Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
proszę o bezstronna pomoc
Autor Wiadomość
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 23:33   

Nie sadze aby problemy Tapoki byly ''male''.

Nie wiem jak dziala Niebieska Linia w Polsce, bo od wielu lat juz w niej nie mieszkam.
Ale w kwestii przemocy, czy w Polsce, czy w innym kraju, nie da sie zyc w takiej relacji, nie mozna kontruktywnie podchodzic do wspolmalzonka, ktory taka przemoc stosuje.
Stanowcze NIE!

Marek111, nie wiem, sorry, skad Ty masz takie poglady, nie brzmia, jak dla mnie, na zgodne z nauczaniem o zyciu czlowieka w godnosci.
Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze niech bije, szarpie, doprowadzi do zalamania nerwowego, ale ci, cisza, niech nikt nie wie nic. Bo przysiegala do grobowej dechy.
I wiesz co?
I dlatego, ze przysiegala do grobowej, i dlatego ze jest zona tego goscia, jakkolwiek go zwia, facet nie ma zadnego prawa na takie zachowanie, ponizanie itd.
NIc wiecej nie dodam.Choc az kusi bo temat dlugi.

Tapoka,

uwazam, ze:
1.terapia
2.terapia
3.terapia
oczywiscie dla Ciebie samej. Meza nie nawrocisz. Predzej sie sama bardziej przewrocisz. Bo z tego co piszesz, gosc jest dobry w te klocki typu: to twoja wina. Klasyka, schematy. Jakbym czytala rozdzial z podrecznika.
Ty powinnas zajac sie teraz soba i jak tylko mozesz, oby nie bylo za pozno, Waszym dzieckiem.
Musisz siebie chronic. Musisz chciec siebie odbudowac, dowiedziec sie co jest prawda, co jest zludzeniem i fikcja w zachowaniach, jakie mialy/maja miejsce w Waszym malzenstwie.
Mysle, ze terapia AL-Anon, o ile dostepna w Twym miescie, pomoze Ci stanac na nogi.
Bo Ty musisz stanac na nogi i zajac sie sama soba.
NIe mowie Ci: zostaw meza, ale staram sie przekazac, ze oprocz proponowanej niebieskiej linii, musisz sie uodpornic na jego chwyty wobec Ciebie.
On Ciebie zna, zna Twe slabe miejsce, wie gdzie zaboli najbardziej.
Twoim zadaniem jest dowiedziec sie najwiecej o sobie, odbudowac siebie, przestac wierzyc i analizowac te wszystkie klamstwa, jakich sie juz nasluchalas od meza

Polecam tez lekture dla osob wspoluzaleznionych, DDA/DDD.

I Oddawaj BOGU wszystkie swe smutki, zmartwienia, to, z czym sobie nie radzisz.
On Cie kocha.


Z Panem Bogiem

A.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 23:59   

tymeka

poczytaj dokladnie a szczególnie cześc mity i powiedzonka

http://www.elblag.policja.../niebieskie.pdf
 
     
tymeka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 09:46   

Dziękuje za zainteresowanie moim problemem, od paru lat próbuje porozmawiać z kims o tym, ale to było co innego bo były to osoby które były po mojej stronie lub męża, po pewnym czasie wątpiłam że jak coś mówią to nie całą prawdę, bo myślą co innego.
Może też tym bardziej tak myślałam bo mąż cały czas mi powtarza że wszyscy myślą o mnie żle i o całej mojej rodzinie. Podczas tej półrocznej separacji odwiedzał moją rodzine i znajomych, kuzynki i szukał potwierdzenia ze jest ze mna coś nie tak. NO i niby teraz wszyscy z okolicy sie śmieją. Nie wiem czy to prawda.
Przepraszam że te posty takie pogmatwane, ale układam sobie je etapami w myślach potem na kartce i szybko przepisuje tutaj tez na raty bo gdy ktoś wejdzie to szybko wysyłam i zamykam komputer.

Może jeszcze zaznaczę że mieszkamy w domku razem z moimi rodzicami. I że mąż od 2 lat nie rozmawia z nimi, nie chce ich wogóle widzieć i dlatego do domu przyjeżdza po 22. do tej godziny siedzi w samochodzie lub w kampingu na działce. Latem nawet tam nocował. ja go proszę żeby tak sie nie zachowywał, to mówi że do kogo ma wracać. I tłumaczy sie też że jak ja chce żeby było w domu "mordobicie" to może przyjeżdzać prędzej. Ale wtedy to przezemnie będą mieli wszyscy łącznie z rodzicami porozbijane głowy i wtedy całe osiedle będzie widziec co u nas sie dzieje, gdy ma się taką zonę....
Nie wiem czy powinnam posłuchać może męża żeby wynająć mieszkanie, żeby nie musiał patrzec na moich rodziców, ktorzy i tak schodzą mu z drogi bo sie go boją.
Używa strasznych słow określając rodziców, nawet nie mogłam tego tu napisać. Rodzice to słyszą. A zaczeło sie od czasu gdy tata słyszał w nocy awantury, mąż był pijany i zaczeli się szarpać, tata chciał wyrzucić go wtedy z domu. Tata tak sie wtrącił około 3 razy, i nic nie dało to przecież bo przez to wszyscy są skłoceni.
Włąśnie dlatego sie zastanawiam nad wyprowadzką, ale się boję. Bo co innego wyjśc z kochaną bliską osobą , a co innego po tym wszystkim......
A w dodatku się budujemy, wypłata starcza na 3 dni bo idzie w budowę, a tutaj w domu nie płacimy za nic. A mąż mimo długów zaciągniętych wszędzie któe dawno miał oddać, chce płacic za wynajem. Nie wiem co robić.
Wczoraj po skończeniu tego postu mąż własnie przyjechał po mnie żebyśmy pojechali do sklepu kupić coś do zjedzenia, i juz w sklepie przy regałach pytał z rozkazującym tonem czy dziś będzie seks, bo jak ma nie być to ma w du... taką żonę nic z niej pożytku. że tak to woli żebym podpisała z nim rozwód i koniec, nie ma szans na jakiś czas spokoju, na odbudowanie małżeństwa. On nie będzie czekał, bo potrzebuje tego już.
I co miałam powiedzieć w tym sklepie, oczywiście po dwóch wyjaśnieniach nie miałam szans na zrozumienie i przytakłam cicho.... I znów poddając się przymusowi psychicznemu, spełniłam jego oczekiwania, z całkowitą niechęcią, będąć myślami gdzie indziej, nie myśląć że to mój mąż. Wiem że wtedy grzeszę ale nie mogła bym wogóle gdybym nie wybiegała myślami w inny świat.
To stał sie mój sposób na częste dolegliwości spowodowane wspołżyciem po tych kłótniach, Bo nawet będąć w ciąży maż nie wierzył mi że były dni w których nie mogłam, niekoniecznie psychicznie , ale również fizyczne.
Nie wiem może to wszystko zaczeło sie od narzeczenstwa, ze wybrałąm nieodpowiedniego człowieka na męża, nie był praktykującym katolikiem, ja wtedy też chyba nie wiedziałam co to jest miłość. Zaszłam w ciąże, nie była to niechciana ciąża bo brałam to pod uwagę że może się to stać, miałam wtedy już 30 lat bałąm sie że mogę z czasem mieć większy problem z zajściem.
Ale tak się stało że w 5 miesiącu poroniłam, było to parę dni przed zaplanowanym ślubem. Ze szpitala wyszłam w piątek, a w sobotę musiałąm ubrać sukienkę i trzesąć się z zimna w kościele, nie myśląć o tym co przysięgam .....nie wiem ale wtedy nie dochodziło do mnie to jaki to ważny dzień, nie byłam szczęsliwa, ale nie zastanawiałam się dlaczego, Potem przy kolejnej ciąży strach przed tym że znów sie tak stanie..........
Zaczełam sie zastanawiać nad tym wszystkim dopiero gdy te konflikty obudziły mnie przed tą obojętnościa na to co się dzieje , jak wygląda nasza miłośc , że nigdy nie była prawdziwa, że nie zauważyłąm nawet że w narzeczeństwie mąż zabierał mnie na naszych spotkaniach do restauracji na wieczory, zeby się poznać, on przy szklance piwa, ....a tak naprawdę to wtedy wcale go nie poznałam ...
Ze książki które czytam o rodzinie, kazety Niedziela, są tylko wyśmiane przez mojego męża, jak już coś mu wpadnie w oko jakieś zdanie to wkurza się ze ja to czytam żeby być przeciwko niemu,
Ze jeśli myślę że go zmienię to sie grubo mylę,bo nie pozwoli żebu ktoś prał mu móżg, tak jak mi wszyscy piorą.
A ja tak lubię ten czas gdy mam go na czytanie takiej lektury, gdzie tak przedstawiają na czym polega prawdziwa miłość, której nie doświadczyłam nigdy z mężem,
Chociaż ja też mało o niej wiedziałam parę lat temu.
 
     
onaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 14:31   

Tymeka...
prosze poczytaj o przemocy psychicznej, ekonomicznej, seksualnej..
czy Ty widzisz ile ci się nazbierało przez te lata???
gdy to wszystko czytam, przypomina mi się to co ja przerobiłam w swoim małżeństwie i niestety stwierdzam że nie ja pierwsza i nie ostatnia. z tym że ja dokonałam pewnych wyborów, do których nikogo nie wolno namawiać, to jest każdego indywidualna decyzja. jedno tylko moge ci napisać tak od siebie.. gdy nie powiesz stanowczego STOP, ja mówię NIE, to nie licz na to że coś się zmieni, że on się zmieni, że nagle będzie tak jak powinno być. bo bądźmy szczerzy, to nie jest normalny zdrowy związek...
a co najgorsze.. popatrz na syna.. już wkrótce on przejmie to co wynosi teraz z waszego domu.. i pomyśl.. twój syn kiedyś w przyszłości zakładając rodzine powieli ten sam schemat... kiedyś inna kobieta będzie doświadczać tego od twojego syna co teraz ty od męża, chcesz tego???
zastanów się..
decyzje są bardzo trudne... uwierz wiem co pisze. żadna droga którą wybierzesz nie będzie łatwa. ale niestety dla swojego dobra a przede wszystkim dobra dziecka zastanów się czy tak ma to wyglądać?
jak długo będziesz żyć w nierealnym świecie? po co to wszystko? na pokaz dla ludzi?
broń Boże nie namawiam do rozbijania rodziny....ale przemocy musisz powiedzieć STOP.
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 15:29   

onaa napisał/a:
broń Boże nie namawiam do rozbijania rodziny....ale przemocy musisz powiedzieć STOP.

onaa rozbijanie rodziny???

taka rodzina to juz jest rozbita-od srodka patologicznie...masz racje chore wzorce i zachowania ida na pokolenia....

tu nie o rozbicie..czy nie rozbicie chodzi..jeno o odseparowanie chorej jednostki od reszty

by reszta mogła życ normalnie i dochodzic do zdrowia

a chora jednostka dostała szanse....

dlatego napisałem w twoim temacie...hasło

że nigdy sie nie zmieniaja ....

jest hasłem

bo iles z tych chorych jednostek wchodzi w opamietanie,leczenie,nauke poprawnych zachowan,cwiczeń odnosnie własnych emocji,chodza na grupy,przechodza włąsne terapie

i wracają do normalnego ,zdrowego zycia

dlatego tez pisały ci dziewczyny w temacie

dlaczego separacja....bo separacja to gwarancja dla tych jacy chca powoli dochodzic do zycia poza chora jednostka,separacja to tez szansa dla samej chorej jednostki...

a rozwód??? co on daje.....
kolejna traume dla dzieci...kolejne kroki i pokazanie że dorosli nie potrafia rozwiązac problem...ze jedynym sposobem na zycie to unik i ucieczka

nawet nie masz pojęcia ile to pózniej czasu zajmie ,by wyprostowac to w psychice dzieci...

konstruktywne działania to....

separacja
-czyli odseparowanie siebie i dzieci od chorej jednostki....
-psycholog dla dzieci w wypadku powstałej traumy
-dla ciebie(ofiary) terapie indywidualne i grupowe

po co terapie???
dla nauki pokonywania tegoz problemu,dla asertywnych zachowań,niekiedy i wlasnej naprawy patologicznych wpływów
a jeszcze dalej to grupy wsparcia,pomocowe

a jednostaka chorobowa ???

ano pozostaje sama sobie...i albo cos działa....albo nic nie działa i skazana jest na wieczne oddalenie od rodziny


a jezeli juz cos zdziała, to nadal nie koniec -bo trzeba cos wspólnie by naprawic zdruzgotane dotychczas relacje
odbudowac miłośc,zaufanie,wprowadzi porawne relacje

pozdrawiam
 
     
tymeka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 16:05   

Dziękuje za wypowiedzi może one choć troche mnie uwolnią od poczucia winy wpajanej mi przez męża. Bo on to przed częścią osób nas otaczających tak przedstawia, że oni mu chyba wierzą, i dziwią się co mi sie stało. A mi po pierwszych małych próbach wyjaśnień odechciało się rozpoczynać na nowo tematu, bo jest mi wstyd za pewne zachowania męża,
Wiem że to jak on postępuje to go od srodka niszczy, i nie chcę mu dokładać przykrości przedstawiająć wszystko przed jego rodziną, której by pewnie było przykro, albo uwierzyli by że to fantazje moje.
Nie chcę żeby dodatkowo wszyscy jego bliscy się od niego odsunęli, choć jest mi teraz przykro gdy go wspierają a mnie krytykują i tolerują chyba tylko ze jestem jego żoną. Mąż mi to tak powiedział.
parę miesięcy temu gdy miał taki okres wypijania więcej niż 4 piwa, dochodziło do tego że wogóle nie umiał opanować emocji, sam sie do tego przyznał mi. I wtedy żeby mi udowodnić że to co mówi nie są żarty- rozciął sobie głowę i rant ściany, zrobił zdjęcie i powiedział że będzie miał dowód przy rozwodzie jak sie nad nim znecam. I że następnym razem to mnie czeka, bo tym razem chciał mnie uchronić, by mi tej krzywdy nie zrobić. Wszyscy pytali co się stało widząc póżniej dużą bliznę i musiałam kłamać że uderzył się o przyczepkę.
Wiem ze to wszystko chore..... rozumię to .... ale ciągle sumienie mnie zżera że nie umię być żoną która nie wnerwia wciąż...nie umię odejść, bo on chce natychmiast rozwód żeby znaleść kogoś innego, kto bedzie umiał sie cieszyć z budowy domu i kogoś kto będzie z nim szczęśliwy mając seks codziennie. Potrafi w środku nocy nakłaniać siłą do podpisania jakiejś kartki rozwodowej, bo albo z nim żyje na jego "kompromisowych warunkach" albo koniec. Parę razy zgodziłam sie słownie na ten rozwód i wtedy zrozumiałam że to tylko szantarz, bo wyciągał mnie z łóżka i skłaniał do rzeczy niemożliwych na tę porę dnia, bo przecież rozwodu którego chciał nie dostanie w środku nocy, i zaczynało sie szarpanie znów o to że zgodziłam się na rozbicie rodziny. A przecież to pewnie miał być tylko element zastraszenia mnie żebym była posłuszna.
I tak wkółko .......czuję się jak bym nie miała zadnych szans od tego uciec, no i również od wyrzutów sumienia, .........:-(
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 19:51   

Tymeko, trochę się domyślam jak możesz się czuć. Jak stojąca nad ciemną głęboką wodą, a my Ci mówimy - skacz. Ty - że nie umiesz pływać. My - że umiesz, bo z Jezusem to nawet się po wodzie chodzi, a nie tylko pływa :mrgreen:
Problem w tym, że raczej nie powiemy Ci, że z Tobą jest coś nie tak, skoro mąż tak wobec Ciebie postępuje. Niezależnie od tego co robisz - nikt nie ma prawa Cię tak traktować.
Owszem - jedną rzecz masz nie taką. Mianowicie - sposoby obrony przed przemocą. Są nieskuteczne. Pora je zmienić. Aby to zrobić, powinnaś zmienić siebie, swoje myślenie o świecie i sobie, o swoim poczuciu winy. Winien przemocy jest agresor. Niezależnie od tego jak będziesz próbować przemocy nie wywołać - on i tak znajdzie pretekst, bo nie chodzi o Twoje zachowanie, tylko o jego poczucie kontroli nad Tobą. Dlatego stanowcze STOP przemocy. Bez tego nie ruszysz z tego bagna.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 20:33   

Witaj Tymenko!
Jesteś ofiarą przemocy. I to podwójnej. Zarówno psychicznej jak i fizycznej.
W myśl zarówno prawa polskiego jak i moralnego, Boskiego, Twój Mąż jest na chwilę obecną zbrodniarzem. Niszczy Ciebie i Waszego syna.
Powody tego stanu są dwa: Twój mąż jest alkoholikiem i świadomie odrzuca Boże miłosierdzie. A kto odrzuca Bożą miłość sam siebie wystawia na działanie Szatana, który tylko się cieszy, że będzie mógł znęcać się na Twoim Mężem przez całą wieczność, jeżeli ten nie nawróci się do Boga i nie zacznie błagać o wybaczenie.
Widzę, że jesteś osobą głęboko wierzącą. W sytuacji, w której się teraz znalazłaś jest jedno rozwiązanie: separacja. Najlepiej faktyczna, bo formalna będzie odebrana przez męża jako atak.
To jedyny sposób, kiedy mąż zostanie sam, będzie miał okazję zobaczyć w jak wielkim żyje grzechu. Albowiem, o rzeczach których tutaj napisałaś nie mieszczą mi się w głowie, mimo, że sam nieźle nabroiłem w małżeństwie.
Nie możesz dalej tkwić w tym związku.
Prędzej czy później on i tak się rozpadnie.
Aby dać szansę Mężowi, aby ratować psychikę syna przed kompletną degrengoladą, zwróć się do Pana Boga. Idź do spowiedzi. Zacznij chodzić do Kościoła, nie tylko w niedziele, za każdym razem, gdy będziesz mogła.
Ale uwierz mi początek odbudowania siebie i odbudowania relacji małżeńskiej zaczniesz faktycznie wtedy, gdy przerwiesz spiralę przemocy i wyprowadzisz się z domu.
Jak napisała Nirwana: STOP przemocy. Z dala od Męża. Bo jest teraz bardzo chory, a Ty bardzo słaba. Oboje musicie przejść przez proces uzdrowienia, aby stworzyć prawdziwą, kochającą się rodzinę. To JEST możliwe, ale musisz zacząć działać.
Odwagi i dużo siły Ducha Świętego:)
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 23:26   

Doroto, byłaś dwa razy u różnych psychologów, jaką sugestie otrzymałaś, jak sie z nią czujesz?

Wszystko zależy od ciebie czy ty chcesz zmienić ta sytuację....jeśli tak, dojrzałas do takiej decyzji to…
bez pomocy psychologa to ci sie nie uda tego procesu zaczać, i trwać w nim, bez pomocy z tego co widze także i policji jak sie zaczniesz sprzeciwiać mężowi też nie, bo mąż jak widać z opisów już używa przemocy w momencie gdy straci kontrole jego agresja stanie sie jeszcze większa...

będzie używał przemocy fizycznej by sytuacje kontrolować i zastraszać, będzie używał przemocy psychicznej, całej masy gier w celu powrotu do starego porządku… musisz być na to wszystko gotowa, a by byc silną w tym czasie co jest bardzo ważne musisz mieć osobe, która specjalizuje sie w interwencjach kryzysowych i będzie cie prowadzić.

Stąd moje pytanie dlaczego zaprzestałąś wizyt dalszych u psychologa...czy to co usłyszałaś było nie do przyjęcia... nie bój sie warto wyjść z kręgu przemocy, która w twoim domu nosi rozmiary już bardzo niepokojące świadczące o przebywaniu z osoba psychopatyczną, mocno zaburzoną i gwałtowną.

To nie ty masz bronić męża, tylko siebie bronić przed mężem i dziecko, i cały świat ma „zobaczyć” co dzieje się w domu twoim, inaczej nigdy mąż nie zmieni zachowań agresywnych wobec ciebie, dziecka, rodziny… po twojej stronie stoi prawo, które chroni osoby takie jak ty zmuszając osoby, które stosują przemoc nawet do opuszczenia mieszkania „do nikąd”. Musisz tylko przestać się bać, iż nie poradzisz sobie, że mąż ma prawo do takich zachowań, do zastraszania że cie zniszczy finansowo, odbierze dziecko,…w obecnej sytuacji może nie mieć żadnych praw włącznie z prawem do majątku, domu i dziecka… Walcz tu nie ma innego słowa jak tylko walcz o swoja godność, szacunek, prawo do życia w spokoju i poczuciu bezpieczeństwa…

Nie wierz, że on się zmieni bez twojego stanowczego przeciwstawienia się, jego agresja będzie się nasilać, jak zresztą widzisz to od lat…nie jest lepiej tylko z czasem staje się coraz gwałtowniejszy i agresywniejszy…twój brak sprzeciwu temu nasila u niego te zachowania, za które pewnie nie jest w pełni świadomy, ale by tego mógł doświadczyć musi w końcu na swojej drodze spotkać osoby które zaczną mu mówić nie, które z mocy prawa będą respektować inne zachowania… To niestety cie czeka jak ruszysz lawine zmiany tego, ale z pomocą osób innych może ci się udać swoje i swojej rodziny życie naprowadzić na włąściwe tory.
 
     
tymeka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-31, 14:49   

Zaprzestałam dalszych wizyt u psychologa, ponieważ miałam tam tylko mówić i mówić, co było dla mnie dosyć cieżkie, nie wiedziałam od czego zacząć, i jak skończyłam, czułam się jak taka mała dziewczynka która nie wie czego chce, i obgaduje męża. Nie otrzymałam żadnej pomocy. oprócz jednego zdania, że ze to chyba z mężem jest coś nie tak, i on potrzebuje pomocy a nie ja. I pani psycholog ze zdziwienie spytała czy jeszcze mimo tego chcę z nim być?
Jeszce przed tymi wizytami w trakcie tej krotkiej separacji gdy mąż wyprowadził się z domu byłam z męzem na takim spotkaniu z księdzem. To spotkanie zaplanowała teściowa razem z mężem. I mąż mnie namówił do tej rozmowy żebym się nawróciła i przyjęła do domu. Po tej wizycie czułam się tak strasznie, bo mąż najpierw opowiedział nasze życie i nasze relacje tak według siebie, czyli łącznie z tą krytyką mojej rodziny, i mnie przedstawił jako żonę zimną, która nie umie trwać w związku małżeńskim, a ja obok siedziałąm i to co słyszałam tak mnie blokowało że nie umiałam sie wypowiedzieć i wytłumaczyć, że większość z tego co przedstawiłł mąż jest właśnie tym co mnie najbardziej boli, że to wszystko mi wpiera na siłę, że mnie posądza że wszystko moja wina, że rodziców i pewne osoby łącznie ze mną widzi jako tych złych, którzy chcą go zniszczyć, a przecież to nieprawda, przecież nikt tak nie chce. wszyscy chcą żeby zapanował nad swoimi emocjami, żeby nie był taki wybuchowy.
A wogóle to dziwi mnie też to że tak zawsze krytykuje księży, a w sytuacji gdy nie może dać rady, gdy nie ma wpływu już na mnie, posuwa się do tego że idzie do księdza, prosi o pomoc, następnie dzwoni do mnie z żądaniem czy będę od dziś dobrą żoną łącznie z seksem, bo jeśli nie to nie wraca do domu, śpi pod kościołem, żeby ksiądz i ludzie widzieli jak traktują go w domu, że nie ma dla niego miejsca i musi na ulicy. I że będzie chodził prosił o pomoc tak długo, że ksiądz zrobi kazanie o nas i dowiedzą się wszyscy.
Dosłownie po tym wszystkim nachodzą mnie takie myśli że wszyscy razem z księdzem zaczną myśleć że naprawde opętał mnie szatan. Bo mąż o tym z księdzem też rozmawiał, i podobno ksiądz powiedział że to możliwe. Podawał nawet adres egzorcysty.
nie wiem co mam o tym myśleć........
Tylko że on nawet przedemną wypiera się tego jak mnie krzywdzi tymi awanturami, tymi nocami niewyspanymi, gdy mnie przytula bo ja ulegnę już , rozpłaczę się z bezsilności, on mówi że przecież nigdy mnie nie uderzył, żebym nie przesadzała za dużo i nie rozpowiadała głupot, ze tak naprawde to przydało by mi sie porządne potrząśnięcie.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-31, 15:48   

Tymeko, musisz przerwać tę zmowę milczenia, która w Tobie jest. Mąż nie ma problemu żeby mówić światu jak jest (wg niego), w ten sposób Tobą manipuluje, bo wie że zastraszona nie będziesz przedstawiać tego, jak Ty to widzisz.
Szukaj mądrego psychologa, szukaj grupy wsparcia, która doda Ci odwagi do tego, żeby otwarcie światu oznajmić "moja rodzina ma problem i potrzebuje pomocy, ja potrzebuję pomocy".... i nie wycofać się.

"Boże, użycz mi pogody ducha
abym godził się z tym czego nie mogę zmienić,
ODWAGI, abym zmieniał to co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego."

Pozdrawiam Cię gorąco!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-31, 17:22   

Stanisław1 napisał/a:
Powody tego stanu są dwa: Twój mąż jest alkoholikiem i świadomie odrzuca Boże miłosierdzie.

Pewny jesteś tego tak kategorycznego stwierdzenia?
bywalec napisał/a:
To nie ty masz bronić męża

Ty raczej masz pełne prawo ...ba ,nawet obowiązek udzielenia mu pomocy w ponoszeniu konsekwencji jego postaw i działań.
Jak??? A ujawnieniu manipulacji.W ujawnieniu przemocy,w ujawnieniu postaw i zachowań
tymeka napisał/a:
nachodzą mnie takie myśli że wszyscy razem z księdzem zaczną myśleć że naprawde opętał mnie szatan

Kobieto miła..........a co powiesz na to,że to są Twoje kreacje myślowe?
Bo co ktoś inny pomyśli...............masz na to wpływ???
tymeka napisał/a:
Bo mąż o tym z księdzem też rozmawiał, i podobno ksiądz powiedział że to możliwe. Podawał nawet adres egzorcysty

A czy aby napewno rozmawiał??
A czy nie kreuje?nie kłamie? by miec nad Tobą przewagę???
Jak Ci zaproponuje egzorcystę ,to bierz go pod ramię i wal do egzorcysty.................
wątpię czy pójdzie.......nawet żeby Ciebie zaprowadzić.

Wiesz na czym polega przemoc????

Na sterroryzowanej psychice...
Na utrzymywaniu w stałym zagrożeniu......
Na podsycaniu lęków.......
Na manipulacji......
Na dezawułowaniu osobowości......
Na wmawianiu bezwartościowości............
Na stwarzaniu atmosfery zagrożenia......
Na ciągłym działaniu na obiżenie poczucia wartości.......
Na tym ,że w zasadzie to ofiara jest skazana na kata.................

Dobrze że tu jesteś.
Masz szansę na "przejrzenie" się jak w lustrze w zwrotach innych ludzi.

A co jego rodzina na to????
tymeka napisał/a:
posuwa się do tego że idzie do księdza, prosi o pomoc, następnie dzwoni do mnie z żądaniem czy będę od dziś dobrą żoną łącznie z seksem, bo jeśli nie to nie wraca do domu, śpi pod kościołem, żeby ksiądz i ludzie widzieli jak traktują go w domu, że nie ma dla niego miejsca i musi na ulicy.

I jak sie z tym czujesz???

Wiesz jak sie to nazywa??
SZANTAŻ EMOCJONALNY.

Jak następnym razem tak zrobi to możesz mu śmiało odpowiedzieć:rób jak chcesz.

Mam prawie 100% pewność ,że to szntaż.To działanie na WZBUDZENIE W TOBIE POCZUCIA WINY..

Czytaj.....pisz............. i nie lękaj sie szukania pomocy.
Terapeuta.....psycholog............... a na początek forum.

Pogody Ducha
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-31, 18:32   

Nałogu,
nawet jeżeli nie jest, to ma ku temu zadatki. Zresztą jakie to ma znaczenie?
Tutaj chodzi o cierpienie Tymenki, nieważne czy spowodowane alkoholizmem męża, jego przemocowymi działaniami czy szantażem emocjonalnym.
Zastraszył Cię mąż Tymenko bardzo.
Ale nie lękaj się.
Jesteśmy z Tobą. Jak napisał mój Przedmówca: pisz o tym co Cię spotyka. To początek drogi ku wyzwoleniu.
Siły Ducha Świętego!
 
     
tymeka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-31, 19:31   

Dziękuję, chyba dzięki pomocy tu na forum czuje się trochę lżej, ....jakos spokojniej.
Pozdrawiam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9