Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mąż, dzieci i jego romans
Autor Wiadomość
koniczynka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-28, 11:18   

AJA napisał/a:
[a tu się nie do końca zgodzę, my po prostu nie chcemy przed sobą przyznać, że nasi małżonkowie mogą być naprawdę szczęśliwi bez nas. Ja to rozumiem, to jest bardzo trudne, nie porównywać się, nie oceniać w kategoriach lepsza/y - gorsza/y - tylko inna/y.
.


Myślę, że tu chodzi raczej o inne rozumienie definicji szczęścia. Oczywiście każdy ma prawo do wolności i szczęścia ale jak to ktoś mądry powiedział "nasza wolność kończy się tam gdzie narusza wolność innej osoby". A każde dziecko ma prawo wychowywać się w pełnej rodzinie. Dlatego uważam, ze takie lansowanie się na szczęśliwą rodzinkę po rozwodzie jest wręcz żenujące bo za tym "szczęściem" stoi nie tyle ból współmałżonka, który się w końcu pozbiera bo jest dorosłym człowiekiem ale przede wszystkim ból opuszczonych dzieci, które konsekwencje tego ponoszą czasem do końca życia. Jak można np. wysyłać mms-a córce z pierwszego małżeństwa ze zdjęciem nowo narodzonego syna z drugiego związku z podpisem "masz braciszka"? A co to dla niej za braciszek, którego urodziła jej "obca" kobieta? :shock:
...
Przepraszam poniosło mnie :oops:
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-28, 11:42   

Widzisz i tu się mylisz. Czy tego chcesz, czy nie, te dzieci są rodzeństwem, przyrodnim ale są. Ja mam przyrodnią siostrę z drugiego małzeństwa mojego ojca, mamy świetny kontakt, jestem chrzestną matka jej córeczki i nie widzę w tym nic złego. Za to wiele zła wyrządziła moja matka, która ziejąc nienawiścią do tego dziecka, czyli mojej przyrodniej siostry, przez wiele lat buntowała mnie, nazywała ją bękartem. Nic z tego, nie udało się jej to i jestem szczęśliwa, że mam dwie siostry. Jedną rodzoną a drugą przyrodnią. Dziecko, które się pojawia w nowym związku naszych małżonków jest niewinne, nie prosiło się na świat i nigdy mi nie przyszło do głowy, by dyskryminować to dziecko, tylko dlatego ze jest. Ty masz za złe męzowi, że poinformował córkę o rodzeństwie, mój mąż do dziś choc jego syn z drugiego małżeństwa ma już półtora roku nie powiedział pierworodnemu synowi o tym fakcie. Ja jednak wierzę, że kiedyś za wiele lat obaj synowie spotkają się i poznają.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-28, 11:54   

bosonia napisała :
Cytat:
Jesli oni są szczęśliwsi w tych nowych związkach, to o co my się modlimy?? Żeby zrezygnowali z tego szczęścia?? To tak strasznie boli ,kiedy uzmysłowię sobie ,że mąż jest szczęśliwszy z kimś innym !!


Myślę , że boli "nas" nie to , ze ktoś jest szczęśliwy . ( ? )
Boli nas NASZE nieszczęscie :
zostaliśmy ocenieni , okazaliśmy się gorsi od kogoś innego i odrzuceni
boimy się , że to może byćobiektywna prawda
boimy się , że inni ludzie tak pomyslą - to raz

W świetle nierozerwalności małżeństwa
boimy się , że małżonek już nie wróci ( skoro szczęśliwy )
i zostaniemy sami do końca zycia
bez możliwości nowego związku
i wszytskiego co się z nim wiąże ,
a co jest wpisane w naszą ludzką naturę - tę duchową i tę cielesną .


________________________________________________________________


Olga , to nie jest takie proste .

Ten przyrodni brat ma nie tylko ojca , ale i matkę ,
kobietę która "zabrała" cudzego męża i ojca .
Oczywiście , dzieci nie są winne ,
ale takie przyjacielskie kontakty mówią
- nic się nie stało , to normalne
wszyscy jesteśmy jedną wielką ludzką rodziną .
Nie wspomnę - że to sprawia ból matce .
Jej dziecko niejako "zatwierdza" wybór taty .
A może by się nawet chętnie przeniósł do niego i nowej mamy , do rodzeństwa ?
 
     
koniczynka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-28, 12:09   

Olga1968 napisał/a:
. Dziecko, które się pojawia w nowym związku naszych małżonków jest niewinne, nie prosiło się na świat i nigdy mi nie przyszło do głowy, by dyskryminować to dziecko, tylko dlatego ze jest. Ty masz za złe męzowi, że poinformował córkę o rodzeństwie, mój mąż do dziś choc jego syn z drugiego małżeństwa ma już półtora roku nie powiedział pierworodnemu synowi o tym fakcie. Ja jednak wierzę, że kiedyś za wiele lat obaj synowie spotkają się i poznają.


Olga nie pisałam o sobie. Nie mam opisu na forum ale jestem szczęśliwą żoną w pierwszym sakramentalnym małżeństwie ;-) To co piszę jest tylko wyrywkiem z przejść osoby z mojego bliskiego otoczenia i dlatego napisałam, ze mnie poniosło (cała sytuacja jest bardziej skomplikowana a rozkładać na części pierwsze na forum nie swojego życia jest co najmniej nie na miejscu). Po prostu drażni mnie taka dwulicowość. Z jednej strony walka w sądzie o obniżenie alimentów i przedstawianie nawet paragonów za Kubusia kupionego w spożywczaku pierworodnej, którą zabiera raz na miesiąc na 3 godz (według mnie z czysto egoistycznych powodów by czuć się w porządku wobec niej - płacę i zabieram więc jestem dobrym ojcem) a z drugiej udawanie wielkiej kochającej się rodziny. Dobry ojciec uczestniczy w życiu swoich dzieci na co dzień, pomaga w ich wychowaniu (nawet jeśli rozstał się z ich matką) a nie tylko weźmie na parę godz w dniu urodzin/na święta, kupi prezencik i odeśle do matki. Obowiązkowo strzeli parę fotek, żeby wrzucić na fejsa. I tym sposobem "miłość do dziecka" ma "odhaczoną" na kolejny miesiąc lub dwa. dosyć już bo się nakręcam ;-)
Ostatnio zmieniony przez koniczynka 2013-09-28, 13:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-28, 12:54   

Mare weź czasem 5 głębszych wdechów zanim coś napiszesz. Za chwile zarzucisz mi, ze to grzech kochać przyrodnią siostrę, bo to ona i jej matka zabrały mi ojca. Według Ciebie powinnam powiedzieć jej bujaj się maleńka, bo to nieetyczne kochać ciebie i twoje dzieci? Takie nie Sycharowe co? Kochać kogoś kto pośrednio przyczynił się do tego, że wychowałam się bez ojca. A feeeee
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-28, 13:04   

Olga1968 napisał/a:
Według Ciebie powinnam powiedzieć jej bujaj się maleńka, bo to nieetyczne kochać ciebie i twoje dzieci? Takie nie Sycharowe co? Kochać kogoś kto pośrednio przyczynił się do tego, że wychowałam się bez ojca.


a czemu zaraz nie sychrowe ???

W którym miejscu wspólnota sychar zabrania kochać np przyrodnie rodzeństwo ???

Dorośli namieszali a dzieci jakoś muszą się w tym odnaleźć

Pogody Ducha
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-28, 13:30   

Olga ,
skoro Ci
Cytat:
A feeeee

to może sama
Cytat:
weź czasem 5 głębszych wdechów zanim coś napiszesz



Cytat:
Za chwile zarzucisz mi, ze to grzech kochać przyrodnią siostrę ............


....... wiesz , nie szukam zwady :->


Nie pisałem przecież tego poprzedniego posta
odnosząc sie do Twojego przypadku bezposrednio .
Napisałem co ja myslę i to mi wolno .
 
     
bosonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-29, 22:29   

Myślę Mare ,że masz rację odnośnie tego mojego cytatu, tylko że ja nie chcę żadnego nowego związku,chcę mojego męża bo go nadal kocham :-( .
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-30, 10:25   

Olga1968 pisze:

Cytat:
Moja matka przez te prawie 40 lat czekała, kombinowała co zrobić żeby wrócił, a on nie wrócił, do tego był szczęśliwy, a teraz "wziął" i umarł. Została moja matka, starsza zgryźliwa i wiecznie narzekająca kobieta, która zmarnowała sobie życie, bo ufiksowała sobie w głowie, że jedynym jej szczęściem jest jej mąż, który odszedł prawie 40 lat temu


I to jest zazwyczaj , poza absolutnie nielicznymi wyjątkami, najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Tylko pogratulować należy ci Olgo, że nie dopuściłaś by zatruto Cię jadem tej, która trzymała się kurczowo "bycia na prawie".

Życie upływa bezpowrotnie, a ludzie nie wiedzieć dlaczego wolą przeżywać życie czytając mapę i nią się kierując, choć wystarczy otworzyć oczy by dostrzec drogę.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-30, 13:40   

Cytat:
Myślę, że tu chodzi raczej o inne rozumienie definicji szczęścia. Oczywiście każdy ma prawo do wolności i szczęścia ale jak to ktoś mądry powiedział "nasza wolność kończy się tam gdzie narusza wolność innej osoby". A każde dziecko ma prawo wychowywać się w pełnej rodzinie. Dlatego uważam, ze takie lansowanie się na szczęśliwą rodzinkę po rozwodzie jest wręcz żenujące bo za tym "szczęściem" stoi nie tyle ból współmałżonka, który się w końcu pozbiera bo jest dorosłym człowiekiem ale przede wszystkim ból opuszczonych dzieci, które konsekwencje tego ponoszą czasem do końca życia. Jak można np. wysyłać mms-a córce z pierwszego małżeństwa ze zdjęciem nowo narodzonego syna z drugiego związku z podpisem "masz braciszka"? A co to dla niej za braciszek, którego urodziła jej "obca" kobieta?


Z tym braciszkiem zgadzam się, beznadziejne. co to za braciszek, który nie mieszka, nie wychowuje się z córką - obcy człowiek, co najwyżej kolegą może być. Mnie by to strasznie zabolało jakby przyszedł taki sms. Najlepiej się odciąć. Odczuwanie bólu jest różne - odchodzący ojciec niekoniecznie dba o ból dzieci, na tym polega problem. Może nie jest w stanie tego zrozumieć, on w każdym razie bólu nie czuje. Bo jakby czuł to by został. Dla mnie też jest żałosne takie lansowanie się po rozwodzie. Ale ludzie tak robią chcąc wymazać niechlubną przeszłość. Jeden się bardziej przejmuje, drugi mniej. Ludzie są różni, jeden żyje zgodnie z przykazaniami, drugi znajdzie sobie partnera tej samej płci i nie widzi w tym problemu, też żyje.

Naprawdę nie uważacie, że można popełnić błąd odnośnie wyboru partnera?... Że w wieku 20 lat ma się trochę inne spojrzenie na świat niż człowiek w pełni dorosły? Że nie mieszkając z kimś nigdy się go do końca nie pozna? Z waszych postów przebija jakiś idealizm i brak dawania sobie i ludziom prawa do popełnienia błędu, pomyłce w wyborze. Każdy odchodzący, zdradzający mąż to jak ideał z małym mankamentem. A tak na marginesie: czytałam dzisiaj, że jak kobieta nie zgadza się na rozwód z powodów religijnych, a więzi zostały przerwane tzn. przesłanki ku rozpadowi małżeństwa, to sąd i tak orzeka rozwód.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-30, 13:50   

porzucona_33 napisał/a:

....Z waszych postów przebija jakiś idealizm i brak dawania sobie i ludziom prawa do popełnienia błędu, pomyłce w wyborze. Każdy odchodzący, zdradzający mąż to jak ideał z małym mankamentem....


Silne emocje i logiczne myślenie nie idą w parze.
Niezależnie od tego czy chodzi o namiętności, czy strach po porzuceniu, czy teskote...
 
     
koniczynka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-01, 05:50   

porzucona_33 napisał/a:
Jeden się bardziej przejmuje, drugi mniej. Ludzie są różni, jeden żyje zgodnie z przykazaniami, drugi znajdzie sobie partnera tej samej płci i nie widzi w tym problemu, też żyje.

Naprawdę nie uważacie, że można popełnić błąd odnośnie wyboru partnera?... Że w wieku 20 lat ma się trochę inne spojrzenie na świat niż człowiek w pełni dorosły? Że nie mieszkając z kimś nigdy się go do końca nie pozna? Z waszych postów przebija jakiś idealizm i brak dawania sobie i ludziom prawa do popełnienia błędu, pomyłce w wyborze. Każdy odchodzący, zdradzający mąż to jak ideał z małym mankamentem. A tak na marginesie: czytałam dzisiaj, że jak kobieta nie zgadza się na rozwód z powodów religijnych, a więzi zostały przerwane tzn. przesłanki ku rozpadowi małżeństwa, to sąd i tak orzeka rozwód.


Co do pierwszego zgadzam się zupełnie. Ludzie są różni. Np jeden rozwodnik zrobił zdjęcie córce z drugiego małżeństwa przy stole, który był przygotowany do kolędy. Robi ktoś z was zdjęcia na kolędzie? Bo ja bym na to w życiu nie wpadła. A już wrzucać to na nk? :shock: Moim zdaniem to jest komunikat dla wszystkich "znajomych": "widzicie jaką jesteśmy wzorową katolicką rodziną"
Nie nie chodzi mi o potępianie (modlę się za nich stale) tylko uważam to za taki właśnie lans, który mnie irytuje totalnie.
Myślę, że wielu ludzi nie widzi krzywdy, którą wyrządzają. Wiele tu zależy od formacji sumienia. A im głębiej wchodzimy w grzech tym trudniej nam to sumienie formować, bo większość czasu zajmuje nam zagłuszanie jego głosu. Jak mówił Izajasz:

Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie,
patrzeć będziecie, a nie zobaczycie.
Bo stwardniało serce tego ludu,
ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli,
żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli,
ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.

Co do drugiego czyli prawa błędu w wyborze partnera. No cóż, nie wiem czy mogę się uważać za osobę "w pełni dorosłą" bo mam tylko 30 lat :mrgreen: więc proszę potraktować moje stanowisko na luzie, bo ja to jeszcze nic o życiu nie wiem i pewnie idealizuję ;-) . Ale wydaje mi się, że nie ma takiego wieku ani sposobu by w pełni poznać drugą osobę. Zawsze jest ryzyko bo człowiek zmienia się przez całe życie pod wpływem różnych czynników. To tak jak z wiarą, w zasadzie nie mamy dowodów na życie wieczne, więc po co trwać w wierności przysiędze i marnować to życie skoro nie ma żadnej pewności, że po śmierci w ogóle coś jest? Trzeba podjąć ryzyko i zaufać. Oczywiście, że nie byłam w pełni dojrzała kiedy wychodziłam za mąż, ale i dziś nie jestem :-> Małżeństwo traktuję jako swego rodzaju "zadanie" i wyzwanie. Najlepszą szkołę Miłości. Dziś tak myślę a jak będzie za 10-20 lat? Nie wiem. Wiem, że jeśli stracę choć na chwilę z oczu Jezusa jestem zdolna do największych podłości. Jestem o tym przekonana. Mogłabym zdradzać męża, przypalać dzieci papierosami, prostytuować się. "Kto stoi niech baczy by nie upadł". Mąż często mi zarzuca, że "robię się świętą' (bo chodzę do kościoła, czytam Biblię, modlę się), a ja to robię właśnie dlatego, że wiem jak bardzo święta nie jestem i jak bardzo potrzebuję łaski by trwać w moim człowieczeństwie.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-01, 08:43   

Cytat:
Mąż często mi zarzuca, że "robię się świętą' (bo chodzę do kościoła, czytam Biblię, modlę się), a ja to robię właśnie dlatego, że wiem jak bardzo święta nie jestem i jak bardzo potrzebuję łaski by trwać w moim człowieczeństwie.

Chyba mamy podobnie. :-D Ja, gdyby nie codzienna modlitwa i starania by byc w łace uświęcającej, Biblia i ciężka praca już dawno, polegając na mojej krwi, poszłabym w lewo. Mój mąż też twierdzi, że jestem zbyt świeta, że dwulicowa, że czasami zachowuje się jak typowy moher... Ale to ja wiem, co jest mi potrzebne by wytrwac. Nie mogę polegac na ludzkich odruchach, bo dawno bym odeszła, uciekła i związała sięz innym.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-01, 10:56   

koniczynka pisze:

Cytat:
Wiem, że jeśli stracę choć na chwilę z oczu Jezusa jestem zdolna do największych podłości. Jestem o tym przekonana. Mogłabym zdradzać męża, przypalać dzieci papierosami, prostytuować się.


To wyjątkowo przerażające , jestem w szoku czytając takie wyznanie, naprawdę.

To jest warunkowanie swojego człowieczeństwa, empatii...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9