Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
co mam robić? proszę o radę
Autor Wiadomość
jokina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 01:20   co mam robić? proszę o radę

Jestem 20 lat po ślubie. Maż niewierzący. W grudniu zeszłego roku mąż nagle się wyprowadził, zamieszkał u swojej mamy. Powiedział że chce wreszcie pożyć dla siebie, ma już dość poświęcania się dla rodziny. Byłam zaskoczona i załamana. Wiedziałam że ostatnio mamy problemy ale uważał iż winę za nie ponosi przede wszystkim mąż. Rok wcześniej na moją usilną prośbę kupiliśmy niewielki dom w stanie deweloperski. Mąż nie chciał głownie dlatego że trzeba było go wykończyć a dla niego to był wielki problem. W tym czasie stracił pracę więc wydawało mi się będzie miał czas zająć się domem. Mąż nie pracował ponad rok ale niestety nie zdążył z wykończeniem. Dni mijały, a ja byłam coraz bardzie na niego wściekła że nie ma szaf, schodów, itp. Te problemy dnia codziennego mnie wykańczały, nie potrafiła go zrozumieć, byłam niemiła. On czuł się niekochany. Błędne koło. Znalazł nową pracę. a w niej bratnią duszę. Na początku rozmowa, potem przyjaźń, zrozumienie ,a w końcu uczucie. Ja oczywiście o niczym nie wiedziałam. Po jego wyprowadzce wiele zrozumiałam, żałowałam, chciałam wszystko zacząć od nowa. Błagałam, prosiłam aby wrócił ale był nieugięty. W styczniu zamieszał u kochanki, mówiąc mi i dzieciom że mieszka w mieszkaniu kolegi który wyjechał My oczywiście wierzyliśmy. Do domu wpadał co 2 -3 dni. Pod koniec lutego nocowali u nas stolarze więc go prawie zmusiłam ażeby przenocował w domu bo ja nie chcę sama z nimi zostać. Po tej nocy zaczął częściej w domu bywać i nocować ale bardzo często "spotykał się ze znajomymi, imprezował. pił więc na noc nie wracał. Oczywiście takie zachowanie było bardzo niepokojące i kilka razy pytałam się wprost czy mnie nie zdradza. Kłamał a ja mu wierzyłam. Modliłam się, i z Bożą pomocą zmieniałam swoje postępowanie. Walczyłam o uzdrowienie małżeństwa. Pewnej niedzieli swoim zachowaniem doprowadził mnie do rozpaczy i poprosiłam "Boże zrób z nim coś aby zrozumiał swoje niewłaściwe zachowanie". na drugi dzień już się czuł fatalnie a za 2 tygodnie miał poważną operację. 2 miesiące zwolnienia, przymusowy pobyt w domu. Po operacji wzięłam urlop,opiekowałam się, było cudownie. Po powrocie do pracy mail od jego kochanki że chce się ze mną spotkać.Szok. Spotkałam się z nią, od niej dowiedziałam się że mają romans, że u niej mieszkał. Rozmowa z mężem. On kocha ja i mnie. Jest tam brakuje mu domu dzieci, jest dłuższy czas z nami tęskni do niej. Jest szczęśliwy tylko wtedy gdy może łączyć te dwa światy. Ja oczywiści mówiłam że nie akceptuję takiego małżeństwa, ale walizek mu nie wystawiłam. Trójka dzieci nadal o niczym od nas nie wie. To trwa już pół roku. Nie muszę pisać przez co przeszłam, jak się czuję. Pomaga modlitwa moja miłość do męża, spotkania z psychologiem. Wiem że muszę być stanowcza tak dalej żyć nie można. Kilka razy prosiłam go aby wybrał rodzina czy ona Dałam mu ostateczny termin do połowy listopada. On uważa że nie tedy droga do uratowania naszej miłości. Powinnam być cierpliwa, docenić to że przez ostatnie tygodnie bywał u niej znacznie mniej. Twierdzi że jemu też jest bardzo trudno, nie wierzy że ja się zmieniłam, boi się że jak z nią zarwie to nasze relację wrócą do stanu przed kryzysem. Ostatnio zrobiłam dla niego straszną rzecz powiedziałam o romansie jego mamie która nic nie wiedziała i rozmawiałam telefonicznie z 22-letnim synem kochanki. Mąż przeżył to strasznie powiedział że tyle kroków zrobiłam do przodu i przez te rozmowy wiele straciłam. Ale ja dalej nie chcę tak żyć. Z jednej strony widzę że małymi kroczkami najwięcej zyskuję ale z drugiej strony uważam iż "Miłość wymaga stanowczości". Proszę o radę i modlitwę. Co powinnam zrobić czy zgodnie z sugestią męża nie wymuszać od niego szybkiej decyzji. Co z dziećmi. One nie są już takie małe (lat 19.12.10). Boję się jak zareagują na prawdę, czy wybaczą tacie błędy. [/center]
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 03:04   

jokina,
Witaj na forum.
Dobrze,że dołączyłaś .
Nie jest łatwo dać jasną poradę co i jak, bo takich nie ma.
Masz rację,że miłość potrzebuje stanowczości i nie możesz trwać w trójkącie. To bardzo niszcząca sytuacja i nie daje żadnej szansy jego uczestnikom na uzdrowienie.
Musisz się jednak nastawić nie tylko na czasochłonność procesu uzdrawiania jak i na mniejsze czy większe porażki. Mąż jest osobą, chorą emocjonalnie i duchowo i jako takiego musisz go traktować. W terapii zdarzają się kroczki do przodu, a czasem do tyłu, jak to w przewlekłym stanie.
Ważne abyś w tym czasie zadbała o siebie, swój stan emocjonalny, zdrowie, relacje z Bogiem.
Zachęcam do spotkań w Ognisku, może masz jakieś blisko siebie?
Tu na forum będziemy Cie także wspierać tak jak będziesz potrzebowała. Pisz o wszystkim co Ci doskwiera.

Pytałaś co z dziećmi-myślę,że są już na tyle dorosłe,że same zaczną się domyślać prawdy, więc jeśli nie czujesz się na siłach to nie podejmuj z nimi tego tematu, ale może przez to wytrącasz sobie podporę bliskich. (Wiem,że obawiasz się ich reakcji, ale to obawa wszystkich, którzy przechodzą takie kryzysy. )
A co do ich oceny postępowania ojca to tego nie unikniesz i będzie ona zależna od postawy ojca, a także od tego jakimbył dla nich ojcem dotąd-od relacji jakie ich łączą.
NIe myśl o tym, tu musi zadziałać Twoje serce.

Życzę Ci wytrwałości i stanowczości w postępowaniu, a Bóg będzie Cię wspierał więc Mu zaufaj.

Tak sobie pomyslałam, że może dobrze by było rozejrzeć się dla Ciebie za jakąś terapią u psychologa? Albo może zacząć od rekolekcji?
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 09:33   

polecam ta ksiazke, w aukcji sa fragmenty ksiazki, poczytaj
autor Guzewicz tytul " malzenstwo na krawedzi"

http://allegro.pl/malzens...1885261164.html
 
     
jokina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 07:59   

Dziękuje Kingo za ciepłe słowo. Słusznie zauważyłaś że "mąż jest chory emocjonalnie i duchowo". Ja też od dłuższego czasu to zauważyłam i nieustannie namawiam go na wizytę u psychologa. Męża przerasta ilość obowiązków związanych z pracą, prowadzeniem domu, wychowaniem trójki dzieci. Mówi że czuje się psychicznie jak 60-latek, jest przegrany życiowo. Pracuje bo musi ale najchętniej poszedłby już na emeryturę. Przebywając u kochanki ( starsza od niego, dorosły syn) mąż odpoczywa, jest mu tam dobrze. Ma ciszę, spokój, miłe rozmowy, zrozumienie. brak obowiązków. A w domu - 3 hałasujących dzieci i listę zaległych rzeczy które powinien zrobić i która się ciągle wydłuża. To ja chciałam tyle dzieci i ten dom. Jemu wystarczył jeden syn i stare mieszkanie. Za to pragnął spokoju i czasu dla siebie. Niby wyraził zgodę na powiększenie rodziny i kupno domu ale jak twierdzi ja go do tej decyzji zmusiłam. Nie potrafił stanowczo powiedzieć NIE. Zbytnio nie angażował się w obowiązki rodzinne to co mogłam robiłam sama. Efekt był taki, że jak powiedziała mi psycholog to ja pierwsza zdradziłam męża ze swoimi dziećmi. Faktycznie po urodzeniu 2 młodszych dzieci mąż zaczął się czuć odsunięty, zazdrosny o czas który poświęcałam dzieciom. A mnie po prostu brakowało sił i czasu. Zaniedbałam relacje między nami. Teraz wiem że nie byłam dobrą żoną. Pomimo jego uwag że się oddalamy nie włączyła mi się czerwona lampka. Psycholog powiedziała ten romans to zwrócenie na siebie uwagi. A kochanka napisała mu w SMS "poprzez mnie chcesz odzyskać żonę" Chciałabym żeby to była prawda.
 
     
bogusia
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-31, 18:19   

jokina napisał/a:
Zbytnio nie angażował się w obowiązki rodzinne to co mogłam robiłam sama. Efekt był taki, że jak powiedziała mi psycholog to ja pierwsza zdradziłam męża ze swoimi dziećmi. Faktycznie po urodzeniu 2 młodszych dzieci mąż zaczął się czuć odsunięty, zazdrosny o czas który poświęcałam dzieciom. A mnie po prostu brakowało sił i czasu. Zaniedbałam relacje między nami. Teraz wiem że nie byłam dobrą żoną.

Ja bym zmieniła panią psycholog, bo ona nie ma prawa tak mówić jak mężowi było źłe to mógł się włączyć w opiekę nad dziećmi a nie tylko wymagać. Takie gadanie jest po to żeby winę zrzucić na Ciebie a jego uwolnić od ciężaru winy. I nie Ty coś zaniedbałaś tylko on zaniedbał bycie mężem i ojcem.
 
     
jokina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-10, 09:54   

Ja byłam bardzo zadowolona ze spotkań z psycholog. Ona nie zrzucała winy na mnie tylko starała się znaleźć przyczynę zdrady. Dzięki rozmowom z nią, polecanym książkom (dziękuję Landis kupiłam i przeczytałam „Małżeństwo na krawędzi”), czytając rady Sycharowiczek , zrozumiałam iż to ja przede wszystkim byłam tym (jak to ktoś ładnie na tym forum określił) palcem który popychał męża do zdrady. Nie chcę szukać i obwiniać męża że zaniedbał bycie mężem i ojcem . To do niczego dobrego nie doprowadzi. Staram się skupić i zmieniać swoje postępowanie. Widzę że to przynosi pożądane efekty. Wcześniej za dużo czasu poświęcałam dzieciom, przez co mąż czuł się w rodzinie obco. Psycholog uświadomiła mi iż nie muszę być super matką nie muszę tyle czasu poświęcać ich opiece. One są na tyle duże (najmłodsza prawie 10 lat) że faktycznie radzą świetnie sobie bez nadopiekuńczej mamusi. Ważniejsze teraz jest ratowanie małżeństwa. Teraz dużo czasu spędzam z mężem, razem odpoczywamy, rozmawiamy, mąż ma wreszcie mnie dla siebie. Widzę jaką sprawia mi i jemu to przyjemność. Ja oczywiście mam czasami wyrzuty sumienia że zaniedbuję dzieci. Ale staram się ze sobą walczyć.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-10, 18:44   

Witaj, miło czytać. :-D Pozdrawiam z modlitwą.
 
     
jokina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-11, 22:34   

Naprawdę nie wiem co dalej robić. Niby między nami jest coraz lepiej, ale mąż nadal się z nią spotyka. W ciągu ostatnich tygodni niby coraz rzadziej i najważniejsze nie nocuje u niej , ale nadal tkwimy w trójkącie. Dzisiaj znowu powiedziałam mu że dłużej nie wytrzymam, przypomniałam mu o terminie 15 listopada jaki mu dałam aby wybrał ja czy ona. On nadal twierdzi że "to nie jest tak proste jak zgaszenie światła". Nigdy nie mówi mi że próbuję z nią zerwać, tylko ciągle mi przypomina że prawie cały czas jest ze mną, że między nami jest coraz lepiej. Nie wiem jak powinnam dalej postępować. Bardzo boję się iż brakiem cierpliwości i zmuszaniem go ostatecznej szybkiej decyzji wszystko co osiągnęłam stracę. W styczniu cały miesiąc u niej mieszkał, później jak mówił miał dwa domu, teraz spotyka się z nią ok raz w tygodniu. Gdybym nie czytała "Miłość wymaga stanowczości" nie miałaby tyle wątpliwości. Pewnie cierpliwie, pomimo okropnej zazdrości, czekałabym aby mąż podjął w swoim czasie decyzję. Czasami nachodzi mnie ogromna ochota skontaktować się z nią, poruszyć jej serce i przypomnieć że rozbija małżeństwo i krzywdzi mnie i nasze dzieci. Wcześniej w czasie wakacji, kilka razy dzwoniłam lub pisałam do niej. Wiem że ją to strasznie dołuje, kiedyś po takiej ode mnie wiadomości kilka dni nie chodziła do pracy tylko płakała. Moja teściowa, której bardzo zależy na naszym małżeństwie również chce do niej zadzwonić. A jak ona zadzwoni to nie będzie taka grzeczna jak ja. Ostro powie jej co myśli o kobietach które rozbijają sakramentalne małżeństwa, chce postraszyć ją iż przyjdzie do jej pracy i przy wszystkich zrobi jej awanturę. Ja ją jednak wstrzymuję, gdyż wydaje mi się iż nie jest to dobre rozwiązanie. Tak jak wcześniej pisałam pod koniec października rozmawiałam telefonicznie z synem kochanki. Powiedziałam mu całą prawdę o postępowaniu jego mamy, m.in to że od maja wie i akceptuje że żyje w trójkącie i rozwala małżeństwo. Mąż mi ostatnio z żalem powiedział iż przeze mnie relacje jej z synem się bardzo popsuły. Może nie powinnam, ale wcale mnie to nie zmartwiło, niech wie że syn nie pochwala jej związku z żonatym mężczyzną, ojcem 3 dzieci. Cały czas nie mogę pojąć iż ona jest ponoć wierząca, chodzi do kościoła na Mszę Św. Wczoraj mąż mi powiedział iż w poniedziałek na 8 rano idzie do psychologa. Bardzo mnie to ucieszyło. Modlę się z całego serca aby trafił na porządnego człowieka który mu pomoże uzdrowić siebie i małżeństwo. Właśnie o tej samej porze w poniedziałek minie pół roku jak dowiedziałam o tej trzeciej. Proszę wspierajcie mnie dobrymi radami i modlitwą abym potrafiła udźwignąć mój krzyż.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-12, 19:15   

jokina napisał/a:
Dzisiaj znowu powiedziałam mu że dłużej nie wytrzymam, przypomniałam mu o terminie 15 listopada jaki mu dałam aby wybrał ja czy ona.

A jesteś gotowa na jego wybór?Jak bedzie to "ona"???
 
     
jokina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-14, 08:58   

Wydaje mi się że tak. Tak dużo naczytałam się iż w takiej sytuacji należy być konsekwentnym iż nie widzę innego wyjścia. Zdaję sobie sprawę że będzie mi psychicznie bardzo trudno. Tak jak pisałam wcześniej dzieci nic nie wiedzą, teraz na zewnątrz jest super, oni od kilku miesięcy widzą kochających się rodziców więc dla nich to będzie szok. Jeśli mąż nie będzie chciał z nią zerwać to poproszę go aby się wyprowadził. Raczej nie będzie chciał, więc planuję ja się wyprowadzić do jego mamy i zerwać z nim kontakt osobisty tzn. nie spotykać się i nie rozmawiać telefonicznie. Kontaktować się tylko poprzez maile i sms-y. Oczywiście powiem mu że jestem nadal jego żoną, kocham go i czekam na niego ale tylko pod warunkiem iż skończy znajomość z tą trzecią. W tej sytuacji uważam że dzieci powinny poznać prawdę . I tego się boję najbardziej. Mąż jest teraz na swojej pierwszej wizycie u psychologa, może to spotkanie coś zmieni. Jeśli okaże się iż jest nadzieja na łagodniejsze rozwiązanie kryzysu to jestem otwarta i termin 15 listopada może ulec zmianie.
Wydaje mi się że po „ludzku” to już wszystko zrobiłam. Jeśli wybierze ją to będę ciągle przypominała sobie słowa "bądź wola Twoja". Teraz wszystko w rękach najwyższego.

[ Dodano: 2011-12-05, 10:59 ]
Chyba nasze małżeństwo jest na dobrej drodze. Mąż mamie powiedział że wybiera mnie, tej trzeciej przyznał się że nasze relacje się poprawiły i zostaje z rodziną.Był 2 razy u psychologa, ale psycholog go odesłał do mediatora rodzinnego. Ja oczywiście się bardzo cieszę z tego wszystkiego ale uważam że moja ciężka praca nad sobą się nie skończyła. Przez ostatni rok żyłam pod ciągłym zagrożeniem utraty męża. To zagrożenie plus łaska od Boga powodowało że się zmieniłam, byłam zdecydowanie inną, lepszą żoną. W obecnej sytuacji boję się czy nadal potrafię wytrwać w moich postanowieniach, czy te zmiany będą trwałe. Przetrwałam najcięższą fazę kryzys dzięki modlitwie, opiece Najwyższego. Mimo że czynnie nie uczestniczyłam w życiu forum i sama długo nie dokonałam wpisu rady dawane innym zdradzonym żonom bardzo mi pomogły. Dziękuję wszystkim którzy swoim słowem, radą, pocieszeniem, modlitwą pomagają nam - zdradzonym. Czytają te mądre słowa mam często wrażenie że nie pochodzą one od człowieka tylko od samego Boga.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8