Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moje przemyślenia
Autor Wiadomość
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 21:15   Moje przemyślenia

Witam


Piszę bo mam mętlik w głowie i chciałam się poradzic. Dzisiaj rozmawiałam z męzem. Kolejny raz chciał mnie przekonac zebym dała mu rozwów,Przezemnie ma uwiązane rece.W listopadzie kolejna sprawa.Ma zeznawac kochanka męza.Czy bedzie,czy bedzie miała odwagę to się okaza. Mój mąz kolejny raz już się mnie pyta dlaczego niechce mu dac rozwodu. Uwaza ze moja niezgoda jest czystą złosliwoscia i tym się tylko kieruje.Zemstą. Dlaczego uwaza ze moja niezgoda podyktowana jest tylką zemstą. Stojąc z boku wszystkim się wydaje ze to chore. Jak ja wiedzac o tym wszystkim co mąz robi i robił.O kobietach i o tej co teraz jest jak ja mogę chciec jego powrotu?jak ja mogę chciec byc z nim.Przeciez ja powinnam go znienawidziec.Po dzisiejszej rozmowie zaczełam wątpic czy zemną wszystko jest ok,czy to prawdziwa miłosc,czy ja sobie tylko tak wmawiam,ze to moze chora i toksyczna miłosc. Dzisiaj mój mąz powiedził ze ja wiedząc o tym wszystkim i wybaczając mu "ze to jest chore". I dlatego zastanawiam się czy to faktycznie nie jest chore. Do okoła wszystcy rozwód w sądzie,ludzie nawet moja adwokat niemoze pojąc jak ja po tym wszystkim chce z takim człowiekiem byc?dlaczego ja wszedzie musze miec pod górke ?dlaczego wszystcy sa tak na rozwód,Ze ja powinnam się zgodzic cicho siedziec i dac wolnosc mojemu męzowi którą tak bardzo chce.Bo przeciez on jest z kochanką szczesliwy i tylko ja ze swoim sprzeciwem stoje mu na drodze do szczescia.Zaczynam dzisiaj wątpic w słusznosc swojej decyzji i swojego sprzeciwu. Zapytał się mnie czy ja naprawde mam nadzieje ze on do mnie wróci?Czy ja zdaje sobie sprawe ze on nigdy do mnie nie wróci i ze od 4 lat jest z tą kobietą? Po takiej rozmowie zastanawiam się czy zemną wszystko jest ok?
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 21:28   

wyobrażam sobie jak sie czujesz i pomyslałam o argumencie ,że jest z nia od 4 lat i napewno nie wróci do Ciebie...usmiechnęłam sie , bo z Toba był 14 je sli sie nie myle i zostawił, także któz to wie po ilu zostawi tę z która jest :-) ?

Tyska masz moja modlitwę
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 21:32   

Tyśka napisał/a:
dlaczego wszystcy sa tak na rozwód,


A czy wśród tych wszystkich są osoby po rozwodzie?
Najczęściej takie poglądy mają osoby, które nie mają pojęcia o tym, czym naprawdę jest rozwód, bo go nie przeżyły.

Najlepiej gdyby takie osoby nie wypowiadały się na temat, o którym nie mają pojęcia.
Jeżeli już zabierają głos - to nie słuchaj takich doradców.

A co do Ciebie........to napewno z Tobą jest wszystko ok.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 23:22   

Tyśka napisał/a:
dlaczego wszystcy sa tak na rozwód,


Tyska nie wszyscy - a my ???

Dobro jest ciche i skromne , to zło głośno trąbi swoje racje i używa argumentu że wszyscy tak myślą .

Tyska wybierasz się na rekolekcje ???

Tam spotkasz tych którzy płyną pod prąd , i wypływają na głębię.

Pogody Ducha
 
     
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-15, 10:24   

Witam

Dziękuję za odpowiedz i zazainteresowanie.
Chciałam cos jedzcze dodac.Byłam ostatnio u swojej adwokat. Zapytała się mnie jakie bedze moje stanowisko po zeznanich kochanki męza. Jezeli to wszystko usłysze o wielkiej miłosci i o wielkim uczuciu które ich łączy czy po mimo wszysto tego co usłysze jakie bedzie moje stanowisko czy powiem tak zgadzam się na rozwód czy jednak po mimo wszystko bedę stała na Nie.Chce wiedziec na co ma byc przygotowana. To rozumiem.Ale wkurzyło mnie to ze ona uwaza ze po tym wszystkim powinnam się zgodzic na rozwód.Ze po tym wszystkim co usłysze mój sprzeciw bedzie sprzeczny z zasadami współzycia społecznego i orzekną rozwód. To rozumiem.Nie bedę duskutowac z decyzją sądu.Ale bez mojej zgody czy z moją zgodą i tak orzekną rozwód. Ze mój sprzeciw bedzie w tej sytłacji uwazany za"chory"i smieszny.Ze nie dosc ze bede atakowana przez męza i jego adwokat to jeszcze sąd w przypadku mojego takiego stanowiska moze mnie atakowac i osmieszac mnie. Uwaza ze w takim przypadku sąd moze uznac ze zemną jest cos nie tak. Ze moja adwokat moze zostac zaatakowana przez sąd ze mnie niepouczyła i ze pomimo tego wszystkiego ja stoje przy swoim. Ze sąd moze mnie zle podsumowac.Ze to mąz na tej sprawie ma byc tym złym a nie ja. Ja wiem ze wszystkim była by na ręke zebym się zgodziła męzowi,sądowi i mojej adwokat. Ale zgoda była by sprzeczna z tym co ja czuje i czego ja chce.Ze wszystkich stron jestem atakowana ze powinnam się zgodzic ze to chore i nienormalne stac przy swoim w takiej sytłacji.Moja adwokat uwaza ze ja zostane zle podsumowana i potraktowana i ona razem zemną a mój mąz i jego adwokat bedą nasz atakowac i nas wysmiewac.Ze mój mąz bedzie chciał mnie zniszczyc zgnoic i osmieszyc przed wszystkimi przed sądem i przednią.Ze wszystcy bedą mieli ubaw w takiej sytłacji.Sąd, mąz, jego kochanka. Mówi ze nawet ławnicy bedę się usmiechac pod nosem ze ja stoje przy swoim. Kazała mi się zastanowic jakie bedzie moje stanowisk w takiej sytłacji.
Dlatego chciałam się was poradzic tych którzy przez to wszystko przeszli. Czy was sprzeciw był własnie w taki sposób potraktowany. Czy w tak okrutny sposób ktos z was został tak potraktowany w sadzie

Dziękuję za odpowiedz i pozdrawiam Tyśka
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-15, 12:14   

Tyśka napisał/a:
Uwaza ze w takim przypadku sąd moze uznac ze zemną jest cos nie tak. Ze moja adwokat moze zostac zaatakowana przez sąd ze mnie niepouczyła i ze pomimo tego wszystkiego ja stoje przy swoim. Ze sąd moze mnie zle podsumowac.Ze to mąz na tej sprawie ma byc tym złym a nie ja. Ja wiem ze wszystkim była by na ręke zebym się zgodziła męzowi,sądowi i mojej adwokat. Ale zgoda była by sprzeczna z tym co ja czuje i czego ja chce.Ze wszystkich stron jestem atakowana ze powinnam się zgodzic ze to chore i nienormalne stac przy swoim w takiej sytłacji.Moja adwokat uwaza ze ja zostane zle podsumowana i potraktowana i ona razem zemną a mój mąz i jego adwokat bedą nasz atakowac i nas wysmiewac.Ze mój mąz bedzie chciał mnie zniszczyc zgnoic i osmieszyc przed wszystkimi przed sądem i przednią.Ze wszystcy bedą mieli ubaw w takiej sytłacji.Sąd, mąz, jego kochanka. Mówi ze nawet ławnicy bedę się usmiechac pod nosem ze ja stoje przy swoim. Kazała mi się zastanowic jakie bedzie moje stanowisk w takiej sytłacji.


NIE WIERZĘ W TO CO CZYTAM!!!

Rolą adwokata jest pomoc. a nie straszenie.
Twojej pani adwokat napewno byłoby na rękę, gdybyś zgodziła się na rozwód, ponieważ dla niej oznaczałoby to koniec pracy, zainkasowanie kasy i po kłopocie.
Tak naprawdę adwokat w sądzie ma jeden cel - zakończyć sprawę jak najszybciej, ponieważ czy odbędzie się tylko jedna sprawa czy nawet dziesięć, to i tak zainkasuje te same pieniądze.
Gdy taką opinię usłyszałem od brata przed naszą sprawą rozwodową nie wierzyłem, że to aż takie materialne podejście może mieć adwokat (zawód zaufania publicznego).
Niestety....okazało się to prawdą.
Z tego co piszesz, to adwokatka namawia Cię, abyś zgodziła się na rozwód.
To jest sprzeczne z zasadami etyki zawodowej adwokata.
Jej rolą jest wytłumaczyć Ci wszelkie zawiłości prawne i Twoją sytuację prawną, a po uzyskaniu od Ciebie informacji jakie jest Twoje stanowisko - reprezentować Cię przed sądem, trzymając się Twojej decyzji.
Twoja pani adwokat boi się, że zostanie źle potraktowana w sądzie!!!......czy ona Ci coś takiego powiedziała???
Adwokat w swej pracy musi być gruboskórny i uwierz mi, że cokolwiek usłyszy w sądzie, nie ruszy to jej w najmniejszym stopniu.

Piszesz, że pani adwokat mówiła: " ze nawet ławnicy bedę się usmiechac pod nosem ze ja stoje przy swoim". ...............to jest normalne wywieranie na Ciebie nacisku!!!
Ta pani nie reprezentuje Ciebie.....ona trzyma wręcz linię Twojego męża!!!

No, ale dosyć tego mojego oburzenia.

Nasza sprawa rozwodowa miała trochę inny przebieg niż Twoja, więc niestety nie mogę Ci odpowiedzieć na pytanie: "Czy w tak okrutny sposób ktos z was został tak potraktowany w sadzie".
Chyba, że tak........ja nie.

I pamiętaj..... w sądzie Ty jesteś najważniejsza i liczy się tylko to czego Ty pragniesz.
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-15, 12:37   

Tyska nie rob do cholery niczego pod kogos, powiedz to co czujesz i tyyle, nie zastanawiaj sie , ze komus zaszkodzisz? adwaokta??? no cos ty, owszem proscie by bylo gdybys sie zgodzila, ale czy ty tego chcesz... bedzie bolalo, mnie tez bolalo, tez przez to przeszlam.. dalo sie to przezyc, mi tez podpowiadno, ze po co sie czolgac po sadach, po co walczyc., ze tylko sie znienawidzimy... nie tak sie nie stalo, w sadzie powiedzialm, ze kocham meza i chcialabym uratowac ten zwiazaek, ale jesli on to widzi inaczej to nie zatrzymam go na sile. na tym stanelo. maz choc byl przez chwile wsciely zroumial, ze nie zrobie tego ze zlosciwosci. dzis jestesmy po rozwodzie, bo sad orzekl rozwid, on ma swoje zycie, dziecko, rodzine, ja mam swo0je zycie, ale wiem ze zrobilam wszystko i bylo to podyktowane miloscia. z mezem mam sporadzyczny konatk-- swieta, urodziny, imieniny, sa twedy zyceznia i to wszystko, ale wiem ze w glebio serca puscilam go wolno, choc bardzo chcialam z nim byc,

[ Dodano: 2011-10-15, 12:48 ]
Tyska w sadzie tez sa ludzie, ludzie, ktorzy czuja i ktorzy beda wiedzieli, ze zostalas skrzywdzona, beda tez widzieli, ze kochasz meza, a milosc nie jest nigdy smieszna... gdy ja stalam na sali sadowej i mmowilam, ze go kocha pomimo tego co zrobil, ze chcialabym dac nam szanse i uratowac to maleznstwo to nikt mnie nie ataktowal. Sedzina tylko w juz po ogloszeniu wyroku dodala, ze postawa taka jak moja wzbudzial u niej szacunek i jest jej przykto, ze tego malenstwa nie moan uratowac
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-15, 12:48   

Witaj.
Przeczytałam co napisane i wróciłem do swojej sytuacji sprzed kilku lat. Dkładnie te same myśli miałam: czy warto walczyć, ośmieszać się, narażać na jeszcze większe cierpienie. Przecież u mnie było podobnie, myślę że u wielu tak samo: niezgoda na rozwód jest przede wszystkim odbierana jako złośliwość, zresztą w orzeczeniu nam napisane że moje postępowanie jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Sędzina na sprawie mówiła że to moja prywatna sprawa, tutaj znaczy w sądzie orzeka się rozwód cywilny i jak chcę mogę sobie nadal myśleć że jestem kościelną żoną.
Owszem, nie zgodziłam się, mam poczucie że tym sprzeciwem wyraziłam siebie, potwierdziłam przyrzeczenie ślubne, mówiłam że kocham mojego męża i daję nam szansę na podjęcie wspólnego życia, gdyby zechciał.
Nawet córka uważa że zrobiłam głupio, bo przecież "niehonorowo" jest żebrać o miłość. Tak, niehonorowo, i tatuś o tę miłość nie zabiega, rzadko się kontaktują, oboje zawzięci.
A jak - przepłaciłam zdowiem tę sprawę, facet dostał co chciał, kochanica dumna, teraz jest jego cywilną żoną.
Wiem że już nie mamy możliwości powrotu, nasze małżeństwo w świetle prawa koscielnego nadal owszem istnieje, ale tylko jak tak myślę.
Niezgoda na rozwód powoduje wzrost agresji u tej drugiej strony, budzi gniew, nienawiść, nawet poczucie skrzywdzenia (taki paradoks, on porzuca, a czuje się skrzywdzony). Jednocześnie zamyka drogę pojednania, bo druga strona nie jest w stanie przyjąć możliwości powrotu, wybaczenia. Często dzieci są też obiektem niechęci ojca, bo zwykle zostają przy matce, ale i one nie rozumieją tego co matka robi, są przeciwne, i u nich budzi to też agresję.
Niezgoda wokół budzi kolejne zło, ja tego doświadczyłam.
Ale wiem że nie sprzedałam siebie "dla swiętego spokoju", dotrzymuję słowa które kiedyś dałam, teraz bardziej rozumiem co znaczy że nie opuszczę aż do śmierci. Bo przecież nie opuszczam, jestem wolna i z własnej woli podejmuję taką decyzję. Może nie zrobiłam w życiu wszystkiego dobrze, zawaliłam wiele spraw, ale się nie wyrzekłam męża, nie zamknęłam mu drowgi powrotu, on ma świadomość że powrót jest możliwy, choć ja wiem że nie wróci. Póki co może go uwierać sumienie, może myśleć że jestem msciwa, podła, złośliwa, nie chciałam "dać mu wolności", którą i tak uzyskał, ale to już nie moja sprawa.
Nie wiem, może gdybym się zgodziła, poszlibyśmy na wspólną kawę, może by się na nowo nawiązały relacje, wciąż zadaję sobie te pytania, może by była szansa na nawiązanie kontaktu, a może i tak by się odciął, tego nie umiem przewidzieć.
Ostatnio u siebie zauważyłam coś dziwnego, unikam ludzi którzy są niesłowni, nie dotrzymują obietnic, ale też usprawieliwiają łamanie danego słowa, nie chcę mieć z takimi nic wspólnego.
I dziewczyny mają rację, coś jest nie tak z Twoją adwokat, zwyczajnie prezentuje typowo świecki sposób myślenia, co jest zrozumiełe. Ale nie robi nic, żeby przed sądem wykazać Twoje przekonanie.
Mimo wszystko życzę Ci dużo siły.
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-15, 12:50   

ale nic na sile.. maz chyba tam na sali zdal soebie sprawe, ze mowie to co mowi moje serce, rozwod dostal, ale czul sie zle, bo wiedzial ze mnie potwornbie skrzywdzil. nikt z law3nickow nie szydzil z mojej osoby, a zreszta nawet i jak by to co mnie oni obchodza, to nie oni przezywaja pieklo rozwodu to nie ich zycie sie sypie. zrob to co mowi ci serce i sumienie, nie patrz na innych, ten kto nie przezyl piekla rozwodu nigdy tego nie zrozumie. latow jest radizc jak nigdy nie bylo sie po drugiejn stronie barykady. Bo prosciej, latiwje, kurcze, tak nie mozna...
 
     
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-15, 14:02   

Dziękuję Wam z całego serca za odzew.Siedze czytam i lecą mi łzy.Dlaczego ten swiat jest tak okrutny,dlaczego ludzie są tacy okrutni.Potrafią zniszczyc drugiego zeby dopiąc swego.Nie rozumiem tego.

Okrutnie boli to co czytam. Przedemną to wszystko.Nowa zona mojego męza nowe dzieci,nowa rodzina Jakie to jest okrutne.Bo "stara' się znudziła i trzeba wymienic na lepszy model?ja chciałam miec z moim męzem 3 dziecko.To ja chciałam zebysmy byli rodziną.A on nawet się wyparł w sądzie tych dzieci co ma.Ze on dzieci nie chciał ze to ja wręcz go zmusiłam do dzieci.A on chce miec kolejne z nią.Nie moge tego zrozumiec.To z nią chce miec dziecko.To z nią chce się zenic.A wszystkie moje plany i marzenia wzieły w łeb.To nie sprawiedliwe i okrutne. Dlaczego to ja i moje dzieci niemozemy byc szczesliwe miec rodzine męza i ojca.Nie mam już siły to trwa 5 lat i najgorsze ze po rozwodzie się nie skonczy. Ze dalej bedzie bolało i jeszcze bardziej. Zyje tym od 5 lat i dobrze bedzie jak nieprzypłace tego chorobą.Chociaz wtedy mój mąz był by szczesliwy i wolny.I jeszcze jakby dzieci znikneły niemusiał by płacic alimentó w bo i o to się targuje.to okrutne. przemawia dzisiaj przezemnie ból zal i rozgoryczenie. Wybaczcie!

Pozdrawiam i dziękuję Tyśka
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-15, 21:09   

Tysiu, wiem że jesteś teraz w bardzo ciężkiej sytuacji, że przeżywasz potworne cierpienie... Uwierz mi, jeśli zechcesz - to minie. Nie szybko, ale stopniowo będzie ustępować. Jeśli tylko sobie na to pozwolisz. Nie musi być tak,
Tyśka napisał/a:
Zyje tym od 5 lat i dobrze bedzie jak nieprzypłace tego chorobą
, może być zupełnie inaczej, lepiej.
Podzielę się z Tobą swoimi doświadczeniami. Jestem po rozwodzie już rok. Szczerze powiedziawszy - samego rozwodu, tych spraw wszystkich, nie pamiętam jako traumy. To nie boli. Być może dlatego, że wielu ludzi się za mnie modliło, a ja się modliłam do Ducha Świętego o pomoc, o to abym powiedziała w sądzie to co konieczne, to co niezbędne. Być może też dlatego, że moralnie czuję, że wyszłam z tego zwycięsko. Mój skład sędziowski nie drwił ze mnie, nie śmiał się, nie wtykał szpilek... Czułam że emocjonalnie stał po mojej stronie. Ale orzekł rozwód. Takie jest polskie orzecznictwo. Nasza sprawa spełniła wszystkie wymogi - rozkład pożycia został uznany za trwały, sąd po ludzku nie widział szans na to abyśmy do siebie wrócili... ale męża uznał winnego tego stanu. Tak też stoi w orzeczeniu. Podobnie jak pisze elzd - mój mąż też poczuł się skrzywdzony. Nie kontaktujemy się, mój mąż unika nawet miejsc gdzie mógłby mnie spotkać, nie odpisuje na życzenia które mu składam z okazji świąt, urodzin... Wymazał mnie z pamięci. Boli. Ale da się z tym żyć. A nawet można być szczęśliwym - mimo wszystko. Czego i Tobie, Tysiu, życzę. Niech Cię dobry Bóg prowadzi i ochrania!
 
     
Tyśka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-17, 23:53   

Witam

U mnie jak zwylke musi się cos dziac. Dzisiaj dzwoniłam moja adwokat.Okazuje się ze kochanica mojego męza niechce przyjechac na sprawe.Argumentuje to tym ze nie ma urlopu w pracy. Ale ja wie o co chodzi albo ukrywają ze jest w ciązy albo niema odwagi przyjechac.Nie ma odwagi stanąc wprawdzie,popatrzec mi w oczy. Nie ma na tyle przyzwoitosci,cywilnej odwagi zeby zobaczyc mnie posłuchas o nas naszym małzenstwie i dzieciach które są. Jest na tyle perfidna zeby zabrac mi wszystko a niema odwagi tego powiedziec.
Pozatym okazało się ze to już jego nazeczona! Tutaj się jeszcze nie rozwiódł ma zone rodzine a tam już ma narzeczoną,tak oficjalnie.Co przyszkadza jej ze jest kochanicą i chce legalnie?Legalnie to by mogła jakby się czepiła wolnego chłopa a nie zanatego i z dziecmi.Jakie to perfidne i okrutne z ich strony tak się z tym obnosci.Mój mąz miał by trochę taktu i ludzkiej przyzwoitosci nieobnosic się z tym i nietrąbiąc o tym na lewo i prawo.Co za perfidny człowiek i tak okrutny.Dlaczego on mnie tak okropnie rani!

Jezeli moge to prosze o modlitwe bo niedaje już rady,jestem bezsilna i u kresu wytrzymałosci!

Pozdrawiam Tyśka
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-18, 08:31   

Więc odpuść! Nie myśl jacy oni są , i co myślą, to NIEISTOTNE dla Ciebie!!! Odpuść wreszcie!!!
 
     
wiara47
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-18, 13:49   

Tyska - w Twojej intencji :
Ojcze nasz ktorys jest w niebie....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8