Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
cd. historii Magdarynki
Autor Wiadomość
Antonina15
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-11, 22:54   cd. historii Magdarynki

Witajcie kochani. Rok temu opisywałam swoja historię.Od maja bywałam tu juz tylko jako gość, wiele czerpiąc i ucząc sie od Was. Od czego zacząć dziś?- nie wiem, mam mały mętlik:) Możę tak- w moim małżeństwie istnieje przemoc- ta psychiczna i emocjonalna trwa już ładnych pare lat,ale dopiero niedawno potrafiłam ją nazwać. Niby fajne małżeństwo- zaradni, dają sobie radę,dzieci fajne,ona domatorka, on pracowity...tak odbieraja nas sąsiedzi, bo znajomi i rodzina niejednokrotnie mi mówili o swoich spostrzeżeniach,ale ja kochająca juz teraz wiem slepą i niewymagającą miłością-odpierałam wszystkie zarzuty. Od dwoch lat mąż wyraźnie daje mi sygnały,że mnie nie kocha ( to jego słowa), że jestem tylko kulą u nogi,że nic w życiu nie zrobiłam, wszystko do czego doszłiśmy jest jego, a ja mam wyp..... do mamusi.Do wszystkiego doszedł sam, stracił na tym zdrowie, chce rozwodu, bo...."takie rzeczy się zdarzają". Wiecie, te słowa kiedys bardzo mnie raniły, teraz już nie, bo ? Bo się przyzwyczaiłam? BO jestem po sesjach z psychologiem, bo łykam antydepresanty, bo mam wsparcie w ośrodku dla ofiar przemocy w rodzinie? To też,ale głownie dlatego,że WIERZĘ:) I stąd moja siła:) Oczywiście bywają momenty,że wyję z bólu, rozpaczy,żalu. Ale już wiem,że nie moge tego robić przy nim, nie może zobaczyć więcej moich łez z jego powodu!. Wielką siłę dają dzieci-juz nastolatki, chociaż syn 17-latek jest bardzo wpatrzony w tatę, który pare lat temu zupełnioe odszedł od kościoła, neguje istenienie Boga, wyszydza. Przerażające, bo dziecko jest juz też bardzo daleko od Boga:( W ciagu tych lat bywało różnie-raz zupełnie dobrze, raz byle jak, raz fatalnie. COraz częsćiej zaczęła pojawiac się również przemoc fizyczna, popychanie, rzucanie o ścianę, duszenie i grozby,że mnie zabije, utopi, nikt mnie nie znajdzie. A wszystkiemu ja bedę sobie sama winna, bo jak on to zrobi, to pójdzie do więzienia i przez to dzieci bedą tułac się po domu dziecka. Co ja robiłam po takich akcjach? Ano popłakałam w kącie, tuszowałam siniaki i pozwalałam się omamić,że "zaczniemy wszystko od nowa, bedzie dobrze". Wierzyłam,ale wierzyłam mojemu bożkowi-mężowi. Bo potem następowała poprawa, bo chciałam wierzyć,że wszystko co złe juz za nami. Bład. Już nie raz prostował mnie Nałog,że w dysfunkcjach są nawroty, tak miałeś rację! Latem zeszłego roku zaszłam w ciąże. Najpierw szok-ja kobieta po 40-tce, w mojej sytuacji dziecko, co Bóg jeszcze dla nas zaplanował? Reakcja męża"jeszcze mi tego potrzeba", zero wsparcia, pociechy, dobrego gestu, nic. Samotne wyjazdy do lekarza,przerażenie,żeby tylko dziecko było zdrowe(wiek), strach,że nie można wyczuć tetna na usg, kolejna wizyta. Strach, radość, ból, okropne samopoczucie, mdłości, słabości i...... samotność- taka po ludzku, bo zupełnie przypadkowo ( a pewnie to wcale nie przypadek:)- przyjaciółka wciagneła mnie w rekolekcje dla małżeństw- byłam taką dochodzącą, uczestniczyłam tylko w paru spotkaniach,ale jakże to było dla mnie ważne w tamtym czasie! Nigdy nie byłam jednocześnie tak samotna w małżeństwie i tak blisko Boga. Poroniłam. Lekarz w 10 tyg . ciąży stwierdził,że dziecko od 6 tyg. juz nie zyje.Jeszcze się nie oswoiłam,że znowu będę mamą ,w momencie,gdy pokochałam tę małą kruszynkę- Bóg mi ja zabiera. Dał i zabiera. Dlaczego, co chce przez to powiedzieć, dlaczego tak mnie doświadcza, czy jestem juz tak do niczego,że nawet ciąży nie mogę donosić, dlaczego, dlaczego..... tysiące pytań bez odpowiedzi.Tylko kobieta, która straciła dziecko potrafi zrozumieć, co się wtedy dzieje, jakie emocje nami targają, jak trudno sobie wybaczyć, jak ciężko się pogodzić.Mąż , gdy się dowiedział nie powiedział nic, po prostu wyszedł z domu i poszedł pracować. Gorzej jak obcy. Bolało i boli do dziś. Na zabieg do szpitala zawiozła m nie koleżanka, druga-odebrała mnie do domu. Gdzie był mąż? Spakował się, wziął starsze dziecko i....pojechał na wakacje, bo cos mu się należy po takiej harówce. Nie było ich tydzień, bez telefonu, smsa czy zyje, jak się czuję, nic. Pamiętam jak błagałam, by ze mna był,łudziłam się,że w szpitalu mają lepsze usc, że może dziecko jednak żyje, że to też jego dziecko, przy dwóch porodach był ze mną, to dziecko też ma tatę. Chciałam tylko wsparcia, to duzo? Przełknęłam, zrobiłam się twardsza, okrzepłam, ale..... Już nie jestem ta samą. Powoli cos się wypala,nie moge zapomnieć. Po tym nastapił paromiesięczny czas względnego spokoju, znowu plany- budujemy drugi dom, syn dostał się do wymarzonej szoły, jest w internacie, całkiem dobre święta Bożego Narodzenia, znowu jedność. To tylko na chwilę, bo znowu walnęło..
Gdy trzy tygodnie temu rzucił mnie na podloge i tak dusił,że myślalam,że to koniec- coś pękło, nie wytrzymałam. Poszlam na policje. Gdy wróciłam do domu - dostałam jeszcze raz- tym razem w nos. Wezwałam policję, przyjechali, spisali, załozyli niebieska karte. Na drugi dzień kolejna wizyta, równiez z opieki społecznej. No i się zaczęlo! Wprawdzie tylko jeszce raz zobaczyłam jego pięść przed nosem,ale się pohamował. Rezultat taki,że to ja wzywająć policję i" piorąc nasze brudy przed obcymi- wydałam mu wojnę!" To koniec- rozwód, nie chcę cię znac. Na takie słowa już tez się uodporniłam, tym już mnie przestraszy. Na żaden rozwód nie godze się. Jestem po wizytach u prawników, mam jako tako wyświetlona strone prawną. Znowu jeżdżę na terapie grupową, gdzie mnie stawiają do pionu. Mam ogromne wsparcie rodziny, znajomych, ale motam się strasznie. Bo najprościej odejść, zostawić, nie cierpieć i coraz częściej o tym myslę. W chwili obecnej zgodziłam się na wystawienie całości majątku ( szumna nazwa) na sprzedaż,podział po połowie, po połowie spłate długów. Z jego strony nie ma żadnej chęci dalszego wspolnego zycia, wręcz każdego dnia robi i mówi takie rzeczy,że prozaicznie jest mi łatwiej na taką propozycję przystać,ale, no własnie ,ale. Przecież przyrzekałam na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie. A ,że jest chory, opętany to nie mam wątpliwości. Czy mam prawo na to przystać, czy nie za łatwo się poddaję, nie walczę? Walczę, ale na polu duchowym:) W tym wszystkim dzieci- bo to one dla mnie najważniejsze. Jeżeli dojdzie do rozstania, to je rozdzielimy. Ja z córką wyjadę 700 km- w rodzinne strony-tam znajdę schronienie i pracę-, bo tu nie mam na nią żadnych szans, bedę musiała sama się utrzymywać, siebie i dziecko. Syn, już ma prawo wyboru- prawdopodobnie zostanie przy ojcu,ale zgodze się na to tylko dlatego, by nie zmieniać mu szkoły (liceum o profilu wojskowym), a po maturze bedę chciała ściagnąć go do mnie. Czy mam prawo zostawiać go przy ojcu, który wg mnie zasieje mu złe ziarno? Tyle pytań...
Kochani, jutro jadę na rekolekcje wielkopostne (i tu znowu przypadek- nie przypadek:), dowiedziałam się o nich dziś wieczorem, to taki "prezent", który chcę nam zrobić- jutro przypada 17 rocznica naszego slubu, wiem,że to pan bóg nad nami czuwa.
Kochani, trzymajcie kciuki, prosze o modlitwę. Wierzę,że może być jeszcze dobrze, tak prosze o nawrócenie mojego męża i syna.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-11, 23:31   

Moze Twoj maz sie nawroci, chcialabym zeby tak bylo
Ale na razie prosze Cie- chron siebie i dzieci i walcz o siebie!!!!!!!
W malzenstwie musi byc Milosc a nie przemoc- Wola Boga dla Ciebei jest Milosc i Twoje bezpieczenstwo!!!!
Jestes wazna i wartosciowa- pamietaj!!!!
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-12, 00:06   

Antonina15 napisał/a:
prosze o modlitwę

Pod Twoją obronę....
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-12, 08:26   

...uciekamy się Święta Boża Rodzicielko...
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-12, 08:40   

Witaj Antonina15

Nie mogłam powstrzymać się od uronienia łzy, jak czytałam Twój post, zwłaszcza fragment o poronieniu..........BARDZO MI PRZYKRO.............nie rozumiem wprawdzie co dokładnie czułaś, bo nie straciłam dziecka, ale mogę sobie wyobrazić jaki to ból, i do tego nie miałaś żadnego wsparcia od męża........szok!!!!!!!!!!!!!.......

Kochana jestem z Tobą w dzisiejszej modlitwie wieczornej, pomodlę się za Ciebie i Twoją rodzinę

Trzymaj się,POGODY DUCHA

Pozdrawiam serdecznie
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-12, 18:06   

Jesteś bardzo dzielną kobietą, tyle wytrzymałaś, dobrze, że w końcu powiedziałaś STOP. Wg mnie trzeba koniecznie zdecydować się na separację, ale to mąż powinien sie wyprowadzić, a Ty zostać z dziećmi razem. Absolutnie nie powierzałabym takiemu mężowi dorastającego syna, i tak już mąż dał synowi zły przykład, teraz będzie jeszcze gorzej, będzie synowi opowiadał różne rzeczy, a Ciebie nie będzie, żeby to sprostować. Źle też rozdzielać rodzeństwo. Alimenty na pewno mąż będzie musiał Wam płacić, przemyśl i przemódl sprawy finansowe jeszcze wiele razy, bo ten wariant, który opisujesz nie wydaje mi się dobry. Natomiast trzeba mieć na uwadze, że mąż może jeszcze użyć siły i nie pohamować się, więc na pewno szybko odizoluj się z dziećmi od niego.
 
     
Antonina15
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-17, 16:45   

Witajcie kochani!
Dziś dzielę juz czas na "przed" i "po" rekolekcjach. Wiem,że po ludzku zrobiłam już chyba wszystko ( policja, opieka spol. prawnik, ośrodek wsparcia, itd) i .....stanęlam pod ścianą-dalej ani rusz! Beznadzieja, ciągłe myśli o niepewnej przyszłości, co z dziećmi, zaczełam juz nawet poszukiwać mieszkania do wynajęcia, pracy ( 700 km ode mnie). Mąż mi zobojetniał, czułam,że odpuszczam. Tak po prostu,parę tygodni od całego zajścia. Ja-taka uporządkowana, przewidująca, planująca. Chciałam zacząć wszystko od nowa, jakby nie liczyło sie to,że przezyliśmy razem 17 lat, po prostu wziąść przysłowiową walizke i wyjechać, ale już na zawsze. Dzis myslę,że działałam pod wpływem znajomych, rodziny- "zostaw go, nie jest ciebie wart, ułożysz sobie jeszcze zycie, poznasz kogoś". I właśnie wtedy- zaproszenie na rekolekcje. Jak dobrze!!!!!!:)))
Ile dały wyciszenia, ukojenia, spokoju. W ciagu tych dwóch dni, teraz dopiero moge zobaczyć, ile było we mnie niepokoju, "przeciagania liny", kuszenia, by wczesniej wrócic do domu (bo syn wrócił z internatu, bo trzeba go oprac, bo..., bo....). Zostałam do końca, pokurcz nie odniósł zwyciestwa!!! I Bogu niech bedą dzięki:) Przystapiłam do spowiedzi i komunii Św. rozmodliłam się, zaczęłam bardziej świadomie patrzec na wiarę. Uskrzydliło mnie to. Uwierzyłam,że dam radę, bo nareszcie oddałam wszystko w ręce Boga, Kiedys też tak myślalam,ale była to wiara na zasadzie uratuj Boże moje małżeństwo, a przecież niekoniecznie Pan Bóg bedzie chciał ,byśmy nadal byli razem. Trzeba godzić się z tym, co ON zaplanował. Chociaż bardzo chcę ratować, to co jest jeszcze do uratowania. To moje najwieksze marzenie- zjednoczona rodzina. Dziś modlę się raczej "nawróc Panie mojego męża, mojego syna", bo wiem,że tylko wtedy będzie można od nowa budować nasze szczęście rodzinne. Wciagnęłąm do wieczornej modlitwy córkę, bo wcześniej tego nie robiłam, ile jeszcze muszę się uczyć:)
W domu nieciekawie. Mąż odzywa się tyle ile trzeba, a,że nie trzeba... Ja świadomie unikam rozmów, póki co, bo ostatnio każda rozmowa kończyła się awanturą. Myślę,że jeszce przyjdzie na to czas, by rozmawiać bez emocji. Parę dni temu przyjechała policja na wywiad, co się dzieje. Jak odjechali, mąż spytał, czy nie jest mi wstyd na całą wieś,że tak przyjeżdżają? Przyznam,że naprawdę rozśmieszyło mnie to. Mnie ma być wstyd,że on ma niebieska kartę?
Teraz wyjechał na parę dni,prawdopodobnie w sprawach zawodowych. Szkoda,że nie pozegnał się z córką, która wróciła ze szkoły i spytała, gdzie tata. Żeby ją uspokoić wytłumaczyłam,że wróci w poniedziałek, ale czy ja to powinnam robić?
Dobrze,że z córa mam bardzo dobry kontakt. Boję się tylko i pilnuję, by nie wciagać jej w nasz konflikt. Pokazuję drogę w modlitwie.
Jest ciężko, smutno, tęsknię do mężą, tego dawnego, czy to źle? Nie chcę naszego końca, nie chcę rozpadu rodziny. Ale mam świadomość ,że to co się w niej dzieje-temu nie wolno popuścić i tolerować.
Pozdrawiam Was-ta odmieniona Magdarynka, Antonina15:) Obym juz zawsze trzymała się BOga i potrafiła sprawić, by przyciągnąć do Niego moich najblizszych.
AAA, zupełnie zapomniałm Wam powiedzieć,że podpisałam Krucjatę Wyzwolenia Człowieka:) MOdlę się ,by wytrwać. Dam radę!
 
     
laura_33_31
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-17, 17:46   

Piękna postawa!
Niech Bóg ma Cię w swej opiece!
 
     
kabanek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-17, 20:35   

Czytam te Twoje wypowiedzi i jestem bardzo dumna z Ciebie!!!!!
Jestes wyjatkową kobietą, dzielną, odważna.
Pamiętaj nie poddawaj sie i walcz!!!!!
Walcz o siebie-to przede wszystkim, o dzieci zarówno syna jak i córkę, staraj się, żeby syn brał przykład z Ciebie, rozmawiaj z nim duzo tyle ile się da.
I o małżeństwo tez walcz, naturalnie jak się da.
Nie pozwalaj się poniżać, bić.
JESTEŚ PEŁNOWARTOŚCIOWĄ KOBIETĄ, ŻONĄ, MATKĄ, nie daj sobie w mówić, że jest inaczej
Zawierz Maryi siebie i Swoją rodzinę.
Wiara przenosi góry.
 
     
Antonina15
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-18, 08:55   

lauro33_31, kabanku
bardzo dziękuję za dobre słowa. Dobrze sie wygadać i mieć przed kim:)
Wczoraj mialam doła, wyryczałam sie chyba pierwszy raz od miesiąca ( mąż wyjechał i chyba dlatego mogłam sobie pofolgować, bo moich łez nie widzi). Staram się być przy nim twarda, przynajmniej na zewnątrz ( łzy), kiedys tak nie było. Nie wiem, czy dobrze postepuję- tak na co dzień,nie rozmawiamy ze sobą, mijamy się, jakby unikamy nawet przypadkowego dotkniecia. Obowiazki domowe wykonuję jak zawsze, dla wszystkich. Mąż zaczął sporadycznie prać swoje rzeczy, mimo,że nie wyciagam jego ubrań z pralki, odkłada talerz po jedzeniu do drugiej komory w zlewie ( chociaż nie zmyje), stara się nie jeść z lodowki rzeczy, które ja kupię ( sam czasami robi zakupy wg swojego upodobania). o CO CHODZI? W ten sposób chce pokazać,że doskonale da sobie radę beze mnie? To on chce rozwodu (wersja sprzed miesiąca), ale nic w tym kierunku nie robi ( no i dobrze:), twierdząc,że PRACUJE i nie ma na to czasu. A więc co, tylko szantaż słowny i emocjonalny?
Wystawił za moja zgodą naszą posiadłość na sprzedaż. I tu mój problem...... czy nie za szybko na to się zgodziłam? Oswiadczył,że nie chce być ze mną, bedzie mieszkał sam, kupi sobie i synkowi dom blisko jego szkoły. Zdaję sobie sprawę,że miszkająć tu gdzie teraz nie dam rady sie utrzymać ( nie mam pracy, dział, gosp, na mnie,ale jestem tylko figurantem), spłacać kredytów i prawdopodobnie jego, gdy wystapi o podział majątku). Poza tym, nie miałabym tu nikogo swojego-cała rodzina na drugim końcu Polski. Stąd zgoda na sprzedaż tego wszystkiego, wtedy spłacimy kredyty i prawdopodnie zostanie cos " na górkę", a najważniejsze, że nie będą ciągnąć się za mną długi do końca zycia.
Z drugiej strony- myślę sobie,że decyzja o sprzedaży nie przekreśla szans na zycie razem ( już po naprawie całego zła). Może to jest jakieś rozwiązanie naszych problemów Wiem,że przeprowadzka 10 lat temu w te strony bardzo "przysłuzyła się" naszemu kryzysowi . Oboje się z tym zgadzamy-chociaż w tym:) Co robic? tak źle i tak niedobrze. Na całe szczęście ja to wcześniej powiedziałam- oddalam wszystko Bogu. On wie, co dla nas dobre.
Buziaczki kochani, wczorajszy dół minął, idę do przodu!

[ Dodano: 2011-03-20, 22:59 ]
Oj, dzisiaj już tak optymistycznie nie mysle:( Kłopoty z nastolatkiem, czuję,że mi odpływa, mówi słowami ojca, chowa się w swojej skorupie, podnosi głos. Wiem,że z pewnościa bardzo przezywa to co się dzieje w domu. Jego kilkunastoletni swiat sie wali za naszą sprawą. To wszystko wiem, ale nie wiem jak mu pomóc. Żal mi go i matczyne serce peka. Mam wrazenie,że każda rozmowe ze mna odbiera jako atak, unika ich. Z pewnościa macie doświadczenia w takich sprawach, prosze podzielcie sie. Pozostaje w modlitwie.

[ Dodano: 2011-03-23, 09:08 ]
Męża nie było parę dni,wyjechał, podobno w sprawach zawodowych. Piszę podobno, bo mało rozmawiamy. Po powrocie po raz kolejny oświadczył " nas już nie ma, byłem w swoich sprawach, ja sobie poradzę". Nie chce rozmawiać o tym co planuje, w domu zachowuje się jak lokator, sam sobie pierze. Po powrocie miał w torbie prezerwatywy :cry: ( nie dla nas jak kiiedyś, "nas nie ma"). Zacżęło mi sie kotłowac w głowie-zdradził??? ...........chciał zdradzić????..........czy chciał tylko ,by mnie zabolał ich widok???? ..........Przcież ufałam mu, myslałam ,że to "tylko" kryzys,że nie chodzi o kobietę, czy panienkę z agencji( , gubie sie w tym............kolejny cios...........
Na wczoraj był termin porodu............nie było porodu........nie ma dziecka............jest mój Aniołek..... Zebrało mi się znowu wiele . Czułam,że zaczynam wygrywac (duchowo), a tu kolejne kłody........Wiem, Pan ma dla mnie taki plan, wiem, godze się, chcę się godzić,ale.........ciężko mi...
Wczoraj na rekolekcjach ksiądz porównał nasze cierpienia do maleńkiej cząsteczki tego, co Pan Jezus wycierpiał. Przepraszam Panie Jezu,że tak narzekam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8