Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak mam walczyć ?
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 10:47   

smutna ona napisał/a:

"Miłosc nie nie tylko euforia,uniesienia,satysfakcja seksualna ale to odpowiedzialnosc za drugiego człowieka,szanowanie go i dezyzja bycia razem."


A mąż Ci pewnie odpisze, że miłość to TKAZE satysfakcjonujący seks i nic w tym dziwnego nie ma, że facet chce się kochać z kobietą nie w "sposób mechaniczny" (tak pisałaś).
Pewnie jak większość kobiet uważasz, że facet to taka prymitywna maszyna, która jesli ma orgazm to jest w 7 niebie.

Oczywiście możesz posłuchać wcześniejszych porad zdradzonych żon i wierzyć, że wszystkiemu jest winne to że mężowi odbiło (kryzys wieku), że wymyśla z tym seksem, bo przecież aż tak źle nie było, że mąż egoista, że nie odpowiedzialny, że diabeł go opętał...

Może jednak przyjąć to co mowi do Ciebie mąż wprost.
Przyjąć że jeśli facet chce w małżeństwie regularnego, satysfakcjonującego pożycia to nie jest erotomanem, tylko normalnym mężem.
Przyjąć, że "mechaniczny" seks, którego głównym celem jest prokreacja to nie przyjemność ale mechaniczna (rozłądowanie) nie mająca nic wspólnego z tym co w pozyciu kochających sie ludzi jest piekne.
Ostatnio zmieniony przez grzegorz_ 2013-11-07, 11:03, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 10:56   

grzegorz_ napisał/a:
NIe bronie go, ale może lepiej go zrozumieć, bo to daje szane naprawy niż
uważąc, że facetowi odbiło (kryzys wieku).

grzegorz_, a czy ty przechodziłeś ten kryzys? Doświadczyłeś tego na własnej skórze i wiesz, że to nie wyłącznie "odbiło mu" (choć to jeden z elementów)? Tego stanu nie da się zrozumieć, czy wziąć na logikę. A on jednak jest i trwa jakiś czas. I co wtedy? Trzeba to zaakceptować, bo wcześniej czy później wszystko się uspokoi. To taki etap "dojrzewania" analogiczny do dojrzewania nastolatków.
Piszę, abstrahuję od męża smutnej, bo nie moja rola w tym by go diagnozować.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 10:59   

s.ona pisze:

Cytat:
Zaczął ćwiczyć, czego nigdy nie robił, łyka tabletki przeciw wypadaniu włosów, używa więcej kosmetyków,


Ta zwiększona wyraźnie dbałość o swój wizerunek nie wygląda na skutek depresji - z całą pewnością ;-)

Może należałoby się w takim razie zastanowić KTO męża tak dalece zmotywował, że nie tylko dba o swój wygląd bardziej niż zazwyczaj ale też cały pogląd na jego życie tak diametralnie się zmienił?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 11:05   

Ja tez.

Zaryzykuje pewną tezę.
Kryzys wieku przechodzi prawie każdy, także kobiety.
Jesteśmy w połowie życia i przed sobą mamy już te gorsze lata (starość, choroby).
Mieliśmy marzenia, chcieliśmy zbawiać świat, a jest jak jest.
Zatem kryzys dotyczy także tych, którzy żyją w udanych związkach.
Różne są tylko reakcje na kryzys:
1. jeśli w związku jest bliskość, w tym udane pożycie intymne
to lekarstwem na kryzys jest zakup motocykla, zapisanie się na jogę, podróże.....
2. jeśli intymności brak, a seks to wspomnienie z przeszłości, albo małżeńska pańszczyzna
to lekarstwem na kryzysy jest ucieczka w romanse, albo "wypisanie" się ze zwiazku
Napisałem to bez żadnych ocen morlanych bo to inna sprawa
 
     
smutna ona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 14:42   

grzegorz_ napisał/a:
Ja tez.

Zaryzykuje pewną tezę.
Kryzys wieku przechodzi prawie każdy, także kobiety.
Jesteśmy w połowie życia i przed sobą mamy już te gorsze lata (starość, choroby).
Mieliśmy marzenia, chcieliśmy zbawiać świat, a jest jak jest.
Zatem kryzys dotyczy także tych, którzy żyją w udanych związkach.
Różne są tylko reakcje na kryzys:
1. jeśli w związku jest bliskość, w tym udane pożycie intymne
to lekarstwem na kryzys jest zakup motocykla, zapisanie się na jogę, podróże.....
2. jeśli intymności brak, a seks to wspomnienie z przeszłości, albo małżeńska pańszczyzna
to lekarstwem na kryzysy jest ucieczka w romanse, albo "wypisanie" się ze zwiazku
Napisałem to bez żadnych ocen morlanych bo to inna sprawa


Twoje opinie są dla mnie bardzo ważne bo jesteś mężczyzna. My kobiety jesteśmy po prostu inne.
Ja biorę pod uwagę wszystko! Wcale nie nie odcinam się od tego, że zawaliłam na płaszczyźnie seksualnej i wcale nie uważam męża za erotomana. Dokładnie to zrozumialam i bije się piersi.

Ale... nie mogę zrozumieć, dlaczego mając mnóstwo innych uczuć, emocji, przeżyć, marzeń mąż stawia wszystko na jedną kartę ... to samo mówiła mi dziś psycholog .... ona twierdzi, że z takich powodów się ludzie mający tyle wspólnego nie rozstają, twierdzi, że musial zadziałać jeszcze jakiś iny zewnętrzny czynnik, o którym mąż nie mówi. Bo seks mechaniczny nie był zawsze, było też cudownie.

Ona twierdzi, że jest to jeszcze wszystko zbyt świeże, że takie decyzję potrzebują czasu. Ze mna też nie wiedziała jak pracować. Nie wie czy ma się skupić, na małżeństwie i poradach dla mnie, czy na mnie jako osobie porzuconej.

Dwie najważniejsze rzeczy które wymieniła, to u mojego męża brak poczucia odpowiedzialnosci - on nigdy nie musiał być za nic ani za nikogo odpowiedzialny. Zawsze był ktoś, kto przejmował ta odpowiedzialnosć. Ktoś = kiedyś jego mama, teraz ja. A moja zła cechą to nadopiekunczosc, nie uzależnienie!, stawianie siebie zawsze na drugim miejscu, bo zawsze ktoś jest ważniejszy, brak zdrowego egoizmu.

Właściwie niewiele mi dala ta wizyta, ale to była pierwsza wizyta, więc wiele chyba nie można oczekiwać. Szczerze mówiąc jestem zdziwiona, że ona w ogóle mówiła o moim mężu. przecież zna go tylko z moich relacji, które raczej nie są obiektywne, bo ją go kocham i podchodze do tego z emocjami. A ona słuchała co ją o nim mowie, co mi się wydaje i próbowała szukać przyczyny jego zachowań.

Twierdzi że depresje by wykluczyła, choćby dlatego że ćwiczy, a ludzie w depresji maja osłabione dzialania motoryczne (nie pamiętam jak to fachowo nazwała), ale załamanie psychiczne, nagromadzone frustracje owszem.

Mówiła jeszcze żeby nie brać jako pewnik tego, co mąż teraz mówi. To. Że wszystko neguje to podobno norma w takim stanie. I wcale nie jest tak, że rzeczywiście tak myśli.
Ostatnio zmieniony przez smutna ona 2013-11-07, 14:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 14:53   

smutna ona napisał/a:
Ze mna też nie wiedziała jak pracować.

moja pani psycholog mówiła, że terapię i pracę zaczyna się po ok. pół roku po... że wcześniej to jedynie rozmowy, można rzec takie pogotowie ratunkowe, też potrzebne, mnie było BARDZO pomocne, ale prawdziwa praca nad sobą zaczyna się później...
smutna ona napisał/a:
u mojego męża brak poczucia odpowiedzialnosci - on nigdy nie musiał być za nic ani za nikogo odpowiedzialny. Zawsze był ktoś, kto przejmował ta odpowiedzialnosć. Ktoś = kiedyś jego mama, teraz ja.

tak jak u mnie... a potem usłyszałam, że "nie czuł się przy mnie facetem"
smutna ona napisał/a:
musial zadziałać jeszcze jakiś iny zewnętrzny czynnik, o którym mąż nie mówi.

no szczerze mówiąc, tak to wygląda... ktoś mu chyba pokazał inne życie... możliwości... może czegoś innego spróbował...

[ Dodano: 2013-11-07, 14:55 ]
smutna ona napisał/a:
płaszczyźnie seksualnej


kiedyś, od jakiegoś faceta usłyszałam, że to 50% związku... i że te pozostałe rzeczy decydują o tym, czy się z kimś jest, jeśli 50% seksualne jest zaspokojone... bez tego, nie ważne jest ile jest tego pozostałego...
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 15:02   

grzegorz_ napisał/a:
Ja tez.
Kryzys wieku przechodzi prawie każdy, także kobiety.

To bardzo możliwe, nie doświadczyłam (jeszcze) ;-)

AJA napisał/a:
kiedyś, od jakiegoś faceta usłyszałam, że to 50% związku... i że te pozostałe rzeczy decydują o tym, czy się z kimś jest, jeśli 50% seksualne jest zaspokojone... bez tego, nie ważne jest ile jest tego pozostałego...

O nie, ja słyszałam niejednokrotnie, że ten % jest o wiele wiele wyższy. I uważam, że od strony mężczyzn tak właśnie to wygląda. My, kobiety jesteśmy inne i potrafimy funkcjonować nieco inaczej :)
 
     
smutna ona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 15:12   

Podczas ostatniej rozmowy powiedział mi że chce sobie coś udowodnić, kiedy zapałam co, nie umiał powiedzieć.
Mi jeszcze chodzi po głowie to, że jego wielkim marzeniem było zawsze robienie muzyki, granie w zespole, praca w redakcji muzycznej, profesjonalny sklep muzyczny ... zawsze chciał mieć styczność z muzyką, może to chce teraz robić ... ale dlaczego beze mnie???

Na ten moment myślę, że mojemu mężowi już wszystko zostało powiedziane. Teraz jedynie czas może działać. Jeśli on nie będzie chciał wrócić to bite wróci i tyle. Ja tylko będę konsekwentna i będę powtarzać że go kocham i że będę czekać.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 15:22   

ja_tez napisał/a:

O nie, ja słyszałam niejednokrotnie, że ten % jest o wiele wiele wyższy. I uważam, że od strony mężczyzn tak właśnie to wygląda. My, kobiety jesteśmy inne i potrafimy funkcjonować nieco inaczej :)


Wiele mitów w tym temacie istnieje....
np
- "facetom zależy na seksie , a kobietom na uczuciu"
wystarczy wejść na forum "brak seksu w małżenstwie " (nie bede reklamował gdzie)
i poczytać, jak wiele kobiet płacze wieczorami w poduszkę, bo mężowi już sie nie chce,
albo woli obejrzeć pornosa
Zatem większość kobiet tez potzrebuje seksu.
- "dla faceta liczy się seks w sensie zaspokojenia...czyli ma orgazm = spełniony"
Seks jest piekny gdy połączony z miłością, także dla faceta
Sam orgazm....to mechanika, do tego przecież nawet drugiej osoby nie potrzeba
- "facetowi zależy tylko na seksie"
Nie !!! Facetowi zależy, aby kobieta którą kocha, pragnęła z nim seksu, aby czasem
powiedziała np "uwielbiam się z Toba kochać", albo "lubię Twoje ciało",
Facet gdy tego nie słyszy, gdy żona zawsze jest bierna, gdy nigdy nie powie
"mam na ciebie ochotę"myśli....ona jest ze mną z przyzwyczajenia, z wygody, bo dzieci,
bo byłem potrzebny tylko aby mieć dzieci, bo....
to sie rozpisałem;)


Ps. "Podczas ostatniej rozmowy powiedział mi że chce sobie coś udowodnić, kiedy zapałam co, nie umiał powiedzieć."

Nnie znam Twojego męża, ale może chodzić o podbudowanie swojego męskiego egow kontekście seksualnym.
 
     
bosonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 15:34   

Rety, o co tym mężczyznom chodzi? tu żona wpatrzona w niego jak w obrazek, rodzice w porządku, nikt się od niego nie odwraca, a ten nie wie czego chce, bez urazy. Logicznie rzecz biorąc powinien być w siódmym niebie, a dlaczego tak nie jest? to tylko sam Pan Bóg wie.
 
     
smutna ona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 15:45   

Grzegorz .... czytając Ciebie widzę mojego męża!! On mówi dokładnie to co Ty. Mówił mi że seks bez miłości nie ma sensu, że seks mechaniczny nie ma sensu i do niego tak naprawdę nie potrzeba mu kobiety (przykre ale prawdziwe), że orgazm sam w sobie jest tylko biologiczna przyjemnością, że pełni przeżyć potrzeba dużo więcej. A to że chciałby czuć, że ja porzadam jako faceta, że zwyczajnie "na niego lecę" chciałby czuć pewno, ale nigdy tego wprost nie powiedział.

Ją to wszystko już wiem, rozumiem, jestem świadoma błędów, chce je naprawiać .... tylko jak przekonać, żeby dal mi taka szanse????? Żeby uwierzył!!
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 16:45   

smutna ona napisał/a:
Grzegorz .... czytając Ciebie widzę mojego męża!! On mówi dokładnie to co Ty.


Bo tak myśli większość facetów !
 
     
smutna ona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 17:06   

Żebym mogła cofnąć czas :((((
Przeczytałam książkę "faceci są z Marsa, kobiety z Wenus" Johna Gray'a, przestudiowalam książki o rutynie w związku i sposobach jej zwalczania, przeczytałem setki opinii i różnych prawdziwych historii na forach, przeprowadzilam godziny rozmów z jego rodzina, żeby moc lepiej zrozumieć sytuację, zacząłam terapie u psychologa, żeby uświadomić sobie lepiej swoje błędy i nauczyć się sposobów ich naprawiania.

Co mogę jeszcze zrobić?: ( chyba tylko czekać ....

[ Dodano: 2013-11-07, 17:06 ]
.... i oczywiście modlić się.
 
     
krawędź nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-07, 17:38   

To wszystko prawda, ale na samym seksie też nie idzie odbudować niczego.
Brak seksu jest spowodowany czymś, a nie występuje sobie w przyrodzie samoistnie.
Przekonałam się o tym dość boleśnie, gdy usiłowałam do mojego męża dotrzeć po tym moście.

Tzn. jest to ważna droga, ale naiwnością jest sądzić, że jeśli brakowało seksu to ja go zaraz zaoferuję w nowych interesujących ilościach i już pójdzie z górki.
Raczej się można przy tym pokaleczyć.

Dziś uważam, że ten aspekt związku jest mega ważny, i bez niego nie da się - ale to musi wyjść jako efekt. A nie baza.
Wspomniane forum dobrze znam. I uważam że jest to zarówno miejsce gdzie można sporo się dowiedzieć o relacjach damsko męskich, jak i zarazem miejsce, gdzie najszybciej można usłyszeć radę "rozwiedź się i nie męcz dłużej". Więc uwaga.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4