Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
nie wiem co robic
Autor Wiadomość
:(
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-24, 22:23   nie wiem co robic

Znowu ja....
Nie wiem juz co robic - czuje ze osiagam dno... jestem w malzenstwie 5 lat mamy 2 letnie dziecko ale strasznie nam sie nie uklada od ''ponad 1,5 roku - czuje sie jak nikt maz wyzywa mnie od szmaty za'pomina o moich urodzinach nie adoruje mnie w zaden sposob, ja 'pragne miec drugie dziecko a on 'powiedzial mi ze moge zapomniec bo on drugiego dziecka ze mna nie bedzie mial- w sylwestra obiecalismy sobie ze na'prawimy nasz zwiazek i trwalo to do 20.01 znowu klotnia o nic maz 'przestal sie odzywac do mnie - wytrzymalam 3 dni i znowu 'plaszczylam sie 'przed nim 'prosilam , 'prze'praszalam o nic a on mna 'poniewieral wyzywal od szmaty - chcialabym odejsc ale nie 'potrafie - mieszkamy za granica - ciezko 'pozucic 'prace bo nie wiem czy 'poradze sobie w 'polsce - dziecko zostanie bez ojca ?? nie mam gdzie mieszkac a nie chce u rodzicow. wszystko jest bez sensu mam taki zal do niego..... 'pomozcie mi.....
 
     
katblo
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-24, 23:03   

To, co się wydaje bez sensu, okazuje się czasem mieć największą w życiu wartość
Nic w małżeństwie się samo nie ułoży, nie lubię tego zwrotu że "się układa" albo "się nie układa"...
I tu nie chodzi o to, czy dziecko będzie bez ojca - tylko czy Ty chcesz żyć bez męża?
Czy po prostu chciałabyś żeby było między Wami lepiej?
Jak pojawia się na świecie dziecko, wiele małżonków tęskni za życiem "jak dawniej", na pewno mieliście więcej czasu dla siebie, ale nie będzie już jak dawniej, zmieniasz się Ty, zmienia się mąż, życzę byście odnaleźli drogę do siebie i do Boga też, pozdrawiam!
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-25, 19:27   

:( napisał/a:
Nie wiem juz co robic - czuje ze osiagam dno...


Zacznij od ufnie odmawianej Koronki do Bożego Miłosierdzia..... :mrgreen:
http://www.kazaniaksiedza...stycznia-2011r/

Myślę,że wysłuchanie tego kazania bardzo Ci pomoże.-znalezione przez Jarka321 :mrgreen:
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-25, 20:08   

...a może zaczniecie od szczerej rozmowy.
Wnioskuje,że skoro w Sylwestra obiecaliście sobie ratowanie małżeństwa,to oboje tego chcecie.
Jeżeli ratowanie to i zmiany....zmiany dotychczasowego zachowania,a co za tym idzie zmiany siebie.
Czy potraficie usiąść i pogadać jak dorosły z dorosłym.......

.......mamy problemy,ale to mozna zmienić,jednak wymaga to pracy obojga. Kocham Cie(a zakładam,że tak) ,chcę ratować i postaram sie zrobić co w mojej mocy abyśmy byli szczęśliwi.Przykro mi jednak kiedy........,boli mnie........, pragnęłabym(nie mów o dziecku).....
A czego Ty pragniesz, co byś chciał zmienić.......itp.

Czy cos takiego było?

Wygląda na to,że "popsuło" sie niedługo po urodzeniu dziecka...tak, to trudny okres dla obojga....wyczerpana mama, "odrzucony" tata......nowe,inne obowiazki, brak czasu...
Zwykle wtedy dopada nas pierwszy kryzys.
Wychamuj póki co swe pragnienie o drugim dziecku, najpierw nauczcie sie prawidłowo funkcjonować we trójkę.
 
     
Iza S.
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-26, 13:12   

Kinga poradziła Ci Koronkę - ja właśnie od tego kiedyś zaczęłam - błagałam: Jezu, ratuj i Koronka do Bożego Miłosierdzia. Ale to było prawie 6 lat temu...6 lat, różnych: upadki, wzloty i znów upadki i nadal jest mnóstwo do zrobienia. Ale jak coś się psuło wiele lat, to drugie tyle trzeba to naprawiać - tak myślę.
Jeśli czujesz, że giniesz to według mnie zacząć musisz od błagania o ratunek naszego Pana. To moje doświadczenie.
 
     
:(
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-26, 19:58   

Gine ... upadam na samo dno... tak rozmawialismy ale moj maz uwaza ze to ja jestem wszystkiemu winna i to ja mam naprawiac - on nic nie bedzie robil- a mi brakuje adoracjii 'przytulenia zainteresowania a tu ja musze to wszystko robic - od tyg sie nie odzywamy - ile 'przykrych slow uslyszalam to szok - ciagle ja musze do niego dzwonic a on nie odbiera tel -'poniza mnie strasznie - czemu nie umiem od niego odejsc czasami bardzo bym chciala ale czemu nie 'potrafie - a "Pana Boga juz tyle razy 'prosilam o 'pomoc ze wstyd mi kolejny raz ....
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-26, 20:09   

:( napisał/a:
a "Pana Boga juz tyle razy 'prosilam o 'pomoc ze wstyd mi kolejny raz ....

Boga nie musisz się wstydzić. proś ile potrzebujesz.
Proś jak długo chcesz i nie martw się,że On się zniechęci. Po pewnym czasie Twoje serce uzdolni się do innej modlitwy.
Czas dla Boga to najlepiej wykorzystany czas, bo nas uczy, bo nas wycisza, bo nas leczy, bo nas otwiera na łaskę przyjęcia Bożego Miłosierdzia, bo nas kieruje ku sprawom najwazniejszym, bo nas uczy jak żyć w doczesnosci i w wieczności.

Kiedy wyciszysz się, to będziesz lepiej rozumieć jak się zachowywać, aby budować szacunek dla siebie, do siebie, do innych, jak stawiać granice i je utrzymac.
Modlitwa uzdolni Cie do przyjęcia pomocy od ludzi w postaci terapii, uczestnictwa w grupach wsparcia, do przecztania ze zrozumieniem lektur i wysłuchania np. rekolekcji.

Przykro czytać jak bardzo masz zachwiane poczucie własnej wartości.
Sprubój może rozejrzeć się za terapeutą, abyś wiedziała gdzie iść, kiedy już będziesz gotowa na terapię. Im szybciej to nastapi tym lepiej dla Ciebie i Twojej rodziny.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-26, 20:13   

Nie napisałaś skąd jesteś. Czy może jest gdzieś blisko Ciebie ognisko Sychar? Jesli tak to spotkanie w grupie może Ci przynieść ulge i ukierunkować na konkretną pomoc ludzką, pomoże Ci sie także modlić.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-26, 20:43   

:( napisał/a:
on nic nie bedzie robil- a mi brakuje adoracjii 'przytulenia zainteresowania a tu ja musze to wszystko robic

nie musisz.....mąż Cię wyzywa, nie szanuje,a Ty lgniesz do niego.
Sama dajesz mu pozwolenie na takie traktowanie....po co on ma sie zmieniać jak i tak ma Ciebie na każde zawołanie.
:( napisał/a:
ciagle ja musze do niego dzwonic a on nie odbiera tel

nie musisz.....po co dzwonisz,skoro i tak nie odbiera.
Dzwonisz bo chcesz,bo szukasz kontaktu ,a potem sie "wściekasz",masz żal...więc....nie dzwoń.
Pozwól mu zatęsknić

Kochana....uspokój sie...jesteś strasznie rozchwiana emocjonalnie.
Proś Boga o ciszę w sercu, bo w takim stanie trudno o racjonalne myślenie i postepowanie.
Chciałabyś odejść,a jednocześnie chcesz drugiego dziecka......widzisz...jedno z drugim nie bardzo idzie w parze.

Może jak sugeruje Kinga poszukasz fachowej pomocy....no i granice....koniecznie.
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-01-27, 08:53   

:( napisał/a:
tak rozmawialismy ale moj maz uwaza ze to ja jestem wszystkiemu winna i to ja mam naprawiac - on nic nie bedzie robil- a mi brakuje adoracjii 'przytulenia zainteresowania a tu ja musze to wszystko robic - od tyg sie nie odzywamy - ile 'przykrych slow uslyszalam to szok - ciagle ja musze do niego dzwonic a on nie odbiera tel -'poniza mnie strasznie - czemu nie umiem od niego odejsc czasami bardzo bym chciala ale czemu nie 'potrafie - a "Pana Boga juz tyle razy 'prosilam o 'pomoc ze wstyd mi kolejny raz ....


Smutna buźko, najpierw zmiana nicku, na pozytywniejszy, potem się do niego powoli uśmiechaj i zacznij czuc, że do ciebie pasuje, bo taką chciałabys być, widzieć się taką.

Pozwolisz, że będe do Ciebie zwracać jako do nicka :->
naprawde trudno o rozmowe chęć do niej, jak mąż wciąż słyszy tylko oskarżenia, nie ma lepszego sposobu na popsucie relacji jak ciągłe pretensje i zrzędzenie.
Mąż pewnie unika rozmów z tobą, bo nie potrafi zapewnić cię o swoim uczuciu i zaangażowaniu w małżeństwo i rodzine.
Pewnie jest mu ciężko z ciągła krytyką jaką odczuwa, nawet jak tego nie mówisz, czuje to, że jesteś niezadowolona z życia.
Dla wielu jest to oznaką, iż sami są do niczego i całą złość wywalają na innych.
A w emocjach mówi się dużo, o dużo za dużo, jak sobie z nią nie radzimy, z odczuciami jakie mają o nas inni, tak ty jak i twój mąż.

I trudno w takich chwilach i odczuciach o chęć do adorowania, czy też bycia adorowana - sama przyznasz...
Jesteście poza granicami, pewnie jest bardzo trudno, brak kontaktu z bliskimi, brak znajomych, pewnie i problemy finansowe jakieś bo za granicą "chleb" wcale łatwiejszy nie jest.
Wszystkie te problemy rzucają cień na związek.
Mówisz mam dosyć już mąż nie chce, a ty też już nie chcesz ciągle sama naprawiać... ale niestety ktoś musi.
Prawda, że związek tworzy sie razem, i dba o niego, ale zastanów się, jak traktuje cię mąż, gdy zamiast widoku naburmuszonej, obrażonej zony widzi uśmiechniętą i zadowoloną z życia dziewczyne?
Jest nadal opryskliwy, gniewny i dokuczliwy, czy raczej tez zmienia sie jego nastawienie do ciebie. Może warto by było jeśli tak jest troche mu pomóc w dotarciu do ciebie, takim jak tego pragniesz.
Bez nakazu, bez szantażu, oskarżeń...
Odszukaj też w sobie inne pokłady do poczucia szcześcia, do zadowolenia niż tylko poprzez mężą.
Może to być dla mężą męczące, ciągłe odczucie, zmuszania go do okazywania zainteresowania tobą.
Jak poczuje troche wolności od tego ciągłego udawadniania ci, że cie kocha, sam zapragnie je okazywać,
Ale niestety musisz ty sama odnależ siebie w nowym życiu jakie teraz toczysz.
Musisz znaleź jakieś zainteresowania, cieszyć sie nimi, tak by cie inspirowały, do dalszych działań. Często jak nie mamy co począć ze swoim zyciem, wydaje sie nam, iż mąż/ żona powinni je wypełniać...
a oni tak samo jak my pragną czasami chwili spokoju, przestrzeni dla siebie, by odreagować problemy z jakimi sie sami zmagają, by odprężeni emocjonalnie wrócić do żony/ męża przytulić sie i poczuć myśl...dobrze, że jesteś...
Ale czy mają na to zgode swoich współmałzonków, bez odczuwania, że są w tej chwili egoistami... bez oskarżeń i narzekań.
Skoro mąż nie odbiera telefonów w pracy, to mówi tym chce spokoju, chce troche wolności, daj mi ją.
Pomysl i wdroż w zycie, jak nie będzie wychodzic dopiero możesz mówić, mimo iz dałam mu prywatną przestrzeń do życia, on nadal nie szuka ze mną kontaktu,
ale nadal możesz coś robic... możesz myśleć o innych zaradczych działaniach.
Najpierw odnajdź sie sama w sytuacji w jakiej jesteś, byś sama zaczęła sie w niej dobrze czuc, zamiast szukała osób, które za ciebie to zrobia, i sprawia, że będziesz czuła chęć do życia.
jakie masz zainteresowania, pomyśl...jakie możesz realizowac, na jakie możesz sobie pozwolic... potem zastanów się co szkodzi na przeszkodzie tym, które uważasz, ze nie są możliwe do realizacji, co za nimi stoi...
Zmieniając swoje życie na zadawalające, otoczenie, mąż szybko je zauważy, i docenią.
pozdrawiam
 
     
:(
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-04, 15:02   

nic nie dziala... kilka dni jest sztywno i nagle znowu to samo o nic... o jakas glupote o cos zapytalam czego nie zrobil on mi odburknal i znowu to samo - wyzwiska - bo sie zdenerwowal a on denerwowac sie nie moze bo od razu brzuch mu puchnie- czuje sie jak w najgorszym wiezieniu - nie wiadomo kiedy zacznie sie pieklo nie mozesz otwarcie powiedziec swojego zdania ... mam juz dosyc...
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-04, 16:06   

:(,
Skoro racjonalizm zawodzi i po ludzku nic nie działa, to czas na złożenie spraw w ręce Jezusa i Maryi. Ich pomoc zawsze jest skuteczna, choć trzeba wysiłku i czasu, aby zobaczyć i doświadczyć trwałych zmian na lepsze.
Proponuję:
1.zacznij się modlić na różańcu w miejscu gdzie przebywacie najczęściej w mieszkaniu, niech modlitwa płynie w intencji o potrzebne łaski do naprawienia relacji.
2.weź Pismo Święte, wyszukaj fragmenty np. dotyczące rodziny- Narodzenie Jezusa, zwiastowanie Zachariaszowi itd., chodź po domu i czytaj. Jak skończysz o rodzinie to wybieraj potem np. fragmenty o wyrzucaniu złych duchów, leczeniu chorób. Ważne abyś z wiarą czytała na głos Słowo Boże. ( codziennie jakiś fragment)
3. proś Maryję o pomoc w codziennych trudnościach.

Oprócz tego nie zaniedbuj codziennych typowo ludzkich sposobów naprawiania relacji w małzeństwie -poszukaj np. artykułów w sieci o komunikacji, książek czy wykładów, jest trochę o tym rekolekcji.
Postaraj sie o ciszę wewnętrzna, zastanów się czy nie zdarzyło się coś co wyzwoliło w mężu takie zachowania- jakiś problem, o którym Tobie nie mówi?
Jesli ma problem z agresją to trzeba mu terapii, a Tobie grupy wsparcia, ale jesli to jest jakaś reakcja mająca na celu zwrócenie Twojej uwagi ku konkretnemu aspektowi Waszego wspólnego życia to tylko Ty możesz rozwiązać tę zagadkę.
Może pomogłaby Ci lektura "Dzikiego Serca" Eldrig'a?
Czy może rozmawiałaś juz z jakimś terapeutą o swoich kłopotach małzeńskich?
Na pewno nie możesz pozwolić, aby mąż ubliżał Ci i szargał Twoją godność. Tu trzeba powiedzieć STOP, ale też trzeba szukac przyczyn takich zachowań.
 
     
przemo293w
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-11, 04:35   

Skądś to znam.A już wiem,ja tak miałem!Po 5 latach zawsze się pojawia kryzys!Poprostu dziś żyje sie w pędzie za kasą a nasze pokolenie nie jest gotowe do małżeństwa!Wiem co czujesz,brak wsparci tej osoby co się kocha jest bolesne ale jeszcze bardziej bolesne jest tak dalej żyć!Może krótkotwałe rozstanie pomoże,jakaś terapia?
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-11, 10:49   

myślę, że warto się zastanowić nad tym czy mam rację, a potem podług tego działać jeśli moje uwagi na temat sa zasadne.
Myślę, że warto dawać komunikat mężowi jasny, co mi się nie podoba w tym jak sie zachowuje, czego nie robi i prosić by starał się to zmieniać, tak by nie utrwalać przekonania u męża, mnie tak można, ja tak mam...
Nie może być tak, że on sie utwierdza w przekonaniu - ja tak mam, i tak postępuje jak mnie coś zdenerwuje...
bo ty nie umiesz sama bez emocji też tego przekazać lub boisz sie męzowi pokazac co ci sie w jego zachowaniu nie podoba.
Uciekasz od konfrontacji, bo wiesz że zareaguje agresywnie, ponizy cie lub atakujesz tak samo jak on, bo czujesz sie niewinna.

Myślę, że musisz nauczyć sie sama zachowywac sie w tym momencie mniej emocjonalnie, tz tak by jego zachowanie nie wpływało na ciebie tez albo agresywnie, albo unikająco.
Strasznie trudne, bo żyć z kimś komu sie wydaje, że może tylko dlatego, że coś go zdenerwowało, poczuł sie skrytykowany wywalić swoje flustracje na kimś innym, w tym wypadku na tobie.
Pewnie zachowuje sie podobnie w stosunku tez i do innych, zastanów się jak możesz w takich chwilach sama sie zachować, by nie podnosić temteratury. Najlepszym wyjściem jest powiedziec, nie podoba mi sie, że w ten sposób reagujesz jak ci o czymś mówie o coś prosze...
ale to niestety nie wiele pomoże, jak sam nie będzie chciał coś z tym zrobić.
Pomoże jednak tobie, zacząc uczyc sie relacji z osoba, która ma taki problem tak by cie nie wyniszczał emocjonalnie, i nie zaniżał samooceny, w końcu po takim ataku na ciebie ze strony mężą, trudno potem nie mieć o sobie takiej opinii jaką mąż w stanie silnego wzburzenia o tobie mówi.
A mówi wtedy wiele ale to nie jest prawda.
Ty jednak przyjmujesz jego opinie o sobie i nieświadomie nie zgadzając się z nią, sama potem atakujesz męża.

to takie koło zamknięte, warto popracować nad swoim odbiorem tego, kto mi coś komunikuje, i nad tym jak zachowanie drugiej osoby wpływa na mnie.
Utwierdzić sie w przekonaniu, tak mam racje, nauczyć sie odpowiednio ją przekazywac, by mój komunikat do męża był dla niego jasny podkreslając, iż celem nie jest krytyka męża tylko prośba o pomoc w zrobieniu czegoś.

Napisać łatwo, wdrożyć w życie z kims kto ma takie problemy niesamowicie trudne, dlatego uważam, że pomocna może być terapia z zakresu komunikacji, asertywności dla ciebie, jesli mąż mimo wszystko nie będzie chciał współpracowac, bo nie widzi problemu u siebie.
tobie może pomóc odnaleź sie w sytuacji, na którą nie masz wpływu, bo nie masz wpływu na zachowanie męża, jak on nie będzie chciał sam tez czegos w tym kierunku robic.
Wpływ mamy tylko na siebie, jak coś na nas działa, i tak sie bronic,
by cała ta sytuacja nie wpływała na nas stresująco, bo potem jest już tylko odczucie mam dosyc...
pozdrawiam gorąco
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9