Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
ratowanie malzenstwa
Autor Wiadomość
miki08
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 03:42   ratowanie malzenstwa

Nie wiem naprawde co mam robic. Jestem mezatka od ponad 10 lat.Mieszkamy od ponad 6 lat w Szkocji. Moj maz jest czlowiekiem bardzo wybuchowym i czesto nie mozemy dojsc do porozumienia. Juz przed slubem mial problemy z policja. Stracil 2 razy prawo jazdy za jazde po pijanemu.Rok po slubie urodzilam nasza corke. Maz wloczyl sie po nocach z kolegami i uprawial hazard. Ja studiowalam jeszcze zaocznie a on mi nie pomagal w opiece nad dzieckiem. Problem polega na tym, ze kiedy maz wypije traci panowanie nad soba i na drugi dzien niczego nie pamieta. Zawsze usprawiedliwia sie tym, ze byl pijany i nie wiedzial co robi. Pobil mnie raz dotkliwie, pare razy mnie uderzyl. Pare lat temu po tym pierwszym pobiciu wyrzucil mnie z domu, zamieszkalam u rodzicow. Przekonal wowczas wszystkich, ze lanie mi sie nalezalo bo jestem leniwa i nic w domu nie robie, a on przychodzi z pracy i jeszcze pomaga mi sprzatac. Nie zalowal tego co zrobil tylko kazal mi sie poprawic i dal mi szanse powrou do domu. Byla to dla mnie bardzo krzywdzaca sytuacja, ale nie mialam dokad pojsc i wrocilam ze wzgledu na dziecko. Wybaczylam mu to z czasem chciaz bylo mi bardzo trudno. Od tametgo czasu staralam sie robic wszystko, zeby go nie zdenerwowac. 3 lata temu kupilismy dom i myslalam, ze dobrze nam sie uklada, mimo jego napadow agresji ale juz mnie nie bil. Okazalo sie jednak, ze maz spotyka sie z inna kobieta, kiedy ja jestem w pracy. Byla ona nasza dlugoletnia przyjaciolka a jej chlopak najlepszym przyjacielem meza. Maz nie wiedzial czy zostac ze man czy odejsc z nia. W koncu wybral rodzine. Nie wiem czy dopuscil sie codzolostwa, twierdzi, ze nie. Przez ta sytuacje stracil najlepszego przyjaciela. Po jakims czasie wybaczylam i to. Rok tem na urlopie tez mnie udzerzyl po pijanemu i probowal wyrzucic z balkonu. Na 2 dzien znowu nic nie pamietal i przepraszal tlumaczac, ze byl piajny. Zawsze potem obiecuje, ze juz nie bedzie wiecej pil. 2 lata temu znowu szukal pokoju i chcial sie wyprowdzac ale zmienil zdanie. Rok temu na imprezie sylwestrowej w naszym domu znowu zaczal mna szarpac ale goscie staneli w mojej obronie i znowu to samo nic nie pamietal. Teraz od pol roku daje mi ultimatum, ze mam sie zmienic bo jak nie to on odejdzie. Zarzuca mi ciagle, ze za malo dbam o dom, ze zle sie zachowuje, ze jestem za gruba, ze mam zly styl ubierania, ze nie znam dobrze jezyka, ze czepiam sie jak wyskoczy z kolezanka na drinka, ze jestem rozrzutna, ze ranie go slowami i ze za malo okazuje mu milosci ze nie doceniam tego co on dla mnie dobrego zrobil, ze jestem niewdzieczna.Twierdzi, ze wszystko mu zawdzieczam i ze bez niego sobie nie poradze. Pracuje w fabryce w systemie 4 dni robocze 4 dni wolne po 12 godzin, oprocz tego jestem konsultantka avona. Maz pracuje jako instalator po 8 godz. dziennie od pon-piat. W domu w niczym mi nie pomaga bo twierdzi, ze ja mam 4 dni wolne a on tylko 2. W miezdyczasie zachorowal moj tesc. Maz musial poleciec do Polski, zeby sie nim zajac. Jest tam juz ponad 3 m-ce. Ja zostalam sama z 9 letnia corka. Maz zaciagnal dlug na kartach kredytowych i namowil mnie na wziecie bardzo wyskoiego kredytu na 10 lat. Planuje robic biznesy w Polsce i remontuje dom, ktory chce sprzedac. Nie pracuje w Polsce bo twierdzi, ze za zlotowki mu sie nie oplaca a zadnego interesu tez jeszcze nie otworzyl.Twierdzi, ze nie moze zostawic ojca i musi sie nim zajmowac. NIe wiem jak dlugo jescze bedzie trwala ta sytuacja. W tym okresie gdy go nie ma czuje sie, jakbym sie na nowo narodzila. Jestem oczywiscie strasznie zapracowana ale o wiele spokojniejsza. Jestem osoba bardzo spokojna i podczas klotni wybucham placzem co jeszcze bardziej rozsierdza mojego meza. Ma teraz przyleciec na 10 dni, zeby pozalatwiac swoje sprawy w Szkocji. Bardzo sie boje jego wizyty bo nie wiem co sie znowu wydazy. Boje sie tego czlowieka i nie wiem czy nastepnym razem gdy podniesie na mnie reke nie bedzie to juz ostatni raz. Ten czlowiek jest naprawde niobliczalny. Nigdy nie zglosilam go na policje bo bardzo sie boje. Nasza corka o tym nie wie, ze maz mnie pobil, ale ta sytuacja tez sie na niej odbija. Jest bardzo wrazliwa i wystarczy, ze tata cos na nia glosniej powie to juz wybucha placzem. Modle sie ciagle za niego ale jestem na juz nie daje rady sobie z tym wszystkim.Ponadto mam problemy zdrowotne, mialam juz 3 zabiegi i czeka mnie nastepny. Wszystko przez te stresy. Jest czlowiekiem wierzacym i kiedy chodzi do kosciola to jest spokojniejszy. Twierdzi, ze Bog nad nim czuwa i ze zawsze pokieruje go w dobra strone. Twierdzi, ze toczy sie w nim walka dobra ze zlem. Namawialam go na wizyte u psychologa ale tylko ciagle obiecuje, ze sie wybierze. Nie zalezy mu juz na mnie to nie slucha tego o co go prosze. Maz ciagle zmienia decyzje, raz mnie kocha a raz nienawidzi. Wszystko musi byc tak, jak on chce i musze przy nim sie pilnowac, zeby nie urazic go jakims slowem. Naprawde ciezko mi go nadal kochac, nie tesknie za nim. To wszystko jest ponad moje sily. Mysl o tym, ze maz ma zostac w Polsce cieszy mnie. Swietnie sobie daje sama rade. Mam wielu przyjaciol i rodzine, ktora mi tu pomaga. Nie znajduje rozwiazania mojego problemu, jak tylko rozstanie. Mamy slub konkordatowy i wiem, ze nie jest to mozliwe, ale czuje sie jak w pulapce. Nie wiem, jak poradzic sobie z ta sytuacja. Moj maz obiecywal sie wiele razy zmienic ale nic z tego. Twierdzi, ze to moja wina bo nie potrafie mu wszystkiego zapomniec. Ciesze sie, ze w koncu wyrzucilam z siebie to wszystko. Latwiej mi bylo to wszytko opisac niz mowic komus o tym. Prawdopodbnie potrzebuje pomocy psychologa. Nie wiem jak uratowac to nasze malzenstwo. Maz chce znowu sie rozstac a ja go nie chce na sile zatrzymywac. Nie potarfie juz dluzej tak zyc i akceptowac jego wad i zachowan.
 
     
Grażka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 08:37   

Witaj na forum Miki. Wiem jak trudno jest zdobyć się na odwagę i przyznac głośno,że jest problem i nie radzę sobie sama z nim. Nie wiem,czy już przekopałaś się przez wcześniejsze tematy z forum. Jest bardzo wiele w temacie zdrady(również emocjonalnej),uzależnień,przemocy(także psychicznej).
Masz problem wielowątkowy i wiele trudu Cię czeka. Ale ucz się na polecanych tu na forum książkach,słuchaj rad,którymi obdarzają Sycharki. Pierwsze wrażenie to braki w stawianiu granic. Przeczytaj polecaną tutaj ksiązkę"Miłość potrzebuje stanowczości"James C.Dobson. Nie czuję się na siłach udzielać jakiś rad,inni mają większą wiedzę. Jednak zawsze możesz sie tu wyżalić.
 
     
Agnieszka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 09:03   

Witaj Miki, ciesze się, ze trafiłaś do nas. Mam nadzieje, ze tu zacznie sie początek przemiany Twojego życia, ale , żeby to się stało to przygotuj się na ciężką pracę .

PRZEDE WSZYSTKIM- STOP PRZEMOCY!

Czy zdajesz sobie sprawę, że jesteś ofiarą przemocy w rodzinie? Sprawca przemocy sukcesywnie przesuwa granice, zwłaszcza kiedy nie czuje żadnego oporu. Obiecanki, że kolejny raz dane zachowanie się nie powtórzy są psu na budę. Alkohol tylko eskaluje te zachowania. Czy jesteś w stanie znaleźć jakieś wsparcie w Szkocji? Psycholog, ośrodek pomocy rodzinie, wspólnota przy polskiej parafii?
 
     
miki08
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 10:43   

Dziekuje Ci Grazka za polecenie mi ksiazki "Milosc potrzbuje stanowczosci".Zaczelam ja czytac i inaczej patrzec na swoje malzenstwo.Ciesze sie, ze zanalazlam to forum i ze moglam sie wyzalic. Swiadomosc tego, ze nie jestem sama bardzo mi pomaga. Pozdrawiam serdecznie :->

[ Dodano: 2011-03-07, 10:50 ]
Witaj Agnieszko. Mysle, ze znajde tu pomoc psychologa. W Szkocji istnieje wiele instytucji, ktore pomagaja osobom, ktore ulegly przemocy. Mamy tez tu polskiego ksiedza, ktory jest tu na misji. Nie mialam jednak odwagi zwrocic sie do kogos z moim problemem ze strachu przed mezem. Poza tym ciezko mi bylo sie otworzyc przed obcymi ludzmi. Dzieki temu jednak, ze opisalam moj problem na forum czuje, ze postapilam slusznie i ze moge liczyc na pomoc innych. Bardzo dziekuje za slowa wsparcia. Czuje ze nie jestem teraz sama. Pozdrawiam serdecznie :->
 
     
dejzi
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 12:18   

Witaj miki08 :->
Nie, nie jesteś sama............
Co mogę doradzić.......tak jak Agnieszka ci już napisała STOP PRZEMOCY......
Napisze co ja zrobiłam......bałam sie zadzwonić na policje, też mąż kilkakrotnie mnie uderzył, szarpał, obrazał.......ale pewnego dnia zadzwoniłam.....i co????.....policjant założył niebieską kartę.....potem otrzymałam pismo żeby stawić się do Centrum Pomocy Rodzinie, w naszej gminie......poszłam i otrzymałam wsparcie psychologa, finansowe bo nie pracuje, wskazówki gdzie moge udać sie na tarapie (bo mąż jest alkoholikiem i jestem współuzależniona)........

To były moje pierwsze kroki......odważyłam się pójść nawet do księdza........i jestem teraz silniejsza.......kiedy czuję się zagrożona dzwonie na policję.........

Ale to ja zrobiłam.......a Ty......zrobisz co uważasz za słuszne.....

POZDRAWIAM CIĘ SERDECZNIE ;-)
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 14:11   

witaj Miki - cos ci powiem na temat szukania pomocy...

Nie dotyczył mnie nigdy temat przemocy ale też przyszedł taki moment ze czułam sie jak dziecko we mgle.
Wszystkie sprawy administracyjno - prawno - finansowe pilotował mój mąż a ja zyłam w błogiej nieswiadomosci co i jak.
Kiedy go zabrakło a skrzynka zaczeła puchnąć od przeróznych pism dziwnej treści, trzeba było zająć sie sciekami, kablówka, ogrzewaniem, przelewami itp... truchlałam...

miałam "pocztowstręt" :mrgreen: - naprawde bałam sie listonosza :mrgreen:

No i zaczęłam... prosić o pomoc...

zauwazyłam taka prawidłowość:
Kiedy idziesz do kogos i kluczysz, owijasz w bawełnę, kombinujesz... odeślą Cię, wyczują fałsz, nie pomogą...

Kiedy idziesz do ludzi i mówisz wprost ( nie myliś z żaleniem sie i robieniem z siebie ofiary) - prosisz o pomoc a twoje intencje są szczere... zawsze dostniesz pomoc.

Niedawno rozmawiałam z przyjaciółką o osobach które mi pomogły - Matko - ile ich było... prawnicy, lekarze, sąsiedzi, urzędnicy, ksieża... mysle że ok 20 osób pomogło mi bezinteresownie - ot tak - bo poprosiłam.
Najciezsze było sie przyznać że potrzebuje pomocy i zrobic pierwszy krok.

Pamiętam kiedy to było...
Leżałam z temperaturą chora na grypę. dzieciaki tępo przez Tv bo nie wiedziały czym sie zająć. Przełamałam sie i zadzwoniłam do sąsiadki która wczesniej nic nie wiedziała o moich kłopotach. Powiedziałam jej w 3 zdaniach co i jak.
Godzine później miałam obiad z 2 dań na stole, zakupy i leki dla mnie a dzieciaki "zagospodarowane"... jak zasmakowałam w proszeniu o pomoc - poszło dalej łatwo...

ale jest jedna ŻELAZNA zasada... P O D A J P O T E M D A L E J !!!!!!!!!!

trzymaj sie kobietko. :mrgreen:
 
     
miki08
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 15:52   

Witaj dejzi, tak juz tez o tym myslalam,ze zle postapilam niedzwoniac na policje. Wstydzilam sie tego, ze maz mnie bije a przeciez to nie byla moja wina. Wiem teraz, ze nie bede sie juz wachac i myslec co ludzie powiedza. Najwazniejsze jest moje zycie i zdrowie, przeciez mam wspaniala corke, ktora potrzebuje kochajacej matki. Poblazajac mu we wszystkim niczego nie poprawie wrecz przeciwnie. Ciesze sie, ze podzielilas sie ze mna swoja historie bo wiem, ze przezywalas to samo i potrafisz mnie zrozumiec. Pozdrawiam serdecznie

[ Dodano: 2011-03-07, 16:02 ]
Dziekuje Ci malta za dobra rade. Tak zaczelam pomalu prosic innych o pomoc. Do tej pory to ja wszystkim pomagalam a sama staralam sobie ze wszystkim poradzic samodzielnie. Niestety tego wszystkiego juz bylo za duzo i to mnie zaczynalo przerastac. Zaczelam prosic corke o pmoc w pracach domowych, mama zawsze sama chetnie mi pomagala a ostatnio skorzystalam z pomocy kolegi z pracy. To prawda ludzie chetnie odwzajemniaja twoja pomoc, chciaz ja njgdy nie licze na odwzajmenienie. Pomoc przychodzi nieoczekiwanie ze stron z ktorych sie nawet nie spodziewamy.

Chcialam wam serdecznie podziekowac drogie Sycharynki za wasze posty. Czuje sie teraz duzo lepiej gdy podzililam sie z wami tym co mnie boli. Czuje sie silniejsza i wiem, ze nie moge sie zalamywac ale wziasc sie w garsc i pokazac mezowi, ze nie moze dluzej trakotowac mnie, jak worek teningowy i ze nadal bedzie mu to uchodzilo bezkarnie. Zwierzylam sie tez ze wszystkiego mojej mamie bo ona tez nie wiedziala, jak sytuacja wyglada naprawde. Umowie sie tez na rozmowe do ksiedza i zglosze sie do instytucji, ktora chroni ofiary przemocy.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 16:19   

Miki
miki08 napisał/a:
Zwierzylam sie tez ze wszystkiego mojej mamie bo ona tez nie wiedziala, jak sytuacja wyglada naprawde. Umowie sie tez na rozmowe do ksiedza i zglosze sie do instytucji, ktora chroni ofiary przemocy.

i to jest pierwszy krok ku zdrowieniu.
Nie lękaj sie kolejnych
Pogody Ducha
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 16:36   

...ja w ogóle twierdzę, że ludzie są dobrzy - tylko wstydzą sie to okazać bo to nie jest na topie.

Kiedys na początku poszłam cos załatwić do Urzędu Gminy a tam potrzebny był podpis meża. ja tak tupałam w miejscu, cos tam mówiłam, ze wyjechał i inne pierdoły a babeczka w okienku była nieprzyjemna w stylu " to co Pani nie wie kiedy pani mąż wróci"?...
no to sie przełamałam i powiedziałam " No własnie nie wiem prosze pani bo sie wyprowadził i słuch po nim zaginął" :lol:

Wzieła ode mnie numer komórki meża i mój.
zadzwoniła do niego - opierdzieliła go o brak podpisu, wezwała w trybie pilnym do urzędu pod groźba nałożenia kary, potem pomimo, że było po godzinach pracy zadzwoniła do mnie ze swojej prywatnej komórki powiedziała ze komplet papierów jest do odbioru.
Jak poszłam natepnego dnia to sama do mnie wyszła ze swojego stanowiska zebym tylko nie stała w kolejce.

Po kilku mieiącach jak już normalnie zaczęłam rozmawiac z meżem - opowiedział mi, że jak przyjechał złozyc ten podpis to babka potraktowła go jak seryjnego mordercę i była ostrzjsza niz moja prawniczka :lol:

Takich historii jest dziesiątki - jak sie otworzysz to ludzie nie zostawią Cie samej.
A juz o solidarności kobiet w sytuacjach kryzysowych to sie powinno napisac ksiażke bo to temat rzeka.
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-07, 21:54   

Witaj Miki!
Życzę Ci z całego serca byś na nowo pokochała siebie w Panu, odzyskała wiarę i nadzieję.
Takie typy jak Twój mąż nakręcają się strachem i bezradnością - jak tylko wyczuwają opór w postaci "NIE WOLNO CI MNIE KRZYWDZIC" zwykle już ich ta "zabawa w kata" nie bawi.
Pamiętam jak swego czasu jak mój mąż trochę szalał, w momentach awaryjnych dzwoniłam do teściowej i do teścia by nie być z nim sama. Sami raz powiedzieli że przyjadą z policją jakby co.
Ważne by unikać w sytuacji gdy mąż zaczyna się awanturować, bycia z nim sam na sam.

Masz córkę która już wiele rozumie i czuje na pewno Twój strach. Czy chciałabyś żeby ona w przyszłości stała się bierną ofiarą przemocy domowej?

POzdrawiam serdecznie!
 
     
miki08
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-08, 10:45   

Dzieki waszym postom Kochani nie obawiam sie juz tak wizyty mojego meza. Nabralam pewnosci siebie i jestem juz przygotowana, zeby z nim szczerze porozmawiac. On dzisiaj przylatuje z Polski ale tylko na 10 dni. To zawsze on chcial odejsc a ja staralam sie na sile zatrzymac go przy sobie. Teraz jednak po przeczytaniu kilku waszych historii zrozumialam, ze nie ma sensu dalej tego ciagnac i na wszystko sie zgadzac. Teraz ja mu przedstawie swoje warunki. Do tej pory to maz ciagle mi zarzucal, ze to ja musze sie zmienic, zeby uratowac nasze malzenstwo. Zarzucal mi, ze nie moge mu niczego zapomniec i wybaczyc. Ja wybaczylam chociaz nie bylo mi latwo ale rany w sercu pozostaly. Ciagle myslalam, ze musimy byc razem dla dobra corki. Ale czy to dla niej takie dobre? Przemoc domowa, awantury, strach przed ojcem, moje popadanie w depresje? Teraz gdy maz jest juz od 3 m-cy w Polsce zrozumialam, ze to nie ma sensu. Moja corka sama zauwazyla, ze swietnie dajemy sobie rade same, mam dla niej wiecej czasu i jest spokoj w domu. Postanowilam, ze zdecyduje sie na razie na separacje. Zaczelam teraz normalnie zyc, bez starchu przed mezem. Wiem teraz, jak mam sie bronic i nie zawacham sie juz zadzwonic na policje gdy znowu na mnie podniesie reke. Ludzie jestescie kochani, dzieki wam uwierzylam w siebie i moge teraz zaczac nowe zycie. Powierzam was Bogu w mojej modlitwie. Dziekuje za to, ze Jezus wskazal mi droge, ktora mam podazac.
 
     
Satine
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-08, 14:18   

Miki, dzielna Dziewczyno. :) Trzeba umieć dostrzec drogę i Ty to zrobiłaś. To Twoja zasługa, a kto wie, jakie niespodzianki Pan ma w zanadrzu jeszcze.

Trzymaj się cieplutko i powodzenia, dużo wytrwałości i siły życzę!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8