Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Swięć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja....
[ Dodano: 2011-10-18, 14:21 ]
Kochana Tysiu specjalnie dla Ciebie przesyłam tekst pslamu, który znalazłam tu na forum
/dziekuję Agacie za ten tekst/
g
Cytat:
Zmiłuj się nade mną, Boże
bo depczą mnie ludzie,
cały dzień gnębią mnie walką.
Cały dzień depczą mnie wrogowie
I wielu mnie zwalcza.
Ku Tobie wzbudzam mą ufność
ilekroć ogarnia mnie trwoga.
Ja bowiem wśród lwów przebywam
co pożerają synów ludzkich.
Ich zęby to włócznie i strzały
a język jak miecz ostry.
Wznieś się, Boże, ponad niebiosa,
nad całą ziemią Twoja chwała!
Zastawili sidła na moje nogi
I bardzo mnie udręczyli;
Dół dla mnie wykopali,
lecz sami wpadli do niego.
Gotowe jest serce moje, Boże,
gotowe jest moje serce.
Chcę grać i śpiewać.
Obudź się, siło moja,
obudź się liro i cytro,
a ja obudzę jutrzenkę.
Sławić Cię będę, Panie, pośród ludów,
będę Ci grał wśród narodów.
Bo łaska Twoja wielka aż do nieba,
a Twoja wierność sięga obłoków.
Wznieś się, Boże, ponad niebiosa,
Nad całą ziemią Twoja chwała!
Ps 57 (edycja św Pawła)
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-18, 14:35
Droga Tysiu :) ściskam całym sercem ...
Niech Pan błogosławi Tobie i Twoim bliskim...szczególnie pokojem ducha...
Proszę Was bardzo o modlitwe bo znowu upadam i niemam siły.Rozmawiałam dzisiaj z męzem wdałam się w niepotrzebną dyskusje. Rozmawiam znim bo zawsze mam nadziej ze zmieni zdanie,ze wróci dzisiaj kolejny raz tym zagrał.A ja jestem zła na siebie ze chociaz przez sekunde mu uwierzyłam. Jestem na tyke głupia i naiwna.Wyparł się dzieci,rozwód chce kupic,usłyszałam tyle okropnych słow.Chciał mnie zdołowac i wymusic na mnie rozwód. Proszę o modlitwe ...........
Pozdrawiam Tyśka
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-22, 18:57
Pod Twoją obronę....
Tysiu, przytulam!
smutnamała2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-22, 19:12
uciekamy się Święta Boża Rodzicielko.....
Smutne to bardzo i okropnie przykre.....
wytrwałości i pogody ducha życzę gorąco
Stanisław1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-23, 19:43
Witam serdecznie!
Wyczytałem w Twoim wątku takie oto słowa:
"Niezgoda na rozwód powoduje wzrost agresji u tej drugiej strony, budzi gniew, nienawiść, nawet poczucie skrzywdzenia (taki paradoks, on porzuca, a czuje się skrzywdzony). Jednocześnie zamyka drogę pojednania, bo druga strona nie jest w stanie przyjąć możliwości powrotu, wybaczenia."
Tak, to prawda niezgoda na rozwód wyzwala w drugiej stronie takie właśnie uczucia. A wiesz dlaczego? Bo dążenie do rozwodu za wszelką cenę to objaw choroby duszy, bunt przeciwko Bożemu Planowi Zbawienia, jaki Dobry Pan przygotował dla każdego, kto wstępuje w sakramentalny związek małżeński. Stąd takie właśnie objawy.
Dalej będę jednak polemiczny, ja na rozwód się nie zgodziłem. Moja Żona wycofała pozew. Od tamtego czasu, nasza relacja normalnieje. Nie ma już złości, agresji, przekleństw, szantażów. A były. A bolały. Bardzo.
Ale się nie ulęknąłem. Kiedy Żona zapytała, co napisałem w odpowiedzi, pomimo potężnej guli w gardle powiedziałem zwięźle i treściwie,że ją kocham.
Mieszkamy osobno, rozmawiamy rzadko, ale pielęgnuję te rozmowy i wierzę, że moje stanowcze NIE przyczyni się do zdrowienia Mojej Żony i że w żadnym przypadku nie wyklucza możliwości nie tyle powrotu co zbudowania od nowa relacji opartej na miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.
Twój sprzeciw ma znaczenie, bo jak staniesz przed Panem Bogiem w dniu sądu, poczujesz niewysłowioną dobroć i pokój.
Odwagi, jestem z Tobą w modlitwie!!
Tyśka [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-24, 23:36
Witam
Dziękuję za odpowiedz. Mój mąz niedosc ze niewyca pozwu to wydzwania i mnie dreczy zebym się zgodziła na rozwód.
Uwaza ze mój sprzeciw podyktowany jest jedynie zemsta i niemoze zrozumiec ze go kocham mimo wszystko bo jak ja po tym wszystkim mogę go kochac.I jak go kocham naprawde tak jak mówie to mam dac mu dowód miłosci w postaci rozwodu.Mam nadzieje i modle się o to zeby kiedys zrozumiał co mną naprawde kieruje chociaz nieukrywam ze rózna mną targają uczucia.Człowiek jest tylko człowiekiem i nieukrywam ze mnie to boli i rani.
bogusia [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 15:51
Witam. Mój mąż też mi wmawiał że ja jestem wszystkiemu winna że on musiał sobie znaleźć kochankę i że jeżeli go kocham to powinnam chcieć żeby był szczęśliwy i że ograniczam jego prawo do wolności a w ogóle nie przyjmował że ja też mam jakieś prawo do wolności. Bo oni są zaślepieni, ci którzy odchodzą widzą tylko swoje racje. I też się przestał kontaktować z dziećmi bo nie akceptują jego kochanicy. Tysia, teraz trzeba zacząć myśleć o sobie, Twój mąż jest zamknięty na wszelkie racje, każdy sprzeciw traktuje jak atak bo mu stoisz na drodze, to Ty się tym nie przejmuj, on nie jest wart żeby go kochać i zacznij żyć dla siebie i dzieci już bez niego.
Alda [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-25, 20:17
Ja temat rozwodu mam za sobą i przed sobą równocześnie. Już raz nie wyraziłam zgody na rozwód i wtedy sąd oddalił pozew. Czułam dokładnie to samo co teraz ty czujesz. Tylko, że ja miałam niezbity dowód sms-y męża które jasno mówiły że istnieje między nami pewna wieź. Trochę dziwna więź, bo mąż pisał do mnie sms-y o treści erotycznej. Sąd postanowił dać nam jeszcze jedną szansę. Od tego czasu minęły 3 lata sytuacja wogóle się nie zmieniła. Nadal jest jak było. Razem nie jesteśmy, a sms-y i telefony pozostały. Wczoraj dowiedziałam się że mąż jest z kochanką mieszka z nią i jej dzieckiem. A ode mnie chce seksu. Chore to jest wiem. Ale wiem również, że nie długo znów stanę przed perspektywą rozwodu i tym razem ... nie dam już rady stawiać oporu. Niech ma co chce... ja już nie mam siły.
Stanisław1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-26, 19:56
Witaj Aldo!
Rozumiem Cię, bo też nie miałem siły walczyć i w stanie choroby duszy zgodziłem się na rozwód na który nalegała Żona.
Spojrzyj proszę na Męża jako na człowieka pogrążonego w stanie choroby, jaką jest uzależnienie od seksu.
Módl się za Męża, proś Ducha Świętego o siłę.
Nie ustawaj.
Odwagi:)
Alda [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-27, 09:13
Tylko, że to tak bardzo boli...
Odzyskałam już równowagę po tym wszystkim co się wydarzyło... a teraz wszystko znów powróciło.
Jak on moze tak postępować... oszukuje i ją i mnie. Czy w takiej sytuacji jest jakakolwiek możliwośc uratowania związku. On najwyraźniej chce trzymać dwie sroki za ogon. Tylko w tym jego układzie ja mam być kochanką, a kochanka żoną...
Prosze pomóżcie bo oszaleję...
Stanisław1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-27, 19:51
Aldo,
oczywiście, że w tej sytuacji jest możliwość uratowania związku. W każdej, nawet najbardziej skomplikowanej sytuacji jest taka możliwość. Wygląda na to, że w Waszym związku to Ciebie Pan Bóg wybrał na ratownika Waszego małżeństwa.
Droga to trudna i bardzo bolesna, ale ja też jej doświadczam i wierz mi, można nią kroczyć.
Aby nie oszaleć nie można za dużo o tym myśleć, Aldo. Spróbuj uporządkować siebie, wrócić do stanu równowagi, w którym byłaś ostatnio. Jak? Najlepiej poprzez silną więź miłości z Bogiem, poprzez sakramenty, spotkania z bliskimi, którzy będą Cię wspierać i dodawać sił. Terapii osobiście nie zalecam, ponieważ z doświadczeń wiem, jak bardzo może ona dodatkowo poranić i utrudnić drogę do pojednania. Oczywiście nie mówię tutaj o terapii chrześcijańskiej:)
Męża na razie zostaw. To naprawdę dobry i sprawdzony sposób. Módl się za niego. Polecam modlitwę o "przemycie oczu".
Zajmij się sobą, tym co naprawdę lubisz, co zawsze sprawiało Ci radość, odszukaj te rzeczy, momenty.
Będzie dobrze! Nie ma innej opcji!
Pogody Ducha:)
Alda [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-27, 20:51
Nie mogę myśleć o niczym innym jak tylko o nich. Jak razem mieszkają, jak im dobrze, jak mój mąż zajmuje się dzieckiem kochanki. A nasz syn tęskni, wyczekuje telefonu pd taty... tak mi żal naszego dziecka.jestem zła na siebie, że nie mogę zapewnić mu rozwoju w pełne rodzinie. To mnie najbardziej boli.
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-27, 21:03
Alda napisał/a:
jestem zła na siebie, że nie mogę zapewnić mu rozwoju w pełne rodzinie.
Powiedz to sobie i Bogu kilka razy:
"Boże, użycz mi pogody Ducha, bym godziła się z tym, czego nie mogę zmienić"
A co można zmienić? Można poprosić Boga o siłę, radość, miłość - tę Bożą - bo to wszystko możesz najpierw mieć, by potem pokazać i dać synowi. A syn teraz i potem na całe życie będzie czerpał z tego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.