Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2011-10-09, 19:16 brak pomysłu na tytuł tematu...
postanowilam usunac swoj temat,nie moge usunactematu w calosci wiec usuwam moje wpisy...
dziekuje za wasze wszystkie komentarze.
postanowilam jednak w inny sposob rozwiazywac swoje problemy
pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez onaa 2011-12-04, 22:16, w całości zmieniany 2 razy
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-09, 20:06
Witaj na forum , ja tez kiedyś byłam ofiara przemocy, wiem co przeżywasz.
czy oprócz wyprowadzki korzystałaś , czy korzystasz, z pomocy psychologicznej i terapii dla ofiar przemocy domowej ???
onaa napisał/a:
złożyłam pozew.... czekam na rozprawe.
pozew ??? o znęcanie ????
Jak masz skypa , możesz się ze mną skontaktować , mój nick na skype : Mirakulum.
Masz moją modlitwę
onaa [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-09, 22:27
jak wyzej
Ostatnio zmieniony przez onaa 2011-12-04, 22:17, w całości zmieniany 1 raz
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-09, 22:55
Jak twoja historia jest podobna do mojej
Wiesz , ja tez złożyłam wniosek o rozwód i go dostałam , po 2, 5 roku obudziłam się z Matrixa - nawróciłam i żałuje tego kroku .
Aby zapewnić sobie i córką bezpieczeństwo wystarczyłaby separacja , miałabym czyste sumienie , a tak ponoszę skutki tego grzech.
Przestrzegam wszystkich przed rozwodem, ten kto tego nie przeżył, nie wie jakie to straszne.
Separacja daje nawet lepsze zabezpieczenie niż rozwód , np w niektórych kwestiach finansowych a czyste sumienie jest nie do przecenienia.
Z Bogiem i Pogody Ducha
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-09, 23:53
Przeszło mi do głowy takie pytanie , które jest zawarte w tytule działu do jakiego wpisałaś swój temat - " Rozwód czy ratowanie małżeństwa ??"
A jaka jest Twoja odpowiedź ???
Chcesz rozwodu czy ratowania małżeństwa ?????
onaa [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-10, 11:54
u mnie już nie ma ratowania małżeństwa..
no chyba że chcę na własne życzenie zniszczyć życie sobie i dziecku...
Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30 Dołączył: 22 Mar 2006 Posty: 349 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-10-10, 13:01 Relacja z Bogiem i praca nad sobą szansą na uzdrowienie małż
onaa napisał/a:
u mnie już nie ma ratowania małżeństwa..
no chyba że chcę na własne życzenie zniszczyć życie sobie i dziecku...
Obowiązek moralny ratowania duszy własnej i duszy współmałżonka wynika z sakramentalnej przysięgi małżeńskiej - z zobowiązań, które się ślubowało (miłości i wierności do końca życia). Bóg widzi sakramentalnych małżonków jako jedno ciało i - jak mówi Pismo Święte - nienawidzi rozwodów. W przypadkach skrajnych, kiedy zagrożone jest życie i zdrowie rodziny Bóg (Kościół) dopuszcza jedynie separację, która w prawie polskim daje zabezpieczenie nie gorsze niż rozwód. Dlatego nic nie usprawiedliwia rozwodu.
Modlitwa, separacja, praca nad własnym rozwojem duchowym (życie sakramentalne, wspólnota, rekolekcje, etc.), emocjonalnym (np. terapia), fizycznym (np. zdrowe odżywianie, zdrowy tryb życia) - to działania na rzecz uzdrowiania nie tylko siebie samego, lecz także małżeństwa. Małżonek zachęcony takim przykładem zmiany siebie i wskutek nieustannie wymadlanej dla niego i siebie łaski może kiedyś zechcieć również wejść na tę samą drogę... :)
Katechizm Kościoła Katolickiego:
"Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne."
(KKK 2384)
"Jakie są najcięższe grzechy godzące w sakrament małżeństwa? Są to: cudzołóstwo; poligamia ponieważ jest przeciwna równej godności i miłości małżeńskiej, która jest jedyna i wyłączna; odrzucenie płodności, które pozbawia życie małżeńskie dziecka, najwspanialszego daru małżeństwa; rozwód, który sprzeciwia się nierozerwalności."
(Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego 347)
Tu widać wyraźnie dlaczego katolik nie może się rozwodzić, jeśli Bóg jest dla niego najwazniejszy. W Starym Testamencie w księdze Malachiasza Bóg przez proroka mówi wprost:
"Nienawidzę bowiem rozwodów
(mówi Jahwe, Bóg Izraela)
i każdego, kto szatę swoją plami krzywdą
- mówi Jahwe Zastępów.
Strzeżcie tedy własnego życia
i nie bądźcie wiarołomcami!"
(Ml 2, 16) Pismo Święte Stary i Nowy Testament w przekładzie z języków oryginalnych, Księgarnia Św. Wojciecha
Ratowanie małżeństwa najlepiej zaczynać od siebie - od zmiany siebie, od posłuszeństwa Bogu, a nie od rozwodu, który jest grzechem i znieważa Boga... Nie jest to łatwa droga, ale z Panem Bogiem jak najbardziej możliwa - droga prawdziwego szczęścia, droga prawdziwej miłości, droga do pełni życia. :)
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
onaa [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 15:15
Andrzej to gratuluję ci wspaniałej żony, rodziny, 18 letniego stażu...
Ostatnio zmieniony przez onaa 2011-12-04, 22:19, w całości zmieniany 1 raz
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 16:07
onaa napisał/a:
chcę też jakoś żyć.
czyli co ??? planujesz kolejny związek ???
bo po to tylko potrzebny jest rozwód.
Nikt tu nie pisze wróć do męża , gdy przemoc i poniżanie , w takich sytuacjach jak Twoja Kościół dopuszcza separacje.
Satine [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-11, 16:42
onaa napisał/a:
Bogu nie jest miłe gdy żona pod wpływem stresu załamuje się psychicznie. a mąż widząc to wcale jej nie pomaga wręcz jeszcze bardziej dąży do tego by zgnoić...
Dlatego jest separacja, dopuszczona także przez Kościół. Świecka niesie za sobą te same konsekwencje, co rozwód - poza jedną - uniemożliwia usankcjonowanie kolejnego małżeństwa cywilnego. Kościelna sankcjonuje fizyczną separację małżonków.
To co Bogu jest niemiłe - jest napisane w Biblii.
W Starym Testamencie w księdze Malachiasza Bóg przez proroka mówi wprost:
"Nienawidzę bowiem rozwodów
(mówi Jahwe, Bóg Izraela)
i każdego, kto szatę swoją plami krzywdą
- mówi Jahwe Zastępów.
Strzeżcie tedy własnego życia
i nie bądźcie wiarołomcami!"
(Ml 2, 16) Pismo Święte Stary i Nowy Testament w przekładzie z języków oryginalnych, Księgarnia Św. Wojciecha
A kolejny związek - czy po rozwodzie, czy nie - będzie tylko cudzołożeniem. Bez względu na to, jak "dobrze" będzie w takim związku.
Pozdrawiam
Nierealny_USA [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-12, 02:36
[quote="Satine"]
onaa napisał/a:
A kolejny związek - czy po rozwodzie, czy nie - będzie tylko cudzołożeniem. Bez względu na to, jak "dobrze" będzie w takim związku.
Pozdrawiam
Jak to przekazac drugiej polowie w sposob jasny i zrozumialy tak do zastanowienia sie nad swoim postepowaniem. Moja zona mowi "kiedys zalozysz nowa rodzine" juz same takie slowa bola i to niemalo, mnie bola gwoli scislosci, moja zona uznaje to za naturalny proces tzn. mazlenstwo -> rozwod - > nowa rodzina.
onaa [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-12, 09:01
nierealny dobrze to napisał...
Ostatnio zmieniony przez onaa 2011-12-04, 22:20, w całości zmieniany 1 raz
Norbert1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-12, 10:19
onaa napisał/a:
a Bóg i tak oceni mnie za to jakim jestem człowiekiem i co w życiu zrobiłam...
onaa i pełna w tym racja Bóg oceni nas wszsytkich jakimi to jestesmy..czy bylismy ludzmi ...
i napewno nikt nie dokona tego tu na ziemi ..mówiąc tak czy inaczej........
wychodząc nieraz przed wiarę z dogmatami
uczciwie onaa-czytając twój post czuje się żle
i nie dlatego że coś w nim jest żle napisane z twojej strony...tylko dlatego że ktos kto nie przeszedł gechenny żyjąc byc moze obok psychopaty...nigdy nie zrozumie prostych pragnien ludzkich......
jak nieraz innym łatwo jest pisać..
zrób to..
tak postepuj...
tak jest prawidłowo..........
echh
wyczytujac w nim(poście) ile to poświęciłas chwil ze swego życia obok
klasycznego psychopaty
hmmmm??? napełnia człeka tylko smutek..........
tam gdzie godnośc ludzka..zdrowie ludzkie jest naruszane w sposób drastyczny..i nie wrózy to ni deka poprawy na przyszłośc..kościół tez sie wypowiada ze zrozumieniem....
bo największa istota w tym wszystkim jest człowiek
i jemu Bóg poswieca swoj drogocenny czas.....
wierze że odnajdziesz swą właściwa drogę a na niej wiare...a w niej sens na reszte działań
pozdrawiam
bywalec [Usunięty]
Wysłany: 2011-10-12, 12:03
zgadzam sie z toba Norbert,
Onaa, może takie rozwiązanie było by możliwe w twojej sytuacji, którą znasz ty najlepiej...może warto zasiągnąć porady ludzi duchownych w tym temacie...
Czasami łączymi się z osobami, które mają poważne zaburzenia psychiczne i życie z taką osoba jest po prostu nie możliwe, z opisów jakie przedstawiłaś jasno dowodzi, iż człowiek, ten ma także przez sąd ograniczone wizyty z dzieckiem, powinnaś się tego trzymać… w razie kłopotów warto zasiągnąc porady psychologa dziecięcego i opinii RDOK na temat tego jak kontakty dziecka wpływaja na dziecko, to twój obowiązek chronić psychike małego dziecka przed manipulacją takiego ojca. W sądzie licza się tylko fakty poparte rzetelnie przedstawiona opinia osób, instytucji do tego uprawnionych.
Co możesz zrobic dla siebie myślę, że już wiele zrobiłaś by ratować to małżeństwo, i siebie i dziecko korzystając z pomocy psychologów i sadownych uregulowań prawnych…to samo możesz zrobić i w kościele… jeśli uważasz, iż ten człowiek jest po opinii jaką otrzymałaś od psychologów niezdolny do tworzenia zdrowych relacji z druga osoba możesz ten sam proces przejść w kościele dla uznania ważności zawartego małżeństwa. Tylko ty znasz prawde o swoim mężu, kim jest i czy można z nim żyć w sposób zdrowy i nie niszczący twojej i dziecka psychiki. Kościół dopuszcza takie rozwiązania nie po to każdy z nas podpisuje protokół przedmałżeński i bierze ślub, by brać na siebie odpowiedzialność za coś czego po prostu po ludzku nikt nie potrafi…. Nikt wychodząc za drugiego człowieka nie wie tak na prawde całej prawdy o nim samym, dopiero życie z tą osobą czasami ukazuje, całą mase zaburzeń, które uniemożliwiaja top życie z nim…
Dla własnego dobra, bycia z soba samym uczciwym warto ten proces w kościele przejść, by poczuć się osobą, która zrobiłą wszystko dla ratowania i upewnienia się, iż to małżeństwo w obliczu Boga zostało zawarte z osobą świadoma tego zadania jakie poprzez obietnice złożone przed Bogiem sama na siebie nałożyła.
Uwolni cie to dzisiejszych rozterek i osoby zajmujące się tym pomoga ci się w tym wszystkim odnaleźć…pomoga ci zgodnie ze sprawiedliwym odczuciem w imieniu Boga przez ten proces przejść w zgodzie z wiarą i Bogiem. Warto skorzystac z pomocy ludzi duchownych na tym etapie, który dziś przechodzisz….
Pozdrawiam gorąco
Ostatnio zmieniony przez bywalec 2011-10-12, 15:28, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.