Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Osoba która zadała cierpienie
Autor Wiadomość
tomtom76
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-07, 13:02   Osoba która zadała cierpienie

Witam po przerwie, kiedyś napisałem tu kilka postów ale jakoś nie mogę ich znależć więc napiszę coś w formie nowego tematu. Jak nietrudno się domyśleć czytając mój tytuł ja jestem winowajcą. Od kilku miesięcy staram się jak mogę, ale niestety nie widzę rezultatów. Zastanawiam się nawet czy nie jest gorzej. Nie pozwalam sobie wmówić, że dalej robię to co kiedyś zrobiłem, chociaż moja małżonka stara się to mi wmówić. Moje tłumaczenia i zapewnienia nic nie zmieniają. Czuję się jakbym był na ruchomych piaskach, gdzie każdy ruch tylko pogarsza sprawę; a bezruch paradoksalnie przynosi jeśli nie poprawę to chociaż nie daje zmiany na gorsze. Rozmowa ze znajomym księdzem niestety też nie przyniosła ani rady, ani jakiejś ulgi, ani zrozumienia. Po prostu każdy z nas otrzymał inną informację ( o zgrozo jak bardzo różną ). Tak naprawdę jestem sam i chyba tak już zostanie. Tajemnice i cierpienie zabiera się ze sobą do grobu, bo nikt tak naprawdę nie chce wyciągnąć ręki do drugiego człowieka. Przykre to ale niestety prawdziwe.
Pozdrawiam wszystkich walczących i życzę powodzenia.
 
     
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-07, 14:53   

Witaj.
Starasz się naprawić krzywdę i nie widzisz żadnych rezultatów już ci odpowiadam dlaczego bo twoja żona nie może tak szybko uwierzyć,że się zmieniłeś,że bardzo żałujesz tego co robiłeś,i sama z siebie nie może ci przebaczyć.Aby rany się zabliźniły potrzeba czasu , długiego okresu.Po za tym wnioskuję z twojego postu,że za bardzo się starasz tzn.na każdym kroku tłumaczysz,zapewniasz, nie dajesz jej odetchnąć bo ty chcesz już, chcesz tu i teraz jej przebaczenia, bo najgorsze jest w życiu człowieka to , jak się sam ukarze, czy spaprze sobie życie, ot co?

Moim skromnym zdaniem, nie przekonuj, nie tłumacz , jeżeli chcesz naprawić krzywdę jaką wyrządziłeś, to po prostu nigdy więcej tego nie rób, módl się do Boga o silne Jego wsparcie w twoim postanowieniu ale tak aby nikt o tym nie wiedział tylko ty i On.Módl się o łaskę przebaczenia dla żony ale też tak aby o tym wiedział tylko On i ty.
A na co dzień zachowuj się normalnie.
Czy żona przebaczy?tego nie wiesz, ale nadzieję trzeba mieć zawsze.Ważne abyś więcej nie dał jej powodów aby cierpiała przez ciebie.
Pozdrawiam.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-07, 15:53   

tomtom76 napisał/a:
kiedyś napisałem tu kilka postów ale jakoś nie mogę ich znależć


pewnie są w archiwum 2011 r
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=53

tomtom76 napisał/a:
nikt tak naprawdę nie chce wyciągnąć ręki do drugiego człowieka


zapraszam na skypa ,
na 12 -kroków ,
na spotkania Ogniska Sycharowskiego ( gdzie masz najbliższe ognisko ?)

tomtom76 napisał/a:
Tak naprawdę jestem sam i chyba tak już zostanie.


Nigdy chrześcijanin nie jest sam ,
po drugie czemu pisać scenariusze ?

Pogody Ducha
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-07, 20:56   

Posłuchaj tego

http://www.youtube.com/watch?v=FBID_4kbYxI


Pogody Ducha :-)
 
     
wiara47
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-07, 21:41   

Pomysl tez ze Twoje cierpienie teraz jest
konsekwencja Twojej postawy kiedys....
Nic na sile i na szybko sie nie da...
Jak zarabiam ciasto na chleb - to musze czekac conajmniej
poltorej godz. zeby wyroslo....
Poczekaj - zarabiaj ciasto i cierpliwie czekaj...
Mocno Cie pozdrawiam i wspieram w modlitwie.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-07, 21:44   

daj zonie przestrzen... daj zonie wolnosc... nie osaczaj... nie dus, bo naturalna reakcja jest potrzeba wydostania sie, ucieczki czy agresji... i dajac nie oczekuj na poklask, ale dawaj z umiarem, i lepiej wycofaj sie czasem pol kroku zamiast napierania i epatowania swoim zaangazowaniem... to czasem lepiej dziala
wspieram z calego serca!!!
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-08, 19:53   

Witaj tom76

nie czytałam Twoich poprzednich postow z ubieglego roku...nie bede do nich wracac

czytajac co piszesz zastanawiam się...czy zastanowiles sie nad tym dlaczego stalo sie tak jak sie stalo?
czy przypadkiem nie chcesz wrocic do miejsca, z ktorego wyszedles...? ( bo to takie wygodne przeciez jest)
czy jestes teraz pewien siebie na przyszlosc...?

i czy Twoja zona moze byc pewna Ciebie?

a moze twoje zachowanie jest nienaturalne...?
a moze za bardzo przypomina jej tamten czas, kiedy pozornie bylo wszystko ok, a nie bylo...?
moze nim wrocisz kajając sie na kolanach...przymilając...przepraszajac kazdym gestem...powinienes sie zastanowic, co tak naprawde sie stalo i dlaczego?
i od tego zaczac, zeby nie wrocic jakims oblednym kolem, za lat kilka, do tego co sie zdarzylo...?

mysle, ze kryzys nigdy nie pozostaje bez sladu, i ze moze dac wiele...albo kompletnie nic oprocz zapamietanych krzywd

moze reakcje twojej zony to jakis swiadomy, albo podswiadomy, lęk...przed tym co sie zdarzylo...bo nic sie w tobie nie zmienilo ?


sama zatanawiam sie sporo nad tym, co wynosi sie z kryzysu...co powinno sie wyniesc...co nalezy zapomniec a co zmienic...o czym pamietac...a co pozostawic tak jak bylo...


pozdrawiam
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-08, 20:16   

Witaj Tom76

Mnie nurtuje jedna sprawa: dlaczego to tylko Ty masz walczyć o swój związek? Dlaczego to Ty masz udowadniać, że się zmieniłeś? Owszem, podniesienie ręki to bardzo poważna sprawa. Powinieneś za to żonę przeprosić. Ale czy Ty naprawdę chcesz wrócić do żony, której pępowina z matką nigdy nie była odcięta? Nie, nie mówię, że masz o żonę nie walczyć. Ale czy nie powinno być tak, że żona też powinna zauważyć, że żyjecie w czworokącie - tj. wy i jej rodzice?
I wiesz co, moim skromnym zdaniem, prosząc teściową o pomoc, dałeś jej jasno do zrozumienia, że jej zachowanie jest do przyjęcia, że ma Twoją (wreszcie! dla niej) akceptację na ingrerencję w Wasze życie, że bez jej pomocy nie dasz sobie rady i jej dotychczasowe mieszanie sie w Wasze sprawy było zatem usprawiedliwione.
Gdzieś czytałam (chyba w świadectwie tej kobiety porażonej piorunem - znajdę link, to Ci prześlę), że rodzice podczas kryzysu małeńskiego ich dzieci, powinni trzymać się tylko jednego: modlitwy za to małżeństwo.
Tom, daj żonie odpocząć od siebie. Nie mieszaj teściowej w wasze problemy - ona i tak się sama wtrąci, skoro do tej pory tak robiła. Twoja żona musi za Tobą zatęsknić, musi chcieć odejść od rodziców, by stworzyć niezależny od nikogo związek z Tobą.
Myślę, że lepiej będzie jeśle zejdziecie się później i pójdziecie na swoje, niż byście mieli się zejść teraz i żyć z kloszem ochronnym stworzonym przez Twoich teściów. Nie wiem, jak tego dokonać - jeszcze tego nie wiem. Ale musiałam swe przemyślenia tu napisać, bo ja też mam do czynienia z teściową, która pępowinę trzyma tak kurczowo, że aż sama zapomniała, że ma ją ciągle przy swoim ciele...
 
     
tomtom76
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-27, 18:25   

Witam wszystkich ponownie. Na wstępie wydaje mi się, że post napisany przez Aniołek5 znalazł się w moim temacie chyba przez pomyłkę - jakoś nie rozumiem zawartych w nim uwag.
A teraz wracając do mojej sytuacji to niestety jest gorzej. Żona powróciła do tematu rozwodu i unieważnienia kościelnego, pomimo tego że spodziewamy się drugiego dziecka. Ja zmieniłem się dla niej i naszej rodziny. Może moja zmiana nie jest taka jaką ona oczekuje ? Staram się aby niczego im nie brakowało, nie mam już żadnych "złych kontaktów", ale żona mi nie wierzy. Cały czas mówi mi, że zawsze o nich dbałem. Ona po prostu nie wierzy w to, że skończyłem z przeszłością a ja nie umiem jej przekonać. Praca wcale mi w tym nie pomaga, bo ze względu na jej specyfikę muszę rozwiązywać czyjeś problemy borykając się ze swoimi. Ciągle myślę o tym jaką krzywdę wyrządziłem i jak to naprawić i czasem się łapię na tym, że ta gmatwanina myśli może być niebezpieczna kiedy pracuję ale to jest silniejsze ode mnie. Miewam lęk, który przeszywa do szpiku kości - nigdy nie wiem kiedy będzie. Modlę się w samotności, kiedy nikt nie widzi i oczy mi się wtedy pocą. Przez pewein okres czasu modliłem się z żoną, ale doszedłem do wniosku że to jest chyba głupie zachowanie bo można to odebrać jako działanie na pokaz. Nie umiem sobie wyobrazić, że będę musiał ich opuścić - żonę, i nasze dzieci. Boję się że nie zniosę tego psychicznie i zrobię coś głupiego... Z drugiej strony żona mówi, że bycie ze mną to jest dla niej zbyt duży ciężar. Kocham ją i rozsądek podpowiada że chciany przez nią rozwód to dla niej coś dobrego, ale serce wtedy krwawi. Nie wiem jak dalej będzie, nie chę cierpień żony, ale nie chę też rozwodu. Taki problem może rozwiązać chyba tylko sam Bóg.
 
     
zamkniety086
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-28, 09:05   

Wiedz ze nie tylko Ty masz tak ze starania nie przynosza zadnych rezultatow a czasem wrecz odwrotnie..ja nauczylem sie kilku waznych rzeczy..nigdy nie naciskac,zbyt czesto nie mowic o swoich uczuciach, odczuciach,nie reagowac na rodzaju zaczepki..kobieta zraniona to tykajaca bomba..w jej sercu jest wielki zawod..czlowiek ktoremu ofiarowala cala siebie zranil ja w najgorszy dla niej sposob..zaburzyl jej rownowage, odebral poczucie bezpieczenstwa..postaraj sie wejsc do jej głowy, serca..przeciez kiedys ja tak dobrze znales..dlaczego teraz nie wiesz jak ja znowu zdobyc..badz obok, rob swoje w miare mozliwosci, nic na sile..jednak to czas w ktorym ona musi zobaczyc ze Tobie zalezy jak nigdy wczesniej..moze mowic ze nie kocha ze odejdzie..pamietaj ze nawet pozornie zgaszone ognisko moze rozpalic jeden powiew wiatru..
Niech ten powiew Ducha sw. rozpali ogien waszych serc..
Wytrwalosci..
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-04, 01:39   

tomtom76 napisał/a:
. Na wstępie wydaje mi się, że post napisany przez Aniołek5 znalazł się w moim temacie chyba przez pomyłkę - jakoś nie rozumiem zawartych w nim uwag.


Witaj. Wiesz co, ja pamiętam problem, do jakiego się odnosiłam w swoim poście, ale nie mogę tego tematu teraz nigdzie znaleźć. Nie wiem jak ja to zrobiłam, że weszłam w nie ten temat co trzeba i się tak rozpisałam :)
Za pomyłkę przepraszam ;-) .
 
     
tomtom76
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-05, 22:13   

Staramy się razem :) Chcę się poddać terapii, mam dla kogo. Mam wspaniałą żonę i syna, a niedługo urodzi się córeczka. Kocham ich wszystkich i modlę się za nich, żeby mieli siłę zmierzyć się z moim problemem. Jest mi wstyd, że muszą przez to przechodzić, ale z drugiej strony wierzę że dzięki nim, dzięki ich obecności dam radę.

[ Dodano: 2012-04-02, 22:13 ]
Witam forumowiczów.


Nie jest łatwo, ale nikt też nie oczekuje że tak będzie. Ale czasami chce mi się płakać. Wydaje mi się, że wcale nie narzucam się żonie, nie mówię jej na każdym kroku że ją kocham - to do tych forumowiczów, którzy uważali że nie można tak robić. Żyję "normalnie" ale właśnie to żona odbiera jako fakt że się nie zmieniłem. W chwilach kiedy widzę, że jest jej ciężko chcę ją przytulić, powiedzieć że po prostu jestem, że chcę pomóc, że kocham...... Często słyszę wtedy, że pokazałem już jak kocham..... Obwiniam się, że za niepowodzenia żony to ja jestem odpowiedzialny, myślę że ona też tak uważa. Najchętniej byłbym cały czas z nimi, ale budujemy dom i finanse zmuszają mnie do pracy również w nocy. Myślę wtedy dużo o nas, o rodzinie, modlę się o łaskę wybaczenia, zapomnienia, pocieszenia. Każdy dzień po powrocie z nocnej pracy jest trudny, często obejmujemy się, ale czuję że żonie to chyba sprawia ból. Minął już rok, wiem że w takich sprawach czas biegnie bardzo powoli, ale naprawdę wystarczyłby mi mały płomyk nadziei, uśmiech żony, cokolwiek. Pozdrawiam.

[ Dodano: 2012-04-06, 21:26 ]
Czasami jest strasznie, żona udaje że wszystko jest dobrze a jak jestem w pracy całą noc pojawiają się sygnały że jest źle. Nie odbiera telefonu itp...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8