Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2011-02-12, 17:45 Mąż wniósł pozew o rozwod- ja się nie zgadzam -co dalej?
Witam Was,
Mam bardzo trudną i zawiła sytuacje. Radziłam sie tu Was kiedys na forum.
Czesto tu zagladałam, ale poniewaz w moim zyciu działo sie duzo, to jedynie czytałam.
Rady, ktore tu udzielacie bardzo sobie brałam do serca.
Cały czas miałam nadzieje,ze maz wróci do nas ( wyprowadził sie ponad rok temu).
Wyprowadził sie od nas, bo jak pisze w pozwie znęcałam sie nad nim psychicznie (???) i wymagałam bezwzględnego posłuszenstwa, nie zgadzałam sie na zadne ustepstwa.
Czytałam ten pozew i mnie zatykało. Tych oskarzen jest wiecej. Moge sie tylko domyslac,ze to efekt choroby i uzaleznienia.
Pozew nie jest długi, ale własciwie co słowo to kłamstwo. Ktos mi powiedział,ze to własnie tak teraz bedzie, bo zło "ruszyło".
Ale ja nie zgadzam sie na rozwod. Separacja a i owszem juz jest, bo sie wyprowadził.
Co gorsza, ani słowem w pozwie maż nie wpomniał o jego problemach z alkoholem, o tym ,że jest haradzista,ze mamy kilku windykatoro na głowie,ze własciwe mimo,ze zarabia bardzo duzo- my tracimy własnie prawdopodbnie cały majatek.
Nie bardzo chce dokladnie pisac, bo nie o uzalanie mi nad soba chodzi.
Szukam wsparcia duchowego osob, ktore przeszły już droge sądowa. Moja prawniczka mowi,ze czeka nas trudny proces, bo maz ukrwa hazard i inne nałogi, poza tym ma zaburzenia osobowsci.
Ja wiem, pisalam tu o tym,ze jest to zniewolenie. Takie było rozpoznanie ksiedza, ale maz odmowił modlitw o uwolnienie i wysmiał egorcyzmy.
Mam straszny metlik w głowie. pewnie Ci, ktorzy przechodzili przez to - wiedza o czym mowie.
Chce ratowac mojego meza, ale wiem,ze na sile nic nie zdzialam. Musze zadbac o siebie i swoj rozwoj duchowy- moze to zaowocuje i wnim.Mocno w to wierze.
Ale jestem sama w rodzinie w tym, Moja rodzina cala "kazala" mi sie rozwiesc, bo uwazaja,ze moj maz maz nie jest wart mojej milosci.
Mam wsparcie u przyjaciol, ale oni na tym trudnym etapie moga mnie tylko wspierac teraz dobrym slowem i modlitwa.
Mam dobrego prawnika (juz od roku, bo skladalam pozew o alimenty), ona szanuje moja wole, i powiedziala,ze bedzie mnie wspirac z ta separacja, ale uprzedziła,ze bedzie bardzo trudno.
Niby byłam przygotowana,ze ten pozew dostane- maz sytraszył mnie tym od ponad roku, ale nie spodziewałam sie az takich oskaerzen, i ze on - człowiek Koscioła, bedzie chciał rozowdu, a nie separacji.
Chcialabym Was poprosic o pomoc.
Nie bardzo wiem co teraz robic. Czuje,ze dzialam w amoku, mam natlok roznych mysli, mam jeszcze chwile czasu,zeby zastanowic sie jak odpowiedziec na pozew.
Jak radziliscie sobie w tych pierwszych chwilach po tym jak dostaliscie pozew.
Jak poukladaliscie ten chaos mysli?
Czy jest szansa,ze jesli udowodnie ze maz jest nalogowym hazardzista jest szansa,ze sad najpierw zanim da nam rozwod zmusi go do leczenia, lub przynajmniej skieruje na badania.
Prosze rowniez o modlitwe.
Juz dawno zawierzylam wszystko Bogu i widze,ze Bog prowadzi mnie.
Tylko,ze teraz mnie ten pozew wybil bardzo i pogubilam sie.
Prosze doradzcie, pomozcie.
helena
przemo293w [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 18:14
Są dzieci?Bo jak są to alimenty są w porządku!Jedyne co można zrobic to złożyć pozew ze pozycie ustało z jego winy!Jeśli jest alkolem i hazardem to radzę ci zostaw go,bo cię wreście zniszczy a ty i tak go stracisz.
aga70 [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 19:28
Witaj heleno
Chyba przeżywałam podobnie jak ty, gdy otrzymałam pozew...
natłok myśli, nie mogłam uwierzyć, że to możliwe, przecież ślubował mi i co teraz mnie już nie chce? Wydawało mi się że ten kryzys minie, że wszystko wróci do normy, że się pogodzimy... przecież ja go ciągle kocham
a tu pismo oficjalne z sądu, że mój mąż chce rozwodu...
Nie wiem czy ci pomogę, bo ja jeszcze jestem przed pierwszą sprawą... ale to uczucie , ten ból tej nowiny minie. Trzymaj się blisko Boga a on zabierze od ciebie wszelki ból, strach i niepewność.
Myślę, że te i inne podobne sytuacje wynikają z tego, że nasi mężowie są zniewoleni, a szatan nie oddaje łatwo swoich zdobyczy.
Ja przestałam liczyć na siebie, modlę się o nawrócenie męża i wierzę, że Bóg nie da mu zginąć,
Nie bój się rozwodu, spraw w sądzie, może właśnie taką drogą musisz przejść, żeby twój mąż się nawrócił.
Ja tak chyba to sobie tłumaczę, że gdybyśmy nadal żyli tak jak żyliśmy to ani ja ani mąż nie zbliżylibyśmy się do Boga. Na razie ja przejrzałam i uchwyciłam się Go, ale wierzę, że moja modlitwa uratuje też mojego męża...Nawet jeśli nie uratuje naszego małżeństwa to przynajmniej uratuje jego duszę przed potępieniem.
I wiesz zauważyłam, że im większe problemy mnie spotykają, takie czasem niedoprzebrnięcia, zawsze, prawie za chwilę znajduje się rozwiązanie i to naprawdę, tak genialne, ze ja choćbym myślała tygodniami nie wpadła bym na nie. Dziś miałam takie doświadczenie.... byłam załamana, nie wiedziałam co robić jechałam i tylko prosiłam Boże proszę cię pomóż, nie wiem co mam zrobić... i jak dojechałam okazało się że sprawa jest do rozwiązania...
Zaufaj Bogu i niczego się nie lękaj.
katblo [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 19:40
Przemo293w, radzę zapoznać się z regulaminem forum
znajdziesz go tutaj
Helena, może skontaktuj się z Jarkiem321 (zielonym, tzn. moderatorem), on jest prawnikiem...
Jesteś dzielna, trzymaj się Boga, On Cię nie zawiedzie nigdy!
przemo293w [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 20:52
katblo napisał/a:
Przemo293w, radzę zapoznać się z regulaminem forum
znajdziesz go tutaj
Helena, może skontaktuj się z Jarkiem321 (zielonym, tzn. moderatorem), on jest prawnikiem...
Jesteś dzielna, trzymaj się Boga, On Cię nie zawiedzie nigdy!
Nie rozumiem zbytnio,jak łamie regulamin,w jaki sposób.Co ma jej powiedzieć!Że świat jest z cukierkow?
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 20:57
Przemo, chodzi o pkt 6: Prosimy o nie usprawiedliwianie i nie promowanie - w jakiejkolwiek formie - rozwodów cywilnych dotyczących sakramentalnych małżonków, gdyż są one zgorszeniem i godzą nie tylko w inne sakramentalne małżeństwa, ale przede wszystkim znieważają przymierze zbawcze małżonków z Bogiem. W skrajnych sytuacjach, jedynym dopuszczalnym przez Katechizm Kościoła Katolickiego rozwiązaniem jest separacja (obecna w prawie cywilnym i kanonicznym).
ponieważ
"Forum ma charakter katolicki, jednak jest otwarte dla wszystkich, przede wszystkim jednak ma być wsparciem dla tych małżonków, którzy chcą pozostać wierni złożonej przysiędze sakramentalnej i wierzą, że każde trudne małżeństwo sakramentalne dzięki współpracy z łaską sakramentu małżeństwa ma szanse być uratowane."
Życie nie jest z cukierków. Ale nawet w sytuacjach trudnych, po ludzku nie do przejścia bez bólu - można pozostać wciąż człowiekiem, wiernym sobie i Bogu.
przemo293w [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 21:13
Ja nie usprawiedliwiam rozwodu!W moim poście piszę tylko poradę!
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 21:19
To jest właśnie usprawiedliwianie - skoro jest alkoholikiem i hazardzistą, to po ludzku patrząc z tego związku nic nie będzie, bo on zniszczy Cię, a Ty i tak go nie odzyskasz. Piszesz, że w takim przypadku rozwód jest usprawiedliwiony.
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 21:20
Przemo, wyrażaj się jasno proszę...
nie "usprawiedliwiasz rozwodu", ale radzisz "pozew ze pozycie ustało z jego winy" oraz "zostaw go".
Piszesz "tylko poradę"... jaką Przemo?
przemo293w [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 21:35
Bo może odpowiedzieć na jego pozew tylko tym.Akcja-reakcja.On atakuje a ona reaguje.Nie nawołuje do rozwodu.Stwierdzam fakty,ktoś prosi o poradę więc dostaje ja!Wiekszośc userów co prubóje pomóc jest w trakcie.Ale nie po
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 21:46
Na pozew można zareagować jeszcze w inny sposób: nie zgadzając się na rozwód, dlatego że: kocham męża, jestem wierna mężowi, wierzę w poprawę, jestem gotowa na pojednanie. Nie oznacza to przemilczania doznanych krzywd, ale decyzję, by mimo zaistnienia tych krzywd odbudować na nowo miłość.
Odpowiadając na pozew, że obecna sytuacja jest winą męża w istocie proponujesz rozwiązanie polegające nie tylko na zgodzie na rozwód, ale w tym na udowadnianiu winy mężowi.
"Wiekszośc userów co prubóje pomóc jest w trakcie.Ale nie po".
Gdyby chodziło o statystykę, to Kościół by nie miał prawa zaistnieć, nie mówiąc o tym, że by się rozwinął
Poza tym tak się składa, że sporo "userów" jest po i właśnie przebyte doświadczenie rozwodu upewniło ich w tym, że zgoda na rozwód tudzież walka w trakcie nie jest żadnym rozwiązaniem. Wynika to z wielu postów na tym forum, trzeba się tylko przekopać przez archiwum.
A tak od strony technicznej - jeżeli masz wątpliwości co do dawanych tu rad, to otwórz nowy wątek. Przy czym samo kontestowanie, bez widocznego większego sensu, z całą pewnością nie stanowi "pomocy" w rozumieniu regulaminu tego forum.
Wiesz, takich co radzą "rozwiedź się" naprawdę jest na pęczki. Twoje powyższe "rady" nie są oryginalne
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 23:09
przemo293w napisał/a:
Akcja-reakcja
wiesz jest jeszcze Pauza - bardzo skuteczna - Jezus ją stosował
W psychoterapia też o "pauzie " wiele się mówi i stosuje .
Ilona2005 [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-12, 23:26
Heleno może zamiast rozwodu możesz mu zaproponować separacje, ja tak zrobiłam i mój mąż się zgodził. Na razie nie formalnie i mam nadzieję, że na tym po przestaniemy :)
helena napisał/a:
Ale ja nie zgadzam sie na rozwod. Separacja a i owszem juz jest, bo sie wyprowadził.
Ale jest puki co nie formalna separacja? To może sądowa "załatwiła by sprawę". Gdzieś w internecie wyczytałam, że separacja to taki "rozwód nie do końca", skutki separacji formalnej są podobne do rozwodu. Główną różnicą jest to, że zgadzając się na separację nie popełniasz grzechu. Czy Twojemu mężowi chodzi tylko o sformalizowanie waszego rozstania? Może uda Ci się go przekonać do takiego rozwiązania.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-13, 23:20
helena napisał/a:
Ja wiem, pisalam tu o tym,ze jest to zniewolenie. Takie było rozpoznanie ksiedza, ale maz odmowił modlitw o uwolnienie i wysmiał egorcyzmy.
Witaj,
mam ten sam problem. Rady jakie otrzymałam od księdza egzorcysty to:
-stała i ufna modlitwa za męża
-post ( najlepiej o chlebie i wodzie, ale może być także inny)
-Msza św. w intencji męża oraz Eucharystia
-powierzyć męża modlitwie np. zakonów kontemplacyjnych
-Adoracja wynagradzająca za grzechy
-Koronka do Krwi Chrystusa i do Bożego Miłosierdzia
-używać Sakramentaliów
-różaniec i powierzenie się Maryi na własność i służbę
-cierpliwość
A jak już to wszystko będziesz czynić to z mężem Pan Bóg sobie poradzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.