Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mój mąż jest niewierzący
Autor Wiadomość
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-01, 11:32   

Moje dzieci nie pytały za bardzo o sprawy wiary, bo bardzo dużo im opowiadałam i tłumaczyłam . Wyrosły w obecności Boga, Świętych, Aniołów, to była dla nich oczywistość. Wiara to nie tylko chodzenie do kościoła, ale znajdowanie śladów Bożego działania po prostu wszędzie. Potem pojawiły się możliwości działania przy parafii, poznanie podobnie myślących ludzi, wyjazdy na rekolekcje oazowe. Co jakiś czas księża organizują ciekawe wycieczki, w których dzieci i młodzież mogą uczestniczyć. To wszystko sprzyja pogłębianiu życia religijnego. Rozmawiać z dziećmi o Bogu i wierze można, gdy mąż nie słyszy, żeby nie wtrącał uwag, które mogą zaniepokoić dzieci. Trzeba unikać obgadywania księży i kościoła, przedstawiać dobro, zachwycić Niebem, do którego sie wybieramy. Jaką perspektywę mają ludzie niewierzący? Brak nadziei, że będzie lepiej. A czas dorastania to czas konfrontacji i buntu, więc jeżeli wcześniej dzieci uwierzyły " naprawdę" to jest duża szansa, że Bóg będzie ich przyjacielem.

Jest dużo wspólnot, nie słyszałam o takiej szczególnej, wspierającej małżeństwa "mieszane". Ale czy w ogóle jest to dobry pomysł? Co byś powiedziała mężowi, że na spotkanie jakiej wspólnoty idziesz? Żeby dostać instrukcje , jak nawrócić męża? To byłby kolejny powód do kryzysu. Myślę, że powinnaś poszukać kierownika duchowego i z nim systematycznie rozmawiać. Na pewno byłby dobrym wsparciem, a jeżeli mąż wyrazi zgodę na to byś chodziła na spotkania wspólnoty, to znajdź odpowiednią dla siebie. Może Odnowa u O.Kapucynów na Loretańskiej? Może najpierw tam uczestnictwo w modlitwach o uzdrowienie i uwolnienie dla siebie od lęków, które Cię paraliżują?



[ Dodano: 2013-01-01, 11:41 ]
Nie mam pojęcia jak usunąć nadmiar moich postów, jeśli ktoś może pomóc w tej sprawie to bardzo proszę.
Ostatnio zmieniony przez 2013-01-01, 12:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-01, 12:34   

Kari - zrobione :-)
Gdybyś sama chciała kiedyś poprawiać swoje posty, to w prawy górnym rogu każdego swojego posta powinnaś mieć opcję "Edytuj".
 
     
mysh
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-01, 14:32   

Dziękuję, Kari. Twój pomysł jest bardzo dobry.

Na szczęście mój mąż nie jest przeciwny wierze. Ani praktykom. Ani Bogu. To on sam nie chce mieć z tym nic wspólnego. Chce natomiast, by dzieci tak się wychowały i nie będzie w tym przeszkadzał, choć ma świadomość, że może nie być w stanie pomóc i to ja będę musiała wykonać 100% pracy.

Rozmawialiśmy też na ten temat - moich lęków, co do tego wychowania. I choć mój mąż sam nie pali się, żeby z kimkolwiek na ten temat porozmawiać, mi radzi to zrobić (mogę pójść do księdza, psychologa, czy kogo zechcę), bo to ja odczuwam problem. On niestety nie umie się otwierać przed ludźmi, a ponadto wiem, że boi się, że mógłby być wypytywany o jego podejście do wiary i nawracany na siłę.

W zasadzie fakt, że tak otwarcie nie chce zmierzyć sie z kims, kto przedstawiłby mu swój punkt widzenia i podważył jego, trochę mnie pociesza - tak myślę, że może jednak nie jest do końca pewny siebie w tym swoim zaparciu przed Bogiem. No, nie wiem, jak sądzicie?
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-01, 15:24   

Mysh mieszkam w małej miejscowości każdy prawie zna każdego .Mieszka tęż para lekarzy ona bardzo religijna ,on nie. Ale za to on był wspaniałym lekarzem zmarł w tym roku, był lekarzem na każde zawołanie, jeżeli ktoś nie miał pieniędzy na lekarstwa kupował sam .Jak zachorował to martwił się o swoich pacjentów, dziś nie ma już bezinteresownych lekarzy,Jka umierał poprosił żeby nie kupować wieńców tylko pieniądze przeznaczone na ten cel, przeznaczyć na hospicjum.Dzieci ich są religijni córka poszla w ślady ojca,. a syn ma gospodarstwo rolne.Takim samym czlowiekiem był profesor Religa ,ile zrobił dobrego dla chorych na serce.Wiesz liczą się dobre uczynki i to ,żeby nie robić nikomu krzywdy,żeby druga osoba nie płakala .Módl się za męża i nie nawracaj go na siłę.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-01, 18:19   

Nirwana- bardzo dziekuję.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-02, 12:34   

Może to trochę pomoże ,

Jak pokochać ateistę ?
O wierze
 
     
monikawa16
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-02, 21:55   

Mysh nie chcę się wymądrzać, ale ceń sobie takiego męża jakiego masz. Wydaje mi się, że ważne jest to by być autentycznym a Twój mąż wydaje mi się takim być. Wierzę, że jest Ci ciężko i masz różnego rodzaju dylematy, ale jeśli między Wami będzie miłość i zgoda to przeleje się to na Wasze dzieci. Pozdrawiam serdecznie.
 
     
mysh
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-03, 19:06   

mare1966 napisał/a:
Może to trochę pomoże ,

Jak pokochać ateistę ?
O wierze


Artykuł faktycznie uświadamiający. I na szczęście utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrą decyzję życiową podjęłam.
A wykład? Hmm. Może nie wsłuchałam się w niego tak, jak trzeba, ale po wysłuchaniu "Karykatur..." czuję jakiś dysonans, co do nie/rozumowego pojmowania wiary.

Faktycznie, mój mąż nikogo nie udaje, jest autentyczny. Ale taka prawda czasem boli, choć lepsza taka prawda niż "najmilsze" kłamstwo.

Jeśli ktoś jeszcze może podzielić się doświadczeniem życia z osobą poszukującą to ja czekam.
 
     
meg-pl
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 09:17   

mam "poszukującego" męża, niestety nie mam dobrych wieści, syn idzie w slady ojca,
w czasie sprzeczek z mężem moja wiara jest stawiana jako powód wszelkiego zła..może moja praktyka wiary wykracza poza coniedzielne msze (msza św w tygodniu- chodze rano,żeby popołudnie i wieczór był dla rodziny) ale boli, jak ktoś zarzuca mi jako powód kłopotów małżeskich, że bardziej kocham Boga niż jego

radzicie tutaj ,żeby autorka pytania znalazła sobie wspólnotę..wcale nie wiem,czy to jest dobry pomysł, może znajdzie tak to czego jej brakuje..tylko jak to wpłynie na jej małżństwo, bedzie widziała coraz wyrazniej różnicę między mężczyznami, którzy działają we wspólnocie i swoim mężem, który nie chce pójść z nią do kościoła w niedziele
wspólnota ma byc ucieczka?..
to nie jest spotkanie jak pójście na siłownię i basen..inna ciężkość materii

ja sama od dłużego czasku szukam sposobu jak być w takim małżeństwie
nie "czy" być tylko "jak"
mozna zacisnąc zęby, człowiek dużo zniesie ale są pewne granice
pytałam nawet ksieży..niestety jedyna ich odpowiedż to- separacja

moja rada do autorki pytania jest taka ,żeby kochać meża takim jaki jest , my nie jestesmy w stanie ocenić jakie plany Najwyższy ma wobez każdego z nas
i...mimo wszystko chyba nie angazować za bardzo w coś czego nie akceptuje mąż
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-05, 14:00   

Znalazłem coś .......... GENIALNEGO :mrgreen:
( tak , geniusz i prostota idą w parze ,
a proste jest przesłanie tego materiału , proste zasady ........... z Biblii )

Josh McDowell "Budowa więzi z dziećmi"
................. budowa jakichkolwiek więzi międzyludzkich
.......... więc także małżeńskich
więc także z poszukującym mężem mysh
więc także z odchodzącym od wiary synem meg-pl


Josh McDowell Budowanie więzi :idea: :idea: :idea:

Całość to 19 części wykładu w "dobrym amerykańskim stylu" . :mrgreen:
......... osoba mówcy , prawdziwe przykłady
Gorąco POLECAM . :!:
Przydałoby się także opracowanie tego materiału "na piśmie" .

Tylko 7 prostych ZASAD .


P.s.
Josh wspomina także o swoich kiążkach , m.in. :
Fundamenty wiary .
Poradnik apologetyczny .
 
     
mysh
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-05, 16:09   

Szukam pomocy, więc nie mi radzić, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby separacja była najlepszym rozwiązaniem, meg-pl. Czy Twój mąż zawsze krytykował Twoją postawę wobec wiary? Czy mąż nastawia syna przeciwko kościołowi i Bogu, czy po prostu syn widząc postawę ojca przeciwną do Twojej, sam wzoruje się na nim? I przepraszam, że zapytam, nie chcę się wtrącać, ale czy ta obecna krytyka i kłótnie o kościół nie są w istocie przykrywką do kłótni o coś zupełnie innego, z czym może jest problem?

Dziękuję za polecone wykłady, na pewno przesłucham.
 
     
koniczynka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-05, 17:35   

Mysh, myślę, że mam w twojej kwestii sporo do powiedzenia bo chyba jestem w podobnej sytuacji. ale niestety musisz uzbroić sie w cierpliwość bo nie dysponuję zbyt dużą ilościa czasu wolnego na forum. Bedzie w odcinkach ;-) Mam do opowiedzenia jakieś 10 lat to bedzie trochę tego (4 lata chodzenia, 6 lat małżeństwa i dwoje dzieci )

Po pierwsze nie myśl o separacji ani o unieważnieniu. (mare1966 to juz druga "żółta kartka" :evil: - czerwona i wypad ;-) nadal mam PMS :-P - prosze administratora o nie usuwanie tego posta mare mnie zna i wie, że to nie jest obraźliwe 8-) )

Czytałam wątek pobierznie i musze sobie wszystko po kolei poukładać.
Co do wspólnoty nie pomoge bo pochodze z malutkiej miejscowości i nie ma tutaj takich inicjatyw.

Mysh czytasz Pismo Święte?

A postawa twojego męża może mieć związek z "metalową" czy "punkową" przeszłością twojego męża. Poczytaj o zagrożeniach duchowych związanych ze słuchaniem niektórych rodzajów muzyki. Tak na szybko wygooglałam to, choć tu jest już o "ciężkim kalibrze" który raczej nie dotyczy twojego męża:

http://adonai.pl/zagrozenia/?id=56

To normalne, że w czasie narzeczeństwa twój mąż chodził do kościoła. Wiedział, że jesteś wierząca i chciał cię zdobyć. Jak cię już zdobył - tzn ożenił się - nie miał juz powodów, żeby chodzić. U mnie było identycznie.

reszta kiedy indziej bo namieszam 8-)
 
     
mysh
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-06, 16:18   

No, to koniczynko, czekam na cd.
 
     
koniczynka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-07, 00:49   

Najpierw polecę ci Listy Św Pawłą, który był jak wiemy apostołem pogan:

1Kor;7,12-14
Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez "brata". W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte.

Św Piotr natomiast pisze:

1P;3,1-2
Tak samo żony niech będą poddane swoim mężom, aby nawet wtedy, gdy niektórzy z nich nie słuchają nauki, przez samo postępowanie żon zostali [dla wiary] pozyskani bez nauki, gdy będą się przypatrywali waszemu, pełnemu bojaźni, świętemu postępowaniu.

Ja od trzech lat nieustannie modlę się o nawrócenie męża. On jest dość specyficzny bo deklaruje się jako osoba wierząca a potrafi bez mrugnięcia okiem podważać prawdy wiary, słowa Pisma Św - tzn ich natchniony charakter, nie chodzi do kościołą, spowiedzi.
Te słowa Św Pawła dodają mi otuchy i wierzę głęboko, że skoro jesteśmy z mężem "dwoje jednym ciałem" to Łaski przyjmowanej przeze mnie Eucharystii w jakiś pośredni sposób dotykają także mojego męża.

Niepokoi mnie to co napisałąś:

Straciłam nadzieję, że można wychować dzieci w takim małżeństwie - w którym jeden wierzy, a drugi - nie. Bardzo chcę mieć dzieci, ale czuję, że nie mogę ryzykować czyimś życiem i mieć dzieci, bo chcę je mieć, skoro nie mogłabym zapewnić im "normalnego" wychowania.

To może zabrzmi jak wymądrzanie się, ale dlaczego uważasz, że wiesz lepiej od Boga czy powinnaś mieć dzieci? Wiara jest Łaską. Tego nie da się "nauczyć". To jest dar od Boga. Pamiętaj, że przysięgałaś swojemu mężowi nie tylko miłość, wierność i uczciwość, ale także "PRZYJĄĆ i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy". Można dzieciom pokazać, naprowadzić na pewne wartości, ale nasze dzieci nie są naszą własnością. Kiedyś i tak podejmą własne decyzje, pójdą własną drogą. Jak Bóg im się zechce objawić to znajdzie sposób! Wiem co mówię, znam osobę, która jest dziś bardzo gorliwie praktykującą katoliczką. Wychowała się w rodzinie ateistycznej i antyklerykalnej. Bóg znalazł sobie do niej drogę. Nie nam się o to martwić :) Odmawiaj Koronkę do Miłosierdzia i powtarzaj "Jezu Ufam Tobie" bo tego zaufania w tobie jakoś nie widzę.

Na dziś tyle. cdn ... pojutrze :)

[ Dodano: 2013-01-08, 05:19 ]
Mysh, głowa do góry, jesteście jeszcze bardzo młodym małżeństwem. Przemiana jest procesem. To się nie dzieje z dnia na dzień. Chyba trochę nie doceniasz mocy modlitwy. Ja jestem głęboko przekonana, że mój mąż się nawróci. Pewnie, że boli mnie to, że co niedziela stoję sama w kościele, zwłaszcza jak widzę znajomych całymi rodzinami, ale po jakimś czasie się człowiek trochę uodparnia :( Poza tym ja nie chcę, zeby mój mąż wierzył "dla mnie" tylko z miłości.


Mysh jak twój mąż reaguje na rozmowy o Bogu? Wścieka się, jest zły czy raczej na zimno bez emocji podchodzi do tematu?

Bo nie wiem czy moje sposoby u ciebie pomogą. Mój mąż zdecydowanie jest osobą poszukującą. Kiedy poruszamy tematy wiary potrafi wpaść w taką furię... raz o mało nie wyrzucił znajomych z domu, gdy ci bronili swoich poglądów religijnych i podważali jego argumenty. Dla mnie to dobra moneta :mrgreen: . Znaczy, ze nie jest do końca przekonany o swojej racji i kiedy jego argumenty zostają racjonalnie i sensownie odpierane robi się nerwowy i w najlepszym wypadku kończy rozmowę stwierdzeniem "ty masz swoje zdanie ja swoje". Ale ja wiem, ze to w nim tam pracuje.


Nasze dzieci są jeszcze małe (8 m-cy i 5 lat) ale jak narazie są moimi sprzymierzeńcami :) Mąż przed chrzcinami syna musiał iść do spowiedzi (po ponad trzech latach). Córkę chytrze przed wieczornym paciorkiem, wysyłam po tatusia, zebyśm odmówili wspólnie. Swojej księżniczce przecież nie odmówi :mrgreen:


Ale rozmów na temat wiary sama już nie prowokuję. Tylko jak mąż zacznie, a zdarza mu się od jakiegoś czasu :) Tu chcę cie ostrzec, tak jak inni pisali jak będziesz go naciskać osiągniesz odwrotny skute. Mój mąż do dziś twierdzi, ze przestał chodzić do kościoła (nie żeby kiedykolwiek gorliwie chodził, ale raz w roku się spowiadał) ... przeze mnie!


Ja dużo czytam na tematy duchowe. Prenumeruję "Miłujcie się" i nowy miesięcznik "Egzorcysta" (są tam różne artykuły podważające antyteistyczne teorie powstania świata i człowieka). Nie żebym podsuwała mężowi, żeby czytał. No ale wala się to po domu, na stole leży to widzę, że mąż czasem otworzy i poczyta. Niekiedy potem zaczyna rozmowę :) Egzorcystę naprawde gorąco ci polecam.

[ Dodano: 2013-01-08, 16:32 ]
A co do twoich lęków i obaw doskonale cię rozumiem, też nie jestem od nich wolna. Na przykład czasem sobie myslę, co bedzie jak dzieci będą starsze. Jak będą chciały zamiast iść do kościoła zostać z tatą w domu i pooglądać TV. Ale odpędzam takie myśli jak szatańską pokusę bo tak naprawdę wszystko jest w Bożych rękach. Nie wiem czy dożyję jutrzejszego poranka, a mam się martwić co będzie za 10 czy 15 lat? Bóg się o to troszczy, ja się troszczę o dzień dzisiejszy, a dzień dzisiejszy jest piękny :)

Ty i tak masz lepiej bo twój mąż powiedział ci, że nie będzie ci przeszkadzał w praktykowaniu i chrześcijańskim wychowaniu dzieci. Mój jak przychodziła niedziela to tylko myślał co by tu wymyślić, żeby mnie zatrzymać w domu. Wie, ze mam do niego żal, że za mało spędza czasu z rodzina to proponował np wyjazd na cały dzień tak bym nie mogła iść na mszę. Ale teraz już się przyzwyczaił (modlitwa daje efekty choć bardzo powoli) i nawet sam mi mówi w sobotę, żebym sobie szła do kościoła na 7.00 bo on potem musi gdzieś jechać a dzieci chore :D

meg-pl napisała:

w czasie sprzeczek z mężem moja wiara jest stawiana jako powód wszelkiego zła..może moja praktyka wiary wykracza poza coniedzielne msze (msza św w tygodniu- chodze rano,żeby popołudnie i wieczór był dla rodziny) ale boli, jak ktoś zarzuca mi jako powód kłopotów małżeskich, że bardziej kocham Boga niż jego

Mój mąż mi często zarzucał, że bardziej kocham Boga niż jego i dzieci . Zawsze stanowczo odpowiadam, że tak właśnie jest! Kocham Boga bardziej niż jego, dzieci i kogokolwiek innego na świecie! Bo gdyby nie Bóg nie miałabym dzieci, a gdybym nie kochała tak bardzo Boga nie potrafiłabym ani trochę kochać męża :) Bo Bóg jest Miłością. Kto trwa w Miłości trwa w Bogu ... i odwrotnie :)

Ale jednak uważam, że przy poszukującym mężu codzienna Eucharystia to jednak przesada. To go na pewno wkurza. Potem chodzi po domu i wytknie ci pewnie jeden nieumyty talerz w zlewie albo kurz na parapecie, bo zamiast posprzątać to musiałaś oczywiście iść do kościoła. Ja wychodzę z założenia, że gdyby Bóg oczekiwał ode mnie bym codziennie chodziła na Mszę Św powołałby mnie do zakonu. Powołał mnie do życia w małżeństwie i przez sześć dni w tygodniu oczekuje ode mnie bym służyła Mu (Bogu) poprzez służbe mojej rodzinie. Dzień siódmy jest dla Boga i wtedy mąż może się dwoić i troić a w domu mnie nie zatrzyma. Ale nie "afiszuję" się z moją pobożnością przed mężem. Nawet w domu jak się modlę to raczej po kryjomu. Moja wiara jest dla niego szpilą, wyrzutem sumienia i dlatego reaguje nerwowo. Staram się mu tego oszczędzić. Może tak jest z twoim mężem meg-pl? Bo wiesz, w domu zawsze jest coś do zrobienia. No zawsze. Jak pójdziesz rano na mszę, potem zobaczy, ze siedzisz nad Pismem Św., potem mieszasz w zupie a drugą ręką przeplatasz koraliki różańca to ci powie, że powinnaś zająć się praniem/prasowaniem/zrobiłabyś jakieś zakupy/ciasto no cokolwiek. Potem cała wina spada na ciebie bo zamiast "zająć się życiem" to się tylko modlisz. A że wszyscy jesteśmy grzeszni to przy najbliżeszj sprzeczce będzie miał argument "takaś pobożna, do kościoła dziennie latasz a tak i tak się zachowujesz". Znam to wszystko z autiopsji. Na szczęście u mnie ten okres już szczęśliwie minął i mąż już mi odpuścił. Nie robi problemu z mojego chodzenia do kościoła (nawet w tygodniu od czasu do czasu mi się uda wyrwać ;)/czytania Biblii/modlitwy. Ale też konsekwentnie utrzymuje, że on nie jest na to gotowy i nie życzy sobie, "żebym mu narzucała swoje poglądy". Nie ma sprawy. Co ja mogę? Ktoś mocniejszy nad nim pracuje i wiem, że w końcu wszystko dopracuje :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10