Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Dla mnie i tych co tu cytują ten fragment oznacza to:
daj czas Bogu (Czasowi)
Daj czas Bogu , pozwól mu na zmiany , otwórz się na Niego , zrób Mu miejsce w swoim życiu, a On to wszystko przemieni .
I oczywiście takie przemiany wymagają czasu
Pogody Ducha
Piotr_z_Gdanska [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-07, 21:40
Mirakulum napisał/a:
Piotr_z_Gdanska napisał/a:
dać czas czasowi
Dla mnie i tych co tu cytują ten fragment oznacza to:
daj czas Bogu (Czasowi)
Daj czas Bogu , pozwól mu na zmiany , otwórz się na Niego , zrób Mu miejsce w swoim życiu, a On to wszystko przemieni .
I oczywiście takie przemiany wymagają czasu
Pogody Ducha
A dla mnie taki zwrot oznacza, ze ktoś robi ze mnie wariata
Ten zwrot sam w sobie jest pozbawiony logiki. Nie gniewaj się Mirakulum - wiem, ze to nie są Twoje słowa.
Ale jako pedagog wiesz,że tak tłumaczyć nie można.
Są dwie opcje - ewent 3.
1- ratowanie tej miłości
2- szukanie nowej, która jako czas pozwoli otrząsnąć się z nieszczęśliwej miłości
3- można tez sobie strzelić w łeb. Masz wówczas mnóstwo czasu.
Proszę Was kochani - nie piszcie do nikogo zwrotów w stylu dawania czasu czasowi.
Na niejednego - w tym na mnie - taki zwrot działa jak płachta na byka. podnosi u mnie adrenalinę o 1000000%
Pozdrawiam.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-07, 21:50
Cytat:
Pomóżcie mi ZNIENAWIDZIĆ tę KAŚKĘ!!!
To akurat jest awykonalne.
Stanisław1 [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-08, 19:50
Piotr_z_Gdanska napisał/a:
3- można tez sobie strzelić w łeb. Masz wówczas mnóstwo czasu.
Witam Cię Piotrze,
jeżeli wybierzesz tą "opcję" to ja Ci mówię jak będzie:
znajdziesz się w otchłani piekielnej i nie będziesz miał czasu na nic, dręczony nieustannie przez demony, które non stop będą "pokazywały" Tobie jak ogromną krzywdę wyrządziłeś ludziom, którzy naprawdę Cię kochali (rodzinie, przyjaciołom, Kasi, etc.). Będziesz szarpany poczuciem winy, z którym nie będziesz mógł NIC zrobić.
Przez całą wieczność.
Szukasz rady?
Jeżeli masz myśli samobójcze, w poniedziałek udaj się do poradni psychiatrycznej i jak najszybciej umów się na spotkanie z psychiatrą. Do tego czasu, czyli jutro, idź na mszę świętą, jeżeli nie jesteś w stanie łaski, idź do sakramentu pojednania, aby móc przystąpić do komunii świętej.
Spędź dzień aktywnie, najlepiej w towarzystwie osób, które dają Ci wsparcie.
Stań w prawdzie. Nie pisz imię współmałżonka: Kasia, skoro jesteś kawalerem. W ten sposób stajesz w kłamstwie.
Skoro nie potrafisz czekać, napisz do Kasi list, maila, jak najdłużej, jak najdokładniej, wykaż dla niej zrozumienie, dostrzeż własne błędy.
Z pewnością nie pomogę Ci Kasi znienawidzić, tego ode mnie nie oczekuj.
Życzę Ci dojrzałości,
pozdrawiam!
Michał1982 [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 15:36
Witajcie, trochę mnie ni było, postanowiłem dać sobie czas, postanowiłem nie odzywać się do swojej żony i wcale nie nalegać o nic. Mijają kolejne dni, a moja żona powiedziała że nie tęskni już za niczym co wiąże się ze mną. Że znalazła swój świat, że radzi mi żebym zrobił to samo bo dla niej wszystko już jest jasne. Powiedziała że rzeczy które są wspomnieniem może teraz bez problemu zastąpić nowymi albo po prostu się bez nich obejść... Powiedziała też że jest w 100% pewna swojej decyzji a z pozwem pewnie zwleka dlatego, bo prawnik poradził jej żeby poczekała na dłuższy okres bez pożycia, wtedy sąd bez problemu da jej rozwód... I sami powiedzcie mi?? Jak walczyć?? Czas czasowi?? Na co?? chyba tylko na poszukanie sobie drugiej połowy...
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 18:22
Michał1982 napisał/a:
chyba tylko na poszukanie sobie drugiej połowy...
czyli przyłączyć sie do pomysłu jaki żona ma na wasze małżeństwo ??????
Na szczęście w Waszym Sakramencie jest jeszcze Bóg , a On zawsze pozostanie wierny .
W moim małżeństwie też był Taki czas gdy tylko Bóg wierzył, że coś z tego będzie , po 3 latach przyłączyłam się ja , a miesiąc temu mój mąż I znowu jest nas troje.
Pogody Ducha
Piotr_z_Gdanska [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 20:33
Stanisław1 napisał/a:
Witam Cię Piotrze...Życzę Ci dojrzałości, pozdrawiam!
Stanisławie - to jest temat Michała. czemu SPAMUJESZ?
Michał1982 napisał/a:
postanowiłem nie odzywać się do swojej żony i wcale nie nalegać o nic...Mijają kolejne dni, a moja żona powiedziała że nie tęskni już za niczym co wiąże się ze mną. Że znalazła swój świat ... Powiedziała też że jest w 100% pewna swojej decyzji.
Michale - strasznie Ci współczuje. ja jestem o 10 lat od Ciebie starszy i jestem w podobnym miejscu.
Co na takie słowa ci mądrale o "dawaniu czasu czasowi".
Już rozumiecie, że nie można tak radzić!!!
Michale - jedyna "dobra" informacja z tego co można było wywnioskwoać to taka, ze...możliwe że żona Ciebie nie kochała.
A może to tylko jej bunt w stosunki do tego jaki Ty byłeś do niej przez ostatni okres waszego pożycia.
MOJA RADA - tych co w dawaniu czasu czasowi widzieli rozwiązanie pozdrawiam.
A Tobie radzę - nie odpuszczaj!!!
Nie umiem Ci tylko poradzić jak masz to zrobić, ale żona musi wiedzieć że ją kochasz.
Dopiero jak wszystko zawiedzie - wówczas musisz się pogodzić z faktem, że to koniec.
Mirakulum napisał/a:
Pogody Ducha
Mirko...proszę Ciebie
helenast [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 20:46
to w takim razie dziękuję za ,, pozdrowienia ,, Piotr
ŁukaszK [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 20:51
Och ludzie małej wiary. Kim my zwykli ludzie marny pył jesteśmy aby tak oceniać plan Boży?? Któż z nas wie co będzie jutro, za miesiąc, rok?? Bóg nie działa w takim tempie w jakim my chcemy to nie jest tak że sobie poprosisz:
chce by żona wróciła
i od razu tak się staje. Cóż w tym by była za nauka. Oboje muszą być na to gotowi nie tak jak się to nam ludziom wydaje trzeba być gotowym duchowo aby drugiej stronie nie wymawiać i nie nawracać przy każdej mniejszej kłótni.
Ja wiem sam po sobie że potrzebny był nam ten kryzys bo wiele naprawdę wiele jest do zrobienia i wiele możemy zrobić ze sobą gdy nie jesteśmy razem. Faktem jest że boli to co robi druga połowa ale taki mój krzyż i nie jestem godzien go odrzucać skoro Jezus oddał za mnie życie. Pomyślmy nad tymi aspektami i dajmy czas na naprawę duchową nie tylko osoby która zdradza ale osoby która została zdradzona by móc później na solidnym fundamencie odbudować to na nowo.
Z panem Bogiem
Michaił [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 21:24
Piotr_z_Gdanska napisał/a:
Michale - strasznie Ci współczuje. ja jestem o 10 lat od Ciebie starszy i jestem w podobnym miejscu.
a to ciekawe, przecież jesteś kawalerem ;]
Piotr_z_Gdanska [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 21:38
Michaił napisał/a:
Piotr_z_Gdanska napisał/a:
Michale - strasznie Ci współczuje. ja jestem o 10 lat od Ciebie starszy i jestem w podobnym miejscu.
a to ciekawe, przecież jesteś kawalerem ;]
Michaił napisał/a:
;]
Powiedz mi jeszcze proszę - czemu miał służyć Twój uśmieszek?
Pojmujesz słowo - PODOBNY? Nie identyczny ale podobny?
Jak nie - podam Tobie źródło: http://pl.wiktionary.org/wiki/podobny
I prośba do Ciebie - Autor tematu oczekuję pomocy a nie SPAMU!
Pomóż MU - proszę Ciebie...
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 21:51
Piotr_z_Gdanska napisał/a:
Mirko...proszę Ciebie
O co prosisz Piotrze ?
Dla mnie Pogoda Ducha to podstawa codziennego życia , życzę jej każdemu , i Tobie też.
Modlitwa o Pogodę Ducha
Boże,
użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić.
Odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi co dzień
Żyć tylko jednym dniem
i czerpać radość z chwili, która trwa;
i w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć
drogę wiodącą do spokoju;
i przyjąć – jak Ty to uczyniłeś
- ten grzeszny świat takim,
Jakim on naprawdę jest,
a nie takim jak ja chciałbym go widzieć;
i ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli,
to wszystko będzie jak należy.
Tak bym w tym życiu osiągnął umiarkowane szczęście,
a w życiu przyszłym, u twego boku, na wieki posiadł
szczęśliwość nieskończoną.
Stanisławie - to jest temat Michała. czemu SPAMUJESZ?
To prawda, miałem napisać do Ciebie w Twoim wątku. Napisałem tutaj.
Przepraszam za zamieszanie.
Masz rację, nie ma sensu do Ciebie pisać.
Ale jest sens pozdrowić.
Co też czynię:)
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-11, 23:07
Piotr_z_Gdanska napisał/a:
MOJA RADA - tych co w dawaniu czasu czasowi widzieli rozwiązanie pozdrawiam.
A Tobie radzę - nie odpuszczaj!!!
Nie umiem Ci tylko poradzić jak masz to zrobić, ale żona musi wiedzieć że ją kochasz.
Dopiero jak wszystko zawiedzie - wówczas musisz się pogodzić z faktem, że to koniec.
Piotrze popieram wziąć strzelbę i na siłę a jak będzie się opierała to odstrzelić i wtedy nareszcie Michał dostanie duuuuuuuużo czasu na wymyślenie jak pogodzić się z żoną ale za to będzie taka grzeczna ani słowa pyskówki i dyskusji jak kostki poukłada tak będą leżały zero problemów. A więc Michale do dzieła działaj tylko szybko bo jak się dowie to jeszcze zwieje.
Oczywiście to głupi żart skierowany do raptusa Piotra.
[ Dodano: 2012-09-11, 23:16 ]
Piotr_z_Gdanska napisał/a:
I prośba do Ciebie - Autor tematu oczekuję pomocy a nie SPAMU!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.