Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kolejna zdrada męża...
Autor Wiadomość
lavieestbelle
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-08, 19:25   

"Ale też lavieestbelle - pisząc "nie musi"
ukazujesz taką postawę ( może nieświadomie nawet )
jest mi to obojętne co myślisz
nie interesuje mnie twój odbiór
czyli ty mnie nie interesujesz .
Jest coś w tym ? " mare1966

Wydaje mi sie ze nie tak mare,gdyby te osoby ktore tu pisza i czytaja byly mi obojetne to bym sie tak nie odkryla... by im pokazac ze warto ufac i modlic sie, ze jest nadzieja;
Dla mnie to znaczy ze po prostu kazdy ma prawo przyjac cos lub odrzucic i to jest wlasnie wolna wola.Bog tez, zsylajac nam laske, pomocna dlon,nie zmusza nas bysmy to przyjeli,pozwala nawet bysmy Go odrzucili...
Choc lepiej byloby dla nas moze gdybysmy tej wolnosci nie mieli... (mowie to po sobie...)
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-08, 22:58   

A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego. ( (Mat. 7:3–5)

nie ma to jak komuś wypominać i potępiać u kogoś to, że cudzołożył, a samemu nie widzieć nic złego w swoim cudzołożeniu i że żyło się kilkanaście lat bez ślubu.....tak jakby "zdrada" Boga i Jego zasad nie miała znaczenia.....biedny jest człowiek, który sądzi, że Boga można zdradzać....daleko jest, może nie widzi, nie słyszy, może w ogóle Go nie ma, kto by się tam Nim przejmował....życie jest przecież takie krótkie....


lavieestbelle, dziękuję Ci za Twoje świadectwo, dla Boga nie ma rzeczy i spraw niemożliwych, dalszych łask życzę i powodzenia. :-) pozdrawiam, s.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 15:36   

krasnobar napisał/a:
A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? Albo jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego. ( (Mat. 7:3–5)

nie ma to jak komuś wypominać i potępiać u kogoś to, że cudzołożył, a samemu nie widzieć nic złego w swoim cudzołożeniu i że żyło się kilkanaście lat bez ślubu.....tak jakby "zdrada" Boga i Jego zasad nie miała znaczenia.....biedny jest człowiek, który sądzi, że Boga można zdradzać....daleko jest, może nie widzi, nie słyszy, może w ogóle Go nie ma, kto by się tam Nim przejmował....życie jest przecież takie krótkie....


To do mnie?
Mam dość twoich uwag na temat mojego związku niesakramentalnego. Przy każdym moim wpisie mi to wypominasz, kim jesteś żeby mnie osądzać? Ty pewnie byłeś święty w małżeństwie. Uczepiłeś się tematu i stawiasz mnie na pozycji jakiejś czarnej owcy, kogoś gorszego - a jestem człowiekiem tak jak ty, mam dzieci, które żyły do tej pory w rodzinie i straciły ojca - to wszystko jest nieważne tylko dlatego, że nie przysięgałam w kościele? Daj spokój człowieku.... Moje "cudzołóstwo" jak piszesz nie przekreśla wartości mojej rodziny. Nie stawia mnie niżej osoby, która przez długi czas zdradzała swojego męża - odnośnie tej belki w oku. Jakim prawem piszesz, że wychodziłam z założenia że życie jest krótkie a Bóg nieważny? Dorobiłeś sobie teorię. Proszę, nie reaguj więcej na moje posty i ja zrobię tak samo.

[ Dodano: 2013-01-09, 15:49 ]
Cytat:
Nikt z nikim nie musi sie zgadzac,ale by to forum mialo sens,kazdy powinien zachowac podstawy szacunku do drugiego


Dokładnie, to forum jest po to żeby dyskutować. Jeśli o mnie chodzi - wyraziłam swoje zdanie, nikogo nie "kamieniowałam/ linczowałam", przesada. Nie każdy pochwala to co zrobiłaś i jak przedstawiasz swoją historię. To wszystko. Opisując swoją historię na forum narażasz się na poznanie różnych opinii - a każdy ma prawo do własnego zdania.
 
     
reginak1313
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 16:17   

Trochę mam wrażenie, że zapomnieliście o głównym temacie tego wątku. Tak zajadle się wzajemne oceniacie, że jakoś od dłuższego czasu nie widzę żadnej konkretnej rady...wiem, że wszystkim jest ciężko...ale nie oceniajmy się wzajemnie, bo to do niczego nie prowadzi...
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 16:24   

Nie ma sensu obrażać się nawzajem.
Wszyscy błądzimy jedni mniej drudzy bardziej.
Nie nam to oceniać.
Jedyne co możemy - to stwierdzić że jakiś postępowanie jest właściwe bądź niewłaściwe.

Tylko i aż tyle.
co do niesakramentalnego związku - to wspaniałe że żyjecie/liście w miłości, zgodzie tworzycie rodzinę, kochacie dzieci - ale też dobrze by było powiedzieć przed Bogiem że tak jest i zgodzić się na jego zasady dotyczące rodziny, małżeństwa.
Związek sakramentalny, czy też nie - zawsze w nim powstają relacje, rodzi się wzajemna więź i zobowiązania, zaufanie, - jeżeli wartości te powstały to trzeba o nie zadbać tak samo w obu przypadkach. Bo są to relacje z drugim człowiekiem. Odnoszą się do drugiego czlowieka. Do kazdego człowieka powinniśmy odnosić się z milościa ....
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 16:36   

porzucona_33 napisał/a:
Ty pewnie byłeś święty w małżeństwie.

Porzucona_33 - krasnobar jest kawalerem :mrgreen: Ale nawet jako kawaler może nie być święty :-) .

Ja myślę, że wypowiedzi lavieestbelle są bardzo ważne, bo pokazują po pierwsze, jak Bóg działa poprzez naszych współmałżonków lub innych, a po drugie, ukazuje tę drugą osobę, jej uczucia - co też może nie jednemu pomóc w zrozumieniu tych, co to świętymi nie są ;-)

reginak1313 napisał/a:
Trochę mam wrażenie, że zapomnieliście o głównym temacie tego wątku. Tak zajadle się wzajemne oceniacie, że jakoś od dłuższego czasu nie widzę żadnej konkretnej rady

Myślę, że kilka rad już padło - ale to Ty musisz coś zdecydować. Nie możesz czekać, aż wpadnie więcej rad, a Ty wtedy wybierzesz coś dla siebie. Wtedy Twój temat może się ciągnąć wiecznie ;-) .
Co zrobisz, jak mąż odejdzie? Wiesz, czy będziesz na niego czekać? Masz plan, jak zabezpieczyć się finansowo? Bo rozumiem, że do zdrady się przyznał, tylko tak mu wygodnie do domowych pieluszy wracać...
 
     
gabinka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 18:15   

lavieestbelle
Dziękuję Ci za Twoje świadectwo.
 
     
lavieestbelle
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 18:55   

Gabinko,wlasnie ten wizerunek Jezusa kiedys mnie poruszyl...
Piekne co piszesz o modlitwie,mysle,ze rzeczywiscie,w "bolesnej ciszy" z Bogiem mozemy znalesc odpowiedzi na wiele pytan,na ktore zaden czlowiek nie jest w stanie nam odpowiedziec. Nie ma jednego schematu na zycie,kazdy ma swoja wlasna droge,na ktorej Pan dziala w roznym czasie i w rozny sposob.
Na pewno nic nie tracimy,jesli postawimy na Niego...,a zyskac mozemy wiele...,chocby pokoj w sercu i jasnosc umyslu...
Mozemy probowac szamotac sie sami z naszym zyciem,szukac dorad...,ale gdy sprobujemy zblizyc sie do Boga,On tez da sie wiecej poznac i da sile i swiatlo co dalej...
zycze tego i sobie i Wam
 
     
michal spoko
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 22:36   

lavieestbelle napisał/a:
Dla mnie to znaczy ze po prostu kazdy ma prawo przyjac cos lub odrzucic i to jest wlasnie wolna wola.Bog tez, zsylajac nam laske, pomocna dlon,nie zmusza nas bysmy to przyjeli,pozwala nawet bysmy Go odrzucili...


lavieestbelle
-----------------
Problem z interpretacja twojej prawdy,jest wyłacznie problemem tych co jej nie przyjmują.

co do hipokryzji?

Biblia juz to wyjaśniała.
-------------------------------

Biblia mówi o niewieście "przyłapanej na jawnym cudzołóstwie" (J.8:4). Kobietę przyłapano na gorącym uczynku. Zgodnie z Prawem Mojżeszowym taką osobę można było ukamienować. Tak kobietę, jak mężczyznę. Mężczyźni jednak wnieśli pewną poprawkę do tego prawa i w czasach Jezusa mężczyzn nie kamienowano. Bywało natomiast, że przyłapany mężczyzna brał udział w kamienowaniu, zapewne jako bezwolna ofiara i świadek grzechu (sic!).

Tak więc złapali ją. Wyciągnęli z domu niecałkiem ubraną; nieuczesaną. Krzyczała wniebogłosy przerażona. Wtedy ktoś uderzył ją w twarz. Prowadząc taką grzesznicę faryzeusze czuli się świętsi. Ciągnęli ją więc zakurzonymi ulicami, ściągając uwagę przechodniów. Prawie każdy podnosił kamień i ruszał za nimi.

Jeden z faryzeuszy wpadł na pomysł, aby zaprowadzić ją do Jezusa. Faryzeusze mieli Mu za złe, że opowiadając ludziom o miłości i dobroci Bożej odwraca uwagę od ich nakazów i zakazów. Myśleli: "Jeśli rzuci w nią kamieniem, pryśnie Jego czar jako nauczyciela miłosierdzia i przebaczenia, a jeśli postąpi wbrew Prawu Mojżeszowemu, to i Jego ukamienujemy".

Kiedy doszli na miejsce, kobieta nie miała odwagi spojrzeć przed siebie. Wiedziała, że jest winna i zasługuje na śmierć. Jezus widział jak nią poniewierali. Stała drżąca z lęku, skulona z zażenowania. Obok niej duchowni o surowych twarzach. Nie zważając na jej sińce pchnęli ją na ziemię w kierunku Jezusa.

- Mojżesz w Prawie kazał nam takie kamienować, Ty zaś, co powiadasz? - powiedzieli.

Jezus nie podniósł na nią oczu. Wiedział, że przeszła swoje. Udając, że ich nie słyszy siedział ze wzrokiem utkwionym w ziemi i pisał na piasku.

Zniecierpliwieni Jego milczeniem i pozorną obojętnością, faryzeusze przystąpili bliżej, domagając się odpowiedzi. Jednak, kiedy ich wzrok powędrował za oczami Jezusa stracili grunt pod nogami. Ludzie widząc raptowną zmianę w ich zachowaniu, tłoczyli się, aby zobaczyć jej przyczynę.

Jezus podniósł się i spojrzał na duchowych przywódców narodu. A w spojrzeniu sprawiedliwego jest moc. Oczy winnych nie lubią patrzeć sprawiedliwemu w oczy. Wzrok Jezusa palił jak żywy ogień. Powiedział:

- Niech ten z was, który jest bez grzechu, pierwszy rzuci w nią kamieniem.

Syn Boży znał grzechy każdego z nich. Lista na piasku pod Jego stopami była szczegółowa. Winni struchleli na myśl, że Jezus ujawni ich nieprawości przed tłumem. Jeden po drugim, opuszczali więc wzrok i kamienie, odchodząc chyłkiem, a za nimi tłum.

Kiedy zostali sami z niewiastą Jezus podniósł wzrok, pytając:

- Kobieto, gdzież są ci co cię oskarżali?

W Jego głosie był ton współczucia i miłosierdzia. Kobieta zebrała więc odwagę i podniosła głowę i rozejrzała się ostrożnie. Zamiast tłumu z kamieniami w rękach zobaczyła same kamienie. Spojrzała na Jezusa.

- Nikt, Panie!? - odpowiedziała pytająco, gdyż pomyślała: "Odeszli, bo są grzesznikami. Nie są lepsi ode mnie, ale ty, Panie ty jesteś. Jesteś czysty, sprawiedliwy, święty. Ty jesteś bez grzechu. Jesteś Mesjaszem, Synem Bożym. Możesz podnieść kamień i rzucić we mnie. Dlaczego tego nie czynisz, Jezu?"

Jezus odpowiedział:

- I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz.

Kiedy niewiasta usłyszała te słowa, coś zmiękło w jej sercu. Ze łzami dziękowała Mu wyznając swe grzechy. Usłyszała głos Boga. Wydał jej się niczym zapach róży, jak tęcza po burzy. Odeszła odmieniona. Przebaczenie jakiego doznała było początkiem nowego życia. Ellen White tak napisała zmianie, która zaszła w jej sercu:

"Stało się to dla niej początkiem nowego życia, pełnego czystości i spokoju, poświęconego służbie Bożej. Podnosząc z upadku tę duszę, Jezus uczynił większy cud, niż uzdrawiając dolegliwości fizyczne; uzdrowił chorobę ducha... W tym akcie darowania kobiecie winy i zachęcenia jej do lepszego życia charakter Jezusa przejawia się w pięknej doskonałej sprawiedliwości. Nie osłania grzechu, ani nie pomniejsza znaczenia winy, a jednak dąży nie do potępienia, lecz do wybawienia. Świat miał dla tej zbłąkanej kobiety jedynie pogardę i potępienie, Jezus natomiast znalazł dla niej słowa pocieszenia i nadziei. Sam bezgrzeszny - litował się nad słabością grzeszników, i starał się dopomóc, wyciągając swą pomocną dłoń. Tam gdzie obłudni faryzeusze nie znaleźli nic innego poza pogróżkami, Jezus rzekł do niej 'Idź i odtąd już nie grzesz'."

Zwróćmy uwagę, że Pan Jezus nie powiedział: "Nie potępiam cudzołóstwa", bo Bóg potępia cudzołóstwo, jak każdy grzech. Pan Jezus nie powiedział: "Nie potępiam grzechu", lecz "Nie potępiam ciebie". Bóg nienawidzi grzech, ale miłuje grzesznika. Smuci się widząc grzech w naszym życiu, ale nas nie potępia. Takiego ducha powinni mieć wszyscy, którzy naśladują Jezusa.

Nie jest Jego naśladowcą ten, kto bezczynnie pozwala grzesznikowi staczać się w dół, a ograniczają się jedynie do potępienia. Ci, którzy to czynią często mają niemniej win na sumieniu, niż ten którego potępiają. Ludzie nie miłują grzeszników, natomiast kochają grzech. Bóg nie miłuje grzechu, ale kocha grzesznika.

Pan Jezus nie wstydzi się być nazwany naszym bratem, pomimo, że wszyscy jesteśmy grzesznikami. Mówi: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy" (Mt.11:28). Przyjdźcie do Mnie oszuści, cudzołożnice zbliżcie się do mnie! Myślicie, że was odrzucę? Spójrzcie, w mojej ziemskiej rodzinie byli oszuści, jak Jakub, prostytutki, jak Rahab, cudzołożnicy, jak Dawid, nawet cudzołożnice!

Odpuszczenie, które oferuje Jezus jest inne od tego, które dać może człowiek w konfesjonale. Jest to odpuszczenie, z którym przychodzi nowe życie. Pan Jezus stoi teraz przed drzwiami twego serca. Pukając, mówi: "Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną" (Ap.3:20).

Jezus zapłacił za ciebie wysoką cenę. Nie złotem, ani srebrem, lecz swoim sprawiedliwym życiem i niewinną śmiercią. Przyszedł po to, by umrzeć za twoje grzechy. Bóg nie odrzuca, ani nie gardzi grzesznikami, skoro przyszedł, aby wziąć na siebie nasze grzechy. Zbawienie jest za darmo z łaski, ale nie jest tanie. Jezus zapłacił za nie pełną, ogromną cenę. Przyjmij je, zamiast nieść brzemię grzechów na sobie.

Pewien robotnik przez wiele lat odkładał pieniądze na podróż statkiem na Alaskę. Wydał na bilet niemal wszystkie pieniądze, toteż gdy zobaczył luksusowy statek, pomyślał, że restauracja na nim musi być bardzo droga. Niewiele mu zostało pieniędzy, toteż poszedł do taniego sklepu blisko portu. Kupił ser i suchary.

Przez pierwsze dni nie mógł się napatrzeć pięknych widoków. Widoczne ze statku wybrzeże Kanady było zapierające dech w piersiach. Przez pierwszych kilka dni nie przeszkadzało mu więc zbytnio, że do jedzenia miał tylko ser i suchary. Pod koniec rejsu ser zaczął pleśnieć, a suchary się kończyć. Zapachy jakie dochodziły go z pokładowej restauracji przyprowadzały go o zawroty głowy. A komentarze turystów, którzy nie mogli się nachwalić dobrej kuchni powiększali jego agonię.

Na dzień przed końcem rejsu nie wytrzymał. Podszedł do stewarda, aby zapytać ile kosztuje posiłek na statku. Steward poprosił, aby pokazał mu bilet. Stwierdził, że zapłacił za cały bilet, a zatem i za posiłki, które zawierały się w cenie biletu.

Biblia mówi: "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości" (1J.1:9). Bóg miłuje grzeszników i gotów jest odpuścić "wszelkie nieprawości", gdy przychodzimy do Niego w skrusze, jak to uczynił Dawid.

Bóg może uczynić coś czego nie potrafi człowiek. Odpuszczając grzech daje nam moc, aby zwyciężyć grzech i stać się nowym stworzeniem, jak to uczynił w przypadku Jakuba czy kobiety przyłapanej na cudzołóstwie. Po cóż więc nosić je na sobie, albo wyznawać grzesznemu człowiekowi, skoro możemy przyjść ze wszystkimi do miłosiernego Boga?!

Czy pragniesz spędzić wieczność z takim Bogiem!? Jeśli tak, przyjmij Go jako swego jedynego Pana i Zbawiciela. Okaż Mu wdzięczność i lojalność, czyniąc wszystko, o co prosi cię w swoim Słowie.


--------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio zmieniony przez michal spoko 2013-01-09, 22:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 22:36   

Aniołek5 napisał/a:
porzucona_33 napisał/a:
Ty pewnie byłeś święty w małżeństwie.

Porzucona_33 - krasnobar jest kawalerem :mrgreen: Ale nawet jako kawaler może nie być święty :-) .


Nie kawalerem, tylko rozwiedziony. Był w małżeństwie tylko żona wniosła o unieważnienie, z tego co pamiętam. A prawnie pewnie rozwód, nie można mieć ślubu kościelnego bez zapisów w USC.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 22:57   

..
Ostatnio zmieniony przez GregAN 2013-01-09, 23:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-09, 23:23   

przepraszam ,ale ten watek uswiadomił mi -ze zapominacie sami o sobie -jestescie tak zapatrzeni sami w siebie -ze az niedowiary .

Myślałam ,ze jest to forum dla wszystkich wierzacych w Boga -niezaleznie od sytacji w zyciu . Tu znajdowalam spokój ducha -ale dzisiaj zobaczylam innyy wyraz twarzy tych dobrze zyczacych. Jest to dla mnie bardzo przykre.

Przepraszam Regina -bo to Twoj wątek :(


Macie swoje kategorie człowieka .

Czytacie to co chcecie czytac.


prosze doradzajcie -cieszcie sie czyims szczesciem -niewazne jaka droga do tego prowadzila . Jesli w tym wszystkim jest Bóg -to jest najwazniejsze -On to błogosławia i ja w to wierze -nie zabierajcie nadzieji .
 
     
administrator 
Administrator


Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 402
Wysłany: 2013-01-10, 01:31   Radość z nawrócenia grzesznika Łk 15, 1-32

kenya napisał/a:
Jaką hipokryzją trzeba się posługiwać, żeby tak przedstawić swoją "cudownie uzdrowioną historię" laveieestbelle?

- nie wpadłaś w ten zwiazek wirtualny, tylko ŚWIADOMIE w niego weszłaś i trwałaś całe długie 4 lata, jednocześnie patrząc na cierpienie męża.
-nie ty przechodziłaś piekło, piekło ty zgotowałaś mężowi.
- nie kochałaś męża a teraz na nowo się zakochałaś , czy jak?

Czyżby kochanek postanowił zakończyć ten fascynujący i przesłaniający ci rozum związek, że "nagle" doznałaś olśnienia? Przecież przedtem nie byłaś w stanie tego zrobić. Wiadomo i takie fascynacje też się wypalają i przechodzą w inne stadium, mniej ekscytujące.
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że decyzja o ponownym zapałaniu miłością do męża nie wiąże się z wcześniejszą decyzja twojego kochanka o powrocie do żony lub poszukaniu sobie następnej naiwnej.
Ręce opadają, jeszcze trochę to stygmaty ci się otworzą z tego cierpienia twojego własnego :mrgreen:
Nie mąć w głowie innym przynajmniej.


Wydzieliłem post użytkownika "Kenya" z tego wątku "kolejna zdrada męża..." i przeniosłem do Działu technicznego http://www.kryzys.org/vie...p=239776#239776 , gdyż narusza on regulamin forum - http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=26 .

Proszę o szacunek wobec siebie. Wszystkim (sobie także) dedykuję cały 15. rozdział z Ewangelii Św. Łukasza 15, 1-32:

Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam".
Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca". Powiedział też: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie . Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"
_________________
A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. Kiedy was ciągać będą do synagog, urzędów i władz, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty nauczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć. (Łk 12:8-12)
Przeczytaj...
1. tradycja 12 kroków dla chrześcijan:
"Nasze wspólne dobro jest najważniejsze, indywidualny rozwój zależy od jedności grupy".
Ostatnio zmieniony przez administrator 2013-01-11, 23:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-10, 02:58   

Reginak, bardzo świeża ta Twoja historia, jak piszesz. Pewnie dlatego masz tyle wątpliwości, co z tym dalej począć. Gdzieś kiedyś tu na forum, pięknie napisała, chyba Satine (szkoda, że już nie pisze), o tym jak słuchała kazania dla narzeczonych i wiedziała, że nie chce byle jakiego męża, tylko takiego, jak Cedr Libanu... I chyba jedyna recepta, daj sobie czas, zajmij się sobą i córką, nie działaj w emocjach. Decyzja w Tobie, gdzieś tam jest. Nie ma nowego życia, a jego kontynuacja. W trudnych momentach myślę sobie, żeby iść przez życie jak przez ulicę: mieć wyznaczony cel i patrzeć przed siebie. Oglądając się za siebie można się zgubić bądź przewrócić.
Czytam to forum od dawna. I nie raz wpisy dodawały mi otuchy. Takie jedyne dobre miejsce w necie, gdzie nie odrzucano nikogo. I dobrze, by było gdyby tak zostało.
Lavieestbelle, życzę Tobie i Twojemu mężowi, byście wytrwali. Ludzie borykają się z większymi traumami niż wirtualne romanse. Pozdrawiam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4