nie było problemu zdrady w poprzednich pokoleniach? to wygląda jak grzech pokoleniowy, mąż nie umie normalnie funkcjonować bez flirtowania, zdradzania, nie widzi w tym nic złego.
może nalezy zamówić mszę św. o uzdrowienie z grzechu pokoleniowego i przecięcie jego skutków


Nie wiem nic na ten temat ale chyba trochę za daleko się posunęłaś w interpretacji mojego posta.Przyznaje, że napisałam może za mało i stąd takie wnioski. To nie jest ten typ faceta, który tylko flirtuje i zdradza. W realu on jest przeciwieństwem podrywacza, jakkolwiek potrafił nieraz być bardzo miły wobec kobiet , które w jakiś sposób mu się spodobały. Najgorsze w tym jest to , że on na dzień dzisiejszy nie widzi nic złego w tym co teraz robi. ,,Bawi" sie jak sam mówi i tyle. Szkoda, że dla mnie to już nie jest zabawa.... :evil:

[ Dodano: 2013-03-16, 23:46 ]
Czuje się okropnie....kolejna rozmowa z mężem, który mężem być nie chce....zaprotestowałam i powiedziałam ,że rani mnie pisząc na gg z tą kobietą na moich oczach, zupełnie nie zwracając na mnie uwagi....tak jakbym byla powietrzem.On stwierdził, że właśnie będzie pisać i to kara dla mnie za to, że zajrzałam do jego komórki.....Potem był jeszcze kilka czy kilkanaście zdań i w końcu wyznał, że już kilka razy szukał mieszkania i miał zamiar się wyprowadzić. Czekał tylko aż nasze córki dorosną....teraz są już pełnoletnie, więc nic go już nie trzyma przy nas a poza tym nie widzi dla nas szansy i będzie szukał na serio mieszkania.Zapytałam, czy córkom też już o tym powie....owszem zawołał je i powiedział.Serce mi pękało, gdy patrzałam co się z nimi dzieje....Zawalił się mój i ich świat....Nie wiem co robić. To był dwa dni temu....jestem załamana a on jakby nigdy nic siedzi przy kompie, dalej gra i pisze z nią. Zapytałam czy nic go nnie obchodzi co ja czuje i nasze dzieci. Odpowiedział, że dla niego tylko on ssam jest ważny a dzieci sobie czy prędej czy poxniej poradzą i pozbierają się.Jego też ojciec zostawił i jakoś się pozbierał i żyje....to jakiś koszmar, z którego chciałabym się obudzić ale nie umiem...mam ochotę wywalić ten szumiący bez przerwy komputer i potrzasjkać te jego dwie komórki, które zabiera ze sobą nawet do ubikacji...

[ Dodano: 2013-03-18, 18:11 ]
Postawić na jednej szali małżeństwo, rodzinę, 26 wspólnych lat a na drugiej gra komputerowa i rozmowy ze znajomą z internetu....można choć jest się mężem i ojcem....można choć dzieci szaleją z rozpaczy a żona cierpi...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-05, 08:42   

Czy czytasz jeszcze forum?
 
     
Karmel
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-06-17, 19:52   

Tak...czytam. Moja sytuacja zmieniła się, zostałam sama z córkami. Mąż tak jak postanowił tak zrobił. wyprowadził się do innego miasta, bo jak stwierdził tu go nic nie trzyma a tam ma znajomych z pracy...Zanim to zrobił nieźle nas podręczył psychicznie. Nawiązał znajomość z jeszcze jedną panią, przy czym pierwsza okazała się być nastolatką...słów brak.

On stara się całemu światu i sobie udowodnić, że wcale nie ma prawie 50 lat, żony i dzieci. Zmienił wygląd i zachowuje się jak dorastający chłopiec- to refleksje młodszej córki po spotkaniu z nim z okazji dnia dziecka. Ze starszą nie utrzymuje żadnego kontaktu- nie muszę chyba pisać co Ona w związku z tym czuje.
sms-y z panną pisał nawet podczas spotkania z córką.Najwyraźniej poczucie wstydu to rzecz mu nieznana. Ze mną również nie chce jakichkolwiek kontaktów ze zrozumiałych względów- w końcu nie po to odszedł ode mnie żeby mnie teraz oglądać czy słuchać....

Po pierwszym szoku( minęło już ponad 2 miesiące) jako tako się pozbierałam. Na szczęście pomocy szukałam w Bogu- rozmowa ponad 3 godzinna z księdzem poleconym przez Dobrego Człowieka, msza o uzdrowienie i różaniec oraz inne modlitwy. To sprawiło , że nie zwariowałam z bólu.Znalazły się tez przyjaciółki które wysłuchały.

Ciężko mi i dziś ,, przypadkiem" postanowiłam poczytac forum. Świat nadal pełen jest uciekających mężów, mężow nałogowców, mężów zdradzaczy, itp. ale tez pełen wspaniałych drugich połówek...

Chciałabym kiedys napisać o Cudzie...nawrócenia i uzdrowienia mojego zagubionego męża. Na razie w głowie króluje najczęściej myśl: dlaczego spotkałam go na swojej drodze...czego Pan Bóg ode mnie oczekuje w związku z tym..?I także to że wolałabym nigdy go nie spotkać...zadał mi tyle ran, zostawił za sobą straszne zgliszcza i do tego nadal rani córki. Młodsza bardzo jest z nim związana ale ona chce OJCA a nie udającego młodzieniaszka zdradzacza.....To wszystko jest takie trudne i nadal bardzo boli....
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-17, 21:38   

Karmel napisał/a:
On stara się całemu światu i sobie udowodnić, że wcale nie ma prawie 50 lat, żony i dzieci. Zmienił wygląd i zachowuje się jak dorastający chłopiec

Skąd ja to znam?
Karmel napisał/a:
Ze mną również nie chce jakichkolwiek kontaktów ze zrozumiałych względów- w końcu nie po to odszedł ode mnie żeby mnie teraz oglądać czy słuchać....
:-/
To też typowe!
Karmel napisał/a:
rozmowa ponad 3 godzinna z księdzem poleconym przez Dobrego Człowieka, msza o uzdrowienie i różaniec oraz inne modlitwy. To sprawiło , że nie zwariowałam z bólu

Dobra droga.
Karmel napisał/a:
.Znalazły się tez przyjaciółki które wysłuchały.
:-) Z tym ostrożniej, bo czasem słowo wróblem wyleci, a wołem wróci. Oczywiście, że należy wentylować emocje, ale broń się od ocen, oskarżeń, robienia z siebie ofiary, bo później trudno z tego wyjść. Bycie skrzywdzoną ma swoje profity: zainteresowanie, współczucie, potępienie męża.....i pozostaje się z kacem. Z bólem lepiej do Pana Boga, Maryji i tutaj. Przytulam Cię mocno bądź dzielna dla swoich córek. One teraz bardzo potrzebują Twojej emocjonalnej obecności - nie pozwól, by ból po stracie i żal za mężem nie przysłonił Ci Twoich poranionych dzieci. A Twój mąż pewnie załapał kryzys wieku średniego....no cóż będzie się musiał trochę poobijać, zanim coś w głowie zaświta.
[quote="Karmel"]I także to że wolałabym nigdy go nie spotkać...zadał mi tyle ran, zostawił za sobą straszne zgliszcza i do tego nadal rani córki.[/quote
Na to już raczej nie masz wpływu, więc zostaw, bo szkoda energii na takie myślenie. Raczej proś Boga, by pomógł Ci przez to wszystko przejść z godnośćią i mimo wszystko z nadzieją, że Jezus uzdrowi Ciebie i Twoich najbliższych!
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-18, 18:16   

AWS dzieki za odpowiedź. Masz niezaprzeczalną rację co do myślenia o przeszłości.Co było to było i nic już zmienić się nie da...wiem.....tylko mam już taką głupia skłonność do analiz niczemu nie służących. Zdaje sobie sprawę, że wpływ mam na to co robię i myślę ja i to w tej chwili a nie dawno temu. Czasem jednak pukają do mojej głowy niepotrzebne pytania...
Co do kryzysu wieku średniego to wydawało mi się , że mój mąż juz go przechodził w wieku 40 lat...widocznie jednorazowe przejście nie uodparnia na kolejne...
Dobija mnie świadomość, że zadaje się ze smarkulą młodszą od swoich własnych córek.
Niestety pojawiły się też problemy z finansami. W tym miesiącu alimenty, które zobowiązał się przelewać córce nie wpłynęły bo on nie ma teraz kasy jak jej powiedział.
Wiem, że istnieje sądowne rozwiązanie tego problemu ale córka jest pełnoletnia i to ona musi złożyć pozew. Jak na razie nawet nie chce o tym myśleć, że miałaby stanąć w sądzie przeciw swemu ojcu...Trudne to wszystko straszliwie. Gniew i złość budzi się we mnie gdy o tym myslę.

[ Dodano: 2013-06-23, 11:03 ]
Całe małżeństwo miałam dobre stosunki z teściową ale jak się okazało to była raczej tylko ,,ściema".Mąż był u niej -ona mieszka zagranicą- parę dni i miał ją przywieźć.Chciała mnie odwiedzić i resztę swojej rodziny. A z synem chciała na swoim gruncie porozmawiać i rzekomo miała mu nagadać, żeby się opamiętał.Okazało się , że on tak ją zmanipulował, że zupełnie zmieniła stosunek do mnie. Zrezygnowała z przyjazdu do Polski ze względu na stan zdrowia, który miał się pogorszyć z powodu tych wszystkich stresów , które myśmy jej zafundowali.... Oprócz tego nawet nie poinformowała mnie o zmianie planów.Kiedy nie przyjechała w umówionym terminie, ja zadzwoniłam do niej bo zaczęłam się martwic, że coś się stało w drodze.
Podobno umówiła się z synem, że on mnie poinformuje o zmianie planów. Przy czym wiedziała, że my się nie kontaktujemy, bo on nie chce tego. Poza tym wytłumaczyła go, że ta dziewczyna, z którą on się zadaje to w ogole nie ma o czym mówić. on jej wszystko wytłumaczył, że to tylko gra i taka zabawa... :evil: a ja przesadzam.I wcale to nie ma żadnego wpływu na jego decyzję.
Zapytałam tylko dlaczego w takim razie on pisze z tą dziewczyną podczas spotkania z córką z okazji Dnia Dziecka. Na to już teściowa nie umiała odpowiedzieć i czym prędzej chciała zakończyć rozmowę. Również kwestia olewania przez tatusia starszej córki była nie jego winą bo jak wytłumaczył mamie to winna jest córka. To ona nie chce z nim kontaktów.
Kiedy powiedziałam, że nie umiem sobie z tym poradzić bo czuje się jakby ktoś wyrwał mi pół serca wraz z jego odejściemto stwierdziła , że jak minie więcej czasu to się przyzwyczaję.A ja wolałabym usłyszeć, żę modli się za nas ....
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-03, 12:24   

Karmel napisał/a:
Wróciłam na to forum po kilku wcale nie różowych latach. nie wiem czy jest tu jeszcze ktoś kto wtedy był i pamięta moją historię.
Dziś nie mam sił by pisać o wszystkim co mnie spotkało. Dziś muszę wykrzyczeć swój ból, bo już nie daję rady.

Też wróciłem po nie wiem jak długiej nieobecności na forum...
Nie znalazłem swojego wątku "Bezsilność wobec żony..."
Ale poczułem co to znaczy nowa wolność.... wolność od zakłamania, od złości, nienawiści, żalu, wzgardy, narzekania.....
Program 12 kroków działa. Ale ja musiałem zacząć wprowadzać w życie to o czym tam pisze. Samo czytanie i słuchanie w kółko było do bani. Rosła tylko we mnie frustracja i złość. To sie nazywa potocznie "dupościsk".... Bo ja się uważałem za ideał. nie mogłem uwierzyć, że coś takiego mnie spotyka... mnie....takiego spokojnego, uczynnego i cenionego człowieka.... no ale wkładanie masek na pokaz chyba doprowadziłem do perfekcji.
Nie mogłem poczuć szczęścia nie widząc, co burzyło całe życie moje szczęście. I to nie byli inni ludzie. To ja sam i moje ego. Domagające sie uznania, poklasku i poważania. Zaczynam to dostrzegać i zaczynam żyć.... zwłaszcza żyć w zgodzie z innymi ludźmi.
I dobrze mi tak.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-03, 14:12   

Jędrek, tego szukałeś?

http://www.kryzys.org/arc...opic.php?t=7441
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4