Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak walczyc o zonę
Autor Wiadomość
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-07, 15:39   Jak walczyc o zonę

Witam wszystkich.
Proszę Was o wsparcie żona wyprowadziła się na poczatku tego roku po 8-miu latach małżeństwa mamy dwie córeczki.
Nie bylismy idealnym małzenstwem najbardziej brakowało mi bliskości, caly czas byl z tym problem zona czesto mi odmawiala mowila ze tylko o ty mysle tego pragne o tym tylko mozna ze mna pogadac .
A gdy dzieci sie urodzily czulem sie odrzucony. Zona czesto wychodzila sama do kolezanek pogadac, a ja czesto zostawalem z dziecmi i mialem tego dosc. Nikt z nas nie potrafil tego zmienic kazdy czekal na tego drugiego. Poznej pojawila sie zazdrość z mojej strony gdy zona zaczęła rozmawiac z jej pierwszym chłopakiem.
Na poczatku tłumaczyla ze to tylko kumpel przyjaciej a ja nie wierzę w przyjazn miedzy facetem a kobietą.
Zaczeła do niego dzwonic rozmawiac coraz czesciej widzieli sie tez w przedszkolu bo dzieci chodzily do tego samego przedszkola. Bylem zazdrosny zaczalem ja sprawdzac na kazdym kroku (zazdrosc jest okropna) zamiast zaczac dzialac walczyc o nia coraz bardziej ja ograniczalem. W koncu odkrylem ze to jest co wiecej widzialem na jej komorce smsy do niego ktore wyslali to wystarczylo (zona tlumaczyla sie ze nie doszło do niczego miedzy nimi ale ja nie mam pewnosci). Ja tez w sumie ja zdradziłem przeglądając strony erotyczne żona o tym wiedziala.
Ciezko mi o tym pisac rozmyslalem o naszym malzenstwie codziennie co bylo nie tak robieralem na czynniki pierwsze. Teraz juz wiem ze bylem tez egoistą, miałem klapki na oczach, nie słuchałem żony, nie chciało mi sie ale tak sie dzieje jak człowiek robi cos bez Boga.
Załamalem sie troche pogubilem przez ten rok prawie bez zony, co tydzien dzieci sa u mnie jestem sam zona tez. Pozytywne jest to ze sie nawrociłem po wielu latach bez kosciola i modlitwy zblizylem sie do dzieci one teraz sa moim skarbem moim ratunkiem kiedy przychodza mysli by odejsc... zawsze mowie ze nie moge dla nich mam zyc...one mnie potrzebują...
Chodze co czwartek na spotkania modlitewne modle sie duzo rozancem za zone

A ja chce wytrwac w wiernosci co jest dla mnie bardzo trudne ale chce..
Jak w tym wszystkim zaufać Bogu zawierzyc???
Jak sie odnaleźć???
Ostatnio zmieniony przez slavosl 2012-11-27, 07:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dziunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-07, 20:56   

slavosl witaj, pierwsze co mnie ujęło w Twojej wypowiedzi to to ze przyznajesz sie do błędów i wiesz co zle robiles w Waszym związku, hm..moge Ci tyle doradzić abys byl wytrwały mówię to tak bo kiedyś ja tez odeszlam od swojego męża i nie mieszkaliśmy prawie rok tylko u mnie troszke byla inna sytuacja, i po roku wrocilam fakt teraz tego żałuję bo nic go to nie zmieniło.. Samo to ze zalezy Ci na dzieciach i okazujesz to jest juz dużym plusem ja patrze to z mojej perspektywy bo moj to chyba jeszcze nie dorósł do bycia ojcem a tez mamy dwoje dzieci. Ze spokojem podchodz do tego, tylko pytanie czy rozmawiałes ze swoją małżonka o tym ze zalezy Ci na niej, ze brakuje i chcesz aby wróciła? Co ona na to? Piszesz ze wyslala Ci sms z wiadomością Abys sobie zycie ułożył na nowo, uważaj moze to być pretekst do tego aby ona miala poczucie całkowitej Twojej winy bo tak na prawde sam nie wiesz czy ona nie ma kogoś.. A moze ma tak dobre serce i faktycznie chce tego bo i ona moze myśli o nowym związku? Nie wiem.. Ja pisze to tak jak widze.. Modlitwa na pewno Cie wzmocni bo sama staram ostatnio sie modlić choc jest ciężko bo nie widze efektu ale podobno wiara czyni cuda wiec warto sprobowac i jeszcze raz duzo wytrwałości
Ci zycze:) pozdrawiam
 
     
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-07, 22:55   

dzieki za odpowiedz

Na początku bylem zły na nia nie potrafiłem przebaczyć zrozumiec dlaczego odeszła bo ja miałem większy powód żeby odejść. Póżniej jednak otworzyły mi się oczy i zobaczyłem co robiłem źle i że moje zachowanie doprowadziło do tego że ona szukała pocieszenia gdzies po za nami. Zona kiedy odchodziła powiedziała że jestem dzieckiem ze prawidziwy mężczyzna nigdy nie płacze ze nie mam ambicji, jaj, brak mi ikry.
Zawsze bylem spokojnym człowiekiem miałem nagle byc inny. Gdy juz odeszła kazdego dnia załowałem straconych szans ze zniszczyłem miłośc, ze sie nie starałem żona kilka lat przed odejsciem mowiła mi ze juz nic nie czuje do mnie ja jednak to zignorowałem pożniej nasza młodsza córka zdiagnozowano u niej autyzm zajelismy sie nia a nasze sprawy zostały w martwym punkcie i tak jakos do teraz. Wszyscy mi mowia ze sie obwiniam za wszystko a przecież ona tez nie była idealna ale ja juz nie chce oskarzac jej skupiam sie na tym aby pracowac nad soba nad tym co nie grało w naszym zwiazku ale czy to nie jest za pozno.
Chciałbym znowu ja przytulic wziąć za reke, o ile bym dał żeby zrobic jej masaz taki jak lubiała (a mi czasami sie nie chciało), rozmawiac ze soba.
Mówiłem jej ze sie zmieniłem ale ona mi nie ufa wiem ze nie wystarcza słowa potrzebne jest dzialanie, ale widzi sama ze mam dobry kontakt z dziecmi jak sa u mnie to caly czas poswiecam im czytam im bajki na dobranoc itp.
Kiedys powiedziala mi ze zbyt ja naciskam ze zrozumialem juz ze sie zmienilem ale to tak nie działa...
Musze pracować nad soba ale czy starczy mi sił bo tak po ludzku sprawa jest przegrana ale dla boga nie ma nic niemożliwego próbuje zaufac oddac to Jezusowi Matce Boskiej i modle sie...
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-07, 23:23   

dziunia napisał/a:
ja tez odeszlam od swojego męża i nie mieszkaliśmy prawie rok tylko u mnie troszke byla inna sytuacja, i po roku wrocilam fakt teraz tego żałuję bo nic go to nie zmieniło.. Samo to ze zalezy Ci na dzieciach i okazujesz to jest juz dużym plusem ja patrze to z mojej perspektywy bo moj to chyba jeszcze nie dorósł do bycia ojcem


wysłuchaj tego jak to kobiety sa najlepszymi nauczycielkami nawet dla swoich niedorosłych mężów
http://raul1989.wrzuta.pl...sci_raz_jeszcze

chciałas zmian u meża? , a sama zmieniłas sie? tak tylko pytam nie mówisz mi odpowiadac tylko sobie
 
     
dziunia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-08, 07:38   

marynia..odpowiem Ci tak próbowałam sie zmienic ale i tak nic z tego, moj mąż jest alkoholikiem i z tym nałogiem nie mam juz sił walczyć, dlatego napisalam ze żałuję tego powrotu bo nic to nie zmieniło bo dalej pije, a jak bylam u rodziców to jak przyjezdzal wtedy do dziecka to wydawało sie ze faktycznie sie zmienił bo nie widzialam co tu sie w domu wyprawiało.. Podobno nieźle libacje, od powrotu minęło juz ponad trzy lata to to ze dalej z Nim jestem to tylko zasługa Boga bo czasem szkoda mi tego człowieka, lata lecą a on sie nie zmienia.. Przepraszam ze tak sie rozpisałam nie w swoim temacie.
 
     
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-08, 23:52   

nie wiem czy powinienem to robić

przez cały tydzień nie rozmawiamy ze soba tylko gdy kiedy ma przyjechac po dzieci gdy sa u mnie

raz na jakiś czas wysyłam do niej sms np myśle o Tobie
staram jej pomoc jesli jest taka potrzeba i jesli tej pomocy chce

albo lepiej tego nie robic tylko milczeć i modlić się

może utwierdzam ja w tym ze dobrze zrobila ze ja bylem winny ze nie jestem jej potrzebny...?

próbuje ją namówic aby poszła na spotkanie modlitwne i modlitwe o uzdrowienie proszę modlcie się aby chciała tydzień temu prawie sie udalo...

Jezu ufam Tobie
 
     
bags
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-09, 00:07   

Sławek...
Jeśli mogę Ci coś doradzić, to zainteresuj się tym:
1. Film "Ognoodporny"
2. Film "Spotkanie"
Oba znajdziesz na Youtube.

Posłuchaj też sobie kazań i wykładów ks. Pawlukiewicza i Jacka Pulikowskiego.
I na koniec zajrzyj do wątku TB77 na listę 34 kroków. Może one dadzą Ci coś do myślenia.

Wspieram modlitwą.
Ostatnio zmieniony przez bags 2012-11-09, 16:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-09, 09:04   

Jeśli o tym samym "Sekrecie" myślimy - będę polemizować.

To już któreś polecenie tego materiału tutaj, o ile pamiętam. Powstrzymywałam się z reakcją, bo nie wiedziałam, czy moją polemiką nie wprawię kogoś w jeszcze gorszy zamęt.
Zaznaczę przy tym, że cenię ludzkie sumienie i wewnętrzną dojrzałość ludzi (chodzi mi o 'indeksy materiałów zakazanych' co bywa przydatne ludziom niedojrzałym, ale jakie mamy prawo innych za takich uważać ;). Rozumiem aż zanadto zjawisko synchronizacji z autopsji (a może to taka kobieca intuicja ;) Sporo o tym pisał, Jung jeden z oficjalnych 'ojców psychologii' i twórca jednej z klasycznych, żeby nie powiedzieć pokrytych patyną czasu, teorii osobowości. Dodam, że znajomość Junga płynie z podstaw uniwersyteckich, bo zaraz ktoś odnajdzie link świadczący, że New Age korzystał z Junga. Nada mu 'etykietkę', i tym, nieświadomie erystycznym, sposobem wsadzi na listę lektur zakazanych ;) Żyjąc wg ww filmu można być potwornie destrukcyjnym dla otoczenia zachowując przy tym wysoki poziom samozadowolenia. Ale zamiast podporządkowywać sobie rzeczywistość sacrum- swoim pragnieniom, chcę szukać woli Boga i jego zamysłu. Moje pragnienia nie są aż tak uporządkowane. Tzn. są uporządkowane na tyle, na ile zmierzam do świętości. Jednak choć chcę zjednoczenia z Bogiem i zatopienia się w jego istocie, nie jestem Bogiem. Dla mnie odpowiedzią na ten film były m. in. słowa Jezusa w Ogrójcu. I to była odpowiedź z głębi mojego serca. Cofnęło mnie. Nie dlatego, że ktoś powiedział, że 'to złe i nie godzi się na takim forum' itd. Dlatego, że moja istota to odrzuca. Gdyby mi ktoś zakazał, mogłoby się wydawać, że zabiera mi jakieś dobro. A ja chcę iść jeszcze lepszą drogą, chcę większego dobra. Chcę wszystkiego. Chcę samego Boga takim jaki jest. A On jest Święty, jest tajemnicą dla mnie, nie wiem jak spotka mnie jutro. On daje mi dobro ponad wszystko czego mogłabym sama z siebie pragnąć, ponad każde wyobrażenie jakie mogłabym sama z siebie mieć. Daje mi radość, ponad radość jaką moje emocje umieją wyprodukować. Szukając jego woli najpełniej przeżyję moje życie, najowocniej, najbardziej "na całego". Im bardziej się do niego zbliżam tym bardziej czuję smak życia. Nie iluzorycznego.
Modlę się też modlitwą Jabesa "Obyś mi skutecznie błogosławił..." BTW: Ciekawe dlaczego ludzie wschodu dążą tak wyraźnie do wyzbycia z pożądań? Może wiedzą, używając nomenklatury tego filmu, jeżeli już trzeba, co 'przyciągną' w swoim wewnętrznym nieuporządkowaniu..To jeszcze jedna z luźnych myśli (niekoniecznie uczesanych) dla wielbicieli ww materiału. Powiem też że przy pewnym stopniu znajomości filozofii, religioznawstwa (jak do tego tematu odnosiły największe systemy religijne) i psychologii można uznać ten materiał za niezbyt odkrywczy i wyrafinowany.Jeżeli coś z tego co napisałam w kimś wrażliwym miałoby spowodować jakikolwiek zamęt, niech mnie nie słucha, tylko trzyma się, choćby najprostszym sercem pojmowanej, wiary w Boga. Lepiej na tym wyjdzie. Moje przemyślenia, to tylko moje przemyślenia, ułomne i nieuczesane, na mojej własnej drodze.

Sławku - przepraszam za tak długą dygresję w Twoim wątku, w ogóle Tobie nie pomocną. Zebrało mi się. Mogą to moderatorzy gdzieś przenieść :)


Walcz o żonę (nie mam uczulenia na słowo 'walka' chyba, że za często w czyimś słowniku się pojawia). Może zauroczysz ją na nowo :)

Wzmacniasz się w modlitwie i szukasz wsparcia - super. Bo jak tu pięknie mówią - ratownik musi stać na skale, aby kogokolwiek innego podnieść.

Warto mieć świadomość, że zmieniasz się dla siebie. Ty dojrzalszy i żyjący pełniej. To samo w sobie jest ważne. A czy żona zauważy? Czy kiedykolwiek zachce, choćby przed sobą, przyznać że się zmieniłeś, to inna sprawa. I nie powinna, moim zdaniem, rzutować na Twoje samopoczucie.
Rób to co uważasz za słuszne (tzn. dbaj o rodzinę i swoją kobietę, bo Ty tak chcesz, bo taka Twoja rola). Nie będziesz zawiedziony, jeśli to zostanie odrzucone. To zupełnie nie istotne jak zareaguje żona. Rób swoje.
Podam Ci przykład domowy- banalny, ale oddający, o czym myślę. Jeżeli druga strona jest permanentnym brudasem - możesz za nią sprzątać i ciągle mieć żal, że ta druga osoba się nie odwdzięcza i czasem go wyrażać w sporadycznych awanturach. (Możesz oczywiście nie sprzątać wcale lub wynająć pomoc domową, co też jest czasem dobrą opcją).
Możesz też powiedzieć sobie - zrobiłam już wszystko, aby przekonać brudasa do porządku. I nie mam na niego wpływu. On/ona nie chce. Nie obchodzi go to co dla mnie ważne. Trudno. To na ile sprzątam u siebie, to moja sprawa. Robię tylko tyle, ile chcę ja sama i niczego nie oczekuję w zamian. To mój dom i działam wg mojego pojęcia tego co uważam za słuszne. Np. odgarnę sobie o ten kawałek dla siebie i dzieci. I nie myślę co na to mąż/ żona. W każdym razie wykonując czynności domowe działam na podstawie mojej decyzji, nie pielęgnując w sobie żalu, że ten drugi w tym czasie odpoczywa. Na nic nie czekam. Oczywiście nie jestem zwolennikiem wyręczania swojej drugiej połówki we wszystkim lub dogadzania, kiedy potrzeba twardej miłości. Zupełnie nie o to mi chodzi, ale pewnie rozumiesz. W każdym razie kiedy odczuwam żal z powodu 'braku wdzięczności' to sygnał, że ciągle jestem 'zewnątrzsterowna' za bardzo, a to mnie zawstydza, może to taka pycha ;)
Oczywiście to tylko analogia.

Ciesz się w Bogu. On sam Cię podtrzyma. Dlaczego Twoje uczucia miałyby być tak uzależnione od drugiej osoby? Kto nam odda choćby jeden dzień zgryzoty? Czy Pan Bóg kazał mi się zamartwiać reakcją męża/żony?
Czy szukać ich dobra- tak, aby i oni byli bardziej zdolni do miłości?

Życzę Wam powodzenia i odnowienia Waszej miłości.
 
     
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-09, 13:06   

dzięki za odpowiedz

to co napisałem poprzednio to doradził mi ksiądz który mnie dobrze zna i to on mi zasugerował taka postawe
ze powinienem zaczac o nia walczyć delikatnie dawac jej do zrozumienia ze mi zalezy a drugi ksiadz u ktorego bylem na spowiedzi z calego zycia podsunał mi taki temat 5 jezyków miłości.
Dzieci nas łącza one wciaz powtarzaja ze chciały zebysmy byli razem...
Mam jeszcze inny problem jestem za miekki chcialbym byc twardszy
Zona na odchodne powiedziała mi ze jestem dzieckiem ze prawdziwy mężczyzna nie płacze jest twardy jak skała. U mnie trudno jest z podejmowaniem decyzji, za dużo myśle o ty wszystkim mam spowolnione ruchy i cieżkie myślenie, mówią mi często "sie zawieszam" w pracy.
Przeciez miałem prawo sie załamac gdy wszystko sie tak potoczyło.
Ona miała trudne dziecinstwo i ja tez u mnie tata od szkoły średniej ma depresje az do teraz. Jest juz ciezka depresja nie chce mu sie wstac z lóżka cokolwiek zrobic i wiem ze depresja jest dziedziczna. Jak czytałem artykuł o tym jaki powinien byc mężczyzna to daleko mi do wzoru...
Ona chce kogos kto bedzie ja wspierał sluchał na poczatku gdy odeszła bylem skupiony na swoim cierpieniu i to ja sam potrzebowałem wsparcia.. ale potem na modlitwie o uzdrowienie usłyszałem słowa przestan juz płakac zostaw przeszłość zaufaj mi ja wyprostuje wszystkie twoje drogi od tego czasu staram sie zawierzyc wszystko Bogu i ten proces trwa.

Wiem jedno i tego jestem pewien że kocham ją i nasze dzieci.
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-09, 15:41   

Pewnie warto popracować z terapeutą.
Moim zdaniem warto odróżnić depresję, którą warto leczyć, od temperamentu, który warto w sobie pokochać. Widziałam bardzo silne osobowości introwertyczne, flegmatyczne. Nie znam Cię oczywiście. I nie jestem facetem, żeby definiować wizję męskości. Ale jakiś stopień samoakceptacji jest w przypadku każdej płci pociągający. Ty możesz być bardziej i pełniej sobą.

Tymczasem powtarzasz sobie coś na kształt: "nie jestem taki jak oczekuje żona", "jestem słaby", "wpadam w depresję", "nie mam siły się stać takim jakim ona chce", " no to sprawa beznadziejna". Trochę masz przekichane z taką narracją w głowie :)
Od strony poznawczej takie myśli sobie warto przeciąć.

Część facetów pewnie poddała by Ci sposoby jak potraktować 'po męsku' żonę i nosić maskę silnego faceta. Może nawet by zadziałało. Ale maski spadają, dopóki nie zrastają się z nami na dobre. To jest ta powierzchowna strona.

Jeżeli 'zainwestujesz' w faktyczną zmianę od wewnątrz, z Bogiem, na całego - z czasem ta zmiana będzie promieniowała na zewnątrz. Tylko, że to już nie będzie Cię aż tak obchodziło ;) Zresztą siłę (wiary) dostajemy od Boga często dla innych, tylko po to aby ktoś został wzmocniony. Pan Bóg ma najbardziej prawdziwą wizję Ciebie, tego kim możesz się stać, jakie jest Twoje przeznaczenie. Trzeba czasem lat na zmianę. Ta droga jest realna, jest możliwa.

Pewnie znajdziesz swoje własne, sposoby zauroczenia na nowo swojej żony :)
 
     
slavosl
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-12, 12:07   

mam nadzieje
dzieki

[ Dodano: 2012-11-18, 17:02 ]
Stało się najgorsze z możliwych w końcu żona kogoś ma sąsiad ktory mieszka obok jej mieszkania i od ktorego odeszła żona z dwójką małych dzieci.
Nie spałem tej nocy mam w sobie wszystkie najgorsze uczucia juz chyba jej nie kocham juz nie mam siły czemu mam byc dalej wierny a ta druga strona sobie używa.
Dla niej seks nie byl wazny a tu prosze mydliła mi oczy ze juz nie potrzebuje facetow a ja potrafilem wytrwać rok czasu i codziennie sie modlilem poscilem ile jeszcze trzeba. Mam tego dosc wszytko we mnie umarlo nic nie czuje oprocz złości i bólu...

Dlaczego nie moge byc szczesliwy jestem tylko czlowiekiem...

[ Dodano: 2012-11-19, 00:11 ]
teraz mi go chciała przedstawić a ja na zeby do mnie nie podchodzil
Jak ona mogla dopiero co sie dowiedzialem a juz mam podac mu reke jakas porazka

Pozniej do niej zadzwonilem i rozmawialismy wreszcie ze soba tak jak dawniej...
Dowiedzialem sie ze zona odszedla od niego bo byl za dobry ???
Wreszcie znalazla kogos kto jej pauje pod kazdym wzgledem.

Nie mam juz szans u niej. Zastanawiam sie czy wogole ja ją kochałem ona nie czula sie kochana nie bylem dla niej partnerem nie słuchalem ja nie rozmawialem.

To juz koniec...

Ale jak ja mam dalej życ po co na nia czekac ...
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 09:44   

slavosl napisał/a:

Wiem jedno i tego jestem pewien że kocham ją i nasze dzieci.


I tego się trzymaj.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group





Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty
- powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek...
Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !











Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości






Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8