Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak nie przeżyjesz - to nie zrozumiesz
Autor Wiadomość
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-21, 23:55   Jak nie przeżyjesz - to nie zrozumiesz

Witam wszystkich, sama nie wiem od czego zacząć, może od tego , że jestem już po rozwodzie, który myślałam, że załatwi wszystko (tzn.np. kłótnie i różnorodne problemy dnia codziennego). Ale to nie prawda, wcale po tym rozwodzie nie czuję się lepiej. Męczy mnie to wszystko i jest mi źle psychicznie, choć może tego nie pokazuje wśród ludzi. Rozwód miałam w tym roku 31.stycznia tak więc nie tak dawno temu.Gdybym mogła to chciałabym cofnąć czas, ale się niestety nie da :(pozdrawiam
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-22, 00:29   

Anno Tereso :
Za niecałe 9 godzin idę na pierwszą rozprawę .
Nie mam już nadziei . Pokazałem żonie twój post .
Może kiedyś też tak napisze jak Ty .
Teraz tylko chce rozwodu i to jak najszybciej .
Męczę się już 2,5 miesiąca .
Wszyscy mówią , daj jej ten rozwód , najbliższa rodzina .
Już tylko cud !

Widzę , że pierwszy post . Korzystaj z tego forum .
Trochę pomaga .
Dlaczego myślałaś , że będzie lepiej ?
Są takie szmatławe fora , gdzie kobietki zachęcają się nawzajem do rozwodów .
Jak się to czyta to aż trudno uwierzyć , że tak można .
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-22, 18:22   

mare1966, Hej no i jak po pierwszej rozprawie? pierwsza rozprawa jest zawsze pojednawcza, rzadko kiedy dają rozwód na pierwszej rozprawie. Ja miałam 3 rozprawy rozciągnięte dość w czasie.Dlatego myślałam ,że będzie lepiej po rozwodzie, bo parę osób mi mówiło, żeby to zakończyć, myślałam, że się uwolnię od niego,naszych kłótni, awantur, tego wszystkiego co było złe między nami, że w końcu będę wolna i będę miała święty spokój, nawet też z jego rodziną. Z którą też były zatargi. Myślałam, że zapomnę o nim, ale tak się nie stało. Codziennie myślę o nim,pomimo tego wszystkiego złego co się stało między nami. Bo byliśmy naprawdę zakochani w sobie, a po ślubie wszystko runęło i zaczęło się psuć. PS. Tak na marginesie muszę też dodać, że teraz z perspektywy czasu myślę też, że na moją decyzję rozwodową miała też wpływ ,,wróżka'' - kobieta do której już dość długo chodzę, ona stawia z kart, nie raz sprawdziły się jej przepowiednie, ale nie zawsze. Ma ona w domu obrazy świetych, medalik też na szyji, zaczęła te karty stawiać po śmierci klinicznej, jest to babcia mojej koleżanki jeszcze z średniej szkoły. Jak się nie dawno od niej dowiedziałam, że sama się rozwiodła z swoim mężem, to aż się zdziwiłam bo przez tyle lat co do niej chodziłam nigdy o tym nie mówiła. Myślałam, że jej mąż zmarł.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-22, 20:31   

Witaj Anno Tereso.


Na początek o korzystaniu z usług wróżek :

http://www.gbacik.is.net.pl/zagr_wrozbiarstwo.html



http://www.egzorcyzmy.kat...iejsca-modlitwy
 
     
JakubekKaz
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-22, 20:54   

Witaj AT,

Akurat dzisiaj jest w Ewangelii cos dokladnie na temat, o ktorym napisalas tez "akurat" dzis ;-)

http://www.ewangelia.org/main.php?language=PL

Polecam - koniecznie dzis do 23:59 8-)

Ponad dwa lata temu zmienily sie procedury w sadach rodzinnych ze wzgledu na ogromne koszty finansowe ponoszone przez nasze "proRODZINNE" panstwo z tytulu "ciagnacych sie w nieskonczonosc" spraw rozwodowych i teraz rozwod mozna juz uzyskac na pierwszej rozprawie... Jesli mialas inaczej, a otrzymalas rozwod faktycznie w tym roku - to... :shock: mialas bardzo porzadny sklad w sadzie :mrgreen:

Pozdrawiam i jeszcze raz polecam w/w STRONKE www.
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-22, 22:20   

Czasami zastanawiam się czemu w życiu nie jest jak w filmie z heappy endem, chyba było by to wszystko za proste. Zawsze marzyłam o tym,żeby mieć kochającego męża i szczęśliwą rodzinę (dzieci). Myślę, że każdy tego pragnie ,,Rodzina" to podstawa by być szczęśliwym. Ja niestety nigdy jej nie miałam, bardzo wcześnie straciłam swoich rodziców.
tak więc myślałam, żeby kiedyś założyć swoją rodzinę, której sama nigdy tak naprawdę nie zaznałam. PS. Zdołowana jestem tym wszystkim, znów mam problemy ze spaniem, tak jak przed rozwodem, męczy mnie to wszystko, napiszę może za kilka dni jak wrócę z wycieczki.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-23, 00:20   

Anna Teresa napisał/a:
PS. Tak na marginesie muszę też dodać, że teraz z perspektywy czasu myślę też, że na moją decyzję rozwodową miała też wpływ ,,wróżka'' - kobieta do której już dość długo chodzę, ona stawia z kart, nie raz sprawdziły się jej przepowiednie, ale nie zawsze. Ma ona w domu obrazy świetych, medalik też na szyji, zaczęła te karty stawiać po śmierci klinicznej, jest to babcia mojej koleżanki jeszcze z średniej szkoły. Jak się nie dawno od niej dowiedziałam, że sama się rozwiodła z swoim mężem, to aż się zdziwiłam bo przez tyle lat co do niej chodziłam nigdy o tym nie mówiła. Myślałam, że jej mąż zmarł.


Przede wszystkim odpuść chodzenie do wróżek. Sorry, ale przecież to ciemnogród.

I łamanie przykazania: "nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną."
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-06-23, 02:43   

Anna Teresa napisał/a:
PS. Tak na marginesie muszę też dodać, że teraz z perspektywy czasu myślę też, że na moją decyzję rozwodową miała też wpływ ,,wróżka'' - kobieta do której już dość długo chodzę, ona stawia z kart, nie raz sprawdziły się jej przepowiednie, ale nie zawsze. Ma ona w domu obrazy świetych, medalik też na szyji, zaczęła te karty stawiać po śmierci klinicznej, jest to babcia mojej koleżanki jeszcze z średniej szkoły. Jak się nie dawno od niej dowiedziałam, że sama się rozwiodła z swoim mężem, to aż się zdziwiłam bo przez tyle lat co do niej chodziłam nigdy o tym nie mówiła. Myślałam, że jej mąż zmarł.

Anna Teresa napisał/a:
Czasami zastanawiam się czemu w życiu nie jest jak w filmie z heappy endem, chyba było by to wszystko za proste. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć kochającego męża i szczęśliwą rodzinę (dzieci).

Anna Teresa napisał/a:
Zdołowana jestem tym wszystkim, znów mam problemy ze spaniem, tak jak przed rozwodem, męczy mnie to wszystko, napiszę może za kilka dni jak wrócę z wycieczki.

Witaj na forum.
Wszyscy , którzy tu trafiają borykają się z jakimś problemem we własnej rodzinie.
Być może zadziwią Cię fragmenty Twoich postów jakie zacytowałam, gdyż pozornie są niespójne, jednak gdy spojrzysz na nie przez perspektywę bałwochwalstwa czyli łamania I przykazania dekalogu, zrozumiesz że układają się w logiczną całość. Postaram Ci się to przybliżyć najlepiej jak potrafię.
(1) Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa:
(2) Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.
(3) Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! [...]
(5) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.
(6) Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
(Ks. Wyjścia 20:1-6, Biblia Tysiąclecia)

Tak się jakoś składa, że na mojej drodze Bóg stawia ludzi poranionych przez okultyzm wyrażający się w najróżniejszej postaci, jednak wynik zetknięcia się z tą "wiedzą tajemną " zawsze jest taki sam. Poranieni duchowo i cieleśnie ludzie, rozpad rodziny, choroby, udręczenie , ból, zachwiania w wierze lub wręcz jej odrzucenie. Nikomu kto świadomie wchodzi w krąg zła nie uchodzi to na sucho, a szczególnie chrześcijanom.
Chciałabym, abyś moje słowa przyjęła jako świadectwo. Piszę do Ciebie jako była okultystka, która zabrnęła w demoniczne bagno bardzo głęboko i potrzebowała pomocy Kościoła w postaci Egzorcyzmów, aby odzyskać godność dziecka bożego, a z tym spokój i zdrowie ducha i ciała.
Swego czasu interesowało mnie również przepowiadanie przyszłości czyli wróżenie, uwierz że jest obojętne czy czyta się z ręki, szklanej kuli, układa się karty czy runy, za każdą z tych form stoi demon wróżenia i nie jest to wymysł, ani umiejętność konkretnego człowieka- wróżki czy wróża, tylko osobowe zło. Demon nie chce niczyjego dobra, nawet gdy pozornie ostrzega przed złem, to tylko taktyka manipulacyjna, która niszczy w człowieku wolność i skutecznie oddziela od Miłosiernej Miłości Boga. Zabiera szansę na zbawienie, wypaczając moralność i widzenie świata. Niszczy wszelkie dobre relacje rodzinne, gdyż więzy krwi lub sakrament małżeństwa są dla niego zagrożeniem z racji władzy duchowej jaką za sobą niosą.
Abyś najlepiej zrozumiała, że Bóg przestrzega przed kontaktem z ludźmi, którzy mają w sobie demona wróżbiarstwa przytoczę parę cytatów z Pisma Świętego.
(25) […]. Ja jestem Pan, Bóg wasz! (26) […]. Nie będziecie uprawiać wróżbiarstwa. Nie będziecie uprawiać czarów. […] (28) Nie będziecie nacinać ciała na znak żałoby po zmarłym. Nie będziecie się tatuować.
(Ks. Kapłańska 19:w 25-28, Biblia Tysiąclecia)

(31) Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rady, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz!

(Ks. Kapłańska 19:31, Biblia Tysiąclecia)

(9) Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. (10) Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; (11) nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych.
(12) Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. (13) Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. (14) Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój. (15) Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał.

(Ks. Powt. Prawa 18:9-15, Biblia Tysiąclecia)

A tu wyjaśnienie dlaczego rozpadają się rodziny tych, którzy chodzą do okultystów- wróżbitów i korzystają z „ich wiedzy”, sprzeniewierzając się Prawu.

(5) to Ja sam zwrócę oblicze moje przeciwko takiemu człowiekowi i przeciwko jego rodzinie i wyłączę go spośród jego ludu, jak również i tych wszystkich, którzy go naśladują, którzy uprawiają nierząd z Molochem. (6) Także przeciwko każdemu, kto się zwróci do wywołujących duchy albo do wróżbitów, aby uprawiać z nimi nierząd, zwrócę oblicze i wyłączę go spośród jego ludu. (7) Uświęćcie się więc i bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty. Ja, Pan, Bóg wasz! (8) Będziecie strzec ustaw moich i wykonywać je. Ja jestem Pan, który was uświęca!
(Ks. Kapłańska 20:5-8, Biblia Tysiąclecia)

Tu jest sposób na uzyskanie od Boga własnej drogi czyli poznanie przyszłości według Bożej Woli. Jedyny uczciwy i bezpieczny sposób czyli ufność i cierpliwe oczekiwanie na proroctwo od Boga, w czasie i sposobie wybranym przez Niego, a nie człowieka!

(23) Skoro nie ma czarów wśród Jakuba ani wróżbiarstwa w Izraelu, w czasie właściwym przepowie się Jakubowi, Izraelowi to, co Bóg uczyni.
(Ks. Liczb 23:23, Biblia Tysiąclecia)


A ten cytat obrazuje to co Ty robisz chodząc do wróżki:

(13) Saul umarł na skutek własnego przewinienia, które popełnił wobec Pana, przeciw słowu Pańskiemu, którego nie strzegł. Zasięgał on nawet rady u wróżbiarki, (14) a nie radził się Pana; On więc zesłał na niego śmierć, […].
(1 Ks. Kronik 10:13-14, Biblia Tysiąclecia)

(2) Posążki bóstw natomiast mówią tylko brednie, wróżbici widzą tylko kłamstwa, i złudne są sny, które wyjaśniają, pocieszają zwodniczo. Dlatego pójdą dalej, podobni do trzody błądzącej ciągle, bo nie ma pasterza.
(Ks. Zachariasza 10:2, Biblia Tysiąclecia)

A tu masz prawdę o tym z kim masz doczynienia u wróżki:

(16) Kiedyśmy szli na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom. (17) Ona to, biegnąc za Pawłem i za nami wołała: Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego, oni wam głoszą drogę zbawienia. (18) Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł. I w tejże chwili wyszedł. (19) Gdy panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku, pochwycili Pawła i Sylasa, zawlekli na rynek przed władzę,

(Dzieje Apost. 16:16-19, Biblia Tysiąclecia)

Wiem ,ze tych cytatów sporo, choć to tylko część, ale to Słowo Boga na temat niebezpieczeństwa w jakie się zaplątałaś i namacalny dowód na to jak bardzo często Bóg przestrzega swoje dzieci przed wchodzeniem w kontakt z okultyzmem.
Najlepsze co w tej chwili możesz zrobić to iść do konfesjonału wyznać swój grzech bałwochwalstwa, przeprosić szczerze za to Boga i żałować w sercu za zło, które się stało.
Żyć intensywnie sakramentami , czytać Pismo Święte , uczestniczyć we Mszy św. jak najczęściej, przylgnąć ufnie do Jezusa.
Absolutnie zerwać kontakty z osobą wróżącą i modlić się za nią jako zadośćuczynienie Bogu i ludziom. Postarać się o rozmowę z księdzem np. z Odnowy w Duchu Świętym lub egzorcystą i szczerze opowiedzieć o kontaktach z wróżką, rozpadzie małżeństwa i kłopotami ze snem. Następnie ściśle trzymać się tego co Ci nakaże.
Ponadto, zapoznać się z działem zagrożeń duchowych , a szczególnie z tą pozycją:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=4720
Jeśli masz jakieś pytania z tego tematu to nie krępuj się i pytaj czy tu na otwartym czy na priv. Odpowiem w miarę mojej wiedzy.

I jeszcze jedno jednymi z najtrudniejszych do uwolnienia od złego ducha i najbardziej dewastacyjnymi w kontaktach są osoby mieszające okultyzm z wizerunkami chrześcijańskimi i praktykami parachrześcijańskimi czy judaizmem (kabała ) czyli tak jak ta twoja znajoma wróżka.
Zwiedzenie przez taką osobę nie jest trudne, ale uwolnienie się od jej wpływu niezwykle kłopotliwe. Sama przeszłam przez taki etap wymieszania wiary i okultyzmu ( długo zanim trafiłam na to forum, ale skutki odczuwam do dziś ).
Często takie osoby pomimo, iż mają w sobie otwarcie na zło , uczestniczą pozornie w życiu Kościoła i przystępują do Sakramentów świętych. Perfidia tej sytuacji jest taka, że wszystkie te działania są świętokradcze i tylko pogłębiają demoniczne zawładnięcie człowiekiem. Prawda często wychodzi na jaw, gdy demon zostaje nazwany po imieniu czyli ujawniony w umyśle osoby owładniętej złem lub gdy ten nieproszony lokator znudzi się zabawą i zechce zupełnie posiąść człowieka na własność. A czasem w kontakcie z kapłanem egzorcystą.

Po co oddawać pokłon diabłu skoro masz za Ojca samego Boga.? Przyprowadził Cię do nas, aby Ci pomóc i niczego nie chce więcej ponad Miłość i Zbawienie DLA CIEBIE i Twoich bliskich.

Eucharystia źródłem i mocą małżeństwa i rodziny
ks. dr Andrzej Pryba MSF- adiunkt w Zakładzie Teologii Moralnej i Duchowości Wydziału Teologicznego AM w Poznaniu
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=26372
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-02, 13:24   

JAK NIE PRZEŻUJESZ TO NIE ZROZUMIESZ - KONTYNUACJA. HISTORIA Z MOJEGO ŻYCIA.

Nigdy nie sadzilam, ze trafie na takie forum, nie mowie ze jest ono zle, tylko sa tu ludzie ktorzy tez wiele przeszli, sa po rozwodzie, zdradzie, w separacji i wiele innych przypadkow ciezkich i indywidualnych. Na poczatku to myslalam ze trafilam na to forum przez przypadek, teraz jak czytam te historie z zycia ludzi ktorych tak naprawde nie znam i widze tez podobne problemy a czasem nawet wieksze to nie jestem do konca pewna czy to ,, byl rzeczywiscie taki czysty przypadek'' bo nawet nie wiedzialam do nie dawna o tym forum ,a sama je znalazlam. Moze po krotce opisze jak moje zycie wygladalo.
Moze zaczne od tego ze zawsze bylam wychowywana w wierze katolickiej, od malego wychowywala mnie babcia z chrzestna matka (dlatego ze bardzo wczesnie stracilam swoich rodzcow, mame gdy mialam 2 lata, a potem tate toz przed I Pierwsza Komunia Św). Nie mam rodzenstwa, choc zawsze chcialam miec siostre, ale moje zycie potoczylo sie inaczej. Jezdzilam na oazy, bylam tez animatorem w swojej parafii, tak wiec zawsze na mojej drodze byl Bog. W pierwszym roku studiow poznlam Kube ( mojego męża, z którym jestem obecnie po rozwodzie cywilnym) bylismy naprawde szczesliwi ze soba, nie wiem jak to wytłumaczyc , ale jak go pierwszy raz zobaczylam od razu wiedzialam ze bedzie to moj mąż( dziwne troche, ale on nawet o tym nie wie), bylismy ze soba 2lata, naprawde bylo nam ze soba cudownie:), pojechalismy razem do Anglii do pracy i tam mi sie Kuba oswiadczyl:). Potem wszyscy zaczeli oczywiscie sie pytac kiedy slub? Bylo nam naprawde tak dobrze razem, ze ja stwierdzilam po co czekac, ze chce slub jak najszybciej. Udalo sie nam wszystko szybko pozalatawiac, nawet nie trzeba bylo czekac kto wie ile. Wzielismy slub i wtedy zaczely pojawiac sie pierwsze problemy. Zamieszkalismy sami razem w domu po mojej babci(bo zmarla wczesniej i niestety slubu mojego nie doczekala, choc zawsze o tym marzyla). Zaczelismy robic remonty w domu, Kuby mama przyjezdzala z znajomymi, pomagala nam, moja ciotka tez, Ale potem zaczely sie niespodziewane wizyty praktycznie co 1-2 dni , Kuby mama zaczela nam porzadki robic w kazdym pomieszczeniu, zwozila jedzenie koszykami, firanki, dywany itp. Mnie to juz zaczelo po malu denerwowac ( choc przed slubem nawet mowilam jej ,,mamo'' i tarktowalam jak przyjaciolke). Nie mowie ze moja ciotka (chrzestna) tez byla ..swieta" tez swoje 3 grosze dala, Kube to denerwowalo, mnie tez, zaczely sie klotnie, nie porozumienia, cichec dni. Po kilku miesiacach byla awantura- taka ze moja ciotka przyjechala do nas wieczor, w sumie nie chciala zebym Kubie cokolwiek mowila ze bedzie, ale ja mu powiedzialam, a on sie od razu zdenerwowal, a wypil wtedy z 2 piwka. Gdy przyszla nawet tak o gadali miedzy soba, a potem zaczela sie awantura miedzy nimi, ktora skoczyla sie tym , ze Kuba uderzyl w glowe moja ciotke i upadla na beton. Chwile tak lezala, a on tylko stal i patrzyl, ja bylam w takim szoku ze nie wiedzialam co robic, myslalam ze nie wstanie. Ale po chwili podniosla sie, Kuba wtedy zadzwonil do swojej mamy i przyjechala z siostra Kuby i jej chlopakiem, i zaczeli gadac mi ze mam klapki na oczach ze nic nie widze, ze co ciotka tu chciala, ze powinnam sie od niej odizolowac, ze mnie zabieraja do siebie i pojechalam z Kuba do jego rodzinnego domu. A ciotke wczesniej zabrala policja i pojechala do mojego domu rodzinnego. Potem byly przeprosiny ze strony Kuby, mysle ze szczere, ale kazdy juz mial uraz gdzies tam gleboko w sercu, choc moze tego nie pokazywal. Mieszkalismy razem ale juz bylo inaczej. Potem z 2 razy wyprowadzilismy sie z domu co mieszkalismy razem i kazde wracalo do swojego domu rodzinnego, jedno bylo nerwowe i drugie, nie potrafilismy juz ze soba rozmawiac. W tym czasie ja dalam tez pozew o rozwod, ale na rozprawie powiedzielismy ze mieszkamy juz razem i dajemy sobie szanse, oboje tego chcielismy. Potem po jakims czasie znow dalam pozew o rozwod a bylo to po awanrurze z Kuba, ale tylko miedzy mna a nim. Po tej awanturze wynioslam sie z domu co mieszkalismy razem. On tam siedzial z tydzien, mysle ze czekal ze wroce, ale ja juz nie chcialam, balam sie go, bo pokazal mi takie oblicze siebie, ktorego nie znalam wczesniej (ale mnie nie uderzyl, choc myslalam ze to jest mozlwie)bo wpadl w taka zlosc! W tym czasie kazde spalo w innym pokoju i bylo tak gdzies z miesiac czasu i on chyba juz mial tego dosc! tak mysle.Niby mieszkalismy razem ale kazde chodzilo swoimi sciezkami. Po tej awanturze przyjechal Kuba do mnie po jakims czasie w nocy kolo 3 rano bylo, ja nie spalam wtedy, rozawialismy wtedy, niby wszystko mialo byc juz dobrze, mielismy byc razem, ale ja sama nie bylam pewna czy tego chce, bo balam sie znow zeby nie bylo tak jak wczesniej, te ktotnie mnie wyniszczaly, bylam bardzo newowa, nic mnie nie cieszylo. Jak uslyszlam ze Kuba zamiast byc w naszym mieszkaniu, jest znow u swojej mamy, gdy ja bylam w pracy, troche zmienilam zdanie, ze moze lepiej dac sobie spokoj, bo juz lepiej nie bedzie, tak wtedy myslalam. Nie zamieszkalismy juz razem. Potem byla rozprawa sadowa (2) nie dostalismy rozwodu, ja chcialam rozwodu, Kuba nie. Chcial pozniej ze mna rozmawiac, spotkac sie , ja nie chcialam. ( A wynikalo to tez ze zaczelam utrzymywac od jakiegos czasu kontakt z mezczyzna, ktory byl kierowca , bardzo mi sie on podobal, zanim jeszcze bylam mezatka, ale zawsze tylko rozmawialismy,ale potem zaczely te rozmowy miec inny kierunek, zaczelismy sie spot. Jak sie okazlalo ten kierowca tez mial zone, dziecko, ale nie byl szczesliwy.spotykalismy sie przez jakis czas, ale potem zakonczylismy to).W tym czasie jak sie spot z tym kierowca, moj maz chcial ratowac nasze malzenstwo, chcial wrocic, Ale ja mu powiedzialam NIE, ZE NIE WIDZE ZEBY BYLO LEPIEJ NIZ JEST, ZEBY DAL SOBIE SPOKOJ. Bylam wtedy zakochana w tym kierowcy po same uszy i nie chcialamm wracac do tego malzenstwa z problemami i klotniami. Wiec moj maz odpuscil , potem sprzedalismy auto, kupil przy mnie bilet do Anglii (nawet myslalam go zatrzymac zeby nie jechal, ale nie zatrzymalam go)i pojechal. Ja tesknilam za nim, nawet myslalam jechac do Anglii, napisalam do niego na internecie ze mysle o powrocie, ze chce byc z nim. Ale okazalo sie ze ma kogos:( i wcale nie konczy sie na calowaniu, owylam sie ile wlazlo, bylo mi nie dobrze, myslalam JAK ON MOZE TAK POSTEPOWAC, ja z tym kierowca nie wyladowalam w lozku, choc on tego chcial, no ja tez ale sumienie mi chyba nie pozwolilo, NIE POTRAFILAM TEGO ZROBIC BO WIEDZIALAM ZE MAM MEZA choc nie mieszkalismy razem i kontaktu nie bylo. Dalam mojemu mezowi czas do konca roku (mial 2 m-ce)na przemyslenie, ale sie nie odezwal, zadzwonilam do niego w styczniu, okazalo sie ze jest w kraju, ze wrocil, chcialam sie z nim spot, pogadac, mialo tak byc, ale po kilku dniach dostalam sms ZE NIE CHCE SIE SPOT ZE MNA, ZE ,MU JUZ NIE ZALEZY NA NASZYM MALZENSTWIE, ZE JAK JEMU ZALEZALO, TO MIE NIE ZALEZALO, A TERAZ JEST ODWROTNIE.Powiedzialam wtedy mojemu mezowi ze zloze pozew o rozwod, skoro nie chce byc ze mna juz, jemu to bylo obojetne, nadal byl z ta malolata, i widocznie dobrze mu z nia bylo, wcale nie chcial tego konczyc. Wczesniej sam mial zlozyc pozew o rozwod (przed tym wyjazdem do Anglii ale tego nie zrobil, choc byl z ta panna) widocznie bylo mu tak wygodnie, nie wiem. Wiec kolejny raz ja zlozylam pozew o rozwod, byla rozprawa w tym roku i sie zakoczyla rozwodem, tak naprawde nie chcialam juz teraz tego rozwodu, ale skalamalam w sadzie ze GO JUZ NIE KOCHAM, ZESZLAM MU Z DROGI, NIECH SOBIE Z NIA ZYJE, JAK MU TAK DOBRZE. Po rozprawie Kuba podszedl do mnie ,porozmawialismy chwile, widac bylo troche po nim, ze tez jest tym przybity, no i sie dowiedzialam ze w Anglii byl tylko miesiac, a ja myslalam ze dluzej. I ten caly czas co myslalam ze jest za granica byl w kraju:( a ja glupia myslam ze jest za granica, mial 2 miesiace, byl wtedy tu a ja sadzilam ze w Anglii. Po rozprawie rozwodowej wcale sie czuje lepiej. CHOC KAZDY MI MOWIL, DAJ SOBIE SPOKOJ Z NIM , JESTES MADRA, LADNA, STAC CIE NA KOGOS LEPSZEGO, JESZCZE ULOZYSZ SOBIE ZYCIE. WCALE NIE JEST MI DOBRZE,TESKNIE ZA MOIM MEZEM, CHOC JEST NADAL Z TA MALOLATA JUZ PONAD ROK I TAK W TO BRNIE DALEJ. Bylam u niego w kwietniu, pogadalam z jego matka chwile, z nim tez rozmawialam ale malo. Potem wyslalam mu zyczenia na swieta, odpisal . I cisza nadal ...
PS. dodam tez ze mojego meza rodzice sa po rozwodzie i tez nie zaznal prawdziwej rodziny, bo w wiekszosci wychowywala go mama, i tez troche nastawiala na ojca , ze on ich zostawil i jest tym zlym ,a ja wcale tak nie mysle. Mysle ze wina jest gdzies po srodku pomeidzy jego rodzicami.
PS. Co do kosciola to musze dodac ze moj maz nie chodzil zbytnio przed slubem, ja ja bylam u niego to szedl, ale tal sam od siebie nie bardzo byl chetny. Po slubie na poczatku chodzil,ale potem juz nie, Ja sama chodzilam i tez to byl dla mnie problem . Bylo mi przykro bo on sie wykrecal. Na poczatku ciagalam go ze soba na msze sw, ale potem juz sama chodzila,
A teraz po tym rozwodzie nie chodze juz , zwatpilam juz w to wszystko!
PS. tak jak pisalam w wczesniejszym poscie , mysle ze wplyw miala tez na to wrozka, kobieta do ktorej chodze na karty, to ona zaczela mi mowic z tym rozwodem i sie skonczylo jak widac, Choc czesciowo miala racje, ale nie do konca. Wiem ,ze nie powinnam do niej juz chodzic ale nadal chodze. Wiem ze nie jest to dobre, ale nie umiem przestac. Niby ide juz ostatni raz tak sobie mowie w mysli. a za jakis czas znow mnie SZATAN kusi. Nie mowie ze nie jestem wierzaca, gdzies teraz tak po srodku z tym stoje! z ta wiara , z nadzieja, nie wiem ma czasami juz dosc tego wszystkiego. Ilez mozna? cierpiec i udawac ze wszystko jest ok.
PS. Mysle ze te slowa sa prawda CO BOG ZLOCZYL NIECH CZLOWIEK NIE ROZDZIELA.
Ja widze tego konsekwencje w psychice, no i w zyciu codziennym.
PS. Napisalam tu dosc duzo z swojego zycia, ale potraktowalam to jak moj pamietnik, moze i tez chec wygadania sie z tego co siedzie we mnie, co boli i bedzie bolec:( chyba bardzo dlugo , jak nie do konca zycia
PS. napisalam tu wszystko szczersze, wiem ze moj maz tego nie nigdy przeczyta, zyje nadal z ta panna i ani mysli o powrocie. Watpie zeby sie do mnie odezwal i wrocil.

[ Dodano: 2011-07-02, 13:28 ]
SERCE MNIE BOLI I NADAL BEDZIE BOLEC. mowia ze czas goi rany, moze, ja tego jakos nie czuje...
TESKNIE ZA MOIM MEZEM :-( POMIMO TEGO CALEGO BOLU, RAN, NIE POROZUMIEN
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-02, 17:16   

Aniu..Aniu...aż ciśnie sie na usta ...masz co chciałaś

Przerażającym dla mnie jest fakt....2 lata małżeństwa,wyprowadzki,powroty,czary mary,inny pan,inna pani, 3 wnioski rozwodowe złożone przez Ciebie....i....w końcu rozwód.

Dorośli,dojrzali i odpowiedzialni ludzie ROZMAWIAJĄ o problemach i je ROZWIĄZUJĄ ,a przynajmniej się STARAJĄ.
Tu widzę jedno...na problemy wrózka,wyprowadzka,wniosek rozwodowy bądź nowa zabawka.

Tyle zła,a Ty wciąz pukasz do drzwi wróżki.
Potem pytasz......
Ilez mozna? cierpiec i udawac ze wszystko jest ok.

Można i do końca życia....zależy od Ciebie.
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-02, 18:08   

Dokładnie mam to co chciałam - ROZWÓD, tylko myślałam, że będzie inaczej i że nie odbije się tak to na mnie. A to siedzi w człowieku i będzie siedzieć...
Wiele osób mi też mówiło DAJ SOBIE Z NIM SPOKÓJ wiec tak zrobiłam i MAM CO CHCIAŁAM

[ Dodano: 2011-07-02, 18:21 ]
Myślałam, że będzie lepiej , łatwiej jak się rozejdziemy. Skończą się nasze kłótnie, nieporozumienia, że z czasem może rzeczywiście ułożę sobie życie z kimś innym i będę znów szczęśliwa. Ale okazuje się inaczej, że to wszystko nie jest takie proste jak mi się wcześniej wydawało... I tak tkwię w tym wszystkim. Niby mam wszystko co chciałam, a nie mam nic. Może tylko jedno zwalone życie. Nic poza tym. Choć na pozór tego nie pokazuje, bo ileż można gadać , że mam doła, że czasami odechciewa mi się żyć. Bo po co, jak to o czym kiedyś marzyłam spełniło się (małżeństwo) i sama to zniszczyłam.
JEST TAK JAK MÓWIĄ, ŻE JAK COŚ STRACISZ TO WTEDY DOCENISZ!
Ale jest już za późno , więc nie ma co ciągnąć temat. Ma inną więc niech będzie szczęśliwy z nią.

[ Dodano: 2011-07-02, 18:32 ]
MOGĘ JESZCZE DODAĆ, ŻE MYŚLAŁAM, ŻE ROZWÓD ZAŁATWI WSZYSTKO, A TO NIE PRAWDA. PRZYNAJMNIEJ W MOIM PRZYPADKU, MOŻE U KOGOŚ ROZWÓD MIAŁ INNY WPŁYW I DOBRZE MU PO TYM ROZWODZIE! ALE NIE MI :cry:
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-02, 19:03   

Aniu...dobrze,że piszesz....niech będzie to ostrzeżeniem dla innych,ze rozwód wcale nie znaczy lepiej.

Wiele osób mi też mówiło DAJ SOBIE Z NIM SPOKÓJ wiec tak zrobiłam i MAM CO CHCIAŁAM

....i to mnie własnie niepokoi....jestes dorosła,masz swój rozum..... i tym sie kieruj.

Masz wątpliwości,jesteś niepewna....zapukaj gdzie trzeba...do odpowiednich drzwi,bo jesli doradztwo to FACHOWE.

[ Dodano: 2011-07-02, 19:06 ]
ps.
póki co to........ dalej sama na siebie kręcisz bata,ale to Twoje wybory,Twoje decyzje i Twoje konsekwencje. Twoje życie.
 
     
Anna Teresa
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-02, 20:39   

TEŻ TAK MYŚLĘ, ŻE TO BĘDZIE TAKIM OSTRZEŻENIEM CO NAPISAŁAM. Wiem, że jestem dorosłą osobą i odpowiedzialną za to co robię, ale czasem człowiek potrzebuje rady, i jeżeli ktoś bliski z przyjaciół mówi mi coś to czasem się tym sugeruje! W tym przypadku też tak było, najlbliżsi mówi mi, aby zakończyła to i tak też zrobiłam. Z resztą po tych wszystkich naszych ,,przebojach " byłam już też zmęczona tymi kłótniami, i tą ,,całą szarpaniną" pomiędzy naszymi bliskimi (rodzinami).
Może i kręcę bata tak jak mówisz, nie wiem .Czas pokaże.
Na razie wiem tylko tyle, że mam na pewno inne myślenie na temat swojego postępowania, małżeństwa, wiem że dużo głupot narobiłam, nie mówię , że mój mąż też jest ,,święty" oboje daliśmy ,,sobie czadu" nie potrzebnie. No, ale cóż przeszłości już nie zmienię, tylko przyszłość mogę zmienić.

[ Dodano: 2011-07-02, 20:42 ]
Z RESZTĄ CO WIDZĘ PO POSTACH TO LUDZIE BEZ PROBLEMÓW TU NIE TRAFIAJĄ, KAŻDY Z NAS MA INNĄ HISTORIĘ, NIE ZAWSZE KOLOROWO SIĘ KOŃCZĄCĄ!

[ Dodano: 2011-07-02, 20:48 ]
Myślę, że jedynym plusem tego wszystkiego, jest to że NIE CIERPIĄ NA TYM NASZE DZIECI, TYLKO MY SAMI, no i może co nie którzy nasi bliscy.
Choć na dzień dzisiejszy nie wiem, co myśli na ten temat mój mąż, czy jest mu dobrze z ta panną, czy jest szczęśliwy, nie wiem,wiem tyle że nadal z nią jest. Bo jak stwierdził jest ONA DLA NIEGO POCIESZENIEM. Tylko na jak długo?
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-07-02, 23:46   

Anno Tereso - jeśli chcesz, by było lepiej, a uważasz się za osobę wierzącą - zostaw na razie sprawy męża, a uporządkuj swoje sprawy duchowe.

- Wróżka won. Kategorycznie i definitywnie.
- Stały spowiednik (polecam Dominikanów, oni naprawdę bardzo poważnie traktują aspekt pokuty, spowiedzi - osobiście - jeszcze NIGDY się nie zawiodłam).

Polecam stronkę: www.spowiedz.pl


Uporządkowanie myśli i poglądów.

O jakim szczęściu męża mówisz, skoro żyje w grzechu ciężkim? O chwilach namiętności i byciu z jakąś kobietą przez kilka lat, kiedy później będzie z tego rozliczony?
Tu płakać trzeba nad jego "szczęściem".

Ale sprawy męża zostaw na razie jemu samemu - najpierw swojego ducha buduj i znajdź tę prawdziwą drogę do Boga, bo małżeństwa i tak nie uratujesz (na pewno nie z wróżką za plecami - sama widzisz, do czego doszłaś dzięki tej "pomocy").

Jeśli masz uratować małżeństwo - to tylko z Bogiem.

Życzę powodzenia. :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8