Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
,
e tam… po co komu potrzebna wiedza innych czy mu wierzą, nie wystarcza mu sama świadomość, iż wierzy sam sobie …
a tobie Andy po co ta świadomość czy ktoś ci wierzy? Jakie ma znaczenie dla ciebie to w co ktoś inny wierzy tym bardziej jeśli tyczy osobiście ciebie i twoich postanowień? Czemu ma służyć opinia innych o tobie samym?
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-23, 20:50
Andy Private napisał/a:
Czy Wy na prawdę nie wierzycie, że można się zakochać w obcej osobie w wieku 50 lat?
Oh, wierzymy. Co więcej - sama to przeszłam. Co prawda, 10 lat wcześniej niż Ty, młodsza po prostu jestem. Decyzja moja była - nie chcę tego, chcę być wierna mężowi. I Bóg zabrał to uczucie ode mnie, nawet szybko to zrobił A ja dzięki temu na własnej sĸórze znam różnicę między zakochaniem a miłością. Między uczuciem a decyzją. Wielce istotna to różnica. Ja teraz na tego mężczyznę mogę spoglądać z dystansu, bez różowych okularów i obserwować swoje reakcje - hm, fajny człowiek, ale czy dałabym radę żyć z nim na co dzień, na dobre i złe...? No właśnie.
To właśnie forumowicze chcieli Ci pokazać - jest różnica między zakochaniem a miłością, oraz między świeżo poznanym człowiekiem, a znaną od dziesięcioleci własną żoną. Zasadnicza różnica!
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-23, 23:33
Andy Private napisał/a:
Czy Wy na prawdę nie wierzycie, że można się zakochać w obcej osobie w wieku 50 lat?
.
echhh Andy ....wiesz wzbudzasz tylko mój śmiech na ustach..ale to chyba dobrze...
co do tej 50-ki i związku....
zadam pytanko a ta miłośc i związek
....ma byc w celu uniesienia???
czy moze przypadkiem już niańczenia???
pytam bo tak mi sie jakoś skojarzył premier Włoch....
no ten to był dopiero ogier....
a na serio
czy przypadkiem nie czas na wędkowanie???struganie w drewnie???małe roboty stolarskie???
zbieranie monet??..znaczków??
a tobie na amory sie zbiera.....heeeeeeeee
a kto postawi pogotowie jakby co????
sam oceń co piszesz i na ile to dorosłe
...i bez względu nawet na to jak mądrze opisze i oceni twa wypowiedż bywalec...
dla mnie brzmisz zgoła dziecinnie
i tyle
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 00:03
Andy Private napisał/a:
Czy Wy na prawdę nie wierzycie, że Bóg nie potrzebuje szablonu, nie potrzebuje też Waszego Forum, by powiedzieć człowiekowi prawdę, której nie widział i nie rozumiał przez wiele lat?
Witaj,
oczywiście że wierzymy,że Bóg nie potrzebuje szablonów, nie potrzebuje także nas by przemiawiać do Ciebie. Wierzymy jednak,że Bóg właśnie nas jako wspólnotę wybrał, abyśmy wspierali się, umacniali w dobrym i napominali, gdy zbłądzimy oraz ostrzegli gdy pycha lub brak wiedzy pcha w złym kierunku. I właśnie dlatego zapytam Cię skąd wiesz,że ta prawda, która jest taka nieszablonowa pochodzi od Boga? A może inna inteligentna istota namawia do złego?
Andy Private napisał/a:
Czy Wy na prawdę nie wierzycie, że można się zakochać w obcej osobie w wieku 50 lat?
Nie. Nie wierzę,że to prawdziwa miłość. Myślę,że to wędka od złego, na którą właśnie się koniecznie chcesz złapać.
Wierzę natomiast,że można się zauroczyć i pomylić to z miłością, ale skoro Bóg dał już 50 lat doświadczenia i nauczył czytać to może zechcesz z tego skorzystać i poczytasz Księgę Przysłów:
(12) Powiesz: Nie cierpiałem upomnień - nauką wzgardziło me serce,
(13) nie dbałem na głos wychowawców, nie dawałem posłuchu nauczającym mnie;
(14) o włos, a popadłbym w wielkie nieszczęście pośród rady i zgromadzenia.
(15) Pij wodę z własnej cysterny, tę, która płynie z twej studni.
(16) Na zewnątrz mają bić twoje źródła? Tworzyć na placach strumienie?
(17) Niech służy dla ciebie samego, a nie innym wraz z tobą;
(18) niech źródło twe świętym zostanie, znajduj radość w żonie młodości.
(Ks. Przysłów 5:12-18, Biblia Tysiąclecia)
Ufam,że dobrze wybierzesz.
w.z. [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 09:09
Jestem Andy pełen podziwu dla Twojej żony. Ta kobieta musi mieć w sobie niesamowite pokłady pokory.
Może Ty tego nie widzisz, ale patrząc z boku widać dużo więcej.
Nie jest łatwo być z osobą, która zna się na wszystkim najlepiej. Nie powiem, że "pozjadała wszystkie rozumy", ale pewnie też tak jest.
Może na początku małżeństwa to potrafi być dobre dla kobiety, ale na dłuższą metę nie wyda.
Założę się, że obce jest Ci coś takiego jak empatia. Podejrzewam, że nie rozumiesz swojej żony i jej potrzeb.
Twoja "walka" o małżeństwo to raczej udowadnianie sobie, że nie ma o co walczyć. Zwykły relatywizm jaki panuje obecnie na tym świecie.
Obudź się człowieku nim będzie za późno.
To, że Ty coś oceniasz poprzez filtr swojego myślenia, nie oznacza, że to takim jest.
Pozwól się poprowadzić komuś mądrzejszemu - tylko jak, skoro jesteś mądrzejszy od wszystkich doradców razem wziętych ;).
Mam dwóch przyjaciół bardzo podobnych w myśleniu do Ciebie - jednemu żona sfiksowała, a drugiemu również rozpada się małżeństwo. Oboje bardzo wierzący. Niestety nie sięgają w swoim myśleniu poza czubek swojego nosa.
Nie rozumieją, że by naprawić swoje małżeństwo nie wystarczy coś robić (materialnie, fizycznie) - by naprawić takie małżeństwa trzeba po prostu pokochać swoją żonę do szaleństwa. Puste gesty tego nie naprawią.
sorki jeśli za ostro, ale moim celem nie jest dokuczyć, ale zmusić do myślenia
Sagita [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 15:38
Hmmm,
od pierwszego postu czułam, że za tym jest inna kobieta.
Cała ta imponująca narracja jakby znana...
KOmpletną zagadką są dla mnie powody, dla których tu napisałeś. Jeśli czujesz, ze rezygnujesz z miłości życia na rzecz okropnej, zdewociałej i niekochającej żony i chcesz za to nagrody w postaci naszego podziwu (w końcu co my wiemy o Uczuciach, ludzie z kilkuletnim małżeńskim stażem)- zaprawdę zbytecznie sie wysilasz: chórem krzyczymy - Chapeau bas!
Jeśli chciałeś nas, szaraków, czegoś nauczyć, to dziękujemy Ci bardzo! Faktycznie, zdrady naszych mężów są takie banalne, z Twoich postów tchnie heroiczna walka o Imperatywy. Czujemy się umocnieni, oniemiali z podziwu, z rozdziawionymi gębami słuchamy, jakie góry przeciwności musisz pokonać, jak wilki szarpią i wiatr wieje w oczy...
Że strawestuję autora pewnej wydanej ostatnio epistolografii -
O Krynico Mądrości! Omasto Rozsądku! Balsamie żywiczny Poświęcenia!
Dziękujemy za świadectwo!
Obiecujemy czerpać ze zdrojów tego długiego wątku.
Poczucia humoru życzę i ciut więcej dystansu do siebie.
S.
maryniaa [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 16:39
ja czuje,ze Andy zabawił sie ....może taką miał potrzebę na miare na tym etapie swojego rozeznania
[ Dodano: 2011-11-24, 16:41 ]
moge jednak mylic sie
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 17:48 rozpoznanie
Witajcie .
Ja tylko tak sobie , niepewnie .......
napiszę bardziej co czuję , niż co myślę .
Andy ma problem , z sobą samym również , raczej już ma tego świadomość .
( wymieniliśmy kilka dłuższych postów na priw )
Nie napisał dla kawału .
Dostrzegamy w NIM człowieka czy jego wady ?
Do kogo ostre czasem słowa , szyderstwo , politowanie , wyśmiewanie ....itd. ?
Do jego maski , pozy , jego wyobrażenia o sobie samym , naszego wyobrażenia o nim ?
Czy jest w stanie TERAZ "przyjąć" choćby najprawdziwszą prawdę ?
Czy "atak" ( bo tak to odbiera pewnie ) nie narobi więcej szkody , niż pożytku ?
Może łagodniej - w formie , wyrazie , bez złośliwosci
......... stopniowo , wolniej
żeby MÓGŁ przyjąć ? ( z jego wiedzą , jego wrażliwością )
Pewnie mamy rację ( trafnie oceniamy , dobrze doradzamy )
........ tylko czy robimy to z milością ?
....( za wielkie słowa )
czy czujemy człowieka ?
Wybaczcie , bo ja tam niewiele jeszcze wiem ........ ale tak poczułem .
Co poczuł Andy ?
maryniaa [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 18:16
owszem przyjęłam przeprosiny na forum i podjęłam indywidualna rozmowe , aby wesprzec na miare moich mozliwosci , na koniec ciut mi zgrzytnęło , więc teraz gotowa jestem przeprosic za ujawnienie swojego uczucia w poscie wyżej jesli uraził kogokolwiek , nie miałam takiego zamiaru
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 19:19
mare1966 napisał/a:
........ tylko czy robimy to z milością ?
....( za wielkie słowa )
czy czujemy człowieka ?
echh mare z miłościa to trzeba wiedziec co robic
...kiedy i gdzie ja zastaosowac....
oraz na czym polega ta cała miłośc.......
napewno miłościa nie jest klepanie po plecach i przyznanie racji gdy ktoś bładzi....
i może takie porównanie by było łatwiej....
ktos ukradnie cos ze sklepu..potem rusza go sumienie i po czasie wraca do sklepu i to oddaje.....
co Ja jako człowiek (nawet gdybyn był pozbawiony wiary)-ale z zasadami moralnymi mam w tej sytuacji zrobic???
poklepac po plecach i powiedziec super jestes wspaniały bo ruszyło cie sumienie??....
czy też
jasno okreslic że kradziez to kradziez bez wyjątków i bez względu na dalszy wynik działań....
ale nawet pomijając
sama przyczynę
....mnie sie nie podobała forma stosowana przez twórce postu.....
a forma ta nie brzmiała
-mam problem...cos zrobiłem nie tak...ale chce to zmienic....
forma była natomiast inna ...dla mnie w pełni świadoma..i we wszystkim czuc było wielka łacha
mare1966 napisał/a:
ale tak poczułem .
Co poczuł Andy ?
a z tym to sie akurat zgodze
i pewnie sam wiesz czemu było to az tak bliskie. ....
co by nie gadac mare
...droga jest prosta...prawde trza przyjąc na klatę(nawet jak boli)
...pogodzic się z nią...dalej to co wiem zmieniac.....
i na końcu dopiero można pogadac jakim byłem...a jakim jestem
p.s a każda sytuacja ku czemus słuzy
...dla tych co widza w sobie podobienstwo zachowan i postaw....może po to by dojrzec naocznie (z boku )że cos jest i we mnie dziwnego....
dla tych jacy weszli juz w prawidłowe postawy...
by z boku stojąc przekonac się
że mam prawidłową postawę.....
jak to sie pisze i mówi na forum kazdy ma szanse byc lustrem
pozdrawiam
toja [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 19:47
mare
właśnie dostrzegliśmy w nim człowieka i dlatego kierowaliśmy do niego słowa o tym, jaki obraz siebie stworzył na użytek czytających forum;
a jeśli maskę przybrał, a w prywatnych mailach ją zdejmował, czyli świadomie grał, to tym bardziej potrzebne mu były słowa, że nie tędy droga
swoistą znieczulicą a nie miłością bliźniego wydaje mi się takie tylko poklepywanie po ramieniu (że użyję cytatu z Norberta)
nie wiesz także, a andy nie chce wiedzieć, ilu ludzi ujęło go w modlitwie
Pestka75 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-24, 23:20
Norbert1 napisał/a:
ktos ukradnie cos ze sklepu..potem rusza go sumienie i po czasie wraca do sklepu i to oddaje.....
co Ja jako człowiek (nawet gdybyn był pozbawiony wiary)-ale z zasadami moralnymi mam w tej sytuacji zrobic???
poklepac po plecach i powiedziec super jestes wspaniały bo ruszyło cie sumienie??....
skoro wrócił do sklepu chociaż po czasie i oddaje to znaczy, ze uznał błąd, z jakis powodów zapragnął naprawić sytuację ( czy potrzebne w tej sytuacji poklepywanie? czy potrzebne tez kazanie w stylu
Norbert1 napisał/a:
jasno okreslic że kradziez to kradziez bez wyjątków i bez względu na dalszy wynik działań....
???
chyba przykład w tej sytuacji czyli odnoszący się do "naprawiania" i "poprawiania" Andy`ego nie trafiony,
natomiast zastanawia mnie jedno:
- kiedy czytamy jedną lub kilka wypowiedzi odnoszących się do człowieka, jego czynu, tego co pisze i poddaje na forum
i te wypowiedzi sa komentarzem, napomnieniem, próbą ukazania Andy`emu nazwijmy własciwej drogi,
to po co wciskamy jeszcze swoje przysłowiowe 3 grosze powtarzając myśl poprzednika? czasem cytując go, czasem pisząc dokładnie to co zostalo przed chwilą powiedziane tylko innymi słowy,
Jesli piszę o swoich doświadczeniach, uczuciach- o.k np.
Norbert1 napisał/a:
mnie sie nie podobała forma stosowana przez twórce postu.....
a forma ta nie brzmiała
-mam problem...cos zrobiłem nie tak...ale chce to zmienic....
ale jesli w tonie mentorskim, pouczającym, powtarzajacym to co ktos juz powiedział to komu to służy?
Norbert1 napisał/a:
jak to sie pisze i mówi na forum kazdy ma szanse byc lustrem
dopóki nie wchodzi w role nauczyciela i własciciela prawdy
takie uczucia i myśli zrodziły sie we mnie po lekturze wątku Andy`ego
co do Jego samego to wypowiedziału się juz trafnie wielu więc nie zostawiam komentarza...
[ Dodano: 2011-11-24, 23:27 ]
aha no wogóle najciekawsze to ,ze Andy nie odzywa się juz od dłuższego czasu a w wątku aż huczy heheheheheheh
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-25, 08:12
Pestka75 napisał/a:
skoro wrócił do sklepu chociaż po czasie i oddaje to znaczy, ze uznał błąd, z jakis powodów zapragnął naprawić sytuację ( czy potrzebne w tej sytuacji poklepywanie? czy potrzebne tez kazanie w stylu
Pestka75 napisał/a:
chyba przykład w tej sytuacji czyli odnoszący się do "naprawiania" i "poprawiania" Andy`ego nie trafiony,
natomiast zastanawia mnie jedno:
- kiedy czytamy jedną lub kilka wypowiedzi odnoszących się do człowieka, jego czynu, tego co pisze i poddaje na forum
i te wypowiedzi sa komentarzem, napomnieniem, próbą ukazania Andy`emu nazwijmy własciwej drogi,
to po co wciskamy jeszcze swoje przysłowiowe 3 grosze powtarzając myśl poprzednika? czasem cytując go, czasem pisząc dokładnie to co zostalo przed chwilą powiedziane tylko innymi słowy,
Jesli piszę o swoich doświadczeniach, uczuciach- o.k np. Norbert1 napisał/a:
Pestka75 napisał/a:
dopóki nie wchodzi w role nauczyciela i własciciela prawdy
takie uczucia i myśli zrodziły sie we mnie po lekturze wątku Andy`ego
czujesz się lepiej pestko???
cos zrekompensowałem???
dałem upust czemuś????
jak pomogło to super...
jak powstała ulga to fajnie
warto się jednak zastanowić na przyszłośc ..
po co ??
Pestka75 napisał/a:
aha no wogóle najciekawsze to ,ze Andy nie odzywa się juz od dłuższego czasu a w wątku aż huczy heheheheheheh
skoro takie mądre wnioski
to czemu sama huczysz???
gdzie spójność w myśli i czynie
p.s pomyślności i owoców na programie 12 k....
hee Bóg akurat czuwa nad tobą..dając ci takiego ..a nie innego sponsora....
a czemu???
ja wiem
pozdrawiam
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-25, 08:54
Pestka75 napisał/a:
skoro wrócił do sklepu chociaż po czasie i oddaje to znaczy, ze uznał błąd, z jakis powodów zapragnął naprawić sytuację ( czy potrzebne w tej sytuacji poklepywanie? czy potrzebne tez kazanie w stylu
A czy to zwalania od konsekwecji kradzieży?
Pewnie za złodzieja ktoś zapłacił.....może kasjerka? ze swojej pensji..............
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.