Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Co robić gdy mąż chce odejść
Autor Wiadomość
martaj
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 11:39   Co robić gdy mąż chce odejść

Jestem 2 lata po ślubie. Razem z mężem od 7. Mam 26 lat on też. Nie mamy dzieci. Tydzień temu oświadczył mi, że jest nieszczęśliwy, że mnie nie kocha, że chce się rozwieść. Cały świat zawalił mi się na głowę. Zupełnie nie wiem co robić. Nie jem, nie śpię, biorę tabletki uspokajające, żeby jakoś się trzymać. Nie wiem jak do niego dotrzeć, bo się uparł i nie zmienia zdania. Tym bardziej dziwna sytuacja, że wcześniej nie mieliśmy jakiś większych kryzysów. Ot normalne małżeństwo. Raz lepiej raz gorzej... Wiem , że może to moja wina, jestem chyba zbyt... jak to określić... nadpobudliwa, zbyt narzucam swoje zdanie. Mąż jest człowiekiem zamkniętym i ciężko coś z niego wydusić. Bez wcześniejszych oznak po prostu zaatakował. To jakby mi ktoś nóż w serce wbił. Wiem, że go kocham. I wiem, że chcę ratować ten związek, ale nie wiem czy starczy mi sił. Już czuję się wyczerpana. Nie wiem czy się wyprowadzić czy mieszkać z nim. On powiedział, że nie nadaje się do związków, że go ograniczam, że chce być wolny. Nie wiem czy wchodzi w grę in a kobieta. Myślę, że nie przynajmniej na razie. Ale czuję, że dużo winni są jego koledzy z pracy, którzy są kawalerami, są wolni i śmieją się z niego, że zakupy za mną nosi. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego. Boję się co będzie dalej. Nie chcę zostać sama, chcę być matką. Co robić jeśli już dojdzie do rozwodu? Jak dalej żyć? Jestem wierząca i nie uznaję rozwodów, ale czy mam potem całe życie być sama i zrezygnować z bycia matką? Nie wiem tyle jest uczuć we mnie, że nie wiem co mam robić. Miotam się z kąta w kąt, nie mogę pracować. Zwyczajnie paraliżuje mnie lęk. Zaproponowałam mu, że zaczniemy od nowa, że na nowo odkryjemy naszą miłość, którą gdzieś zagubiliśmy oboje i ją zaniedbaliśmy. On cały czas powtarza, że zdania nie zmieni, że na wszytsko jest już za późno. Jego rodzice i moi też to strasznie przeżywają. Ale on tak jakby nic sobie z tego nie robił. Dla nich jest inny, pokorny, oczy spuszczone. Gdy zostajemy sami zmienia oblicze, jest ironiczny, złośliwy. Mam wrażenie, że bawi go to wszystko. Myślę, że nie dorósł do roli męża. Jak sam twierdzi nie chce obowiązków, których jak na razie i tak nie ma za wiele. Ja chcę się zmienić, wszytsko zrobię by ratować to małżeństwo tylko nie wiem jak jego do tego nakłonić, żeby mi pozwolił. Nie chcę błagać o miłość, ale wiem że mogę się do tego posunąć. jest to dla mnie strasznie upokarzające. Nie wiem co robić.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-18, 13:39   

Witaj na forum.
Też parę lat temu (3 zdaje się), mąż moj zaproponował rozwód.
Poczułam paraliżujący lęk, i świat legł w gruzach.
Nie zatrzymywałam męża ani nie namawiałam do pozostania, lecz by dał nam szansę, od razu pobiegłam pogadac z mądrym księdzem i wyspowiadać się.
Zaczęlam szukać w sobie, co mogło być nie tak w relacji i zaczęłam to z pomocą psychologa a potem warsztatu 12 kroków naprawiać.
Jest nadal trudno, ale ja już jestem inną osobą, mąż rozwodu nie przeprowadził.

Polecam Ci lekturę forum, na początek Dobsona, Pulikowskiego.
Spowiedz i regularny kontakt z P Jezusem w Eucharystii....daje siłę

Cytat:
Ja chcę się zmienić, wszytsko zrobię by ratować to małżeństwo tylko nie wiem jak jego do tego nakłonić, żeby mi pozwolił. Nie chcę błagać o miłość, ale wiem że mogę się do tego posunąć

Co do tej pory robiłas?
a jak masz ochote blagac to ugryź sie lepiej w język i pisz nam tutaj...nic tak nie zniechęca drugiej strony jak jęczenie i błaganie...brr

męza nie nakłaniaj, a bądź taką fajną kobietą, żoną od ktorej za nic nie chce się odchodzić...choc wiadomo ze nie jest to gwarancja!

Z Panem Bogiem może się udać :),
 
     
martaj
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-19, 06:59   

Ale tak ciężko się powstrzymać od tego proszenia, pytania dlaczego... Nie wiem co się dzieje z moim mężęm, nie za takiego człowieka wyszłam. Teraz przechodzi jakiś krys czy coś nie wiem. OśźOświadczył, że podoba mu się taka wolność. Ma zamiar zrobić sobie tatuaż, późno wraca do domu, wraca pod wpływem alkoholu, choć on nigdy alkoholu nie lubił. Nie wiem czy mam to przeczekać, czy odejść. Boję się co będzie dalej jak dalej żyć bez niego... Msama nie wiem co lepsze życie z takim Pawłem czy życie bez niego. Ale ja nie chcę być do końca życia sama. Chcę mieć dzieci. Nie wiem jak długo wytrzymam w takim stresie pod jednym dachem z nim. Czekam na jego powrót, słucham docinków itd. Twierdzi że to nie moja wina, że on się zmienił. Moim zdaniem oszalał. I jestem prawie pewna, że to wpływ kolegów, z ktrymi pracuje. Oni są wolni, balują, a on musi wracać do żony... A co w tym wszystkim najlepsze śpi ze mną w jednym łóżku. Po prostu on wie i ma to poczucie, że ma do czego wrócić i nie boi się niczego. Jak mam mu pokazać, że ma dużo do stracenia? Bo jak na razie ja cierpię a on ma to w nosie, bo jest wolny. Obrączki też już nie nosi...

[ Dodano: 2011-07-19, 07:21 ]
Nie takiego go pokochałam. Tego człowieka nie poznaję... Nie wiem skąd to sie wzięło. Myślałam, że będziemy dobrym małżeństwem jak jego rodzice, którzy po prostu mogą być przykładem dla każdego. To jest dla mnie ogromny szok. Widzę wiele swojej winy w tym wszystkim. W zasadzie on to poczucie winy wzbudza. ?Jak można walczyć skoro on mówi, że nie kocha? On wie,że ma do czego wracać... Choć w sumie tak naprawdę nie odszedł bo mieszkamy razem. To dla mnie takie ciężkie. Użalam sie nad sobą wiem... ale nie wiem jak inaczej ma się zachować. Chcę mu pokazać, że jestem silna, ale czasem się łamię i zaczynam znów zadawać pytania. Ale czekanie i patrzenie jak niszczy nas, naszą miłość nie jest łatwe. Nie potrafię być tak pokorna.
 
     
alinakalina
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-21, 15:57   

Witaj!
Ja miałam podobną sytuację ze swoim mężem. Któregoś dnia zaczął się wycofywać. Coraz częściej mówił że to wszystko nie ma sensu, padało z jego ust coraz częściej słowo "rozwód" "jak ci się nie podoba to wracaj do swojej matki" itp. To było dla mnie bardzo bolesne. Trwałam tak jeszcze ok 3 lat, aż w końcu nie wytrzymałam tego psychicznie. Odeszłam w stan separacji- to był sprawdzian dla mojego męża- nie zdał go. Jesteśmy od 3 miesięcy po rozwodzie. Ja jestem sama, on z inną. Będzie sprawa na sądzie biskupim.
Pozdrawiam i życzę jak najlepiej i proszę pamiętaj, że to dwie strony muszą chcieć dobrze- samemu niczego nie da się na siłę ciągnąć.
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-21, 16:16   

samemu mozna zmienic siebie i dac przyklad mezowi
zlo dobrem zwyciezaj
polecam poradnie malzenska, psycholog, rekolekcje
 
     
martaj
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-22, 07:13   

Właśnie w tym problem, że on nie chce słuchać w ogóle o jakiejś poradni itd. Ja sama walczę, ale widzę że on walczy też sam ze sobą. Powiedział mi, że mnie bardzo przeprasza, że muszę przez to przechodzić, ale on inaczej nie potrafi. Ja po prostu nie wierzę w to, że on mnie nie kocha. Nie da się przesatć kogoś z dnia na dzień. Może on się boi wycofać ze swojej decyzji, tym bardziej, że nasi rodzice już o tym wiedzą. Walczę cały czas i wierzę mocno, że się nam uda. Ale boję się, że jak on się uparł to boi się zmienić zdania... Nie wiem czy mam sie wyprowadzić? Boję się, że to już wszytskie drzwi za mną zamknie...Tak bardzo go kocham...
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-22, 09:03   

to poradnia i rekolekcje dla Ciebie, ja tez jezdze sama i bardzo mi pomagaja :)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-22, 09:07   

Witaj. Walczyć nie ma co, jak czytasz forum to na pewno nie raz to czytasz.
Na wojnie sa pprzegrani i pokonani, a wygrac mozecie oboje. :-)

Nie ogladaj sie na męża, dzialaj sama, jak pisze Ci landis....poranie, formacja duchowa.
Co męzowi nie pasuje? Gdzie jest problem miedzy Wami....

A mąż, moze potrzebuje pobyc chwile sam?

co do separacji pisze o niej alinakalina wazne sa intencje czy oddalamy sie by odpoczac i nabrac sil bo bycie razem niszczy nas w jakis sposob.....dbamy wtedy o siebie by miec silę aby pomoc malzonkowi stanac na nogi, postawic granice czy po to aby cos pokazac, ukarac malzonka, wystawic na probę, zawsze jest ryzykojego dalszego oddalenia, ale to ryzyko jest tez gdy mieszka sie razem.
Uwazam ze separacje warto dobrze przemodlic i przegadac z kims mądrym, ksiedzem, terapeutą, przyjaciolmi.

Nie sadze by u Was byla juz taka potrzeba martoj.
Wiele osob mowi o rozwodzie...od slow do czynow daleka droga jeszcze.
Dbajo siebie, przyjaciele, moze jakis wyjazd, odpoczynek, hobby, no i Pan Bog oczywiscie, sakramenty.
Moze Pan Bog upomina sie o twoj powrot do Niego?
Z modlitwą.
 
     
martaj
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-22, 09:46   

Właśnie w tym problem, że nie wiem w czym problem...:) on nie chce nic konkretnie powiedzieć po prostu mówi że mnie przestał kochać a jednocześnie daje tak sprzeczne sygnały... Nie wiem po prostu miotam się po domu. Separacja czy rozwód na razie to dla mnie brzmi jak wyrok ostateczny. Ciężki orzech do zgryzienia. Wszyscy mówią, że na to potrzeba czasu... Ja to rozumiem ale ten czas mnie zabije wewnętrzenie. Jak mam patrzeć że on nie wraca do domu, że niby jest u kolegi, że patrzy na mnie jak na powietrze. To taka próba sił. Jednocześnie chcę mu pokazać, że go bardzo kocham i że ma do kogo i czego wracać. Może rzeczywiście on potrzebuje czasu. Ja też w sumie. Ale paraliżuje mnie strach przed przyszłością, która jawi się jako samotna bez dzieci, bez męża. A ja tak tegop pragnę. Pragnę być z nim i z nim mieć dzieci.
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-23, 19:48   

Witaj Marto na pewno nie jest łatwo z tego co piszesz, ale mieszkacie jeszcze razem , tak więc nie jest tak źle i wszytko można naprawić pomimo tych problemów. Kiedy mąż zdjął obrączkę? po tym gdy Ci powiedział, że Cie nie kocha? czy przed tymi słowami? Wiesz jak czytałam to wszytko to na pewno jest w jakimś stopniu wina kolegów, znajomych, ale pomyślałam też że może Twój mąż poznał inna kobietę. Nie mówię tego, żeby Cie bardziej dobić , tylko po to że ja bym mu się bardziej przyglądnęła ,kto ma na niego taki wpływ, że się tak zmienił z dnia na dzień o 180stopni i nie jest już tym samym człowiekiem!Na pewno bym go nie błagała o nic, bo nic na siłę nie wskurasz wg mnie. On sam musi pewne sprawy przemyśleć czego chce.
 
     
martaj
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-24, 12:14   

Zdjął obroczke po tym jak mi to powiedział. Mieszkamy razem to fakt, ale dla mnie to zaczyna sie robić bardzo trudne i uciążliwe. Próbuję mu pokazać, że mi na nim zależy. Jestem taką żoną jak z obrazka, taką jaka mnie zawsze kochał. I wydawało mi się, że jest już nieźle. Przynajmniej zaczął do mnie normalnie mówić, nawet obiad razem zjedliśmy. Myślalam, że zaczyna zastanaiwać się nad swoją decyzją. A tu nagle znowu cios prosto w serce. Powiedział, że ten czas jaki mi teraz daje (czyli chyba to, że jest dla mnie miły i że daje mi sygnały, że jednak w jakis sposob mu na mnie zależy) są tylko po to, żebym pogodzial się z myślą o rozwodzie... Super nie? nie rozumiem jak może być taki podły. Bo to juz według mnie jest podlość. A ja karmię sie takimi resztkami milości, ale nie potrafię inaczej. Jestem tak sparaliżowana strachem, że nie potrafię racjonalnie mysleć.
Druga kobieta? też o tym myślalam, ale raczej jakiś bardziej powazny związek z inna nie wchodzi w gre. Nie dawał sygnałów takich. wracał na czas do domu, nie było nieprzewidzianych spotkań, telefonów. W zasadzie ta jego decyzja o rozstaniu była nagla, dlatego może to tak boli, bo nie mialam szans na zadna obrone, na żadną reakcję... Nie wiem ile eszcze wytrzymam z nim pod jednym dachem. Nie chcę zyc zludzeniami... ale kocham go i chcę o niego walczyć. Nie wiem co ma robic dalej. Jestem w takim dołku psychicznym, że ledwo mam siłę wstac z łózka..
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-24, 21:35   

martaj napisał/a:
Nie wiem co ma robic dalej. Jestem w takim dołku psychicznym, że ledwo mam siłę wstac z łózka..

WItaj, ciut wyluzuj, bo to oznaki depresyjne, choć częste w podobnych sytuacjach. Postaraj się jednak, aby się nie rozwijały, bo depresja to bardzo wyniszczająca choroba. :-(
Wiem,że to nie jest proste, ale daj parę w gwizdek jakimś zajęciem, aktywność fizyczna, wrzeszcz ile sił w płucach, upiecz chleb, ale najpierw sama wyrób ciasto. Wyrzuć złą emocję, a potem oddaj to wszystko Jezusowi, aby leczył. W tym czasie zamiast stac na baczność przed mężem i zbierać ochłapy jego dobrej woli zacznij trening swojego wnetrza. Wyrzuć brudy grzechu w konfesjonale, wymyj się w modlitwie i na Eucharystii, idź po radę na Adorację, a w domciu czytaj Dobsona, obejrzyj Ognioodpornego, czytaj inne wątki i szukaj świadectw uzdrowienia małżeństw. Jak masz mozliwość to skorzystaj ze wsparcia poradni małżeńskiej lub psychologa -teraz wakacje więc może być kłopot, ale kto szuka... :-D
 
     
Bella
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-25, 12:01   

U mnie było tak samo, tylko że ja byłam w ciąży. Dla mnie też to był koniec świata, potem mijały miesiące mąż w końcu wrócił, byłam szczęśliwa, potem wyszło na jaw ze ma kochanke i w sumie od ponad pół roku staram sie trwać i walczyć. Nie poddawaj sie kochana, moja historia na razie nie ma szczęsliwego zakończenia ale dzięki forum i tym cudownym ludziom którzy zawsze potrafią wesprzeć dobrym słowem lub zbesztać i sprowadzić do pionu jakoś trwam.
Mój mąż mnie nagle przestał kochać, wyprowadził sie i nie chciał nawet słyszec o próbach ratowania. Pomogło jak dałam mu troche oddychnąć ode mnie, troche spokoju, czasu na przemyślenia. Daj mężowi swobode niech zobaczy co moze stracić, pozwól mu zatęsknić. Ja za bardzo sie mojemu narzucałam - ale widze to dopiero teraz, wtedy myślałam ze to jedyne wyjście
 
     
martaj
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-25, 12:09   

Ja mam świadomość że mu się narzucam... I potem wyrzucam sobie, że jestem głupia, że co ja robię, ale kiedy go wiedzę nie potrafię się powstrzymać... Jestem niecierpliwa i to mnie gubi. W teorii wiem jak postępować, gorzej z praktyką. A kiedy on ma dla mnie jakieś cieplejsze słowo, gest cieszę się jak dziecko. Tylko niestety potem kolejny cios nożem w serce od niego dostaję i to boli jeszcze bardziej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 8