Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2013-11-22, 16:23 Czeka mnie dzis rozmowa z mezem. Prosze o modlitwe.
Od dluzszego czasu nie rozmawiamy z mezem na temat kryzysu. Po kazdej rozmowie bylo to samo: tydzien poprawy i powrot do zycia obok siebie, jak wspolokatorzy, a nie malzenstwo.
Wczoraj tak jakos wyszlo, ze zaczelam znow ten temat, choc nie bylam jeszcze przygotowana na to. Poprosilam go, by podal 5 powodow dla ktorych sie ze mna ozenil. Podal je, ale nie chcial ciagnac tematu tego wieczora, powiedzial, ze mozemy pogadac nastepnego dnia.
No to wychodzi na to, ze czeka nas kolejna powazna rozmowa, ktora sadze, ze wiele nie zmieni. Po tylu probach wydaje mi sie, ze on nie slyszy tego co ja mowie. Te same rzeczy powienin uslyszec od np. psychologa. Nie chodzi mi o to, ze chcialabym zeby ktos mu mowil to co ja chce, ale rzeczy oczywiste typu: o milosc w zwiazku trzeba dbac, nie wolno jej pozostawic samej sobie, trzeba podlewac jak kwiaty i starac sie tworzyc momenty nowe, dobre, piekne oprocz tych codziennych dni. Problemy dnia codziennego zabijaja. Trzeba po protu checi, pomyslu,by spedzic czas sam na sam, nawet nie wychodzac z domu, z malzonka. On tego nie widzi, nie potrzebuje, nie obchodzi go, ze ja tego potrzebuje. I tak trwamy juz latami.
Dlatego prosze o modlitwe za nasza rozmowe. Nie wiem w zasadzie co mam mu powiedziec. Jestem na rozstaju, nie wiem, czy mam chec nadal sie starac....
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-23, 00:40
Wiem ,ze trochę późno, ale wspomne w modlitwie
juana napisał/a:
ale rzeczy oczywiste typu: o milosc w zwiazku trzeba dbac, nie wolno jej pozostawic samej sobie, trzeba podlewac jak kwiaty i starac sie tworzyc momenty nowe, dobre, piekne oprocz tych codziennych dni. Problemy dnia codziennego zabijaja. Trzeba po protu checi, pomyslu,by spedzic czas sam na sam, nawet nie wychodzac z domu, z malzonka. On tego nie widzi, nie potrzebuje, nie obchodzi go, ze ja tego potrzebuje. I tak trwamy juz latami.
Wiesz, sprawdziłam na sobie i swoim mężu, te poważne rozmowy raczej ich męczą i nie wnoszą zbyt wiele... Czuja sie pouczani i niedoceniani za to co już robią (warto przeczytać "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" i inne ksiązki z tej serii, zobaczyć wspólnie konferencje "Przez śmiech do lepszego małżeństwa").
Moze więc lepiej wziąć sprawy w "swoje ręce" i samej spróbować zrobić to co wyzej
opisałaś?
Powodzenia, moja modlitwe już masz
miazia [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-23, 08:10
zenia1780 napisał/a:
Wiesz, sprawdziłam na sobie i swoim mężu, te poważne rozmowy raczej ich męczą i nie wnoszą zbyt wiele... Czuja sie pouczani i niedoceniani za to co już robią
zgadzam się z tym stwierdzeniem......zadręczałam tez męża tymi poważnymi rozmowami ale one przynosiły odwrotny skutek, więc zamiast na rozmowę można przerzucić się na naszą postawę, postępowanie jako przykład, tego co chciałybyśmy im przekazać. Równiez obejmuję Cie moją modlitwą....
zenia1780 napisał/a:
"Przez śmiech do lepszego małżeństwa").
bardzo pouczająca konferencja Marka Gungora oglądałam ją na rekolekcjach
landis85 [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-23, 11:12
miazia napisał/a:
bardzo pouczająca konferencja Marka Gungora oglądałam ją na rekolekcjach
ja na naszych wakacjach i też POLECAM!!
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-23, 11:39
Meżowie słyszą słyszą, ale poza rozumem i racjonalnym myśleniem w ludziach są emocje, które są średnio sterowalne.
Nie można ot tak posłuchać rozumu i zacząć kochać, tak samo jak nie można przestać kochać na zawołanie
landis85 [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-23, 13:22
grzegorz :
wiele razy słyszałam od wracających na łono rodziny mężczyzn którzy twierdzili że nigdy nie przestali kochać swojej żony, tylko kochanki, życie w grzechu przesłoniło im tą miłość
emocje-emocjami "dziś czuję tak, jutro inaczej"-one nie powinny wyznaczać nam kierunku życia
juana [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-23, 17:49
Do rozmowy nie doszlo. Maz polozyl sie spac, jak nigdy od razu po pracy. Na moje zdziwienie, ze mielismy pogadac, odrzekl, ze dzien wczesniej powiedzial, ze pogadamy ktoregos dnia, ale nie powiedzial, ze to mialo byc wczoraj
Spuscilam uszy, zyczylam dobrejnocy i spedzilam kolejny wieczor przy kompie.
Zenia jak mam wziac sprawy w swoje rece, skoro na moje propozycje on mowi, ze jest zmeczony i jego ulubionym relaksem jest zlegniecie przed tv, nie myslenie o niczym i zasniecie tamze, a potem przemarsz na spiaco do lozka jak ja juz spie.
Wg mnie gdybym kolejny raz mu zaproponowala, zebysmy cos wspolnie zrobili wieczorem, to byloby zmuszanie. Wiec jak mam wziac sprawy w swoje rece.
Nawet zlegniecie z nim na kanapie przed tv i obejrzenie czegos razem to trudnosc olimpijska, bo on z filmow lubi komedie tylko, a ja nie cierpie glupkowatych komedii. Szczytem bylo obejrzenie Fireproof razem (on ogladal z poczatku rzeczy na swoim kompie, a ja obok na moim ogladalam Film). On z kolei wieczorem namietnie oglada debaty polityczne, ktorych ja tez nie trawie :(
Z jednej strony wiec ciesze sie, ze do rozmowy nie doszlo, bo coz moge mu powiedziec, czego jeszcze nie slyszal ode mnie? Wie, co mnie boli, ale sie nie zmienia, tzn. ze nie chce sie zmienic.
Ja wiem, ze to ja musze sie zmienic i np. mniej go krytykowac. Ale problem w tym,ze im bardziej on jest ode mnie oddalony, tym bardziej ja jestem nerwowa i sfrustrowana ta sytuacja i wlasnie tym bardziej mu wytykam jego bledy :((
--
Dziekuje wszystkim za modlitwe...
Bety [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-24, 18:21
"On z kolei wieczorem namietnie oglada debaty polityczne, ktorych ja tez nie trawie :( "
może czas polubić, zamiast biadolić
sorry ze tak obcesowo, ale ile Ty wysiłku wkładasz w te starania o "poważne rozmowy" ?
lepiej włoż ten wysiłkek we wspolne działania
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-25, 00:01
grzegorz_ napisał/a:
Meżowie słyszą słyszą, ale poza rozumem i racjonalnym myśleniem w ludziach są emocje, które są średnio sterowalne.
Nie można ot tak posłuchać rozumu i zacząć kochać, tak samo jak nie można przestać kochać na zawołanie
Dlatego właśnie, grzegorzu, praca nad sobą, nad radzeniem sobie z emocjami między innymi poprzez rozpoznawanie ich źródeł. Emocje nie są dobrymi doradcami...
Jeśli chcesz, to posłuchaj sobie 10 kolejnych homilii z tej strony począwszy od lipca 2005
Z jednej strony wiec ciesze sie, ze do rozmowy nie doszlo, bo coz moge mu powiedziec, czego jeszcze nie slyszal ode mnie? Wie, co mnie boli, ale sie nie zmienia, tzn. ze nie chce sie zmienic.
juana napisał/a:
Zenia jak mam wziac sprawy w swoje rece
Ja uslyszalam kiedyś zdanie pana jacka Pulikowskiego
Jeśli chcesz zmienić swoje małżeństwo, zmień siebie
Wpływ mamy tylko i wyłącznie na swoja osobę, i to tez, do puki nie poradzisz sobie z własnymi emocjami, bardzo ograniczony.
Niestety taka zmiana siebie kosztuje wiele pracy (przynajmniej w moim przypadku tak jest), wiele przeczytanych książek, wysłuchanych konferencji, rekolekcji, indywidualnej pracy ( w moim przypadku) z opiekunem duchowym...
i te ze strony, którą polecałam grzegorzowi, oraz naszych sycharowskich rekolekcji
Poczytaj książki o relacjach, te które Ci już polecałam oraz Granice w relacjach małżeńskich
Sama widzisz, że na dzień dzisiejszy mąż się zamknął na Twoje działania i słowa, zacznij wiec ratowanie Waszego małżeństwa od własnego szkolenia i własnej przemiany opierając to wszystko na Bogu i prosząc Go o pomoc i prowadzenie w tych działaniach...
Pozdrawiam i życzę wytrwałości...
juana [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-04, 23:42
Porozmawialam z mezem. Powiedzialam mu, ze przez te ostatnie lata, ze tak obrazowo powiem, chlustal woda i gasil moj ogien milosci do niego. Za kazdym razem, gdy chcialam spedzic z nim czas, on byl zmeczony. Jak mozna byc zmeczonym dzien w dzien przez 4 lata??? WIem, ze po czesci to prawda, a po czesci wymowka :(
W kazdym badz razie teraz zdecydowalam sie na radykalny krok. Poniewaz juz nie czuje sie od dawna jego zona, przyjaciolka, tylko wspollokatorka, nie caluje go, ani nie przytulam, a teraz postanowilam, ze nie bede sie z nim kochac. Jak moglabym sie kochac z obcym facetem?
Wygarnelam mu to wszystko... w myslach. Wiem, ze do konca roku ma ciezki czas w pracy. Mimo iz jest ona nr 1 w jego zyciu, nie bede swinia i nie podejme takiej rozmowy z premedytacja, no chyba, ze akurat zacznie sie do mnie dobierac, to bedzie trzeba jednak pogadac. Przykro tak konczyc rok, ale nie dam rady dluzej milczec.
Powiem szczerze, ze troche sie uspokoilam. Nie czekam juz na jego gesty i slowa, wiem, ze one nie nadejda, to po co czekac? Zachowuje sie teraz swiadomie tak jak on, zero czulosci. NIe wiem, jak odbierze cala rozmowe, gdy juz do niej dojdzie. Czy zacznie sie zastanawiac, jak bardzo mnie zranil swoja obojetnoscia emocjonalna, czy nadal skupi sie na pracy i pomysli, ze i tak niewiele sie zmieni, co to jest te 4 razy w miesiacu, jakos to przezyje...
Jedna z rzeczy, ktora kuleje u nas jest komunikacja. Zaczelam dzis sluchac rozmowy z Pulikowskim wlasnie na ten tema. I, o ironio, doszlo dzis do super konwersacji miedzy mna a M.
Wyjelam dzis ze skrzynki info o zebraniu z administratorem i koniecznosci zaplaty czynszu (dzis wieczorem). W czasie obiadu zapomnialam poinformowac o tym M. Po obiedzie on poszedl znow do pracy. Przygotowalam kartke i pieniadze odliczone obok drzwi wejsciowych (jak nigdy, bo zawsze idzie i placi). Wrocil wieczorem, zostawil teczke i powiedzial, ze schodzi do ciotki. Nie zdazylam powiedziec o zebraniu, mylse, ze zaraz wroci. Wrocil za pol godziny. Wchodzi i od razu pytam, czy zaplacil za czynsz?
M. Tak. A dlaczego mi o tym wczesniej nie powiedzialas?
Ja: Bo nie zdazylam, bo od razu wyszedles. Ale spojrz, tu Ci wszystko przygotowalam obok drzwi.
M. Bo Ty nigdy mnie nie informujesz, kiedy mam isc i placic.
J. O co Ci chodzi, przeciez mowie, ze dzis nie zdazylam. A zazwyczaj wieszam na pralce informacje.
M. No albo zapominasz i mi nie mowisz.
J. Ale o co Ci chodzi?
uwaga tu bedzie cytat doslowny:
M. A B C D
J. Co???
M. ABCD Slowa, nie mowisz mi o niczym! Ciagle musze sie Ciebie pytac o wszystko!
J. Ale rozmawiaj ze mna normalnie!
ble ble ble ciagnal sie dalej temat, ze zazwyczaj, w przeszlosci nie przypomnialam mu o tych zebraniach A ja, jesli rzeczywiscie zdarzylo sie, ze nie przypomnialam, to przeciez nie z premedytacja, tylko zapomnialam. Wiec pytam, czemu ma sluzyc ta rozmowa? A on, ze ja mu wypominam ciagle cos, czego on nie robi!
Dzis akurat slowem nie wspomnialam o jego zaniedbaniach czy cos, dzis zero rozmow wy pominajacych bylo!!!
No i powiedzcie, JAK ja mam z nim rozmawiac
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-05, 09:22
juana napisał/a:
Ale rozmawiaj ze mna normalnie!
typowy komunikat trafiajacy w proznie - a co oznacza dla Ciebie rozmawiac normalnie ?? moze zupelnie co innego niz dla meza, moze on wlasnie rozmawial z Toba normalnie - po swojemu ??
juana [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-05, 13:26
Katalotka, mam rozumiec, ze u Ciebie w domu na porzadku dziennym sa rozmowy, podczas ktorych zamieniacie slowa na kolejne litery alfabetu i sie dogadujecie?
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-05, 16:37
juana napisał/a:
zamieniacie slowa na kolejne litery alfabetu i sie dogadujecie?
nie sadze żeby ktokolwiek się w ten sposób dogadal, ale mowienie o kims, o czyms uzywajac przymiotnika "normalnie" nie doprowadzi również do niczego
nie zapomnie tekstow mojego meza do naszych dzieci mniej więcej tej treści: czy moglbys/moglabys zachowywać się normalnie ?????
oczywiście pytanie pozostawalo bez odpowiedzi, zachowanie bez zmian, bo przepraszam co dla ojca/meza w danym momencie oznaczalo slowo "normalnie" ?? wszystko, ale bardziej NIC
skoro masz wieksza swiadomosc niż maz niedoskonalosci komunikacji lub jej totalnego braku używaj konkretnych, krótkich i siegajacych sedna okreslen, może nazwanie "po imieniu" co Ci się nie podoba, co Cie dziwi da jakiekolwiek rezultaty
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.