Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Aspekt wytrwałości w modlitwie jest częścią Nowenny.
Nowenna wymaga łącznie 54 kolejnych dni, aby była ukończona.
Jeżeli nie jesteś w pełni zdecydowany na otrzymanie tego o co prosisz w Nowennie, prawdopodobnie nie podołasz modlitwie przez pełne 54 dni pod rząd.
Zamierzeniem Nowenny jest głównie wykorzystanie aspektu wytrwałości w modlitwie,
aby otrzymać prezent jakiego potrzebujemy.
Pojedyncza modlitwa jest często niewystarczająca do otrzymania tego o co prosimy.
"Jak odprawiać Nowennę Pompejańską - rady praktyczne:
1. Dzień w którym rozpoczynamy nowennę Pompejańską zaznaczamy w kalendarzu.
2. Nowenna Pompejańska trwa 54 dni. Każdego dnia przez te 54 dni odmawiamy dawne trzy części Różańca Świętego (radosną, bolesną i chwalebną). Jeśli ktoś chce, może odmawiać cztery części - z Tajemnicami Światła
3. Przed rozpoczęciem każdej z wszystkich trzech części Różańca Św. wymieniamy najpierw intencję (krótko i zwięźle i tylko jedną intencję), a następnie mówimy:
"Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć Królowo Różańca Świętego"
4. Przez 27 dni odmawiamy tak zwaną część błagalną nowenny Pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej części Różańca Św. odmawiamy następującą modlitwę:
"Pomnij o miłosierna Panno Różańcowa z Pompei, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich, z Różańcem Twoim, pomocy Twej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony. Ach, nie gardź prośbą moją o Matko Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój Różaniec i przez upodobanie jakie okazujesz dla Twej świątyni w Pompei wysłuchaj mnie dobrotliwie. Amen."
5. Przez pozostałe 27 dni odmawiamy tak zwaną część dziękczynną nowenny Pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej z trzech części Różańca Świętego odmawiamy następującą modlitwę:
"Cóż Ci dać mogę o Królowo pełna miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie - ile mi sił starczy będę rozszerzać cześć Twoją o Dziewico Różańca Świętego w Pompei, bo gdy Twej pomocy wezwałam/em, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś; o ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział jak jesteś dobrą, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen."
6. Niezależnie od modlitw końcowych, zapisanych w punktach 4 i 5 niniejszych "rad praktycznych" każdą z trzech części Różańca Św. (np. chwalebną) kończymy (bezpośrednio po jej odmówieniu ) trzykrotnym westchnienie do Matki Bożej:
"KRÓLOWO RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO - MÓDL SIĘ ZA NAMI."
Pozdrawiam, więcej na temat nowenny można poszukać sobie w googlach, jest wiele blogów, artykułów, itd.
ulka005 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-31, 13:49 NOWENNA POMPEJAŃSKA - NOWENNA NIE DO ODPARCIA
Oto jak się odmawia NOWENNĘ POMPEJAŃSKĄ:
Aspekt wytrwałości w modlitwie jest częścią Nowenny.
Nowenna wymaga łącznie 54 kolejnych dni, aby była ukończona.
Jeżeli nie jesteś w pełni zdecydowany na otrzymanie tego o co prosisz w Nowennie, prawdopodobnie nie podołasz modlitwie przez pełne 54 dni pod rząd.
Zamierzeniem Nowenny jest głównie wykorzystanie aspektu wytrwałości w modlitwie,
aby otrzymać prezent jakiego potrzebujemy.
Pojedyncza modlitwa jest często niewystarczająca do otrzymania tego o co prosimy.
"Jak odprawiać Nowennę Pompejańską - rady praktyczne:
1. Dzień w którym rozpoczynamy nowennę Pompejańską zaznaczamy w kalendarzu.
2. Nowenna Pompejańska trwa 54 dni. Każdego dnia przez te 54 dni odmawiamy dawne trzy części Różańca Świętego (radosną, bolesną i chwalebną). Jeśli ktoś chce, może odmawiać cztery części - z Tajemnicami Światła
3. Przed rozpoczęciem każdej z wszystkich trzech części Różańca Św. wymieniamy najpierw intencję (krótko i zwięźle i tylko jedną intencję), a następnie mówimy:
"Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć Królowo Różańca Świętego"
4. Przez 27 dni odmawiamy tak zwaną część błagalną nowenny Pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej części Różańca Św. odmawiamy następującą modlitwę:
"Pomnij o miłosierna Panno Różańcowa z Pompei, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich, z Różańcem Twoim, pomocy Twej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony. Ach, nie gardź prośbą moją o Matko Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój Różaniec i przez upodobanie jakie okazujesz dla Twej świątyni w Pompei wysłuchaj mnie dobrotliwie. Amen."
5. Przez pozostałe 27 dni odmawiamy tak zwaną część dziękczynną nowenny Pompejańskiej i codziennie, po ukończeniu każdej z trzech części Różańca Świętego odmawiamy następującą modlitwę:
"Cóż Ci dać mogę o Królowo pełna miłości? Moje całe życie poświęcam Tobie - ile mi sił starczy będę rozszerzać cześć Twoją o Dziewico Różańca Świętego w Pompei, bo gdy Twej pomocy wezwałam/em, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś; o ile zdołam będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali. O, gdyby cały świat wiedział jak jesteś dobrą, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen."
6. Niezależnie od modlitw końcowych, zapisanych w punktach 4 i 5 niniejszych "rad praktycznych" każdą z trzech części Różańca Św. (np. chwalebną) kończymy (bezpośrednio po jej odmówieniu ) trzykrotnym westchnienie do Matki Bożej:
"KRÓLOWO RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO - MÓDL SIĘ ZA NAMI."
Ps.Jest też wiele informacji o tej nowennie w internecie, są różne blogi, artykuły.
Pozdrawiam.
ewulek [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-31, 13:57
Tą nowenne odmówiłam 3 razy wytrwale do konca i za kazdym razem Kochana Matka Niebieska mnie wysłuchała
Nie zawsze pomaga od razu, czasem trzeba poczekac na odpowiedni moment i nie zawsze pomaga w ten sposób jaki chcemy, mi pomogła w inny sposób i o wiele więcej niż chciałam, po prostu tak ulożylo się kilka spraw że w efekcie nie tylko zostałam wysłuchana ale i znalazłam pracę i jednocześnie mam dzieci wciąż blisko a dla mnie to ważne bo najmłodsza ma dopiero 2 latka.
A gdy skończyłam odmawiać to brakowało mi tych licznych zdrowasiek i tej bliskości z Maryją
Pogody Ducha
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-01, 13:23
Ja odmawiam Nowennę Pompejańską od 7 dni. Od 4 dni odmawiam ją dwa razy dziennie. Przyznam, że przez długi okres czasu zaniedbywałam modlitwę, więc te 3 godziny modlitwy różańcowej każdego dnia są dla mnie samej zaskakujące. Ale cieszę się ogromnie, że tak się dzieje, że modlę się i czekam na cud w postaci powrotu męża do mnie i odrodzenia naszego małżeństwa oraz (to intencja z drugiej Nowenny) wierności męża.
Oświadczam tutaj wszystkim, że w przypadku, gdyby Mateczka zechciała wysłuchać moich modlitw i odratowałaby nasze małżeństwo, miłość, wierność i uczciwość małżeńską w nim, to dam na stronie internetowej Sychar świadectwo wysłuchania moich modlitw oraz będę wychwalać Matkę Bożą - Królową Różańca Świętego do końca swojego życia. Amen.
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-02, 21:37
nagarek napisał/a:
czekam na cud w postaci powrotu męża do mnie i odrodzenia naszego małżeństwa oraz (to intencja z drugiej Nowenny) wierności męża.
Oświadczam tutaj wszystkim, że w przypadku, gdyby Mateczka zechciała wysłuchać moich modlitw i odratowałaby nasze małżeństwo, miłość, wierność i uczciwość małżeńską w nim, to dam na stronie internetowej Sychar świadectwo wysłuchania moich modlitw oraz będę wychwalać Matkę Bożą - Królową Różańca Świętego do końca swojego życia. Amen.
Nagarek, bardzo pięknie że się podejmujesz tak wielkiego zadania, chylę czoła i będę wspierać modlitwą żebyś wytrwała. No i rozumiem że jesteś w wielkiej rozpaczy, gotowa na wielkie poświęcenie żeby mąż wrócił.
Ale. Właśnie jest jedno "ale". Czy nie traktujesz tej nowenny jak koncertu życzeń? Dwa razy dziennie? Po co? Żeby była bardziej skuteczna? A co będzie jak mąż nie wróci? Świadectwa może nie dasz, a co z Matką Bożą, przestaniesz Jej ufać? Przestaniesz ufać Bogu?
Mimo moich uwag życzę wytrwałości.
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-03, 00:30
Druga Nowenna to druga intencja również związana z moim małżeństwem, lecz nie dotyczy samego faktu powrotu męża, lecz czegoś innego, co z jego powrotem jest związane.
Nie traktuję NP jak koncertu życzeń, lecz jak modlitwę i wiem, że "nagradzana" jest w niej właśnie wytrwałość. A jeśli komuś ogromnie zależy, to 3 godziny dziennie modlitwy to pestka. Gdyż wszystko dałoby się za to, o co się modlimy.
Nie wiem w jaki sposób odpowiedzieć na Twoje pytanie: co będzie jeśli mąż nie wróci... Nie umiem w ogóle sobie tego wyobrazić, nie umiem i nie chcę bez niego żyć. Moje życie to on. Jeszcze niedawno na Twoje pytanie odpowiedziałabym: Jeśli mąż nie wróci, zabiję się. Teraz jednak odmawiam NP i wiem, że nie trafiła ona w moje ręce przez przypadek. Dlatego dziś nie odpowiem w taki jak powyżej sposób. Obecnie pomimo lęku, strachu, że moja modlitwa nie zostanie wysłuchana jest jednak ogromna nadzieja. I jej chciałabym nadal się trzymać. Bo tylko to mi pozostaje...
Dziękuję za obietnicę wsparcia mnie modlitwą. Serdeczne dzięki.
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-03, 06:30
Nagarku, elzd ma rację. U Ciebie mąż stoi na piedestale, mąż-bożek, nie Bóg. Świadczą o tym te słowa:
nagarek napisał/a:
Nie umiem w ogóle sobie tego wyobrazić, nie umiem i nie chcę bez niego żyć. Moje życie to on.
Co zrobisz, kiedy Bóg zechce Ci udowodnić że bez męża jesteś jednak w stanie żyć? Czy powiesz wtedy "bądź wola Twoja"?
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-03, 10:47
Nirwanna, miałam wrażenie, że tutejsze forum i ludzie na nim POMAGAJĄ osobom w kryzysie małżeńskim, a nie kopią leżącego.
Jak możesz wyciągać wnioski na mój temat i to tak negatywne (ze mąż - bożek, a nie Bóg!!!) skoro mnie nie znasz i nie też znasz przyczyn naszego rozstania?!!!
Czy nie widzicie, że tutejszy temat dotyczy modlitwy, czyli NOWENNY, a nie mojej osoby?!.
Nirwanno, następnym razem pomyśl dwa razy zanim cokolwiek napiszesz.
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-03, 11:10
Nagarku, przepraszam Cię. Masz rację - temat dotyczy modlitwy.
Jednak ja nie oceniam Ciebie, a jedynie to co piszesz, mówię co widzę w Twoim pisaniu. Jeśli odebrałaś to jako kopanie leżącego - przepraszam. Nie było to moją intencją.
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-03, 11:37
Nirwanno, dziękuję bardzo za wyjaśnienie związane z Twoją wypowiedzią na mój temat.
Może to dziwnie zabrzmi, ale mam wrażenie, że Twoja wypowiedź, Nirwanno, nie była jednak przypadkowa (nawet jeśli nam dwóm się tak wydaje), lecz to chyba był jakiś test mojej wytrwałości w modlitwie.
Wczoraj bowiem miałam bardzo ciężkie chwile podczas i po modlitwie - ciągle jakieś telefony i osoby przeszkadzały mi w modlitwie i skupieniu, a przez moją głowę przebiegały tysiące mysli, że mąż mnie nie kocha, że pewnie już do mnie nie wróci itp. Wieczorem dowiedziałam się, że w najbliższej rodzinie mojej koleżanki doszło do zdrady.
A potem nawet po Nowennie pojawiły się wnioski z mojej strony, które nie wiadomo skąd do mnie przyszły, że to nie jest z pewnością prawda, co mówił mi mąż, że ma zepsuty telefon, lecz pomyślałam, że on z pewnością się ode mnie odcina i pewnie okłamuje mnie mówiąc, że ma zepsuty telefon.... a także myślałam sobie wczoraj nie mogąc w ogóle po Nowennie zasnąć, że kto wie, może mój mąż ma inną panią i tylko udaje wiernego i niewinnego... Dziś mam równie fatalny nastrój i wierzcie mi, że mam takie wrażenie, jakby jakaś walka się toczyła o mnie lub o nasze małżeństwo. Jakby walka Dobra ze Złem. Pomyślałabym, że tylko mnie się tak wydaje, ale na pewnym forum znalazłam wiele wypowiedzi i opisu podobnych doświadczeń podczas odmawiania NP jak moje:
http://rebelya.pl/forum/watek/24171/?page=107
Kto wie, może Zły robi wszystko, aby ludziom przeszkodzić w odmówieniu Nowenny, albo jest to dla nas test... W moim przypadku ponad wszelką wątpliwość coś się dzieje i ta jakaś dziwna walka się wzmaga. Walkę tą jednak musi wygrać Bóg i nasze małżeństwo sakramentalne.
Zachęcam do dyskusji na temat Waszych doświadczeń związanych z odmawianiem Nowenny Pompejańskiej.
Agnieshka [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-03, 14:28
Nagarek,
ja zaczelam odmawiac Nowenne wczoraj.
Modle sie dopiero drugi dzien, ale mysli typu: to nie ma sensu, on kogos ma, przeciez i tak sie nic nie zmieni, juz sie pojawily.
Mysle ze wiem, o czym piszesz i przez co przechodzisz.
Badz wytrwala. Wiem, ze moze byc tak, ze Bog nie odpowie na nasze prosby, ale na pewno zawsze, bez zwatpienia zawsze, bedzie kierowal sytuacja dla naszego dobra.
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie:-)
A.
nagarek [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-03, 15:43
Agnieshko, dziękuję bardzo za Twoją informację!
Dzięki niej wiem, że nie tylko ja odczuwam podobne emocje i obawy - pomimo, że przecież wierzę i mam nadzieję, że moje modlitwy zostaną wysłuchane.
Mam nadzieję, że obie tutaj napiszemy o wysłuchaniu przez Królową Różańca św. naszych modlitw. Że damy tutaj świadectwa i będziemy nadal szczęśliwymi żonami mającymi równie szczęśliwych mężów.
Jestem z Tobą, Aga! Wytrwasz w modlitwie i nie przerwiesz jej. Ja też wytrwam.
zen77 [Usunięty]
Wysłany: 2011-11-05, 15:18
Odmówiłem Nowennę Pompejańską 6 razy. Jak tylko o niej przypadkowo usłyszałem od swojej dentystki to następnego dnia ją zacząłem. Odmawiałem ją każdego dnia z żelazną konsekwencją i nie miałem chwil, kiedy bym czuł, że toczy się jakaś walka "Dobra ze Złem" o jakich piszą inni. Z czasem tęskniłem za tą wieczorną godziną różańca - odbierałem to jako rozmowę.
Za każdym razem modliłem się w innej intencji, dosyć ściśle sprecyzowanej. Za pierwszym razem gdy odmawiałem nowennę pompejańską, w ostatni, czyli w 54 dzień modlitwy w pewien sposób spełniła się moja prośba, choć z rana nic tego nie zapowiadało i nie liczyłem na to. Nie otrzymałem dokładnie tego o co prosiłem, ale dostałem na to szansę, a wcześniej nie było o tym mowy. Wymagało to jednak mojej pracy. Moja wiara w siłę tej modlitwy ogromnie wrosła, bo miałem wewnętrzne przekonanie, że to za sprawą Matki Bożej Pompejańskiej tak się stało.
Pomyślałem sobie wtedy, że to prawda, że ta nowenna jest "nie do odparcia" i postanowiłem prosić o coś dla członka mojej rodziny. Znowu się spełniło, to o co prosiłem, ale ok. 1,5 miesiąca po zakończeniu nowenny. Nadeszła bardzo ciężka chwila dla tego kogoś za kogo się modliłem. Byłem przy nim wtedy i sobie pomyślałem, że przecież prosiłem Matkę Bożą, aby ta sytuacja tak źle się nie zakończyła i właśnie w tej chwili wszystko się odmieniło. To niesamowite, ale tak było. Zatem w tej sytuacji Matka Boża sprawdziła moją wiarę. Ja to tak odbieram.
Za jeszcze jednym razem gdy odmówiłem Nowenną Pompejańską w czyjejś intencji to ta osoba nie otrzymała tego o co prosiłem. Jednak z biegiem czasu jak teraz na to patrzę to widzę, że i w tym był palec Boży. Dostąpiła ona i cała jej rodzina innych łask, których by nie mogli doświadczyć, gdyby stało się tak jak prosiłem.
W dwóch wypadkach po odmówieniu nowenny pompejańskiej nie zostałem wysłuchany, a w jednym to na razie nie potrafię powiedzieć. Ale ponoć żadna modlitwa nie idzie na marne, więc być może kiedyś dostrzegę jakiś sens w tym, że nie stało się tak jak prosiłem, ale na razie jeszcze tego tak nie widzę.
Chciałbym się też podzielić takim spostrzeżeniem, że ta nowenna mnie odmieniła, chociaż wcale o to nie prosiłem. Zatem nawet jakby żadna z moich próśb nie została wysłuchana to i tak byłbym wdzięczny Matce Bożej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.