Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Autor: Paweł i Beatka
W naszym domu moja żona zaczęła odczuwać czyjąś obecność, a w pewnym momencie nasze dzieci zaczęły "widzieć" postacie, których myśmy nie widzieli. Wtedy jednak nie zwracaliśmy na to uwagi. Moja żona była wróżką, więc te sprawy nie były jej tak bardzo obce. Oboje dopuszczaliśmy do siebie możliwość istnienia duchowej rzeczywistości, choć ja we wróżeniu nie uczestniczyłem. A jednak.... sytuacja stawała się coraz cięższa i cięższa. Obojgu nam bardzo zależało na małżeństwie i rodzinie. Staraliśmy się bardzo – wspólnie planowaliśmy, spędzaliśmy wspólnie czas bez dzieci, korzystaliśmy z rodzinnych i indywidualnych terapii.
A oto moja historia podzielona na dwie części: teoretyczną i praktyczną. Obie te części pokazują jednak to samo - siła, która stoi za ezoteryką (w naszym przypadku Taror, wahadełko, i numerologia) - możemy ją nazwać złem - nienawidzi ludzi i dąży do jego unicestwienia. Dlaczego? Ponieważ człowiek jest (póki co) najdoskonalszym boskim dziełem (m.in. dlatego, że ma świadomość, wolną wolę itd. - czego np. zwierzęta i rośliny nie mają. Walka o unicestwienie człowieka jest realna a bycie nieostrożnym można przypłacić życiem. Co więcej jeżeli to robimy bez Boga to jakbyśmy się nie starali i tak jesteśmy przegrani, ponieważ zło jest mocniejsze od nas. Zawsze nas złamie.....
Najważniejsze jest to co w sercu każdego z nas. Uważam, że lepiej jest szukać i wyrywać nieprawość z własnego wnętrza, niż szukać wytłumaczeń. Przy czym chce zaznaczyć, że ten komentarz jest Pytam siebie - co ja z tym wszystkim zrobię. Za to jestem odpowiedzialny i na to mam wpływ. Kościół (a w zasadzie konkretni ludzie w kościele) mają swoją odpowiedzialność.
Nasza historia
Nasza historia dotyczy tzw. sfery duchowej. To ważne - nasza historia uświadomiła nam bowiem, że świat duchowy jest realny, nie są to wymysły starszej babci, ale całkiem namacalna rzeczywistość, w której istnieją byty, są ustalone pewne zasady itd.
Początek
Poznaliśmy się z moją żoną 5 lat temu i byliśmy bardzo w sobie zakochani. Szybko zdecydowaliśmy na dziecko. Urodził się nam pierwszy synek - Tomcio, potem drugi - Kubuś. Żyliśmy dostatnio, dość komfortowo, spokojnie. A jednak.... Od czasu do czasu nachodziły nas dziwne sytuacje - ataki złości i agresji, złego nastroju bez powodu. Sytuacje te się nasilały - pojawiła się obojętność; agresja i złość nasilały się. Dotyczyło to głównie mojej żony, ale nie tylko.
Kłopoty
W naszym domu moja żona zaczęła odczuwać czyjąś obecność, a w pewnym momencie nasze dzieci zaczęły "widzieć" postacie, których myśmy nie widzieli. Wtedy jednak nie zwracaliśmy na to uwagi. Moja żona była wróżką, więc te sprawy nie były jej tak bardzo obce. Oboje dopuszczaliśmy do siebie możliwość istnienia duchowej rzeczywistości, choć ja we wróżeniu nie uczestniczyłem. A jednak.... sytuacja stawała się coraz cięższa i cięższa. Obojgu nam bardzo zależało na małżeństwie i rodzinie. Staraliśmy się bardzo – wspólnie planowaliśmy, spędzaliśmy wspólnie czas bez dzieci, korzystaliśmy z rodzinnych i indywidualnych terapii.
W końcu sytuacja nabrzmiała do tego stopnia, że kilka razy rozmawialiśmy o tym, że w zasadzie nie jesteśmy już razem. Oboje bardzo to przeżywaliśmy, ale nie mogliśmy znaleźć rozwiązania - bo też nie znaliśmy przyczyny. Tłumaczyliśmy to sobie wpływem doświadczeń z dzieciństwa itd. Koniec końców pod koniec 2002 było już tak źle, że np. ja nie byłem w stanie praktycznie pracować - przychodziłem do pracy i praktycznie byłem w stanie wykonywać jedynie mechaniczne czynności - i to z trudem. Trudno mi było się zmobilizować, skoncentrować. Mój poziom energii był bardzo niski –byłem jakby "odłączony". Później dowiedziałem się, że okultyści nazywają to stanem "duchowej śmierci", zresztą biblia nazywa to mniej więcej tak samo.
Wtedy "przez przypadek" poznałem kilku Chrześcijan i postanowiłem prosić Boga o ratunek. Nie potrafiłem sobie poradzić z całą sytuacją i Chrystus wydawał się być jedynym ratunkiem. Zresztą słusznie. Gorąco modliłem się o kilka rzeczy: aby Ojciec zaopiekował się nami, dał nam mądrość co robić i siłę aby zrobić to co zrobić należało.
Wtedy stało się. Spotkaliśmy "przez przypadek" ludzi związanych z okultyzmem (różnymi jego odmianami) i okazało się, że nasze doświadczenia nie są im obce. Okazało się, że stany nerwowe, problemy ze snem itp. zdarzają się praktycznie wszystkim. Najczęściej kończyło się to jakimś złem: zdradą, rozwodem, myślami samobójczymi lub wręcz próbami samobójstwa.
Wtedy postanowiliśmy z tym skoczyć. Zaufaliśmy słowu Bożemu, które mówi:
1) okultyzm jest niczym innym jak wykorzystywaniem sił demonicznych - one na początku dają hojnie, prędzej czy później jednak przychodzi zapłacić rachunek
2) korzystanie z wróżb oraz kontaktowanie się z duchami zmarłych jest jedną z nielicznym rzeczy za które będziemy potępieni.
3) konsekwencje takich praktyk "ciągną" się za kolejnymi 3-4 pokoleniami
4) ratunkiem jest wyraźne zwrócenie się kontra, zaprzestanie praktyk i zniszczenie (spalenie) wszystkich "akcesoriów". Co więc uczyniliśmy - spaliliśmy wszystko.
Z perspektywy dzisiejszej – okultyzm został praktycznie wyciśnięty z naszego życia - jak tubki od pasty. Nasz udział w całym tym procesie był naprawdę niewielki. Sprawy same się działy. Kolejni ludzie, kolejne świadectwa, kolejne decyzje. Sytuacja dzisiejsza Dziś nasze małżeństwo i rodzina przeżywa bardzo dobry czas. Większość rzeczy sobie wybaczyliśmy. Jak lubię to nazywać - "inaczej oddychamy".
Zawierzenie naszej rodziny Chrystusowi i w konsekwencji zaprzestanie wróżenia było praktycznie jedyną rzeczą, którą zrobiliśmy. Ponieważ w tzw. międzyczasie zdobyliśmy jakiś fragment wiedzy nt. wpływu okultyzmu na życie postanowiliśmy wykorzystywać zdobyte doświadczenia do tego aby przestrzegać innych. Osobom, które korzystają lub zajmują się tym grozi bowiem śmiertelne niebezpieczeństwo. Nie chcę brzmieć jak "nawiedzony", ale wiele w międzyczasie widziałem i widzę.
Nie wiem w 100% dlaczego dzieją się te rzeczy. Wiem jednak, że jedną z przyczyn może być udział lub przywiązanie do np. horoskopów. Istnieje też możliwość, że w przeszłości ktoś z rodziny (nawet kilka pokoleń wstecz) takimi praktykami się zajmowali.
Dodatkowo: sprawy, których dotykamy są duchowe - nie z naszego świata. One funkcjonują inaczej niż sprawy na Ziemi, wśród nas. Jeśli więc chcemy np. od czegoś uwolnić się wtedy musimy skorzystać z sił duchowych – nasze "ziemskie" metody nie bardzo działają. W naszym przypadku "duchowym" wybawcą był Chrystus.
Do tej pory nie spotkałem nikogo, kto byłby wybawiony w inny sposób.
PODSTAWY BIBLIJNE
Przedstawiam całość aby oddać kontekst:
Księga Wyjścia (exodus) 20 rozdział
Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa: (2) Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. (3) Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (4) Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! (5) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. (6) Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. (7) Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy. (8) Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. (9) Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. (10) Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, Ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. (11) W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym Zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty. (12) Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie. (13) Nie będziesz zabijał. (14) Nie będziesz cudzołożył. (15) Nie będziesz kradł. (16) Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek. (17)
„Dlaczego nam? Dlaczego właśnie przydarzyło się to nam, którzy nawet sobie nie wyobrażaliśmy, że coś takiego może istnieć!?” – to pełne lęku, obsesyjne pytanie zadawała sobie pewna włoska rodzina, którą dotknęła seria niepokojących zdarzeń, chorób o niewytłumaczalnym z medycznego punktu widzenia podłożu, dziwnych zjawisk w swoim otoczeniu. Obezwładniające wrażenie obecności czegoś obcego i wrogiego kazało im po latach udręk szukać ratunku w Kościele. Okazało się, że był to początek długiej i trudnej drogi rozpoznania przeciwnika, którym okazał się diabeł, oraz walki z nim. To niezwykłe świadectwo, uzupełnione wywiadami ze znanymi egzorcystami włoskimi oraz wypowiedziami innych kapłanów zaangażowanych w duszpasterstwie pocieszenia, każe poważnie zastanowić się nad podawaną w wątpliwość i wyśmiewaną dziś przez wielu kwestią istnienia szatana w świecie.
PRZECIWDZIAŁANIE ZAGROŻENIOM DEMONICZNYM RODZINY
WE WSPÓŁCZESNEJ KULTURZE I ŻYCIU SPOŁECZNYM
1. Rodzina w planie Bożym. Rodzina jako szczególny przedmiot ataku.
Jezus, wcielone Słowo Boże, miał rodzinę, miał Matkę i przybranego ojca, i w rodzinie się wychowywał. W ten sposób Bóg podkreślił rolę rodziny w życiu człowieka. Rodzina jest nosicielem i przekazicielem religii i moralności, od tego, w co wierzą, jak myślą i jak postępują rodzice bardzo zależy religijność i moralność dzieci. Wiemy, że do upadku ateistycznego komunizmu w Polsce przyczyniła się w walnym stopniu katolickość polskiej rodziny, wierność religijnych tradycji przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Katechizm Kościoła Katolickiego wydany przez papieża Jana Pawła II nazywa zdrową moralnie, żyjącą zasadami Ewangelii rodzinę „domowym Kościołem”. Być wspólnotą, w której Bóg odbiera cześć i w której nauka Jezusa jest przekazywana młodemu pokoleniu – takie jest między innymi zadanie rodziny. W związku z tym rodzina katolicka jest nieustannym celem ataków złego ducha – nieprzyjaciela Jezusa. W naszych czasach atak ten jest chyba szczególnie nasilony i przybiera rozmaite formy.
2.. Propaganda seksualizmu
Nie będzie zdrowej moralnie rodziny bez szanowania przez małżonków prawa Bożego
i kościelnego. Jeżeli młodzi ludzie nie wierzą w nierozerwalność małżeństwa, nie wierzą w miłość, która może przetrwać do śmierci, rodzina traci swoją spójność, fundamenty, na których się opiera. Obecnie w Polsce co drugie małżeństwo się rozpada. Pokusa rozwodu, a nawet pokusa nie zawierania w ogóle formalnego małżeństwa jest bardzo niebezpieczna. Dlaczego to niebezpieczeństwo tak się nasiliło? Niewątpliwie dlatego, że miłość sprowadza się tylko do uczucia, które jest niestałe, oraz że seks oddziela się od miłości. Wysoka fala pornografii w mediach niszczy szacunek dla drugiej płci i podważa wiarę w prawdziwą miłość.
To samo można powiedzieć o nieodpowiedzialnych i złych programach wychowania seksualnego w szkołach. W tym wypadku raczej nie chodzi o Polskę, chodzi o Zachód, ale takie programy nam grożą. ONZ domaga się, aby Polska przyjęła zachodnie pomysły wychowywania w szkole. Specjalny sprawozdawca ONZ do spraw prawa do zdrowia Ananada Grover, który w tym roku dokonał inspekcji w Polsce, skrytykował polskie szkolnictwo, za to że zwleka z przyjęciem zachodnich programów wychowania do życia seksualnego. Był zbulwersowany tym, że w Polsce zajęcia w szkole o życiu seksualnym są skoncentrowane na propagowaniu abstynencji seksualnej i naturalnych metodach planowania rodziny. Wysłannik ONZ wezwał polski rząd między innymi do wprowadzenia powszechnej edukacji seksualnej. Na czym ta edukacja polega? Na zabijaniu w dzieciach poczucia naturalnego wstydu i uprawiania seksu bez ponoszenia nie chcianych konsekwencji. Lekcje wychowania seksualnego obowiązują w USA od dziewiątego roku życia i właściwie chodzi o seksualizację dzieci. A jakie sa owoce? 70% dzieci w USA leczy się psychotropami. Liczba niechcianych ciąż wcale nie maleje. To samo widzimy w innych krajach Zachodu. Na przykład dziewczynki w szkołach szwedzkich są tak seksualnie rozbudzone, że trzeba im aplikować hormony dla uspokojenia (skutkiem może być bezpłodność).
3. Małżeństwa jednopłciowe.
Zły duch, który według Jezusa jest duchem kłamstwa, uderza dzisiaj w rodzinę przez
pomieszanie pojęć odnośnie małżeństwa. Zawsze wiedziano, czym jest małżeństwo, że jest związkiem mężczyzny i kobiety, taki obraz małżeństwa przedstawia Bóg w Biblii, w opowiadaniu o stworzeniu człowieka. Dzisiaj małżeństwo może być zdefiniowane inaczej, może nim być związek osób tej samej płci. Do takiego pojęcia małżeństwa dostosowuje się prawa. Takie małżeństwa mogą adoptować dzieci – i powstają rodziny. Jakie rodziny? Nienaturalne, okaleczone. Wiadomo, że w rodzinach niepełnych, tam gdzie brak ojca lub matki, są trudności w wychowaniu dzieci. Jeśli nie ma matki, dzieciom brakuje miłości opiekuńczej, jeśli brak ojca, brak im w domu autorytetu, który odgrywa wielką rolę w procesie wychowawczym. Dzieci z rodzin rozbitych są podatne na pokusę potępiania świata dorosłych, na pokusę buntu wobec ustalonych praw, często są aspołeczne i chorują na duchową chorobę odrzucenia. Takie dzieci są jednocześnie wychowywane do akceptacji orientacji homoseksualnej.
Propaganda małżeństw jednopłciowych dostała się już do telewizji. Swego czasu szeroko dyskutowano w prasie film w TV holenderskiej o szczęśliwym życiu pewnego chłopca, który miał dwóch tatusiów, ale nie miał mamusi. Chłopiec przekonywał telewidzów, jak mu jest dobrze. Nie trudno odgadnąć, że to duch kłamstwa mówił przez to dziecko.
Do małżeństw jednopłciowych zachęca się w programach edukacyjnych np. w Niemczech. Dziewczynka dostaje zadanie: co powinna zrobić, jeśli chce nawiązać kontakt z koleżanką, w której się zakochała i chciałaby zawrzeć z nią małżeństwo. Dziecku podpowiada się między innymi: Pójdę do pani Schulz, proboszcza parafii ewangelickiej i przedstawię tę sprawę. Pani Schulz oczywiście sprawę poprze.
Wojna z tzw. homofobią – właściwie – normalnością jest wojną także z pojęciem naturalnej rodziny. A trzeba wiedzieć, że nie jest ona jakimś odosobnionym epizodem w dzisiejszym świecie, jest ona prowadzona planowo przez bogate i wpływowe lobby, które starają się wejść ze swoim programem do szkół, przedszkoli, wyższych uczelni, zwłaszcza uczelni kształcących pedagogów, do mediów i do parlamentów. Urządzane są „Parady równości“. Stygmatyzuje się przeciwników. Tzw. homofobi powinni być według prawa Unii ścigani i karani jak rasiści. 26.04.2006. Parlament Europy postanowił, że ponieważ Polska nie chce propagować walki z homofobią, powinna być ostrzeżona. Przewidywane są kary finansowe. Polskę postraszono oddaniem sprawy do Trybunału Europejskiego, ale trzeba powiedzieć, że Polska nie dała się zastraszyć.
4. Problem „gender”
Demoniczne pomieszanie pojęć, które dzisiaj uderza z wielką siła w rodzinę wiąże się
także z problemem „gender” czyli samookreśleniem własnego seksu: czy jestem mężczyzną czy kobietą. Wydaje się, że takie samookreślenie nie może sprawiać żadnej trudności, wskazują na to różnice fizyczne, a nawet w jakimś stopniu różnice psychiczne. Owszem, są niekiedy pewne odchylenia w tej dziedzinie, ale są to wyjątki. Płci sobie nie wybieramy. Duch kłamstwa jednak nie zna granic. I mówi: płci sobie nie wybierasz, natomiast możesz wybrać „rodzaj”, możesz być rodzaju męskiego lub żeńskiego, ponieważ rodzaj - „gender” -nie zależy od budowy ciała, lecz od twojego sposobu bycia, upodobań, skłonności do takiego czy innego zachowania. Po prostu neguje się tożsamość mężczyzny i kobiety. Była kiedyś „Sex revolution” teraz mamy „Gender revolution”. Wyższy stopień pomieszania pojęć. Za inicjatora tej rewolucji uważany jest Kofi Annan, ale dzisiaj nie są to już pomysły takiego czy innego filozofa, problem „gender” jest obecnie studiowany i wykładany na uniwersytetach.
Na Kongresie kobiet w Pekinie w 1995 roku zastąpiono termin seks terminem gender. W Niemczech, gdzie Gender Revolution patronuje Uniwersytet Humboldta w Berlinie, są poważne próby upaństwowienia wychowania, planuje się upowszechnienie żłobków, w których by umieszczano dzieci przymusowo od pierwszego do trzeciego roku życia. Chodzi o odebranie dzieci rodzicom i powierzenie ich wychowawcom profesjonalnym, którzy będą wiedzieć, do jakiego „gender“ wychowywać dane dziecko. Do tego dąży Unia Europejska.
5. Atak na prawo rodziców do wychowania dzieci
Dn. 6 maja br. została uchwalona przez Sejm ustawa o przeciwdziałaniu przemocy
w rodzinie. Rada do spraw rodziny Konferencji Episkopatu Polski określiła to prawo ustawowym osaczeniem rodziny. W wydanym oświadczeniu czytamy, że: „Nowela ustawy rozszerza definicję przemocy w taki sposób, że zagraża normalnym działaniom wychowawczym rodziców”. Senat przyjął nowelizację ustawy, chociaż ustawę krytykowali profesorowie prawa i eksperci sejmowi. „Gość Niedzielny tak pisał 6 czerwca 2010 na ten temat: „Nawet najlżejszy klaps ma być złamaniem prawa. W każdej gminie powstaną zespoły interdyscyplinarne, które maja przyglądać się rodziną, czy czasem nie dochodzi w nich do przemocy. Po wprowadzeniu podobnego prawa w 1979 r. w Szwecji, dzieci zaczęły donosić urzędnikom socjalnym na własnych rodziców. Rodzice zaczęli bać się wychowywać dzieci. W ciągu 30 lat doprowadziło to do rozbicia więzi rodzinnych w tym kraju. Senat wykreślił najbardziej absurdalny zapis, zakazujący <<zadawania cierpień psychicznych i innych form poniżania dziecka>>. W dołączonym do ustawy projekcie niebieskiej karty <<przemocą psychiczną>> jest nawet krytykowanie dziecka i ograniczanie mu kontaktów.” „Nowelizacja ustawy godzi w wolność rodziny, prawa rodziców do wychowania dzieci według wyznawanych zasad, prawa dziecka do opieki ze strony własnych, biologicznych rodziców oraz intymność życia rodzinnego”. Twórcy tej ustawy kierowali się fałszywymi założeniami, że przemoc dotyczy 50% rodzin w Polsce. Zjawisko to dotyka tylko 5%. A zatem widzimy, że ktoś chce i w Polsce odbierać dzieci rodzicom i powierzać profesjonalnym wychowawcom, takim, którzy nie będą dzieciom mówili o Bogu i nie będą je prowadzili do kościoła.
Ruby Harold-Claesson, przewodnicząca Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka (szwedzka prawnik) przebywająca w Warszawie ostrzegała przed katastrofalnymi skutkami lekkomyślnego odbierania dzieci rodzicom i przekazywania ich ośrodkom opieki społecznej.
Walka z przemocą w rodzinie nie może się stać pretekstem do całkowitego zwolnienia rodziców od obowiązku wychowania dzieci według zasad religijnych, które sami wyznają. Niestety, stwierdzamy, że bardzo wielu rodziców zatraca poczucie odpowiedzialności za wychowanie własnego dziecka, zwłaszcza jeśli chodzi o wychowanie religijne. Nie jest żadną przemocą i nietolerancją kierowanie niepełnoletnim dzieckiem, ukazywanie mu zasad moralności i prawd religijnych. Sam ich przecież nie wymyśli, musi się od kogoś nauczyć. Pierwszym i najważniejszym nauczycielem dla dziecka są ojciec i matka.
Przypominają mi się dwa wydarzenia. Pierwsze miało miejsce w głębokim komunizmie na wsi małopolskiej. Maturzyści mieli ostatnią lekcję religii i ksiądz tuż przed wyjściem z klasy napisał na tablicy, że w takim a takim domu rekolekcyjnym odbędą się w dniach od – do rekolekcje dla maturzystów. Nie namawiał do wzięcia udziału, nie zachęcał, wydawało się, że sprawę tą nie traktuje zbyt poważnie. Mój kolega, który był jednym z tych maturzystów, wyciągnął wniosek, że chyba nikt z tej klasy na nie nie pójdzie. Sam nie był zdecydowany. Ale, gdy jego rodzice dowiedzieli się o rekolekcjach, kazali mu wziąć w nich udział. Kiedy przyjechał do domu rekolekcyjnego, stwierdził ze zdziwieniem, że jest tam cała jego klasa. Prawdopodobnie rodzice innych maturzystów postąpili tak jak jego rodzice: są dla was rekolekcje, więc musisz iść.
Drugie wydarzenie miało miejsce w ubiegłym roku w jednej ze szkół podstawowych w Trójmieście. Było spotkanie z rodzicami przed rozpoczęciem roku szkolnego. Wychowawczyni klasy podała rodzicom arkusz, aby wpisali się ci, którzy chcą, aby ich dziecko uczęszczało na lekcje religii. W poprzednim roku szkolnym wszyscy uczniowie uczęszczali na ta lekcję, taki był jednak przepis – trzeba było złożyć jeszcze raz deklarację. Jakie było zdziwienie jednej z kobiet na tym zebraniu, kiedy arkusz po przejściu przez wiele rąk dotarł do niej zupełnie czysty. Dlaczego się nie wpisujecie? – zawołała. Wtedy jeden z ojców powiedział: muszę porozmawiać z synem (jedenastoletnim). A zatem wybór lekcji religii pozostawił dziecku. Potem podpisali wszyscy, ponieważ były to rodziny katolickie. W temacie tolerancji może być też pomieszanie pojęć.
6. Atak okultyzmu
Ciężką bronią złego ducha w walce z rodziną i człowiekiem w ogóle jest dzisiaj
okultyzm, który poprzez media dociera wprost do każdego domu. Na kanale TV „Ezo” wróżka lub mag posługując się kartami udzielają telewidzom porad w ważnych życiowych sprawach. Kiedyś taki kanał wzbudzał by tylko uśmiech, dzisiaj nie – porady wróżki są przyjmowane poważnie. Skąd wróżka czerpie ukrytą wiedzę? Otrzymuje ją od ducha, który dużo o nas wie i wiele rzeczy może przewidzieć. Jest to duch zły, ponieważ Bóg zabronił uprawiać wróżb i przepowiedni. Poprzez różne formy wróżbiarstwa wchodzi się w kontakt ze złym duchem, którego celem jest nie pomagać, lecz podporządkować sobie człowieka, odizolować od rodziny i przyjaciół, a przede wszystkim od Boga – i zniszczyć. Jako egzorcysta spotkałem się z wieloma przypadkami zniewolenia demonicznego i w konsekwencji psychicznego i fizycznego cierpienia związanego z wróżbiarstwem.
Przypomina mi się pewna kobieta biznesmenka, która zniewolona przez ducha wróżby każdy dzień rozpoczynała od stawiania sobie tarota. To był psychiczny przymus. Po pewnym czasie zainteresowała się też SMS-ami ezoterycznymi. A skutek był taki, że zaczęła spostrzegać wokół siebie jakieś dziwne zjawiska, a także zaczęła odczuwać w sobie działanie – jak to nazywała – obcych energii, to się łączyło z wielkimi cierpieniami. Pewnego razu, w czasie jednego z ataków, była bliska śmierci. Traciła emocjonalny kontakt z rodziną. Przez SMS-y ezoteryczne ktoś jej doradzał, a nawet nalegał, aby porzuciła rodzinę, aby wyjechała za granicę.
Do praktyk ezoterycznych wciąga się dzisiaj dzieci. W przeróżny sposób. Przez literaturę, filmy, gry i zabawki.
Jeśli chodzi o literaturę, trzeba wymienić książkę „Harry Potter”. Wielu sądzi, że jest to bajka. O co chodzi? – mówią – dzieci zawsze czytały bajki. Chodzi o to, że to nie jest bajka, w której dobro i zło było jasno określone, i w której dobro zwyciężało. Bohaterem książki jest mag, magia jest ukazana jako coś pozytywnego, a przeciwnicy magii jako złe i nieznośne typy. Książka wprowadza czytelnika w świat magii i do magii zachęca. Dziwne, że zrobiono jej tak wielką propagandę, a na film o Harry Potterze prowadzono całe szkoły. Wspomniałem już o wielkim niebezpieczeństwie, jakie niosą ze sobą karty tarota. A właśnie karty tarota poleca się dzisiaj dzieciom jako wspaniałą zabawę. Oto, jak producent kart tarota dla dzieci zachęca do kupna: "Tarot nastoletnich czarownic Mini. Talia o subtelnej, ale żywej kolorystyce, przepełniona radosną magią, urzekającą humorem i pięknem. Postaci na kartach to wróżki z dziecięcych marzeń, przywołujące dobro, śmiech i zabawę. Kontakt z tymi kartami pobudza wyobraźnię, wzrusza i wyzwala radość". Komu zależy na tym, aby nastoletnie dziewczęta wychowywać na czarownice? Co za kłamstwo łączyć magię z radością!
Do mnie, jako do egzorcysty przyszła pewnego razu matka z jedenastoletnią córką jakoby opętaną. Objawia się to w ten sposób, że córka dostaje ataków agresji przeciwko sobie samej: szczypie się, kopie, wyrywa sobie włosy. Była poddawana różnym badaniom, które nie wykazały żadnej choroby. Kiedy babcia pokropiła ją wodą święconą, dziewczynka bardzo się bała. A więc, może jest opętana. Ale musi być jakiś powód opętania. Okazało się, że kilka miesięcy wcześniej dziewczynka kupiła grę „Łap ducha” i bawiła się tą grą z kuzynkami. W pudełku do gry były świece, talerzyki jak do wywoływania duchów oraz lista szatańskich imion. Dziewczynka wywoływała te imiona. Pewnego razu ukazał im się dym, przestraszyły się i już więcej do tej gry nie wracały. Co to była za gra? Po prostu wprowadzenie do praktyk spirytystycznych, a nawet satanistycznych.
Wiem, od katechetów, że duża część młodzieży szkół średnich miała kontakt z praktykami spirytystycznymi.
Uczenie wróżbiarstwa i wywoływania duchów to dla producentów zabawek dla dzieci jeszcze za mało demoniczne. Może by uczyć dzieci przeklinać osoby im nieprzyjazne, uczyć, jak można ich zabić, albo przynajmniej sprowadzić na nich chorobę. Są takie praktyki magiczne, między innymi voo doo. Możecie więc kupić dla swoich dzieci laleczki voo doo z kompletem igieł i z podręcznikiem. Oto, jak producent zachwala tą grę: „Super igły na wstrętnych belfrów. Dobre oceny? Dzięki voo doo żaden problem! Nareszcie właściwy zestaw voo doo z lalką, igłami, podręcznikiem dotyczącym najcięższego w życiu pola bitwy – szkoły. Znajdziesz tu gotowe zaklęcia i odpowiednie sposoby wkłucia igły na wszystkich wrogów w szkole – na wymagających nauczycieli, na głupią panią w sekretariacie, na woźnego, na kujonów i skarżypyty. Voo doo w tornistrze, a szkoła znów będzie zabawna”. Warto dodać, że w książce Harry Potter rzucanie przekleństw na innych należy do codzienności, także nauczyciele używają czarów wobec uczniów. Laleczki voo doo dla dzieci to logiczny dodatek do wspomnianej książki.
Ubolewamy nad tym, że szkoła dzisiaj nie podejmuje się wychowywania dziecka. Według pewnych lobby szkoła nie ma być środowiskiem, w którym się kogoś wychowuje, ma być polem bitwy, gdzie przy pomocy magii wykańcza się przeciwników. Co się dziecku proponuje? Wyszukuj wśród kolegów i koleżanek kujonów i przeklinaj ich, wbijaj w nich igły. Masz złe stopnie? Nie musisz się uczyć. Nastrasz nauczyciela igiełką.
Kto wyrośnie z takich uroczych małych czarownic i magów? Chętni prawdziwej bitwy. Potrzeba ich wielu, ponieważ już są w Polsce firmy, które żyją z przeklinania. Oto treść ogłoszenia z terenu Warszawy: „Oddajemy złe moce na twoje usługi. W związku z dużym zainteresowaniem nastąpiły opóźnienia w realizacji zamówień. Firma świadczy odpłatne usługi w sferze działania złych mocy. Firma oferuje rzucanie złych klątw i negatywnych uroków, oraz sprowadzanie pecha i nieszczęść na wskazane osoby. Czynności magiczne w firmie wykonują wykwalifikowane media odmawiające stosowne zaklęcia i wysyłające złe myśli w kierunku wskazanej osoby, co powoduje wokół osoby zagęszczenie negatywnej energii i wystąpienie pożądanych negatywnych skutków. Inicjowana przez nas magia działa bezterminowo, aż do wystąpienia skutków lub do odwołania klątwy przez zleceniodawcę. Firma zajmuje się wyłącznie generowaniem ujemnych uroków i klątw”.
7. Portale satanistyczne
Zagrożeniem dla rodziny dzisiaj są portale satanistyczne w internecie. Wiele osób, a
szczególnie młodzież, nie zdaje sobie sprawy jak niebezpieczny może być kontakt z tekstami satanistycznymi. Czytanie tekstów satanistycznych otwiera na wpływ złego ducha, tak jak czytanie Biblii otwiera na wpływ Ducha Świętego.
Pewnego razu przyszło do mnie małżeństwo z córką około szesnastoletnią. Mówią, że córka jest opętana, dzieją się z nią dziwne rzeczy: boi się światła, w dzień zasłania okna, ma wrażenie, że dzień i noc ktoś bardzo zły obserwuje ją, boi się. Boi się modlitwy, kiedy modliliśmy się w jej intencji – a nie mogła nas słyszeć – wpadła w furię. Nie może się uczyć, nie może niczego zapamiętać. Dziewczyna rzeczywiście robiła wrażenie osoby zniewolonej przez ducha złego, z wielkim lękiem weszła do pokoju modlitwy, usiadła na krześle w milczeniu, oczy zasłoniła długimi włosami, nie chciała odpowiadać na pytania. Takie zachowanie nie przesądza jednak o zniewoleniu, konieczne jest odkrycie jego przyczyny. Zły duch nie atakuje w sposób nadzwyczajny każdego, bez przyczyny. W końcu dziewczyna przyznała się, że w Internecie znalazła portal satanistyczny i rozczytywała się w tekstach satanistycznych, przeczytała między innymi „Biblię szatana” de la Veya. Znalazła tam takie zdanie: „Co ci dał Bóg? Ja ci dam więcej”. I zwróciła się do szatana z prośbą, żeby jej dał więcej. Uwierzyła, że zły duch może być przyjacielem człowieka. Po jakimś czasie zaczęły się lęki i inne dręczenia. Położyłem na głowie dziewczyny rękę. Mam taki test: jeżeli położę rękę na głowie jakiejś osoby, to ta osoba – jeżeli jest zniewolona przez złego ducha – będzie się chwiała lub nawet upadnie, jeżeli jest chora psychicznie, nie będzie żadnej reakcji. Widocznie zły duch nie znosi gestu dominacji kapłana nad osobą, którą uważa za swojego niewolnika. Dziewczyna natychmiast upadła. Podejrzenia o zniewolenie demoniczne sprawdziło się. Nakazałem dziewczynie odwołać zaproszenie demona i pójść do spowiedzi. Po dwóch egzorcyzmach dręczenia skończyły się.
Jak przeciwdziałać zagrożeniom rodziny ze strony złego ducha? Przede wszystkim trzeba szerzyć w społeczeństwie świadomość zagrożenia. Św. Piotr Apostoł w swoim drugim Liście ostrzega: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik was, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!” (2 P 5,8). W katechezach szkolnych – odpowiednio do wieku uczniów - powinno poruszać się takie tematy jak niebezpieczeństwo związane z magią, wróżbiarstwem, spirytyzmem i satanizmem. Rodzice nie powinni lekceważyć sobie ezoterycznego charakteru literatury i pism, jakie dają do ręki dziecku. To samo odnosi się do zabawek. Uczenie dziecka rzucania uroków i zabijania przy pomocy laleczki voo doo nie jest zabawą, i może się źle odbić na samych rodzicach. Należy protestować przeciwko ustawom, które drastycznie ograniczają prawa rodziców do wychowywania własnych dzieci. Należy kontrolować, co dziecko ogląda w Internecie i tłumaczyć mu szkodliwość praktyk okultystycznych. Dziecko powinno wiedzieć, że jest zło osobowe, z którym nie można nawiązywać kontaktu. I trzeba pamiętać, że siłą naszą w walce z demonem jest Jezus Chrystus, a zatem nie można lekceważyć tego wszystkiego, co łączy rodzinę z Chrystusem, czyli praktyki religijne.
ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk
http://www.marana-tha.pl/...telnia/wykl_wsp
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-29, 23:17
Okultyzm – nowe formy zagrożeń dla rodziny
ks. Michał Olszewski SCJ / "Czas Serca"
Jakiś czas temu spotkałem się z pytaniem: „Proszę księdza, czy obecny czas jest trudniejszy dla chrześcijan niż ten przed pięćdziesięcioma czy dwustu laty?”.W pierwszym momencie pomyślałem – i takiej zresztą udzieliłem odpowiedzi – że chyba każdy człowiek żyjący w swojej epoce, ma wrażenie, że tym pokoleniom przed nami było nieco lżej. Gdy jednak zastanawiam się nad tym dłużej, dochodzę do wniosku, że może nie jest nam trudniej, ale na pewno ilość wyzwań duchowych, jakie stają dzisiaj przed chrześcijaninem jest o wiele większa, niż to było jeszcze parędziesiąt lat temu.
W pogoni za łatwym szczęściem
Kiedyś ludzie mieli łatwość identyfikowania się z daną religią czy nurtem myślowym. Dzisiaj rzeczywistość jest dużo bardziej rozmyta. Często chrześcijanin XXI wieku staje wobec jakiejś sytuacji, czy narzuconego poprzez modę stylu życia i nie jest w stanie stwierdzić, czy to jest dobre czy złe. Co więcej, wiele spraw, które są obce duchowi Ewangelii, podaje się nam katolikom, w takim opakowaniu, które stwarza iluzję dobra, a w rezultacie działa destrukcyjnie na człowieka.
Od pewnego czasu można zaobserwować w Polsce jakiś rodzaj mody na poszukiwanie szczęścia wszędzie tam, gdzie jest ono obiecywane bez żadnego wysiłku z naszej strony. Mówi się nam, że pierścień, odpowiedni układ mebli w domu, hipnoza, bioenergoterapia, pozytywne myślenie, amulet i in. mogą bez wysiłku ze strony człowieka zapewnić mu radość życia i ochronę przed złem. Z drugiej strony tworzone są specjalne linie telefoniczne, których operatorzy oferują rozmowy z wróżką czy też możliwość wysyłania SMS-ów, za pomocą których, możemy rzucić na kogoś klątwę, czy pokrzyżować danej osobie plany osobiste lub biznesowe. Powstaje więc pytanie: skąd to wszystko i czy w ogóle dawać temu wiarę?
Uderzenie w rodzinę
Niestety, to co brzmi dla wielu bajkowo i niewiarygodnie, jest w rzeczywistości nową i bardzo inteligentną formą duchowych zagrożeń. Dramat dzisiejszego człowieka XXI wieku polega bowiem na tym, że ochrzczony i wychowany w tradycji chrześcijańskiej, w wyniku nowych trendów opuszcza wspólnotę Kościoła, przez chwilę jeszcze łudząc się, że wierzy, ale nie praktykuje. Po pewnym czasie ucieka już w całkowitą duchową pustkę, żyjąc od promocji do promocji sklepowych półek. Na dłuższą metę, nie da się jednak żyć w ten sposób, więc poszukuje innych form niż Kościół, łatwiejszych, a dających chociaż namiastkę tego, co duchowe.
I tak trafia w rejon okultyzmu, gdzie podaje się mu pseudoduchowe narzędzia do poszukiwania szczęścia. Są też osoby i środowiska, które konstruują przemyślane strategie działania, mające na celu podawanie nam takich form okultyzmu, które nam odpowiadają. Najbardziej zagrożona w tym względzie jest rodzina. To właśnie w rodzinie ludzie muszą zmierzyć się niejednokrotnie z największymi trudami życia, z chorobą, ze śmiercią, z brakiem środków do życia, czy po prostu niepewnością jutra. Powstają więc czasopisma, kanały telewizyjne, stacje radiowe, portale internetowe (EzoTv, Wróżka i. in.) mające na celu przygotowanie gruntu pod destrukcyjne uderzenie okultystycznych idei w chrześcijańską rodzinę.
Rodzaje zagrożeń
Bioenergoterapia i cały wachlarz niekonwencjonalnych technik uzdrawiania…
Bazują one na odwołaniu się do jakiś niezdefiniowanych energii duchowych. Często idzie to w parze z wszelkiego rodzaju rytuałami jak reiki, wywoływanie duchów, jasnowidzenie, podróże astralne. Wszystkie te praktyki są wykroczeniem przeciwko pierwszemu przykazaniu, gdyż człowiek przestaje pokładać ufność w jedynym Bogu, którym jest Jahwe, a kieruje swoje myśli ku nieznanym energiom, które stają się w tym momencie jego bożkami. Dochodzi tu niejako do stanięcia plecami wobec Boga i Jego opatrzności.
Przekleństwo i magia…
Często stare praktyki, szczególnie obecne w środowiskach wiejskich, związane nieraz z zabobonami i magicznymi rytuałami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie jak przelewanie wosku, noszenie czerwonych elementów ubrań, mieszanki odpowiednich ziół połączone z zaklęciami, rzucanie przekleństw (złorzeczenie) czy uroków. Niestety do dziś są bardzo obecne, choć może mniej świadome.
Szczególne niebezpieczne jest przekleństwo wypowiedziane przez rodzica nad dzieckiem. Z powodu więzów krwi, które łączą rodzica i dziecko, niesie ono ze sobą jakby podwójną moc szkodzenia. Przekleństwo, czyli złorzeczenie, jest zawsze otwarciem furtki Szatanowi do tego, by za przyczyną wypowiedzianego przekleństwa mógł szkodzić tej osobie. I nie ważne, w jaki sposób to się dokona, czy bezpośrednio, czy w sercu, czy np. przez wysłanie SMS-a. Jest to też miecz obosieczny, jeśli wypowiadamy przekleństwo nad kimś, to także ranimy siebie, gdyż nasz komunikat z prośbą o szkodzenie komuś, trafia do Złego, a zaproszony raz do pomocy, uzurpuje sobie władzę szkodzenia na stałe.
Amulety i pierścionki…
To ogromna plaga dzisiejszego czasu. Zakładamy wiele przedmiotów na szyję, na palce i nadgarstki, nie mając pojęcia, co one oznaczają. Wiele z nich, jak choćby bardzo rozpowszechniony pierścień atlantów, jest związany z określonym nurtem okultystycznym. Często te przedmioty wywodzą się ze starożytnych kultów pogańskich, zaadoptowane przez okultyzm stają się jego symbolami. Symbol, nawet nieświadomie noszony, zawsze pozostaje znakiem, który wyraża coś bardzo konkretnego i w jakiś sposób nas z tym identyfikuje. Dlatego nie jest tak do końca obojętnym noszenie, nawet nieświadomie, symboli okultystycznych, satanistycznych czy związanych z jakąś sektą. Na pewno bardzo niebezpiecznym staje się w momencie, kiedy zakładamy go świadomie, ufając, że przyniesie nam szczęście czy ochronę. Wtedy jest to już etap otwarcia się na działanie Złego Ducha i świadome zaproszenie go do swojego życia.
Powróżyć i poczarować… bo to proszę księdza tak dla zabawy…
Bratanie się więc z okultyzmem, poprzez czytanie literatury z dziedziny magii, jak choćby słynnego Harry’ego Pottera, horoskopów, wróżenia z kart i in. przez dzieci czy dorosłych, nawet dla zabawy, staje się wkraczaniem na bardzo niebezpieczny teren igrania ze złem, które jest także tym osobowym. Jest to oswajanie dzieci i młodzieży z magią i wystawianie ich serc na bardzo głębokie zranienia. Nierzadko taki spacer po terenie okultyzmu, kończy się zniewoleniami i opresjami ze strony Złego.
Najbardziej narażonymi na szkodliwe działanie praktyk okultystycznych są właśnie dzieci. Nieświadome niczego wysyłają SMS-y z klątwami na swoich kolegów czy koleżanki. Nie mając świadomości zagrożenia, praktykują wróżby czy wywoływanie duchów przy okazji andrzejek czy przeszczepianego na siłę do Polski święta Halloween. Trzeba więc ogromnej czujności ze strony rodziców, by chronić dzieci przed tymi praktykami, które swe źródło mają w okultyzmie i są mocnym sprzeniewierzeniem się temu, co niesie ze sobą chrzest.
Pod płaszczem sakramentów
Co robić więc, by chronić się przed zagrożeniami ze strony okultyzmu? Co robić, by chronić nasze rodziny? Po pierwsze trzeba wyeliminować z naszego życia wszystko to, co jest zakorzenione w okultyzmie i nosi jego znamiona. Trzeba pozbyć się z domu przedmiotów i symboli okultystycznych, jeśli takie posiadamy. Po drugie, wrócić do solidnego życia religijnego poprzez praktykowanie modlitwy i nade wszystko regularnego przystępowania do sakramentów. To one przede wszystkim są źródłem łaski, która chroni nas przed złem i Szatanem. Dzięki życiu sakramentalnemu, Jezus ma możliwość bezpośredniego dotknięcia nas swoją mocą. Dla osób, które uwikłały się poważnie w okultyzm, potrzeba rygorystycznego zerwania z tymi praktykami, wyznania ich podczas spowiedzi, rozmowy z kapłanem i być może w niektórych przypadkach, kiedy uwikłanie trwało latami, modlitwy o uwolnienie. Włoski egzorcysta ks. R. Salvucci w książce pt. Jasne słowa na temat ciemnej rzeczywistości, wskazuje na bardzo istotną zależność: im bliżej człowiek jest Pana Boga, im bardziej jest związany ze wspólnotą Kościoła i jest nad nim ta siatka omodlenia przez wspólnotę, tym bardziej jest bezpieczny. Tak bardzo ważne jest więc, by zadbać o częstą spowiedź i Eucharystię! Będąc bowiem w stanie łaski uświęcającej, jesteśmy chronieni mocą samego Jezusa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.