Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
a w przypadku pełnoletnich dzieci- jakies porady- one same ustalają sposoby spotkań-
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-01-18, 13:38
malizna,
Pełnoletnie dzieci to dorośli ludzie. Niczego nie można im nakazać .Zrobią co chcą.
Jeśli chodziło Ci o nastolatków ,to im możesz jasno wyłożyć sytuację, a oni sami również podejmą decyzję i nie można naciskać. Każdy przymus potraktują jak zamach na swoją "wolność" i prawo do decyzji, której się dopiero uczą. Gdy młodzieży chcemy coś narzucić to wtedy przegrywamy, a więc zmianę ich decyzji trzeba osiągać poprzez cierpliwe tłumaczenie i dawanie konkretnych argumentów.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-13, 18:46
Rodzice rozwodzą się, a co z dziećmi?
Maria Kucaj - psycholog, biegły sądowy
Jak uchronić dziecko przed skutkami rozwodu rodziców
Jaede Wolfgang
Nasza cena: 22,80zł
Kraków 2007 , wydanie I
168 str., okładka miękka
ISBN: 83-7318-869-3
Jak dzieci przeżywają rozstanie rodziców? Jak radzą sobie z jego skutkami? Jaki ma ono wpływ na rozwój ich osobowości? Doświadczony pedagog opisuje, w jaki sposób dzieci mogą bez trwałych psychicznych śladów dojść do ładu z rozstaniem rodziców. Ukazuje on również różne poziomy, na których dziecko zmaga się z traumą rozstania. Niezależnie od tego, czy odbywa się to na poziomie rodziny, społecznego środowiska, czy wreszcie na poziomie emocjonalnym dziecka, jasne jest, że kompetentne podejście rodziców, krewnych i znajomych, samych dzieci i ich rodzeństwa oraz przyjaciół, może pomóc dzieciom w pokonaniu urazów zadanych psychice przez rozwód rodziców. Dodatkowym atutem książki jest wyczuwalny optymizm, napełnienie Czytelnika wiarą, że również tak traumatyczne wydarzenia, jakim są separacja czy rozwód, nie przekreślają szansy na dalsze szczęśliwe życie dorosłych i ich dzieci, że dziecko może stać się w przyszłości zadowolonym z życia i pewnym swojej wartości człowiekiem. Wolfgang Jaede, psycholog, od wielu lat zajmuje się doradzaniem rodzicom (i ich dzieciom) w czasie separacji bądź rozwodu. Autor licznych publikacji na ten temat.
SPIS TREŚCI
1. Z jakiego powodu i dla kogo napisałem tę książkę?
2. Co to jest odporność na czynniki ryzyka?
3. Skąd sie bierze psychiczna i duchowa odporność?
4. Jak dzieci przeżywają rozstanie i rozwód?
5. Fazy rozstania
6. Jakie są znane skutki rozstania
7. Jakie są największe zagrożenia dla dzieci rozwiedzionych rodziców?
8. Co pomaga dzieciom uporać się z rozwodem rodziców?
9. Gdzie i jak rodzice oraz dzieci mogą otrzymać pomoc
10. Prawa dzieci i młodzieży podczas separacji i rozwodu rodziców
Rozwód nie jest wydarzeniem, nad którym dziecko szybko przechodzi do porządku dziennego. Jest przyczyną poważnych i rozlicznych kłopotów ze zdrowiem. To kryzys o niewyobrażalnych rozmiarach, którego doświadczają dzieci na całym świecie.
Czy dzieci, które przeżyły rozwód rodziców, różnią się od pozostałych? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie. Śmieją się, płaczą, noszą modne rzeczy i oglądają te same programy telewizyjne co inne dzieci. Czy są jednak inne? Uważam, że tak, i moja opinia ma źródło zarówno w osobistym doświadczeniu, jak i w wiedzy zawodowej.
Moi rodzice się rozwiedli, gdy miałem 12 lat. To jedno wydarzenie zmieniło moje życie na zawsze. Jako psychoterapeuta pracowałem przez wiele lat z rodzinami, które miały za sobą doświadczenie rozwodu lub były w jego trakcie. Wraz z moją żoną byliśmy organizatorami wielu seminariów dla duchowieństwa, małżeństw i osób rozwiedzionych. Te doświadczenia przekonały mnie, że dzieci, które przeżyły rozpad małżeństwa, są przez to w jakiś sposób naznaczone, a w konsekwencji różnią się od swoich kolegów i koleżanek.
Dlaczego tak się dzieje? Choć rozwód jest jednorazowym wydarzeniem, nie jest nic nieznaczącym drobiazgiem w dziecięcym doświadczeniu. Stanowi początek serii rozdzierających, bolesnych i tragicznych zdarzeń wymuszających zmiany i konieczność adaptacji do nowej sytuacji, co dzieci nie zawsze są w stanie znieść. To za każdym razem zostawia ślad, pytanie tylko, jak duży pozostanie, gdy kurz już opadnie. Wtedy bowiem się zaczynają prawdziwe kłopoty. Zwykle czas po rozwodzie jest toksyczny i często czyni więcej szkody niż sam rozwód (…).
To, co widziałem i czego doświadczyłem, wystarczyło, by mnie przekonać, że rozwód nie jest czymś neutralnym.
Nie jest wydarzeniem — jak wiele osób nas przekonuje — nad którym dziecko szybko przechodzi do porządku dziennego. Jest on dziś przyczyną poważnych i rozlicznych kłopotów ze zdrowiem psychicznym. To kryzys o niewyobrażalnych rozmiarach, którego doświadczają dzieci na całym świecie. (…)
Co czuje dziecko rozwiedzionych rodziców?
Uczucia dziecka, które przeżyło rozwód rodziców, zmieniają się wraz z upływem czasu. Podobnie jak w procesie opłakiwania kogoś bliskiego, kto zmarł, także i tu można jasno wyróżnić stany emocjonalne, przez które przechodzą dzieci, próbując poradzić sobie z rozpadem rodziny. Poszczególne etapy to:
1. Lęk i niepokój.
2. Opuszczenie i odrzucenie.
3. Samotność i smutek.
4. Frustracja i złość.
5. Odrzucenie i uraza.
6. Odbudowanie zaufania.
Te stany emocjonalne są nieuniknione i normalne. Jako rozwiedziony rodzic nie oczekuj, że dziecko w cudowny sposób ominie którykolwiek z nich. Módl się raczej, by Pan Bóg pomógł mu przejść przez nie w zdrowy sposób i by przeżywanie ich było raczej pozytywnym niż negatywnym doświadczeniem. Módl się, by dziecko zrozumiało i zaakceptowało je.
Przyjrzymy się bliżej i zbadamy, co ty, jako rodzic, dziadek czy krewny możesz zrobić, by ułatwić dziecku przejście każdego z tych etapów.
Etap 1: Lęk i niepokój
Krótko przed rozwodem konflikt między rodzicami może przybierać różne formy. W niektórych domach jest on bardzo widoczny: wrzaski, krzyki i walka są dla dziecka wyraźną wskazówką, że zaistniał problem. Często jednak dzieci nie zauważają, że zbliża się rozwód. Zwykle nie traktują konfliktu poważnie i myślą życzeniowo, że wszystko zawsze będzie dobrze.
Na drugim biegunie znajdują się rodziny, które prowadzą ciche wojny. Przy dzieciach nie toczą żadnych walk i nic nie wskazuje na to, by coś miało być nie w porządku. Dzieci z takich domów mogą nie znosić długich okresów, gdy rodzice nie odzywają się do siebie, ale bardzo rzadko się zdarza, że czują niebezpieczeństwo czające się za drzwiami.
Płynie stąd wniosek, że niezależnie od tego, czy konflikt jest otwarty czy ukryty, informacja o separacji i rozwodzie jest prawie zawsze dla dzieci zaskoczeniem, dlatego pierwsza emocjonalna reakcja to zwykle panika, lęk lub niepokój.
Co wywołuje te uczucia? Nagle przed dzieckiem pojawia się ogromna nieznana przestrzeń, w którą jest ono popychane. Rozwód stanowi zagrożenie dla egzystencji dziecka, takiej, jaką ono zna, rozchwianie wszystkiego, co dotąd było stabilne i pewne w życiu. Jest emocjonalnym trzęsieniem ziemi o najwyższym natężeniu, które narusza najgłębsze podstawy poczucia bezpieczeństwa.
To naturalne, że twoje dziecko będzie przerażone i zaniepokojone. Może się pojawić wiele klasycznych oznak lęku i niepokoju: pocenie się, nerwowość, bezsenność, koszmary senne, hiperwentylacja, ucisk w klatce piersiowej, problemy gastrologiczne i różnego rodzaju dolegliwości bólowe. To normalne objawy i powinny być jako takie zaakceptowane. Nie wolno popadać w przesadę i oskarżać dziecka o to, że udaje. Należy spokojnie upewnić dziecko i jasno przedstawić swoje zamiary.
Ta ostatnia sprawa jest szczególnie istotna. Każdy z nas dużo lepiej może sobie poradzić z czymś, co zna, niż z czymś, czego nie zna lub co sobie wyobraża. Jeśli dziecko jest trzymane w nieświadomości i nieinformowane dokładnie o wszystkim, co jest związane z nieuchronnie zbliżającym się rozwodem, wówczas jest prawdopodobne, że będzie sobie wymyślało wszystko, co najgorsze. Skutkiem działania wyobraźni jest niepokój, podczas gdy fakty budzą lęki. Jednak z lękiem można sobie poradzić łatwiej niż z niepokojem i działa on mniej niszcząco. Na dłuższą metę dziecku, które dokładnie wie, co się dzieje, łatwiej będzie poradzić sobie z lękami, niż takiemu, które wyobraża sobie najgorsze.
Jeśli dziecko jest za małe, by zrozumieć wszystko lub by powiedzieć mu o wszystkim, albo jeśli są inne powody, by nie przekazywać informacji, bardzo ważne staje się dodawanie mu otuchy. Spędzaj z dzieckiem czas. Często i otwarcie okazuj mu miłość, ponieważ miłość jest najlepszym antidotum na wszelkie lęki i niepokoje. Jasno mówi o tym Pismo Święte: „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk” (1 J 4,18). W rzeczywistości sens tego wersetu jest następujący: nie musimy się bać kogoś, kto bardzo nas kocha. Myślę też, że znaczy to coś więcej: gdy jesteśmy bardzo kochani, nasze lęki i wszystkie inne rzeczy znikają.
Etap 2: Opuszczenie i odrzucenie
Etap lęku i niepokoju szybko otwiera drogę do kolejnego, w którym pojawiają się uczucia opuszczenia i odrzucenia. Dzieci, nawet jeśli gdzieś w głębi serca wiedzą, że to nieprawda, często czują się opuszczone i odrzucone przez tego z rodziców, który odchodzi. „Gdyby tato naprawdę mnie kochał, nie opuściłby mamusi i mnie”, powiedziała mi kiedyś pewna zasmucona ośmioletnia dziewczynka, podsumowując swe uczucia.
Młodsze dzieci częściej doświadczają takich uczuć niż starsze. Nie zawsze bowiem są w stanie odróżnić fakt rozstania się rodziców i kwestię rozstania się jednego z rodziców z dziećmi.
Czasem osoba, które dąży do rozwodu, jest już z kimś związana lub wkrótce wiąże się z ewentualnym przyszłym małżonkiem. Jeśli w tym drugim związku są dzieci, wówczas poczucie odrzucenia może być jeszcze silniejsze. Ilustruje to opowieść 12–letniej dziewczynki:
Tatuś opuścił dom trzy tygodnie przed tym, gdy powiedział mi, że zamierza poślubić tę kobietę. Zaczął mi pokazywać zdjęcia jej dzieci — chłopca i dziewczynki, tylko trochę młodszych ode mnie. Chyba myślał, że mnie, jedynaczkę, która długo była samotna, to ucieszy. A ja — w restauracji, w której byliśmy – zaczęłam płakać i krzyczeć na niego. Jak mógł mi to zrobić? Nigdy nie nosił moich zdjęć w portfelu. To nie było w porządku. Opuszczał mnie dla nich.
Takie poczucie opuszczenia można w dużym stopniu zredukować, jeśli rodzic opuszczający dom będzie miał częsty kontakt z dzieckiem w pierwszym okresie separacji. W tym czasie jest zwykle najwięcej konfliktów między rodzicami i prawdopodobnie niewielki kontakt z tym z nich, które opuściło dom.
Dla dobra dzieci rodzice powinni wówczas ogłosić rozejm. Oznacza to, że należy zrobić wszystko, by mieć kontakt z wszystkimi członkami rodziny. Trzeba się o to starać, bo nie stanie się to w sposób naturalny. Same rozmowy telefoniczne także nie pomogą. Dziecku potrzebna jest rzeczywista fizyczna obecność, żeby przezwyciężyć poczucie opuszczenia.
Kiedyś zorganizowałem matce, która opuściła dom, możliwość przychodzenia do niego każdego ranka, by mogła zjeść śniadanie ze swoją 13–letnią córką. Jej mąż wychodził wcześniej do pracy i w ten sposób umożliwiał matce i córce spędzenie wspólnej godziny przed pójściem do szkoły. Matka mogła uporządkować rzeczy córki, zaplanować jej dzień i zająć się innymi sprawami, którymi się zajmowała wcześniej. Trwało to trzy miesiące, a potem stopniowo ograniczaliśmy częstotliwość porannych spotkań na rzecz innych form kontaktu. Głęboko wierzę, że miało to wpływ na zredukowanie poczucia opuszczenia u córki.
Etap 3: Samotność i smutek
Wcześniej czy później dochodzi do głosu poczucie zupełnego osamotnienia i izolacji. Wszystko wydaje się spokojniejsze i dzieci odnoszą wrażenie, że mają dużo więcej czasu niż kiedyś. Dzieje się tak, ponieważ normalna rodzinna aktywność jest wyciszana. Nie ma już stałych godzin posiłków ani regularnych rodzinnych wyjść. Nawet konflikt, który przepełniał atmosferę domu, zniknął i pozostawił pustkę. Zamieszanie panujące dookoła jest mniejsze i jego miejsce zajmuje samotność.
Niektóre dzieci są zaskoczone faktem, że po raz pierwszy w swoim życiu odczuwają głęboki smutek. Objawia się to bólami żołądka i uciskiem w klatce piersiowej. Dzieci przestają się zajmować hobby. Nie zwracają uwagi na ukochane dotąd zwierzaki. Czują mniejszy zapał do robienia czegokolwiek. Mają kłopoty z jedzeniem. Większość dzieci przestaje się interesować szkołą i spotykać się z przyjaciółmi. Snują się z kąta w kąt z nieszczęśliwą miną. Depresja bierze górę.
Na tym etapie dzieci spędzają dużo czasu na rozmyślaniach. W rzeczywistości to właśnie może być przyczyna ich smutku. Częściowo są to bowiem marzenia na jawie — dzieci wyobrażają sobie, że rodzice znów będą razem i wszelkie kłopoty znikną. Czasem prowadzi to do jeszcze większego smutku i wywołuje napady płaczu.
Nie powinno się odwodzić dzieci od płaczu. Rodzice powinni unikać zawstydzania dzieci i wprawiania ich w zakłopotanie w związku z płaczem. To ważny sposób uwolnienia smutku odczuwanego przez dzieci. Płacz pełni istotną fizjologiczną funkcję w przezwyciężaniu smutku i depresji.
Charakterystyczne dla naszej kultury jest to, że cenimy zdolność tłumienia uczuć. Większe przyzwolenie na płacz byłoby prawdopodobnie zdrowsze dla nas zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Jezus rozumiał znaczenie łez, a nawet sam płakał. Przypominam Jego słowa z Ewangelii według św. Łukasza: „Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie” (6,21). Jezus mówi nam po prostu: Płacz przygotowuje drogę do przyszłej radości!
Etap 4: Frustracja i złość
Zaraz po smutku pojawiają się uczucia frustracji i złości. Dzieci rozwiedzionych małżeństw chcą przede wszystkim bezpieczeństwa i szczęścia. Pragną także, by wszystko wróciło do normy z czasów sprzed rozwodu. Nie mogą otrzymać tego, czego chcą, ich potrzeby są blokowane lub niedostrzegane. Jeśli tak się dzieje, dzieci doświadczają głębokiej frustracji, która następnie rodzi złość.
Związek między złością a frustracją to ciekawe zjawisko. Złość jako reakcja na frustrację jest prymitywnym sposobem pokonania niemożności realizacji pewnych celów lub pragnień. Dzieci doświadczające wszystkiego, co związane z rozwodem, nie mogą zrealizować wielu celów i pragnień, naturalne jest więc, że pojawia się złość. Kłopot w tym, że złość nie pomaga w przezwyciężeniu przeszkód. Decyzje bowiem zapadają poza obszarem, na który dziecko ma wpływ, i nawet największa złość ze strony dziecka niczego nie może zmienić, dlatego daje skutek przeciwny do zamierzonego, i często dziecko uwewnętrznia ją, co może być powodem wielu szkód.
Pewien 14–letni chłopiec z rodziny, dla której pracowałem, poszedł do warsztatu swojego ojca i zranił się głęboko w nogę dłutem. „Sprawdzałem tylko, czy jest ostre” — tłumaczył. Jednak głębokość rany i fakt, że zrobił to rozmyślnie, jasno wskazywały, że zranienie siebie samego było jedynym sposobem, w jaki ów chłopak mógł wyrazić frustrację i złość na ojca. Był za mały, by wyładować się fizycznie na ojcu, wyładował się więc na samym sobie.
W wypadku dzieci doświadczonych przez rozwód rodziców złość stanowi większy problem związany z przystosowywaniem się do sytuacji. W tym momencie zwrócę tylko uwagę na to, że uczucie złości musi być akceptowane jako normalny etap w procesie przystosowywania się do rozwodu. Nie reaguj na to uczucie złością. Zaognisz bowiem tylko sprawę i wywołasz jeszcze większą złość.
Złość ze strony dzieci musi być odbierana w sposób naturalny i należy zapewnić, że rodzic rozumie, dlaczego się tak zachowują i nie wini ich za to. Stwierdzenie w stylu: „Nie wolno ci się złościć”, nic nie pomoże, dzieci mają prawo być rozzłoszczone! Trzeba im pomóc w poradzeniu sobie z tym uczuciem. „Powiedz mi, jak bardzo jesteś zły” — to zaproszenie do otwartości i dużo lepsze podejście do sytuacji.
Etap 5: Odrzucenie i uraza
Frustracja i złość otwierają drogę poczuciu odrzucenia i urazy, zwłaszcza w stosunku do rodziców. Dziecko niekoniecznie pozbywa się już uczucia złości, ale zajmuje ono dalsze miejsce.
Kiedy mamy do czynienia z tym etapem, dziecko odsuwa się i tworzy pewien emocjonalny dystans między sobą a rodzicem. Dlaczego to robi? Są dwa powody: zabezpiecza to je w pewnym stopniu przed przyszłym emocjonalnym cierpieniem oraz jest sposobem ukarania ojca lub matki za to, co się stało.
Odrzucenie może przyjąć postać dąsania się, nieodzywania się do rodziców. Dziecko nie przychodzi, jeśli się je woła, i nie odpowiada, gdy się je pyta. Proszone o coś nie robi tego lub po prostu „zapomina”. Starsze dzieci mogą się odnosić bardzo krytycznie do otoczenia, zwłaszcza do sióstr i braci. „Ta sukienka jest okropna” albo „Nie podoba mi się twoja fryzura” — tak często zwracają się chłopcy do swoich sióstr i matek.
Dziewczęta stosują inne metody. Żeby dopiec swoim ojcom, robią niepochlebne porównania. „Ojciec Mary zabiera ją zawsze na weekend” albo „Sara mówi, że jej tata nigdy na nią nie krzyczy”. Dzięki temu dziewczyna może wyrazić głęboko ukryte urazy.
Wszyscy ludzie mają skłonność do postępowania znanego jako „formowanie reakcji przeciwnych” i pomocne jest, jeśli rodzice to rozumieją. Gdy nienawidzimy kogoś, ale czujemy się winni i nie możemy tego wyrazić, uczucie nienawiści przekształcamy w uczucie miłości, które jest bardziej akceptowane. Inaczej mówiąc, formujemy reakcję na coś, czego nie lubimy w samych sobie, przez przekształcenie w coś przeciwnego. Problem polega na tym, że miłość, która zastępuje nienawiść, może być tylko powierzchowna. Czasem jest to jednak jedyny sposób, w jaki możemy sobie poradzić z naszą nieakceptowalną nienawiścią.
Formowanie reakcji przeciwnych działa też na odwrót. Gdy bardzo pragniemy miłości, ale obawiamy się, że możemy zostać odrzuceni, odwracamy owo pragnienie miłości i zaczynamy okazywać nienawiść.
Obie te reakcje są typowe dla dzieci przeżywających rozwód rodziców. Nienawidzimy rodziców, ale nie potrafimy stanąć twarzą w twarz z tą nienawiścią, udajemy więc, że kochamy. Lub też odwrotnie: pragniemy być kochani w okresie rozpadu rodziny, ale boimy się odrzucenia, przekształcamy więc miłość w nienawiść.
Dzieje się tak często, gdy dzieci przechodzą etap odrzucenia i urazy. Odpychają rodziców, gdy tak naprawdę chcą, by je przytulić, albo mówią okropne rzeczy, choć chcą być kochane. Dzieci w ten właśnie sposób bronią się przed odrzuceniem.
Mądry rodzic zrozumie właściwie to zachowanie: jako desperackie dążenie do bycia kochanym. Nie zniechęcajcie się pełnymi nienawiści zachowaniami dzieci.
W podobny sposób zachowywała się pewna 9–letnia dziewczynka, której mama opuściła swego męża. Miała zwyczaj wpadać do sypialni matki i wykrzykiwać: „Nienawidzę cię, nienawidzę cię”. Gdy matka próbowała ją przekonywać, córka wychodziła z pokoju. Matka czuła się zdezorientowana: „Jeśli teraz nienawidzi mnie tak bardzo, co będzie czuła, gdy dorośnie?” — pytała.
Uspokoiłem ją i wyjaśniłem, na czym polega „formowanie reakcji przeciwnych”. „Proszę nie zwracać uwagi na to, co mówi córka, ale dostrzec w jej zachowaniu desperackie wołanie o miłość i dodanie otuchy” — mówiłem. — „Proszę objąć ją i przytulić, a jeśli będzie chciała się wyrwać, proszę ją delikatnie przytrzymać” — poradziłem.
Matka zastosowała się do moich rad. Dziecko szarpało się, krzyczało i kopało, a matka trzymała ją delikatnie w ramionach i powtarzała: „Kocham cię, Jeannie, kocham cię, Jeannie”. Stopniowo złość ustępowała i dziecko przestawało się bronić.
Początkowo leżało w jej ramionach bezwładnie, ale później zaczęło odwzajemniać jej uścisk i przytuliło się do niej. Matka nauczyła się czegoś ważnego: dzieci nie zawsze myślą to, co mówią, i często mówią coś zupełnie przeciwnego temu, co chciałyby powiedzieć.
Etap 6: Odbudowanie zaufania
Ostatni etap, na którym następuje odbudowanie zaufania, daje poczucie wolności. Gdy przychodzi, mamy wrażenie, że do dusznego i zadymionego pokoju wpadło świeże powietrze. Jak dużo czasu upływa od momentu, gdy zaczyna się toczyć sprawa rozwodowa, do chwili, gdy następuje ostatni etap? Zależy to od konkretnych okoliczności.
Wpływa na to wiele czynników. Czas, który musi upłynąć, by nastąpiło uzdrowienie sytuacji, zależy od charakteru małżeńskiego konfliktu, wieku i osobowości dzieci, od tego, jak rodzic radzi sobie z pojawiającymi się problemami, i od tego, jak rodzice odnoszą się do siebie. Może więc upłynąć kilka miesięcy lub lat — a czasem zajmuje to wiele lat.
Jak powinni postępować rodzice, by uczucia dziecka wróciły do normy możliwie jak najszybciej? Oto kilka zasad, które powinny wpłynąć znacząco na przyśpieszenie tego procesu:
Spróbuj nie być pochłonięty tylko przez własne uczucia
W trudnym okresie separacji i rozwodu bardzo łatwo być niewrażliwym na uczucia własnych dzieci. Znajdź więc dla nich czas. Wybierz porę dnia lub wczesnego wieczoru, kiedy będziesz się mógł skupić na tym, co mają ci do powiedzenia. Pozwoli ci to zobaczyć własne uczucia we właściwej perspektywie, a także da dzieciom szansę, by zrozumiały swoje uczucia.
Daj czas na uleczenie
Rozwód to nie pora na bycie impulsywnym i oczekiwanie szybkiego zaradzenia problemom. Twoje dziecko potrzebuje czasu na przeżycie ważnych spraw, powinieneś więc być cierpliwy. Proś Boga o cierpliwość i zrozumienie tego, co musi się zdarzyć, nim nastąpi całkowite uleczenie. Jeśli sprawia ci to kłopot, poproś o pomoc w przykościelnej poradni rodzinnej lub zwróć się do innego specjalisty.
Zapewnij stabilną sytuację w domu
Jeśli to tylko możliwe, pozostaw dzieci w domu, w którym dotąd mieszkały, zapewnij możliwość uczestniczenia w dotychczasowych zajęciach, chodzenia do tej samej szkoły i zabawy z tymi samymi kolegami. Im mniej zmienisz, tym lepiej. Wystarczy, że dzieci muszą się przyzwyczaić do tego, do czego muszą się przyzwyczaić! Zmian można dokonać na późniejszym etapie, gdy wszystko inne już się ustabilizuje.
Nie ustawiaj się na pozycji obronnej
Bez wątpienia będziesz się czuć winny z powodu rozwodu, a w związku z tym będziesz mieć silną potrzebę bronienia samego siebie. Ustawianie się na pozycji obronnej prowadzi do jeszcze większych konfliktów. Szczególnie musisz zwrócić uwagę na to, by nie atakować byłego małżonka w związku z tym, jak ten postępuje. Działając w ten sposób, wywołujesz bowiem stan napięcia u dzieci, które muszą zadbać o zachowanie spokoju między rodzicami i nie powinny być zmuszane do stawania po niczyjej stronie. Zaufaj poczuciu sprawiedliwości swojego dziecka. Ono wie lepiej niż ty, kogo należy winić i jaką część winy należy przypisać każdemu z rodziców. Jesteś zraniony, więc nie jesteś w stanie sprawiedliwie ocenić sytuacji. Pozostaw to Bogu, który wie wszystko.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.