Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja żona mnie nie kocha... Zarządała rozwodu...
Autor Wiadomość
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 22:50   

Michał1982 napisał/a:
Powiedzcie mi, czy to wydłuży sprawy procesowe?? Kiedy mam sędziemu dać uzasadnienie mojej decyzji?? Czy muszę mieć to przygotowane na pierwszą sprawę??


Witaj Michale. Ty jesteś tak rozdygotany, jak galaretka przed stężeniem :-P . Ale Cię rozumiem, rozumiem i to dobrze. Zawalił Ci się Twój pukładany na swój sposób świat i boisz się nieznanego...
Z Twojego postu jasno wynika, ż TY to chciałbyś być już po kryzysie, a najlepiej, jakby Ci jakiś aniołek z nieba przyleciał i w szklanej kuli pokazał krok po kroku, co się będzie działo :mrgreen:
A tu buuum - nie będziesz wiedział, jak się to potoczy. Nie ma takich szklanych kul. Owszem, są pewne sprawy do przewidzenia, ktoś z prawników może Ci opisać co i jak będzie wyglądało,
Ale myślę, że tak długo jak długo nie masz pozwu w rękach, nie powinieneś sobie zbytno zaprzątać głowy tym, jak długo będzie trwał proces. Wiesz już, że nie chcesz rozwodu, więc jedyne co możesz zrobić, to rozejrzeć się za dobrym adwokatem, by mieć już go wybranego w razie "w". A potem się zając odpowiedzią na pozew i samą rozprawą.
Moim zdaniem najważniejsze jest teraz ustalenie priorytetów: Bóg na pierwszym miejscu. I choćbys nie wiem jak i gdzie szukał pomocy - wszystko początkowo może wydawać się złotym lekarstwem, ale bez Boga, te super środki moga szybko się okazać zwykłym placebo...
Michał, Twoja panika bije z każdego postu. Powinieneś się wyciszyć, uspokoić. Nic na siłę nie zrobisz. Myślę, że powinieneś teraz się zająć Twoim zbliżenie się do Boga, i modlitwą za nawrócenie żony.

[ Dodano: 2012-07-29, 22:57 ]
Pytasz, co w jej głowie może siedzieć... Nie wiadomo... Twoja żona przypomina mi trochę samą siebie: ja też byłam krótko trzymana przez rodziców, przy pierwszym lepszym sukciesie soda uderzyła mi do głowy. A potem... jak trwoga to do Boga.
Nie wiem, czy na tym etapie ma sens próba zrozumienia jej... cokolwiek jej chodzi po głowie - zostaw to. Przynajmniej na razie. Być może to co ona teraz ma na myśli może Cię jeszcze bardziej zranić...

Uderzyła mnie ta scena, kiedy wygarnęła Ci, że zaręczyny były nie tak... A ty pooprosiłeś ją o rękę drugi raz...

Super, że tak zrobiłeś - pokazałeś, że dbasz o jej potrzeby. Ale wydaje mi się, że Twoja żona nie tylko z zaręczynami zrobiła Ci taką akcję, a Ty zawsze stawałeś na wysokości zadania i spełniałeś jej oczekiwania.
A to mógł być gwóżdź do tumny... niestety... Pokazałeś jej, że ona jest na pierwszym miejscu pod każdym względem i zrobisz dla niej wszystko...
A na pierwszym miejscu powinien być Bóg. Żona może od Ciebi wymagać, możecie sobie robić "replaya" z czegokolwiek chcecie, ale pewne granice muszą być: to nie może być kosztem jednej osoby, to po pierwsze. A po drugie, trzeba umieć docenić gest, a nie sumę, jaka się pojawi na rachunku za zakupiony pierścionek zarczynowy czy kwiaty.
 
     
Michał1982
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 22:59   

Aniołek5, łatwo mówić, pisać, a gorzej zrobić... Owszem, boję się może trochę panikuję. Ale to wszystko z powodu miłości jaką ją darzę... Nie potrafię po prostu wyobrazić sobie jak inny ją przytula, całuje... spędza mi to sen z powiek. Ja naprawdę próbuję się wyciszyć. Robię wszystko żeby zapomnieć o tej sprawie, ale jak mam to zrobić kiedy wszystko co mam mi ja przypomina. Nawet koszukla którą mam teraz na sobie. Dosłownie wszystko ma z Iwoną związek i na kazdej rzeczy jest jej ślad... To dlatego nie potrafię pogodzić się z myślą że ją straciłem... Ja wiem że wyglądam teraz jak mazaj a nie prawdziwy twardy facet za którego się uważałem. Ale naprawdę nie potrafię teraz inaczej, zbyt bardzo ją kocham i wiem że nie znajdę sobie w życiu lepszej żony...
 
     
bags
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:00   

Co do filmowej tematyki nt ratowania małżeństwa, dorzuciłbym jeszcze jedną pozycję.
Seminarium na amerykańskiego pastora Mark'a Gungor'a pt "Przez śmiech do lepszego małżeństwa" wydawnictwa Vocatio. Spot ok 10 min jest na youtube a ten materiał to świetna metoda na domową terapię małżeńską z oglądaniem "na okrągło". Sam nabyłem, obejrzałem, popłakałem się ze śmiechu wielokrotnie ale co najważniejsze... dopatrzyłem się przez ten wykład o wiele więcej błędów swoich jak i żony w całym 3 letnim związku niż dotychczas sam się doszukałem.

Sprzeciw w sądzie postaw twardo w oparciu o sakrament małżeństwa - ślubowałeś to przed Bogiem a nie "biurokratą z urzędu". To nie była przecież przysięga przed urzędnikiem USC a akt małżeństwa i sam sakrament ma zapewne dla Ciebie większą wartość niż zwykły "papierek" urzędowy.
Poszukaj sobie kazania - ok 10 min - ks. Pawlukiewicza o małżeństwie na youtube. Żona też niech tego posłucha... daje do myślenia.
 
     
Michał1982
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:02   

bags, moja żona już nikogo nie chce słuchać, nawet swojej matki...
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:03   

Bardzo dobrze, ze zrobiłeś rachunek sumienia i że byłeś u spowiedzi !! To początek.

Co do tego księdza, to nie wiem, jakie sam masz odczucia, ale też bym Ci radził zmienić osobę. Nie wszyscy księża orientują się dobrze w skomplikowanych kryzysach małżeńskich, zdarza się że nawet proponują rozwód, z głupoty, niewiedzy. "Oboje muszą chcieć" - dobrze by było, najczęściej jest tak, ze jedna strona chce, jedna działa. I tak jest dobrze.
A to, że ci kazał może jeszcze raz zadzwonić i przeprosić....... wybacz ale to jak rada ślepego nt. kolorów, jakby nie wiedział już co powiedzieć, to może to... (nie deprecjonuję księdza, tylko tę poradę). Za co przeprosić? Za to, ze żona chce odejść? Jeszcze bardziej się w jej oczach poniżyć i stracić wartość?

Ktoś świetnie kiedyś powiedział, ze spowiednik nie musi być pobożny - ważne żeby był mądry. Szukaj mądrego księdza.

Aha, i nie zadręczaj się domysłami, czy żona jest czy jej nie ma, gdzie jest - jedź inną drogą najlepiej :) Póki nie jesteś mocny, będzie Cię to tylko wybijać z równowagi. Skup się na pracy nad sobą. Takiego męża będzie Twoja żona chcieć - zmienionego, mężczyznę, męża jej marzeń. Ale nie rób tego dla niej - zrób to dla siebie i dla Pana Jezusa ;)
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:05   

Z włąsnego doświadczenia powiem Ci tylko tyle: Twoja żona nie będzie szczęsliwa z Tobą tak długo, jak poprostu nie będzie szczęśliwa sama ze sobą... A mam wrażenie, że ona siebie nie kocha na tyle, by czuć się rewelacyjnie będąc sama ze sobą: ona poprostu jako osoba czuje się nieszczęśliwa. I Ty na to nie masz wpływu, choćbyś nawet największe majątki świata u jej stóp składał. Ona sama musi to w sobie zmienić - być może z pomocą terapeuty...
Ale na to trzeba jej zrozumienia... Ona musi do tego sama dojść...
Więc popieram głosy, które Ci mówią, byś wziął się za siebie.
Naucz się Ty sam być szczęśliwy sam ze sobą bo jak na razie to tylko żona, żona, żona. A ty? Ty też masz prawo do szczęscia. Zadbaj o siebie w sensie przede wszystkim duchowym, potem fizycznym. A jest szansa, że przyciągnie ją z powritem blask od Ciebie bijący.

I nie zabrzmi to zbyt dobrze pewnie, ale chyba byłoby dobrze, gdyby ona do Ciebie na razie nie wróciła. Sam nie masz poukładanych spraw z Bogiem, nie jest On na pierwszym miejscu... Jak Ty będziesz chciał dalej budować to małżeństwo,gdy nie masz korzeni mocno zaczepionych w Bogu? Musisz się mocno na nim oprzeć, z całych sił, by potem być dla swojej żony drogowskazem i oparciem.

Ps. Jak to przeczytałeś w całośći,to oznacza że się już trochę uspokoiłeś :lol: :lol: :lol: a to dobry początek :-D
 
     
Kaemka2009
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:05   

Michale, część;)

Jestem na naszym forum już dobrze ponad rok.
Mam podobną sytuację jak Ty i nawet rocznik mój i męża mojego ten sam...
Podobnie jak Wy - My WIELKA NASZA MILOSC- pierwsze przeżycia ...szczęście...no wiadomo, ale nie będę się rozpisywała, bo o tym wszystkim w moim wątku.
Niestety u mnie jest ta trzecia osoba. Co prawda na zdradzie tak face to face nie złapałam ...ale widziałam ich razem.
Rzadko tutaj piszę, bo nie czuje sie na siłach. Ale wiesz co chciałam Ci jedynie napisać o tym rozwodzie ....NIE ZGADZAJ SIę!
Nie wiem u Ciebie jest to dość świeża sytuacja...i wiem sama ze swojego doświadzcenia, że człowiek ma rózne mysli. A już w ogóle jak życzliwi ludzie wkoło mówią " ale po co Ci to, nie chce to nie. Młoda jestes , daj spokoj, po co się szarpac". No i taki człowiek w emocjach...ganiający swoje mysli wariuje. Co tutaj zrobić? Gdzies tam w głębi serca myśli sobie, że "po zgodzie" z mężęm/ żoną może jeszcze uda sie cos naprawić. Może jak będę uległa to jemu się zmieni. Wiesz co to nie jest prawda, bo ta druga połowa ma swoje mysli, odpowiada za nie i jak sobie coś ubzdurała to nasz postawa tego wiele nie zmieni. MODLITWA owszem, ale nie ZGODA NA ROZWÓD. Ja tez roznie myslalam, ale ponieważ już troszkę czasu minęło to wiem, czego chcę. We wrzesniu mam kolejną sprawę, trzecią - odwoławczą już, bo po tamtych dwóch postepowanie zostało zawieszone. Powiem Ci tak....mam wrażenie, że mąż gdyby mógł to wzrokiem by mnie .....hm....nie wiem jak to napisać...ale moja niezgoda na rozwód strasznie go rozwścieszyła. Oj ile to ja "cieplutkich" słów usłyszałam od pogardy to znienawidzenia. No ale cóż ...to jego słowa. I jak na początku brałam to do siebie to teraz nie interesuje mnie to tak bardzo jak na początku, ale tylko i WYLACZNIE DLATEGO, ZE WIEM, ZE TEGO CHCE - CHCE POWIEDZIEC NIE DLA ROZOWDU. I TAK ROBIE ....A TO JEST W ZGODZIE ZE MNĄ SAMĄ I to, że mój mąż rzuca we mnie czym popadnie to trudno. Przezyje to. Oczywiscie na początku było gorzej, bolało..teraz też czasem boli...no wiadomo mamy serca nie kamienie..;)
Ale daje radę...sama nie jestem :) mam siłę z góry i WAs - bo to super tez moc jest ;)
dlatego czytaj czytaj..;)
Napisałam to, żebyś był przygotowany....łatwo jak sam wczesniej napisales pewnie nie będzie ....a może bedzie ?:))) WAZNE TO BADZ W ZGODZIE ZE SOBĄ I RÓB TAK JAK TY CHCESZ (mówię o rozowdzie, a nie chcesz go:)) A BĘdZIE DOBRZE :)

TRZYMAJ SIĘ :)
K.
 
     
Michał1982
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:13   

Kaemka2009, Dzięki za Twoją wypowiedź. Chciałem tylko napisać że najbardziej obawiam się tego jakim błotem mnie obrzuci kiedy powiem NIE ZGADZAM SIĘ. To pewnie będzie bolało jeszcze bardziej niż "NIE KOCHAM CIĘ JUŻ !!!!!" Na szczęście nie wypowiedziała tych słów patrząc mi w oczy, tylko napisała na gadu gadu... Dobrze że nie widziała jak się rozmazałem...
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:14   

Michał1982 napisał/a:
bags, moja żona już nikogo nie chce słuchać, nawet swojej matki...


To niech na razie dają jej spokój... Twoja żona się buntuje, bo zawsze była rodzicom posłuszna.

A Ty uderzaj do teściowej, kup jej różaniec (teściowi też, bo mu żal będzie) i namawiaj ich do odmawiana Nowenny Pompejańskiej. Jest wiele świadectw potwierdzających, że Matka Boska pomaga małżeństwom właśnie gdy się tę Nowennę odmawia.
Tu jest link:
http://pompejanska.rosemaria.pl/

A nie byłabym sobą, gdybym Ci nie podesłała tego linka(u) - (jakkolwiek się to odmieniowywuje :mrgreen: ):
http://www.traditia.fora....otolo,1998.html

... to jest kwitesencja wszystkiego, co powinieneś teraz zrobić...
 
     
AdrianQ7
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:24   

Michał1982 napisał/a:
Robię wszystko żeby zapomnieć o tej sprawie, ale jak mam to zrobić kiedy wszystko co mam mi ja przypomina. Nawet koszukla którą mam teraz na sobie. Dosłownie wszystko ma z Iwoną związek i na kazdej rzeczy jest jej ślad... To dlatego nie potrafię pogodzić się z myślą że ją straciłem... Ja wiem że wyglądam teraz jak mazaj a nie prawdziwy twardy facet za którego się uważałem. Ale naprawdę nie potrafię teraz inaczej, zbyt bardzo ją kocham i wiem że nie znajdę sobie w życiu lepszej żony...

Michał1982 napisał/a:
To pewnie będzie bolało jeszcze bardziej niż "NIE KOCHAM CIĘ JUŻ !!!!!" Na szczęście nie wypowiedziała tych słów patrząc mi w oczy, tylko napisała na gadu gadu... Dobrze że nie widziała jak się rozmazałem...

Michał, posłuchaj siebie. Czy takiego męża chce mieć Twoja żona - czy również nie z tego powodu on szuka czegoś innego, bo TY się na niej zawiesiłeś, uzależniłeś emocjonalnie i po prostu piszesz jak kobieta ;) A to ona jest w waszym związku kobietą!!! Ty masz być mężczyzną, bo nic się nie zmieni, nawet jak cudem wróci, to zaraz znów pójdzie.

Michał1982 napisał/a:
najbardziej obawiam się tego jakim błotem mnie obrzuci kiedy powiem NIE ZGADZAM SIĘ.

Bądź mężczyzną, co się przejmujesz tym, co ona powie... Rób swoje, żartuj, pokaż że kochasz i się nie poddasz. I tyle. Daj trochę luzu :)

Dobrze aniołek napisała: Pokazałeś jej, że ona jest na pierwszym miejscu pod każdym względem i zrobisz dla niej wszystko... A na pierwszym miejscu powinien być Bóg.
Może jej było za ciężko z taką przylepą ;) W ogóle aniołek i Kaemka dobrze napisały
 
     
Kaemka2009
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 23:34   

Michał1982 napisał/a:
Kaemka2009, Dzięki za Twoją wypowiedź. Chciałem tylko napisać że najbardziej obawiam się tego jakim błotem mnie obrzuci kiedy powiem NIE ZGADZAM SIĘ. To pewnie będzie bolało jeszcze bardziej niż "NIE KOCHAM CIĘ JUŻ !!!!!" Na szczęście nie wypowiedziała tych słów patrząc mi w oczy, tylko napisała na gadu gadu... Dobrze że nie widziała jak się rozmazałem...


Michał,
Mnie mąż obrzucił błotem i nie tylko....wierz mi.
Ja naprwawdę wiele przezylam kesli chodzi o to...
Słyszałam wiele niemiłych słów, to , że mnie nie kocha też ...nie raz....prosto w oczy.
To jaka jestem beznadziejna , że chce unieważnienia malżeństwa, ze zaluje, ze wreszcie się uwolni...
Przezylam spotkanie ich, gdzie mąż mial taki wzrok , że chyba mial ochote mnie zwyczajnie "palnąć" ....oczywiście nie zrobił tego, bo nie w jego stylu to....
i ja bym sobie nie pozwoliła na to....
Wiesz Ci nasi małżonkowie tak się zmieniają, że mam wrazenie , że to nie te same osoby ....ja patrząć na męża ...mam wrażenie , że albo go nie znam ..., nie poznałam ? (ale to nie jest mozliwe przez 9 lat) ...Wiesz najpewniej oni są jacyś opętani....tak jest dobrze mysleć;)
Chcę Cie jednak przygotować na to, że żona może być niemiła, bardzo niemiła....ja na przykład nie spodziewałam się takiego zachowania ze strony mojego męża. Nie ON! a jednak.....
Ale posłuchaj....PROSZĘ NIE PRZYJMUJ, POSTARAJ SIĘ PRZYNAJMNIEJ (choc wiem, ze bardzo to ciezkie) NIE PRZYJMOWAC TAK DO SIEBIE TEGO CO MOWI ZONA. Bo niedawno mowila coś innego, więc może za jakiś czas znowu Jej sie zmieni. Nigdy nic nie wiadomo, Tego Ci życzę.
Nie chcę nastawiac Cie negatywnie, bo moze u Ciebie żona nie okaze takiej wściekłosci , ale jesli to pomysl sobie tak..nawet w chwili jak bedzie Ci mowila przykrosci: ZE to byc moze chwilowe, ze zachowuje sie jak opętana i to najprawdopodbiniej nie sa jej slowa....mowi to wszystko by bardziej dowalić. Mówi wszystko, by osiągnąć cel i sprawić przykrość. ZRESZTĄ JEZU UFAM TOBIE!!!
Takie to zwyczajne ....ja zawsze stara\lam sobie tak tłumaczyć ...i choć nie zawsze calkowicie uspokajałao to z pewnoscia pomagało.
Pan Bóg działa ....:)
Rób i mów wszystko w zgodzie ze sobą , a nie by udobruchać żonę..bo naprawdę to tak nie działa :)

pozdrawiam,
K.
:)
 
     
bags
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-30, 00:01   

Michał,


Jestem osobą z toksycznego związku - toksycznego trójkąta - "poparzenia" od tego kwasu są tak jak porównanie do wybaczania z Pisma Św. - nie 3 a 33 stopnia. Zostałem wywalony z domu i postraszony rozwodem. Praktycznie za tydzień będzie pierwsza rocznica ślubu, za dwa tygodnie 3 miesiące pseudo - separacji a w skrzynce nawet awiza z sądu do dzisiaj nie ma.

Pod moim adresem padały słowa, że żona nie chcę i nie ma zamiaru tego dalej ciągnąć, nikt Jej nie będzie uszczęśliwiał na siłę - zmusiłem ją do ślubu czy siłą zatargałem przed ołtarz, by pod presją złożyła przysięgę? - przykro mi, znajdziesz sobie kogoś. Jesteś wolny a łączy nas tylko papierek...
Co byś zrobił po czymś takim???
Na kolanach prosił o drugą szansę, zrobiłbyś dywanik z siebie, by tylko była dalej z Tobą. Zgodzisz się chyba ze mną że tak postępowałeś robiąc z siebie - bez urazy - kretyna w jej oczach i w pewnym sensie dalej postępujesz.
Zamień się rolami i graj twardego faceta z uśmiechem na ustach: Rozwód???... hehee dobreee, fajny dowcip czy żart ale wiesz co?... kocham Cię.

Ja dostałem tekst od teściowej, że jestem psychicznie chory, bo jakiś konował kiedyś tak określił tak moje schorzenie. I co? Z początku byłem wściekły na nią za to, a potem...
M-łody
P-rzystojny
D-ojrzały emocjonalnie...
Byłem wściekły, wybaczyłem jej to w duszy i teraz się z tego śmieję na swoją korzyść.
A taką ripostę dostanie jak się natrafi okazja. Ksiądz mi powiedział, że z toksyczną teściową nie ma co walczyć, a jeśli już to jej własną bronią, śmiechem i ignorancją. Twoją żoną jest ŻONA a nie teściowa, bo kto z szabelką wojuje...
To tak na marginesie o mnie.

Pokaż żonie, że te argumenty antymiłości po Tobie spływają jak po kaczce. Ona jest na nie a Ty na tak. Nie kocham Cię... A ja Cię wprost z miłości uwielbiam i wychwalam pod niebiosa...
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-30, 00:18   

bags napisał/a:
M-łody
P-rzystojny
D-ojrzały emocjonalnie


No to się nazywa "uczynienie swej wady niebywałą zaletą" :lol:
podoba mi się Twoje poczucie humoru - Michał, bierz przykład ;-)

Bags, powinieneś taką karteczkę sobie z tym napisem na lodówce powiesić, i codziennie dopisywać nowe przymiotniki :-D

A przy okazji muszę dodać, ż też powinieneś nieco uważać, by z tej umiejętności przerabiania sobie epitetów na komplementy nie wpaść w skrajność: wiesz, można mówić "kocham Cię" pomimo zimnych słów żony, ale najważniejsze jest tę miłość w secu czuć. Trzeba uważać, by słowa o miłości nie stały się tylko zwykłym sposobem na złośliwość tej drugiej strony, bo od ironii do cynizmu jest krótka droga... a cynizm, choć czasem jest potrzebny w walce z bólem i przykrościami, jakich doświadczamy od innych, nie jest jednak dobrym sposobem na prawdziwą walkę o sakrament i żonę ;-)
 
     
Michał1982
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-30, 10:16   

Czy uważacie że przed rozprawą powinienem powiedzieć żonie o swojej decyzji?? Że nie zgadzam się na rozwód??
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8