Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
A jaki w tym udział ma mąż, że tak czujesz i się zachowujesz, ma jakiś, można z tym coś jednak zrobić, jak myslisz zrobi to dla ciebie bo cie kocha i szanuje?
Szczerze mówiąc miłosci w jego sercu do mnie chyba już nie ma. Nie sądze, aby kochał ktoś, kto potrafi wyzwac od dziwek i jebniętych szmat. Z nim jest jak z kotem: kiedy się go głaska, mruczy. Kiedy się mu sprzeciwi zaczyna drapac. Znowu był scysja.
Wczoraj cały dzień nie gledziłam i było dobrze. Nawet się starał, przytulał... chociaz dzień wczesniej mówił, że go do tego zmuszam. Ale robił to z własnej, nieprzymuszonej woli. Od dwóch dni nosiłam się z zamiarem powiedzenia mu, że dalej podtrzymuje swoje zdanie i nie chcę by z nią pisał. I wieczorem mu to powiedziałm, na spokonie, bez haji. A on od razu momentalnie odwrócił się na bok, zamknął oczy udając, że spi, a gdy go spytałam, czy rozumie i czy to zrobi, on się wściekł. Wyglądało to mniej więcej tak; " Myslałem, że to ja jestem pojabany, ale to ty jesteś pierdolnieta! Boze co za pojebana baba! Weź ty się w łeb pierdolnij, kim ty kurwa jesteś.... itp. itd
No i w takim stylu, jak zwykle, stamndardowo, a potem wielce obrażony. Piękne zachowanie, nie ma co. On się scieka, że za często o tym wspominam, ale to nieprawda. Staram się unikac tego tematu, ale mi chodzi tylko o jedno; o szczere zapewnienie, że już skończył i chce się zmienic. Ale chciałabym to usłyszec częściej niż raz na miesiąc.
Regina22 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 08:50
Witaj:)
Polecam Ci książkę pt Miłość potrzebuje stanowczości, James C. Dobson. Jest tam dużo o szacunku do samego siebie i innych myślę że bardzo Ci się przyda poczytać. Mi pomogły zawarte tam treści i rady.
Pozdrawiam
maryniaa [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 09:01
MonikaMaria3 napisał/a:
mi chodzi tylko o jedno; o szczere zapewnienie, że już skończył i chce się zmienic.
dla Ciebie i wg Ciebie takie wyznanie jest czymś jak np "drzazga" a dla niego byc może ogromna "belka" i baaaardzo trudna do udźwignięcia pomyslałas o tym ???
To typ faceta (może) , że chocby kroili ......
a Ty odpuszczasz? skoro oczekujesz słownego potwierdzania?
mnie kobietę bardzo by męczyło regularne niemalże ciągłe powtarzanie, zapewnianie wg czyjegoś oczekiwania.Nie jestem ekspertem i mogę mylić sie , więc pisze WYŁĄCZNIE jak ja czuje tu , teraz i na te chwilę.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 09:23
maryniaa napisał/a:
mi chodzi tylko o jedno; o szczere zapewnienie, że już skończył i chce się zmienic.
dla Ciebie i wg Ciebie takie wyznanie jest czymś jak np "drzazga" a dla niego byc może ogromna "belka" i baaaardzo trudna do udźwignięcia pomyslałas o tym ???
To typ faceta (może) , że chocby kroili ......
Tak, tak... To jest ten typ... Ze chocby kroili.
maryniaa napisał/a:
a Ty odpuszczasz? skoro oczekujesz słownego potwierdzania?
Chyba masz rację.... Chciałbym odpuscic. Ale już yle razy mnie okłamał, że... To chyba silniejze ode mnie.
maryniaa [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 09:29
Zachowania kontrolujące nieuchronnie prowadzą do odrzucenia i innych negatywnych zjawisk, takich jak strach, gniew czy rozgoryczenie
John Paul Jackson
z książki Pokonać odrzucenie
[ Dodano: 2012-07-16, 10:31 ]
MonikaMaria3 napisał/a:
Chciałbym odpuscic. Ale już yle razy mnie okłamał,
77razy ,......i akurat wiem, albo wydaje mi sie ,że wiem jakie to trudne moja droga , serdecznie pozdrawiam i wspieram modlitwą
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 09:41
MonikaMaria3 napisał/a:
Szczerze mówiąc miłosci w jego sercu do mnie chyba już nie ma. Nie sądze, aby kochał ktoś, kto potrafi wyzwac od ........
to akurat niekoniecznie musi być prawda, że miłości już nie ma jak używa sie takich słów...
Działając w emocjach można wiele złego powiedzieć a jakich słów uzywa się wtedy to już niestety zalezy od naszej kultury osobistej.......
MonikaMaria3 napisał/a:
On się scieka, że za często o tym wspominam, ale to nieprawda. Staram się unikac tego tematu, ale mi chodzi tylko o jedno; o szczere zapewnienie, że już skończył i chce się zmienic. Ale chciałabym to usłyszec częściej niż raz na miesiąc.
- no tak...
udało by ci się wierzyć jego słowom bo mówiłby to częściej niż raz w miesiącu gdyby nie...
no to "coś" po którym wychodzi kłamstwo...
Ale nalegaj na częstsze potwierdzenia nalegaj, prowokuj kłótnie może w końcu coś pęknie i uznasz nie tędy droga...
Co ci po zapewnieniach wyrażonych ustnie jak zachowania przeczą temu?
Ustal w końcu granice, zaprzestań szpiegowania, wymuszania na nim słów, że ich nie przekroczy i pozwól sobie samej dać mu ostatni kredyt zaufania.
Powiedz mu
- od dziś już nie będe zmuszać cie do takich deklaracji, będe walczyć z tym by cie nie zmuszać do takich rozmów - i uwaga tego sie musisz trzymać- ale jak przekroczysz to ostatnie moje zaufanie i dowiem sie jednak, że wciąż mnie oszukujesz wtedy sam rozumiesz ale to koniec.
Musimy sie oboje zmienic by nam sie udało. Liczę na ciebie, że mnie nie zawiedziesz.
Ma jasne mąż wtedy reaguły związku, ty także bo wiesz, że ciągłe gderanie o zapewnianiu ciebie o wierności nic nie dają a prowokuja do kłótni i oddalania sie.
Mąż będzie wiedział jakie konsekwencje moga go spotkac jak sie nie zmieni.
I trzymać sie zasad każdy swoich, bez patrzenia jak jemu wychodzą, bardziej jak tobie wychodzą twoje starania by nie szpiegować, by nie zmuszać go do słownych deklaracji...
A tak nawiasem mówiąc
- jesteś zazdrosna bo mąż dał ci powody, nadwyrężył twoje zaufanie i dzis pod wpływem takich doświadczeń chcesz kontrolować by znów boleśnie się nie rozczarować
- czy problem zazdrości był już w waszym związku od początku, bo jest w tobie coś co sprawia, że czujesz zazdrość, niepewność. W innych relacjach z kim innym było podobnie?
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 10:03
bywalec napisał/a:
Powiedz mu
- od dziś już nie będe zmuszać cie do takich deklaracji, będe walczyć z tym by cie nie zmuszać do takich rozmów - i uwaga tego sie musisz trzymać- ale jak przekroczysz to ostatnie moje zaufanie i dowiem sie jednak, że wciąż mnie oszukujesz wtedy sam rozumiesz ale to koniec.
Musimy sie oboje zmienic by nam sie udało. Liczę na ciebie, że mnie nie zawiedziesz.
Bywalec, ty to chyba szczęście przynosisz. Gdy czytałam post, zadzwonił mąż. nawet nie masz pojęcia, jak te Twoje słowa, które zacytowałam, były podobne do tego, co chciałam mu powiedziec. Tylko, pomimo tego, że jestem gadulą, nie wiedziałam jak to w słowa ubrac. Zreszta, ostatnio i to chyba wielka zasługa tego forum, naprawdę myslę, czasami nawet kilka dni, zanim coś powiem. I wiesz, co się stało, kiedy mu to powiedziałam? Pogodzilismy sie... pewnie chwilowo, ale mam nadzieję, że na dłuzej. Zresztą on sam przyznał, że o tym wie. Ze nie muszę mu powtarzac tego milion razy, ze ma mnie nie oszukiwac...
Cytat:
A tak nawiasem mówiąc
- jesteś zazdrosna bo mąż dał ci powody, nadwyrężył twoje zaufanie i dzis pod wpływem takich doświadczeń chcesz kontrolować by znów boleśnie się nie rozczarować
- czy problem zazdrości był już w waszym związku od początku, bo jest w tobie coś co sprawia, że czujesz zazdrość, niepewność. W innych relacjach z kim innym było podobnie?
Jakoś nigdy nie miałam probemów z zazdroscią. To raczej było na odwrót Nigdy nie byłam szczuplutka, ale jakoś tez i nigdy nie narzekałam na brak powodzenia. I nie miałam problemów z zazdrością. One pojawiły się wtedy, kiedy Tomek oszukał mnie po raz pierwszy. A przy kolejnych było tylko gorzej.
[ Dodano: 2012-07-16, 11:06 ]
Cytat:
Zresztą on sam przyznał, że o tym wie. Ze nie muszę mu powtarzac tego milion razy, ze ma mnie nie oszukiwac...
No i też inna kwestia... Widze, że jakoś stara się. Ze próbuje. Ale przy moim charakterku to za wolno mu idzie... Ja to wszystko chciałabym od razu i na ten tychmiast A tak na dłuzszą metę się nie da. I ja to wiem... Ale ciężko mi to wcielic w życie.
Lea [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 10:28
MonikaMaria3 napisał/a:
Wyglądało to mniej więcej tak; " [i]Myslałem, że to ja jestem pojabany, ale to ty jesteś pierdolnieta! Boze co za pojebana baba! Weź ty się w łeb pierdolnij, kim ty kurwa jesteś.... itp. itd
Smutne to, ale niestety traktuje Cię i zwraca się do Ciebie tak, jak dajesz się traktować.
Czasem warto/trzeba się odseparować.
I nie tłumacz go, że to przez Ciebie, bo znowu poruszyłaś "ten" temat,
że on też zdenerwowany,
że potrzebuje spokoju,
że ma takie albo inne dysfunkcje,
że niedojrzały itp.
MonikaMaria3 napisał/a:
Staram się unikac tego tematu, ale mi chodzi tylko o jedno; o szczere zapewnienie, że już skończył i chce się zmienic. Ale chciałabym to usłyszec częściej niż raz na miesiąc.
Co wg Ciebie znaczy - "szczere zapewnienie"? Jak miałoby wyglądać?
A jeśli Cię będzie zapewniał,
że skończył i że się zmienił
i będzie to zapewnienie wg Twoich kryteriów - uwierzysz mu?
Nie da się zbudować relacji/związku jednostronnie.
On też "musi" tego chcieć.
Życzę Ci miłości i szacunku do siebie samej.
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-16, 10:41
MonikaMaria3 napisał/a:
nie miałam problemów z zazdrością. One pojawiły się wtedy, kiedy Tomek oszukał mnie po raz pierwszy. A przy kolejnych było tylko gorzej.
a to nie ma tak pod górke.)))
Skoro nie masz problemów większych z zaufanie do ludzi, to szybko uporasz się dzis i z nowym nawykiem jaki pod wpływem złych doświadczeń uruchomiłas.
Wiesz już, że kontrolowanie i tak niczego nie załatwia, kontrolujesz dowiadujesz się tam czegoś a po tym nic z tym nie robisz...to i po co szpiegować i tracić energie i dobry humor.
Tego da się oduczyć szybko, troche zaufania na nowo w granicach rozsądku, zaprzestania kontrolowania, szpiegowania, wymuszania plus do tego dobra komunikacja może sprawić jak drugiej stronie zależy na związku, na małżonku, że jednak postara sie równie mocno co druga strona sie zmieniac.
MonikaMaria3 napisał/a:
pewnie chwilowo, ale mam nadzieję, że na dłuzej.
- e tam, w to i ja nie wierzę pomimo, że jestem niepoprawna optymistką... nie wierzę w radykalne zmiany natychmiastowe,
ale... może to być fajny początek zmian na dłużej i wiary, że możliwym jest dogadanie się.
No to trzymaj sie swoich zmian, może da pozytywne skutki .
Zresztą jest ci to potrzebne wyzbycie się potrzeby kontrolowania bo wyniszcza najmocniej osobę kontrolującą.
A czy da efekty to niestety musisz poczekać i skonfrontować swoje zmiany z czasem.
Tego wam gorąco życzę i wspieram w waszej przemianie
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-18, 11:40
bywalec napisał/a:
pewnie chwilowo, ale mam nadzieję, że na dłuzej.
- e tam, w to i ja nie wierzę pomimo, że jestem niepoprawna optymistką... nie wierzę w radykalne zmiany natychmiastowe,
ale... może to być fajny początek zmian na dłużej i wiary, że możliwym jest dogadanie się.
Też nie należę do takich naiwnych osób. Ale widzę, że stara się. Ostatnio przez telefon powiedział mi, "Możesz to jakoś skomentowac, albo i nie ale jedyną kobieta, którą kochałem i kocham byłas i jestes ty. I chocby nie wie, co się stało, chce byc z wami" sama byłam zaskoczona tym telefonem. Ale kiedy chciałam spytac się o to, dlaczego jej wyznawał miłosc, zmienił temat. nie wiem, czy to było zauroczenie, czy też nie... Nie rozumiem dlaczego, ale jak to powiedziała moja koleżanka z pracy, którą darzę pełnym zaufaniem, bo i jej życie małżeńskie było podobne, a teraz również dzieki Bogu, odnalezli siebie nawzajem i są razem szczęśliwi, powiedziała mi tak; Słuchaj Monia, on jej nie kocha. On tylko szukał, tego, co było między wami, ale przysłoniła to codziennośc. To może jest mocne gwałtowne, ale jak szybko sie zaczęło, tak szybko się skończy. Bo on nie szuka tego w jej, ale szuka ciebie w niej... Nie wiem, czy miała rację.
na razie jest dobrze. On nie kontaktuje się z nią. Ale dzisiaj, kiedy do niego dzwoniłam było zajęte. oddzwonił i powiedział, że rozmawiał przez telefon. Spytałam z kim. Odparł, że z nią, bo dzwoniła pytac się o jakiś budynek z rejonu, na którym długo chodził, a ona go nie zna. Oboje są listonoszami i to niestety normalne, że jak rzucają ich na różne rejony, to dzwonią do siebie z pytaniami. I tak robią wzyscy, bo nieraz w domu Tomek odbierał telefon od jakiegoś kolegi w sprawie listów. Nie mają stałego rejonu, ot polityka poczty...
Cieszę się, że się przyznał. I zapewnił mnie, że on nie szukał z nią kontaktu, że to ona dzwoniła. Wierzę mu, bo miał aż 3 zł na koncie i nie miał kasy na doładowanie. Potem jeszcze raz to napisał. napisał mi, że on do niej nie dzwoni... On nie chce tego przechodzic kolejny raz. Już nie dałby rady. Poprosił bym mu uwierzyła, bym nie robiłą wymówek... Że muszę mu wierzyc. To tylko sprawy zawodowe.
Chcę mu wierzyc. Moje zranione serce płacze, kiedy się ze sobą kontaktują. Ale chyba spraw zawodowych nie powinnam mu bronic? Mój spowiednik powiedział, że jeżeli to sprawy pracy, powinnam zrozumiec. Ale to trochę ciężkie. Chociaż widzę, jak on pracuje nad sobą i ja nad sobą pracuję również. Może nam się uda.... mam nadzieję.
aniołek25 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-18, 13:32
Moniko ktoś bardzo mądry powiedział mi że kobiety chcą zmieniać mężów już natychmiast- a to się tak nie da facet potrzebuje czasu. Daj mu czas i módl się a zobaczysz że wszystko się ułoży.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-18, 16:01
Cytat:
Moniko ktoś bardzo mądry powiedział mi że kobiety chcą zmieniać mężów już natychmiast- a to się tak nie da facet potrzebuje czasu. Daj mu czas i módl się a zobaczysz że wszystko się ułoży.
Masz 100% racji Aniołek25. Tak się nie da. Ale staramy się oboje i to jest najważniejsze. Oby i u Ciebie było ok.
aniołek25 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-18, 17:16
Fajnie że obydwoje do tego dążycie :) Bede Was wspierać modlitwą. U mnie jest troche gorzej bo mój mąż nawet nie chce słyszeć o ratowaniu małżeństwa- uważa że wszystko jest skończone a rozwód to już tylko formalność.
Elżbieta1974 [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-18, 19:16
aniołek25 napisał/a:
U mnie jest troche gorzej bo mój mąż nawet nie chce słyszeć o ratowaniu małżeństwa- uważa że wszystko jest skończone a rozwód to już tylko formalność.
Więc zamknij oczy i powiedz
Jezu Ty się tym zajmij!!!!!!!!!!! I zobaczysz co sie stanie!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Zadaniem Stowarzyszenie Trudnych Małżeństw SYCHAR jest wspieranie rozwoju naszej Wspólnoty - powstających Ognisk Sycharowskich poprzez m.in. drukowanie materiałów, ulotek... Pomóż nam pomagać małżonkom, umacniać ich w wierności i nadziei! >>
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.