Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Sprawa trywialna a statystycznie beznadziejna
Autor Wiadomość
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-15, 20:01   

Ja zabieram pamiątki, bo nie ja chcę rozpadu. Nawet wczoraj oglądałam nasz album ślubny, ja mogłam na te zdjęcia patrzeć, na niego, kiedy mnie kochał, moja Mama nie dała rady.

Dzisiaj teściowie próbowali przekonać mnie do zmiany decyzji: odroczenia wyprowadzki. Nie chcę decyzji zmienić. Kiedy tam zostanę, będzie to przyzwolenie na sytuację, mniejsze, jeżeli on by się wyprowadził, ale zawsze. Ponadto bycie tam mnie niszczy. Oni nie biorą jednoznacznie jego strony, starają się być obiektywni, ale przecież nie mogą. Potępiają to, co zrobił w grudniu, nie akceptują jego nowej miłości, ale.. To ich syn. Na dłuższą metę pogodzą się z tym, co zrobił, zapomną o moim bólu. Zresztą nikt nie może być tu obiektywny, oprócz dobrego terapeuty, ale tę drogę mąż nam zamknął. Mnie złości to, co oceniam, jako usprawiedliwianie jego nastawienia do mnie tym, co być może działo się między nami np. 5, 4, czy 3 lata temu.
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 14:39   

Tutaj chyba nie ma osoby, która chce rozpadu małżeństwa. Czasami wyprowadzka zdaje się być po prostu jedynym rozwiązaniem, żeby siebie uchronić i nie ma nic wspólnego z chęcią definitywnego zakończenia związku. A czy z tego wyniknie poukładanie małżeństwa czy wręcz przeciwnie nie wiadomo, bo różnie to bywa. Pisałam Tobie o tych drobiazgach wspominkowych, bo dla mnie uwielbiającej takie drobiazgi i chowającej różne pamiątki to było istotne. (mam nawet pierwsze, zasuszone kwiatki, widokówki, które zbierałam sto lat temu...). Nie zabierając naszych pamiątek sobie zrobiłam prezent, bo bym do nich wracała i bym siedziała w przeszłości, a mam czas taki, że chcę tu i teraz a nie w przeszłości i przewidywaniu przyszłości. Nasze sytuacje Filomeno są zupełnie różne. Napisałam, bo czułam decyzję i trudność pakowania. Poza tym zupełnie inaczej. Ale da się to przejść.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 16:49   

Przepraszam, nie poddawalam w wątpliwość Twojego pragnienia ocalenia małżeństwa. Ja zabieram pamiątk , bo dla mnie wiele znaczą a w obliczu tego, co robi mąż nie sadze, że on do nich ma emocjonalny stosunek.
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 01:10   

Nie poddałaś, napisałam sobie.
Teściowie próbują, a mąż? Akceptuje Twoją decyzję? Będzie odwiedzał Was? Jest tu taki temat dot. kontaktów przy mieszkaniu osobnym. Kolejny problem do rozwiązania...
Tak z innych spraw. Twoja córka jest w państwowym przedszkolu? Jeżeli tak, rozwiązaliście jakoś kwestie odebranych dzieciom zajęć dodatkowych? Bo u nas to idzie jak po grudzie i maluchy nie mają nic, a żal rytmiki, tańca, logopedii..
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 09:31   

Powiedzmy, że akceptuje. Teraz chce porozumienia odnośnie kontaktów. Na wstępie chce mieć prawo do "wglądu" odnośnie warunków, w jakich przebywa córka. Ja to odbieram jako chęć kontroli oraz sugestię, że mogłabym tworzyć dziecku złe warunki.

Mała chodzi do prywatnego przedszkola, w razie przenosin być może będzie chodziła do przedszkola prowadzonego przez mojego pracodawcę, więc problemów tego typu, co Ty akurat nie mam.

Po tym, jak mąż wczoraj zareagował na moje stwierdzenie, że nie pozwolę mu wchodzić do mojego mieszkania - to reakcja na ten "wgląd"- nie chcę mieć z nim nic wspólnego. W innym wątku pisze się o górze do zdobycia i małżeństwie do uratowania. Ja już na tę górę wchodzić nie chcę. Wolę być sama. Nawet nie będę pisać, co usłyszałam na temat jego stosunku do mnie i powodów, dla których się ze mną ożenił, bo to jest poniżej krytyki.

To, że nie chcę go widzieć u siebie nie oznacza oczywiście, że będę utrudniać kontakt z córką.
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 09:37   

Filomena napisał/a:
Ja już na tę górę wchodzić nie chcę. Wolę być sama. Nawet nie będę pisać, co usłyszałam na temat jego stosunku do mnie i powodów, dla których się ze mną ożenił, bo to jest poniżej krytyki.


Filomeno,
ja też tak mam... "byłam pomyłką jego życia", pomyłką, która trwała 12 lat (10 lat po ślubie),
"jeśli myślisz, że cię nie zdradzałem, to jesteś naiwna, ale mi niczego nie udowodnisz"

mogę być sama, albo układać sobie nowe życie z nową osobą
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 09:53   

No popatrz AJA, u mnie z kolei cyt. "ludzie popełniają błędy, dlatego są rozwody".

Niestety usłyszałam jeszcze dwie inne rzeczy, które po raz kolejny godzą w moją kobiecą godność. Już wystarczy.

Popłakałam się strasznie w pralni, aż teść usłyszał i przyszedł w ludzkim odruchu mnie pocieszyć i uspokoić, potem z mężem rozmawiał. To też bez sensu, że ojciec musi synowi tłumaczyć, jak się przyzwoicie (w takiej mało przyzwoitej sytuacji) zachować.

Potem w zasadzie tylko miałam siłę poprosić Boga, żeby z mężem zrobił wedle swojej woli. Jeżeli przeznaczył mu zbawienie, to dobrze, jeżeli potępienie, niech i tak będzie.
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 10:04   

Kenya napisał/a:
Kiedy dochodzi się do wniosku, że jedyną przyczyną zła jest ludzka nieświadomość, to zaczynasz współczuć, ale to już znacznie później.

Na początku po prostu, z powodów pragmatycznych:
bo nie chcę nosić ciężaru na swoich plecach,
bo chcę oddychać pełną piersią,
bo szkoda życia na babranie się w tym co już było,
bo chcę żyć szczęśliwie radując się każdą chwilą tego zdumiewającego życia....
bo nie wiem czy dane mi będzie zaczerpnąć następny wdech, zatem szkoda tracić życie na rozpamiętywanie.
I z wielu innych powodów także.



Nic dodać, nic ująć...
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 10:14   

Swallow, ja się zgadzam z tym, co napisała Kenya. Wiem o tym poprzez swoje racjonalne ja.

Natomiast już dzisiaj rano takiej zadry, jak wczoraj nie miałam, ale wybaczenie nie oznacza przecież, że mam się dalej wystawiać na ciosy. Ponadto wybaczenie nie oznacza, że mam zakładać, że on się zmieni, że był biedaczek nieświadomy, w amoku itd. Jak się zmieni, to wtedy się okaże, czy powrót do jedności małżeńskiej jest możliwy. W tej chwili jednak nie jest.

On nie chce, myśli o mnie jak najgorzej, wielokrotnie powiedział mi rzeczy po ludzku niskie, wstrętne i niewybaczalne. Jestem matką jego dziecka, a nie obchodzę go nawet tak po ludzku, nie jako żona, ale jako drugi człowiek, który ma uczucia. Znam ludzi, których nie lubię, uważam, że zachowują się w sposób nieuczciwy, ale nigdy nie pomyślałabym o nich, że np. ich nieszczęście, choroba, zaniedbanie byłyby mi obojętne. Z słów męża zaś wynika, że mi może się stać cokolwiek, byleby córka miała dobre warunki.

Pewnie za kilka dni znowu będę mu błogosławić, czasem czuję się jak idiotka. Przepraszam z góry za dosadność.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 10:30   

Filomena napisał/a:
Pewnie za kilka dni znowu będę mu błogosławić, czasem czuję się jak idiotka. Przepraszam z góry za dosadność.

Przecież to wspaniale błogosławic, kiedy kogoś tak naprawdę byś udusiła. To pokazuje Twoją siłę i Twoje serce. Swallow kiedyś napisała, że błogosławiła męża... I to pomogło. Mi też to pomaga.
 
     
Swallow
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 12:39   

Błogosławienie mężowi pomogło, owszem, ale... najbardziej dla mnie. To ja miałam największą korzyść z tego błogosławieństwa, spokój, lekkość, tak, jakby ktoś przekłuwał balon, jakbym zdjęła za ciasne buty po całym dniu wędrówki, jakbym zjechała z drogi kamienistej na gładki asfalt, jakbym zdjęła z siebie brudne ubranie i weszła do pachnącej różami wody. Tak się czułam błogosławiąc i dzięki temu stawałam się silniejsza. Bóg wspaniale to wymyślił, z tym błogosławieniem i kochaniem "wrogów", On jest samą, czystą Mądrością. :)
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 14:43   

ja sie codziennie modle z amojego meża, i ufam Bogu że wsyztsko będzie dobrze, ale chyba nie wierze ze do siebie wrócimy, po prostu ufam Bogu i przyjme kazdy jego scenariusz, ale jak dzowni telefon czy widze sie z mezem to niczego nei oczekuje, nie chodze rozemocjonowana pryjmuje to ze spokojem już. po prostu zaufałam Bogu jak będzie chciał to sprawi ze nasze małżenstwo sie odrodzi, modle sie za to ale bez takiej natarczywości z pokora chyba ze to bym wolała ale on zrobi co bedzie chciał... czy moj brak wiary w to ze jeszcze bedzie dobrze ma tu jakies znaczenie? czy najwazniejsze jest zaufanie do Boga a to czy wierze ze wrócimy do siebie cyz nie nie powinnam sie martwić? bo ostatnio zaczełam sie nad tym zastanawiac, czy ten moj brak wiary moze psrawić ze Bóg z tego powodu jednak nie zrobi nic w naszej sprawie... jak myslicie?
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 21:11   

Filomena napisał/a:
Ponadto wybaczenie nie oznacza, że mam zakładać, że on się zmieni,

Wybaczaj nie dla niego, ale dla siebie , i on o tym nic nie musi wiedzieć. :!:
Powiedzieć można wtedy jak sam o nie poprosi lub zapyta albo zauważysz , że jest do tego "gotowy". Zobaczysz jak lekka bedziesz!! :lol:

wybaczenie nie oznacza przecież, że mam się dalej wystawiać na ciosy[/quote]
polecam: http://www.opoka.org.pl/b...cierpienie.html

[ Dodano: 2013-09-17, 21:27 ]
Swallow napisał/a:
Błogosławienie mężowi pomogło


ja błogosławiłam jak szedł do kochanki i teraz jak go nie ma również. Nie złorzeczę mu,nie potępiam, jest mi go po prosu żal
 
     
kiedysbylam
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-18, 10:57   

Filomenko, od poczatku Twoja historia byla mi jakos bliska….. uwazam ze podjelas bardzo dobra decyzje. Pisze to oceniajac ‘jakoss’ Twoich postow na fourm, odkad ja podjelas. Uwazam ze pomimo ze to bardzo trudne, ale juz widac jakis spokoj wiekszy w Tobie, jakis kierunek ktory obralas. Nie ma chyba nic gorszego niz to zycie w zawieszeniu, kiedy szarpiemy sie kazdego dnia, kazdej jednej nocy, same ze soba lub z mezem. I nie chodzi mi o szarpanie sie fizyczne, ale o ten niepokoj, metlik w glowie, analizy, nadzieje ktore kazdego dnia w coraz to bardziej brutalny sposob sa zabijane. Czas pokaze co bedzie, ale ja wierze ze poradzisz sobie swietnie, jesli bedzie dane Twojemu mezowi zrozumiec cos – wtedy bedziesz myslec co dalej.

Wiem o czym piszesz, mowiac ze boli to jak bardzo nas odrzucili jako ludzi po prostu, juz nawet nie jako zony. U mnie tez ZERO kontaktu, zero zaintersowania przeciez bylo jak jeszcze mieszkalismy razem (Boze nie mieszkamy juz razem, tak to fakt….. a ja o tym tak spokojnie pisze). Tez uslyszalam wiele podlych slow. Za niektore przepraszal, za inne nie. Powiedzial mi wprost przeciez ze on mnie juz nie szanuje wiec nie mam co liczyc na to czy tamto z jego strony. No tak, nie wiem, do dzis nie wiem co zrobilam ze mnie nie szanuje, ale juz mnie to chyba nie interesuje. Najwazniejsze ze sama siebie szanuje I moge spojrzec w lutro. Uslyszlam tez – wtedy kiedy nakrylam kochanke z siostra u mnie w mieszkaniu I kazalam mu sie wynosic, uslyszalam zebym go nie dotykala bo sie mna brzydzi. W glebi duszy wiem ze tak nie jest, mysle ze mnie szanuje mimo wszystko, tylko sam siebie chyba nie szanuje i to reakcja obronna. Do tej pory chyba zlego slowa na mnie nie powiedzial nikomu I mysle ze nie powie. Z drugiej strony mowil tez juz po rozstaniu ze bylam dobra zona i on wie jak bardzo sie staralam. musi to wiedziec.... Ale to zle, co mowil do mnie, co z tego ze w nerwach, zostaje w sercu I w tej chwili nie chce pamietac o niczym dobrym, tylko o faktach jakie sa – zdradzil, porzucil, odszedl, no i to co mowil do mnie po rozstaniu juz. To sprawia ze nie chce, nie chce miec z nim nic wspolnego poki co. Szanujac siebie sama nie powinnam o nim nawet myslec.... Tak, nigdy go nie skreslilam w swoim sercu, ale po ludzku teraz musze skupic sie na swoim, nowym zyciu, juz bez niego.

Filomenko zycze Ci duzo sily I konsekwencji.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4