Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak wybaczyć zdradę
Autor Wiadomość
TB77
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-06, 09:55   

Zgadzam się z Piotrem. Również nie jest moją intencją dać popalić żonie. Chodziło mi o to czy moja zgoda na małżeństwo na próbę, gdzie żona jeszcze nie jest pewna czy resztę życia chce spędzić ze mną czy z kochankiem, nie jest brakiem szacunku do samego siebie z mojej strony.

Poza tym wiem, że jeśli zgodzę się na tę próbę, a ona w końcu powie mi NIE, będzie to kolejnym bolesnym doświadczeniem.
 
     
piotrploc
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-24, 10:39   

Witam,
Nie każda bajka kończy się happy endem, moja także. Podjąłem decyzję, że od dzisiaj będę czekał na otrzeźwienie żony z oddala. Nie mam siły ani ochoty być dłużej oszukiwanym.
Spodziewam się, że nie dostanę dziś pod Świętego Mikołaja książki Lwa-Starowicza "O miłości", a to oznacza, że dostał ją kochanek. Dla mnie to kropla przepełniająca czarę.
Postanowiłem, że z Wigilii u rodziców do domu wrócą sami (żona i syn), a potem się zobaczy. Może żona odnajdzie siebie, a może trzeba się będzie rozejrzeć za kawalerką do wynajęcia.
To będą smutne święta.
Pzrd. P.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-24, 16:43   

piotrploc napisał/a:
To będą smutne święta.
- Piotr mimo to życzę ci z całego serca pokoju w sercu i wszelakich łąsk od Bozej dzieciny a to
piotrploc napisał/a:
że od dzisiaj będę czekał na otrzeźwienie żony z oddala
może na dziś dobra myśl ,jeżeli tak naprawdę będziesz czekał na żonę oddajac ją Bogu .
 
     
TB77
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-24, 23:54   

Piotr, trzymaj sie mocno i nie opieraj sie na domyslach. U mnie tez ciagle jeszcze wyobraznia mocno pracuje i zdarza mi sie na podstawie domyslow zrobic ferment, a to nie sluzy odbudowie.

Pozdrawiam Cie goraco i obiecuje pomodlic sie za Twoje malzenstwo. U mnie niby sytuacja sie troche prostuje, ale tez nie jest latwo. Probujemy niby ratowac, rozpoczelismy terapie, ale zona jak mowi kocha mnie jakos tam na swoj sposob, a tak naprawde kocha swojego gacha :( Tylko w Bogu nadzieja, wiem ze bez niego nam sie nie uda.
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-24, 22:46   

:?:
Ostatnio zmieniony przez niezapominajka8 2013-02-26, 19:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 00:23   

wiekszy problem z wybaczeniem (sobie) powinien miec szanowny malzonek. jego dziecko zostalo zabite jak dobrze zrozumialem a on nie kiwnal palcem.......
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 08:26   

Dla wszystkich zdradzonych będzie pomocny ten link

http://wreszciezyc.files....wolnoc59bci.pdf
 
     
AgnieszkaX
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 08:35   

WiEkSzY PrObLeM Z WyBaCzEnIeM (sObIe) PoWiNiEn mIeC SzAnOwNy mAlZoNeK. jEgO DzIeCkO ZoStAlO ZaBiTe jAk dObRzE ZrOzUmIaLeM A On nIe kIwNaL PaLcEm...

dOkŁaDnIe tAk. NiE MoGę uWiErZyĆ, żE NiE ObChOdZi gO WłAsNe dZiEcKo.
bO JeSt sPłOdZoNe pOzA MaŁżEńStWeM?
I To dAjE mU PrAwO Do zAbIcIa gO ?

lEpSzYm rOzWiĄzAnIeM JeSzCzE JeSt pŁaCeNiE Na nIeGo i bRaK WsZeLkIcH KoNtAkTóW.
cYt: MóJ MąŻ PoWiEdZiAł, Że jEśLi jEgO DzIeCkO BeDzIe pŁaCiŁ AlImEnTy, AlE NiE ZaMiErZa sIę nImI KoNtAkToWaĆ. oN ChCiAł bYć tYlKo dLa nAs. A TaMtEn ePiZoD W JeGo żYcIu cHcIaŁ CaŁkOwIcIe wYmAzAć i oDdAć sIę nAm.
A GdYbY WyBrAł dZiEcKo tAmTeJ KoBiEtY A Na tWoJe tYlKo pŁaCiŁ I NiE KoNtAkToWaŁ SiĘ?
SmUtNe tO :-(
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 08:48   

AgnieszkaX napisał/a:
A GdYbY WyBrAł dZiEcKo tAmTeJ KoBiEtY A Na tWoJe tYlKo pŁaCiŁ I NiE KoNtAkToWaŁ SiĘ?
SmUtNe tO
Agnieszko czy jesteś pewna iż tak by się stało? Czy przypadkiem nie opisujesz jakichchś scenariuszy?

Jego wybór jest jego wyborem. Co możesz zrobić aby wybierał inaczej?

Czy śmierć dziecka jest Twoim zdaniem czymś dobrym?

Czy Twoje szczęście jest ważniejsze od życia tego dziecka?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 09:22   

Tolek, chyba nie zrozumiałeś Agnieszki.
Ona nie pochwala przecież tego co ten pan maż zrobił i powiedział.

Najważniejsze że małżeństwo kwitnie, alimentów płacić nie trzeba, a kochanka zlikwidowała panu mężowi kłopot (dziecko).
Nie zdziwiłbym się gdyby to ten pan mąż (maż autorki wątku) ją do tego namawiał i finansował zabieg, bo przecież wcześniej był już z nią "Mój mąż spodziewał się dziecka z tą kobietą i byli go usunąć. W rezultacie tego nie zrobili". Po co panu mężowi kłopot w postaci dziecka, jeśli ma malutkie dziecko w domu, prawda?
 
     
AgnieszkaX
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 09:40   

DO NIEZAPOMINAJKI8

Nie mogę się oprzeć by nie napisać paru słów odnośnie twego postu.
Czytałam go z przerażeniem już 3 razy.
To jak jakaś chora brazylijska telenowela.
Nawet zastanawiałam się czy to prawdziwa historia
A jednak jest trochę podobna do mojej historii.
Twój mąż miał romans przez ponad rok, na początku emocjonalny a potem fizyczny.
Moim zdaniem tego się nie da oddzielić po tak długim czasie. To nie miesięczny związek z samym sexem.

A ten kawałaek najbardziej mnie zbulwersował.
Cyt:"Mój mąż powiedział, że jeśli jego dziecko bedzie płacił alimenty, ale nie zamierza się nimi kontaktować.
On chciał być tylko dla NAS. A tamten epizod w jego życiu chciał całkowicie wymazać i
oddać się nam."
Jaki epizod?
z romansem rocznym?
Czy ze spłodzeniem dziecka swojej kochance?
Przeraża mnie to co piszesz
I to dziecko zostało zabite?
Twoj mąż jeżdził z tą kobietą aby usunąć dziecko ale do tego nie doszło, okłamywał Cię i
zdradzał i on nie ma żadnych wyrzutów sumienia?
Ty również piszesz, że odetchnełaś. Z ulgą?
Bo nie będzie dziecka i nie będzie sprawy.
Ale przecież ta "sprawa" była i chyba nie ma szans by o niej zapomnieć.
Czy szczęście twoje i twojego dziecka jest ważniejsze niż śmierć dziecka tamtej kobiety?

Nie rozumiem cię zupełnie. Piszesz że w swej chorej wizji ta kobieta chciała by twój mąż
uczestniczył w życiu ich dziecka i jej.
To jest chora wizja? A co w tym chorego? Chyba bardziej chore jest, że uważasz za normalne odcięcie się od dziecka swojego.
Nawet dziecka spoza małżeństwa.
Jakie to ma w końcu znaczenie przecież to jego dziecko, planowane czy nie, z kochanki ale jego. Dar.
Przecież jesteś sama matką jak możesz tego nie rozumieć.
Ale zabicie go żeby móc żyć spokojnie dalej.

O tej kobiecie i jej moralności nie wspominam bo to inna sprawa.
Choć właściwie to chyba jakoś wybrał ją twój mąż skoro przez rok był z nią związany.
Skoro miał z nią romans, chyba musieli być sobie jakoś bliscy skoro to trwało taki długi okres.
Wybacz ale w to szantażowanie to niezbyt wierzę.
Bo co, przez rok go szantażowała że do Ciebie zadzwoni i ci powie o romansie?
Przecież żaden facet tego nie kupi bo to działa w dwie strony.
A kto zaczął ten romans? To też ważne.
Czy twój szanowny małżonek czy tamta kobieta?
Napisałaś siegała po cudze, na pewno tak było?
Piszesz, że to osoba starsza od twojego meża, po chorobie nowotworowej, operacji nogi i to ona uwiodła twego męża? - niezbyt wiarygodne?
Chyba jednak jest lepsza moralnie od twego męża skoro nie chciała dziecka zabić.
Choć z drugiej strony miała jakieś romanse wcześciej. Syf prawdziwy.
Nie mam prawa was oceniać. Tylko powiem, że dla mnie zabicie dziecka to zbrodnia.
I chyba zbyt usprawiedliwiasz drogiego małżonka. Nawet jeśli wersja z szantażem jest prawdziwa, a w długotrwały szantaż nie wierzę.
To jednak on miał z nią romans, zrobił jej dziecko.
Pytanie jeszcze czy jej mąż powiedział ci prawdę o usuniętej ciąży.
Bo z tego co piszesz jasno wynika że to związek typu układ biznesowy.
Ale skoro wiedział o ciąży to albo ją zmusił do usunięcia albo nie zdołał tego zrobić i teraz to ukrył przed tobą.
Skoro ona i twój mąż pojechali usunąć ciążę i tego nie zrobili, a potem powiedziała ci że zamierza urodzić to raczej nie chciała go usuwać.
I z opisu wygląda raczej na osobę zdecydowaną skoro odważyła się i zadzwoniła do ciebie z taką informacją.
Bez sensu byłoby nagłośnić sprawę skontaktować się z tobą ( ty miałaś wtedy ruch i mówisz, że wie jej mąż) i usuwać ciązę.
Przecież gdyby chciała usunąć zrobiłaby to po cichu.
Moim zdaniem nie chciała jej usuwać.
A może do usunięcia ciązy zmusił ją mąż. Ale chyba w usunięcie też nie wierzę.
Moim zdaniem nie masz żadnej pewności, że nie jest nadal w ciąży.

Zresztą dla mnie nie miałoby to już chyba znaczenia skoro ta ciąża była.
Zastanów się. Nie zrobiła jej sama. Twój mąż miał w tym duży udział.
A z tego co piszesz wynika że okłamywał i zdradzał cię bardzo długo.
A czy prawdą jest to ci powiedziała kochanka, że zdradzał cię przed ślubem i w trakcie małżeństwa?
Penie tak, tak było i u mnie.
Zresztą skoro to osoba starsza od twego męża o 8 lat a wy jesteście 5 lat małżeństwem to nie jest raczej małolatą która "chciała wam dopiec".
Skoro zdecydowała żeby ci powiedzieć i ujawnić to nawet kosztem wstydu i urodzić jego dziecko to chyba to nie jest łatwa decyzja.
Tym bardziej dla kogoś kto ma ustabilizowane układziki biznesowe i przebytą poważną
chorobę. Zresztą to logiczne.
Piszesz, że się posypało gdy jej mąż dostał anonim, że groziła anonimami. A to grożby czy czyny były?
Ona napisała anonimy czy do jej męża go wysłano? Własnemu męzowi wysłała?
I kto go wysłał naprawdę?
Daj spokój co to za grożby. W końcu była w ciąży a ojciec dziecka - twój szanowny mąż wypiął się na to.
Piszesz, że przesłała ci historię rozmów a sama wcześniej tego chciałaś.
Nie rozumiem już tego. Nie chce cię oceniać ale niezbyt to wszystko logiczne.
Czy ty nie za pochopnie usprawiedliwiasz swojego męża o obwiniasz o wszystko jego kochankę?

Piszesz, że siegała po cudze, nie dbała o swoje.
A twój mąż dbał o swoje? O ciebie, o wasze małżeństwo, o wasze dziecko?
Czy myślał o tobie gdy cię zdradzał?

Ja też tak zrobiłam. Obwiniałam tylko ją. Jego usprawidliwiałam. Bo on był przecież dobry tylko popełnił błąd. A ona dz... która mi go uwiodła, ukradła.
Ale prawda jest inna i już ją znam. Mąż chciał romansu, szukał go, biegał za nią jak pies,
zabiegał o spotkania i wyjazdy.
Zdradził mnie mając za nic nasze małżeństwo, moją ciąże.
Nienawidziłam jej całym sercem ( i tego uczucia nie udało mi się pokonać)

Powiedz sobie szczerze i uczciwie.
Nie ma co przenosić nienawiści na teren wroga.
To twój mąż zawinił najbardziej.
To on miał romans, to on zrobił to dziecko, to jego nie obchodziło co się z nim stanie i to on prawdopodobnie chciał go usunąć!!!!!!!!


Jestem w podobnej sytuacji co ty choć romans mego męża trwał około 11 miesiący i bez
ciąży kochanki ale za to przez cały okres mojej ciąży no i nie dowiedział się nikt poza moją koleżanką (od niej dowiedziałam się o zdradzie) i moją mamą.
Nie wyobrażam sobie wciągania w to dodatkowych osób, bo po co? Ty mówisz, że do męża pojechałaś z kumplem.
Jak mogłaś o takiej rzeczy rozmawiać z kumplem? Nie rozumiem tego.
A ty wciągnełaś w to całą rodzine i jeszcze kumpla a ja nie chcę by dowiedział się nikt.
Żałuję, że nawet moja mama wie.
Bo już przy niej nie umiem udawać.
A sama myśl że wiedzą wszyscy powoduje u mnie mdłości.
Jeśli znajdę siłę opiszę wam moją historię.
Chyba muszę to z siebie wreszcie wyrzucić.
To jak trucizna która toczy moją duszę. A chciałabym wreszcie wybaczyć i zapomnieć.
Nie jestem taka jak ty i nie umiem zapomnieć.
A powiedzenie po kilku miesiącach że moje małżeństwo kwitnie jest dla mnie odległe o lata świetlne.
Ja nie umiałabym żyć ze świadomością że coś kwitnie dzięki śmierci dziecka.


Modlę się bym mogła to zapomnieć.....
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 10:35   

AgnieszkaX,
nie modl sie o zapomnienie, bo to sie nigdy nie stanie.......
pamietaj -----> nie rozdrapuj.......
wyciagnij wnioski......
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 12:57   

nie wiadomo czy kochanka w ciazy poronila czy usunela
wiem tylko ze ekskomunika obejmuje wspolsprawcow aborcji, czyli rowniez takie osoby ktore do niej namawialy

AgnieszkoX z tego co ja zrozumialam to niezapominajka8 niejako byla zmuszona powiedziec o romansie meza, bo kochanka grozila ze zrobi to pierwsza
poza tym uwazam ze to kazdego indywidulana sprawa komu mowi, nie nam oceniac

zas co do wychowania pozamalzenskiego dziecko to zgadzam sie w pelni z tym:
"Co powinien uczynić wychodzący z kryzysu mąż i ojciec, który ma nieślubne potomstwo? Otóż jedyne rozwiązanie, zgodne z zasadami Ewangelii, polega na tym, że płaci on uczciwej wysokości alimenty na nieślubne dziecko, lecz wychowanie dziecka pozostawia w rękach matki. Pewien mężczyzna opowiadał mi o tym, że znalazł się w takiej właśnie sytuacji i postąpił zgodnie z powyższymi zasadami. Teraz jednak w kilka lat po zakończeniu romansu, ma wyrzuty sumienia i dlatego postanowił pomóc swojej dawnej kochance — zachowując teraz wobec niej całkowity dystans — w wychowywaniu syna, który wchodzi w wiek szkolny. Wyjaśniłem memu rozmówcy, że jest to błąd z kilku powodów. Po pierwsze, dlatego że znowu zacznie ogromnie cierpieć jego żona, a także jego ślubne dzieci. Po drugie, kochanka zacznie walczyć o niego i prowokować go do ponownego romansu. Po trzecie, spotykając się z nieślubnym synem raz w tygodniu, będzie go raczej rozpieszczał, niż wychowywał. Po czwarte, dla syna jest lepiej, gdy samotnie wychowuje go matka, niż gdy widzi, że jego rodzice czasem się ze sobą spotykają, ale nie okazują sobie miłości ani czułości.

Mężczyzna wsłuchiwał się uważnie w te argumenty i po namyśle powiedział, że mam dużo racji, lecz on mimo wszystko spróbuje pomóc synowi. Po kilku miesiącach mój rozmówca zadzwonił i powiedział, że stało się to, co przewidywałem: jego żona i ślubne dzieci zaczęli jeszcze bardziej cierpieć niż w okresie, gdy miał romans. Dawna kochanka zaczęła o niego walczyć i wysyłać do jego żony listy, w których triumfująco oznajmiała, że to ona wygrała. Z kolei on sam przekonał się o tym, że spotkania z synem to rzeczywiście tylko rozpieszczanie dziecka. W tej sytuacji uznał swój błąd i wycofał się z tego podwójnego życia." /ks. Marek Dziewiecki

calosc tutaj: http://www.opoka.org.pl//...304_kryzys.html
 
     
AgnieszkaX
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-25, 13:57   

Iandis85

Chyba masz trochę racjii, sama już nie wiem.
Może kontakty z dzieckiem byłyby błędem.
Sam taki związek, zdrada i dziecko przy tym to poważny błąd.
Ale za błędy trzeba płacić. Odpowiedzialnością za nie. A nie usuwaniem ich z drogi, zabijaniem.
Mnie przeraża to, że mąż niezapominajki8 miał długi związek zakończony zajściem w ciążę kochanki.
I jedyne co wiemy, że zrobił to cyt:
"W kolejną rocznicę ślubu dowiedziałam się, że zostałam znów oszukana (niespełna miesiąc po porodzie).
Mój mąż spodziewał się dziecka z tą kobietą i byli go usunąć. W rezultacie tego nie zrobili,
więc zadzwoniła, żeby mi powiedzieć kim jest i że jest w ciąży....."
Z czyjej inicjatywy tego nie zrobili, męża, czy kochanki?
Mając na uwadze to że kochanka zawiadomiła niezapominajkę o dziecku to raczej mąż był za jego usunięciem.
Nie wiemy czy tak było naprawdę ale skoro tego nie zrobili a ona zadzwoniła z taką informacją to chyba tak było.
Jeszcze dużo mówiące o mężu słowa: zostałam znów oszukana...
Czyli mąż to patologiczny zdrajca.

Mój mąż miał romans przez 11 miesięcy. I do tej pory nie mogę mu wybaczyć, zapomnieć.
Skoro zdeptał więzy małżeńskie, nie szanował przysięgi a mnie i nasze dziecko miał za nic
jak mam go szanować?
Jak mam naprawić nasze małżeństwo, zaufanie?
A jak bym mogła szanować go gdyby namawiał do zabicia własnego dziecka.
W jaki sposób można próbować odbudować małżeństwo z człowiekiem który chce zabić własne dziecko?
Zakładam podobnie jak Grzegorz, że dla takiego człowieka życie ludzkie nic nie znaczy.
Pewnie jest zadowolony że pozbył się kłopotu.
I znając życie to pewnie on namawiał na taką decyzję i chciał to finansować
Nie mogę wprost uwierzyć, że spowiednik tego małżeństwa uznał, że to dziecko - ta sprawa nie obciąża sumienia męża.
Przecież nawet namawianie do takiej decyzji jest grozi ekskomuniką. Skoro ten mąż jezdził z tą kobietą by usunąć ciążę...
Ja nie umiałabym z czymś takim żyć.
Nie umiałabym odbudować na tym swego małżeństwa, szczęścia , zaufania.
O uprawianiu z takim człowiekiem sexu bez pogodzenia się z tym, zapomnienia nawet nie wspomnę.
Może jestem niesprawiedliwa ( trudno mi być obiektywną i zdystansowaną w mojej sytuacji wobec zdrady, próby zabicia swego dziecka) ale mąż niezapominajki to zły człowiek. Nie wiem czy zasługuje na jakąś szansę.
W moim odczuciu nawet myśli o zabójstwie swojego dziecka świadczą jaką jest osobą.

[ Dodano: 2013-02-25, 13:57 ]
Iandis85
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8