Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Idą święta...
Autor Wiadomość
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 16:54   

bywalec napisał/a:
Może warto czasem pokazać pazur

Bywalcu kto jak kto ale ty znasz moją całą historię :-D :-D
baaa kto mnie wspierał i uczył zachowań - ;-) ;-)

Pazur?? pokazałem pazur cztery lata temu decydując się i wracając do domu z internowania(nazwijmy to tak :mrgreen: )
i cóz do tej pory co i rusz odbija mi sie ten pazur...jak to mówią czka...
zatem ostrozny jestem z tymi pazurami....
zenia1780 napisał/a:
To smutne, że po takim czasie ciągle (albo znowu) jesteś na początku drogi... Smutne, że nadal swoje być albo nie być uzależniasz od tego "czy i co" powie żona...

To nie jest smutne-ani to poczatek drogi żeniu....
dla tych co mnie znają-a w zasadzie co było lub nie było powodem zawirowania w naszej rodzinie....
zatem ci ludzie ...
predzej powiedza że to rozwaga,takie stąpanie po kruchym lodzie,a bądz co bądż żyje w środowisku rodzinnym -a nie poza nim zatem perspektywa widzenia zależna jest od siedzenia.
Konfort taki jak ty żeniu rozwoju miłości do Boga i zony i ubustwiania świata,rozwoju nadzieji, wąchania kwiatków i happy ....
miałem przez 2,5 roku zyjąc sam i oddzielnie..........
inna perspektywa ,inne spojrzenie ,inne oczekiwanie...

A teraz troche faktów i sprostowania...........

6 lat temu była podpisana ugoda mediacyjna dla sądu -odnośnie separacji
z niej wynikało to:
wigilia ze względów na dzieci (razem) i odrazu prostuję ,bo gdzies wdało się przekłamanie
wigilia w tym roku była wspólna i razem(u nas w domu)
dalej
pierwszy dzień świąt -czas dzieci i zony w jej rodzinie
drugi dzień świat czas mój i dzieci w mojej rodzinie.

Czy teraz jasne!
Zatem ja pisałem o pierwszym dniu świąt i z perspektywy tego com sie numiał przez lata napisał bym tak....
moja zona jest konsenkwentna...tylko że zaraz po głowie mi myka to:
zaraz zaraz a dlaczego akurat
tu jest tak konsenkwentna....a zapomina o konsenkwentnym powiedzeniu tak na ślubnym kobiercu

i najzwyczajniej mi sie to gryzie...
Do tego dochodza jeszcze inne aspekty-gdyby to było reguła od lat....
tych czterech od mojego powrotu-znam stan faktyczny,znam tok postepowania
nic wówczas nie jest dziwne.
Ale wybaczcie ...
od mojego powrotu do domu....były wspólne wyjazdy,były wspólne święta,nie było podziałów...
i nagle zamiast ku lepszemu idzie znów ku gorszemu....
Czy w takich warunkach może człek zbzikować???

zatem jest to wciąż dziwne..czasem odbieram to jak grę..chora grę...

i wracając do słów bywalca o tym pazurze :mrgreen: :mrgreen:

pokazałem choc mały pazurek-ale myśle wymowny...

zjadł mnie pierwszy dzień świąt to fakt:
,bolało,polatało po mnie,trochi łez powyciskało-ale jak to mówia chłopie łap pion
i sie złapało.
schematycznie powinno wyglądac tak -
skoro pierwszy dzień świąt zony
to drugi mój...........
owszem poszedłem do moich rodziców-ale sam ,bez synów(zainteresowanym wsio wyjasniłem)
i zonie też
że nie będe uczestniczył w tej grze zwanej chora rodzina..nie razem,a może osobno.
Czemu tak??
bo idąc z chłopakami oznacza że wciąż przyjmuje ta gre,że taki ukłąd mi pasuje,że godze się z tym co podejmuje drugi....
był to mój
ryzyk..fizyk..
ale tak poczułem,tak do mnie cos dotarło w ciszy

pozdrawiam wszystkich

i zapomnijmy już
co było i nie jest nie pisze sie w rejestr
  
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 18:37   

Nie zrozumiałeś Norbi… pokazałeś pazur, wprowadziłeś się i żona musiała zaakceptować to. Żałujesz tego kroku? Zawsze można go odwrócić, ale myślę, że uważasz to było dobre posunięcie. Nie załatwiło tego co myślałeś, jednak uzyskałeś większy kontakt z synami niż gdybyś był poza domem... Prawda? Bez pazura by się dało….?
Dla mnie osoba z pazurem to nie osoba robiąca na złość, walcząca ale osoba traktująca się z szacunkiem, dająca komunikat: nie wolno mną pomiatać, poniżać, nie jestem ciepłe kluchy czy burak.
Osobie z pazurem jak się odmawia to ona się nie użala nad sobą, nie płacze, złości bo ma szacunek do siebie.
Porażkę, odmowę znosi z szacunkiem, daje prawo wyboru innej osobie podejmować własne decyzje, bo sama ma własny sposób na życie i potrafi mimo przeciwności losu czerpać radość z życia.
Nie łasi się, nie prosi, dumnie nosi głowę w górze bo wie czego chce od życia.
Pragniesz wejść w życie żony bez okazywania sobie szacunku? Pragniesz być równorzędnym partnerem dla żony okazując na każdym kroku skruchę, podkulony ogon, bez okazywania uczuć zranienia?
Ba jeszcze posypywać sobie głowę popiołem a sytuacje takie jakie doświadczasz ( odsunięcia od wspólnego rodzinnego świętowania) tłumaczyć sobie wciąż pokutą za to co kiedyś było?
Nie wiem, może Ci się uda choć ja w takiej taktyce widzę marne rezultaty.
Co motywuję ludzi do myślenia, do zmian to zmiana zachowań drugiej osoby. I to pozytywna zmiana.
Okazywanie sobie szacunku nie jest wywyższaniem się, jest wysyłaniem komunikatu – ok, szanuję twoje decyzję, ale ja potrafię cieszyć się życiem.
Nie siedzę przy norze z podkulonym ogonem, w wytartym futrze, bez pazurów wzdychając do norki.
Wiele osób doznało dziwnego rozczarowania jak nagle doznało olśnienia, nie jestem już Twoim Bożkiem, coś straciłam…. Czasem bezpowrotnie.
Jednak szacunek mimo tego do siebie i tej osoby do mnie rekompensuje wiele, jeśli nie prawie wszystko.
Szacunek do siebie samego i widok szacunku, liczenia się z moją osobą dla mnie ma ogromne znaczenia.
Jednak szanuję inne osoby i daję prawo innym do braku pokazywania pazura.

[ Dodano: 2013-12-27, 18:43 ]
miodzio63 napisał/a:
owszem poszedłem do moich rodziców-ale sam ,bez synów(zainteresowanym wsio wyjasniłem)
i zonie też
że nie będe uczestniczył w tej grze zwanej chora rodzina..nie razem,a może osobno.
Czemu tak??
bo idąc z chłopakami oznacza że wciąż przyjmuje ta gre,że taki ukłąd mi pasuje,że godze się z tym co podejmuje drugi....
był to mój
ryzyk..fizyk..
ale tak poczułem,tak do mnie cos dotarło w ciszy


i co? dobrze się z tym poczułeś idąc sam? myślę, że nie. Ten pazur po raczej odwet nie pokazywanie - nie godzę się na taki układ. Dlaczego?
podjąłeś może nieświadomie grę w której jednak godzisz się na bycie rodziny, która chodzi sama na świąteczne rodzinne świętowanie....
Pokazanie pazura to bycie dumnym i mimo to zabranie synów ze sobą i z uroczym uśmiechem zakomunikowanie żonie - Ciebie oczywiście też zapraszamy jeśli tylko wyrazisz zgodę. Przy jednoczesnym komunikacie zarówno tym werbalnym jak i nie okazaniem szacunku w razie odmowy i życzenia tej osobie miłęgo spędzenia czasu.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 18:49   

miodzio63 napisał/a:
ryzyk..fizyk..
ale tak poczułem,tak do mnie cos dotarło w ciszy


:-) :-) :-)

miodzio63 napisał/a:
a bądz co bądż żyje w środowisku rodzinnym -a nie poza nim zatem perspektywa widzenia zależna jest od siedzenia.
Konfort taki jak ty żeniu rozwoju miłości do Boga i zony i ubustwiania świata,rozwoju nadzieji, wąchania kwiatków i happy ....
miałem przez 2,5 roku zyjąc sam i oddzielnie..........
inna perspektywa ,inne spojrzenie ,inne oczekiwanie...


Gwoli ścisłości Norbert, ja cały czs żyję w "środowisku rodzinnym", nigdy się z mężem nie rozstaliśmy, więc mój punkt "siedzenia" jest taki jak Twój. I z tego właśnie punktu rozwijam, to co napisałeś

miodzio63 napisał/a:
Konfort taki jak ty żeniu rozwoju miłości do Boga i zony i ubustwiania świata,rozwoju nadzieji, wąchania kwiatków i happy ....


A obecność męza w niczym mi tu nie przeszkadza, a wręcz motywuje... i co najistotniejsze, pozwala "praktykować"...

Zgodnie jednak z Twoją wolą nie będę kontynuowała tej dyskusji...
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 19:12   

bywalec napisał/a:
Nie zrozumiałeś Norbi… pokazałeś pazur, wprowadziłeś się i żona musiała zaakceptować to. Żałujesz tego kroku? Zawsze można go odwrócić, ale myślę, że uważasz to było dobre posunięcie. Nie załatwiło tego co myślałeś, jednak uzyskałeś większy kontakt z synami niż gdybyś był poza domem... Prawda? Bez pazura by się dało….?
Dla mnie osoba z pazurem to nie osoba robiąca na złość, walcząca ale osoba traktująca się z szacunkiem, dająca komunikat: nie wolno mną pomiatać, poniżać, nie jestem ciepłe kluchy czy burak.
Osobie z pazurem jak się odmawia to ona się nie użala nad sobą, nie płacze, złości bo ma szacunek do siebie.
Porażkę, odmowę znosi z szacunkiem, daje prawo wyboru innej osobie podejmować własne decyzje, bo sama ma własny sposób na życie i potrafi mimo przeciwności losu czerpać radość z życia.
Nie łasi się, nie prosi, dumnie nosi głowę w górze bo wie czego chce od życia.
Pragniesz wejść w życie żony bez okazywania sobie szacunku? Pragniesz być równorzędnym partnerem dla żony okazując na każdym kroku skruchę, podkulony ogon, bez okazywania uczuć zranienia?
Ba jeszcze posypywać sobie głowę popiołem a sytuacje takie jakie doświadczasz ( odsunięcia od wspólnego rodzinnego świętowania) tłumaczyć sobie wciąż pokutą za to co kiedyś było?
Nie wiem, może Ci się uda choć ja w takiej taktyce widzę marne rezultaty.
Co motywuję ludzi do myślenia, do zmian to zmiana zachowań drugiej osoby. I to pozytywna zmiana.
Okazywanie sobie szacunku nie jest wywyższaniem się, jest wysyłaniem komunikatu – ok, szanuję twoje decyzję, ale ja potrafię cieszyć się życiem.
Nie siedzę przy norze z podkulonym ogonem, w wytartym futrze, bez pazurów wzdychając do norki.
Wiele osób doznało dziwnego rozczarowania jak nagle doznało olśnienia, nie jestem już Twoim Bożkiem, coś straciłam…. Czasem bezpowrotnie.
Jednak szacunek mimo tego do siebie i tej osoby do mnie rekompensuje wiele, jeśli nie prawie wszystko.
Szacunek do siebie samego i widok szacunku, liczenia się z moją osobą dla mnie ma ogromne znaczenia.
Jednak szanuję inne osoby i daję prawo innym do braku pokazywania pazura.

Bywalcu aż mnie zszokowało...i nie dlatego że się z tym nie zgadzam..ale dlatego że się z tym zgadzam w 100%
Widisz bywalcu dałem sie wciągnąc znów w poczucie winy....a było to po pewnych słowach:

nie bedziemy jeżdzili razem udając rodzinę jakby nigdy nic sie nie stało.....(coś w tym stylu)
wypowiedziane w trakcie naszej próby dyskusji o nas na poczatku listopada

a najgorsze jest to...że wlazłem w to jak po masle :-P w pełni wiedząc że jest to jedyny sposób(forma) zony na nie rozwiązywanie własnych problemów.

bywalec napisał/a:
Pokazanie pazura to bycie dumnym i mimo to zabranie synów ze sobą i z uroczym uśmiechem zakomunikowanie żonie - Ciebie oczywiście też zapraszamy jeśli tylko wyrazisz zgodę.
..........

ufff...pierwszy zamysł był własnie taki wszyscy razem
.....potem jednak przyszła inna -druga myśl i poszedłem za nią

bład..teraz to widzę..
no cóż
nie wiem jak to określić ..ale chyba skapciałem :-( :-(

zenia1780 napisał/a:
A obecność męza w niczym mi tu nie przeszkadza, a wręcz motywuje... i co najistotniejsze, pozwala "praktykować"...

Żeniu jedno moge tylko napisać...
powstała we mnie jakas blokada..jakiej nie potrafie sam przekroczyć ....mimo wielkiej świadomości tej blokady................
i nie chodzi tu o relacje Ja -Bóg
wciąż się musze mierzyć z przeszłościa,odpowiedzialnościa za ta przeszłość
poprostu zona zrobi wszystko by tylko nie dojrzeć i zobaczyc -a co za tym idzie zmienić włąsne błędy....
to bardzo proste :
stagnacja i cisza w temacie jest super....
gdy tylko w gre wchodzi dialog -kontekst typu co dalej.
Odrazu jak bumerang wraca przeszłość-a w niej
niemożliwe bym ja-bo winien byłes ty.................
i koniec
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2013-12-27, 19:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 19:44   

Norbi...Ty znowu na forum ? Pozdrawiam. :-D
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 19:50   

Monika36 napisał/a:
Norbi...Ty znowu na forum

Monia :
chyba taki juz mój los.... :mrgreen: :mrgreen:
od momentu jak spojrzałem w górę... :-D :-D :-D

kiedys mnie prowadzał ten jegomość :evil: za jego kadencji pewnie by i nawet powiew po mnie nie został.............

ale nie żłauje że spojrzałem w górę.....dla takich wartości jakie dostałem warto było

pozdrawiam
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 19:55   

Cieszę się Norbi , że Cię usłyszałam . Zdrowia i powodzenia. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 20:16   

A miałam już nie pisać w temacie :roll:

miodzio63 napisał/a:
wciąż się musze mierzyć z przeszłościa,odpowiedzialnościa za ta przeszłość
poprostu zona zrobi wszystko by tylko nie dojrzeć i zobaczyc -a co za tym idzie zmienić włąsne błędy....
to bardzo proste :
stagnacja i cisza w temacie jest super....
gdy tylko w gre wchodzi dialog -kontekst typu co dalej.
Odrazu jak bumerang wraca przeszłość-a w niej
niemożliwe bym ja-bo winien byłes ty.................


Norbert, ja zamknęłam temat przeszłości. Przyznałam przed mężem swoje "przewinienia", których na tamten czs byłam świadoma, przeprosiłam, poprosiłam o wybaczenie. Powiedziałm mu, że przeszłosci niestety nie zmienię, mogę jedynie próbować zdoścuczynić za nią, jednak mogę również zadbać o jak najlepszą teraźniejszość... Zaprosiłam go do tego "dbania "
Nie mam pojęcia czy mąz mi wybaczył (nic nie powiedział), nie wiem również czy przyjrzał sie swojemu udziałowi w całej sytuacji (śmiem wątpić).
Ja jednak nie prowadzę rozmów w kontekście typu co dalej... Ja swój punkt widzenia przedstawiłam, pracuję nad teraźniejszością i oddaję Bogu... Nic więcej w tej materii zrobić nie mogę.
Praca nad teraźniejszością nie polega jednak na pozwoleniu aby mąż wprowadzał mnie w poczucie winy, za to co było, ani tymbardziej na pozwoleniu aby traktował mnie w taki sposób jak przed kryzysem. Jest to tworzenie takiej rzeczywistości i przyjmowanie takiej postawy, o której napisała bywalec.

Rozumiem istnienie blokady, jaką samemu trudno przekroczyć. Doświadczyłam takiej...
Bez zaplecz i oparcia jake mam w Bogu i w ludziach, których stawia mi na drodze nie potrafiłabym jej przekroczyć...

Pozdrawiam
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 20:28   

zenia1780 napisał/a:
Bez zaplecz i oparcia jake mam w Bogu i w ludziach, których stawia mi na drodze nie potrafiłabym jej przekroczyć...

Dlatego też żeniu ...z pełnym szacunkiem przyjmuje słowa twoje i bywalca...
nie negując ich a widząc w nich rację..
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 20:31   

zenia1780 napisał/a:
Praca nad teraźniejszością nie polega jednak na pozwoleniu aby mąż wprowadzał mnie w poczucie winy, za to co było, ani tymbardziej na pozwoleniu aby traktował mnie w taki sposób jak przed kryzysem. Jest to tworzenie takiej rzeczywistości i przyjmowanie takiej postawy, o której napisała bywalec.

Rozumiem istnienie blokady, jaką samemu trudno przekroczyć. Doświadczyłam takiej...
Bez zaplecz i oparcia jake mam w Bogu i w ludziach, których stawia mi na drodze nie potrafiłabym jej przekroczyć...

Zeniu z uwagą śledzę Twoje posty. Obrałam podobną drogę jak Ty, ale tak naprawdę dużo częściej upadam niż idę do przodu. Jest ciężko. Strasznie ciężko. A najbardziej boli ta niepewnośc, czy moje starania przyniosą efekty... Czy to, co robi mąż to nie mydlenie mi oczu, bo słów kocham Cię i naprawiajmy nie słyszałam od roku, może nawet dłużej. częciej słyszę mam dośc, wyprowadzę się, zobaczysz po Nowym Roku się zmieni, jesteś nienormalna i tym podobne... A to wszystko przeplatane jego przytuleniami i ciągłym mówieniem, że to nie on chce rozwodu, tylko ja. Czasami chciałabym móc zamknąc etap przeszłosci i powiedziec: ok, nie wracajmy do tego, co było. Pracujmy nad tym co teraz i usłyszec od niego: chcę naprawiac.
Najbardziej chyba boję się tego, że moje wielkie starania będą nic nie znaczące. Że on już stworzył sobie plan, że chce odejśc i robi wiele bym to ja podjęła decyzję... A to, co robi to jedno wielkie kłamstwo, żeby miec niby czyste sumienie, że on chciał, ale to ja byłam taką jędzą, że nie szło wytrzymac i musiał to zrobic. jedno moje zdanie, jedna uwaga, jeden bład córki... I kłótnia gotowa. A że ja choc jestem opanowana 10 razy bardziej niż kiedyś, to po całym dniu przytyków i pretensji nie wytrzymuję... I haja na całego. Jak opanowac te mysli, że on i tak planuje odejsc, bo często daje mi ku temu przytyki?
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 20:38   

zenia1780,
bywalec,

jeszcze raz utwierdzam się w przekonaniu,że Niewiasty na tym forum to przemądre osoby,ze świecą takich szukać........dziękuję Wam,że jesteście..........pozdrawiam, szymon.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 20:58   

krasnobar napisał/a:
ze świecą takich szukać..


no cóż
..bywalec.. czy dawniej mami :mrgreen: :mrgreen:
dała mi szansę
zrozumieć własne błędy, zrozumieć niekiedy błędną postawę ,uwierzyć w siebie...
zresztą do tej pory mam wiele wydrukowanych listów na priv......

cenie bardzo to co pisze...nawet gdy czasami ostre ;-) ;-)
i widzę żeniu że dołączyłaś do tego grona

dzięki dziewczyny że jesteście....
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 21:01   

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Ale śmieszne .
Przeczytałem ten ostatni post Zenii
i pomyślałem że facet nie bardzo jest zdolny
do takiego myślenia .
A przekonałem się już wielokrotnie
o całkiem innym podejściu kobiet do tych trudnych spraw .
Facet idzie taranem .

A śmieję się , bo widzę , że nie sam
odczułem tę żeńską wyższość na tym polu .
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-27, 21:18   

mare1966 napisał/a:
A śmieję się , bo widzę , że nie sam

odczułem tę żeńską wyższość na tym polu .

No cóż Mare ....warto słuchać kobiet.....

szczególnie jak się wie to

6 Najważniejszych Sekretów Kobiecej Psychiki


kobieca psychika

Chyba każdy facet (w związku i nie tylko), miał w swoim życiu sytuacje, w których mógł powiedzieć:


Nie wiem o co chodzi tej kobiecie
Zupełnie jej nie rozumiem
Jej zachowanie nie ma żadnego sensu


To normalne. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety uważają nawzajem, że ta druga strona jest bardzo skomplikowana i nie da się jej zrozumieć.
Dobra wiadomość jest taka, że można wiele zrozumieć z zachowania kobiety i zacząć wreszcie nie gubić się w tym, co do Ciebie mówi, i jak się zachowuje. Już za chwile dowiesz się kilku najważniejszych sekretów kobiecej psychiki, które sprawiają, że wielu z nas nie jest w stanie zrozumieć zachowania kobiety. Przeczytaj je uważnie, ponieważ znacznie ułatwią Ci zdobycie wymarzonej kobiety i dzięki tej wiedzy popełnisz znacznie mniej błędów, które mógłby spowodować, że kobieta Cię odrzuci albo źle oceni.

Kobiety kierują się emocjami
Tak, kobiety są dużo bardziej emocjonalnymi istotami niż mężczyźni. Łatwiej się wzruszają, łatwiej wpadają w zachwyt. Znacznie szybciej też potrafią się zezłościć i dłużej je to trzyma. My mężczyźni bardziej odbieramy świat w racjonalny, logiczny sposób.

Najprościej to wytłumaczyć na przykładzie prezentów. Kobieta chce prezent, który sprawi, że poczuje się przyjemnie, np. który będzie piękny (bukiet kwiatów, obraz). Facet z kolei chce prezent, który jest praktyczny i przyda mu się np. narty, zestaw narzędzi.

W relacjach damsko-męskich objawia się to najbardziej tym, że kobiety głównie postrzegają mężczyzn nie według zewnętrznych cech, ale jak się przy nich czują. Jeśli potrafisz rozśmieszyć kobietę, sprawić, że czuje się przy Tobie radosna odprężona, a jednocześnie bezpieczna, to nieważne czy jesteś od niej trochę niższy, czy masz trzy lata młodszy. Zewnętrzne czynniki przestają się liczyć. Liczy się to jak ona się przy Tobie czuje i jakie uczucia w niej wzbudzasz.

Właśnie dlatego tak wiele kobiet jest z facetami, którzy przez innych są postrzegani jako nieudacznicy, a dla kobiety on jest nieskazitelnym ideałem. Dlatego też kobiety są w toksycznych związkach z niewłaściwymi facetami. Z powodu emocji, które przy nich czują.


emocje kobiety
Kobiety lubią dużą amplitudę emocji
Kobiety różnią się tym od mężczyzn, że w swoim życiu potrzebują całego spektrum emocji. Chcą przeżyć gwałtowny romans (nie w sensie zdrady, ale w sensie czegoś wzniosłego) i czymś normalnym dla nich jest przeżywać rozterki i smutki.

My faceci z kolei lubimy, jak wszystko idzie gładko nie ma zbytnich wzlotów ani upadków. Jasne, że chcemy mieć parę wyzwań raz na jakiś czas, ale to tylko tak dla sprawdzenia siebie. Nie potrzebujemy, aby na „morzu naszego życia” był za dużo fal.
Kobiety czerpią większą satysfakcję ze swojego życia, kiedy mogą je przeżywać bardziej intensywnie. Mało co tak zabija radość w kobiecie, jak codzienna rutyna i ciągłe robienie tego samego.

Dlatego też dobrze jest, abyś zaskakiwał ją od czasu do czasu (pozytywnie). Nie musi to być nic dużego. Najważniejsze, żeby to była niespodzianka i możliwość dla niej zmiany otoczenia czy przeżycia czegoś niecodziennego. Nie musi to być skakanie na Bungee, czy safari po Afryce wystarczy, że zaskoczysz ją małym prezentem albo zabierzesz do miejsca, w którym nie byliście.

niezależna kobieta:
Kobiety są mniej niezależne (od innych) niż mężczyźni
Nie chodzi oto, że kobiety nie potrafią sobie same radzić w sprawach życiowych i że bez faceta umrą z głodu itp. Chodzi tutaj oto, że większość kobiet potrzebuje i jest dla niej bardzo ważne by być w stałym związku. Można powiedzieć, że dla kobiety bycie z kimś jest ważniejsze i trudniej znosi się jej samotność niż mężczyznom.

Kobiety są inne od mężczyzn
Wiem, nie odkryłem tym momencie ameryki, ale czas, aby wreszcie każdy facet sobie z tego zdał sprawę. Kobiety myślą i zachowują się inaczej, a to oznacza, że nie działa na nie i nie podoba im się to samo, co nam facetom. Kobiety nie zwracają tak bardzo uwagi na wygląd i atrakcyjność fizyczną u mężczyzny, zamiast tego bardziej patrzą na charakter i osobowość.Najważniejsze jest, abyś pamiętał, że kobieta szuka innych cech u swojego idealnego partnera, niż większości mężczyzn się to wydaje.
_____________________________



psychika kobieca
Kobiety nie są tak skupione na sobie jak mężczyźni
Kobiety potrzebują dużo więcej wsparcia z zewnątrz niż mężczyźni. Potrzeba im znacznie więcej wsparcia dowartościowania (w różny sposób), aby poczuć się pewnymi siebie i mieć wysokie poczucie własnej wartości. One potrzebują tego feedbeku od innych ludzi. Robią to w różny sposób, niektóre poprzez zwracanie na siebie uwagi ubiorem i seksapilem. Widzą wtedy spojrzenia na siebie i czuja się dowartościowane. Inne przez pomaganie innym, bo wtedy czują się potrzebne.
Po za tym kobietom o wiele częściej brakuje pewności siebie, którą wielu facetom jest zmuszona zdobyć. Może się to wydawać dziwne, ale przeważnie ładne kobiety nie mają wysokiego poczucia własnej wartości i gdzieś tam głęboko mają wiele kompleksów, które próbują ukryć.

Co ważne kobiety są dużo bardziej społecznymi istotami niż mężczyźni. One potrzebują przebywać wśród ludzi, potrzebują z nimi interakcji, a ocena innych znacznie bardziej wpływa na nie, niż chciałby to przyznać.

uwodzicielka
Kobiety wykorzystują swój seksapil i umiejętności socjalne na swoja korzyść
Każdy z nas będąc małym dzieciakiem, uczył się wywierać wpływ na środowisko (rodziców, inne dzieci). Przeważnie będąc takimi szkrabami wybieraliśmy to, co najłatwiejsze i pozwalało nam wywrzeć wpływ na innych. W przypadku chłopców była to siła, bicie się itp. u dziewczynek, jest to wygląd i umiejętności towarzyskie. Z czasem zmieniają się te cechy i faceci przestają się bić, a za to opierają się na pieniądzach. Kobiety z kolei uczą się wykorzystywać swój urok osobisty, seksapil i umiejętności społeczne, by osiągać różne korzyści.

Nie myśl, że skoro kobiety wykorzystują swój urok, to oznacza, że są złe, manipulują innymi itp. Faceci też tak robią tyle, że w inny sposób. Korzystamy ze swoich wpływów, koneksji, kolesiostwa, władzy. Wszystko się równoważy i każdy z nas ma szanse;)

To tyle, jeśli chodzi o podstawowe „sekrety” kobiecej psychiki. Jestem pewien, że jeśli przestudiowałeś je uważnie, to pozwoliło Ci to zrozumieć kilka prawd, dotyczących kobiet, które dotąd były dla Ciebie niezrozumiałe.

Pamiętaj, że bardzo ważne jest, abyś starał się zrozumieć zachowanie i psychikę kobiety, bo dzięki temu będzie Ci łatwej zdobyć tę wymarzoną. Dodatkowo, kiedy już ją zdobędziesz, nie wpadniesz w te pułapki, ze niezrozumieniem dziewczyny, w które wielu facetów wpada lub sami się ładują.


nic więcej dodać :-D :-D :-D
  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8