Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2011-05-23, 20:00 proszę o modlitwę o uzdrowienie małżeństwa
Bardzo proszę o modlitwę w intencji uzdrowienia naszego małżeństwa , tylko Bóg może pomóc, ja od 12 maja modlę się intencją do św Józefa, czasami myślę że już nie zdołam nieść mojego krzyża,że jest za ciężki że upadam.
Dziś znalazłam Was po całonocnej kłótni z męźem,po wylanych łzach,mąż nazywa mnie nawiedzoną , od kiedy zawierzyłam Jezusowi, czuje ataki z męża strony, szydzenie z mojej wiary , to staje się okropne, córcia w niedzielę poraz 1 przyjmuje Jezusa do swego serduszka, wczoraj robiłam z nią rachunek sumienia, mąz mi powiedział ,żebym nie wpajała jej tych bzdur bo będzie ślęczała przy konfesjonale, godzinę i po co to. i takie inne
Jest ciężko..
mamy ślub kościelny , on jest katolikiem i co z tego..boję się o dzieci. mąż mnie zawsze przedstawia w krzywym zwierciadle, jeśli jest coś w domu nie tak , to winna jestem ja, pół roku temu wpadłam w silną depresję , nie chciało mi się żyć, miałam samobójcze myśli.
Jezus i Matuchna wyciągnęli mnie z tego . wylałam morze łez oczysczenia. Za to teraz mam ataki wzmozone ze strony męża ,że chwilami nie wierzę że to mówi człowiek z którym żyje pod jednym dachem 11 lat.
Jest zniewolony grzechami nieczystości, jemu spowiedź jest niepotrzebna, bo nie będzie klepać głupot księdzu------tak to wszystko pojmuje, a jęsli już pójdzie to i tak jest to sakrament świętokradzki , bo to co jest grzechem on nie nazywa grzechem i sobie kpi.
wczoraj powiedział mi że ten mój Jezus i ta moja wiara go wykończy--to był demon prawdziwy-który ryczał przez niego a potem rozpłakał się gdy zaczełam nieustanie w myslach modlić się do św Michała Archanioła.
Wtedy powiedziałam mu że ten mój Jezus uratuje i jego,ale on mi powiedział że nie zdązy bo on skończy ze sobą właśnie przeze mnie bo to ja jestem zdjablona.
Płakał strasznie, przytuliłam go, potem była burza, no i pojechał w delegacje, wraca w piątek po południu.
Potrzebna jest mi pomoc egzorcysty
proszę módlcie sie za nas zeby to wszystko Pan Jezus uzdrowił
Jest jescze dużo do napisania. ale czasu brak proszę módlcie się za nas!
Bóg zapłać
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-23, 20:04
kasia3 napisał/a:
Potrzebna jest mi pomoc egzorcysty
Czy wiesz jak i gdzie ją uzyskać?
kasia3 napisał/a:
Bardzo proszę o modlitwę w intencji uzdrowienia naszego małżeństwa
Święty Michale Archaniele, broń nas w walce....
kasia3 [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-23, 20:10
wiem , tylko jak ja mam zaprowadzić do niego? Poświęciłam cały dom wodą egzorcyzmowaną no i się szatan wije co dalej? nie rozmawiałam z tym kapłanem egzorcystą, rozmawiałam tylko z kapłanem spowiednikiem , który myśli że jest to nie konieczne(nie zna historii z dzisiejszej nocy)
Jarek321 [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-23, 20:29
Kasia - różaniec w rękę, częsta msza, komunia, spowiedź. Tam zyskasz siłę. Będziesz kochać męża "wbrew" temu co się dzieje.
Alleluja i do przodu. Dasz radę, bo nie będziesz sama. Za Ciebie będzie walczył Jezus.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-23, 23:46
Kasiu i ja wspomnę w modlitwie
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-24, 00:40
kasia3,
Nie napisałaś skąd jesteś, więc trudno mi się zoriętować co Ci konkretnie podpowiedzieć.
Na początek proponuję rozmowę z opiekunem duchowym jakiejś grupy Odnowy w Duchu Świętym i prośbę o modlitwę wstawienniczą-najpierw rozeznanie, a potem o uwolnienie lub uzdrowienie. W zależności od potrzeb i jej wyniku uzyskasz informację co dalej.
Ze swojej strony szczerze zachęcam do rozmowy z księdzem egzorcystą, będziesz spokojniejsza i u źródła otrzymasz pomoc.
A w codziennym życiu, zwłaszcza po awanturze i modlitwie przeprośnej pochodź po domu i czytaj na głos Pismo Święte-szczególnie fragmenty gdy Jezus uzdrawiał, uwalniał od złego ducha, wskrzeszał, Zmartwychwstał. Pomaga. Dopiero potem postaraj się pogodzić z małzonkiem.
Postaraj się także o Cudowny Medalik Maryi i z wiarą proś Ją o pomoc. Ten Medalik staje się wtedy bożą zbroją i wielkich łask dostepują Ci, którzy zaufają obietnicy Maryi.
Ponadto nie rozstawaj się z modlitwą koronką do Bożego Miłosierdzia i różańcową.
Sama idę tą drogą i wiem, że najpierw Bóg wesprze i będzie uzdrawiał Ciebie. Jeśli chcesz być mężowi wsparciem to musisz sama być zdrowa i silna.
Może też będziecie uzdrawiani jednocześnie, ale trudno dźwigać własny bagaż i krzyż towarzyszenia osobie uwalnianej od zniewolenia lub opętania. Przytulam.
Zachęcam do czytania części forum o zagrożeniach duchowych jest tam sporo materiałów o posłudze księży egzorcystów.
kalin [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-24, 09:36
kasia3, Witaj,ja mam ten sam problem ze swoją małżonką trwa w grzechu i jak ognia unika spowiedzi i komunii św. im bardziej jej to uświadamiam tym gorzej.
Spotkanie i szczera rozmowa z księdzem egzorcysta na pewno pomoże,poproś go o jakoś modlitwę np.egzorcyzm prosty.
Poza tym dobrze że znasz swego wroga=złego on teraz będzie bronił sie jak może ważne byś ty nie uległa jego pokusom,dobro zawsze ma ostatnie zdanie które należy do Boga,oprócz tego co pisano ci wyżej tzn.modlitwa,różaniec,Pismo św (dbaj o to by było w domu tego najbardziej boi sie zły),bardzo ważna i silna bronią przeciw złemu duchowi jest też zapomniany dziś przez ludzi POST najlepiej chleb i woda ale z głową-rozwagą tzn. wskazane są tylko dwa dni w tygodniu środa i piątek.
Komunia św w intencji męża tak często jak tylko możesz..
Z Bogiem.
kasia3 [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-24, 17:43
dziękuję za odpowiedzi, modlitwę i wskazówki
kalin napisał/a:
kasia3,bardzo ważna i silna bronią przeciw złemu duchowi jest też zapomniany dziś przez ludzi POST najlepiej chleb i woda ale z głową-rozwagą tzn. wskazane są tylko dwa dni w tygodniu środa i piątek..
No i właśnie z tym u mnie najgorzej , zachowuję w piątki post od pokarmów mięsnych, ale jeśli chodzi o post - chleb i woda to za każdym razem skusiłam się na coś, brak mi sił,
Kocham męża i nie wiem jak to wytłumaczyć , bo wraz z pogłębianiem mojej wiary kocham go mocniej ale inaczej- ja naprawdę nie potrafię tego opisać- tak jakbym kochała duszę? zagubioną ,
i ta pomoc którą mu podaje zostaje odepchnięta, zdeptana , rozszarpana..
Mój mąż to bardzo mądry, chłopak( jeśli chodzi o zdolności techniczne, muzyczne, manualne, tzw złota rączka)niestety zniewolony,opętany na maxa, nie ma u niego wyciszenia, wszędzie są nerwy-przy tym dochodzi brak kultury.
Wszystko co osiągneliśmy w zyciu zawdzięczam Bożemu Błogosławieństwu- mąż uważa że to on wypracował itp.
Dzieci zdrowe. mądre zdolne- Boże błogosławieństwo , zawierzenie Maryi, on uważa że są zahartowane i mądre w niego
Nawet jak ma wżyciu porażkę to i tak to potrafi przekręcić ,że jest najlepszy
To wszystko co piszę,ta smutna prawda nie jest tylko moją opinią.
Zna go cała moja rodzina i nie lubią przebywa ć w jego towarzystwie no bo on jest zawsze super, a ktoś przy nim to śmieć.
NIKT NIE UMIE SIĘ GOSPODARZYĆ, ON POTRAFI BO JEST ZARADNY------- MASĘ RZECZY BY NAPISAŁ ALE NIE W TYM RZECZ.
Wspomnę tylko jescze to..
nie tak dawno powiedziałam mu,przy okazji pogrzebu w rodzinie, że życie na ziemi jest takie kruche , i ze musimy wykorzystać każdy dzień tak abyśmy zasłuzyli na niebo i tam cieszyli się już wiecznie... i podobne refleksje z mojej strony..
a mąż mi na to ,że jemu jest bez różnicy gdzie on będzie, że ja to tak wierze jeszcze w te bajki z lekcji religii o tym piekle i tak się boję, on się nie boi i dla niego to nawet samo dno piekła może być, bo po śmierci to go już nie będzie i tyle.
Wiem ,że to jest mój krzyż,z modlitwą lżej mi go dźwigać. Jeśli chodzi o Pismo Święte to czytam codziennie, różaniec- cząstki codziennie, Koronka- czasami może tak 1 raz w tygodniu, doszła mi teraz Nowenna do świętego Józefa I INNE MODLITWY NA ILE CZAS I SIŁY POZWOLĄ.
A MATUCHNA daje mi taką radość i podporę w niesieniu krzyża w postaci sukcesów moich dzieci. Dziś np. moja córcia zajęła 1 miejsce w konkursie muzycznym ,świętujemy rodzinnie, rano modliliśmy się o to żeby dobrze wypadła no i jest za co dziękować.
W sypialni mamy ołtarzyk MATKA BOżA NIEPOKALANa, którą zagarnełam z domu rodzinnego gdzie stała na szafie samotna w opuszczonym pokoju,święty Antoni znaleziony u teściowej w "letniej kuchni",figurka Matki Bożej z Fatimy i inne obrazki świętych.Na scianie obraz Jezusa i krzyż. To taki jest ołtarzyk przy którym się modlę wraz z dziećmi.
może napiszę coś jeszcze więcej, póki co uciekam bo obowiązki wzywają .
Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus Król i Maryja zawsze Dziewica królowa !
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-05-24, 19:25
kasia3 napisał/a:
No i właśnie z tym u mnie najgorzej , zachowuję w piątki post od pokarmów mięsnych, ale jeśli chodzi o post - chleb i woda to za każdym razem skusiłam się na coś, brak mi sił,
Ja tez tak mam,że wszystko staje mi w poprzek, aby nie pościc, ale modlitwa błagalna o pomoc do Niepokalanej pomaga. Post nie koniecznie musi być spożywczy, choć ten jest najskuteczniejszy.
róża [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-01, 14:23
Kasia 3 - odnoszę wrażenie, że to wiara jest przyczyną niezgody w Waszym domu...
Jeśli tak wiele mówisz o niej, tak wiele dewocjonaliów w domu - możesz zwyczajnie odstraszać od niej i ...od siebie (!) Mąż nie musi być na takim etapie rozwoju duchowego, jak Ty, ba - może być nawet (póki co przecież) niewierzącym człowiekiem. Spróbuj wczuć się w jego położenie... Toż to niemalże "przemoc religijna" z Twojej strony... Jeśli na domiar złego często mówisz o konieczności spowiedzi (że powinien), o diable (może nawet straszysz piekłem) - nie dziw się, że prowokujesz do złości. Pewnie nawrócenie w takiej sytuacji nierealne. Możesz liczyć raczej na przekorę i to na wszystkich płaszczyznach życia małżeńskiego.
Pan Bóg troszy się o nas - bez wątpienia. Nie możesz jednak odmawiać mężowi prawa do pochwał za zasługi dla Waszej rodziny, nie możesz tych zasług nie zauważać... To musiało być bardzo niemiłe dla niego (dziś) słyszeć słowa j/w. Bóg, który nawet odbiera radość z osiągnięć - efektu ciężkiej pracy rąk, nie może być atrakjcyjnym. Tymczasem ON nic nie odbiera - jest Miłością. Jesteś odpowiedzialna za światło, w jakim ukazujesz naszą przepiękną wiarę katolicką.
Doceń męża!
Pomysł z egzorcyzmami... Najpierw wgląd w siebie, a zapewne szybko okaże się, że nie ma takiej potrzeby.
Jeśli nie przystopujesz w kwestii "okazywania swojej pobożności"....
Pewnie chcesz, żeby był spokój w domu - zatroszcz się więc o niego.Ty.
Rozumiem Cię, że chciałabyś, aby mąż czuł wiarę, tak jak Ty... A on, być może - wcale jej nie czuje ...i nie chce czuć.
Wszystko ma swój czas w życiu. Bylebyśmy Panu Bogu nie przeszkadzali...
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-06-01, 18:17
róża napisał/a:
Pomysł z egzorcyzmami... Najpierw wgląd w siebie, a zapewne szybko okaże się, że nie ma takiej potrzeby.
No właśnie, tak trudno tu na forum ocenić brak lub potrzebę takiej modlitwy. Zawsze najlepiej rozwiewać lub potwierdzać to u egzorcysty. Podczas rozmowy ksiądz, który ma doświadczenie sam wypyta osobę, która się zgłasza po pomoc, o istotne szczegóły, a przy tym modli się w duchu. Zachowanie współrozmówcy także wiele mu powie. Dlatego najlepiej prosić u źródła i tam otrzymać diagnozę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."
"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.