Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dylemat Franciszki
Autor Wiadomość
franciszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-01, 17:40   

WITAM

Proszę o pomoc,radę.
Jestem w trakcie rozwodu. Ku mojemu zdziwieniu na 2 rozprawie rozwodowej,mąż ze łzami w oczach błagał mnie o przesunięcie kolejnej sprawy o 3 m-ce.Chciałby wszystko odkręcić.Nie wiem na ile mam mu zaufać,tyle razy prosiłam go o naprawienie naszego małżeństwa,błagałam wręcz! On teraz chce ze mną pójść na terapie małżeńskie,ale od tygodnia nie odzywa się. Na pytanie(które zadałam po rozprawie),czy jest jeszcze z tamtą kobietą,odpowiedział ze spuszczoną głową,że ona jest już nieważna i tylko jego żona się teraz liczy. To straszne,ale odniosłam wrażenie,że on z nią nadal jest. Boję się,że ta chęć "zejścia się" jest nieszczera,boję się kolejnego rozczarowania.Tyle już przeszłam i teraz jak się nie odzywa na nowo rozdziera mi serce,czuje niepokój,że to jakiś podstęp,zabawa a może zemsta. Może oboje śmieją się z głupiutkiej i naiwnej żoneczki.
Modlę się do Jezusa i Matki Boskiej o nawrócenie męża,o uratowanie naszego związku,nie chcę z całego serca tego rozwodu. Mój mąż zachował się podobnie jak współmałżonek Jokiny,do tego wyrzucił mnie z domu.
Jak mu zaufać. Nie odzywa się a ja nie chcę mu znowu pokazywać,że mi tak bardzo zależy. On wtedy czuje się taki mocny,gardzi mną,poniża. Czy mógł się zmienić(jest osobą niewierzącą) ? Co mam zrobić? Nadstawić kolejny policzek,czekać aż się odezwie? Nie da się tego opisać co czuję,co przeszłam i jak boję się kolejnego kopa.
Dziś odkryłam to forum i teraz dopiero widzę ile ludzi cierpi,doświadcza upokorzeń i mimo wszystko chce ratować swoje małżeństwa. Mówią mi,że mam dać sobie z mężem spokój,że on nie zasługuje na mnie,że ułożę sobie jeszcze życie,że każdy chciałby mieć taką żonę jak ja etc.,ale ja nie chcę innego męża,kocham Bartka i tylko z nim chcę być,odbudować zaufanie do niego,dawać mu miłość...... Modlę się i proszę Pana o cud,o jego nawrócenie.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-01, 20:52   

Witaj, Franciszko, na forum :-)
Wydzieliłam Twój post w oddzielny temat, pozwoli Ci to rozgościć się u nas, a i forumowiczom będzie łatwiej Tobie odpowiadać.
Pozdrawiam serdecznie :-)
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-01, 21:12   

franciszka napisał/a:
mąż ze łzami w oczach błagał mnie o przesunięcie kolejnej sprawy o 3 m-ce.Chciałby wszystko odkręcić.


wykorzystaj szansę , może coś zrozumiał ????
porozmawiaj z Nim, jak widzi to naprawianie , niech on mówi - ty słuchaj - może mediator , jakaś terapia - ???

Lęk że znowu Cie oszuka - rozumiem - ale jak nie spróbujesz to się nie przekonasz - może to było jego dno i jest szansa np na terapię , odrodzenie małżeństwa itd???

Kiedy przed rozwodem mój mąż, tak jak twój prosił bym jeszcze się wstrzymała , poddałam się lękowi i mu nie uwierzyłam .

teraz już wiem, jak nie bać się, gdy nie mam pełnego zaufania do męża .
Zaufać Jezusowi .
ponad rok temu mój mąż zerwał z kochanką i zaprosił mnie do Szkocji - mówił że będziemy budować od nowa - pojechałam - zaufałam Bogu - i się nie zawiodłam , mimo że mąż miesiąc później pił znowu i kochanka wróciła do Niego , a jego obietnice się nie spełniły .

Nie żałuję że tam byłam , zobaczyłam jak żyje , jak bezsensowną egzystencje prowadzi, bez Boga i prawdziwych przyjaciół.
Dowiedziałam się też dużo o sobie i Bogu , że z Duchem św nic mi nie grozi , że potrafię być posłuszną żoną , że potrafię oddać prowadzenie mężowi.
Że Bóg leczy rany serca,
Mąż na teraz wybrał inaczej - ale to ja żyje szczęśliwie i pełnią życia - a On cierpi jak potępieniec.

Pogody Ducha
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-01, 21:21   

Witaj Franciszko,
dlaczego mąż się nie odzywa? Bo prawdopodobnie ma okropny dylemat.
Na sali sądowej z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że mówił prawdę.
Teraz milczy, bo jest w rozkroku. Chce jednocześnie być z Tobą, wrócić do Ciebie, ale jak czytam nie chce zostawić kochanki.
Właśnie dlatego nie można pod żadnym pozorem wpuszczać osoby trzeciej do związku sakramentalnego.
Jeżeli wybaczasz mężowi i chcesz ratować małżeństwo, to jesteś na dobrej drodze. Nie wolno Ci się zgadzać na rozwód, bo kochasz, to jasne.
Uzdrowienie miłości Męża do Ciebie będzie procesem długim i bolesnym dla Was obojga.
Terapia jak najbardziej wskazana.
Jeżeli jednak prawdziwie kochasz przejdziesz tą drogę wraz z Mężem, a Pan Bóg będzie z Wami i pomoże w każdym trudnym momencie.
Bóg już teraz przychodzi do Twojego Męża i apeluje do niego, by wrócił. Jeżeli go przyjmiesz, to jednak nie bezwarunkowo. Ale to już na pewno wiesz:)
Ufaj Bogu, kochaj Męża, jesteście na początku drogi do wybaczenia:)
Odwagi i siły Ducha Świętego!
 
     
franciszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-04, 12:04   

Witam,

Jestem po terapii małżeńskiej. Niestety,ale ja już nie mam siły walczyć. Zobaczyłam obojętność męża wobec mnie,do tego zrobił ze mnie kata w naszym związku. Nie wierzyłam w to co słyszę,zdaje sobie sprawę,że nie było idealnie,że mam wady,tak jak każdy i pragnę z całego serca pracować nad tym.
Właściwie to nic się nie stało,zdradzał mnie,bo byłam niedobra przez 8 lat dla niego,przez cały czas!!!! Nie było tak,kocham go i zawsze pragnęłam jak najlepiej. Mieliśmy takze gorsze dni,ale jesteśmy ludzmi i miewamy gorsze i lepsze dni.
Czuje podstęp w całej tej terapii. Okazuje się,że jest to psycholog sądowy z polecenia męża adwokata.Czułam się tam atakowana a mąż wiele rzeczy starał się ukrywać. Wg.niego zdrada tutaj jest usprawiedliwiona. Zrobił z siebie zgnębionego i niewinnego. Stłamsił mnie i manipulował znowu.Nie widziałam żadnej pokory,skruchy,nie usłyszałam ani razu słowa przepraszam,kocham żonę.
Myślę,że to jego gra,chce wybielić się przed sędzią. Dla niego chyba liczy się pieniądz a nie miłość. Zostawił mnie bez niczego,wyrzucił z domu,poniżył.
Modliłam się,żeby uzdrowić nasze małżeństwo.Tak się ucieszyłam,że chce powrotu,po raz pierwszy od roku poczułam szczęście,które okazało się złudne. Mu zależy tylko na tym żeby mi nic nie dać!!!!!!
Nie mam już sił. Nie mogę się nawet modlić,dlatego proszę Was o modllitwę.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-04, 14:59   

Witaj!

Z czyjej inicjatywy jest rozwód? Może wystarczy separacja z orzeczeniem winy męża.
Wina wydaje się być bezsporna i można powiedzieć, że w sądzie jesteś górą, więc pewnie zmiękł gdy zorientował się czym grozi rozwód z orzeczeniem winy.

A może zaproponuj terapię w poradni katolickiej?
 
     
franciszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-05, 12:00   

Witam!



Nie chce zgodzić się na żadnego innego psychologa poza tym, u którego byliśmy.Powiedział stanowczo,że on będzie tu przychodził,nawet sam a ja mam to sobie przemyśleć. Chce sam przychodzić na terapie małżeńskie!!! Wizyty u tej pani są bardzo drogie i zaproponowałam mu terapie na NFZ.Czułam się naprawdę na tej terapii- zle i atakowana.Mam wrażenie,że pani psycholog nie jest bezstronna i obiektywna. Znowu mąż zaczyna mi stawiać warunki!!! A to ja na jego błagania,płacz zgodziłam się dać nam szansę. On mnie nie kocha!?. Nie zadzwoni,nie przyjedzie,nie napisze żadnego sms-a,nie usłyszałam-przepraszam,żałuję,wybacz mi ,żadnego gestu,żadnego czułego słowa.Proponuje tylko suche terapie i nie okazuje żadnej skruchy. Jeżeli komuś na czymś bardzo zależy to zrobi wszystko żeby to osiągnąć. On do takich osób należy.
Poza tym nie był na terapii do końca szczery a przecież od tego powinniśmy zacząć,od prawdy. Przed panią psycholog grał pogrążonego,smutnego,płaczącego biedaka a po wyjściu z gabinetu zły,zostawił mnie samą,nie zaproponował nawet podwiezienia!!!!
Chciałabym się mylić! Ufam,że Opatrzność pomoże mi przetrwać ta trudną drogę,że wysłucha mej modlitwy i uzdrowi nasz związek.

Na terapię w poradni katolickiej nie zgodzi się nigdy. Nie lubi słowa Kościół. Zresztą jedną z przyczyn naszego rozstania jest jak to on określił-moja" religijność i modlenie się do czegoś tam"

[ Dodano: 2011-11-05, 12:16 ]
Dziękuję za rady i słowa otuchy.

Chciałabym tak jak Mirakulum -nie tracić nadziei.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-05, 12:51   

Witaj Franciszko!
A czy mówiłaś Mężowi o swoich emocjach, uczuciach odnośnie jego zachowań?
A może warto udać się na terapię wraz z Mężem raz jeszcze w to samo miejsce, idąc na warunki Męża i pokazując dobrą wolę i powiedzieć na spotkaniu terapeutycznym dokładnie to samo, co napisałaś powyżej?
Jeżeli Ufasz Opatrzności, to tym samym nie tracisz nadziei:)
Wasze Małżeństwo jest jak najbardziej do uratowania, dokładnie tak samo jak nawrócenie Twojego Męża.
Bądź silna i cierpliwa.
Uda się:)
Z Bogiem!!
 
     
franciszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-09, 13:57   

Dziękuję za rady! Silna może jestem jeszcze troszeczkę,ale cierpliwości już nie mam!

Jestem po rozmowie z mężem ,sam na sam. I już nie mam nadziei. To koniec. Mówiliśmy o uzdrowieniu związku.Powiedziałam,że boję się,czy historia ze zdradą się nie powtórzy? On
odpowiedział mi,że jeśli bardzo postaram się- to nie! Zrzuca na mnie całą winę,nazywa kretynką i,że wina jego wynika z mojej winy. Czy zdradę można tłumaczyć? On nie rozumie co się stało!!!! Jaki zadał mi ból,ile cierpienia? Dla niego zdrada jest czymś chyba normalnym! Nie rozumie,że źle zrobił. Nie powinnam mu okazywać z tego tytułu złości, robić wyrzuty a w ogóle najlepiej nie rozmawiać na ten temat.
W jego oczach widzę nienawiść do mnie,nie wiem po co to robi? Chce ratować a potem zmienia zdanie.
Wydaje mi się,że to gra. Chce przed panią psycholog zrobić ze mnie kata w naszym małżeństwie,że nie byłam dobrą żoną.

Jeśli on nie żałuje tego co zrobił to jak mam dalej z nim żyć o ile on tego chce?
Już nic nie wiem,pogubiłam się,nie potrafię z nim rozmawiać. Mam w głowie taki mętlik,że nie potrafię się modlić.

Mam tylko w sercu wielki żal i poczucie winy!! Zawsze tak czuję po rozmowie z nim.


Chyba się nie uda :-(
 
     
jokina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-09, 17:58   

Witaj Franciszko.
Wiem, że Ci jest bardzo trudno, ale postaraj się być wytrwała i cierpliwa. Staraj się nie rozmawiaj z mężem na tematy które mogą wywołać konflikt, powodować Twoje zdenerwowanie i poczucie winy. Ja po męża wyprowadzce też nie czułam że mnie kocha. Na moje pytanie „ czy mnie kocha” odpowiadał np. „ troszeczkę” lub „nie wiem”. Ciągle mi wypominał że to jak byłam dla niego nieczuła, nie widział i nie czuł że go kocham. W tym czasie wiele zrozumiałam, przewartościowałam swoje priorytety życiowe i zaczęłam walczyć o nasze małżeństwo. Z jednej strony było mi łatwiej gdyż na początku nie wiedziałam że mnie zdradza. Czułam że moje szanse są bardzo małe (ok. 5%) ale uważałam że muszę zrobić wszystko co w mojej mocy aby w przyszłości nie mieć do siebie pretensji. W maju, kiedy dowiedziałam się o zdradzie było super ciężko. Też miałam (i nadal mam) chwilę zwątpienia że to nie ma sensu, że nie dam rady. Pomogła modlitwa i psycholog. Po tylu miesiącach widzę znaczną poprawę w naszych relacjach. Nadal nie wiem co z nami będzie gdyż mąż chyba nadal się kontaktuję z tamta kobietą, ale robi to znacznie rzadziej. Ja na razie niecierpliwie i z niepokojem czekam na 15 listopada. Dałam mu taki termin na decyzję ja czy ona. Zatem jeśli kochasz to nie odpuszczaj i bądź cierpliwa. Staraj się, dzień za dniem, drobnymi czynami i słowem, przekazywać mi informację że go kochasz, że Ci zależy na nim i małżeństwie. Powiedział że to od Ciebie zależy czy zdrada się nie powtórzy. Więc liczy na to że dasz mu tyle miłości i będzie się czuł szczęśliwy że nie będzie musiał tego szukać w relacji z inną kobietą. Nie oczekuj teraz od niego słowa przepraszam. Mój mąż też mnie nie przeprosił . Niby wie że nas ( mnie i kochankę) krzywdzi trwając w tym trójkącie ale mi się wydaje że nie do końca zdaje sobie sprawę jakie spustoszenie w naszej psychice wywołuje jego zachowanie. Mi pomaga myśl iż jego zdrada jest wielkim egzaminem mojej miłości, wiele mnie nauczyła i dzięki niej wiele zrozumiałam. Jeśli nasze małżeństwo zostanie uratowane to na pewno będzie dużo lepsze niż przed kryzysem.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-09, 19:21   

Witaj Franciszko!
Nie, zdrady nie można tłumaczyć. Zdrada jest złem, zamachem na miłość.
Ale jest też domeną ludzi słabych, zagubionych, roztrzęsionych, nie potrafiących w sposób zdecydowany dostrzec granicy między dobrem a złem.
Wierzę, że musi Ci być bardzo ciężko po rozmowie z Mężem, bo (nie)świadomie na pewno inaczej wyobrażałaś sobie jej rezultat. Ale spokojnie. Bardzo ważne, że rozmawiacie ze sobą, w Twoim bólu dojrzewa miłość do Twojego Męża.Jakkolwiek banalnie i kolokwialnie to zabrzmi musisz być teraz silna. Nie poddawać się zwątpieniom i lękom. Wiem, że one przychodzą i przychodzić będą, ale wierz mi są sprawdzone sposoby na radzenie sobie z nimi. Przede wszystkim modlitwa, sakramenty, im więcej tym lepiej:)
Ważne też abyś otrzymywała wsparcie od osób Ci bliskich i życzliwych.
Zobaczysz przyjdzie czas, gdy Mąż dojrzeje do świadomości zła, jakiej wyrządził Waszemu małżeństwu. To jednak potrwa. I ani ja, ani nikt z tu obecnych nie powie Ci jak długo. Ważne jednak że zainicjowałaś ten proces w Mężu. To początek jego zdrowienia, początek drogi do pięknego i trwałego małżeństwa.
Franciszko, nie ważne ile razy upadamy w naszym cierpieniu, oczekiwaniu, przebaczaniu. Ważne, ile razy powstajemy.
Powstań Franciszko i nie trać wiary!!
Mąż wyzdrowieje:)
Światła Ducha Świętego i pokoju w sercu:)
 
     
franciszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-10, 14:52   

Witajcie!

Bardzo dziękuję za wsparcie. Modlę się o cierpliwość i dzisiaj czuję jakbym miała jej więcej :-D
Jokino!
Próbuję sobie wytłumaczyć jego zachowanie i jak czytam Twojego posta, to mi lżej robi się na duchu,bo może jest jeszcze szansa. Niestety nie mogę mu każdego dnia przypominać jak go kocham,bo on mieszka 50 kilosów ode mnie i nie dzwoni. Kontaktuje się przez sms-a i tylko w sprawie kolejnej wizyty u psychologa.Zobaczę jak to będzie dalej.
Tobie życzę z całego serca powrotu do związku,aby był szczęśliwy,uzdrowiony.Pomodlę się dziś za Ciebie i Twojego męza.

Dziękuje Stanisławie za słowa otuchy. Lepiej się czuję jak ktoś mnie zrozumie i pocieszy. To wszystko jest takie trudne.
Oparcie u bliskich mam,pocieszenie też. Ale oni radzą mi raczej abym dała sobie z tym człowiekiem spokój i układała sobie lepsze życie. Moje serce jednak nie chce słuchać takich rad.



dziękuję i modle się za Was.
BÓG ZAPŁAĆ
 
     
jokina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-10, 17:58   

Słuchaj przede wszystkim swego serca a nie rad innych osób, zwłaszcza tych które proponują najprostsze rozwiązanie tzn „daj sobie z tym człowiekiem spokój”.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-10, 20:07   

Cytat:
Ale oni radzą mi raczej abym dała sobie z tym człowiekiem spokój i układała sobie lepsze życie. Moje serce jednak nie chce słuchać takich rad.


Widzisz Franciszko to jest tak, gdy ktoś nie dozna Stanu Łaski, nie nawróci się w pełni i nie zrozumie Świętości sakramentu małżeństwa to z pewnością będzie doradzał Tobie życie w grzechu, z innym mężczyzną, jako alternatywę dla cierpienia i bólu, jakie obecnie są w Tobie.
Zadaj sobie jednak pytanie, czy właśnie taka postawa, pójścia na łatwiznę, odrzucenia Bożej woli w Twoim życiu faktycznie uczyni Cię w pełni wolną i szczęśliwą?
Jeżeli kochasz Męża prawdziwie to już wiesz, że teraz zaczął się bardzo ważny moment w Waszym małżeństwie: r o z m o w a.
Od Was obojga zależy do czego Was ona doprowadzi, jednak swoją postawą miłości i wierności możesz tylko pomóc Mężowi, zrozumieć jak wspaniałą jesteś Żoną:)
Pogody ducha:)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8