Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mój bezpieczny świat się zawalił
Autor Wiadomość
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-12, 18:09   

ewales napisał/a:
Nie chce spędzać ze mną czasu bo mnie nie lubi jak twierdzi. Więc jak odwiedza dzieci to ja mam wyjść z własnego domu. A właściwie to najlepiej chce być tylko z córką. Mały go nie interesuje.

napisałam na priv.
 
     
ewales
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 20:08   

dzień za dniem mija, siedzę i wybucham płaczem. wczoraj jak był mąż córka zapytała czy się przeprowadzi - on nie, bo z mamą się nie dogadywaliśmy... już drugie dziecko mu nie przeszkadza.. nie wiem co robić, jak postępować, żeby się wzmocnić. najgorsze są wieczory -samotne, smutne. i smutne to macierzyństwo jak obok nie ma kogoś komu powiesz - zobacz jak ładnie się uśmiecha... nie wiem czy dobrze zrobiłam pozwalając na tą wyprowadzkę. mógł tu zostać, ale sam powiedział, że z litości... czy jest sens budować związek z litości? a teraz czy mam szansę go rozkochać w sobie z powrotem skoro mieszka z inną? myślę sobie Boże dlaczego niektórzy mają ciągle pod górkę? jak patrzę na moich znajomych, pełne rodziny to zadaję pytanie dlaczego ja? dlaczego nie mogę zapewnić moim dzieciom ojca w domu?
 
     
Bella
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-14, 23:49   

Czułam sie tak samo jak Ty, ciężkie jest maciezynstwo jesli nie ma z kim dzielic tych radosci dnia codziennego. Ale wazne jest zeby przez meza nie stracic tych chwil, one przemina i beda juz nie do odzydzyskania. Ja bardzo załuje, bo po kolejnym odejsciu meza nie pamietam nic z pierwszego miesiaca zycia maleństwa, przeoczyłam to zajeta ciagle swoim bólem i mezem, drugi raz nie popełnie takiego błędu

Czy mozna rozkochac meza skoro sie wyprowadził? Mysle, że można, jest moze nawet łatwiej, bo widzi Cie zawsze ładną, w dobrym nastroju. Zauwazyłam ze to bardzo działa kiedy facet widzi ze dajesz sobie rade, ze jestes silna, zadbana itd. Chyba "drazni" ich jak widzą ze nie sa niezbedni, ze bez nich tez samy sobie doskona;le rade

duzo siły i wytwałosci zycze :-)
 
     
ewales
[Usunięty]

Wysłany: 2011-10-16, 23:39   

widzę jak jestem od niego uzależniona... Jak wpływa na mnie jego obecność. Postanowiłam jutro skorzystać z pomocy psychologa bo nie wiem jak postępować, żeby uratować przede wszystkim siebie. czuję że łapię coraz większy dół, powoli zaczyna się depresja, zaczynam się robić słaba psychicznie i fizycznie... a na to nie mogę sobie pozwolić. dla dzieci. one mnie potrzebują. MUSZĘ się wzmocnić. Powtarzam sobie - nie słuchaj tego co mówi, nie wdawaj się w dyskusje, bo on chce cię bardziej zniszczyć.
Sama jego obecność jak tu przychodzi dodaje mi siły, tylko nie wiem czy pozytywnej. bo potem przychodzi napad lęku, stresu.
stara się mi pokazać jak bardzo mnie nie lubi, jak męczy go moja obecność. ja normalnie się odzywam, staram się uśmiechać, być miła, uprzejma.
nie pokazywać moich słabości, tylko to , że radzę sobie świetnie. nie musi wiedzieć, że na drugi dzień ryczę jak bóbr.
dzisiaj modliłam się o siłę, żeby to przetrwać.

[ Dodano: 2011-10-22, 23:01 ]
Zaczęłam terapię. Teraz czuję ogromny żal, że zostałam tak po prostu - odrzucona. I smutno mi. Wychodzę do przyjaciół, nie chcę siedzieć tu w domu, który razem urządzaliśmy... Ale za chwilę tęsknię i chcę wracać. Huśtawki nastroju, poczucie bezsensu, potem nadzieja, spoglądanie w przyszłość, ciekawość jak to będzie. Czas biegnie tak szybko. Łapię się na rozmyślaniu o nim - co może robić, jak tam mu z nią - sama sobie zadając ból. W listopadzie mam ochrzcić mojego bąbelka. Ja i on przy ołtarzu. On, który mówi - nie wierzę w prawdy Boże... Moja modlitwa przeciwko jego postawie. Nie mogę wyobrazić sobie jak to będzie.
Rozmowa z moim teściem, który jest po rozwodzie- Cytuję: tak to jest. każdy robi według siebie, poukładasz sobie wszystko. ja też jestem sam i musiałem sobie poradzić.
Tylko że ja nie chcę być sama, nie potrafię, nie lubię. Po prostu jest to dla mnie bardzo ciężkie. Potrzebuję mieć obok oparcie. Ja i moje dzieciaczki.
Kocham męża pomimo... Wiele wybaczałam, dużo znosiłam. Ale widocznie nie dane nam razem wychowywać dzieci mieszkając pod jednym dachem. Może to jest czas dla niego aby pokochał to dziecko? Wierzę, że moja modlitwa za niego ma sens. Tylko to trzyma mnie jeszcze jakoś.
Jutro idę do pracy, dzieci zostają pod jego opieką.
Ostatnio stwierdził, że mu się nawet podobało. Podobało mu się spędzenie poranku i południa z dziećmi... - tak mówi tato. A moją osobę najchętniej wyciąłby ze swojego życia. Zamienił. Jak mebel. Zużyty, wytarty...Nie pasuje i szpeci, znudził się.
Wstaję rano i modlę się o dobry dzień. Aby już tak nie bolało...
Czytam wasze posty i to mnie umacnia w wierze, że nie tylko ja chcę walczyć o małżeństwo pomimo poczucia krzywdy, zranienia, ciężkiego życia,które miałam z nim...

[ Dodano: 2011-10-31, 22:17 ]
W niedzielę chrzest mojego bąbelka. Ja i on przy ołtarzu.
boję się jak to będzie. Dla męża ważne jest mieć w co się ubrać - ponoć kupił sobie garnitur - niż uczestniczyć w pełni w uroczystości. Spowiedź w jego przypadku? Nie pójdzie, a jak tak- to tylko po to, żeby podpisać kartkę.
Duchu Święty - umocnij mnie...
Zaczął się ode mnie oddalać już bardzo. Widzę, że jest pod takim wpływem swojej nowej pani, słucha się jej i radzi.
A ja mogę się tylko modlić...
Wspomniał, że po nowym roku składa pozew. Miesiąc temu twierdził, że to tylko kartka. Nie musi mieć rozwodu, bo to do niczego nie potrzebne.
Teraz coraz szybciej chce się ode mnie odciąć. I bawić się z innymi kobietami. Ja już nie jestem dla niego atrakcyjna. Nie jestem kobietą. Tylko przeszkodą na drodze do szczęścia...

[ Dodano: 2011-11-07, 01:22 ]
Chcę podzielić się z wami refleksją dzisiejszego dnia. I prosić o modlitwę. Dzisiaj mój syn przyjął chrzest. Było spokojnie i dobrze. Denerwowałam się, ale podczas mszy czułam się dobrze, bezpieczna, radosna. Piękne kazanie było o fundamencie rodziny, a sensie życia, wartościach, odpowiedzialności.
Modlę się, żeby choć trochę wpłynęło to na moje relacje z mężem, które ostatnio bardzo się popsuły, tylko nie wiem dlaczego.
Podczas, gdy chrzestna przekazywała bąbelka do trzymania tatusiowi to chrzestnemu spadła świeca. Ktoś kto nie wierzy powie = przypadek. Dla mnie to ewidentny znak...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-10, 18:57   

Cytat:
:-) Chcę podzielić się z wami refleksją dzisiejszego dnia. I prosić o modlitwę. Dzisiaj mój syn przyjął chrzest. Było spokojnie i dobrze.


Chwała Panu! :mrgreen:
 
     
ewales
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-12, 23:44   

Moje relacje z mężem- byłam miła, nie działało, byłam uśmiechnięta - wywoływało to obrażanie, ignoruję - wywołuje zdziwienie. Może w tym jest metoda? Pozwolić mu zatęsknić za moim zainteresowaniem. Powiedziałam mu co sądzę na temat rozwodu i nie wracam do rozmowy. W sytuacjach kryzysowych ( kilka dni temu zwolniono go z pracy) zapewniam, że kocham i wierzę w niego. Tyle. Jestem tym już zmęczona. Czuję, jak stara się ściągnąć ze mnie energię podczas wizyt. Powtarzam sobie- Tu jest twój dom, jesteś chroniona razem z dziećmi, nie daj się sprowokować, nie podejmuj jałowych dyskusji. On sam zdecydował, nie wpłynę na jego decyzję. Stara się budować swoje życie od nowa. Beze mnie. Ale tak niestety się nie da - mamy wspólne wspaniałe dzieci, które nie zasługują na życie bez taty. A odcinając się ode mnie trudno mu będzie utrzymać dobry kontakt z dziećmi, pokazać wartość życia rodzinnego.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-14, 16:18   

Ewales z przyjemnoscia Cie czytam i duzo w Twoim pisaniu mądrosci i pogody.

Cytat:
Pozwolić mu zatęsknić za moim zainteresowaniem. Powiedziałam mu co sądzę na temat rozwodu i nie wracam do rozmowy. W sytuacjach kryzysowych ( kilka dni temu zwolniono go z pracy) zapewniam, że kocham i wierzę w niego. Tyle.

dla mnie super...

nie pozwol sobie zabierac energii ( jak piszesz) na spotkaniach z mezem...stawiaj granice mów stop gdy mąz pozwala sobie na za wiele...
mysle ze spotkanie z psychologiem pomogą w tym

z modlitwą, niech Pan Bog błogosławi :-)
 
     
jagusia
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-14, 23:34   

a mój mąż mieszka z nami i ja co dzień budzę się z tą świadomością, że kocha inną kobietę bo mi o tym mówi i ten fakt nie rusza mnie bo albo on zwariował albo ja.
 
     
Halszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-16, 02:07   

To świat zwariował - to co normalne jest dziś nienormalne, a to co nienormalne uznawane jest jako normalne, a zarabiają adwokaci...
 
     
ewales
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-16, 12:06   

Tak to jest na tym świecie - nigdy nie jest constans... W moim małżeństwie też tak było - cudowne chwile i przeszkody. Brak rozmowy, cierpliwości, pogoń za rzeczami materialnymi.. a teraz kiedy mamy mieszkanie, super dzieci, zdrowie - to mąż stwierdził, że widocznie nie to jest ważne, tylko osoba z jaką się jest. i ponoć nowa miłość to jest to. A ja w to nie wierzę. po prostu. czytałam wczoraj listy, które do mnie pisał (mieszkał w innym mieście, nasza znajomość rozpoczęła się wakacyjnie. nie myślałam o nim wtedy poważnie. jest ode mnie młodszy , dzieliła nas odległość 250 km...) przez 4 lata.
znalazłam walentynki, które dostawałam już po ślubie... kocham i będę kochał wciąż... dlatego mam tak dużą nadzieję, że jakoś uda się nam naprawić relacje. może nie za chwilę, nie za miesiąc, ale przecież życie się nie kończy. jeszcze wiele lat przed nami. Jesteśmy rodzicami, mamy dwoje cudownych dzieci. małych dzieci, które zasługują na pełną rodzinę. dlatego nie mogę się poddać.
mimo płaczu, który się zdarza, zbieram się dla nich.
dałam dzisiaj list, w którym zwróciłam mu wolność - choć tak trudno powiedzieć - żegnaj.
dalej modlitwa, praca nad sobą i stanowczość. pomagają mi godzinne rozmowy przez telefon, spotkania z przyjaciółmi.
a co dalej? czas pokaże. na razie muszę się zmusić do nauki, bo mam egzamin 1 grudnia. Tak więc do roboty ;-)
A - i wczoraj zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam mówiąc - albo zostajesz albo dzisiaj się wyprowadzasz - decyzję musisz podjąć sam - tak to się u nas odbyło ponad 2 miesiące temu. Ale lektura Dobsona mi pomogła rozwiać wątpliwości. Nikogo na siłę się nie zatrzyma. Jakbym się czuła, gdyby tu był i udowadniał mi, że to moja wina, że jest nieszczęśliwy.?
Czy będzie lepiej? nie wiem. Ale jak ktoś powiedział - nadzieja umiera ostatnia...

[ Dodano: 2011-11-17, 19:29 ]
reakcją na mój wczorajszy list jest wrogość. Nie rozmawia ze mną, nie chce być w moim towarzystwie. dzisiaj po wizycie u dzieci wyszedł bez słowa. na moje stwierdzenie że musimy porozmawiać na temat córki stwierdził - napisz list. powiedziałam - napisałam to co czuję. co mam robić? czekać? chyba tak. dać mu czas.
A ja się z tym lepiej czuję. jestem szczęśliwa bo mam moje dzieci radosne i szczęśliwe. mały podobno płakał przez większość czasu jak mnie nie było czyli przez godzinę. A jak mama w domu to on uśmiechnięty :->
córka się dziwi - no cóż - po prostu mały wyczuwa złe emocje.
mąż czuje się wrobiony w dziecko. ale do tego trzeba dwojga. faktycznie ja chciałam, on nie. ale to nie znaczy, że nie odszedłby. źle było już jakiś czas temu. sfrustrowany, że ma spędzić życie z jedną babą jak przecież tak działa na kobiety, że może mieć kogoś bardziej atrakcyjnego.
oglądanie się w moim towarzystwie i komentowanie wciąż innych kobiet było dla mnie trudne do zniesienia. mówiłam, że źle się z tym czuję, ale odzew był niewielki.
ale koniec z obwinianiem się. na to co było nie mam już wpływu. na to co będzie owszem i tu trzeba skupić swoje działania.
 
     
jagusia
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-18, 18:57   

hej, po przeczytaniu twojej wypowiedzi przyznam, że mam podobną sytuację dwoje zdrowych dzieci 11 chłopak i 15 córa dorodne piękne,ja studia- teologia, i moje małżeństwo 16 letni staż, sama się dziwiłam że nam to się udaje podczas gdy inne padają................he dom, praca.....stała państwowa, wczasy, wyjazdy wszyscy pełni podziwu za nasze partnerstwo w kuchni i w życiu, mijają latka wzloty upadki wychowane dzieciaczki, tylko cieszyć się i planować co dalej,dalej...........przypadek.......mąż z kimś pisze na necie, kłamstwo, wykręty, esemesy dziwne,i tak dwa lata, myślę sobie dam mu czas, mówiłam wybaczę bo kocham, ale on tylko.to mi minie, on też wie jak to dla mnie trudne, rani mnie i nic z tym nie robi, dlaczego?bo ona nie chce niczego między nami zepsuć, rozumiecie coś z tego, a poza tym to tylko wirtualnie są bo jest w anglii, dałam mu wiele czasu gramy przed dziećmi ale córa wie co jest na rzeczy, on jak w amoku przy necie z nią piszę i albo jest chory albo tak zakochany, znajomi i rodzina mówią że to kryzys wieku.......po 40 z facetami tak jest, ile mogę jeszcze, nie wiem też zbieram siły dla moich dzieci, bo są wszystkim, a on wie że może stracić wszystko bo nie było źle a ja się cenię i nie daję się upokarzać nie sypiam z nim już pół roku, miał dość czasu a ja nie będę ta druga, bo on ma potrzeby............w nosie mam jego potrzeby. rozmowy są długie częste, szczere, o niej i jej bólu, o nim, o mnie co ja czuję wie wszystko, gra się toczy, ultimatum jej dał i sam miał, rezygnuje z pracy jedzie w styczniu za granicę do anglii, ale nie do niej, trudno nam żyć tak, on musi coś wybrać, tak nie można, rozwodu nie bierzemy bo ja stracę pracę, a w tym wszystkim nie jestem sama, nie wiem czy to ironia losu czy przeznaczenie bo..spotkałam faceta, zakochał się we mnie, spotykamy się, on taktowny, rozumie jak jest nie narzuca się ale wiem też że to chore, strasznie się z tym męczę bo tak już prawie rok, i boję się że to ja pierwsza odejdę, oboje z mężem wiemy jak jest, i nic na to nie możemy zaradzić przyzwyczajenie do siebie i szczery szacunek ze względu na dzieci i tyle, nie potrafimy już razem być a każdy kolejny dzień to ból,ale bez przykrych słów, obelg, bo nigdy tego nie było, wzorowe małżeństwo, jedyna jego wada....alkohol, a teraz jego desperacja i moja ucieczka w nową przyjaźń,
 
     
ewales
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-19, 23:11   

najbardziej boli, kiedy ukochana osoba mówi - kocham cię- komuś innemu...
przyznam się, że czuję jakby on ze mną grał w jakąś grę. mam dostęp do jego konta. w przelewie do niej napisał - oby się żyło dostatnio - kocham cię... zastanawiam się dla kogo jest ta deklaracja miłości. czy faktycznie dla niej czy po to, żebym się dowiedziała.
tak szybko zaczął się ten związek, szybka wyprowadzka, szybka miłość. i co dalej?
a my? dzieci? ja wiem, że mężczyźni nie mają takiego instynktu na początku jak my - ale nazywając swojego syna sku.... (nie będę kończyć) to coś tu jest nie tak. a jej opowiada jak to on kocha swoje dzieci. zresztą opowiedział jej całą naszą historię. jak poczęła się córka też. jak to źle u nas było, że on mnie już nie kocha, że jest ze mną nieszczęśliwy. a ta pani to teraz wybawicielka i opiekunka- uwolniła go ode mnie, ma - jak to mówi - tam święty spokój, może palić ile chce. no żyć nie umierać.
przepracowuję to wszystko na terapii. weszłam w rolę jego mamy czułam się odpowiedzialna, a on jako dziecko z małą odpowiedzialnością obraził się, bo wybrałam innego malucha czytaj - syna. a facet ma 31 lat... po prostu - jak stwierdził - pomylił się w życiu. nie chciał żony i dwójki dzieci. nie tak miało wyglądać jego życie. postąpił jak dziecko - nie podoba mi się to zabieram swoje zabawki i idę na inne podwórko, gdzie jest przyjemniej... bez problemu, wyrzutów sumienia.
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-20, 12:30   

ewales, wspieram Cię modlitewnie
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-11-20, 14:42   

ewales z Bogiem, jagusia szukaj dróg Pana
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8