Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
zgubiłam się
Autor Wiadomość
aniagkoszalin
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-27, 19:50   zgubiłam się

Mam na imię Anna i piszę do was po długim milczeniu.
. Mam wrażenie że tonę ,tracę wiarę i kompletnie czuję się pogubiona. Z całego serca proszę o pomoc modlitwę za mnie.
wiem że Bóg doświadcza i na tym buduje się wiara.
Ale pękło we mnie i pogubiłam się.
od 11 lat jestem mężatką, mam 2 dzieci 9 i 6 letniego syna. i od samego początku były problemy małżeńskie. Mąż zdradzał mnie , z 16 latka (sprawa miała być w sądzie) i w internecie i nie tylko szukał. Zostawił mnie z 2 dzieci ja byłam bez pracy i po pół roku przyjęłam go. Poszedł na tiry bo wpadł w ogromne długi . prosiliśmy ale nie widział innego wyjścia. W listopadzie odszedł ponownie mówiąc że nie potrafi mnie kochać i tak też powiedział dzieciom. byłam z nim w poradni katolickiej ale mąż zamknięty nie chciał dialogować. Tak że niby z nim było , mówił że to depresja i trafił na leczenie zamknięte do psychiatryka.Byłam wezwana na rozmowę z lekarzami i powiedzieli że mąż ma zaburzenia emocjionalne i żebym już więcej go nie wpuszczała do swojego życia i dzieci. Mąż zostawił mnie bez słowa bez pieniędzy i wyjechał. chciałam do sądu iść , miałam papiery gotowe o separację ale ksiądz który był na naszym ślubie obecny mój proboszcz , poprosił abym weszła w duchową separację. odcięłam się więc i leczyłam . Powiedział też żebym poszła do sądu biskupiego i byłam na rozmowie. teraz w listopadzie byłam umówiona na złożenie papierów. A dla dzieci i dla mnie był to jakiś koszmar.
Póżniej okazało się, po tym jak syn znalazł tatę na nk jak przytula inną panią ,okazało się że zamieszkał z kobietą młodszą o 10 lat i jej 2 małych dzieci. Zapytany czy te małe dziecko jest jego powiedział że tak .
było to kłamstwo ,ale we mnie pękło
Jakaś miara w moim sercu i psychice się przelała
Sama zaczęłam tonąć.
Zaczęłam szukać chwili zapomnienia u np przyjaciela mojego , który mnie odtrącił też ,bo nie chciał ze mnie zrobić kochanki. Więc napatoczył się jego dobry kolega i od 8 miesięcy znalazłam sobie odskocznie. Popadając w depresję chyba.
Dziś chcę z tym skończyć ale boli ,że kochanek okazał się do dupy i ma mnie gdzieś.
A na to wszystko ze 2 miesiące temu mąż poprosił że chce wrócić. Stara się na tych zgliszczach znowu trwać ,jeżdzi na tirach bo z nią narobił jeszcze większe długi. po tej kobiecie miał jeszcze przez 3 miesiące inną i nagle mówi,że przemyślał ,że jesteśmy sakramentalnym małżeństwem i nie ułożymy sobie z innymi życia. i że on wie że to jego wina.
A ja
A ja mam taki mętlik że wariuję
Nie wiem czego ja chcę
dzieci pragną taty ale ja nie mam zaufania
wstyd przed rodziną i ludżmi i tak się śmieją że do tej pory nie mam rozwodu.
męża nie przyjęłam dałam 2 miesiące na zastanowienie ale do sądu biskupiego i tak sprawę miałam dać.
Każdego dnia o 15 mamy wspólnie chociaż ojcze nasz zmówić razem choć na odległość przez te 2 miesiące. I daje sygnał z zagranicy żeby przypomnieć mi o modlitwie.

piszę chaotycznie ale nie wiem już co robić
wpadam chyba w depresjię nic mnie nie cieszy
proszę chyba przede wszystkim o modlitwę ale chyba i jakąś radę bo ja sama nie mam siły na modlitwę. co się ze mną porobiło. 11 lat byłam wierna i trwałam a teraz nie umiem wyjść z romansu chorego jeszcze bardziej niż moje małżeństwo.
jestem przerażona
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-27, 20:42   

Uff....pogmatwaliście sobie to zycie strasznie.
Aniu...na poczatek...

męża nie przyjęłam dałam 2 miesiące na zastanowienie ale do sądu biskupiego i tak sprawę miałam dać.

...i co?...dałas?....co się zmieniło od tamtej pory?
Co zrobiłas,co zamierzasz?
Chyba dwa miesiące mija?
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-27, 20:47   

Witaj,

Cytat:
Każdego dnia o 15 mamy wspólnie chociaż ojcze nasz zmówić razem choć na odległość przez te 2 miesiące. I daje sygnał z zagranicy żeby przypomnieć mi o modlitwie.

Podoba mi sie ten pomysł, piekny. :-)

Cytat:
nagle mówi,że przemyślał ,że jesteśmy sakramentalnym małżeństwem i nie ułożymy sobie z innymi życia. i że on wie że to jego wina.

maz przejrzał na oczy...wazne zeby za slowami szły czyny jego

dobrze ze zaczęlaś się leczyć jak piszesz, potrzeba teraz duzo spokoju, wsparcia, modlitwy, wzajemnego przebaczenia

moze rekolekcje dla malzenstw jak maz wroci..bedzie to jakaś szansa

Dolaczam Was do modliwty Aniu. Z Bogiem
 
     
aniagkoszalin
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-27, 20:50   

dopiero się zaczęły te 2 miesiące.
mój proboszcz proponował nadal separacjię żeby nie zbliżać się do męża i dać normalnie tak jak planowałam sprawę do sądu biskupiego
mąż jednak odzywa się co dzień na gg a jak jest na miejscu to i co dzień był u mnie i dzieci, bo nagle chciał pomagać przy obowiązkach
i masz rację ,pogmatwane to
i nie wiem co dalej w tym właśnie problem że mam mentlik

[ Dodano: 2011-10-27, 20:55 ]
mąż miał mnie za osobę bliską Boga , modlącą się. I to prawda ,przez te lata ratowało mnie to przed załamaniem.
tylko ,że we mnie pękło.
przyznałam się mężowi ,że i ja nie byłam mu wierna ,ze nie jestem z kamienia i nie przetrzymałam.
mówi,że w takim razie jest mu łatwiej przede mną , bo uważał się za gorszego.
i nadal chce być mężem moim
a ja nie wiem czy można mu już wierzyć
mam paraliż
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-27, 21:49   

dobrze ze zaczęlaś się leczyć jak piszesz

...właśnie nie bardzo rozumie,ale wydaje mi sie,że nie, ze leczyła sie kiedyś...
Czy kontynuujesz leczenie Aniu?

Pytałam ,czy załozyłas sprawę....
Rozumie,że poki co nie....i dobrze,bo jakże mozna podejmować tak poważne decyzje w stanie w jakim jestes?
Pogubiłaś sie, nie wiesz co dalej, masz mętlik ,wariujesz...więc?
Jak dla mnie jedyna poważna decyzja na ten czas,to zrobić porządek ze swoim życiem.
Spowiedź,jakaś terapia...leczenie,bo jeśli jak sama twierdzisz wpadasz w depresje to takowe konieczne.

Co do męża...niewiem,ale może w końcu przejrzał na oczy,może zrozumiał.
Skoro dałaś mu 2 miesiące na zastanowienie,to daj tak naprawde....jaki ma sens ten biskupi sąd.
Po za tym....zastanowienie swoja drogą,ale to nie wystarczy.
Terapia obowiązkowa.

Oboje macie bardzo duzo do zrobienia.

nadal chce być mężem moim
a ja nie wiem czy można mu już wierzyć
mam paraliż


Rozumię watpliwosci co do zaufania,ale czy Ty sama chciałabys aby był Twoim mężem?
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 08:22   

Cytat:
mój proboszcz proponował nadal separacjię żeby nie zbliżać się do męża i dać normalnie tak jak planowałam sprawę do sądu biskupiego

Aniu, a Ty piszesz o dwóch m-cach... Najpierw przemyśl, czy powrót będzie dobry dla Ciebie i Twoich dzieci (wracał już wiele razy), tu warto wziąć mocno pod uwagę opinię Proboszcza, może psychologa, bo pogubiłaś się...
Uważam, że jeśli powrót to na pewno nie za dwa m-ce, ale dwa ...lata.

Jeśli"sparaliżowany" chce pomóc choremu inaczej, efekt bardzo wątpliwy. Aniu, zadbaj póki co o siebie... Tylko o siebie ...i dzieci oczywiście :-) .
Modlitwa wspólna - piękne to... Może zapowiedź lepszego, ale nie dziś, jutro... Gdzieś w dalekiej przyszłości.
 
     
Elżbieta1974
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 08:36   

POd Twoją obronę uciekamy się Święta Biozą Rodzicielko,
naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych.....
 
     
aniagkoszalin
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 22:08   

macie rację w tym, że trzeba czasu ,bo mam ogromny bałagan. Czasem myślę sobie ,że dlaczego takie doświadczenia i tak długo one trwają bez rozwiązania.
Jakby Bóg milczał. I czekał aż się załamię i upadnę.
Zaczęłam od powiedzenia sobie ,że nie chcę mieć kochanka i chcę się z tego wyleczyć.
Wczoraj miałam koszmarny dzień, ale dziś jest lepiej. Wstałam rano i odmówiłam jutrznię , którą od momentu mojego załamania odłożyłam na półkę a modliłam się od wielu lat niby.
,Poszłam do pracy i nie myślałam tyle o nim. mam nadzieję ,że dam radę a zacznę od modlitwy. Może nieporadnej ale cieszę się że chcę znów.

Co chodzi o męża ,to nie jestem wstanie podjąć decyzji, bo macie rację, nie jestem pewna czy to dobre dla mnie i dzieci wpuścić go. Nie tylko ja potrzebuję uleczenia ale i on.
A mąż myśli ,że wróci i damy radę. Ja już tak nie myślę, choć powiem teraz najbardziej szczerze jak potrafię.
Chciałabym mieć męża, ojca dla dzieci i nie czuć tej samotności w obowiązkach i czuć się bezpiecznie w codzienności i liczyć na pomoc mężczyzny.

Mąż nie wzbrania mi iść do sądu biskupiego , bo ja powiedziałam mu ,że nie idę po unieważnienie tylko prosić o rozeznanie Kościół ,w sprawie naszego sakramentu małżeństwa.

17 listopada jadę na rekolekcje i chcę tam zastanowić się , co mam dalej Boże robić?

cieszę się , bo od dawna nie miałam choć odrobiny ulgi w sercu, a dziś odrobinę jest dzięki Bogu lżej.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 22:18   

aniagkoszalin napisał/a:
Zaczęłam od powiedzenia sobie ,że nie chcę mieć kochanka i chcę się z tego wyleczyć.
To pierwszy krok, ale to dużo za mało. Własnymi siłami - możesz nie dać rady, często tak się dzieje. Powiedz to teraz Bogu- to ważne - na spowiedzi. Proś o to by Bóg wziął to od Ciebie, że Ty tego nie chcesz, ofiaruj to, oddaj ten grzech.... i czekaj. Bóg będzie działał. Uwierz mi - najszybsza to Droga, i skuteczna. Sprawdzone :-)
 
     
aniagkoszalin
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-28, 22:33   

Ja przez te 8 miesięcy nagabywania faceta, nie zrezygnowałam ze spowiedzi i robiłam to nawet czasem co 2 dzień i szłam do komunie i upadałam i znów szłam do spowiedzi. Czasem miałam tygodnie gdy coś mi mówiło że to okropne co robię,że spotykam się z mężczyzną a póżniej biegnę do spowiedzi.
Może ktoś powiedzieć ,że nie miałam mocnego postanowienia poprawy i to prawda.
Ale była to jedyna nić, dzięki której wierzyłam i mówiłam Bogu ,tak jestem słaba , nie potrafię sama i prosiłam o ratunek.
A jednocześnie przestawałam, sądzić męża. Nie jestem inna. Jestem słaba, pomimo ,że przez 11 lat byłam wierna mężowi, to weszłam w to co on, gdy pękło we mnie ,bo wydawało mi się że więcej nie zniosę.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-29, 01:48   

aniagkoszalin napisał/a:
Jakby Bóg milczał. I czekał aż się załamię i upadnę.

Witaj,
nic z tych rzeczy :mrgreen: Bóg nigdy nie czeka na nasz grzech, ale nasza słabość ufnie Mu powierzona wyzwala kaskady Miłosierdzia. A milczy, bo może czeka aż pozwolisz Mu działać, dopóki sama kreujesz swój dzień On jest przy Tobie i pomaga wstać po upadku, ale na siłę nie przejmie kierownicy. Sama Mu ją oddaj, a zobaczysz, że odczujesz ulgę. Nic nie planuj i nie kreuj tylko ufnie przyjm co dzień przyniesie i dziękuj Jezusowi za prowadzenie i proś by prowadził Cie dalej. Ja tak robię, ale za posrednictwem Maryi i choć czasem jest trudno to działa niezawodnie, potykam się gdy zapominam i chcę znów sterowac sama.
"(31) Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać?
(32) Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
(33) Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
(34) Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
(Ew. Mateusza 6:31-34, Biblia Tysiąclecia)
Powyższy cytat nie dotyczy tylko spraw materialnych. :mrgreen:
Oddając Bogu stery życia mamy najwiekszą szansę na uporządkowanie wszystkich jego sfer :-D
 
     
aniagkoszalin
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-01, 22:50   

dlaczego tak trudno mi oddać się pod opiekę Jezusowi. Choć każdego dnia staram się prosić o pomoc w tym to mam z tym ogromne trudności.
Nie wiem jak wyciszyć w sobie żal i rozczarowanie. Choć chcę wierzyć ,że wszystko co się wydarzyło w moim życiu jest dobre ,to jednak moje emocje po 11 latach sakramentu małżeństwa, nie pozwalają mi się cieszyć. I gonię za ułudą szybko.
Strasznie mi ciężko. Bardzo jestem zmęczona tym smutkiem z którego nie potrafię o własnych siłach wyjść . A modlitwa dla mnie jest też ciężka.
Chciałabym się cieszyć z tego co mam i z tego czego nie mogę mieć.
Przerosły mnie te doświadczenia
A powrót męża wydaje mi się po tym wszystkim po ludzku nie możliwy.
Samej też mi ciężko a dzieciom przez to jeszcze bardziej.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-02, 01:00   

aniagkoszalin napisał/a:
każdego dnia staram się prosić o pomoc w tym to mam z tym ogromne trudności.

Witaj,
wszystkie początki są trudne, nawet zaufanie Bogu, ale się nie przejmuj tylko proś o ufność. Bóg nie zostawi modlitwy bez odpowiedzi, poczujesz to w sobie. To zależy tylko od ran jakie w sobie nosisz, ale poczujesz na pewno.
aniagkoszalin napisał/a:
Nie wiem jak wyciszyć w sobie żal i rozczarowanie

Zostaw to Bogu. Jezus sam uzdrowi to co chore i poranione w Tobie. Wyciszenie przyjdzie od Niego, nie bedzie Twoja zasługą tylko wynikiem zasklepiania się ran pod działaniem Miłości Miłosiernej.
aniagkoszalin napisał/a:
Choć chcę wierzyć ,że wszystko co się wydarzyło w moim życiu jest dobre ,to jednak moje emocje po 11 latach sakramentu małżeństwa, nie pozwalają mi się cieszyć.

Powierz ten problem Jezusowi, to odczucie nieodłącznie jest powiązane ze zranieniami jakie w sobie nosisz. Radość przychodzi , gdy rany stają się mniej dokuczliwe i znajdujesz w Bogu ukojenie swojego bólu.
aniagkoszalin napisał/a:
Strasznie mi ciężko. Bardzo jestem zmęczona tym smutkiem z którego nie potrafię o własnych siłach wyjść . A modlitwa dla mnie jest też ciężka

A może rozmowa z kapłanem by pomogła? Możesz poszukać kapłana -psychologa, wtedy bedzie Ci łatwiej i na duchu i psychicznie. Ten smutek może być wynikiem stanów depresyjnych, a wtedy dobrzeby było ustalić ich przyczynę.
aniagkoszalin napisał/a:
powrót męża wydaje mi się po tym wszystkim po ludzku nie możliwy.

Zostaw to wszystko Jezusowi i Maryi wszak dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a wiara przenosi góry. :mrgreen:

Uzdrowienie serca, wspomnień, psychiki czy ciała to proces i każda osoba zdrowieje w swoim tempie. Trzeba stosować kurację jaką przepisze lekarz i czekać ufnie na efekty. Lekarstwa, na każdy organizm działają inaczej, więc nie martw się tylko daj sobie czas. Ducha leczy się na tych samych zasadach co ciało- diagnoza,kuracja, rekonwalescencja, ale lekarzem jest tylko Jezus.
Postaraj się skorzystać ze wszystkich możliwych form pomocy jakie Ci są dostepne, Sakramenty Św.,rekolekcje, wspólnota Sychar, wspólnoty modlitewne, psycholog, może lekarz internista ( czasem stany depresyjne spowodowane są niedoborami mikroelementów lub jakimś stanem chorobowym- dobrzeby zrobić podstawowe badania, jesli to trwa dłuższy czas ), grupy wsparcia-przyjaciele.
 
     
aniagkoszalin
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-02, 08:36   

czuję że masz rację ,że trzeba czasu. Mi brakuje już cierpliwości , a niby minął tylko rok od wyprowadzki męża. To że chce wrócić to rok temu moje myślenie było inne a dziś z dystansu zobaczyłam chorego człowieka. Przez ten czas zobaczyłam też jak z powodu swoich słabośći ,potrafię odwracać się szybko od Boga.
No i dzieci, które tak bardzo chcą żeby tata spał w domu. Patrzą na mnie a mi serce pęka.
Myślę,że ja już nie mam wyboru bo albo zaufam albo zacznę po ludzku kombinować.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8