Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
zagubiona
Autor Wiadomość
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 00:49   zagubiona

właściwie tyle chciałabym powiedziec, ale nawet nie wiem jak..

bardzo chciałam zaprosic ksiedz na kolende-zaczelo sie od tego ,ze wszystko sklanialo sie ku temu abym nie byla wowczas w domu-ale udało sie dotarlam w ostatniej chwili .
Bradzo potrzebowalam tej wizyty ( nawet nie wiedzialam dlaczego ) -ale tak bylo . Powiedzialam o tym ksiedzu .troche rozmawialismy ,a le nie zadługo .Zaproponowal mojemu synkowi -aby zostal ministrantem -mój syn sie zgodzil.Nigdy wczesniej nie chodzilismy do koscioła -oczywiscie dziecko jest ochrzczone i bylo u komuni.
Zaczelismy chodzic do kosciola co niedziele. Tam odkryłam radosc w ludziach -widzialm jacy sa szczesliwi ,za w ogóle tu sa .

Zaczelam sie modlic -nie wiem czy moje modlitwy sa dobre , ale bardzo wierze Bogu.

Jestem osoba rozwiedzina .

Mieszkam -a wlasciwie mieszkalm z Panem -z którym bardzo mocno planowalam przyszlosc .

Od momentu chodzenia do kosciola i mojej modlitwy bylo coraz gorzej w naszym zwiazku.

Teraz serce mi peklo -bo on juz nas nie chce.

juz wszystkie lzy -a moze jescze nie wyplakalam.

i teraz nie wiem , czy to tak zly zadzial.

Wiem jedno -z drogi -ktora ide nie zbocze -wierze w Boga i wiem ,ze to dla mnie najlepsze.

Bardzo sie boje
Ostatnio zmieniony przez sylwiacz 2012-11-04, 21:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 09:07   

Witaj!
Skąd jesteś? Może w poblizu jest Ognisko Sycharowskie, łatwiej ci będzie wytrwać na Bożej drodze , szukaj wsparcia innych. Chodzenie Bożymi drogami rodzi pokój w sercu, więc warto nimi chodzić.
Piszesz , że się boisz, czego się boisz?
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 09:28   

sylwiacz napisał/a:
teraz nie wiem , czy to tak zly zadzial.


tak to zły tak działał , póki żyłaś w grzechu był zadowolony , teraz kiedy zwróciłaś się w stronę Boga on sie zwyczajnie wkurzył że odwracasz sie od niego i zabrał ci to na czym ci najbardziej zależało , mężczyznę którego pewnie kochasz

nie rezygnuj z obranej drogi to że ksiądz zaproponował twojemu synowi aby został ministrantem to na pewno znak od Boga teraz pewnie wspólnie będziecie uczestniczyć we mszy

Cytat:
Zaczelismy chodzic do kosciola co niedziele. Tam odkryłam radosc w ludziach -widzialm jacy sa szczesliwi ,za w ogóle tu sa .


mi kiedyś wydawało sie odwrotnie że ludzie tam chodzący chodzą tam z przymusu ale wtedy byłam ślepa i głucha , teraz kiedy przejrzałam na oczy widzę że tam naprawdę jest szczęście :-)
 
     
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 10:29   

przede wszystkim dziękuję za odpowiedz.
Jest u mnie w miejscowosci ognisko -zapewne sie tam wybiore.
prosze Was o modlitwe -oczywiscie jesli prosic moge .
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 11:05   

masz u mnie modlitwę :-)
 
     
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 11:13   

Izka -bardzo dziekuje .
Całe moje życie jest takie pod góre- czasami mysle ,ze juz nie dam rady dalej -jedno mnie tylko trzyma przy zyciu Moje kochane dziecko.

Własciwie tylko Jego mam.

Jestem juz tak bardzo poraniona .
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 11:15   

Sylwio masz i moją modlitwę
 
     
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 11:17   

wieci co -placze bo czuje Wasza obecnosc
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 11:21   

sylwiacz

Serdecznie witam!
Jeśli by to ująć obrazowo...to jest to jak z narodzinami dziecka...bardzo bolesne...ale ta chwila kiedy dziecko kładzie się na pierś Matki jest NAJWIĘKSZYM UKOJENIEM dla bólu Matki i lęku dziecka... To szczególny moment kiedy dziecko jest nieporadne, bezbronne, słabe, wystraszone...jedyne czego pragnie to pierwotnego środowiska...bo w nim może rozwijać się bezpiecznie, szczęśliwie i prawidłowo. Nie dziwi nic ,że przeciwności się pojawiły...
Proś Boga ŁASKĘ wytrwałości w Dobrym...

Niech Pan Ci błogosławi:)
Jeśli to Rydułtowy to zapraszam w III sobotę listopada o 16
Pozdrawiam
 
     
Marzena N
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 11:21   

Sylwia wspieram modlitwą...
 
     
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 21:03   

Dzisiaj zadzwoniłam do Ksedza , który był u nas na kolendzie -jutro mamy sie spotkac.
Zastanawiam sie nad całym swoim zyciem -gdzie jest problem -.

Moze zaczne od tego ,ze jestem dzieckiem adoptowanym -dowiedzialam sie o tym fakcie jak mialam lat 6 -od kuzynki, kuzynów .Wysmiewali sie ze mnie -ja nie potrafilam sie obronic . Rodzice potem potwierdzili ,ze rzeczywiscie tak bylo.

To Mama bardzo chciala dziecka -Tato nie.
Tato był osoba powaznie chora -leczyl sie w szpitalu psychiatrycznym -wówczas -tak mówił -podpisal zgode na adopcje -jak byl w szpitalu .

Tato nigdy mnie nie zaakceptował

Oczywiscie kochał mnie na swoj sposób -teraz tak mysle -ale przez cale zycie słyszalam tylko ,ze jestem znajda -to sa jego słowa . Jak mnie zabierali to bylam w brudnych betach i w ogole to mnie nie nawidzi .

Bałam sie go bardzo -najbardziej balam sie jego słow -ktore wypowiadal w moim kierunku . Tych najgorszych .

W domu zatem była średnia atmosfera -jezeli chodzi o poczucie wartosci . Cala rodzina Taty i Mamy wlasciwie tez zawsze jak tylko mogli to podkreslali ,ze jestem adoptowana .

Oczywiscie jak mozna sie domyslec -najbardziej na swiecie pragnelam kochac i byc kochana.

Tu zaczyna sie wedrowka w poszukiwaniu milosci.

Za kazdym razem niepowodzenia.

Jak mialam 18 lat umarała moja Mama -która byla jedyna podpora mego dzicinstwa i mlodosci .

Pamietamj ak strasznie sie balam jak to teraz bedzie -jak ja bede miaszkal z Tata.Dosc szybko wydoroslalam . Pogrzebem i wszystkim musialam sie zajac ja . Tata nie mogl -nie dlartego ,ze byl pograzony w zalobie -ale uwazal ,ze ja powinnam to zrobic.

2 tygodnie -moze miesiac po smierci Mamy -Tato zwolnil sie z pracy ( mial tylko rente) i kazal mi isc do pracy .No to poszlam ,przenioslam sie do liceum wieczorowego i pracowalam.

W domu bylo strasznie -pieniadze musialam jemu oddawac i prac sprzatac gotowac z zegarmkiem w reku .Jak np mialam szkole w niedzele to usialm przyjechac do domu i podac obiad.

Zdalam mature i poszlam na studia .

Zaszlam w ciaze-Tata mnie wyrzucil z domu.

Z ojcem mojego dziecka ( on mial wowczas 19 lat) tworzylismy taki zwiazek studencki -jak sie dowiedzial ,ze jestem w ciazy -to juz nie chcial kontynuowac znajomosci.

On i jego rodzina naklaniala mnie abym usunela ciaze. Nie zrobilam tego

Naszczescie Tato jakos sie opamietal i po jakims czasie pozwolil mi mieszkac w domu . Przez cala ciaze bylam sama .Nie mialam nawet na wózek -nic , zero .

Dobrzy ludzie mi pomogli -nazbieralam troche ubranek i potrzebne rzeczy dla malucha.

Jak sie Urodzil synek ojciec sie zainteresowal . Nastepnie zamieszkalismy razem .Potem po 7 miesiacach sie pobralismy w kosciele.

Tak bardzo chcialam stworzyc normalna rodzine . Pamietam jak przed kosciolem Tesc powiedzial do mojego meza -nie przejmuj sie nie minie 10 lat -a sie rozwiedziesz -tak ez sie stalo.

Jeszcze jak mieszkalismy razem przed slubem on mnie zdradzal.Po slubie nic sie nie zmienilo .Jedna , druga , trzecia kochanka ( mieszkalismy w akademiku ).

Rozchodzilismy sie i schodzilismy .

Po skonczonych studiach kupilismy mieszkanie na kredyt .Mialo byc rózowo -nie bylo .

Maz zdradzal mnie juz nie tylko z kobietami -ale umawial sie z facetami i na jakies randki grupowe.

do tego doszly oszystwa finansowe i juz mialam dosc.

Rozwiedlismy sie .


Po jakims czasie poznalam mezczyzne -ktoremu zaufalam.

Pokochalismy sie .


a teraz ...


jest wlasnie to co napisalam w 1 poscie.


Cierpie bardzo-ale wiem ,ze zycie bez Boga nie ma sensu .

Zastanawiam sie nad :

-czy Tato mógł przez takie słowa mi zaszkodzic

-czy moze jakas inna osoba

I jak sie od tego uwolnic

Czy moge starac sie o uniewaznienie malzenstwa?


Chce zyc w zgodzie z Bogiem .


Pomózcie mi prosze- wiem ,ze to co napisalam jest moze chaotyczne -ale uwierzcie mi ,ze pierwszy raz sie tym podzieliam
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 21:27   

Sylwio, ze ściśniętym gardłem czytałam Twoją historię.

Bardzo smutną, pełną cierpienia. Nic dziwnego, że dokonywałaś takich, a nie innych wyborów, że pragnęłaś miłości i przez to brnęłaś w niedobre decyzje.

sylwiacz napisał/a:
Zastanawiam sie nad :

-czy Tato mógł przez takie słowa mi zaszkodzic

-czy moze jakas inna osoba



Ale te pytania....

Czy koniecznie trzeba szukać osoby winnej? Bo ojciec był taki, bo inni coś powiedzieli i tak to zaszkodziło na Twoje życie to, że jest Ci teraz ciężko i źle...

Ale co z odpowiedzialnością za własne decyzje, które podejmowałaś sama, z własnej woli?

Współżycie przedmałżeńskie i dziecko w wyniku takowego
Ślub z człowiekiem, o którym wiedziałaś, że Cię zdradzał
Potem związek z innym mężczyzną, a przecież jesteś sakramentalną żoną...

To wszystko to były Twoje jakieś decyzje i wybory. I one niosą za sobą konsekwencje.
Gdyby ich nie było - jak myślisz, co by powstrzymało ludzi przed życiem takim, jakie się chce prowadzić, bez żadnych zasad....

Czy warto szukać osób odpowiedzialnych za to, co teraz się dzieje w Twoim życiu?

Ale wiesz, co jest ważne?

Ważne jest, że garniesz się do Boga i chcesz iść prawidłową drogą.
I myslę, że to jest najistotniejsze - punkt wyjścia do dalszych działań.

To co się działo kiedyś, to minęło. Owoce zbierasz do dzisiaj, to prawda.

Ale jest jeszcze jutro - a ono nastąpi po "dzisiaj". Dzisiaj na nowo możesz podejmować te dobre decyzje, dokonywać lepszych wyborów, prawda?

Kiepskie dzieciństwo na pewno determinuje wiele spraw i kształtuje nasz charakter.
Ale teraz jesteś już dorosła, jesteś matką. I jesteś cudownym Dzieckiem Bożym, które stworzone jest do wspaniałych, pięknych rzeczy.

Co do stwierdzenia nieważności małżeństwa, myślę, że najlepiej odpowie Ci ktoś z sądu biskupiego albo znawca prawa kanonicznego, on może wskazać Ci i podpowiedzieć, czy są przesłanki. Nie nam to oceniać.

Czy stwierdzenie nieważności będzie lekarstwem na Twoje problemy?
Czy już od momentu otrzymania takiego stwierdzenia będziesz już wiedziała, jakie decyzje podejmować, co Tobą kieruje, jaka jesteś, czego potrzebujesz, czy będziesz znała swoją wartość?

Fajnie, że chcesz czerpać radość z bliskości Boga, ale myślę, że jako osoba z takimi przeżyciami, powinnaś poszukać jeszcze pomocy u jakiegoś dobrego chrześcijańskiego psychologa, który wspólnie z Tobą popracowałby nad Twoją samooceną, nad wiarą w siebie, nad miłością własną. Bo do tego poza Bogiem, nikt nie jest potrzebny.

Bądź tu z nami, tutaj zawsze znajdziesz wsparcie i nie tylko modlitewne.

Pozdrawiam ciepło
 
     
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 21:37   

Dziekuje za odpowiedz.

Moze rzeczywiscie sie uzalilam nad soba -ale uwierz mi jak bardzo mi jest ciezko.

Oczywiscie mam swiadomosc tego ,ze to ja podejmowalam decyzje .

Odnosnie tego co napisalm -czy Tato móg mi zaszkodzic-dlatego ,ze czytalam o zlozyczeniu i ze ma ono szczegolna moc jesli wypowiadaja takie slowa rodzice w stosunku do dzieci.

Nie chodzi o to -czy stwierdzenie niewaznosci malzenstwa byloby dla mnie lekiem .

chcialabym normalnie zyc . Tak normalnie w koncu.

Teraz bardzo widze jak wiele bledów popelnilam .
 
     
Katarzyna74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-04, 22:23   

Tylko nie obwiniaj się bez sensu. Bo z obwiniania się i rozpamiętywania swoich błędów nic dobrego nie wynika. Nie ma ludzi bezbłędnych, którzy zawsze i wszędzie podejmuja tylko dobre i szlachetne decyzje - nie ma takich ludzi.

Ważne, żeby się w jakimś momencie zatrzymać i wyciągnąć wnioski. Niektórzy do końca życia się łudzą i nie widzą nic niewłaściwego w swoim życiu.
A Ty tak nie chcesz żyć, czy to nie wspaniałe? :)

Co się da - naprawić.
Czego się nie da - zaakceptować - jako fakt, który nastąpił. Bo co zrobisz z faktami?
Tam gdzie trzeba - walczyć o swoje, tam gdzie należy - odpuścić, nie siłować się.

A wskazówki do życia i do dobrych decyzji znajdziesz w Piśmie Świetym.
Jakakolwiek dziedzina życia by Cię szczególnie frapowała - w Biblii znajdziesz odpowiedź. Czasem mniej oczywistą, czasem trafiającą w punkt.

sylwiacz napisał/a:
Odnosnie tego co napisalm -czy Tato móg mi zaszkodzic-dlatego ,ze czytalam o zlozyczeniu i ze ma ono szczegolna moc jesli wypowiadaja takie slowa rodzice w stosunku do dzieci.


Może coś w tym jest - mam za malutki umysł, by takie kwestie ogarniać.
Ale zawsze w takich sytuacjach dziwi mnie niepomiernie fakt, że człowiek tak bardzo wierzy w "moc" tego rodzaju sytuacji. Czemu nie ma tak silnej wiary w słowa Boga, które słyszymy na Mszy Świętej, które czytamy w Biblii? Np. "proście, a będzie Wam dane" i wiele, wiele innych dokładnych wskazówek i OBIETNIC.

Dla mnie te słowa mają moc i w nie wierzę.
Nie wierzę w moc złych słów złych ludzi i ich władzę nad moim życiem - bo to by znaczyło, że wywyższam ich ponad Boga. A to Bóg mną rządzi, nie inny człowiek.
On mnie chroni i żadna inna moc nie przebije się przez tę ochronę. Bo jakim cudem?

Jesteś wolna, bo taką stworzył Cię Bóg.
Jeśli się zniewolilaś czymś - to tak samo masz możliwość uwolnienia się.
A kiedy poprosisz o pomoc Boga?

Nie ma na to mocnych! :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5