Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Trzeźwiejący alkoholik i rozpad małżeństwa
Autor Wiadomość
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 14:53   

Witaj Michale
Właśnie przerabiam podobną historie życiową. Od 01 listopada jestem w AA i wstrzeliłem się w ta "politykę". Nie bardzo zależało mi na niepiciu , bardziej na odbudowie małżeństwa które od kilku lat było fikcją( kiedyś zona miała "kolege" potem ja kluby bo brakowało sexu, czy szukałem porady jak uraować malżeństwo i tak wylądowałem na trzry miesiące z załamaną mężatką, aktualnie zona ma też kolegę) NO i sypła papiery o separacje. Pewnie papuga jej doradziła że tak szybciej uzyska rozwód.
Powiedzieliśmy sobie raczej wszystko- nawet TO,i ze jeżeli mamy być razam jako my to tylko na całkiem nowych zasadach i w pełnej uczciwości. Całkiem ją rozumie jak ją to boli, jakim jestem sk... ,wstyd sie przyznać ale wieże jej że ona nie zdradziła sexem, mimo to boli chyba bardziej. uczciwie mówi ,ze potrzebuje separacji zeby móc sie przespac z kolegą bo teraz jej sumienie nie pozwala.
Od dwóch miesięcy rozmawiamy tak wiele i tak długo że rano oczy na złotówce 5 kaw itp, trochę już nudne te powazne rozmowy, ale od kupy lat nie rozmawiało nam sie tak fajnie i tak długo i jesli faktycznie są to nasze ostatnie tygodnie ,to są to piękniejsze chwile niż sex na greckiej plaży i warto było czekać na nie 14lat . Wcześniej było to odpowiadanie na pytania i wypełnianie obowiązków. Wczoraj pokazałem jej tez pismo które chce wysłać do sądu jako odpowiedź na pozew. Pozew bez orzekania o winie z którym się zgadzam . opisałem tam moją miłość przeprosiny chęć odbudowy i walki o nią, nie ominąłem jednak pominietych całkowicie przez nia, jej romansów. I odrazu jej podejście obruciło sie o 180 st, . Miała to byc "ładna separacja" a wystraszyła się że będzie wojna.
Być może jestem naiwny ,albo jeszcze pijany ale wierzę ze Ona mnie wciąż kocha mimo tylu słów tylu czynów i myśli, jak tak patrze na nią to zachowuje się jak ryba w sieci, próbuje sobie wmówić ze to już koniec i nie warto tego ciągnąć, że musi coś zmienić w zyciu itp. Oboje twierdzimy że optymalnie było by żeby tamte zeczy sie nie wydażyły bo przecież jesteśmy dla siebie tacy dobrzy, przeżyliśmy razem tyle i w ogule. ale niestety wydarzyły sie rzeczy które wstyd wybaczyć, bo zapomnieć sie nie da.
Spróbuj pomyśleć że faktycznie Ona też tam w środku cię kocha , ale przez koleżaneczki czy rodzinke ,albo prace, musiała by odkręcić wiele historii czy przyzwyczajeń ta twój temat, tez musi zmienić swoje życie które pewnie było wygodne bo ciebie przecież nie było, zawsze byłeś winny i tyle. Teraz niestety ale trzeba Jej samej sobie powiedzieć ze też jest troche winna temu czy tamtemu -nieważne , a doskonale wiesz ty jak i ja i inni z AA jak cięzko powiedzieć : "ja też jestem winny "albo "to moja wina" z tym że my musimy sie przyznawać
a Ona jest "cywilem " i woli wygodniejsze wyjscie . Wcale jej się nie dziwię. Tak tez zareagowała moja zona na pismo gdzie opisuje tez jej wine fakt po fakcie. Myśle ze żaden normalny człowiek nie lubi się przyznawać do własnych win więc wcale się nie dziwie .
Trzymaj się" jakoś to będzie"
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 14:56   

Michał masz w Lublinie wspólnotę "Sychar" i wspaniałego ks. Szymona

i akurat dzisiaj masz spotkanie :mrgreen:
http://lublin-urszuli.sychar.org/

Pogody Ducha i do roboty
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 15:23   

michal22 napisał/a:
Zmienić argumentację... ale w jaki sposób?

Czy chodzi Ci o to, żebym przestał uderzać w żonę i mówić o tym, co ona robi, a zaczął się skupiać na tym, co ja robię?


Alez Ty to wiesz Michał.Dajesz dobre sugestie. A może tak na początek codziennie pisz sobie 3-5 dobrych cech swojej współmałżonki.....
Kieruj swoje myślenie nie na to co Ci może złego zrobić współmałżonka a no co dobrego się wydarzyło w danym dniu....co dobrego chcesz zrobić dla Was....moż e w czym żonę wręczyć....
Michał???a kiedy ostatnio zrobiłeś współmałżonce herbate(kawę)? ,kiedy zapytałeś ją jak się czuje? czy jest zmęczona?
Może warto skupić sie na tym co Ty robisz....dla siebie....ale nie kosztem współmałżonki....czy kogoś innego.... twarda miłość wobec siebie i otoczenia...
michal22 napisał/a:
Szanować żonę... TRUDNO mi jest to robić.

Michał...trudno??? ale zto też szanowanie siebie....bo to Ty wybrałes tę kobietę na matkę swoich dzieci.Nie sznując swojej wybranki nie szanujesz swojego wyboru....nie szanujes zsiebie.Taką postawę wykorzystuje "kusy" i pomaga Ci ewidentnie byś był w coraz gorszych relacjach ze współmałżonką ale i ze sobą samym. Łapki zaciera i się cieszy:no...mam tego Michała na widełkach...teraz tylko jeszcze podburzę go poczuciem skrzywdzenia do rozwodu... wzbudzę w nim złość i rożalenie na żonę.....a potem by odrzucił dzieci i wskoczył do innego wyrka...... do innej kobiety....... a potem to już jest mój...... i cieszy się "pisząc" raport do wujka lucyfera.
Hhhhaaaaaaa fane nie???j
michal22 napisał/a:
Ale z drugiej strony wiem, rozwód czy nie rozwód -- jeżeli nie będę szanował byłej żony, nie nauczę się szanować przyszłej, żony czy sympatii... i tyle.

Michał??? to ile żon można mieć???? przysięgałeś? komu?nie tej co wybrałeś na współmałżonkę i matkę swoich dzieci?
Czy Ty chcesz być słownym facetem?dotrzymywac przysiąg? a Hipokratesa przysięga zawodowa??ją tez odrzucisz jak ci się znudzi?
Nie szanujesz -jak piszesz- tej wybranki....... a jak z kolejnąwskoczysz do wyrka to beziesz ją szanował?pewny jesteś? czy do czasu aż Ci sie znudzi? kobieta to szmata która można pouzywac i wyrzucić?? Ty nie chcesz byc przedmiotowo (bankomat) używany....a jak chcesz traktować żonę?? do zaspokajania Twoich popędów i żądz
michal22 napisał/a:
Jak mam wzbudzić w sobie tą miłość, skoro nie wiem, czy ją kocham? Są jakieś samouczki?
?
Michał.Jest ...jeden.Miłość to nie uczucie,nie fascynacja seksualna,nie kolejne rozładowanie popędów czy zauroczenie....pożądanie.
Miłość to postawa
Twoja postawa.
RóżaR napisał/a:
Pytasz nałoga o samouczki...
Co prawda nie jestem nim, ale chciałam napisać jak to było u mnie.

Fajnie Róża że pokazujesz sytuację od strony współmałżonki alkoholika.

Michał...... jak brzmi 1 Krok z 12 AA???
michal22 napisał/a:
Jestem w związku w którym mam stałe poczucie zagrożenia.
ile w tym jest Twojej kreacji?Michał....myśli maja moc sprawczą.jak rozmyslasz nad zagrożeniami to siłąinercji je wywołujesz.Bo Twój przekaz niewerbalny wysyła sygnały do otopczenia o Twoich kreacjach lękowych.
michal22 napisał/a:
Boję się cały czas, co zrobi moja żona
no i co to zmienia?
Michał....piszesz o lęku...a czym jest lęk???
Czym jest dla Ciebie lęk i skąd się bierze?gdzie powstaje?
michal22 napisał/a:
Macie jakieś koncepcje na mnie, od strony psychologicznej może?
odpowiedz na powyzsze sobie..... bo w tym jest koncepcja...ona jest w Tobie.
PD

[ Dodano: 2013-02-16, 15:26 ]
Michał?a ten Twój serdeczny kolega to rozwodnik?
Ostatnio zmieniony przez nałóg 2013-02-16, 15:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
RóżaR
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 15:38   

Na początek może zwróć uwagę, że napisałam, że w tym procesie cały czas jestem - cały czas się uczę.

1. Musiałam zrozumieć co to znaczy zaufać Bogu, bo tak naprawdę tego nie wiedziałam. Dzięki temu uniknęłam wielokrotnie lęków, które tobie towarzyszą. Związanych ze straszeniem o którym pisałeś. Mnie też mąż wielokrotnie straszył rozwodem, nawet KAZAŁ MI składać pozew. Chciał rozdzielności majątkowej i KAZAŁ MI to załatwiać. (Kiedy powiedziałam żeby sam rozdzielność sobie załatwił skoro jej chce, bo ja się na nią nie zgadzam - to wszystko się jakoś rozmyło... bo to przez sąd trzeba załatwiać, a to kosztuje.) Przerobiłam już nawet jego wyprowadzkę - powiedział, że odchodzi - spakował się i nie bylo go - trzy dni... Bo widzisz zaufanie Bogu daje mi tą siłę, że nie boje się straszenia :mrgreen: Mąż niech i 10 lat ględzi, że wniesie o rozwód, a ja się będę martwić dopiero jak dostanę z sądu papiery. A może nawet i wtedy się zbytnio nie zmartwię, bo przecież sam pozew to jeszcze nie rozwód. A po rozwodzie też będę ufać Bogu, on mnie poprowadzi - widzisz to taka ostoja - cokolwiek się wydarzy.

2. Dowiedziałam się, że muszę kochać nie za coś tylko pomimo wszystko i że miłość to nie uczucie (zakochanie jest uczuciem) tylko świadomy wybór serca - danie siebie na tacy drugiej osobie. Tylko to tak cholernie boli kiedy ona tego daru nie chce. Wczoraj na przykład zobaczyłam, że jednak kocham męża, ale podświadomie oczekuję od niego odwzajemnienia tego uczucia. Strasznie się wkurzyłam gdy olał a wrecz sypnął mi argumentami przeciwko mojej miłości do niego. No on wie lepiej, że ja go nie kocham, a wiesz dlaczego? Bo według niego nie daję mu tego co on chce. Gdybyś wiedział co on chce to byś padł - ogólnie to najlepiej żebym była jak żony jego kolegów z pracy (czy czujesz tą miłość płynącą od niego do mnie??? :shock: ) Mimo to takie jego zachowania nie mogą wpływać na moją miłość do niego - bo ja wybrałam swoim sercem, no i przysięgałam. To jego problem, że mojego daru nie chce, to jego problem, że łamie przysięgę. Mam nadzieję, że rozumiesz. Bo mi jest coraz lepiej z tym, a z moich obserwacji wynika, że jemu jest coraz gorzej.

3. Proces nauki trwa tak jak ci pisałam wyżej i obawiam się, że nadchodzi moment, że będę musiała wypuścić mojego męża z klatki w jakiej go trzymam. To też miłość - pozwolić odejść, dać wolność wyboru. Bo on chce pić, a ja mu stoję na przeszkodzie. On chce palić, a ja nie mogę już tego smrodu znieść - truje dzieci, ale żebyś go widział jak o ten nałóg ze mną walczy - wyzywa mnie od tępaków itd. Jego życie jest przeze mnie okropne. :cry: Jest coraz gorzej - nie wiem czy to nie kolejna lekcja od Boga - kochać, ale dać wolność.

4. Czeka mnie jeszcze mnóstwo lekcji...


P.S. To wszystko nie bylo by możliwe bez uprzedniego wybaczenia mężowi - to też była łaska od Boga - poprosiłam i dostałam! (każda osoba żyjąca z alkoholikiem wie jak dużo jest do wybaczenia każdego dnia...)
Ostatnio zmieniony przez RóżaR 2013-02-16, 15:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 15:40   

Gdy wrócę teraz do miasta, zacznę od: zrobienia sobie badań na HIV i HCV, ponieważ przejrzałem sobie notatki z czerwca ubiegłego roku gdzie żona szantażuje mnie, że jeżeli nie będę uprawiał seksu z antykoncepcją to ona pójdzie do innego; od tamtego momentu też zaczęła mówić mi, że mam małego członka i że jestem beznadziejny w łóżku.

Potem pójdę załatwic sobie rozdzielność majątkową.

Małżonkę wybierałem na matkę dzieci? Nie, nie sądzę. Zrobiłem dziecko po pijaku, będąc zdrowo nawalonym. Żeniłem się tylko dlatego, że była w ciąży. Wybrałem sobie ją na matkę dzieci, bo miała równe zęby.

Wszystko to piękne, co piszecie, ale jeżeli o mnie chodzi, to wybieram DOJRZEĆ do tego co się dzieje i przestać z siebie robić, tak jak napisali mi na innym forum "konkursowego idiotę".
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 15:50   

Michał..... zapytałem Cię o b.istotne sprawy wyżej...-dotyczące lęku-.nie chcesz odnieść się do nich?

[ Dodano: 2013-02-16, 15:52 ]
michal22 napisał/a:
to wybieram DOJRZEĆ do tego co się dzieje i przestać z siebie robić, tak jak napisali mi na innym forum "konkursowego idiotę".
i pójść pić.
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 15:56   

nałóg napisał/a:
Michał..... zapytałem Cię o b.istotne sprawy wyżej...-dotyczące lęku-.nie chcesz odnieść się do nich?

NIE UMIEM, stary, widże, że próbujesz mi pomóc i dużo mi pomagasz, ale jak Boga kocham NIE UMIEM.

W tym tygodniu drugi czy trzeci dzień gdzie od rana czuję LĘK, nic tylko położyć się i nic nie robić, tyle tylko mam w głowie, nie umiem się zabrać za COKOLWIEK, wybieram znieruchomieć i leżeć i NIC NIE ROBIC, NIC NIC NIC NIC NIC, NIE JESTEM W STANIE SIĘ ZA NIC ZABRAĆ, MYŚLI NAWET ZEBRAĆ, TAK SIĘ BOJĘ!!!

Sytuację kojarzę z tym, że jutro wracam do domu i NIE WIEM, CO TAM ZASTANĘ, znowu jakie bluzgi będą leciały pod moim adresem, jaka tam jatka będzie, czy znowu dowiem się, że mam małego fiuta, a żona woli odejść do kogoś innego czy co!!

Ludzie, ja wszystko rozumiem, ale takie rzeczy w sytuacji, gdy ja TRZEŹWIEJĘ, TERAPEUTYZUJĘ SIĘ I ROBIĘ COŚ ZE SOBĄ oraz PŁACE NA TEN BURDEL OD PIĘCU LAT PONAD ZA ***WSZYSTKO*** Z WAKACJAMI ZAGRANICZNYMI WŁĄCZNIE to woła wszystko o pomstę do nieba!!!!!!!


nałóg napisał/a:

[ Dodano: 2013-02-16, 15:52 ]
michal22 napisał/a:
to wybieram DOJRZEĆ do tego co się dzieje i przestać z siebie robić, tak jak napisali mi na innym forum "konkursowego idiotę".
i pójść pić.

Nie, pójść uprawiać seks. Po rozwodzie. Być może po ślubie kościelnym, z kobietą, którą sobie sam wybiorę, na trzeźwo. To problem, jeżeli uzyskam unieważnienie małżeństwa?

[ Dodano: 2013-02-16, 15:58 ]
Akurat im więcej wsiąkam w sytuację z żoną, tym gorzej jestem w relacji z sobą samym; im bardziej myślę o sobie samym, tym mi lepiej a to myślenie o mnie samemu polega właśnie na tym: zrobię sobie BADANIA KRWI na obecność syfów przekazywanych drogą płciową (halo, podaję teraz niezaprzeczalny PLUS wierności małżeńskiej, jeżeli ktoś nas czymś poczęstował to małzonek) oraz załatwię ROZDZIELNOŚĆ, wara nierobowi wyzywającemu mnei od tego co zarabiam!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 16:13   

michal22 napisał/a:
NIE UMIEM, stary, widże, że próbujesz mi pomóc i dużo mi pomagasz, ale jak Boga kocham NIE UMIEM.

Michał..... czy Ty odróżniasz strach od lęku?
Bo to co przeżywasz-nie watpię że to jest ciężkie i znam te stany z autopsji- to wszystko jest wytworem Twojej wyobrazni.
Bo tak naprawdę to nie wiesz czy do jutra dożyjesz...czy dożyje Twoja współmałżonka...czy wrócisz do domu....jak będzie wyglądał ten powrót..... Ty w tej chwili piszesz scenariusz,grasz główną rolę i reżyserujesz ten film zwany "Lęki".
To jest zniewolenie...... obsesja....skończyłeś z obsesją zwaną alkohol i zamieniłeś ją na obsesję zwaną"reżyserowanie lęków" ,tworzenie lęków.
Michał...seks jest istotny w zyciu ale nie jest do życia koniecznie potrzebny.Do przekazania życia tak........ale to prawie każdy dorosły lub prawie dorosły facet może zrobić.
Seks....seks....seks...żądza!!!!!!!!!!!!!!! popęd...... co Ty zwierzak jesteś???? dorosły facet....lekarz i nie zapanujesz nad popędem?nad żądzą?
Michał!!! JAK RZĄDZĄ MNĄ ŻĄDZE TO JA SOBA NIE RZĄDZĘ

Żona znalazła Twój czuły punkt seksualność....wielkośc twojego przyrodzenia....... nie uczyli Cię w akademi ze satysfakcja seksualna to nie wielkość członka?że nie powstaje w pochwie a w głowie?
Że wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy????

Czy tobie nie chce się chalać???? i "kusy" pmaga Ci tworzyć te wizje????
Bo mnie to jakoś "pachnie" zapiciem.................
oby nie.
PD
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 16:48   

nałóg napisał/a:

To jest zniewolenie...... obsesja....skończyłeś z obsesją zwaną alkohol i zamieniłeś ją na obsesję zwaną"reżyserowanie lęków" ,tworzenie lęków.


Dzięki. Ładnie mnie tu rozpoznałeś, pomogłeś mi. Nie widziałem, że to jest pijane myślenie. Czytam codziennie tekst o tym że wczoraj i jutra nie kontrolujemy... a tu widzę, szpony nałogowego myślenia trzymają mnie.

Dzięki. Dziękuję też że mnie nie odrzucasz w zamian za moją szczerość i bycie sobą.

Jak się tego pozbyć? Tej obsesji lęku?

nałóg napisał/a:

Michał...seks jest istotny w zyciu ale nie jest do życia koniecznie potrzebny.Do przekazania życia tak........ale to prawie każdy dorosły lub prawie dorosły facet może zrobić.
Seks....seks....seks...żądza!!!!!!!!!!!!!!! popęd...... co Ty zwierzak jesteś???? dorosły facet....lekarz i nie zapanujesz nad popędem?nad żądzą?
Michał!!! JAK RZĄDZĄ MNĄ ŻĄDZE TO JA SOBA NIE RZĄDZĘ

Będę z Tobą szczery.

Tak sobie myślałem ostatnio, czy rzeczywiście mi potrzeba SEKSU. Bo przecięz mogę za niego zapłacić, skoro jest mi tak niezbędny, nie?

Ja tęsknię strasznie za bliskością jakąś taką. Może zapełniam sobie dziury z dzieciństwa, może co... ale dałbym wiele za możliwość BEZSTRESOWEGO wyjścia z dziewczyną do kina, pogapienia się na dziewczynę po prostu, porozmawiania chwilę normalnego, bez tego syfu całego, bez strachu, że zaraz mi przypieprzy słownie czymś, bez wiecznego ziania jadem w moim kierunku.

Bliskośc, miłość, czułośc, KORZYSTANIE Z ZYCIA czyli TRZEŹWOŚĆ! Pójść razem do kina, do teatru. Wyjechać razem na parę dni.

Owszem, droga u mnie do tego daleka - bo napisałem, że ma być bezstresowo - dzisiaj takie wycieczki z inną panną grożą mi pozwem rozwodowym z mojej winy i alimentami na żonę do końca jej życia (lub mojego).

Do tego chcę mieć czystą sytuację.

nałóg napisał/a:


Żona znalazła Twój czuły punkt seksualność....wielkośc twojego przyrodzenia....... nie uczyli Cię w akademi ze satysfakcja seksualna to nie wielkość członka?że nie powstaje w pochwie a w głowie?
Że wieczorny seks zaczyna się od porannej kawy????


Albo znalazła czuły punkt, albo miała porównanie - nie wiesz tego. Ja też nie wiem.

Owszem, pomyślałem sobie coś takiego, że w naszej sytuacji, gdy żona nie umiała wyjść ze mną na randkę (bo zaczynała w samochodzie jak jechaliśmy razem od razu wyrzucać mi tysiące spraw z przeszłości i prowokować kłótnie) -- to się zaczęło wtedy. Nie członkiem, nie techniką, tylko po prostu brakiem miłości to się zaczęło. To co jest teraz to efekt... żeby była między małżonkami noc, musi być między nimi też dzień.

Za mało kocham moją żonę, żeby chcieć jej robić herbatę. W D@$% MAM JEJ HERBATĘ RANO. Nigdy mi ta osoba nie pasowała, nie jestem w stanie z nią porozmawiac, mieć wspólnych zainteresowań, czegokolwiek, NIE ODPOWIADA MI ONA POD BARDZO WIELOMA WZGLĘDAMI!! Bogu dzięki że przetrzeźwiałem i to widzę.

nałóg napisał/a:


Czy tobie nie chce się chalać???? i "kusy" pmaga Ci tworzyć te wizje????
Bo mnie to jakoś "pachnie" zapiciem.................
oby nie.
PD


I tu też Ci szczerze powiem: do alkoholu mnie nie ciągnie. To co mam teraz, to myśli samobójcze (chęć strzelenia sobie w głowę) i autoagresja (chęć odcięcia sobie dłoni). Nie mam sprzętu do ani jednego ani drugiego :-) a terapeutka, której o tym powiedziałem, nie raz, jakoś specjalnie się tym nie przejęła. Nawet uczę się żyć z takimi myślami, są one w pewien sposób znajome.

BARDZO uspokoiłeś mnie, pisząc, że te moje lęki to jest MÓJ WŁASNY LĘKOWY TEATR, ja to kojarzę teraz z nałogowym lękiem i OKEJ, znormalniałem. Jestem (po raz kolejny) "zwyczajnym" alkoholikiem i już mi lepiej. Dziękuję za to.

[ Dodano: 2013-02-16, 17:55 ]
Tzn tez skłamałem: jeżeli mam kontakt z alkoholem, to mnie ciągnie, ale tego kontaktu za wiele nie mam (właśnie dziś mam dyżur, wylałem do kibla jakiś kieliszek wódki - "próbkę", nie wiem, po co ludzie takie rzeczy zostawiają w gabinetach; mój ostatni kontakt z flaszką około 8 mcy temu, poprosiłem kolegę, zeby to zabrał z gabinetu, przyznając się do tego że jestem alkoholikiem - 0.7 wódki leżało, nie wiem, po jaką cholerę).

Ale to chyba normalne, nie? Skoro jestem alkoholikiem i czuję alkohol, to będzie mnie ciągnąć.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 18:04   

Hey.
Jeżeli chodzi o sex to dasz rady- spoko.
Tez myślałem ze to tragedia zyciowa i tylko ściema z celibatem. ale od 11 tygodni , tylko dwa razy miałem mokre sny . Pewnie że by sie chcialo ale niema i tyle.
A najlepsze ze teraz jakoś inaczej patrze na moją - ty wiesz że zobaczyłem że to też człowiek a nie lalka i kucharka. I durny byłem wmawiając sobie ze ja pracuje po 70 godz tygodniowo w delegacjach ,śpiąc i jedząc jak pies . To mi sie należy bo to na nią zapieprzam. A teraz ten dom i samochód znaczą tyle co nic, marzymy żeby mieszkać znowu na poddaszu i tęsknić za sobą.
Tez się boje rozłąki, jestem zazdrosny i zyczyłbym jej momentami najgorszego, ale co to zmieni.
wmawiam sobie ze Pan Bóg pomaga szczegulnie tym co sobie sami pomagają.
Od trzech dni robię smaczne śniadanie ze świerzutkim pieczywem i mimo że słysze że bezsensownie się staram, i nie potrafię tak patrzeć na nią i że jest zapuźno a zje zemną tylko po to żeby mi na złość zrobić , to pod koniec widzę jak to ją w dołku ściskają wyzuty sumienia a nie mnie. Może to głupi sposób ale działa.- Spróbuj.
Wiem ze pewnie dziś wruci później a i tak zaraz lece zeby jakiś deser jej przygotować.
Ja wyczyszcze sumienie a jej da to do myślenia. Nie sposób zauwazyc kiedy ktoś się stara.
Jesteś lepiej wykształcony odemnie ale może spróbuj jakichś naszych pijackich sztuczek, przeproś za nie wiem co, zamów pizze choćby najochydniejszą, katuj muzyką z dawnych lat, wyjmij stare zdjęcia, pomysłów jest milion, za wiekszość moich słyszę że jestem wariat, ze za późno itp. ale słyszę , słyszę bo mówi do mnie a jak mówi to żyje ,a jak żyje ona i ja to jest szansa.
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 18:22   

Najciekawsze Dabo dla mnie jest, że trzeźwiejesz znacznie krócej niż ja, a myślenie pt "seks mi się od żony należy" masz takie samo, jak ja. To jest we mnie ciekawe, to przedmiotowe traktowanie kobiety.

Co do reszty Twojego maila się nie wypowiadam, bo to Twoja sprawa, co robisz ze swoim życiem. I nie, nie mam zamiaru niczego takiego jak napisałeś robić w kierunku żony.

[ Dodano: 2013-02-16, 18:39 ]
BOGU DZIĘKUJĘ za taką żonę, już na początku mojej drogi w trzeźwieniu dostałem na tyle mocny ładunek emocji, że jak to przetrwam, to będzie ewidentnie widać, że mi zależy na trzeźwości.

[ Dodano: 2013-02-17, 04:43 ]
Trwając przy osobie mocno zaburzonej, amortyzując upadki, wspierając niedojrzałość... czy przypadkiem nie stoję na drodze do jej zbawienia?

[ Dodano: 2013-02-21, 12:34 ]
Hej,

na ten moment finał historii taki:

znalazłem dowody na zdradę żony (bardziej mentalną, bo jedno spotkanie wiele miesięcy temu - ale poza moimi plecami - a potem wiele miesiecy rozmów przez internet),

wziąłem rozdzielność majątkową,

następnie już na spokojnie porozmawiałem z żoną o warunkach rozwodu i o tym, co wiem, na jej temat,

następnie powiedziałem ŻE JĄ ROZUMIEM, BO MOIM ZACHOWANIEM SAM WEPCHNĄŁEM JĄ PRAKTYCZNIE W RAMIONA OBCEGO FACETA (i tu dzięki Wam forumowicze za hasło "mój udział w zdradzie współmałżonka"),

następnie zacząłem być NAJLEPSZYM MĘŻEM jakim tylko potrafię być.

Postaram się odbudować to małżeństwo. Trzymajcie za mnie kciuki.

Zszedłem z pozycji "ego", zszedłem z pozycji "zarabiam więc mi się należy", przestałem ją traktować jak moją własność, jak nałożnicę seksualną, zacząłem rozmawiać, słuchać, uwzględniać zdanie drugiej strony.

(a rozdzielność majątkową MAM i własny tyłek chronię, bo nie dam się już na ten moment wrobić w rozwód z MOJEJ WINY z wysokimi alimentami).
 
     
Anna S
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-24, 21:33   

michal22 napisał/a:
Ja potrzebuję dojrzeć. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.

Tez mam takie wrazenie . Terapia to poczatek zmian , uczenia sie na nowo zycia. Powoli ,powoli malymi kroczkami a Ty mam wrazenie ze chcesz juz , juz , teraz . Potrzeba czasu , cierpliwosci i wytrwalosci i tego Ci serdecznie zycze . pozdrawiam Anna
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 06:50   

Witaj Michał
Miło czytać ze znalazłeś pozytywną wiarę w twoje małżeństwo. Oby tak dalej.
Niestety ja mam dylemat, moja piękna wczoraj znowu zasiedziała sie u "kolegi". Niechce mi sie nawet modlić, ani prosić czy rozmawiać (rozmowy do nocy ze mną wprowadzają ją w depresje; pewnie wyżuty sumienia) najchętniej wypieprzył bym jej szmaty i pozmieniał wkładki w zamkach, zabrał dowód rejestracyjny i jednym słowem uziemił na cacy. Wiem że złością niczego nie odbuduje, wręcz odwrotnie, ale tak po ludzku mam dość bycia frajerem i grać w szachy z synem do 21 tłumacząc że mama musiała zastać na drugą zmianę.
Na dziś jest fajna Ewangelia , żeby być miłosiernym, nie sądzić, nie potępiać, odpuszczać,i dawać innym bo i nam odmierzą taką samą miarą. Tylko jak to zrobic kiedy serce pęka a usta rwą sie zeby coś wykrzyczeć.
Powiedzcie czy udać obrazonego i milczeć czy narobić dymu . Czy mam być ta twarda miłość?
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-26, 11:33   

Dabo, zadbaj o własny tyłek. Żadnego seksu z żoną, zrób badania krwi i postaraj się o rozdzielność majątkową. Idź na miting, zadbaj o swoją trzeźwość. Jak masz ocalić małżeństwo, jak siebie samego nie wiadomo, czy ocalisz?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4