Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2011-12-17, 20:03 et cor meum story dolore eu .....\
moja historia sercem i cierpieniem naznaczona....
Proszę was o pomoc i szczerę wypowiedz i ufam iż uzyskam pomoc, od osób, dla których pomaganie daje radość w życiu i jest niczym misja....
Moje życie ukształtowały baśni, bajki i opowiadania o tematyce rycerskiej oraz fantasty( mistrz Tolkien) Pasje realizowałem w bractwie rycerskim i trenujac sztuki walki , asg , piszać wiersze......
Miałem 3 nie udane zwiażki aż pojawił się ten cudowny dzień , gdy zakochałem się w mojej obecnej ZONIE..... do czasu urodzenia się córeczki było jak w bajce a po urodzeniu córeczki wszystko zaczęło się walić.... ja, ten który podarzał rycerskim szlakiem upadłem tak mocno i dotkliwie iż odbiło się to na mojej córeczce i Żonie ...... przeprosło mnie bycie Ojcem i cieżka sytuacja materialna, gdyz tylko ja pracowałem i dalej sam utrzymuję moją rodzine..... nie raz okłamałem swoją Żone... i od tego to sie zaczeło... mineły już 3 lata a moja Żona ma poważny stan nerwicy, który pogrązą się z dnia na dzień, jest o mnie chorobliwie zazdrosna i ma czasami ataki krzyku, wyzwiski i tp...... od 2 lat jestem w kryzysie i żyję tak z dnia na dzień z myślą że wszytko da się połatać.... jedno wiem iż nie zasługuje na moja wspaniałą żone i na córeczkę... teraz jescze komornik zabrał mi calutką wypłatę i jest po prostu armagedon..... koledzy z pracy mówią iż dawno by się poddali ale nie ja.... będę walczył od ostatku sił o moją rodzinę i cierpiał , gdyż ten kryzys to moja wina a teraz jest tak żle, że Zona nie wiem czy mnie ponownie pokocha ....ah płakac mi się chce.... przepraszam że zadręczam Was swoimi problemami
Ife [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 21:18
Witaj na forum. Tak na szybkiego w dziale z filmami jest film OGNIOODPORNY to dla Ciebie lektura. Super film ,polecam. Dobrze że tu jesteś. Ja żadko udzielam rad ,bo nie umiem,ale jest tu dużo Sycharków którzy robią to doskonale,i napewno Ci pomogą. Ja wesprę modlitwą. Pozdrawiam.
bellator [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 21:31
Dziękuje bardzo za modlitwę i dziękuje za polecenie tego filmu. Choć jestem parę godzin na tym forum to czuje iż mam siły do walki.... Z Góry dziekuje każdemu, kto odpisze w moim watku.... będę dopiero we wtorek, bo wtedy mam dostep do neta. Pozdrawiam wszystkich i dziękuje za pomoc..... dobrze zyć z świadmosci iż w tych czasach upadku są jeszcze wspaniali ludzie, którzy potrafią pomóc...
Ona1974 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-17, 22:28
Bellator, ratuj co możesz, ja równiez borykam się z porblemami finansowymi, kredyty...na skraju upadku finansowego. Wtedy zaczęły sie tez problemy w małżeństwie, mąż był wczesniej tylko w zdrowiu, szczęsciu i dostatku ... i tak sie zaczęła moja droga rozwodowa ... jak przsledzisz moje posty przeszłam dużo... jeszcze dużó mnie czeka ale walczę, chce być z mężem i dowiodę ze chce ale głową muru nie przebije, on ma wolna wolę ale ja tez, zaczełam od zmian siebie samej ... kocham męża. Jest mi ciężko z dwójką dorastających dzieci ale czekam nie czekając ... Trzymaj się, walcz ... będę śledzić Twoje losy mając nadzieje, że Szef z nieba nie da nam zwiędnąć i pokaże co robić, zeby w końcu żyć pełna piersią!
Bellator w Twojej intencji, w intencji Waszej rodziny
POd Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko!
Polecam książkę Michała Piekary Razem przez życie, przewodnik dla małżeństw, które pragną zwyciężyć"
i spróbuj z Nim porozmawiać, tak od serca i szczerze i oddać MU wszystko:
Zaproszenie do przyjacielskiej rozmowy z Jezusem
Nie musisz nic robić, by Mi się przypodobać. Wystarczy, że Mnie bardzo kochasz, bo Ja kocham Cię bezgranicznie. Mów do Mnie tak, jakbyś rozmawiał ze swoim przyjacielem.
Chcesz Mnie dla kogoś o coś poprosić?
Powiedz Mi jego imię, a następnie co byś chciał, żebym teraz dla niego uczynił. Nie wahaj się, proś o wiele! Mow do Mnie prosto i otwarcie o biednych, ktorych zamierzasz pocieszyć; o chorych, których cierpienia widzisz; o zbłąkanych, dla których gorąco pragniesz powrotu na dobrą drogę. Powiedz mi o nich chociaż jedno słowo.
A dla ciebie? Czyż nie potrzebujesz dla samego siebie jakiejś łaski?
Powiedz Mi otwarcie: może jesteś dumny, samolubny, niestały, niestaranny? Poproś Mnie, żebym ci przyszedł z pomocą w twoich nielicznych czy też licznych wysiłkach, które podejmujesz, by się wyzbyć tych wad. Nie wstydź się! Jest wielu sprawiedliwych, wielu świętych w niebie, którzy popełniali te same błędy. Ale oni prosili pokornie i z biegiem czasu zobaczyli, że są od tego wolni. Nie zwlekaj prosić też o zdrowie, o szczęśliwe zakończenie twoich prac, interesów czy studiow... To wszystko mogę ci dać i daję. A Ja życzę sobie, żebyś Mnie o to prosił, i gotów jestem ci to dać pod warunkiem, że nie zwróci się to przeciwko twojemu uświęceniu, ale będzie mu sprzyjało i je wspierało. Powiedz Mi, czego ci dzisiaj potrzeba... Co mogę dla ciebie uczynić? Gdybyś wiedział, jak bardzo pragnę ci pomóc!
Czy masz w tej chwili jakiś plan?
Opowiedz Mi o nim. Czym się zajmujesz? O czym myślisz? Co mogę uczynić dla twojego brata i siostry, dla twoich przyjaciół i znajomych, dla twojej rodziny, dla twoich przełożonych, może podwładnych? Co ty chciałbyś dla nich uczynić? Co dobrego uczyniłbyś swoim przyjaciołom, tym, których bardzo kochasz, a którzy żyją, nie myśląc o Mnie? Czy pragniesz, żebym był przez nich uwielbiany?
Powiedz Mi: co dzisiaj pochłania twoją uwagę?
Czego pragniesz z utęsknieniem? Jakie środki posiadasz, aby to osiągnąć? Powiedz Mi o twoim nieudanym przedsięwzięciu, a Ja wyjaśnię ci przyczyny niepowodzenia. Czy nie chciałbyś Mnie dla siebie pozyskać?
Może czujesz się smutny albo źle usposobiony?
Opowiedz Mi w szczegółach, co cię smuci... Kto cię zranił? Kto cię obraził lub znieważył? Informuj Mnie o wszystkim, a wkrótce dojdziesz tak daleko, że za Moim przykładem wszystko im darujesz i przebaczysz. W nagrodę otrzymasz Moje pocieszające błogosławieństwo.
Może się czegoś obawiasz?
Czy odczuwasz w duszy nieokreślone przygnębienie, które wprawdzie jest bez podstaw, ale mimo to nie przestaje rozrywać ci serca? Rzuć się w ramiona Mojej Opatrzności! Jestem przy tobie, u twojego boku. Ja wszystko widzę, wszystko słyszę i w żadnym momencie nie zostawię cię.
Czy odczuwasz niechęć ze strony ludzi, którzy cię kiedyś lubili?
Teraz zapomnieli o tobie, odwrócili się od ciebie, mimo że z twojej strony nie było do tego najmniejszego powodu... Proś za nimi, a Ja ich przywrócę do twojego boku, jeżeli nie staną się zawadą dla twojego uświęcenia.
Nie masz dla Mnie czasem jakiejś radosnej wiadomości?
Dlaczego nie pozwalasz Mi w niej uczestniczyć, przecież jestem twoim przyjacielem? Opowiedz Mi, co od twoich ostatnich odwiedzin u Mnie pokrzepiło twoje serce i wywołało twój uśmiech. Być może miałeś przyjemne zaskoczenia, może otrzymałeś szczęśliwe wiadomości, list, miłą rozmowę, może przezwyciężyłeś trudności, wyszedłeś z sytuacji bez wyjścia? To wszystko jest Moim dziełem. Ty masz Mi tylko powiedzieć: dziękuję!
A czy nie chcesz Mi czegoś obiecać?
Ja czytam w głębi twojego serca. Ludzi można łatwo zmylić, ale nie Boga. Mów więc do Mnie otwarcie. Czy jesteś zdecydowany nie poddawać się więcej wiadomej okazji do grzechu? Zrezygnować z rzeczy, która pobudziła twoją wyobraźnię? Nie przestawać z człowiekiem, który zmącił spokoj twej duszy? Czy będziesz znowu łagodnym, miłym i usłużnym wobec tego człowieka, którego miałeś do dziś za wroga, bo cię skrzywdził?
Dobrze, powroć więc teraz do swojego zajęcia, do swojej pracy, do swoich studiow... Ale nie zapominaj chwil, ktore przeżywaliśmy razem. Zachowaj, jak dalece możesz, milczenie, skromność, wewnętrzne skupienie, miłość bliźniego. I przyjdź znowu, z sercem przepełnionym jeszcze większą miłością, jeszcze bardziej oddany Mojemu Duchowi. Wtedy znajdziesz w Moim Sercu codziennie nową miłość, nowe dobrodziejstwa i nowe pocieszenia.
Kochaj Matkę Moją, która i twoją jest.
Zawsze czekam na ciebie.
Twoj Jezus
Ojciec Claret (1807-1870), późniejszy arcybiskup Kuby, założył Zgromadzenie Misyjne Braci Niepokalanego Serca Maryi - Klaretynów.
bellator [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-20, 06:09
Te dwa dni były by wspaniałe, gdyby nie wieczór , a konkretnie wylanie na mnie całego zła wyzwisk z powodu znikniecia maszynki do golenia, którą to moją Zona schowała a oskrarżała mnie o to że jej schowałem.... trudna sytuacją życiowa , w której się znalazłem pewnie sprzyja do wybuchów złośći....eh.... gdy już 4 raz zostałem opluty, przeż Żonę powiedziałem sobie dość... nie wytrzymałem.... a gdy powiedziałem, że chce rozwodu, dowiedziałem się od mojej Żony , że to bardzo dobrze i będzię mogła się spotkać z Rafałem.... wtedy to umarłem... dotychczas bardzo kochałem i i ufałem mojej Żonie a teraz boję się najgorszego... zagroziła mi zabraniem córki..... nie warto jest kochać za dwóch,,, po za tym na siłe kogoś nie można zmieniać..... chorobą chorobą ale każdy powinien się chamować.... nie umiem tego wybaczyć mojej Żonie takiego traktowania... mam dość ciałgych wyzwisk z mojej Żony i usługiwania... rozumiem trzeba sobie pomagać , ale jak moja Żona rozwala rzeczy, a potem każe mi to posprzątać to już jest szczyt hamstwa...mam dosyć ciagłej krytyki..... czuję iż pogłebia mi się depresja , i co z tego że dziś pewnie Żona mni przeprosi jak potem zrobi to samo wieć pytam się jaki jest sens być z kimś kto się nie chce zmienić a boję się, podobno są osoby, którę się nie zmieniają..... proszę osoby, które odpisywały na moje posty aby też napisały do mnie wiadomości bo choc jestem zalogowany to wiadomośći wysyłać nie mogę....
[ Dodano: 2011-12-20, 08:31 ]
i może mi ktoś wytłumaczyć jak człowiek może być wiecznie niezadowolony i się o wszystko czepiać?
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-20, 14:29
bellator napisał/a:
na siłe kogoś nie można zmieniać.....
można zmieniać Tylko Siebie
Pogody Ducha
bellator [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-20, 15:38
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... są takie przypadki iż zmieniając siebie zmieniamy też innych... ale masz rację iz to drugi człowiek podejmuje decyzję, ponieważ każdy jest kowalem własnego losu.... ja mogę mieć tylko na siebie żal że jestem za słaby i chyba za mało kocham..... zawsze wybaczajac ... nie czuł bym tego bólu, który czuje do mojej Żony..... nie powinienem się skupiać na słowach które mnie ranią a nad tym jak miłością zmienić złe zachowania Żony....wina jak zawsze leży po srodku a nie mam łatwo wszak moja Żona nieżel dostala od życia po pupie , może dlatego tak się zachowuje i nawet nie walczy w swoimi wadami.... tylko, że ja wtedy pownienem wybaczyć a nie cierpieć i ubolewać na swoim losem...... nie sztuką jest wziaść rozwód... sztuką jest żyć tak kazdego dnia aby przypodobać się Boga a wszystko czego Bóg od nas oczekuje jest tu i tu( Głowa- rozum.... w sercu)....
rafal41 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-21, 19:37 Wesołych SWIĄT
wybaczajcie...przepraszajcie...nie oczekujcie niczego....jak kiedyś druga strona zobaczy,co stracila,to się opamięta....Ta druga strona też musi sięgnąc dna....czego życzę???wytrwalości...siły życia w samotnisci...dążenia w określonym celu....a jak będzie???MUSI BYĆ DOBRZE...ja w to wierzę,tak robie.
P.S.żeby nie zginąć w samotnisci bawię sie-zobaczcie na youtube.com-hejka39
....ja czekam na swoją blądzącą żonę-ale jest dobrze,Bozia mi pomaga-nie krytykujcie-robie to dla siebie....Wesołych Swiat,pozdrawiam z Torunia.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-21, 22:07
bellator napisał/a:
gdy już 4 raz zostałem opluty, przeż Żonę powiedziałem sobie dość... nie wytrzymałem.... a gdy powiedziałem, że chce rozwodu, dowiedziałem się od mojej Żony , że to bardzo dobrze i będzię mogła się spotkać z Rafałem.... wtedy to umarłem...
Witaj,
tak mi się jakos skojarzyło z tym:
bellator napisał/a:
Moje życie ukształtowały baśni, bajki i opowiadania o tematyce rycerskiej oraz fantasty( mistrz Tolkien) Pasje realizowałem w bractwie rycerskim i trenujac sztuki walki , asg , piszać wiersze......
że właśnie trafiłeś na swojego smoka, którego trzeba pokonać, aby Twoje księżniczki mogły zyć bezpiecznie długo i szczęśliwie.
Masz problem, którego nie da się rozwiązać jednym cięciem miecza. Żona ( nie smok ) wymaga zachodu i troski, ale Ty także.
Zachęcam do lektury działu zagrożeń duchowości w kwestii sztuk walki. Jesli są to jakieś wywodzące się z kręgów wschodnich to rozmowa z księdzem egzorcystą może wydatnie Ci pomóc w rozwiązaniu kłopotów z jakimi się borykasz.
Ostatnio na kanale religia.tv oglądałam program:"Rytuał Egzorcyzmu-prawda i mity"
w którym ksiądz wyraźnie powiedział,że demony interesują się szczególnie osobami,które w życiu przezyły parę nieudanych związków,bądź ich nie mają. To stwierdzenie, zachowanie żony, i Twoje zainteresowania mogą , choć nie muszą wskazywać na duchowe podłoże kłopotów , więc pomoc duchownego z pewnością Cię naprowadzi na drogę do uzdrowienia. Zachęcam do otwartej rozmowy na ten temat.
bellator napisał/a:
Miałem 3 nie udane zwiażki aż pojawił się ten cudowny dzień , gdy zakochałem się w mojej obecnej ZONIE.....
A tak wogóle to rozumiem,że pisząc o związkach nie piszesz o cudzołóstwie (konkubinatach) tylko luźnych znajomościach, zaś o żonie czyli związku sakramentalnym. Ustalenie faktów i odpowiednie nazewnictwo jest podstawą dobrego zrozumienia.
bellator [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-22, 07:33
Kinga dziękuje za odpowiedz i powiem iż bardzo mi się spodobała choć powtarzam nigdy nie będę godzień tak wspaniałego miana jakim jest miano rycerza choć głeboko w dolinach serca mego mam jeszcze marzenia aby dla mej Królowej( Żona) i ksiezniczki ( córka) wygrywać wszystkie Turniej Rycerskie , by pokazać jak bardzo je kocham.... Brak wiary, lenistwo, poddawanie się to nie są cechy godne rycerzy.... Trzeba mieć wiarę , gdy tej wiary brakuje, siłę, gdy już opadasz z sił.... tak czasami myślę iż moją Królowową musiały opetac jakieś złe moce.... wczoraj to byłem przerażony , gdy ma Luba oznajmiła mi że robi wszystko by trafic do piekła, a przecież gdy poznałem ją była dla mnie jak Anioł , który przypłynoł do mnie statkiem z nieboskłonu niebieskiego, by mnie kleczącego w zbroi na piasku obok morza( po szeregu sercowych upadków) , by wybawić mnie od złego, a w dolinego mego serca wlac radość, by w dolinach zakwitneły kwiaty miłośći wieczenej.... jednak od 2 lat tak jak pisałem borykam się z kryzysem w moim małżeństwie... wiem iż sam , też nie jestem bez winy, lecz przyjdzie czas , gdy i odpokutuje je tak jak rycerze kiedyś jechali do Jerozlimy by wymazać swoje grzeczy... ma Królowa jest była i będzie dla mnie moją Jerozolimą... wiem iż nie jestem godzień jej ani mojej Ksieżniczki...... kryzys powstał , przez to iż zeszłem z szlaku rycerskiego, z szlaku prawości.... bładziłem nie wspierajać swojej Żony i córeczki i teraz pewnie na mnie się mści za to wszystko.... czasami sobie myśle , kto jest bardziej zły w naszym małżeństwie... staram się bardzo lecz , gdy moja Królowa, poniża mnie i tp to brak mi sił, a może powinienem to znieść z godnością i tak jak w Bibli nadstawić drugi policzek.... moja Żona nie umie wybaczyć mi moich upadków... i cieżko jej kochać w szczególności teraz gdy jesteśmy tak biedni , że nie mamy ani grosza na życie....jesteśmy sami w tym wszystkim a pomoc pomocy społecznej wystarcza na góra tydzień..... kiedyś myślałem , że w swiecie jest sprawiedliwość ale jak Pani Komornik zabrała mi cała wypłate i zabierać będzie dalej zrozumiałem, że ten świat jest zły i ponury...... alę będę walczył jezeli chce wrócić na rycerski szlak ....wieć proszę o przebaczenie przedewszystkim Pana Boga ..... brak mi słów ..... oddaliłem się od Boga... odrzuciłem go tylko dlatego iż moja Żona była nie wierzącą i miałem dość docinków typu iz jesteś katolikiem a ludzie tacy jak ty nie przestrzegają 10 przykazań i tp..... o " moherów w kosciele" i tp.... głupi byłem ponieważ mogłem w moim sercu rozmawiać z Panem Bogiem , ale tego nie czyniłem, wieć i godny nie jestem i pomocy Pana Boga, gdyż nie dbałem o kontakt każdego dnia... tylko ... jak trwoga to do Boga... przysporzyłem cierpienia Panu Bogu a jest to nie wybaczalne... przysporzyłem cierpienia mojej Zonie i córeczce a takich rzeczy też się nie wybacza.... dlatego jestem pewnie tak traktowany jak jestem....Moja Żona była Aniołem a teraz jest upadłym Aniołem, ponieważ nie wytrzymały walki z biedą. z problemami i zyciem... teraz ma mase chorób i jest brak kasy na leczenie.... wiem iż nie raz nie wspierałem Żony......w sredniowieczu byli trędowaci, powiadano iz to Bóg zsyła karę na złych ludzi... ja od dwóch lat mam AZS atopowe zapalenie skóry.... teraz od 2 tygodni jestem atakowany co dzień przez skutki tej choroby.... pewnie jestem karany za to, że nie chce zmienić się na lepsze, że się poddaje, że jestem leniem .... pewnie mam depresje ale to mnie nie usprawiedliwia.... jedno jest pewne nie jestem godny bycia rycerem. Ojcem i meżem... i to mojej Zonie trzeba wspołczuć a nie mi że gdy miałem pomagać to nie pomagałem...
[ Dodano: 2011-12-27, 07:20 ]
Szkoda, że nikt dalej nie pociagnoł mojego wątku wieć ciagnie go dalej.... Święta święta i po śwętach a u mnie nic się nie zmieniło... znów każdy dzień z wyzwiskami od mojej Żony i tp.... ale dalej trwam... w sercu wybaczam te złe zachowanie i dziękuje Bogu za to co mam...bo wiem iż kryzys w moim małżeństwie nie jest po to by był ale po to by go pokonać, by uczyć sie pokory i cierpliwością kazdego dnia i nawet jak mi się nie uda i kiedyś moja Królowa mnie zostawi to wiem iż było warto walczyć....Wczoraj spytałem się mojej Żonie czy umiała by żyć bezemnie ... nic nie odpowiedziała więc jest nadzieja.... Choć potem dodała jak by miała gdzie to by się wyprowadziła a mnie zabrała prawa do wychowania córeczki.......Jeżeli tak kiedyś zrobi to nie będę jej zatrzymywał, ponieważ ja wychodzę z założenia, że moja Żona wie najlepiej co dla niej jest dobre....Po za tym czekam na koniec kryzysy finansowego w mojej rodzinie...Trzeba życie brać takim jaki jest ........i czekać na cud.....
[ Dodano: 2011-12-27, 11:54 ]
zna może ktoś lek na depresje i brak sił do walki? jakieś słowa, które dają motywacje i tp.... choć nie wiem czy słowa coś dadza wszak liczy się działanie....
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-28, 17:35
bellator napisał/a:
zna może ktoś lek na depresje i brak sił do walki? jakieś słowa, które dają motywacje i tp.... choć nie wiem czy słowa coś dadza wszak liczy się działanie....
bellator napisał/a:
Moja Żona była Aniołem a teraz jest upadłym Aniołem, ponieważ nie wytrzymały walki z biedą. z problemami i zyciem...
bellator napisał/a:
oddaliłem się od Boga...
A może już czas oddać Bogu wszystko w ręce łącznie z sobą?
(37) I oto nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale nacierały na łódź, tak że poczęła się napełniać [wodą].
(38) A On spał na końcu łodzi mając opartą głowę. Obudzili go tedy wołając: Nauczycielu, czyż wcale Cię to nie obchodzi, że giniemy?
(39) Wtedy On wstał, uciszył wicher i zawołał do jeziora: Zamilknij i uspokój się. I ustał wicher i zapanowała głęboka cisza.
(40) Wówczas powiedział do nich: Czemu się tak boicie? Jakże wam brak wiary!
(Ew. Marka 4:37-40, Biblia Warszawsko-Praska)
Jeśli przemedytujesz ten fragment Ewangelii znajdziesz w niej odpowiedź na wszystkie swoje problemy. Bóg potrafi uciszyć wszelkie burze, uciszyć wiatr i stać się opoką w każdej sytuacji. Potrzebna Mu tylko Twoja wiara.
bellator [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-29, 06:12
Kwestia wiary to temat rzeka.... wszak skoro Bóg istnieje to dlaczego pozwala by na świecie istniało zło? dlaczego ludzie głodują.... takich pytań można zadawać tysiące.... pewnie uzyskam odpowiedz iż to Bóg działa przez chłowieka, lecz dlaczego ludzię się buntują i jest jak jest..... jestem w strasznie trudnej sytuacji fizycznej, psychicznej i finansowej i uwierzcie mi, że nikt mi nie pomaga....a same słowa nie wystarczą by zwycieżyć....coraz cześciej trace wiarę w świat i ludzi.... kiedyś gdy miałem stabilną sytuacje finansową to pomagałem biednym... wspierałem finansową ... a teraz gdy sam jestem biedny nikt nie wspiera bo tak naprawdę kogo obchodzę....... to smutne, gdyż skoro Bóg ma taką władzę nad swiatem to dlaczego istnieje zło...
[ Dodano: 2011-12-29, 06:22 ]
Mam pytanie czy czerpanie z innych filzofi np Bushido( kodeks samuraja) to grzech? Dziś jest mój przed ostatni dzień dostępu to internetu... mam nadzieje iż dziś uzyskam odpowiedz na mojego posta
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.