Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dawno mnie tutaj nie było....
Autor Wiadomość
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-27, 22:17   

Droga Oli to jeszcze raz ja.Nic tu po naszej dyskusji.
Najlepszym i jedynym doradcą będzie Bóg.
Polecam Ci modlitwę do Świętej Rany Ramienia Chrystusa/znajdziesz tę modlitwę w necie/
Odmówiona rano i wieczorem odmieni Twoje życie.

Ja po przeczytaniu tych przepychanek dyskusyjnych śmiem stwierdzić,że wszyscy jesteśmy bardzo mali bo sami nic nie możemy, z tą różnicą ,że przez niektórych/mam tu na myśli oczywiście panów/ przemawia głęboka pycha.Zwłaszcza Andrzej!

Ciekawe co ty byś zrobił w podobnej sytuacji jak Oli?

Bóg tylko Bóg!!! Jeśli On nie ukoi bólu to kto?Nikogo poza Nim nie ma.

Gdyby unieważniono małżeństwo Oli, to może nie odzyska spokoju, ale na pewno uwolni się od szykan "męża".
Przecież ten nieodpowiedzialny człowiek ma dwie rodziny!!!!

Jedną przed Bogiem, drugą zalegalizował w USC!!!
A jego cywilna wybranka też niczego sobie.Rzucać wyzwiskami w kobietę, która tak jak i ona jest oszukiwana?!

Boże miej w opiece Oli i jej córeczki!
A reszta niech sama zadba o siebie.Pozdrawiam.
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-27, 22:18   

Zen masz rację , jaka będzie decyzja Sądu Biskupiego taką przyjmę.... :cry:
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-27, 22:21   

Zen77
ja mysle, ze mowimy o sytuacji kiedy Oli wie, ze dalej tak nie mozna zyc
jej opowiesc jest porazająca...

przysiega skladana w zlej wierze, pod naciskiem, w wyniku zakladu ... itp jest niewazna
czy sie myle?

zycie w takim malzenstwie uwlacza godnosci Oli
powadze przysiegi
swietosci sakramentu
bo jezeli maz Oli naprawde postapil tak jak teraz mowi - to byla to kpina, krzywoprzysiestwo, swietokradztwo

ale nie nam to sadzic

za to czytajac co pisze Oli mozna wyczytac, ze wlasnie potrzebny jej taki spokoj
ona przeciez pisze o tym wprost
Oli nie akceptuje "wad i slabostek, dysfunkcji i niedojrzalosci" swojego meza


a tak na marginesie...
wszedzie "z ramienia" Boga w Kosciele wystepuja ludzie - nie mamy aniolow ani innych bytow doskonalych, w tej roli, do dyspozycji
trzeba wierzyc, ze pelnia wole Bozą
w konfesjonale tez siedzą ludzie...
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-27, 22:43   

zen77 napisał/a:
Nie jestem zwolennikiem stwierdzania nieważności małżeństwa i zawsze na tym forum w tym duchu pisałem. Generalnie z powodu, że teraz robi się to hurtowo i stosunkowo łatwo.


Ze źródeł kościelnych wiem, że około 50% wniosków o stwierdzenie nieważności zawartego sakramentu małżeństwa kończy się takim stwierdzeniem, ale jest jeszcze pozostałe 50% które takiego stwierdzenia nie otrzymuje.
Czy jest to tak jak piszesz "stosunkowo łatwo"?..... chyba nie?

zen77 napisał/a:
Jednak kiedy czytam sytuację przedstawioną przez "Oli" to spróbowałbym skorzystać z tego wyjścia, skoro Kościół je nam daje.


No właśnie.
Co jakiś czas czytam na forum, że pójście do Sądu Biskupiego to coś złego, a nawet grzech.
Jeżeli Kościół ustanowił takie prawo to twierdzenie, że skorzystanie z niego jest czymś złym uważam za niewłaściwe.

zen77 napisał/a:
Dlatego jeślibym to ja rozważał wystąpienie z pozwem o stwierdzenie nieważności małżeństwa, to najpierw musiałbym mieć przekonanie, że jakakolwiek będzie decyzja Sądu Biskupiego to ją przyjmę. I potem się tego trzymać.


Ja również jestem tego zdania.
Tak jak rozwód niczego nie zmienia, bo ważne jest to co czujemy, co myślimy - tak i stwierdzenie nieważności zawartego małżeństwa niczego nie zmieni, gdy nadal sami będziemy czuć się mężem / żoną i nadal będziemy kochać.
Uważam, że najpierw należy uporządkować i przeanalizować (na spokojnie) swoje wnętrze, swoje uczucia i dopiero w zgodzie ze swoim sumieniem podjąć odpowiednią decyzję.

Postępując zgodnie z tym co napisałem powyżej, sam jestem właśnie na takim etapie.
Etapie, który trwa już jakiś czas i trwać będzie jeszcze tyle ile powinien.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-27, 23:08   To jest pytanie o miłość - czy jest ona prawdziwa?

laura_33_31 napisał/a:

Ciekawe co ty byś zrobił w podobnej sytuacji jak Oli?


Jeśli bym kochał prawdziwie swojego współmałżonka, to na pewno trwałbym w małżeństwie "na dobre i na złe" - tak współpracując z Panem Bogiem, aby uczył mnie rozwijającej mądrej i ofiarnej miłości - umiejącej stawiać granice. Warsztat oparty na programie 12 krokowym polecanym przez naszą wspólnotę tej współpracy z Bogiem służy - służy uzdrawianiu małżeństw poprzez uzdrawianie samych małżonków - ich rozwój duchowy i emocjonalny. Zawsze jest szansa, że każdy z małżonków może z tego skorzystać.

Prawdziwa miłość (wierna, ofiarna, wyłączna) przejdzie każdą próbę. :) Prawdziwa miłość nigdy nie będzie zainteresowana "wypisaniem się z małżeństwa" w ten czy inny sposób. Jeśli nawet byłyby jakieś wątpliwości co do ważności sakramentu, to będzie zainteresowana jego uważnieniem.

Tak naprawdę to jest pytanie o miłość, na które może odpowiedzieć tylko sam zainteresowany. Tak na marginesie, jeśli ktoś rzeczywiście kocha taką prawdziwą miłością, to jest to moim zdaniem dowód na działanie łaski sakramentu małżeństwa. W końcu źródłem prawdziwej miłości jest sam Bóg, a więc błogosławi temu małżeństwu.

Jeśli chodzi o mnie to kocham swoją żonę i to coraz większa miłością mimo że jest ona w związku z drugim mężczyzną już ponad 13 lat, więc wiem opierając się na doświadczeniu mojego małżeństwa o czym piszę... :) Jestem wierny żonie i mam nadzieję na uzdrowienie mojego małżeństwa. Moja żona wie, ze może do mnie zawsze wrócić, że jestem otwarty na pojednanie.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
  
 
 
     
Kaemka2009
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-27, 23:25   

Mój mąz też z lekkością w głosie stwierdzil, że oprócz rozwodu cywilnego chce uniewaznić małżeństwo....nawet stwierdził, że chce rozwodu Kościelnego, chyba nie zdaje sobie sprawy z nazewnictwa i znaczenia słów...
I pomimo, że życzliwi ludzie radzą: dziewczyno młoda jesteś, a unieważnienie małżeństwa będzie lepsze, bo przecież będziesz mogła wyjśc drugi raz za mąz..ja NIE CHCĘ!!!!
Mój mąż jest moim mężem i nie po to Bóg nas połączył bym teraz zrywała Sakrament....
i jak się nie potoczy czy potoczy to nie chcę unieważnienia....
ale czy w systuacji jak mąż złozy dokumenty do Sądu Biskupiego a ja nie wyrażę zgody to zostanę potraktowana jak w Sądzie Cywilnym ? na którejś rozprawie tak czy inaczej uniewaznią nasze małżeństwo instancje pomimo braku mojej zgody?

Odczuwa się bezsilność....co do rozwodu cywilnego, bo tak czy inaczej na którejś rozprawie Sąd orzeknie :koniec, pomimo, że człowiek tak bardzo w głębi serca nie chce rozowu...to nie ma siły na to...ale czy tak samo jest z unieważnieniem ? czy tylko za zgodą męża i zony jest wydana taka decyzja na tak?

pozdrawiam serdecznie wszystkich
K.
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 00:15   

Andrzeju,

o ile mi wiadomo, to sprawa dotyczaca waznosci/ niewaznosci malzenstwa nie zamyka sie w pojeciu milosci. Osobiscie jestem zdania, ze kazdy z nas indywidualnie pojmuje istote milosci. I tak dla zilustrowania: inaczej bedzie kochac mezczyzna pochodzacy z tak zwanej szanujacej sie rodziny, inaczej bedzie swa milosc pojmowal ten wywodzacy sie z domu, w ktorym doszlo do dramatu np. spowodowanego alkoholizmem albo innymi zaburzeniami. I jeden, i drugi czlowiek bedzie wykazywal sie taka postawa milosci, jaka zostala mu przekazana a i tez niewatpliwie, z czasem, nabyta. Jeden moze dopuscic sie czynow nie do zaakceptowania czy to w okresie przedmalzenskim czy tez po przysiedze malzenskiej i nadal moze uwazac ze kocha swa malzonka chociaz jego czyny beda wyraznie pokazywac cos innego itd. itd itd.
Na samym procesie badane sa fakty ( nie puste slowa ani obietnice) i konkretne dowody, zeznania indywiduow i poszczegolnych instytucji i co najwazniejsze, dziala Duch Swiety, ktory kieruje decyzjami jednostek zajmujacych sie konkretnym przypadkiem.



Kaema,
w ramach procesu w Kosciele katolickim istnieje tzw. urzad obroncy wezla malzenskiego.
Ten ma za zadanie, jak sama nazwa mowi, bronic waznosci malzenstwa.
Jednak czasami zdarza sie tak, ze niestety nie ma podstaw ku temu aby trzymac sie waznosci malzenstwa. Dzieje sie tak oczywiscie wtedy jezeli waznosc malzenstwa budzi wszelkie watpliwosci.


pozdrawiam.
 
     
rafal41
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 07:00   chylę czoło-Andrzeju!!!!!!!!!!

Jeśli chodzi o mnie to kocham swoją żonę i to coraz większa miłością mimo że jest ona w związku z drugim mężczyzną już ponad 13 lat, więc wiem opierając się na doświadczeniu mojego małżeństwa o czym piszę... :) Jestem wierny żonie i mam nadzieję na uzdrowienie mojego małżeństwa. Moja żona wie, ze może do mnie zawsze wrócić, że jestem otwarty na pojednanie.
Cytat z postu Andrzeja...to przede mną długa droga leci 3rok...ale tez zapewniłem moją żonę,że czekam na Nią!!!
A co do autorki tego tematu-trudna sprawa,bo małżonek fruwa sobie...ale skoro my czekamy ,to dlaczego ona nie moze czekać?????wszystko zależy od tego co mamy w sercu...On to widzi...Pozdrawiam
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 08:17   

rafal41 napisał/a:
...ale skoro my czekamy ,to dlaczego ona nie moze czekać?????wszystko zależy od tego co mamy w sercu...

heee rafał ..w mysl zasady skoro wszyscy to i babcia też :mrgreen: :mrgreen:

niestety trochi to inaczej wygląda. ;-)
..Andrzeja wybór..twój wybór...
ale to sa tylko wasze wybory i nam je szanowac..a wam akceptacja życia z tym...

ale nie oznacza że wasze wybory to jedna ..jedyna właściwa droga...
jedyna alternatywa
głoszenie tego to inaczej...
takie brzmienie i chełbienie sie
..bo ja trwam..
bo ja kocham...
bo ja jestem...
czasem nawet wbrew jakiejkolwiek woli

sorry .....ale jest właśnie PYCHĄ...
i czasami mało to ma cos wspólnego z miłościa

i koncząc jakiekolwiek dysputy w temacie oli odbiegające od jej tematu
napisze tak:
to co dokonuje Andrzej z ludzkiego punktu widzenia

PODZIWIAM...

ale patrząc poprzez szerszy pryzmat- nijak nie przemawia do mnie że to jedyna i tylko właściwa droga

i tyle..
i mam nadzieję że Andrzej zrozumie że inni chca inaczej..oczekuja inaczej..myslą inaczej..wybieraja inaczej

pozdrawiam
  
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 09:05   

Oli kiedy ja dowiedzialam sie o tym ze maz ma dziecko z kochanka ktore przede mna ukrywal rowniez pierwsze mysli byly takie zeby starac sie o stwierdzenie niewaznosci, bylam pewna ze tylko przez rozwiazanie malzenstwa uzyskam spokoj, kuria potwierdzila moje przypuszczenia odnosnie niewaznosci mojego malzenstwa, przeslali mi nawet dokumenty, jak rozpoczac proces itp
jednak kiedy emoje opadly zobaczylam sytuacje w troche innym swietle, za pare dni minie rok od tego zdarzenia, nie chce starac sie juz o stwierdzenie niewaznosci, kto jest ze mna na 12 krokach wie jak czesto o tym "wiercilam dziure w brzuchu" ;)

to wrecz zlota rada od innych
ucisz emocje poprzez modlitwe, zadbaj najpierw o siebie a dopiero pozniej, daleko pozniej podejmij decyzje

pogody Ducha!
 
     
Oli
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 09:32   

To wszystko jest bardzo trudne. Inaczej patrzyłabym na to gdyby najpierw odszedł, potem miał inną kobiete i dzieci, a nawet w sytuacji gdyby była ta kobieta w trakcie mojego małżeństwa ale nie było dzieci. Ale to jest dla mnie szok, bo przecież mieszkał ze mną , było niby normalnie , a nagle się okazuje,że równocześnie była inna i dziecko. Ona była w ciąży w tym samym czasie kiedy ja miałam urodzić naszą córeczkę. Nigdy się nie zdradził,że tak jest. Teraz owszem , kojarzę,że wyjeżdżał w niedzielę na kilka godzin i to w każdą bo twierdził ,że pomaga w czymś tam szefowi. Teraz wiem,że wtedy jeździł do " swojej dziewczyny", czekał z nią na wymarzonego syna. Tylko,że wszystko wyglądało tak jakby chciał tej naszej rodziny, jakby miało być wszystko w porządku, jakby nikogo innego nie było. ... Każda sytuacja jest inna, rozważam wasze posty, czytam, myślę i wyciszam się ale ciągle w głowie mam taką myśl,że jeśli Kościół daje takie możliwości to warto z nich korzystać. Modlę się za mojego męża od lat. O to małżeństwo, ale im więcej się modlę i robię sobie nadziei tym więcej złych wiadomości do mnie dociera, tym bardziej mi Pan Bóg pokazuje,że nie ma dla nas ratunku. ... Nie wiem co zrobię, moja decyzja nie jest ostateczna, ale nie wykluczam,że poproszę o ten proces... Pozdrawiam i proszę o modlitwę... Dziękuję za wsparcie i mądre rady...
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 09:39   

Oli, nie podejmuj żadnych decyzji pod wpływem emocji bo decyzje podejmowane pod wpływem emocji są zwykle tymi najgorszymi.
Pamiętam jak przeżywałam zawirowania największe, czułam że sytuacja mnie przerasta i postanowiłam że przez następny miesiąc nie podejmę żadnej decyzji a zajmę się sobą i dziećmi... I to była najmądrzejsza decyzja jaką mogłam wtedy podjąć... ;-)

Życzę darów Ducha Swiętego i pokoju w sercu :-)
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 10:10   

Oli ja z kochanka meza rowniez w tym samym czasie zaszlysmy w ciaze....
to szok, wiem co czujesz chociaz po czesci, trzymaj sie!
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-28, 17:37   

laura_33_31 napisał/a:
Panowie Andrzej i Jarek321, czytam co napisaliście i nie wierzę!!!!!

Nie macie zupełnie racji!!!

Oli powinna starać się o unieważnienie związku zawartego jak wstępnie widać na okrutnym kłamstwie.Ona nie ma obowiązku walczyć o ten związek bo tego związku nie ma i nigdy nie było!


Napisałem krótko, więc pewnie niezrozumiale i - rozwijając myśl we własnym imieniu, nie Andrzeja - ujmę temat z innej strony.

Po pierwsze Oli nic "nie powinna", tylko pytanie czego chce. A ja z jej postów zrozumiałem, że po prostu chce spokoju i odetchnięcia od stresów. Sam urzędowy papierek nie sprawi, że można odzyskać spokój ducha, zwłaszcza, że już jeden urzędowy papierek jest - Oli napisała, że jest już z mężem po rozwodzie. Potwierdzenie kanoniczne, że nie ma sakramentu małżeństwa ma zatem jak magia czy deus ex machina stanowić balsam na relacje Oli z mężem? Poprawić samopoczucie? To taka sama argumentacja jak rada "skoro mąż bije, pije i zdradza, to się z nim rozwiedź".

Praca nad sobą, podejmowanie decyzji, realizowanie ich oraz stawianie granic przynosi spokój ducha, a więc własne działanie i branie za to działanie odpowiedzialności przynosi ulgę, a nie wiara w to, że dokument świecki czy kanoniczny ukoi emocje i złagodzi bóle.

A zatem Oli - jak chcesz to wnoś o stwierdzenie nieważności małżeństwa, taki proces jest instytucją kanoniczną, dopuszczoną przez Kościół, w którym działa Duch Święty. Ale wyrok sądu biskupiego powie tylko tyle czy małżeństwo było ważnie zawarte czy nie. Nie ustanowi zaś tego, że "od daty wyroku Oli jest szczęśliwą osobą".

Jeżeli chcesz kochać swojego męża Oli, to będziesz go zawsze kochać, a jeżeli nie chcesz go kochać, to stwierdzenie nieważności małżeństwa Tobie ani nie przeszkodzi, ani też niczego nie ułatwi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9