Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2012-11-20, 23:36 przychodzi kochanka i przeprasza
Kazdy tutaj opisuje swoja strone -a czy zastanawialiscie sie jak wyglada sytuacja drugiej strony?
Co wy zranione osoby byscie zrobily ( nawet kiedy maz / żona nie chce do Was wrocic) a przyszla taka osboba i poprosila o przebaczenie?
Tak normalnie zapukala i poprosila ?
[ Dodano: 2012-11-21, 00:02 ]
ja wybaczylam a wy?
róża [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 10:35
Okazałabym (być może, bo emocje zapewne byłyby wielkie) wybaczenie, ale pod warunkiem, że owy romans byłby już przeszłością. Inaczej, okazane przebaczenie mogłoby być odczytane jako zgoda na ich związek. Hmm, pewnie wiele "aktywnych kochanek" chciałoby usłyszeć "przebaczam" od żony ich "partnera", a tylko po to, żeby uciszyć swoje sumienie.
Przepraszam, znaczy żałuję, zrozumiałam swój błąd, krzywdę, jaką ci wyrządziłam. Jeśli nadal jesteś z moim mężem - nie żałujesz i twoje przeprosiny są kolejnym, ohydnym kłamstwem.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 10:37
Myślę ,że pewnie "wy" się zastanawiali , przynajmniej niektórzy .
Mało danych Sylwia ,
a temat głęboki jak Rów Mariański .
Czy dobrze rozumiem ?
Przyszła kochanka Twojego męża ( a dalej są ze sobą )
Cytat:
Tak normalnie zapukala i poprosila
.......... znaczy zapukała jak ..... złodziej ( ? )
ukradłam pani auto , nie odddam go co prawda
ale sumienie mnie gryzie - czuję dyskomfort
więc przyszłam po przebaczenie .
Proszę powiedzieć "przebaczam" ( w domyśle udzielić nam błogosławieństwa na nową drogę życia ) .
Czy ta osoba Zrozumiała co zrobiła ?
Skończyła z tym ?
Czy jakoś próbuje zadośćuczynić , "wynagrodzić" ......... nie mam właściwego słowa ?
A teraz słówko o przebaczeniu .
Po pierwsze , Przebaczenie nie polega na wypowiedzeniu słowa "przebaczam" .
To tylko zewnętrzna forma .
Przebaczenie jest DECYZJĄ ( analogia do pojecia miłości )
wymaga zatem świadomości , woli , pewnie łaski , jest procesem ,
a nie chwilowym aktem naszej wspaniałomyślności i wielkości we własnych oczach
i upokorzenia tym petenta ( ok , znaj moją wspaniałość marna istoto ) .
Sylwia , nie piszę o Twoim przebaczeniu , a nawet sytuacji
( bo mało danych ) .
P.s.
Różo , ........... no właśnie
przebaczenie to nie emocje ( uczucie )
przebaczamy nie na prośbę
przebaczamy z własnej inicjatywy
świadomość ( może łaska )
wola
postawa .
Przebaczenie potrzebne jest "nam" ,
bo wyzwala nas ,
z wiecznego poczucia krzywdy , nienawiści itd.
Z resztą się całkowicie zgadzam .
róża [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 10:55
W takiej sytuacji, zanim padnie słowo "przebaczam" warto zastanowić się, co z tego wyniknie. Dobro, czy raczej zło??? I nie chodzi tu o mnie, o mój zachwyt nad sobą, jak to jestem wielkoduszna... Chodzi o NAS.
Przebaczyć w sercu, a przynajmniej zdecydować się na ten trud - tak, ale po co informować o tym męża i jego kochankę utwierdzając ich tym samym w grzechu. Oj, potrzeba w takiej sytuacji - wielkiej roztropności.
Ostatnio zmieniony przez róża 2012-11-21, 11:03, w całości zmieniany 1 raz
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 10:58
sylwiacz napisał/a:
Co wy zranione osoby byscie zrobily ( nawet kiedy maz / żona nie chce do Was wrocic) a przyszla taka osboba i poprosila o przebaczenie?
Po co to owijanie w bawełnę skoro można odpowiedzieć na powyższe pytanie tylko jednym słowem.
Czy Bóg przebaczając nam stawia na wstępie jakieś warunki czy tylko ostrzega po przebaczeniu?
Mare dlaczego sprowadzasz uczucia człowieka do poziomu przedmiotu?
mare1966 napisał/a:
.......... znaczy zapukała jak ..... złodziej ( ? )
ukradłam pani auto , nie odddam go co prawda
ale sumienie mnie gryzie - czuję dyskomfort
więc przyszłam po przebaczenie .
Proszę powiedzieć "przebaczam" ( w domyśle udzielić nam błogosławieństwa na nową drogę życia ) .
Jak uważasz czy samochód ma uczucia?
Czy nie jest to takie tupanie nóżką oddaj mi moją własność. Czy chciałbyś być w związku tylko i wyłącznie przedmiotem a może jest to sygnał co należy zmienić w swoim postrzeganiu świata?
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 11:11
................... no i jeszcze jedna "dziwna" teza .
Wychodzi na to , że
przebaczyć warto bez czekania na prośbę o przebaczenie .
.......... już nie wspomnę , że można się jej nigdy nie doczekać
Wychodzi więc , że przebaczenie
jest dokładnie jak miłość , postawą nie uczuciem
i zależy WYŁACZNIE od nas samych ,
a nie od postawy winowajcy .
Podobnie jak miłość jest także NAKAZEM ,
" i odpuść nam nasze winy , jako i my odpuszczamy" .
Stąd pewno słynne .......... a niezrozumiane , trudne do przyjęcia
"wybaczam i proszę o wybaczenie" .
Nie dziwota , że wyszło właśnie od Kościoła .
Tolek napisał :
Cytat:
Jak uważasz czy samochód ma uczucia?
Czy nie jest to takie tupanie nóżką oddaj mi moją własność. Czy chciałbyś być w związku tylko i wyłącznie przedmiotem a może jest to sygnał co należy zmienić w swoim postrzeganiu świata?
Tolek , przykład z samochodem
jest zapożyczeniem z tematu : Kim my jesteśmy ?????????????
z postu Leji ( patrz Lea ) , zdaje się pisałeś i w tym temacie ,
to powinieneś wiedzieć .
To jedynie symbol .
A co do własności , to żona czy mąż
nie są naszą własnościa ,
ale własnością Stwórcy ,
i są nam dani w leasing .
........ zatem
ukradliśmy samochód nie jakiemuś małżonkowi
tylko samemu Bogu , Bossowi
a ten tą brykę przeznaczył dla kogoś innego .
Tolek , głosisz jakby tezę o prymacie uczuć nad rozumem ,
który wskazuje co dobre a co złe ?
"Dobre" uczucia mają być usprawiedliwieniem złych czynów .
A może skoro uczucia "dobre" to i "zły czyn mniej zły , a nawet dobry" ?
Tolek , wg. mnie uczucia
stanowią jedynie okoliczność łagodzącą .
............ jedno zastrzeżenie : zakładam , że mówimy o ludziach dojrzałych ,
nie dzieciach
a może to takie tylko dorosłe dzieci ?
............. jak chciem ......... i zabieram zabawkę w piaskownicy drugiemu , bo ja chciem
a jak nie dają to płacz
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 16:38
mare1966 napisał/a:
Tolek , głosisz jakby tezę o prymacie uczuć nad rozumem ,
który wskazuje co dobre a co złe ?
"Dobre" uczucia mają być usprawiedliwieniem złych czynów .
A może skoro uczucia "dobre" to i "zły czyn mniej zły , a nawet dobry" ?
Tolek , wg. mnie uczucia
stanowią jedynie okoliczność łagodzącą .
Mare niczego nie głoszę jedynie swoje wnioski wyciąga z pisma św jeżeli znasz dobrze list św Pawła do Galatów to masz wiedzę co jest ważniejsze prawo czy wiara, prawo czy miłosierdzie. Przykro mi to pisać ale nie zrozumiałeś o czym pisałem nie popieram zła ani nie nazywam zła dobrem.
Napisałem tylko że "samochód" (czytaj facet) ma uczucia i jeżeli te uczucia w nim umarły nie można zwrócić "samochodu" (czytaj faceta) poprzedniemu właścicielowi. Tylko ten "właściciel" powinien pogodzić się ze stratą.
A to że zacytowałeś coś za Leą to wiem doskonale tylko czy ten przykład była na miejscu w tym wypadku co do tego mam wątpliwości.
[ Dodano: 2012-11-21, 16:42 ]
I jeszcze jedno czy przypadkiem nie buntujesz się jak ci robotnicy z przypowieści Mt20,1-16?
róża [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 17:01
Tolek52 napisał/a:
Napisałem tylko że "samochód" (czytaj facet) ma uczucia i jeżeli te uczucia w nim umarły nie można zwrócić "samochodu" (czytaj faceta) poprzedniemu właścicielowi. Tylko ten "właściciel" powinien pogodzić się ze stratą.
Uczucia można wskrzesić i nie są one najważniejsze, ot jak słońce na jesiennym niebie - raz widać je , raz chowa się za chmurami. W dojrzałej miłości chodzi o coś więcej, zdecydowanie więcej.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 17:54
róża napisał/a:
Uczucia można wskrzesić i nie są one najważniejsze, ot jak słońce na jesiennym niebie - raz widać je , raz chowa się za chmurami. W dojrzałej miłości chodzi o coś więcej, zdecydowanie więcej.
Różo może i nie najważniejsze ale między miłością a nienawiścią jest zbyt cienka granica i jak się ją przekroczy to co wówczas. To nie miłość się schowała za chmurami to miłość przekształciła się w nienawiść. Piszesz o dojrzałej miłości ale o miłości ja sięgam znacznie dalej. Czy dojrzała miłość nie jest przypadkiem miłością?
Jeżeli jest miłością to co wskrzeszać?
róża [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 18:30
Czas zdrady to czas przeróżnych uczuć, nienawiść też może pojawić się. I co, świadczyłaby ona o tym, że dla nas nie ma już szansy? Bzdura. Czasem to słuszny gniew, złość nazywamy nienawiścią.
Kiedy wyjaśnimy sobie wszystko, kiedy padnie słowo "przepraszam", "przebaczam" - zaczynają dziać się cuda w małżeństwie. Byle tylko chcieć
Jasne, można zastygnąć w tych złych uczuciach i tak trwać, trwać... Tak taplać się w tym bagnie, jakoby czysta woda to była już nie dla nas.
Ostatnio zmieniony przez róża 2012-11-21, 18:47, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 18:38
Tolek ,
wygląda na to , że należy zmodyfikować tekst przysięgi małżeńskiej .
Ślubowanie wierności jest pozbawione sensu .............. bo uczucie "umarło , wygasło , wypaliło się , coś pękło itp. "
Oczywiście nie ma sensu ślubować też samej "miłości" .
Nie będzie też "uczciwe" trzymanie kogoś przy sobie "wbrew jego woli" .
Cała przysięga nie ma sensu .
Tolek , czy Ty sadzisz, że wystarczy tylko wierzyć w Boga ( no , jakiś tam jest ) i liczyć na jego miłosierdzie ,
a reszta to już wedle woli własnej ?
Tolek napisał :
Cytat:
Różo może i nie najważniejsze ale między miłością a nienawiścią jest zbyt cienka granica i jak się ją przekroczy to co wówczas.
między miłością a nienawiścią jest zbyt cienka granica
................... ale w tym rzecz , że to całkowicie fałszywa teza , bzdura !
owszem , jezeli ktoś rozumie miłość = Uczucie to tak
Uczucia mają to do siebie , że mogą gwałtownie się zmieniać w przeciągu chwili nawet .
Tolek , wyobraź sobie 2 wektory o wspólnym poczatku , ale o przeciwnych zwrotach .
Im większa Miłość tym dalej jej od nienawisci .
( uwaga : jako przeciwieństwo miłości określa się teś obojętność ! )
SadWomen [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 19:33
Żadna wartościowa kobieta nie będzie szukała przygód z żonatym mężczyzną a jeśli jest inaczej świadczy o tym jedynie ,że jest płytka intelektualnie, etycznie bez jakichkolwiek granic,zasad ,moralności więc dziwne by to było, aby poczuła jakąkolwiek skruchę i przyszła błagać o przebaczenie po co w jakim celu co jej to da,skoro i tak popełnia grzech wiążąc się z żonatym.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 19:51
SadWomen napisał/a:
Żadna wartościowa kobieta nie będzie szukała przygód z żonatym mężczyzną a jeśli jest inaczej świadczy o tym jedynie ,że jest płytka intelektualnie, etycznie bez jakichkolwiek granic,zasad ,moralności więc dziwne by to było, aby poczuła jakąkolwiek skruchę i przyszła błagać o przebaczenie po co w jakim celu co jej to da,skoro i tak popełnia grzech wiążąc się z żonatym.
Czy to przeszkadza kochać???
Czy Boża MIŁOŚĆ ma granice???
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2012-11-21, 19:52, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-21, 19:52
SadWomen ,
ostrożnie w tych stwierdzeniach
Każdy może zostać zdradzony , ale i KAŻDY może zdradzić , każdy bez wyjątków ,
choć teraz wydaje się nam to niemozliwe .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.