Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nauka krzyża
Autor Wiadomość
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2011-08-30, 08:29   Nauka krzyża

Nauka krzyża cz.I


Znak sprzeciwu wobec ludzkiej logiki

Chrystusowy krzyż, jak całe chrześcijaństwo, jest znakiem sprzeciwu wobec ludzkiej logiki i "światowej" mentalności. Mimo to bez niego nie można zrozumieć ludzkiego życia na ziemi, ani dziejów świata. Stanowi on bowiem niezbywalny epizod historii, stabilny punkt odniesienia. Stat crux dum volvitur orbis (krzyż stoi podczas gdy świat się obraca). Nie można go wyrwać z gleby doczesnej historii, nie naruszając jej fundamentów.

Na późnorenesansowym obrazie (znajdującym się w rzymskim Palazzo Cancelleria) anonimowy malarz przedstawił cztery osoby: Matkę Bożą, św. Annę, Dzieciątko Jezus i św. Jana Chrzciciela. Uwaga wszystkich skupia się na małym, świetlistym krzyżu, stanowiącym centrum obrazu. Główną postacią jest niewątpliwie Pan Jezus. On właśnie znajduje się najbliżej krzyża, z radością wyciąga doń ręce i niemal go dotyka. Maryja patrzy z zatroskaniem na Syna i składa ręce do twy. Św. Anna, wyraźnie zaniepokojona, czyni taki ruch, jakby chciała powstrzymać rękę Jezusa. Natomiast uśmiechnięty św. Jan dziwi się nieoczekiwanym roztargnieniem swego towarzysza zabawy.

Obraz ilustruje ważną prawdę; żaden chrześcijanin nie może zignorować krzyża, musi w jakiś sposób do niego się ustosunkować.

Zgoda na krzyż

Krzyż znajduje się w centrum nauki chrześcijańskiej. Cała Ewangelia prowadzi do krzyża. Jesteśmy w lepszej sytuacji niż Apostołowie, którzy na początku nie wiedzieli, że finałem Chrystusowego nauczania będzie Jego okrutna śmierć na drzewie hańby. Piotr z oburzeniem odrzucał taką możliwość (Panie, nie przyjdzie to nigdy na Ciebie), bo myślał nie na sposób Boży, lecz na ludzki (por. Mt 16, 22-23). Surowa reprymenda, jaką usłyszał, była skierowana do każdego, kto chciałby odwieść Chrystusa od Jego zamiaru wykupienia grzeszników własną krwią. Taka sama reprymenda jest nieustannie kierowana do tych, którzy chcieliby przeszkodzić Chrystusowym uczniom w naśladowaniu Go i uczestniczeniu w Jego zbawczej misji, trwającej aż do końca czasów.

Chrystusowe pouczenia są trudne, ale realne, bo potwierdzone Jego życiem i przypieczętowane Jego śmiercią. Wszystko, co czynił, nie czynił On dla siebie, ale "dla nas i dla naszego zbawienia", dla nas się narodził, nauczał i poniósł śmierć. Chrystus nie umarł za bezimienny tłum czy za bliskich mu przyjaciół, lecz za każdego z nas, jako za jedyną i niepowtarzalną osobę. Taki osobowy akt domaga się w odpowiedzi aktu suwerennej osoby. Nie odpowie za nas żadna instytucja czy wspólnota, chociaż Kościół pomaga znaleźć właściwą odpowiedź, a wspólnota wierzących pomaga wcielić ją w życie. Poprawną, idealną odpowiedź sformułował sam Mistrz: Kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Kto postępuje inaczej nie jest nawet godzien nazwać się Jego uczniem; Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien (Mt 10, 38). Nie można pozostać obojętnym wobec krzyża, można go zaakceptować z miłością lub odrzucić z odrazą.

Własny krzyż

Kto chce być uczniem Ukrzyżowanego musi zatem iść za Nim ze swoim własnym krzyżem. Oznacza to, iż przed wyruszeniem w ślad za Chrystusem, należy podjąć wysiłek poznania i dokonać właściwego wyboru. Chodzi o to, żeby przez pomyłkę nie wziąć zamiast krzyża jakiegoś nieużytecznego ciężaru. Po rozeznaniu stojącego przed nami krzyża winniśmy podjąć wolną decyzję przyjęcia go i niesienia dopóty, dopóki Bóg nie zdejmie go z naszych ramion.

Uczeń godzien swego Boskiego Mistrza nie jest przygodnym gapiem ani litościwym pomocnikiem na Jego Drodze Krzyżowej, lecz tym, który świadomie i dobrowolnie idzie aż na Golgotę ze swoim własnym krzyżem. Nie jest jak Cyrenejczyk, który niesie Chrystusowy krzyż zmuszony do tego przez uzbrojonych żołnierzy i jedynie na krótko (por. Mt. 27, 32). Cyrenejczykiem nie można być przez całe życie, natomiast wierny uczeń Chrystusa idzie za Nim ze swoim krzyżem przez całe życie. W gruncie rzeczy łatwiej jest być Cyrenejczykiem niż wiernym uczniem. Może dlatego chętnie pomagamy Ukrzyżowanemu (nawet dobrowolnie, ale na krótko), a potem oddawszy Mu Jego krzyż, wracamy pospiesznie do swoich domów i pól w poczuciu dobrze spełnionego chrześcijańskiego obowiązku. Własny krzyż często budzi niechęć czy lęk. Czasem wydaje się niegodny tej nazwy, bo przybiera "nieatrakcyjną" formę banalnego ciężaru trudnej codzienności, czasem znowu nie budzi współczucia bliźnich, bo jest niewidzialną dla postronnych obserwatorów udręką duchową.

Chociaż "własny krzyż" jawi się w zupełnie innej postaci aniżeli krzyż Chrystusa, to jednak można i trzeba dźwigać go tak samo jak Mistrz, bez buntu, z miłością i aż na Golgotę. Akceptacja krzyża nie umniejsza jego ciężaru, ale dodaje sił i nadaje zbawczy sens utrudzeniu. Doskonałe naśladowanie ukrzyżowanego Mistrza polega na tym, że akceptacja krzyża nie ogranicza się do tego, co zewnętrzne, lecz wyraża się także – a raczej przede wszystkim – w duchowej postawie zgody na wolę Boga. Niestety wielu uczniów poprzestaje na odruchu współczucia, fizycznej bliskości, nie podejmując duchowego wysiłku zrozumienia sensu męki i dzielenia cierpień Zbawiciela. Wielu dochodzi na szczyt Golgoty i staje tuż obok Chrystusa, ale duchem są od Niego bardzo daleko. Obaj łotrzy byli tak samo blisko Ukrzyżowanego, ale tylko jeden z nich uznał zbawczy sens Jego cierpień i zaakceptował Jego pomoc, za co otrzymał niezwykłe zapewnienie niemal natychmiastowego ("jeszcze dziś" - por. Łk 23, 43) wejścia w krainę życia. Dobry uczeń Chrystusa winien naśladować dobrego łotra.

Za Chrystusem i z Chrystusem

Aby iść za Chrystusem trzeba Go widzieć, albo przynajmniej dostrzec zostawione przez Niego ślady. Aby osiągnąć duchową jedność ze Zbawicielem trzeba uważnie śledzić Jego ślady na własnej drodze krzyżowej, bowiem łatwiej iść za kimś, kto dobrze zna drogę niż samemu jej szukać, wahać się na każdym skrzyżowaniu, błądzić i wątpić w celowość męczącej wędrówki. Kto stawia stopy w ślady odciśnięte przez Chrystusa, czuje się bezpiecznie.

Dźwiganie krzyża za Chrystusem formuje nasz sposób myślenia i działania według paradoksalnej Bożej logiki. Przestajemy bać się cierpienia i śmierci, a zaczynamy uznawać je za środki upodobnienia się do Chrystusa. Zaczynamy wierzyć, że cierpienie jest owocne, że tracąc życie - zyskujemy je. Nie koncentrujemy się już dłużej ani na cierpieniu ani na umieraniu, ale na odczytywaniu Bożych zamiarów i realizowaniu ich. Powoli stajemy się uczniami Ukrzyżowanego, których doskonałą postawę charakteryzują słowa św. Pawła od Krzyża, który w jednym z listów pisze: "Ani cierpieć ani umierać, ale jak najdoskonalej stosować się do woli Bożej".

Kroczenie śladami Ukrzyżowanego jest postępowaniem na drodze duchowego doskonalenia. "Jeśli chcesz być doskonały – radzi św. Jan od Krzyża – sprzedaj swą wolę, daj ją ubogim duchem i idź za Chrystusem w cichości i pokorze, aż na Kalwarię i do grobu".

Idąc krok w krok za Chrystusem, coraz lepiej Go poznajemy i rozumiemy sercem a nie intelektem. Dzięki temu duchowo dojrzewamy do osiągnięcia celu drogi krzyżowej. Uczeń Chrystusa nie zachowuje się jak postronny obserwator czy uczony analizujący wydarzenia na Golgocie; bierze krzyż i wbija go w ziemię swojego doczesnego życia.

"Krzyż wbity na Golgocie tego nie wybawi, Kto sam w sercu swoim krzyża nie wystawi" mówił Angelus Silesius. Jedynie takie bolesne naśladownictwo całkowicie przemienia słabego człowieka, czyniąc go doskonałym uczniem ukrzyżowanego Mistrza. Gdy ktoś postawi w swoim sercu krzyż, nikt nie można go stamtąd wyrwać nie rozszarpując serca.

Niesienie własnego krzyża za Ukrzyżowanym może być tylko biernym naśladownictwem, ale może też stać się czynnym współuczestnictwem w Jego zbawczej misji. Podstawowym warunkiem takiej jedności działania jest naśladowanie Chrystusa w przeżywaniu cierpienia. Wszyscy doświadczamy fizycznego bólu i duchowej udręki, ale tylko chrześcijaństwo umożliwia przeżycie ich razem z Synem Bożym i ofiarowanie w intencji wiecznego szczęścia. Chrystus ukrzyżowany głosi rewolucyjną doktrynę o zbawczej mocy cierpienia podjętego w sposób wolny, nie z przymusu a jedynie z miłości do innych. Dla pogan i mędrców cierpienie jest powodem buntu i jałowego smutku, a dla uczniów Chrystusa staje się realnym, bolesnym i miłosnym dopełnianiem tego, czego nie dostawało Jego męce. Cierpienie razem z Chrystusem nie jest sentymentalnym współczuciem, lecz realną współpracą z Chrystusem w Jego zbawczej misji. Zbawca tę współpracę chętnie przyjmuje i hojnie wynagradza. Dobrowolnie, przymuszony jedynie wielką miłością pomaga każdemu uczniowi upadającemu pod ciężarem własnego krzyża. Żaden człowiek bez pomocy Syna Bożego nie jest w stanie dojść na szczyt Golgoty i powiedzieć Bogu-Ojcu: w ręce Twoje oddaję ducha mego (por. Łk, 23, 46).

Scientia crucis (nauka krzyża)

Z pewnością łatwiej jest wyjaśniać innym naukę krzyża, niż według niej żyć. Aby móc ją głosić, czy próbować zrozumieć trzeba wpierw nią żyć. Krzyż domaga się świadectwa, toteż jedynie świadek (martyr) potrafi przekonująco głosić naukę krzyża (scientia crucis). "Mądrość słowa" może zafałszować fundamentalne prawdy tej nauki i utrudnić jej realizację w życiu.

Zafascynowani nauką i zniewoleni techniką, nie mamy dziś wprawy w studiowaniu nauki krzyża. Doskonałą metodą jego poznania jest kontemplacja Ukrzyżowanego, który nie mówi dużo, ale poucza wiele.

Św. Katarzyna ze Sieny dobrze to zrozumiała, mówiąc często o Chrystusie nauczającym z "katedry krzyża". Aby z pożytkiem studiować u takiego Mistrza, trzeba przyjąć Jego metody wychowawcze i reguły Jego nauki. Scientia crucis nie jest zbiorem teoretycznych wiadomości, ale bezpośrednio przeżytą, bogatą i tajemniczą rzeczywistością, której nie można ująć w naukowy system ani przekazać w logicznym wykładzie. "Scientia Crucis zdobywa się tylko wtedy, gdy się samemu do głębi doświadczy krzyża", pisała Edyta Stein, inteligentna uczennica w szkole Ukrzyżowanego. Wiedzę tę zdobywa się przez całe życie, ale nigdy nie pozna się wszystkich jej tajników. Nigdy nie możemy powiedzieć, że już wszystko o krzyżu wiemy, że potrafimy iść drogą krzyżową pewnym krokiem i ominąć każdy kamyk, aby nie upaść. Trzeba wytrwale studiować naukę krzyża, żyć według niej przez krótki czas swego ziemskiego życia i tak umrzeć, aby zasłużyć na niekończące się nigdy życie. Twierdzenie, że utrata życia stanowi gwarancję życia, które się nigdy nie kończy stanowi fundamentalną prawdę nierozumnej wiedzy krzyża.

Wiedza krzyża zawiera skandaliczną dla mędrców tego świata wizję cierpienia, przyjętego w sposób wolny i ofiarowanego z miłości do tych, którzy popełniwszy zło, ryzykują utratę wiecznego życia. Wiedza krzyża nie kieruje się naukowymi prawami – lecz nielogicznymi regułami miłości. To miłość sprawia, że chrześcijanin nie patrzy z daleka na Ukrzyżowanego, lecz idzie za Nim krok w krok aż na Kalwarię, aż pod krzyż. To miłość sprawia, że nie gorszymy się skandalem krzyża, lecz odważnie go głosimy. To miłość pomaga zrozumieć niepojęty dla uczonych Boży plan zbawienia; każdy, kto miłuje narodził się z Boga i zna Boga (1 J 4,7).

Miłość prowadzi nas do takiego zjednoczenia z Chrystusem, które umożliwia współpracę z Nim w zbawianiu nie tylko siebie samego, ale także innych grzeszników, wręcz całego świata.

Ludmiła Grygiel

http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2905

[ Dodano: 2011-09-03, 11:05 ]
Nauka krzyża cz.II

Czytaj część I artykułu


Znak sprzeciwu wobec ludzkiej logiki

Chrystusowy krzyż, jak całe chrześcijaństwo, jest znakiem sprzeciwu wobec ludzkiej logiki i "światowej" mentalności. Mimo to bez niego nie można zrozumieć ludzkiego życia na ziemi, ani dziejów świata. Stanowi on bowiem niezbywalny epizod historii, stabilny punkt odniesienia. Stat crux dum volvitur orbis (krzyż stoi podczas gdy świat się obraca). Nie można go wyrwać z gleby doczesnej historii, nie naruszając jej fundamentów.

Scientia amoris (nauka miłości)

Wiedza krzyża zawiera paradoksalną prawdę o konieczności ścisłego związku miłości i cierpienia. Przeżyli to intensywnie i częściowo przekazali wielcy mistycy. Siostra Faustyna napisała zdanie, wynikające z osobistego doświadczenia, a mogące służyć za dewizę wszystkich uczniów ukrzyżowanego Mistrza; "Miłość i boleść idą w parze" (Dz. 881). Każda miłość rodzi ból, gdyż prowadzi na krzyż ogołocenia i wyrzeczenia się siebie. Cierpienie, które "idzie w parze" z miłością, nie osłabia jej, lecz potęguje i oczyszcza. W naszej epoce dominuje kult pięknego ciała i strach przed cierpieniem, dlatego szczególnie trudno jest okazać miłość i naśladować Syna Bożego, okrutnie pobitego i zranionego. Tym bardziej, że naśladowanie Go musi trwać przez całe życie, składa się nań bezpośrednio doświadczany fizyczny ból i poczucie opuszczenia, wysiłek zgłębiania tajemnicy straszliwie umęczonego i sponiewieranego "najpiękniejszego z synów ludzkich" (por. Ps 45, 3). Jedynie umocnieni miłością do Chrystusa potrafimy znieść ból i trud oraz przejść całą drogę krzyżową, cierpiąc i miłując.

Nie można iść za Ukrzyżowanym, nie miłując Go

To miłość nie pozwala nam zostawić Chrystusa samego, jest tą "siłą ciążenia", która prowadzi nas na Górę Kalwarię. Na Golgocie stali ci, którzy nikogo się nie bali i niczego nie kalkulowali, ale jedynie bardzo mocno kochali. Bo tylko miłość pozwala pokonać lęk przed drwiną uczonych tego świata zgorszonych skandalem krzyża.

Wiedza krzyża i wiedza miłości tworzą jednolity "system naukowy". Jedynym uzasadnieniem głupstwa krzyża jest szaleństwo miłości. Śmierć Chrystusa, nazwana przez św. Teresę z Lisieux "najpiękniejszą śmiercią z miłości" stanowi "pokazową" lekcję takiej szalonej miłości. Pokazuje, że umierać z miłości nie znaczy umierać bez fizycznego bólu, duchowej udręki, doświadczenia opuszczenia przez Boga.

Umierać z miłości to znaczy akceptować paradoksalne plany Boga, który nie chroni od bólu ludzi, których miłuje, ale wysyła swego Jedynego Syna, by cierpiał razem z nimi i umarł za nich. Idąc na Golgotę, Chrystus nie oddala się od nas, ale łączy się z każdym z nas w naszym bólu i rozterce, doświadcza naszych słabości. Dzięki swej niemocy Chrystus okazuje zbawczą moc i zbawia mnie nie z obowiązku, lecz z miłości. Z miłości do mnie pozwala się biczować i ukrzyżować za każdym razem, gdy popełniam grzech. Trzeba więc odpowiedzieć miłością; z miłości do Zbawiciela wyrzec się śmiercionośnego grzechu i pokornie prosić o otwarcie bramy do krainy życia.

Skandal śmierci i paradoks zmartwychwstania


Krzyż objawia niepojęte dla rozumu postępowanie Syna Bożego, który umiera po to, aby człowiek żył wiecznie, uniża się jedynie po to, aby wywyższyć człowieka, aby pociągnąć go za sobą do Ojca.

"Pierworodny spośród umarłych" (por. Kol 1, 18) jest zarazem Pierwszym Zmartwychwstałym, który człowieka umarłego na skutek występków (Kol 2, 13) wprowadza do krainy życia. Pociąga do siebie najpierw na krzyżu, a potem w akcie wniebowstąpienia...

Chrześcijaństwo bez krzyża jest nieprawdziwe, ale bez zmartwychwstania i wniebowstąpienia jest kalekie i niepełne. Również zmartwychwstanie i wniebowstąpienie jest głupstwem dla uczonych i skandalem dla niewierzących.

Chrystus, wzywając swych uczniów do pójścia za nim, nie chce, aby zatrzymali się pod krzyżem, ale szli za Nim dalej. Wierny uczeń nie zostaje więc na Golgocie, lecz idzie do grobu, by odkryć, że jest on pusty. Szukając Umarłego spotyka Zmartwychwstałego. Droga krzyżowa biegnie od Ogrodu Oliwnego do ogrodu, w którym o poranku "Apostołka Apostołów" spotyka Zmartwychwstałego. Stosunek do Ukrzyżowanego determinuje stosunek do Zmartwychwstałego.

Magdalena, która z miłością wytrwała pod krzyżem aż do końca, radośnie powitała Zmartwychwstałego, i chociaż Go nie dotknęła to jednak z absolutną pewnością oznajmiła Jego powrót do życia.

Natomiast Tomasz, który bał się wejść na Golgotę, nie uwierzył Zmartwychwstałemu, dopóki Go nie dotknął. Chrystus okazuje niezwykle wyrozumiałą miłość Apostołowi zniewolonemu scjentystycznym myśleniem, pozwalając mu "empirycznie" sprawdzić wiarogodność swoich słów. Jaśniejący chwałą Zmartwychwstania okazuje się bardziej dostępny niż Ukrzyżowany, którego nie mogła dosięgnąć ani Matka, ani uczniowie stojący u stóp krzyża. Zmartwychwstały pozwala jednemu wątpiącemu dotknąć swych ran, aby wszyscy ci, którzy nie zobaczą, nie poddawali się naukowo uzasadnionym wątpliwościom.

Wierny uczeń nie musi włożyć ręki do przebitego boku Chrystusa, ale musi duchowo jednoczyć się z Nim przez miłość i boleść. Takiej jedności nie osłabi żadna teoria naukowa ani nie zniszczy śmierć.

Kiedy umieramy w jedności z Ukrzyżowanym, mamy prawo oczekiwać na swoje osobowe spotkanie ze Zmartwychwstałym. Skoro Chrystus zmartwychwstaje i żyje dzięki mocy Bożej (2 Kor 13, 4), to Jego uczniowie, którzy są "niemocni w Nim" mają prawo ufać, że będą "żyć z Nim przez moc Bożą" (por. 2 Kor 13,4). Zaakceptować z intelektualną pokorą paradoksalną prawdę o mocy Boga w niemocy to znaczy otworzyć sobie drogę do nieśmiertelności, której każdy pragnie, ale nie każdy potrafi do niej wejść, gdyż - jak mówił św. Jan od Krzyża - omija prowadzącą do niej "wąską bramę krzyża".

Śmierć tych, którzy umierają w jedności z Ukrzyżowanym nie jest tragicznym końcem trudnego życia, lecz błogosławionym początkiem szczęśliwego życia. Dlatego wierni uczniowie ukrzyżowanego Mistrza, chociaż tak samo jak poganie żyją krótko i cierpią wiele, to jednak nie poddają się zwątpieniu i nieustannie trwają w postawie dziękczynienia i zawierzenia. Mogą powtarzać za Zygmuntem Krasińskim:

"wszystko nam dałeś, co dać mogłeś Panie.
My nad otchłanią, na ciasnym przesmyku
Skrzydła nam rosną już na zmartwychwstanie".

Ciasny przesmyk doczesnego życia jest dla chrześcijan miejscem, skąd można poderwać się do lotu ku "wyżynom niebieskim" (por. Ef. 2, 4-6). Kiedy idziemy za Chrystusem ze swoim krzyżem, nie powinniśmy koncentrować się na drodze krzyżowej, lecz na jej celu.

Chrześcijaństwo nigdy nie zamyka się w teraźniejszości, lecz jest stale otwarte ku przyszłości, obejmującej także przyszłość wiekuistą.

Bądź pozdrowiony krzyżu

Człowiek naśladujący Chrystusa po to się rodzi, aby po śmierci wejść do krainy życia. Dlatego od urodzenia powinien wyciągać rękę ku krzyżowi, jak Dzieciątko Jezus na wspomnianym obrazie.

Bóg, stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo, równocześnie uzdalnia do takiego naśladowania i wspiera w jego realizacji, ratuje przed zniewoleniem przez różnych bożków szybkiego sukcesu i proroków łatwego szczęścia. Zdarza się jednak, że w sposób wolny odrzucamy Bożą pomoc; zdradzamy swego Stwórcę, tworząc sobie bogów podobnych do siebie. Gdy jednak wpadamy w pułapkę idolatrii, cierpimy bez miłości i umieramy bez nadziei na trwałe życie.

Chrystus, umierając na krzyżu, umożliwia zrozumienie paradoksalnej odpowiedzi Miłosiernego Boga, odpowiedzi na ludzki grzech. Na krzyżu umierają ludzkie, uczone teorie o Bogu i człowieku. Syn Boży z "katedry krzyża" poucza wszystkich, nawet tych, którym się wydaje, że posiedli całą wiedzę o Bogu i człowieku, o życiu i śmierci.

Dziś grozi nam wielka ignorancja w dziedzinie wiedzy krzyża, bowiem postęp techniczny i rozwój nauk przyrodniczych stwarza iluzję, że można wszystko poznać i zrozumieć bez pomocy Boga. Współcześnie, bardziej niż w epoce św. Pawła, krzyż budzi zgorszenie i sprzeciw, gdyż nie podlega regułom ekonomii i polityki, nie można go wytłumaczyć w kategoriach sukcesu i zysku. Dlatego naśladując Ukrzyżowanego nieustannie jesteśmy narażeni na szyderstwa i pogardę. Może bardziej niż za czasów św. Pawła musimy się liczyć z faktem, że głosząc "tajemnicę mądrości Bożej" (por. 1 Kor 2, 7), żyjąc według paradoksalnej logiki krzyża oraz głupiej nadziei na zmartwychwstanie, zostaniemy wyszydzeni przez sławnych mędrców, wywołamy skandal w środowisku dobrze ułożonych faryzeuszy i będziemy prześladowani przez władców tego świata.

Nauka krzyża jest dziś niezbędnie potrzebna

Mimo wszystko nauka krzyża jest nam dziś niezbędnie potrzebna. W świecie, w którym odczuwamy dumę ze swych osiągnięć, doświadczamy zarazem lęku i niepewności, bo rozwój nauki i postęp techniczny nie uwalnia nas od cierpienia i nie ratuje od śmierci, a dobrobyt nie zapewnia duchowego pokoju i trwałego szczęścia. Dzięki temu jednak łatwiej niż Apostołom przychodzi nam docenić wartość wiedzy krzyża i jej zbawienne skutki w życiu. Łatwiej niż Apostołom przychodzi nam stwierdzić, że wiedza krzyża daje taką mądrość, jakiej żaden naukowiec dać nie może, napawa taką nadzieją, jakiej żaden terapeuta nie może przekazać. Gdy więc w Trzecim Tysiącleciu na naszej drodze staje krzyż, wyciągamy ku niemu ręce i odważnie bierzemy go na ramiona, powtarzając z radością: Ave crux spes unica (Bądź pozdrowiony krzyżu, jedyna nadziejo). Dla współczesnych mędrców i pogan, którzy chcieliby skutecznie znieczulić każdy ból i zapomnieć o śmierci, taka postawa jest skandaliczna i głupia. Tak więc i w XXI wieku krzyż nie przestaje być jedynym znakiem nadziei dla chrześcijan a dla innych - niepojętym paradoksem i przeszkodą w zdobyciu szczęścia bez ofiary cierpienia i daru bezinteresownej miłości.

Ludmiła Grygiel

http://www.katolik.pl/ind...rtykuly&id=2909
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8