Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Trzeźwiejący alkoholik i rozpad małżeństwa
Autor Wiadomość
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 11:57   Trzeźwiejący alkoholik i rozpad małżeństwa

Hej,

od grudnia 2010 nie piję; od marca 2011 jestem na terapii dla osób uzależnionych. Jestem uzależniony m.in. od alkoholu. Byłem "wysokofunkcjonującym" alkoholikiem, miałem pracę, przynosiłem pieniądze do domu, nie robiłem burd ani awantur. Z zawodu jestem lekarzem.

Prócz alkoholizmu mam jeszcze inne problemy m.in. DDA.

Od momentu rozpoczęcia terapii w moim małżeństwie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. W trakcie terapii nawróciłem się, zacząłem wierzyć, ponownie modlić się. Moja żona śmiała się ze mnie, gdy widziała mnie na kolanach. Przeszkadzała gdy uczyłem dzieci modlitwy, mówiąc 3-latkowi, że Boga nie ma.

Ostatnie pół roku to okres stopniowego odsuwania się mojej żony ode mnie, do wyprowadzki jej z łoża małzeńskiego (ostatnie nasze zbliżenie - listopad 2012) oraz złożenia pozwu rozwodowego w styczniu 2013.

Widzę swoją winę w tym wszystkim. Gdy zacząłem trzeźwieć, miałem wiele różnych zachowań, przechodząc przez okresy zachowań kompulsywnych, krytykowałem żonę za np sposób odżywiania się; ona próbowała się do mnie dopasować, przynajmniej tak twierdzi. Ostatnie pół roku - okres dużego stresu dla mnie (jestem jedyną osobą utrzymującą dom), wychodziłem do żony z pozycji siły, argumentując, że skoro utrzymuję dom, trzeźwieję i pracuję na nią, to należy mi się: i tu długa lista, co mi się należy. Zdaję sobie sprawę, że takimi zachowaniami na pewno nie spowodowałem przychylności mojej małżonki - traktowałem ją jak przedmiot, jak własność prywatną, jak przedmiot do rozładowania napięcia seksualnego.

Teraz tak: zastanawiam się na ten moment, czy ja ją w ogóle kocham, czy też mam po prostu obsesję pt lęk przed porzuceniem.

Wiem, że zawierałem to małżeństwo będąc w ogromnej niedojrzałości i będąc aktywnie nadużywającym alkoholu.

Mamy dwójkę dzieci.

Przez ostatni czas stało się tyle, że nie wiem, czy chcę ratować to małżeństwo. Owszem, wiem, co POWINIENEM -- modlić się, wierzyć, czekać na "nawrócenie" i tak dalej.

Z drugiej strony, wiem już dziś, że nie mam tyle siły. Za dużo we mnie ego, za dużo czasu byłem tłamszony i dawałem sobie "wchodzić na głowę", zbyt wiele manipulacji ze strony żony doświadczyłem i zwyczajnie dochodzę do wniosku, że ja tego związku nie chcę, bo jest to wszystko chore i musi się totalnie rozpaść.

Przychodzę tu przeczytać Wasze zdanie na ten temat. Chętnie uzupełnię tą historię, jeżeli ktoś ma braki.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 12:47   

Cześć Michał....
Ja tez jestem trzeżwiejącym alkoholikiem.
Uśmiechnąłem się czytając Twój post...... taki to mi bliskie i znane.
michal22 napisał/a:
Byłem "wysokofunkcjonującym" alkoholikiem, miałem pracę, przynosiłem pieniądze do domu, nie robiłem burd ani awantur

Mam nadziję ,że nie uważsz sie za tego "lepszego" alkoholika? bo pracowałeś(jeszcze) i przynosiłeś kasę?
Czy oprócz terapi jesteś we wspólnocie AA? chodzisz na mityngi?
michal22 napisał/a:
Prócz alkoholizmu mam jeszcze inne problemy m.in. DDA.

no cóż....dość często się to zdarza powielac uzależnienie w rodzinie
michal22 napisał/a:
Od momentu rozpoczęcia terapii w moim małżeństwie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. W trakcie terapii nawróciłem się, zacząłem wierzyć, ponownie modlić się.
a na terapi nie powidziano Ci abyś nie usiłował zminiać żony i otoczenia?
Michał.... opisujesz swój udział-po za nałogiem- w "wyproszeniu" żony z łoża :
michal22 napisał/a:
Gdy zacząłem trzeźwieć, miałem wiele różnych zachowań, przechodząc przez okresy zachowań kompulsywnych, krytykowałem żonę za np sposób odżywiania się; ona próbowała się do mnie dopasować, przynajmniej tak twierdzi

Tak sie dośc często zdarza,ze jak alkoholik zaczyna trzeżwieć to zaczyna byc despota w domu.Chce odzyskiwac swoją utracon aprzez picie pozycję w domu i rodzinie.
A żona przywykła juz do pełnienienia różnych ról w domu nie bardzo ufa że to jest trwały zwrot.
I konflikt gotowy.
michal22 napisał/a:
Zdaję sobie sprawę, że takimi zachowaniami na pewno nie spowodowałem przychylności mojej małżonki - traktowałem ją jak przedmiot, jak własność prywatną, jak przedmiot do rozładowania napięcia seksualnego
sugeruję obejrzenie filmu "Ognioodporny" .Tam jest troche inna dysfunkcja...ale te z"popapranie" wiel Ci może dać
michal22 napisał/a:
Teraz tak: zastanawiam się na ten moment, czy ja ją w ogóle kocham, czy też mam po prostu obsesję pt lęk przed porzuceniem.
.

No ładnie....jak żona nie pozwla na użytkowe traktowanie to przychodzą Ci myśli(kusy działa) czy kochasz współmałżonkę.
A jak sądzisz??ile lat psułeś Wasze relacje?
michal22 napisał/a:
Z drugiej strony, wiem już dziś, że nie mam tyle siły

eeeee tu to chyba bajerujesz..... nie wierzysz w swoje siły wsparte przez Boga? czy poprostu szukasz tabletki? szybkiego efektu? kompulsja.....bo Ty chcesz już.....
michal22 napisał/a:
Za dużo we mnie ego, za dużo czasu byłem tłamszony i dawałem sobie "wchodzić na głowę"

a czy już może wiesz PO CO piłeś???? odkryłeś to na terapi?
michal22 napisał/a:
zbyt wiele manipulacji ze strony żony doświadczyłem i zwyczajnie dochodzę do wniosku, że ja tego związku nie chcę, bo jest to wszystko chore i musi się totalnie rozpaść.

no tak.... znowu ucieczka???? jak trudno to w "długą".Przedtem był alkohol...teraz zostawić żonę i dzieci i też w długą...... bo trudno.
Michał..... najłatwiej jest uderzać sie ........nie we własne piersi.
Jak piszesz-jesteś lekarzem- trudny "egzeplarz" z racji wykonywanego zawodu.To Ty jesteś "gusru" wobec pacjentów......to Ty wiesz lepiej..... a tu ,w trzezwieniu potrzeba pokory.
Nic nie musi się rozpaść.
Jest trudno.
Czas miodowego miesiąca w trzeżwieniu-czy może abstynęcji minął.Teraz proza trzeżwienia i życia.

A życie to trud....a trud to życie.

Napisz czy chodzis zna mityngi.....

Pozdrawiam
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 13:06   

Hej,

tak, chodzę na mitingi.

"Lepszego" alkoholika -- w jakim sensie lepszego? Czuję swoją wartość, ale "lepszy" to określenie tak ogólne, że nie umiem się do niego odnieść.

Czemu piłem... a to ważne? Słyszałem, że jak się wpadnie do szamba, to pytanie "dlaczego" nie jest tak bardzo istotne jak to, że najpierw z tego szamba trzeba wyjść. A poważnie, mam mnóstwo różnych innych problemów i jazd ze sobą. Pytanie "dlaczego" nie jest dla mnie istotne na ten moment. Istotniejsze jest dla mnie jak żyć, czego m.in. przejawem jest moje szukanie pomocy tutaj.

Jak żona nie pozwalała na użytkowe traktowanie, to szantażowałem, groziłem, wściekałem się. Tak, moje ego rosło wówczas do niebotycznych rozmiarów, a moje szantaże wobec kobiety, którą wówczas traktowałem jako własnościową niewolnicę seksualną były poniżej krytyki. Z tej perspektywy rozumiem ją, że chce odejść.

Dzięki za Twoje wnioski i uwagi.

Owszem, takie mam teraz wrażenie: że mój nałogowy sposób myślenia i zachowania pomalutku się wyczerpuje. Pomalutku dojrzewam do tego, że w nałogowy sposób niczego nie osiągnę. Że szczęście nie leży na zewnątrz, że jednak nie jest to kwestia nowego związku, nowej ucieczki w długą.

No i trudno mi z tym, owszem. Czym zastąpić myślenie "dziś sobie przyćpam a jutro jakoś będzie"? Bo to jest źródło podejrzewam całego mojego nieszczęścia, niestałości, innych wad charakteru. Także, tak, tu mnie ładnie trafiłeś, kompulsja, pójść szybką/krótką ścieżką, znaleźć nową kobietę, mieć z nią seks, gdzie będą wtedy moje dzieciaki?

A tu chciałem się poużalać nad sobą, jak bardzo mi ciężko i jak bardzo na pewno mnie nie zrozumiesz, ale wyciąłem to. :-)

Dzięki za odpowiedź. POMALUTKU zaczynam zauważać, że życie to coś więcej niż tylko "pstryk-efekt, haj, kac, powtórzyć". Nie jest to łatwe, a wręcz przeciwnie.

[ Dodano: 2013-02-15, 13:10 ]
Zastanawiam się też, że można uzyskać unieważnienie małżeństwa w przypadku alkoholizmu.

Z drugiej strony, widzę, że to taka wygodna wymówka dla mnie jest. Sąd biskupi unieważni i spoko, wszystko fajnie. CO Z DZIEĆMI? Mam im powiedzieć, że tata i mama byli w małżeństwie, ale to małżeństwo jest unieważnione, więc może i te dzieci są w jakiś sposób "nieważne"?

Co ja im przekaże w ten sposób? Mam jazd sam ze sobą od groma, ale zrobić coś takiego dzieciom to musiałbym być chyba kimś bardzo okrutnym.

Z resztą, nie wiem.

Żona bardzo się zachowuje tak, żeby mnie wpędzić w lęk, wystraszyć i żebym postępował tak, jak ona sobie zażyczy. Czyli nie stwarzał dla niej zagrożenia, nie odwoływał się odnośnie sprawy rozwodowej i tak dalej. Ale i tu mam swój plan.

[ Dodano: 2013-02-15, 13:12 ]
Czy mógłbyś opisać/odesłać mnie do tego, jak wygląda dziś Twoje życie: ile nie pijesz i jak wygląda Twoje małżeństwo?

[ Dodano: 2013-02-15, 13:23 ]
... mam też wrażenie, że totalnie nie wiem, czego w tej sytuacji chce JA SAM. Jak posłucham jednego człowieka - to w tą stronę, jak innego - to w inną.

Ale tak, masz rację: trzeźwym myśleniem jest NIE WIADOMO CO BĘDZIE. Oraz: NIE WIEM CZEGO CHCĄ INNI LUDZIE, ODPOWIADAM SAM ZA SIEBIE, za to co robię, za to, jak się zachowuję, jak postępuję.

Ja potrzebuję dojrzeć. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 13:25   

Michał....ja nie stawiałem pytania "czemu" piłeś tylko PO CO piłeś.
To zupełnie inna płaszczyzna.
Bop czemu piłes to raczej wiem....jesteś alkoholikiem.A piłeś nawet wtedy gdy nie chciałeś....bo to nałóg.
Ale PO CO uciekałeś w alkohol?
michal22 napisał/a:
Że szczęście nie leży na zewnątrz, że jednak nie jest to kwestia nowego związku, nowej ucieczki w długą.

no tak.szczeście jest w Tobie...niezaleznie czy ktoś inny je ma czy nie.Nikt Ci nie moż edaćszczęścia jak go nie odkryjesz w sobie.
michal22 napisał/a:
, którą wówczas traktowałem jako własnościową niewolnicę seksualną były poniżej krytyki.

a nie było to zastąpienie alkoholu porzadaniem?Choć często alkoholicy wychodzący z czynnego uzaleznienia mają duże potrzeby seksualne.Podczas picia często uciekaja w onanizm.
michal22 napisał/a:
tu chciałem się poużalać nad sobą, jak bardzo mi ciężko i jak bardzo na pewno mnie nie zrozumiesz, ale wyciąłem to.


hhhaaaaaaaa zrozumiem ,ale nie dam się manipulować .Bo wiem z eCi ciężko.
Ale dobrze że szukasz wsparcia jak wyjśc z kryzysu małżeńskiego.
Jeszcze raz sugeruje "Ognioodpornego " do obejrzenia.Znajdziejsz wskazówki.Dobre wskazówki.
michal22 napisał/a:
Zastanawiam się też, że można uzyskać unieważnienie małżeństwa w przypadku alkoholizmu.

ejjjj Michał....kombinujesz facet.Uciekasz w w chore myslenie.Manipulujesz sobą i rodziną.Kolejna kompulsywna ścieżka.
michal22 napisał/a:
Mam jazd sam ze sobą od groma,

No a co dla Ciebie na dziś jest najważniejsze??????

michal22 napisał/a:
Żona bardzo się zachowuje tak

a ile w tym jest Twojej interpretacji?
PD

[ Dodano: 2013-02-15, 13:35 ]
Nie piję ponad 8 lat i od początku jestem w w programie AA czyli 12 Kroków.Moje małżeństwo? zawsze może być lepsze,ale to zależy w dużym stopniu od mojej postawy i mojego trzeżwienia.Ta sama żona.....dzieci z ta sama żoną.
Michał...... małżeństwo to permanętny proces i praca przy mierzeniu
się codziennie z utratą własnych złudzeń i rozczarowań „tym drugim”
czyli małżonkiem
Ty rozczarowujesz......ciebie roczarowuje....... Życie to trud a trud to życie.
Ale napiszę Ci tak: możan naprawić pocharatane relacje w małżnstwie,choć wynmaga to dużo pokory i twardej miłości tak wobec współmałżonka jak wobec siebie.
PD
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 13:37   

Nie wiem, ile jest mojej interpretacji. Przestaję interpretować i pisać o innych, przecież to nie ma znaczenia.

Powiem tak: zastanawiam się, czy nie idę przypadkiem w opcję taką, że mam obsesję na punkcie żony i lęk przed odrzuceniem.

Może to jest właśnie pójście na łatwiznę dla mnie, jak myślisz? Wspólnota, 12-kroków, ja-ratownik, ratuję małżeństwo itp... wyglada na znacznie prostsze, niż rozwieść się, sprzedać mieszkanie, zająć własnym życiem - samemu.

Ty sam nie masz przypadkiem kompleksu wybawcy, nalog? Dużo tu pomagasz na forum. Co z Twoim własnym życiem, jak ono wygląda?
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 13:46   

michal22 napisał/a:
Ty sam nie masz przypadkiem kompleksu wybawcy, nalog?
to ciekawość?czy ironia?Sarkazm?
Moje życie?? jest fajne....praca zawodowa..... rodzina..... daje mito duzą satysfakcję.
A co do problemów....one sa .Nawet podobne do tych z okresu czynnego picia.....tylko inaczej rozwiązywane.Na trzeżwo
michal22 napisał/a:
Wspólnota, 12-kroków, ja-ratownik, ratuję małżeństwo itp..
żeby móc byc ratownikiem to trzeba być samemu mocnym.Oczywiście.....ważna jest postawa że chcesz być męzem tej samej żony.Ona wbrew pozorom pewnei che być to słyszeć -nawet jak sie nie zgadza na dziś.
Ale głównie to możesz zająć się sobą....siebie zminiac na lepsze.Być tatą dla dzieci.Kochać mimo wszystko ich matkę.Okazywać szacunek ich matce.
Znasz siebie?
PD
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 17:40   

michal22 napisał/a:
Ty sam nie masz przypadkiem kompleksu wybawcy, nalog? Dużo tu pomagasz na forum.

Michale, witaj na forum.
I akurat masz niebywałe szczęście, że trafiłeś na od razu Nałoga. Ponieważ po 1. Nałóg mocno się udziela, ale teraz gł. na zamkniętym podforum dwunastokrokowym. Ubolewam, że nie ma go częściej na ogólnym forum, ale rozumiem priorytety.
A po 2 - ze względu na to że jest trzeźwym alkoholikiem z paroletnim stażem w trzeźwieniu - błyskawicznie wyłapuje tzw. przez Ciebie jazdy i manipulacje. A zatem - słuchać go warto i przyjmować do siebie treści. Czego Ci życzę.
Z Panem Bogiem!
 
     
iskierka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 19:01   

No to ja napiszę trochę od tej drugiej strony...mój mąż jest hazardzistą i alkoholikiem...trzeźwieje od roku, jest po terapii i regularnie uczestniczy w mitingach, ma kontakt z terapeutą...i tez są jazdy, nie raz, nie dwa...
bo prawda jest taka, że w nałogu żyły obydwie osoby, obydwie są chore i obydwie potrzebują pomocy...wyobrażasz sobie Michale co twoja żona przechodziła przez lata Twojego picia?...
ja jestem na terapii dla współuzależnionych i chodzę na mitingi al anon ale i tak bardzo często jest mi trudno zaakceptować swoje życie i pogodzić się z tym co nas spotkało...nie raz kołaczą mi się myśli o separacji albo rozwodzie...
ktoś kiedyś powiedział, że życie z uzależnionym to wyzwanie...można je podjąć ale nie trzeba...ale praca i dążenie do zdrowienia musi odbywać się po obydwu stronach....bo w małżeństwie każde z małżonków odpowiada za związek tylko w 50%...jeśli 50% zdrowieje a drugie 50% pogrąża się w chorobie to nic z tego nie będzie...
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 19:27   

iskierka napisał/a:
l.ale praca i dążenie do zdrowienia musi odbywać się po obydwu stronach....bo w małżeństwie każde z małżonków odpowiada za związek tylko w 50%...jeśli 50% zdrowieje a drugie 50% pogrąża się w chorobie to nic z tego nie będzie...


Tak się składa ,że nie zawsze w tym samym czasie jest otwartość na terapie...
Bywa ta trudność spotkania w czasie by jedno i drugie odbywało terapie w tym samym czasie. I zgodzę się ,że do odbudowy małżeństwa trzeba dwojga...na to trzeba czasu...i bywa i tak ,że tylko jedno chce coś zmieniać.
Nie zgodzę się iskierko z tym ,że kiedy pracuje jedna osoba nic z tego nie ma.
Praca daje owoce...dla żony współuzależnionej to bardzo wiele...przywracanie godności i szacunku, perspektywa innego patrzenia na siebie i na świat , na dzieci,to wychodzenie ze świata przemocy psychicznej i nieraz fizycznej,,,To bardzo wiele...
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-15, 22:26   

nałóg napisał/a:

Ale głównie to możesz zająć się sobą....siebie zminiac na lepsze.Być tatą dla dzieci.Kochać mimo wszystko ich matkę.Okazywać szacunek ich matce.

Dzięki Ci za tą wypowiedź. Była ona jednym z planów wyjścia z tej sytuacji... podejrzewam, że jedynym rozsądnym.
nałóg napisał/a:

Znasz siebie?
PD

Nie znam. Nie wiem, co chcę. Nie wiem, jak chce, żeby wyglądało moje życie. Nie wiem, czy się rozwodzić czy nie.

Żona groziła mi X razy różnymi rzeczami i się bałem. W niedzielę wracam do domu, w poniedziałek umówiony jestem u notariusza z nią na podpisanie umowy o rozdzielności majątkowej. Tydzień temu myślałem, że ta umowa jest dobrym pomysłem, że zabezpieczę moje interesy w ten sposób. Dzisiaj... nie wiem, już tak nie uważam. Tydzień temu myślałem, że jeżeli umiem zadbać o SIEBIE to będę umiał zadbać i o dzieci. Dziś nie umiem konkretnie odpowiedzieć, czy umowa o rodzielności majątkowej to jest zadbanie o mnie samego czy rozpieprzanie małżeństwa, czy co.

Żonie opcje terapeutyczne opisywałem, jakie są; nie jest zainteresowana. Na ten moment powiem Wam ,że mam do niej taką złość i pretensje, że ja nie jestem zainteresowany terapią z nią. Chodziliśmy kilka miesięcy na terapię rok temu po czym żona "wesolutko" zerwała ją, wzięła świstek potrzebny do rozwodu i koniec tematu.

Owszem, jestem alkoholikiem. Owszem, szukam "pigułki" na szczęście, krótszej drogi, szybkiego rozwiązania, tak, owszem, przyznaję się bez bicia.

Ale nie wiem, czy nie żyję przypadkiem w toksycznym związku, z którego powinienem wyskoczyć (NAWET biorąc rozwód cywilny ALE NIE unieważniając małżeństwa kościelnego) -- zapewni mi to spokój ducha, możliwość umawiania się z koleżankami i wychodzenia z nimi i korzystania z życia (bo żona nie ma ochoty pójść ze mną do kina czy do teatru, a ja chcę coś z tego życia mieć, bez ryzyka, ze za chwilę poda mnie o horrendalne alimenty na siebie). To nie jest trzeźwość, chęć wydobycia siebie z układu w którym jestem zastraszany?
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 06:12   

Oj Michał ... Przeczytaj proszę jeszcze raz co napisałeś ....
Jest w Tobie dużo złości i żalu ....
Powiem Ci Michał , że ,, wesolutko,, to Jej na pewno nie było i nie jest ... Jeżeli poszła z Tobą na terapię to miała nadzieję na zmianę , chciała tej zmiany , chciała ratować Wasze małżeństwo ... Dlaczego się nie udało ??? ... Może Ty to wiesz najlepiej ... Nie znamy wszystkiego w Twoim wątku ...
I jeszcze jedno mi się nasunęło czytając Twoją wypowiedź ... Cały czas przewija się słowo JA ...
- JA ,, mam do niej złość i pretensję ,,
- JA ,,szukam "pigułki" na szczęście,,
- MNIE rozwód,, zapewni spokój ducha, możliwość umawiania się z koleżankami i wychodzenia z nimi i korzystania z życia ,,
Cały czas myślisz tylko o Sobie Michał ...
Masz do Niej złość i pretensję - o co , że Ty pijesz ?, że przez Twój alkoholizm w dużej części rozsypuje się Wasze małżeństwo ?... Ty szukasz pigułki na SWOJE szczęście - a dlaczego nie na WASZE szczęście ??? ... Czy naprawdę rozwód zapewni Ci spokój ducha ??? ...
Michał patrzysz na żonę jak na wroga , a czy zastanowiłeś się kiedyś co Ona przeszła ?... ile musiała wytrzymać ?... jak cierpiała psychicznie ? czy pomyślałes co przechodziła , gdy długo nie wracałeś do domu - powiem Ci ... bała się - kiedy i w jakim stanie wrócisz do domu , bała się Twojej agresji , Twojej siły zdwojonej przez alkohol ,Twojego dotyku , bała się Twoich słów tak bardzo Ją raniących ( uwierz mi - zostają na długo w głowie i w sercu) ... Mogę Ci tylko pisać o tym ,ale nigdy nie będziesz czuł tego strachu, tych obaw i doznań , które od Ciebie, swojego męża ,, dostała,, ... Pewnie bardzo wielu swoich odczuć Ci nawet nie mówiła , a jeżeli mówiła to widocznie nie dotarły do Ciebie skoro nie bierzesz tego pod uwagę ...
I nie mów proszę ,że żona nic nie chce ... Chciała , tylko czy Ty dobrze to wykorzystałeś , doceniłeś ?...
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 06:48   

Czy możesz zrozumieć, że moja żona CHCE, ŻEBYM PRZERWAŁ TERAPIĘ ALKOHOLOWĄ?

Jej główny problem to taki, ze BEZ IMPREZ NA KTÓRE MAM CHODZIĆ Z NIĄ DO LUDZI ŚWIATA NIE WIDZI.

Traktuje mnie jak bankomat.

Rozwód planuje od kilku lat (min. od 3 lat jestem tym straszony)

Działa w sposób konsekwentny.

Problemy zaczęły się GDY PRZESTAŁEM PIĆ I ZACZĄŁEM TRZEŹWIEĆ,

wcześniej było wszystko CACY.

Główni wrogowie mojej zony? Ja i moje terapeutki.

Główny problem? że chodzę się "BRATAĆ Z ŻULAMI" a ona już by wolała, żebym bratał się z tymi, co są pod blokiem.

Gdy wazyłem 110 kg, miałem 30 kg nadwagi i piłem alkohol SEKS NIE BYŁ PROBLEMEM,

dzisiaj, gdy mam sportową sylwetkę, schudłem, wziąłem się za siebie i nie piję NAGLE JEST COŚ NIE TAK, zona wyprowadza się z łóżka!!

TAK, MYŚLĘ O SOBIE. Myślę przede wszytkim tylko o sobie, bo jeżeli nie będę umiał zbawić SAM SIEBIE i dotrzeć do tego CO JA CHCĘ, to nie będę w stanie zbawić NIKOGO WIĘCEJ.

Owszem, cieszę się, że trafiłem na naloga, widzę/czuję dużą mądrość wypływającą z jego słów, ACZKOLWIEK wizja ratowania związku i myślenia za drugą osobę nie wydaje mi się specjalnie trzeźwa,

jeżeli ktoś składa pozew rozwodowy i podejmuje konsekwentne zachowania zmierzające do rozwodu, to ja mam się rzucać jak Rejtan, wystawiać na możliwość strzału i kolejnych procesów sądowych?
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 07:35   

Michał , czy chcesz powiedzieć ,że Twoja żona woli mieć w domu pijącego alkoholika ?... Naprawdę tak to odczuwasz ?... A może gdzie indziej tkwi problem Twojej żony ... Może chodziło o to ,żebyś pijąc nie był świadomy pewnych spraw ? ... Rozmawiałeś z Nią o tym ?... Bo to co piszesz przyznam wprowadziło mnie w małe zdumienie ...
 
     
michal22
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-16, 07:43   

Tak, Hania, moja żona tak mówi - że chce, żebym przerwał terapię. Nie mówi nic o piciu, ale przerwanie terapii przecież naturalnie się z tym wiąże - nie jestem na terapii, więc "zalecenia dla trzeźwiejących" mnie nie będą obowiązywały, nie?

Bardzo Cie proszę, nie nakręcaj mnie lękowo. Nie mam zamiaru myśleć za żonę bo to szaleństwo. Nie wiem co ona chce, czego mam być świadom, czego nie. Ale takie myślenie to właśnie to ziarenko soli w beczce miodu naloga - nalog zauważyłem że piszesz, że kobieta mówi "NIE" a chce w środku czegoś innego, wiesz, ja też wyznaję ten pogląd, ALE PRZECZYTAŁEM KSIAŻKĘ "TOKSYCZNE NAMIĘTNOŚCI" I TO MYŚLENIE ZA KOGOŚ, ZNANIE BARDZIEJ CZYICHŚ UCZUĆ TAM JEST KLASYFIKOWANE JAKO OBSESJA, jeżeli w wielu miejscach piszesz nalogu drogi ludziom, żeby nie myśleli za innych (co jest TRZEŹWE), dlaczego akurat dopuszczasz tą jedną sytuację?

Nie wiem, czego ona chce, będę się opierał na tym co mówi i robi: chce przerwania mojej terapii (ośrodek w dużym mieście, bardzo dobry z resztą), żebym przestał chodzić na mitingi (chodzę na AA, DDA, SLAA) oraz złożyła pozew rozwodowy do którego mówi, że przygotowywała się od dłuższego czasu (terapia małżeńska - zakończona przez nią - i potem poprosiła o świstek do sądu, JAK TO INTERPRETOWAĆ - DLA MNIE TO JASNE).

[ Dodano: 2013-02-16, 07:43 ]
Tak, Hania, moja żona tak mówi - że chce, żebym przerwał terapię. Nie mówi nic o piciu, ale przerwanie terapii przecież naturalnie się z tym wiąże - nie jestem na terapii, więc "zalecenia dla trzeźwiejących" mnie nie będą obowiązywały, nie?

Bardzo Cie proszę, nie nakręcaj mnie lękowo. Nie mam zamiaru myśleć za żonę bo to szaleństwo. Nie wiem co ona chce, czego mam być świadom, czego nie. Ale takie myślenie to właśnie to ziarenko soli w beczce miodu naloga - nalog zauważyłem że piszesz, że kobieta mówi "NIE" a chce w środku czegoś innego, wiesz, ja też wyznaję ten pogląd, ALE PRZECZYTAŁEM KSIAŻKĘ "TOKSYCZNE NAMIĘTNOŚCI" I TO MYŚLENIE ZA KOGOŚ, ZNANIE BARDZIEJ CZYICHŚ UCZUĆ TAM JEST KLASYFIKOWANE JAKO OBSESJA, jeżeli w wielu miejscach piszesz nalogu drogi ludziom, żeby nie myśleli za innych (co jest TRZEŹWE), dlaczego akurat dopuszczasz tą jedną sytuację?

Nie wiem, czego ona chce, będę się opierał na tym co mówi i robi: chce przerwania mojej terapii (ośrodek w dużym mieście, bardzo dobry z resztą), żebym przestał chodzić na mitingi (chodzę na AA, DDA, SLAA) oraz złożyła pozew rozwodowy do którego mówi, że przygotowywała się od dłuższego czasu (terapia małżeńska - zakończona przez nią - i potem poprosiła o świstek do sądu, JAK TO INTERPRETOWAĆ - DLA MNIE TO JASNE).
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4