Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek Stefanii
Autor Wiadomość
Stefania
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-25, 19:10   

Witajcie.
Od jakiegoś czasu bywam tutaj i bardzo pomaga mi wczytywanie się w Wasze posty.

Mój mąż wyprowadził się z domu rok temu, wtedy też powiedział mi że zakochał się w innej dziewczynie. To był koszmar.. Minęło już dużo czasu, on najpierw mówił że cały czas mnie kocha i będzie zawsze kochał, ale że tą drugą też będzie już zawsze kochał, i że ze mną już żyć nie może. Mamy dwóch synów : 5,5 i 1,5. Gdy się dowiedziałam o zdradzie , młodszy miał 5 miesięcy, tym bardziej było to dla mnie nie do pojęcia jak mógł "odejść", zrezygnować z naszej rodziny w takim momencie.
Po tym czasie wzlotów i upadków- było naprawdę różnie, bardzo ciężko, czasem wydaje mi się że już jestem troszkę stabilniejsza- cały czas mam potrzebę poznania osób które coś podobnego przeżyły.
Dziś Boże Narodzenie, a ja zostałam w domu sama- tak podzieliliśmy świąteczny czas z dziećmi, dziś są z mężem; są u rodziców męża, więc jestem spokojniejsza ale bywają też w domu nowej partnerki gdzie mieszka mąż, i to jest dla mnie straszliwie bolesne. Wspomnienia najtrudniejszych chwil cały czas do mnie wracają, szczególnie okrutne są te z okresu kiedy zdradzał mnie... i z okresu gdy powiedział mi prawdę, i bez wzruszenia odmawiał na moje prośby pójścia na terapie i podjęcia próby odbudowania naszego małżeństwa. Nie pojmuję jak można wyrządzać taką krzywdę..
Proszę , napiszcie do mnie.
Bardzo chętnie spotkałabym się z kimś osobiście, mieszkam w Gdańsku.
Nie wiem jak postępować z dziećmi, nie mogę sobie poradzić z tym że one spędzają czas z tą dziewczyną która nie ma prawa zabierać mi rodziny.
...
Myślę o Was, przeżywających ciężkie chwile.

[ Dodano: 2011-12-25, 19:48 ]
Kaemka..
zdeptał mhnie emocjonalnie ....nie mam siły i chce mi się ciągle płakać ...
nie wiem jak długo wytrzymam ....nie zgadzam się na rozwód...ale nie poradzę sobie jak będzie tak po mnie deptał dłużej....
wróciłam do punktu wyjścia, znowu jest mi strasznie ciężko;( i nie rozumiem jak on tak może ......;(
Trzymaj się dzielnie Kaemka.

Przeżywałam podobne rozterki odnośnie rozwodu,
nie zastanawiaj się co mąż sobie myśli, on jest w amoku, i depta po Tobie! i nie ma pojecia jakie to bolesne! nie wiem co się dzieje z człowiekiem który potrafi w ten sposób postępować z bliską osobą..
Mój mąż zachowywał się identycznie- żądał rozwodu, i to koniecznie bez orzekania o winie chociaż zdradził mnie i wyprowadził się do niej. Moje mówienie że na rozwód się zgadzam , ale że nie jest on z mojej woli,więc chcę orzekania o winie wprawiało go w szał; wrzeszczał na mnie, zachowywał się jak niezrównoważony. Tez myślałam że nie przetrwam tych awantur. Ale postanowiłam robić tak jak sama czuję- (odpisywałam mu tylko mailem , krótko, że na rozwód się zgadzam i koniec; bo nawet nie wiedziałam jak zachowam się gdy dojdzie do spotkania w sądzie).
Masz prawo się nie zgadzać dopóki nie jesteś gotowa!! Co z tego że on tego chce, to jest Wasza decyzja tak jak małżeństwo,tyle że w tym momencie każdy podejmuje ją sam, bo on podzielił Wasze sprawy; rób swoje, zobaczysz co przyniesie czas, modlitwa; może za jakiś czas sama poczujesz potrzebę np ustalenia separacji, lub będziesz trwać w modlitwie.
Wszystko jest możliwe,
szukaj spokoju w sobie, staraj się patrzeć tylko na swoje życie, nawet bez niego ono jest, a samotność jest tunelem do życia i każdemu jest potrzebna.
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-25, 19:59   

Stefania napisał/a:
Nie pojmuję jak można wyrządzać taką krzywdę..

ja do dzis tego czasami nie rozumiem, ale wiem po cos napewno to sie stalo...

moja corka miala 5 miesiecy, syn prawie 3 latka kiedy moj maz zaczal mnie zdradzac, nie wiem co jest gorsze mieszkanie z taka osoba juz 3 rok, czy zostac porzuconym "namacalnie" przez meza . Moj maz podejrzewam caly czas mnie zdradza, znika prawie codziennie(dni tygodnia i zawsze weekend) na noce z domu , rowniez po Wigili i dzis w swieto wychodzi, wlasnie oczekuje na wyniki badania DNA , kochanka urodzila dziecko i zlozyla podanie o alimenty od mojego meza. Wnioslam do sadu pozew o separacje z winy meza, maz sie przyznal i taka separacje uzyskalam. Dzis jest mi bardzo ciezko, za pare dni minie rok od kiedy dowiedzialam sie ze maz ma dziecko ( ten chlopiec ma juz prawie 2 lata), z zachowania meza wnioskuje ze nadal mnie zdradza. To bardzo boli, mieszkac pod jednym dachem z osoba ktora Cie nie szanuje, zdradza i mysli ze jak daje pieniadze na zycie to powinnam byc szczesliwa.
Nie wiem, moze jeszcze gorzej byloby gdybysmy mieszkali oddzielnie, Bog wie co robi, tylko mnie to tak bardzo boli, ta niemoc, to ze musze sie przygladac chcac czy nie chcac temu co robi maz, boli kiedy pod moja nieobecnosc (studiuje) przyprowadza kolezanki z ktorymi spotka sie za moimi plecami. Pozniej dzieci mi mowia o tym.
Dzis szczegolnie czuje wielki bol w sercu. Poczucie niekochania przez meza i jego zdrad boli wyjatkowko mocno.
Ale staram sie nie poddawac i codziennie mowic Bogu "TAK" dla naszego malzenstwa.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-25, 23:00   

Stefanio wydzieliłam Ci osobny wątek



Zapraszam na spotkania Ogniska Sychar Trójmiasto

najbliższe 15 stycznia
http://www.bojano.sychar.org/

w 2 lub 4 poniedziałek miesiąca do Diecezjalnej Poradni Rodzinnej - na spotkanie indywidualne
http://www.poradnictwo.gd...id=15&Itemid=26

DIECEZJALNA PORADNIA RODZINNA
Plac Biskupa Edmunda Nowickiego 2
80-330 Gdańsk Oliwa
tel. (58) 552-18-81
prosimy dzwonić do nas w godz. urzędowania sekretariatu pn. -czw. 9.00-14.00.

Pogody Ducha
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 349
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-26, 01:12   

Stefania napisał/a:
Moje mówienie że na rozwód się zgadzam , ale że nie jest on z mojej woli,więc chcę orzekania o winie...


Stefanio, jak rozumiem to Twoje małżeństwo jest sakramentalne, a więc obowiązuje Cię sakramentalna przysięga małżeńska, a rozwód/zgoda na rozwód łamie ją, dlatego jest grzechem. Mówi o tym dokładnie nauka Kościoła katolickiego. Na dowód podaję zapisy z Katechizmu.

Katechizm Kościoła Katolickiego:

"Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne."
(KKK 2384)

"Jakie są najcięższe grzechy godzące w sakrament małżeństwa? Są to: cudzołóstwo; poligamia ponieważ jest przeciwna równej godności i miłości małżeńskiej, która jest jedyna i wyłączna; odrzucenie płodności, które pozbawia życie małżeńskie dziecka, najwspanialszego daru małżeństwa; rozwód, który sprzeciwia się nierozerwalności."
(Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego 347)

Tu widać wyraźnie dlaczego katolik nie może się rozwodzić, jeśli Bóg jest dla niego najwazniejszy. W Starym Testamencie w księdze Malachiasza Bóg przez proroka mówi wprost:

"Nienawidzę bowiem rozwodów
(mówi Jahwe, Bóg Izraela)
i każdego, kto szatę swoją plami krzywdą
- mówi Jahwe Zastępów.
Strzeżcie tedy własnego życia
i nie bądźcie wiarołomcami!"

(Ml 2, 16) Pismo Święte Stary i Nowy Testament w przekładzie z języków oryginalnych, Księgarnia Św. Wojciecha

Ojciec PIO powiedział kiedyś dosadnie, że rozwód jest paszportem do piekła. Rzecz jasna chodzi o tych małżonków, którzy świadomi istnienia separacji (dającej nie gorsze zabezpieczenie) występują o rozwód, bądź się nań zgadzają.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-26, 01:25   mowie mojemu malzenstwu codzienne TAK...

Landis,

dziekuje Ci za Twoj post. To dla mnie swiadectwo. Jest w Tobie duzo sily i pokory.

Ja tez mam teraz chwile zalamania i to chyba jest spowodowane tym wyjatkowym przeciez czasem Swiat, ktore, wiadomo, kazdy z nas, chcialby spedzic, w radosci, z mezem/zona.

Nie mieszkam z mezem. Nie wiem, czy on kogos ma. Byc moze tak, bo to wyjasnialoby duzo z jego postawy.
Szalenie za nim tesknie, i staram sie myslec: dzis, zyje dzis, teraz. Nie chce nawet uswiadamiac sobie, ile bedzie trwac moj kryzys, ile przede mna takich rodzinnych swiat, kiedy to jego po prostu z nami ( ze mna i dziecmi ) nie bedzie.

Mysle, ze pomimo radosci jaka plynie z Narodzin Jezusa, czas bozonarodzeniowy jest okresem trudnym dla czlowieka, ktory doswiadcza kryzysu w swym malzenstwie.

Chcialabym jednak pamietac, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny, probujac sobie wyjasnic te sytuacje. A i tez ze ten czas ma mnie umocnic. I naprawde to jest to, czego na teraz potrzebuje: sily, sily i wytrwalosci, abym umiala, pomimo wszystko, tak jak Matka Boza mowic memu malzenstwu i woli bozej: TAK.

Landis, jeszcze raz dziekuje. pozdrawiam serdecznie.
 
     
Szaraczek
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-26, 13:58   

Ave Maria!

Trwają Święta Bożego Narodzenia, są to najsmutniejsze święta w moim życiu, mimo że mam dorosłe , zdrowe , dzieci, które ukończyły studia i pracuj, w 2012 mają być dwa wesela.
Jednocześnie już 15 marca będzie kolejna rozprawa rozwodowa, żona nieustannie żąda rozwodu.

[ Dodano: 2011-12-26, 18:39 ]
Ave Maria!

Dzisiaj do naszego domu przyszli synowie z narzeczonymi, Żona postawiła im obiad, mi kazała wyjść z domu, ja jednak zostałem, zrobiłem sam sobie obiad, po obiedzie poczęstowałem wszystkich kupionym wcześniej tortem ( żona nie jadła, paliła tylko nerwowo papierosy).
Jest mi bardzo smutno, żona coraz bardziej izoluje się, nie chciałbym doprowadzić do sytuacji, że na weselach będzie zatruta atmosfera.
Przed chwila wróciłem z kościoła, zamiast kazania, był odczytany mądry list Księży biskupów o małżeństwie i rodzinie. Oby treść dotarła do uszu i serca wszystkich ludzi.
 
     
Stefania
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 13:11   


Andrzej napisał

Stefanio, jak rozumiem to Twoje małżeństwo jest sakramentalne, a więc obowiązuje Cię sakramentalna przysięga małżeńska, a rozwód/zgoda na rozwód łamie ją, dlatego jest grzechem.

Tak, zgadzam się;
Moja zgoda była reakcją na cios, i cały czas myślę o tym oczym piszesz.
Walczę z upokorzeniem i ze swoimi słabościami; Wierzę że nie dojdzie do rozwodu- mąż jeszcze nie złożył pozwu.
Ale podziwiam też Was wszystkich, że potraficie trwać w miłości do małżonka, który porzucił;
Ja tez czekam cały czas na powrót męża, ale złość i poczucie krzywdy przysłaniają mi miłość.
Może za bardzo skupiam się na swoim bólu; może za mało jeszcze ufam Panu Bogu.

[ Dodano: 2011-12-29, 13:22 ]
landis85 napisał/a:

ja do dzis tego czasami nie rozumiem, ale wiem po cos napewno to sie stalo...

To musi być bardzo ciężkie, nie wiem jak dajesz radę mieszkać z mężem pod jednym dachem.
Czy to konieczne?
Czasem separacja pomaga, dużo porządkuje.
Pozdrawiam
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 20:40   

Stefania napisał/a:
To musi być bardzo ciężkie, nie wiem jak dajesz radę mieszkać z mężem pod jednym dachem.
Czy to konieczne?
Czasem separacja pomaga, dużo porządkuje.


Ale może też oznaczać całkowity koniec kontaktu z mężem/żoną. :-(
 
     
Wiolka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-29, 21:25   

Stefania napisał/a:
Walczę z upokorzeniem i ze swoimi słabościami; Wierzę że nie dojdzie do rozwodu- mąż jeszcze nie złożył pozwu.
Ale podziwiam też Was wszystkich, że potraficie trwać w miłości do małżonka, który porzucił;
Ja tez czekam cały czas na powrót męża, ale złość i poczucie krzywdy przysłaniają mi miłość.
Może za bardzo skupiam się na swoim bólu; może za mało jeszcze ufam Panu Bogu.


Przeczytałam powyżej cytowaną twoją wypowiedź i poczułam jakby to były moje własne słowa, właściwie dokładnie tak samo mówiłam.
Jestem w bardzo podobnej sytuacji do Twojej, tylko z tą różnicą, że mam dłuższy staż małżeński, mój mąż zostawił mnie dla innej kobiety po 24 latach małżeństwa. Poznał kobietę 9 lat młodszą, która ma troje dzieci i twierdzi, że tak się zakochał, że dla niej poświęcił swoją kochającą rodzinę. Mamy dwoje dzieci syna 22 lata i córkę 16 lat. On nie widzi poza nią świata. Nie wiem kiedy dokładnie ją poznał, ale z tego co mówił to chyba maj lub czerwiec tego roku. Bynajmniej w tym okresie zaczął być jakiś inny. Podejrzewałam, że dzieje się coś nie tak bo dobry mąż i ojciec stawał się jakiś obcy. Mąż pracuje w Berlinie, pracował tam od poniedziałku do piątku i w piątek wieczorem wracał do domu i tak przez dwa tygodnie a potem trzeci tydzień cały był w domu. Bałam się, że ta praca za granicą skończy się źle dla naszego małżeństwa i od jakiegoś czasu zaczęłam bardzo naciskać żeby już tam nie pracował. Z tego zaczęły się tylko kłótnie a on z tygodnia na tydzień stawał się okropnym człowiekiem.
W sierpniu byliśmy razem w Krakowie, siedział tam ciągle z komórką w ręku, nieobecny dla świata. Ja już od dłuższego czasu modliłam się za nasze małżeństwo, a będąc w Krakowie poprosiłam męża abyśmy pojechali do Łagiewnik, chciałam bardzo przed obrazem Jezusa Miłosiernego błagać o ratowanie naszego małżeństwa bo czułam, że chyba jest inna kobieta i w ogóle wali się moje życie. Pojechaliśmy tam i trafiliśmy na zakończenie mszy. Mój mąż nie chciał wchodzić do środka mówiąc, że on poczeka bo i tak msza już się kończy. Wiedziałam, że to jest naprawdę coś nie tak bo razem zawsze chodziliśmy do kościoła i przyjmowaliśmy komunię świętą. Potem było nabożeństwo na którym tak się rozżaliłam, że płakałam rzewnymi łzami. Tak prosiłam Jezusa Miłosiernego o pomoc i ratunek. Później było całowanie relikwii siostry Faustyny, zapłakana odwróciłam się i zobaczyłam, że wszedł też mój mąż. Pomyślałam wtedy będzie dobrze.
Niestety po powrocie do domu było coraz gorzej. Pokłóciliśmy się tak, że on wyjechał do pracy i już nie wrócił, nie odbierał telefonu a później napisał mi esm, że po co ma przyjeżdżać skoro się ciągłe kłócimy.
11 września, dokładnie pamiętam tą datę, bo w tym dniu urodziła się moja wnuczka, była to niedziela jakoś o dziwo odebrał telefon i powiedział, że przyjedzie. Owszem przyjechał obcy człowiek nie mój ukochany mąż. Nie umiał nawet okazać radości w szpitalu z urodzenia się wnuczki. Na mnie był cały czas obrażony i nie chciał w ogóle się tłumaczyć co się z nim dzieje. Wieczorem zaproponowałam pójście razem do kościoła, odmówił. Modliłam się w kościele Panie pomóż mi zajmij się tą sprawą nawet jeżeli ma kogoś to proszę niech mi to powie, lepsza gorzka prawda niż życie w kłamstwie. Po powrocie z kościoła nalegałam na rozmowę, modląc się w duszy. On wychodził do drugiego pokoju do dzieci i szykował się do wyjazdu twierdząc, że nie możemy być razem bo ja ciągle krzyczę i się go czepiam. Ja nie przestawałam w duszy prosić Jezusa o pomoc. Byłam w tym dniu bardzo wyciszona i poprosiłam spokojnie męża, powiedź prawdę masz kogoś? I on nagle powiedział, że tak, kocha ją bardzo i będzie z nią żył. Mimo tego, że się spodziewałam takiej odpowiedzi to i tak było to dla mnie strasznym szokiem. Już nie krzyczałam, nie płakałam byłam dziwnie spokojna. On wyjechał zimny jak lód.
Następne dni były gehenną miałam pretensje do siebie do wszystkich nawet myślę, że do Jezusa chociaż bałam się do tego przyznać. mówiłam Jezu przecież tak Cię prosiłam w Łagiewnikach o ratunek a dlaczego stało się coś całkiem odwrotnego? Można było wtedy zwątpić.
Zaliczyłam rozpacz, krzyki, tabletki uspakajające, księdza, psychologa, złość na męża i wyzywanie go i jej i na przemian z poniżaniem się przed nim i proszenie go o powrót, ale go to nic nie interesowało nic. Miesiąc nie spałam schudłam 8 kilo i długo myślałam, że to sen. Powiedział, że nikogo tak nigdy nie kochał jak ją i żebym dała mu spokój. Już na koniec października obwoził ją i jej dzieci po swojej rodzinie, upokarzając mnie w ten sposób bez przerwy. Dochodziły do mnie tylko wiadomości jak to mój mąż jest zakochany trzyma za rączkę bez przerwy swoją ukochaną i biega nad jej dziećmi. Nawet mówi, że chce z nią mieć dziecko. Wigilię spędził z nią i obcymi dziećmi a do naszych dzieci tylko zadzwonił z życzeniami i wysłał pieniądze bo uważa, że nasze dzieci są już dorosłe. Układa sobie nowe życie z nią.
Dużo by tu opowiadać o tym,ale nie chcę się nad sobą użalać.
Chciałam Ci tylko napisać, że Cię rozumiem a rozpisałam się do przesady o sobie.
Teraz trwam w ciągłej modlitwie i bardzo ale to bardzo mi to pomaga. 30 listopada kończyłam Nowennę Pompejańską o nawrócenie mojego męża i ufam, że kiedyś to nastąpi. Czytam Pismo Święte i ciągle mam tam odpowiedzi od Boga słucham kazania księdza Pawlukiewicza, ojca Pelanowskiego i innych i to bardzo pomaga mi przetrwać.
Pytamy wciąż jak człowiek może się tak zmienić? widocznie może. Ale jeśli zmienił się w takiego drania to może kiedyś z Bożą pomocą zmieni się w dobro. Może potrzebne mu to jest do nawrócenia albo bardziej mi do prawdziwego nawrócenia. na razie trudno mi to zrozumieć, pozostaje mi tylko zaufać Bogu.
Jeśli chodzi o mnie to to co kiedyś wydawało mi się że jest wiarą to było tylko zwykłą religijnością. Dopiero teraz otwierają mi się oczy, że mój mąż był dla mnie jak Bóg i myślałam, że umrę bez niego. W tej samotności powoli odkrywam kto jest najważniejszy, że jest ktoś kto kocha mnie taką jaką jestem z moimi wadami i grzechami. Dał mi Jezus poznać co znaczy być odrzuconym przez człowieka, którego się kocha bezgraniczną miłością. Jezus z miłości dla mnie cierpiał i umarł na krzyżu żebym mogła być zbawiona a ja mu ciągle odpłacam odrzuceniem. Pan Bóg pokazuje mi też, że muszę zacząć od zjednoczenia z nim i poznania siebie, mojego prawdziwego ja, znaleźć spokój wewnętrzny.
Wszystkie moje zabiegi o ratowanie małżeństwa zawiodły. Zrozumiałam, że tylko Bóg może mi pomóc sama nic nie mogę. Chociaż ciągle mam pokusę żeby brać sprawy w swoje ręce, ale każda moja interwencja jest tylko nowym bólem dla mnie i potem znowu widzę że tylko całkowite powierzenie się Bogu daje mi pokój serca.
Ja ufam, że to jest w jakimś celu i że każde cierpienie jest świętym darem dla nas.
Jednak nadal mam takie dni, gdzie ciągłego płaczę i jestem pełna złości.
Muszę się zmienić, ale samej trudno dlatego zapisałam się do 7 grupy 12 kroków mając wielką nadzieję, że jak się sama zmienię i prawdziwie nawrócę, to wtedy Bóg nawróci mojego męża.
Pomodlę się dzisiaj za Ciebie i twoje małżeństwo :lol:
Wiola
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Błogosławieństwo ks. kardynała Stanisława Dziwisza dla Wspólnoty SYCHAR
Zapraszamy do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rozwód jest potrzebny tylko po to, aby móc bez przeszkód wejść w oficjalny związek z kimś innym
Rozwód nie jest jedynym możliwym zabezpieczeniem | Propozycja odpowiedzi na pozew rozwodowy
Nagrania z konferencji "Program "Wreszcie żyć - 12 kroków ku pełni życia" - szansą odnowy człowieka i Kościoła"
TVP 1 - powroty po rozwodzie | TVP 1 - świadectwa Sycharków | Kiedy pojawiło się nieślubne dziecko
NAGRANIA z rekolekcji na Górze Św. Anny 28-30.10.2011 >> | Świadectwo Agaty >> | Świadectwo Haliny >>

SYCHAR pomoże wyjść z kryzysu | Każde trudne małżeństwo do uratowania | Posłuchajmy we dwoje, bo nic byś nie zyskał


"Stop rozwodom" - podpisz petycję !






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...


Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."














"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy




ks. Tomasz Seweryn www.ks.seweryn.com.pl 

Rekolekcje ojca Billa w Polsce www.ojciecbill.pl
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Wierność Bogu i małżonkowi


Rodzice wobec rozwodów dzieci - rekolekcje Jacka Pulikowskiego - Leśniów 25-27 września 2009



Tożsamość mężczyzny i kobiety - rekolekcje ks. Piotra Pawlukiewicza - Leśniów 24-26 lipca 2009


Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań

Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej



Stawać się sobą cz. 1



Stawać się sobą cz. 2



Wykład o narzeczeństwie i małżeństwie



Kryzysy są po to, by przeżyć je do końca



Kilka słów o miłości




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."





To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...





Uhonorowano nasze Forum Dyskusyjne tytułem - WARTOŚCIOWA STRONA :::::::::::::::::::::::::::
Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
mocne strony maki marcinm
iskierka darzycia rozszczep kręgosłupa wodogłowie epilepsja
wodogłowie chore dziecko epilepsja padaczka
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9