Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
przebaczenie, pojednanie, granice
Autor Wiadomość
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-07, 16:13   przebaczenie, pojednanie, granice

Przeszło trzy lata temu sprawdziłam- odkryłam, że mój mąż tak mnie kochający - zdradza od lat. Pornografia- toważyszyła mu całe życie. Moja rozpacz raczej histeria z bólu - postanowiłam ratować moją rodzinę i małżeństwo. Pojechaliśmy na spotkania małżeńskie potem kolejne i było tych wyjazdów kilka. Ja z całą nadzieją ,że otworzy serce i rozum na mnie. Oczywiście ja byłam okropna- kontrolowałam robiłam wytrzuty - było coraz gorzej. Bo nie widziałam skruchy , raczej coś w rodzaju - " będę mówił co chcesz tylko odczep się ode mnie,kocham cę ale daj mi spokój chcę żyć jak chce i chcę być szczęśliwy" Byłam na sesji o przebaczeniu- rozumiem coraz więcej czyli przebaczyć i pojednać się to nie to samo . Myślę , że przebaczyłam to co było ale nie umiem tego co dziś - co trwa codziennie - codziennie upokorzona - ile można ?Postanowiłam pojechać o psychologa- było ich kilku i w momencie kiedy mi mówi,że mam zacząć żyć bez męża na wlasny rachunek - wycofuję się do dziś! to jakaś masakra ze mną!!! po pół roku od spotkań mąż nawiązał romans z dużo młodszą ... oczywiście zaprzeczał i kłamal abym tylko dała mu spokój - swoje zachowanie tłumaczyl złą bardzo złą sytuacją w firmie. A ja w swojej chorej miłości prosiłam go aby mnie kochał ,pożądał i dbał o rodzinę. Poszliśmy na terapię małżeństw - i tu PUSTKA!!!! Nie tylko romans ale i ranki sexczatowe- mnóstwo kobiet- TYLKO NIE JA. Przerwaliśmy terapię bo pani psycholog zaproponowała że w takim przypadku może lepiej się roztać?- ja znów gotowa do walki o małżeństwo- napominam rozmawiam tłumaczę , czytam mnóstwo mądrych książek i próbuję z nim naprawiać nasz związek. Są postępy- modlimy się codziennie razem- wcześniej tego nie było. Widzę, czuję i on sam coraz mniej ukrywa, że jest ONA- to dla niej mnie okłamuje . Mamy troje dzieci - dom- kredyty. Nie umiem postawić GRANIC- wiem tylko kiedy je przekracza i jak to boli. Nie mam żadnego dowodu na to że jest Ona i , korci mnie aby to sprawdzić- bo on na Boga przysięga ,że jestem w błędzie i się do niego czepiam a brak zaufania mojego budzi w nim niechęć do mnie. Boję się ,że jak to zrobię i okaże się że moja intuicja znów podpowiada słusznie? Jak ten ból zniosę. Jak zaufać kiedy ja szykuję wszystko do wigilii a on siedzi na kanapie na moich oczach flirtuje na sex czatach i stronach porno...... to tylko jeden z przykładów. Jak w konkretnym przypadku stawiać granice!!???? Czy ktoś może podać przykład?
Proszę Boga o siłę i mądrość zarówno dla mnie i niego. Po zbliżeniu - sex z mężem jestem chora z bólu- bo sex jest dla mnie czymś wyjątkowo zbliżającym do męża. On zachowuje się jak zjedzenie cukierka . Jego obojętność i słowa ,że jestem najważniejszą osobą w jego życiu - nie raqdzę sobie ze sobą, popadam w stan depresji.
Mam problem - jak żyć w rodzinie pod jednym dachem z mężem , który .....
jak postępować by bronić siebie , by nie cierpiały dzieci. Tak dzieci- ja sobię sama poradzę ale co z nimi. Trwać w chorym związku otrzymywać baty , ufać że mój mąż mówi prawdę i czyni inaczej - przecież ja niedługo skończę w psychiatryku! Jak pozbyć się ściskania w gardle i żołądku na myśl lub widok męża szczęśliwego przed komputerem? Który powtarza mi ,że niczego nie rozumiem , że jego nie rozumiem . A ja? czy on mnie rozumie?
Brak ciepła, czułości- miłości męża powoduje we mnie gorycz życia. Mówi mi,że jest mi wdzięczny za tak wiele i pyta jak ja to robię że kocham , bo on się zagubił i nie czuje do mnie takiego uczucia jak dawniej. A na drugi dzień znów mnie kocha. Pytam dlaczego mnie tak traktuje a on mi odpowiada,że jak sobie uświadomi ile dla niego znaczę ja i dzieci - to mnie kocha. Czy ktoś to rozumie? biorę leki uspakające i co tak do końca życia?
 
     
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 09:34   

Witam Cie

Ja też byłem męzem który siedział przy komputerze na stronach porno (czego bardzo żałuje kazdego dnia bo to skrzywiło moje patrzenie na miłośc na sex, na szczęscie Pan mnie całkowicie z tego uzdrowił i moje mysli nie ma tego w moim życiu dzieki Ci Boze).
Zaglądałem tam bo brakowało mi czułości bliskości i zbliżeń z żoną. Nigdy jej nie odmawiałem natomiast ona prawie zawsze, mówiła ze za bardzo naciskam...że sex dla niej aż tak ważny...
Byłem niedojrzały teraz wiem o co jej chodziło, ale ona nie potrafiła sprowadzić mojego myślenia na właściwy tor, albo odmówić mi w taki sposób żebym nie poczuł sie odrzucony...
Myślałem ze jak ktoś kogoś kocha to dla niego sex to nie problem...
Teraz żałuje kazdego dnia w którym ja czułem tylko pożadanie zamiast podejśc z Miłością, gdybym bardziej kochał to odmowa nie była by dla mnie problemem...
Jakby Bóg był na pierwszym miejscu w moim małżeńswie to wszystko by było na właściwym...
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to wszystko zobaczyłem dopiero gdy żona odeszła
gdy ją straciłem... Na początku wydawało mi sie ze to jej wina bo mnie zdradziła ale ja tez bylem winny... Winny braku miłości...
A teraz ja kocham bardziej niz kiedykolwiek chociaz wiem ze jest z kimś... Im bardziej ją kocham tym bardziej boli...
Jezu wyprowadź nasze małżeństwo z tej ciemności i spraw byśmy spojrzeli na siebie Twoimi oczami miłości i przebaczenia...
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 11:13   

Witam
Od dłuższego czasu tu zaglądałem, ale nigdy nie zdecydowałem się żeby napisać.
Moja historia jest pewnie jedną z wielu.poznaliśmy się, pokochaliśmy bezgranicznie i szaleńczo, ślub. Pierwsza ciąża wyczekiwana i upragniona niestety poroniona, druga ciąża wymodlona, zaleczona wypielęgnowana :mamy syna, najwspanialszy 9 letni człowiek na świecie . Dostaje super prace wszystko idzie jak po maśle , fajna kasa, dziecko zdrowe, my szczęśliwi, tylko praca wymagała towarzyszenia pryncypałom w klubach nocnych, takie męskie korumpowanie kontrachentów po włosku(szefem był makaroniarz) Weźmiemy go na laski to będzie jadł z ręki. Jakis rok wytrzymałem w świętości i lolajności bogu i zonie, ale w końcu usłyszałem albo jesteś z nami albo przeciw nam. Skorzystałem i to nie raz ( po czasie mi sie spodobało) do dziś mam wyrzuty sumienia, a wtedy mało się nie powiesiłem ,rzuciłem tę prace , spowiadałem sie z tego wiele razy, za namową księdza zachowałem milczenie i nigdy sie do tego nie przyznałem. Ponieważ z moją zoną która mnie chyba dalej kocha mamy jakąś cudowną moc że na odległość wyczuwamy się na wzajem, ja wiem że jest szczęśliwa lub nie tak jak i ona. Po tym coś zdechło, dzieciak miał 2 lata, wyczułem że coś nie gra i wprost zapytałem od kiedy kogoś ma, przyznała się że to kolega z pracy ale tylko się spotykają lubią , całują ale bez sexu( może jestem głupi ale wierze jej) .Wtedy był lament i tragedia i modlitwy do rana(udeżyłem ją 7 razy pasem za 7 lat małżeństwa). Kiedy w końcu Bóg dał nam siłę wybaczyć sobie, byliśmy znowu najszczęsliwszymi ludzmi, znowu zaczało nam się wieść ,własna firma , dom i wczasy. Niestety też ciągle alkohol którego nienawidzi (ojciec alkoholik). Ciągle jednak cos wisiało między nami , żona zawsze mówiła że tylko prawda i szczerość nas utrzymają , niestety nie mogłem się przyznać i te wyżuty sumienia oddalały nas coraz bardziej, głównie od łóżka, rozmów i tp. a mnie pchały w alkocho, . Dodam może że od początku nasze życie to niejako świadoma separacja, pracuje niestety całe zycie w delegacji, ale to początkowo było najfajniejsze , ta tęsknota telefony i marzenia, które w końcu zanikły. Szukając porad jak uratować małżeństwo niestety nie na waszym forum tylko wp.pl. poznałem wściekłą i rozczarowaną jak ja mamusie. I skończyłem w toruniu w hotelu kilka razy, Świadom zła jakie wyrządzam przerwałem to po kilku miesiącach. Niestety tego nie udało mi sie zataić. Moja jedyna zona dowiedziała sie ale razem z tamtą ,powiedzieliśmy tylko o spacerach i rozmowach na czacie. Co jest najgorsze po roku katuszy psychicznych , zorpłakałem się przy żonie i powiedziałem żeby mnie zostawiła bo ją okłamywałem, poprostu kłamstwo które wisiało miedzy nami nie mogło dac mi spokoju, wiem że był to błąd z punktu widzenia kościoła bo większym grzechem było skazanie jej na tą wiadomość. jednak i tak nie byłem do końca szczery i Ona doskonale to czuła, bez dochodzenia i pytań. Rozchodziliśmy sie jeszcez i jeszcze bardziej, w listopadzie Ona poznała 'kolegę" ,wyczułem to przy pierwszym powrocie do domu niemiec( jak mówiłem potrafimy się wyczuć jak pies kiełbasę). Nawet tego nie ukrywa że jest ktoś , kto jej otworzył oczy, do kogo może sie przytulić , czy na czyj widok ma mokro, że napewno nie chce być ze mną i że chce separacji.Szczerze to mimo że jestem zazdrosny okropnie, to cieszę sie jak widze ja w domu uśmiechniętą , mimo ze nie przezemnie W sumie oboje stwierdziliśmy że zycie w tak toksycznym zwiazku jest szkodliwe i albo nauczymy się kochać prawdziwie i bez komprommisowo albo wcale. Postanowiliśmy zdobyc się na wieczór szczerości. zaczełem od podziękowania za 15 lat raze ,przeprosin, po czym bez szczegółów powiedzaiłem ile razy gdzie i z kim. I może parskniecie śmiechem ale od tej pory od dwóch tygodni wiem ze uda się to naprawic, nawet żona stwierdziła , że całkiem możliwe że pomieszka sama to może zatęskni że mamy jeszcze ten 1 procent i może to nie koniec.
Z pozwem oczywiście pobiegłem do mojej papugi, który kilka lat obsługuje moją firmę i szanuje go, chciałem aby pomógł mi przeprowadzić to bez komplikacji dla dobra zony i dziecka, zebym przejął długi chroniąc ich, zeby pomól zastrzec sobie nieskuteczność rozwodu ze względu na przekonania i t.p, wiecie co mi powiedział? Że jestem FRAJEREM i to ja mam pozywac o rozwód z jej winy (zona wnosi bez orzekania, ale opisując moje historie nie wpominając o swoich)a Boga mam przeprosić, przejść się do Czestochowy a ją zniszczyć , bo jej dokumenty wykazują profesjonalnie przygotowane pogrążenie mnie i moich interesów. Niewiem co o tym myśleć ,bo ja żonie wierze jak nigdy, mam nadzieje że ona mi też, widze że mimo ze jest zła na mnie i ma kogoś to w głębi kocha mnie trochę, łudze się że ją przejdzie i faktycznie po pół roku będziemy znowu razem. Myśle ze robi tą separacje bardziej z zawzięcia , bo przecież kolezanki i mamusia wiedzą jaki jestem, i jak to musi ratować się w ramionach innego, więc wstyd było by sie przyznac ze mimo wszystko mnie kocha bez żadnej kary czy nauczki. Od 3 miesięcy rozmawiamy jak marzyliśmy od wielu lat. Choc Ona twierdzi że to mączące a i tak chce spróbować z tamtym.
Wkurza mnie tylko ze się nabija że ja taki grzesznik, pijak, babiarz ,kłamca ,od 3 miesiecy wiszę na rózańcu i Piśmie Świętym, ministrantem i lektorem byłem i że przez całe życie latałem do kościoła, a taki diabeł ze mnie, ona ostatno u komuni była 9 lat temu na chrzcinach naszego syna(spiralka). Nabija się że ten mój cud naprawy jakoś nie nadchodzi i ze go raczej nie będzie, że jak przyjdzie to żebym jej dał znać.
Momentami tez wątpie w nasz cud. ale im bardziej jestem pogrązony i załamany , to na drugi dzień wyrażniej widze działanie Łaski Boskiej.
Jezu nie pozwól mi zwątpić
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 12:34   

dziękuję za wasze świadectwa

"Zaglądałem tam bo brakowało mi czułości bliskości i zbliżeń z żoną. Nigdy jej nie odmawiałem natomiast ona prawie zawsze, mówiła ze za bardzo naciskam...że sex dla niej aż tak ważny...
Byłem niedojrzały teraz wiem o co jej chodziło, ale ona nie potrafiła sprowadzić mojego myślenia na właściwy tor, albo odmówić mi w taki sposób żebym nie poczuł sie odrzucony...
Myślałem ze jak ktoś kogoś kocha to dla niego sex to nie problem... "

Mam pytanie z perspektywy czasu jakie słowa , co mogłoby sprowadzić ciebie na właściwy tor ? Zdaje się ,że mój mąż też nie rozumie ... Jak mnie to boli a powinno dawać taką radość .... Nie rozumie ,że godzi w moje poczucie wartości... godności... że ja powoli się poddaję bo sex to nie Miłość... Czuję ,że jest ktoś w jego życiu (choć przysięga ,że tak nie jest) za dnia jest niedostępny, nie interesuje go moja osoba nie wykazuje potrzeby nawązania rozmowy więzi...itp Wisi na necie a kiedy pora spać to mówi mi o swoich potrzebach sexualnych , czuję się winna że odmawiam . Jednak na drugi dzieńjest mi z tym bardzo dobrze bo nie czuję się obdarta i wiesz dochodzę do wiosku ,że tak wolę ale oddalamy się od siebie w szybkim tempie. To nie znaczy że nie mam potrzeb sexualnych- one dla mnie mają zupełnie inną wartość. Mam pokusę aby dać sobie na luz i poszukać kogoś kto mnie będzie kochał i szanował w Miłości.... zasługuję na to.... ale czy będę wtedy szczęśliwa? Mój mąż jest miłością mojego życia ....
 
     
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 18:07   

Nie potrafiła mi powiedzieć jaki jest klucz do jej serca, nie potrafiła mi powiedzieć jak mam sprawić żeby jej się chciało ...
Kobiety myślę że się domyślimy ale u nas to tak nie działa, ale możemy pewnych zachować się nauczyć...
Myślę ze u mnie to tak było ona myślała że się domyślę ...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 18:50   

[quote="slavosl"]Nie potrafiła mi powiedzieć jaki jest klucz do jej serca, nie potrafiła mi powiedzieć jak mam sprawić żeby jej się chciało ...
Kobiety myślę że się domyślimy ale u nas to tak nie działa, ale możemy pewnych zachować się nauczyć...
Myślę ze u mnie to tak było ona myślała że się domyślę ...


Dzień dobry

Nie możesz brać teraz całej winy na siebie.
Gdyby żona nie chciała się z Toba kochać, a Ty byś ją zdradził, mógłbyś czuć się winny całego kryzysu, ale to Ona Ciebie zdradziła przecież, a wcześniej Cię odpychała.
(może wtedy już była myślami gdzie indziej).
 
     
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-08, 20:52   

czuje sie winny za swoją postawę, sam byłem nie w porządku ...
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 13:12   

ja już czasem myślę, że nic już nie mogę. Czy to normalne ,że mój mąż tylko czeka aby byc sam z dala ode mmnie, w nocy się budzę a on nie śpi i ciska się w poduszkę żebym tego nie zauważyła? - "jak dziecko , które ukrywa coś przed mamą" kiedy proszę go żeby mnie obudził w nocy jak nie będzie mógł spać- odpowiada,że tak słodko spałam. Kiedy rano wstaję i widzę ,że nie spał ok pół nocy- oczy ,zmęczenie na twarzy i senność . A on mi mówi i przysięga ,że nie ,ma nikogo. tak nie wyjeżdża z domu a co z sercem i uczuciami?
Mowię mu wprost o swoich potrzebach i co mnie martwi- to najlepszy pretekst do kłótni!
A on ciągle mi powtarza ,że mam mu ufać- on też cierpi, ... że tak trudno mu się zmienić.
oboje czujemy się nieszczęśliwi- ja bo utraciłam czym mnie dażył. on bo rozdarty - między rodziną i kimś .
walczyć ? rozum płata figla- czy on kiedyś mnie pokocha bardziej ? a ja potrzebuję ciepła i wsparcia i wiary ,że dawne nawyki to już koniec.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 13:21   

Airam

Czytając Twoje posty widzę, że sama siebie chcesz oszukać.
Chcesz za wszelką cenę uwierzyć że mąż mówi prawdę, że Cie kocha, że nie ma innej....
Smutne to jak wiele innych takich historii :(
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 14:00   

bolesna prawda!!!?

to co mam robić? a rodzina? dzieci?

on mówi ,że tak nie jest
ja czuję że mam rację
OBŁĘD

[ Dodano: 2013-02-11, 14:06 ]
czytam inne posty - historie smutne jak moja !


trudno uwierzyć, że komuś się udało.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 14:09   

wiecej ciszy i spokoju.....
Twoja rola jest byc, czekac nie czekajac, a co zrobi maz i ktora strone mocy wybierze nie masz na to wplywu
przepraszam masz - swoja postawa i cierpliwoscia
ja mysle, ze bym tak zrobila.... zreszta moze tak robie ????
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 14:11   

Tolerując takie zachowanie, co możesz osiągnąć ?
Stawiając granice ryzykujesz, to na pewno, ale czy warto latami przymykać
oczy i samą siebie oszukiwać?

Może silne postawienie sprawy mężem poruszy?
Teraz widzi Twoją słabość i to wykorzystuje.

Katalotka...
Póki co on nic nie wybiera, bo mu tak wygodnie.
I jeśli nikt go nie zmusi to nie wybierze.
 
     
airam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 14:54   

granica- jak właściwie do niej podejść.?

No niekoniecznie że nie wybiera, jak coś powiem na ten temat to awantura i milczenie i przesiadywanie przed kompem.
Sygnalizuje mi , że mam się dopasować do sytuacji- a jak tak nie chcę!!!!!
chcę być wolna od bólu i szczęśliwa .
Ryzyko granic - tak , jest bardzo duże - największe,żę dzieci kochają nas bardzo - skrzywdziłabym je .
Czy ktoś już postawił granice ? i jak to zrobiliście?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-11, 15:35   

może poradzić się specjalisty?

dla tzw dobra dzieci można wiele, ale chyba są jakieś granice?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4