Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kolejna zdrada męża...
Autor Wiadomość
reginak1313
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 10:05   kolejna zdrada męża...

Witam

Choć jestem nowa na forum, poruszane problemy nie są mi obce. 3 lata temu nasze małżeństwo przechodziło głęboki kryzys. Poszłam na terapię, oparłam swoje życie o Boga, krótko mówiąc udało się zacząć odbudowę naszego związku. Wiosną ubiegłego roku, zaczęły mnie dochodzić niepokojące sygnały ze strony męża, pytany zasłaniał się pracą i obowiązkami. Jesienią okazało się, że ma jakiś romans, ale wszystko wskazywało na to, że jest romans wirtualny. Początkiem grudnia 2012 mąż oznajmił, że zakończył wszystko i chce być z rodziną. Powoli mozolnie zaczęliśmy od nowa... Dwa dni temu dowiedziałam się przypadkowo, że nie był to romans wirtualny, ale ponowny związek z kobietą z przed 3 lat. Dodatkowo mąż wmieszał w ich relację naszą nastoletnią córkę, która była świadkiem jego rozmów z kochanką.
Przeczytałam kilkanaście wątków na tym forum, polecane książki, obejrzałam polecane filmy, modlę się, czytam o 12 krokach.... Nie myślę o rozwodzie, bo to faktycznie formalne przyzwolenie na cudzołóstwo, ale rozważam poważnie separację...trwa ta zdrada z przerwami 6 lat, chociaż po pierwszym etapie, mąż był w spowiedzi, zaczął terapię....ale jak widać, to nie wystarczyło...wiem, że nie ma tu prostych ani łatwych rozwiązań; czuję się zdradzona nie jeden raz, ale wielokrotnie, nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie...
Napiszcie proszę Wasze refleksje...
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 11:43   

Odbudowa nastąpiła na chwiejnych fundamentach (brak zaangażowania męża) skoro mąż romansował jakiś czas po waszym kryzysie zakończonym terapią. A może nigdy tego romansu nie przerwał tylko bardziej się pilnował, kto wie?
Przyjęłaś jego wytłumaczenie, że "to" już zakończone i że to był "tylko" wirtualny romans.
Za pewnik wzięłaś słowa kogoś kto kłamie? Zresztą wirtualny romans także wymaga ogromnego zaangażowania emocjonalnego, partner choć ciałem obecny z żoną, duchem, sercem, rozumem jest całkiem poza swoim małżeństwem, to ogromna zdrada.
Zapytaj mężczyzn jak odnoszą się do zdrady czysto fizycznej a jak do tej, która łączy głębokie emocje a obraz będziesz miała jasny.
Jednak teoria o wirtualnym romansie upadła, romans okazał sie realnym romansem i to z tą samą kobietą, widać że mąż aż tapla się w kłamstwach.
Nic w tym dziwnego, taka cecha zdradzaczy i kłamców mieć dwa oblicza. Dlaczego jednak ty, mając tak jasne dowody jego zdrady łudzisz się, że swoją postawą nieprzyjmowania do wiadomości realiów, zmienisz męża? Czyżbyś cudu oczekiwała?
Spowiedź męża była tylko próbą zamydlenia ci oczu, że on ma dobre intencje.
Prawda jest taka, że przez tak pasywne zachowanie dajesz mężowi przyzwolenie na lawirowanie między tobą i kochanką. Obie panie jesteście oszukiwane przez jednego kłamcę, który nie musi być nawet mistrzem intrygi by was oszukiwać. Oszukuje bo mu na to obie pozwalacie.
Tobie mąci w głowie terapią i spowiedzią a swoje robi, jej pewnie obiecuje że się z tobą rozstanie ale może teraz jeszcze nie może (może masz raka, albo dzieci mają zdrowotne problemy itd takie są tłumaczenia zdradzaczy by utrzymac kochankę).
Skontaktuj się z kochanką to się dowiesz jaką wartość i moc mają słowa i spowiedź oszusta.
Gdybyś tylko pozwoliła sobie by prawda do ciebie dotarła, wiedziałabyś co robić, a tak jesteś zupełnie bezradna. Prawda wyzwala, kiedy ją znajdziesz poczujesz się wolna.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 12:12   

Kenya , napisałaś :
Cytat:
Zapytaj mężczyzn jak odnoszą się do zdrady czysto fizycznej a jak do tej, która łączy głębokie emocje a obraz będziesz miała jasny.


Mogłabyś o tym napisać coś więcej ?
....... wyczuwam jakiś profesjonalizm :mrgreen:
( wyniki badań ? )

Trudno byłoby raczej chodzić kobiecie od mężczyzny do mężczyzny
i pytać o to ......... mogliby źle zrozumieć . :mrgreen:
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 12:54   

Cytat:
Mogłabyś o tym napisać coś więcej ?
....... wyczuwam jakiś profesjonalizm
( wyniki badań ? )

Z całego mojego postu tylko ten fragment cię tak zajął mare1966 , że aż postanowiłeś mnie się zapytać skąd czerpię wiedzę? :-D Dodam jeszcze, że pytasz jakbyś sam nie był mężczyzną - jesteś, czy się mylę?
Skoro jesteś to racz wyrazić swoją opinię, poprzeć ją lub podważyć jeśli uznasz za stosowne - nie będę cię przekonywać, że masz lub nie masz racji.
Cytat:
Trudno byłoby raczej chodzić kobiecie od mężczyzny do mężczyzny
i pytać o to ......... mogliby źle zrozumieć .

Żeby wyrażać jakieś opinie nie trzeba chodzić od kogoś do kogoś, sam zresztą wiesz, wiedzę jaką masz pewnie inaczej zdobyłeś niż chodząc mówiąc trywialnie, po ludziach :mrgreen:
A tak na marginesie, może Reginie doradzisz co ma zrobić ze sobą, bo z mężem już chyba nic się nie da zrobić.
pozdrawiam :-)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 16:36   

Kenya ,
Twój ogląd sytuacji
być może jest prawdziwy , niestety
ale ............ zastanowiło mnie to co napisałaś na końcu :
Cytat:
Gdybyś tylko pozwoliła sobie by prawda do ciebie dotarła, wiedziałabyś co robić, a tak jesteś zupełnie bezradna. Prawda wyzwala, kiedy ją znajdziesz poczujesz się wolna.


............. zwłaszcza ostatnie zdanie ...... i co to znaczy "poczujesz się wolna" ?
....... i zwrot "prawda wyzwala"


wpisałem "prawda wyzwala" w google
..... na pierwszej pozycji wyskoczyło :
Świadkowie Jehowy - Jehowa - Prawda Wyzwala - Jezus - Home
www.prawdawyzwala.pl

Zaciekawiło mnie ,
jaki jest stosunek Świadków Jehowy do rozwodów ?

(Mt 19,6). Słowa Zbawiciela: „A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę — chyba w wypadku nierządu — a bierze inną, popełnia cudzołóstwo”
Z tego co się zorientowałem ,
ŚJ generalnie rozwodów nie uznają ,
ale ponoć pod słowa "chyba w wypadku nierządu" podciagąją zdradę małżeńską ,
robiąc z tego wyjątek .
Ktoś to potwierdzi ???
:idea:

teologia.pl
czytamy :
2. Czy słowa Chrystusa mówiące o „wypadku nierządu” nie dopuszczają rozwodów? Mt 5,32; 19,1-9

Ważnie zawarte małżeństwo i dopełnione przez współżycie jest absolutnie nierozerwalne, co jednoznacznie wynika ze słów Chrystusa: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,6). Słowa Zbawiciela: „A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę — chyba w wypadku nierządu — a bierze inną, popełnia cudzołóstwo” (Mt 19,9) — kościół katolicki rozumie jako rozerwanie związku, który małżeństwem nie był, który tylko w oczach ludzi za nie uchodził.

3. Na czym polega unieważnienie małżeństwa? Mt 19,12

Unieważnienie nie jest rozwodem, lecz oficjalnym stwierdzeniem przez odpowiednią władzę kościelną, że małżeństwo od początku było nieważne, np. dlatego, że zostało zawarte pod przymusem lub przez osoby niepoczytalne, np. poważnie chore umysłowo: dlatego, że osoby decydujące się na ślub nie chciały zawrzeć małżeństwa wymaganego przez Chrystusa, np. nie chciały się zobowiązać do wzajemnej wierności, nie pragnęły zawrzeć związku na całe życie, wykluczały z góry potomstwo; dlatego że zaistniała jakaś przeszkoda uniemożliwiająca zawarcie małżeństwa, np. dana osoba już była związana węzłem małżeńskim, co jednak zataiła. Kościół, w trosce o dobro i trwałość małżeństwa, ustanowił różne przeszkody małżeńskie, od których zresztą, gdy istnieje ku temu słuszna przyczyna, może dyspensować, np. biskup może zezwolić na ślub z osobą nieochrzczoną, z niewierzącym, z kuzynem lub kuzynką itp.

znalazłem też to : :?: -strona prawatna
Cezary Podolski
komentarz do słów "chyba w wypadku nierządu" :
Czy Pan Jezus zezwolił na rozwód?


Kenya ,
może to przypadek , a może nie , ......... nie wiem .
Osobiście , nic do Ciebie nie mam . :!:
Jak należy rozumieć te dwa ostatnie Twoje zdania ?
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 17:09   

Jeżeli chodzi o wyzwolenie poprzez prawdę, to niekoniecznie musi to byc związane ze ŚJ. ja też przychylam się do tych słów, chociaż jestem katoliczka. jak długo chcesz byc oszukiwana. Skontaktuj się z kochanką a obok męża postaw nastoletnią córke, by nie odbierał żadnych telefonów. Potem wróc do domu i skonfrontuj męża z tym co usłyszałaś. Jeżeli rozegrasz to z zaskoczenia i dobrze, ich wersje dadzą Ci obraz tego, co naprawdę jest pomiędzy nimi. Przyzwalasz na zdradę, czas z tym skończyc. Zaufaj Bogu, a potem bądź silna i daj warunki... To pierwsze słowa, jakie usłyszałam na tym forum. I jedne z tych, które były właściwe i bardzo wazne.
 
     
reginak1313
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 17:48   

W tamtym okresie dałam mężowi szansę, bo chcieliśmy obydwoje budować nasz związek od nowa. Były ze jego strony obietnice poprawy, spowiedź, wspólne wizyty u terapeuty. W tamtym momencie była nadzieja na nowe i wiara w chęć zmiany. Nikt z nas nie jest stwierdzić, że obietnice z góry były kłamliwe, a spowiedź fałszywa....równie dobrze mogły być prawdziwe, a potem coś się popsuło. Z jednym się zgodzę, że nadal podstawy były kruche...
Z dowodami zdrady było ciężko, ponieważ mąż był w ciągłych rozjazdach, delegacjach, dużo pracuje w domu wieczorami; jest informatykiem, więc ma łatwy dostęp do nowinek technicznych...zresztą do rozmów używał służbowej komórki - bilingi nie do sprawdzenia...
Zainteresowała mnie opinia o moim pasywnym zachowaniu: kiedy zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak, mąż się wszystkiego wypierał.... Kiedy zdrada wyszła na jaw postawiłam mu inne warunki, ale je lekceważy. Tak jak pisaliście - nie mogę zmienić i zmusić męża żeby szanował i realizował moje warunki. Zatem co mam zrobić?
Piszecie, "gdybyś pozwoliła sobie, żeby prawda do Ciebie dotarła", prawda do mnie dotarła ale jakoś nadal nie wiem co robić i nadal nie jestem wyzwolona.....chyba nie jest to takie łatwe i oczywiste.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 18:44   

Cytat:
Zaciekawiło mnie ,
jaki jest stosunek Świadków Jehowy do rozwodów ?

A skąd ja mam to wiedzieć mare1966? !!!!!
Rozumiem, że na podstawie dwóch słów użytych przeze mnie wyciągnąłeś wniosek, że moje własne słowa, nie mogą nimi być a muszą zapewne skądś pochodzić i znaczyć więcej ;-)
Dwa słowa : PRAWDA WYZWALA nie znaczą NIC więcej niż znaczą. Nie trzeba im przypisywać żadnej ideologii, wiązać ich z jakąkolwiek religią, instytucją itd.
To proste słowa, wystarczy się nad nimi zastanowić i pozwolić sobie samemu się uwolnić z konceptualnych interpretacji
tłumaczę jak rozumiem:
1. dot. nas. tajemnice, kłamstwa, zwłaszcza te latami pielęgnowane, które skrywane w obawie przed innymi sprawiają że cierpimy. Udajemy kogos kim nie jesteśmy. W momencie pokazania światu prawdy o nas uwalniamy się od ciężaru kłamstwa i tajemnic, czujemy się wyzwoleni. W końcu możemy być tym kim jesteśmy naprawdę a nie rolą którą odgrywamy przed innymi.- PRAWDA WYZWALA.
2. Kiedy przyjmujemy rzeczywistość taką jaka ona jest naprawdę a nie tworzymy jej na swoje potrzeby. Kiedy rozumiemy i godzimy się z tym, że np. mąż/żona jest oszustem, ma wyraźne inklinacje w kierunku zdrady, kiedy wreszcie RECYDYWA otwiera nam oczy, że jest tak jak jest i nasze uporczywe trwanie w niepogodzeniu się z sytuacją nie zmieni NICZEGO, że dotychczasowe działania prewencyjne zdały się psu na budę, że nie ma miłości ze strony oszusta i recydywisty, że żyjemy złudzeniami a czas zacząć żyć naprawdę i wziąć swój los w swoje ręcę, czyli podjąć DECYZJĘ -PRAWDA WYZWALA.
Nie doszukuj się mare1966, tego czego nie ma. Oba słowa są piękne a ich zestaw to mistrzostwo świata i działanie uniwersalne, bez względu na wszystko :-D
ps. Ja też nic do ciebie nie mam.
do Reginy,
Cytat:
Piszecie, "gdybyś pozwoliła sobie, żeby prawda do Ciebie dotarła", prawda do mnie dotarła ale jakoś nadal nie wiem co robić i nadal nie jestem wyzwolona.....chyba nie jest to takie łatwe i oczywiste

Skoro dotarła, czas na decyzje. Brak decyzji nie zmieni niczego w twoim życiu natomiast utwierdzi zdrajcę w przekonaniu, że jego religijna żona jest tak naiwna, że cokolwiek on zrobi, ona łyknie jak pelikan. Zdrada powinna mieć swoje konsekwencje a w twoim przypadku, on sobie robi co chce, nie wykazuje cech poprawy jakiejkolwiek a ty bidulko się starasz jak możesz błądząc po omacku. Gdyby prawda dotarła do ciebie - decyzje już by były, nikt ich przecież za ciebie nie podejmie.
 
     
reginak1313
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 19:25   

Nie wiem jaką decyzję mam podjąć...łączy nas kredyt hipoteczny (po konsultacjach z prawnikiem, wiem, że z tego powodu separacja jest niemożliwa), wyprowadzić się nie mam dokąd, sama się nie utrzymam - mam za małe dochody. Muszę mieć na uwadze dobro córki - po konsultacjach z psychologiem, wiem, że wyprowadzka dla niej nie jest z różnych powodów dobra. Postawiłam mężowi warunki: terapia, spowiedź, rekolekcje. Na terapię chodzi w kratkę, o spowiedzi i rekolekcjach nie ma mowy. Z komórki i laptopa korzysta nawet w toalecie (sic!), a prośby o nierobienie tego przeszły bez echa. Nie mam pomysłu no to co mogłabym zrobić. Jeśli macie przykłady jakichś decyzji, które sami podjęliście, albo możecie podsunąć dla mnie jakieś propozycje, dajcie znać...ja mam poczucie związanych rąk.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 19:47   

Więc brak decyzji jest podyktowany obawą o zabezpieczenie finasowe, potrafię to zrozumieć.
Dobrem dziecka się nie tłumacz ponieważ niema nic gorszego niż dwoje rodziców udających dobry związek. Dzieci wiedzą wszystko, nie trzeba im nic mówić. Odbierają każdy sygnał rodziców. Trwanie i przyzwalanie na zdradę córka odbierze jak wzór do naśladowania w swoim przyszłym związku.
Warunków nie ma sensu stawiać skoro nie masz żadnych na ten moment sposobów persfazji, cóż z twoich warunków skoro on ma je gdzieś?
Korzystanie z laptopa i komórki nawet w toalecie świadczy moja droga wręcz o uzależnieniu, które może wspomóc TYLKO profesjonalna terapia. Bez urazy ,ale spowiedź i rekolekcje dla kogoś kto niema woli zmian są niczym.
Pyt. na ile obie wasze rodziny mają wiedzę co dzieje się od 6 lat w waszym małżeństwie? Jeśli nikt nie wie, powinnaś powiadomić najbliższych z jakim problemem się borykasz, bliscy powinni dać ci wsparcie a jego zachowanie napiętnować.
Nie wiem na ile jemu zależy na opini i akceptacji rodzin, stąd rezultat może być różny.
Kim jest kochanka? Wiesz coś o niej, jej życiu? Jeśli ma rodzinę powinna o tym wiedzieć, jej mąz np. może okazać się twoim sprzymierzeńcem w walce o rodzinę.
Nie masz związanych rąk, tylko to sobie wmówiłaś bo tak ci wygodniej, nie musisz podejmować trudnych decyzji.
Nie wiadomo natomiast czy to tylko romans męża z tą kobietą czy do tego nie dochodzi jakieś uzależnienie np. portale erotyczne itp., może w grę wchodzą poważniejsze sprawy niż ci się nawet wydaje (stąd laptop, komórka nawet w toalecie).
Po pierwsze należy dowiedzieć się co on tak naprawdę robi. Narazie wiesz niewiele niestety.
ŻADNE jego słowa nie powinny być już odbierane w kategoriach prawdy
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 22:44   

Kenya napisała :
Cytat:
Dobrem dziecka się nie tłumacz ponieważ nie ma nic gorszego niż dwoje rodziców udających dobry związek.


Keyna , wydaje mi się , że nie bierzesz pod uwagę , specyfiki tego forum .
Stoimy na fundamencie Ewangelii ( staramy się stać :mrgreen: )
Bardziej precyzyjnie - na fundamencie KK ( tego z Rzymu ) .
Nie mówimy o związkach tylko małżeństwach ( sakramentalnych na dodatek ) .
Kryterium jest szczęście , ale ze wskazaniem na szczęście wieczne .
Chyba nie zaryzykuję wiele , jeżeli napiszę - "siedzisz zawodowo w temacie" .

A teraz odniosę się do powyższej tezy ( bo przyswoiłem sobie zupełnie inną )
Ja bym napisał tak :
Nie ma nic gorszego niż dwoje rozwiedzionych rodziców kochających swoje dzieci .
........ lub to samo , tylko w wersji optymistycznej :->
Dzieciom niepotrzebni są kochający JE rodzice , tylko kochajacy SIĘ rodzice .
( czy w stanie rozwodu - będą kochali SIĘ bardziej ? )

W praktyce wygląda to często tak :
Model podstawowy - szczęśliwa samotna mama kochająca szczęśliwe dzieci .
Model z wariacją - szczęśliwa mama w nowym związku kochająca dzieci , "stare" i "nowe"
z tym , że dzieci "stare" mają bonus - aż dwóch kochających tatusiów , a nawet dwie mamusie ....często .

Temat niezwykle szeroki , mnóstwo sporów , badań .
Niedawno gdzieś czytałem , że teza o szczęśliwych dzieciach
samotnego rodzica po rozwodzie nie sprawdza się w praktyce .

Dzieci po rozwodzie rodziców

Zanim powiesz kocham

.......... oczywiście , materiałów mnóstwo


A teraz konkretnie na przykładzie Reginy .
Kenya , sugerujesz podjęcie decyzji ....... ale nie piszesz wprost - jakiej ?
.......... domniemywam "rozstanie"
czyli w praktyce rozwód ? ( skoro separacja niemożliwa - bo NIBY kredyt hipoteczny )

Jeżeli mąż się "wystraszy na dobre" ........ to będzie dobrze ,
ale Ty jakoś chyba w to nie wierzysz .

Co się zatem zmieni po rozwodzie na lepsze ?
Co konkretnie i dla kogo ?
....... że kłótni nie bedzie :shock:
baaaaaaardzo wątpię
.... sytuacja się jedynie zaostrzy a konfliktów przybędzie
( choćby sprawa , podziały , widzenia itd. )


Kenya ,
te wszystkie Twoje pozostałe szczegółowe uwagi
konkretne pomysły
presji na męża , stawiania mu granic , wyciągania konsekwencji
ograniczania mu pola
uważam za bardzo cenne
i do zastosowania . :mrgreen:
Tylko , czy separacja ma być celem ostatecznym , czy tylko środkiem do celu ,
reaktywacją małżeńskiej sielanki .


To tylko takie "moje" myślenie , może dobre może złe .
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2013-01-04, 23:19, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Malwina 74
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 22:53   

Moim zdaniem taki facet co zdradził raz będzie to robił nadal,zacznij dbać o siebie ubieraj się sexownie i wychodż gdzieś wieczorem do koleżanek,niech poczuje że Cię traci...dbaj o siebie o dziecko bo wpędzisz się w depresję...trzymam za Ciebie kciuki.ja bym chyba nie dała rady być z takim facetem,wszystko jest w Twoich rękach.
 
     
reginak1313
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-05, 09:03   

1.Pracuję nad sobą od 3 lat; pewnie, że nie wszystko wychodzi od razu, ale pracuję.
2. Wiele mogę znieść, bo już znosiłam, ale boję się o córkę. Mąż doprowadził do sytuacji, że kazał dziecku przepraszać kochankę, za kilka słów prawdy od dziecka.... Teraz, kiedy się o tym od córki dowiedziałam, nastąpił znowu kryzys, za który córka obwinia siebie. Bardzo trudno jest jej wyperswadować, że to nie jej wina. Płacze, przeżywa, a mnie się serce kraje...rozmawiam z nią, tłumaczę, ale widzę, że marne są tego efekty.l..
3. Dzisiaj rano mąż oświadczył, że wybiera się do prawnika i szukać mieszkania...może czas założyć sprawę o alimenty??? czy poczekać....
4. Wspólne mieszkanie wygląda tak, że wybucha kryzys, mieszkamy, mieszkamy, tak jak któraś z forumowiczek napisała, problem przycicha bo codzienne sprawy każą się kontaktować i w imię dobra małżeństwa mięknę. Może to jest dobry pomysł żeby mąż pomieszkał sam...może dotrze do niego kogo traci, a ja nie będę musiała żyć w poczuciu niekonsekwencji i wiecznego ustępowania i nieszanowania przez męża.
5. wszystkich wypowiadających się proszę o zrozumienie, że dałam szansę naszemu związkowi jak robią to związki po kryzysie, które chcą odbudowy. Nie byłam w stanie przewidzieć, że mąż ponownie się zwiąże z tą kobietą. I nie oceniajcie, że na kruchych podstawach budowaliśmy, bo tak jak sami piszecie, nie da się kogoś zmienić na siłę, a nadzieja na zmianę zachowania męża była...
5. proszę o pamięć w modlitwie i wsparcie;
 
     
bags
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-05, 09:35   

reginak1313 napisał/a:
1.Pracuję nad sobą od 3 lat; pewnie, że nie wszystko wychodzi od razu, ale pracuję.

Człowiek się całe życie uczy, nawet siebie :) (nie bierz tego jako krytykę do siebie)
2. Wiele mogę znieść, bo już znosiłam, ale boję się o córkę. Mąż doprowadził do sytuacji, że kazał dziecku przepraszać kochankę, za kilka słów prawdy od dziecka.... Teraz, kiedy się o tym od córki dowiedziałam, nastąpił znowu kryzys, za który córka obwinia siebie. Bardzo trudno jest jej wyperswadować, że to nie jej wina. Płacze, przeżywa, a mnie się serce kraje...rozmawiam z nią, tłumaczę, ale widzę, że marne są tego efekty...

W tym wypadku rozwiązanie jest chyba tylko jedno: kurteczka, czapeczka i marsz z córką do psychologa. tylko nie jakiegoś robiącego to na odwal - taśmowo - a do specjalisty. Wiesz dlaczego?
Ktoś mi kiedyś powiedział, że dzieci to chodzący wideorejestrator (jak z monitoringu w markecie). Widzą, wiedzą i rozumieją więcej niż dorosły potrafi wychwycić.

3. Dzisiaj rano mąż oświadczył, że wybiera się do prawnika i szukać mieszkania...może czas założyć sprawę o alimenty??? czy poczekać....

Macie kredyt więc jak wiesz separacja jest niemożliwa... z jednym wyjątkiem. Kościół dopuszcza separację małżeńską bez urzędowych formalności.

4. Wspólne mieszkanie wygląda tak, że wybucha kryzys, mieszkamy, mieszkamy, tak jak któraś z forumowiczek napisała, problem przycicha bo codzienne sprawy każą się kontaktować i w imię dobra małżeństwa mięknę. Może to jest dobry pomysł żeby mąż pomieszkał sam...może dotrze do niego kogo traci, a ja nie będę musiała żyć w poczuciu niekonsekwencji i wiecznego ustępowania i nieszanowania przez męża.

Metoda 34 kroków... znajdziesz ją tu na forum :)

5. wszystkich wypowiadających się proszę o zrozumienie, że dałam szansę naszemu związkowi jak robią to związki po kryzysie, które chcą odbudowy. Nie byłam w stanie przewidzieć, że mąż ponownie się zwiąże z tą kobietą. I nie oceniajcie, że na kruchych podstawach budowaliśmy, bo tak jak sami piszecie, nie da się kogoś zmienić na siłę, a nadzieja na zmianę zachowania męża była...


Literatura o stanowczej miłości Dobsona (list żony do męża i wątek "drzwi od klatki") oraz "wredni ludzie" Jay Cartera.
Poza tym ks. Pawlukiewicz, ks. Dziewięcki, Jacek Pulikowski www.spotkaniamalzenskie.pl i całe zaplecze materiałów z tego forum.

Wspieram modlitwą.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4