Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Ale to już było i nie wróci więcej...
Autor Wiadomość
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 11:38   

Elfik............. pytanie wielowątkowe,odpowiedż też.
Jak uważać za "popapranego" czy dysfunkcyjnego tego kto był w czynnej dysfunkcji ale z niej wyszedł w sposób świadomy,jak 'przepracował" to co było w nim dysfunkcyjne,jak uznał swój udział ,jak poznał mechanizmy które go do tego "popaprania" popchnęły,jak wyznał istotę swoich błędów,stanął w prawdzie to może być lustrem dla drugiego z możliwie prawdziwym odbiciem.
Zwykle jest tak ,że ten kto świadomie popracował nad sobą,zna mechanizmy manipulacji jakie towarzyszą "popapraniu".Szybko je wychwytuje,obnaża i nie daje się manipulować.
Wali po oczach,albo wkłada palec w oko mówiąc wprost:to nie jest tak...nie manipuluj.......zobacz jaki jest twój udział w tym popapraniu.......... nie pozwala sobie na żonglowanie przez "popaprańca" winą i krzywdą.

I wtedy jest lustrem a nie krzywym zwierciadłem.
Ale jak dwóch "poparańców " kamufluje prawdę,manipuluje,nie widzi siebie w tym co stanowi dysfunkcję ,to wtedy są dla siebie tylko krzywym zwierciadłem.
Wtedy głaszczą sie wzajemnie po główkach........ ronią łzy nad sobą...użalają sie nad sobą......tkwią w poczuciu krzywdy a swoim udziałem (np.w kryzysie małżeńskim )manipulują.........poprostu utwierdzają sie we własnym działaniu.

Czy coś Ci wyjaśniłem??
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 11:57   

j23 napisał/a:
dlaczego nie może on wyrażać swojego zdania bez obaw, że napisze coś nie po linii - nawet jak nie ma racji.

A któż zabrania Norbertowi wyrażania swojego zdania :shock: :?:
Do momentu jakichś wycieczek osobistych, niedomówień, w końcu tego co wykipiało wczoraj - mi się wydaje że wszystko było w porządku.

Jest to forum KATOLICKIE co oznacza że skupia ludzi wierzących i szanujących zasady tej wiary.
I jego celem jest pomoc osobom w trudnych sytuacjach, w celu ratowania sakramentalnych małżeństw.

Widzisz przecież i doświadczasz, że jest to też bardzo TOLERANCYJNE forum.
Zobacz - ty w swoim 2-gim poście wrzucasz wiersz bolszewika Majakowskiego - i nic się nie stało.
Wrzuć na jakimś lewackim forum np. kawałek nauki KK, zobaczymy co się stanie... poważnie, zrób taki eksperyment - i daj znać jak ci poszło :mrgreen:

W temacie tego po co jest to forum i jakie są jego zasady już i tak wszystko przez 2-3 ostatnie dni tutaj napisano.
Wystarczy ze zrozumieniem poczytać. Przymusu pisania tutaj przecież nie ma... a ty może wykaż się odrobiną szacunku dla tych zasad, nawet jeśli ich nie rozumiesz czy się z nimi nie zgadzasz.

Gratulacje dla Admina za pomysł z przeniesieniem wątku do Techniki
Można się tu spokojnie wygadać, a nie będą się nowe osoby na to natykały na samym początku.
 
     
ellfik
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 12:17   

nałóg,

Tak , dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Podobnie myślę.
Ale jeszcze jedno mnie nurtuje… To "odkłamanie" własnej osoby jest procesem w trudzie i pocie. To nie zadzieje się nagle, bez pomocy i konkretnych fachowców ( mam na myśli szczególnie osoby uzależnione), wsparcia bliskich czy przyjaciół i Łaski Bożej . I nie jest faktem dokonanym raz na zawsze?
Bo alkoholik będzie do końca alkoholikiem, hazardzista hazardzistą itd.
Czyli cały czas trzeba siebie weryfikować, unikać pewnych sytuacji czy mechanizmów i czuwać. Tak? Bo nawroty mogą być czy będą?
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 15:12   

Macius napisał/a:
Wystarczy ze zrozumieniem poczytać. Przymusu pisania tutaj przecież nie ma... a ty może wykaż się odrobiną szacunku dla tych zasad, nawet jeśli ich nie rozumiesz czy się z nimi nie zgadzasz.
Nie pisz ogólnikami - nigdzie nie złamałem zasad panujących na tym forum. Szanuję i nie obrażam nikogo. A twoja wypowiedź świadczy o tym, że postrzegasz mnie takim jakim byś chciał mnie widzieć.
Macius napisał/a:
Widzisz przecież i doświadczasz, że jest to też bardzo TOLERANCYJNE forum.
Zobacz - ty w swoim 2-gim poście wrzucasz wiersz bolszewika Majakowskiego - i nic się nie stało.
Wrzuć na jakimś lewackim forum np. kawałek nauki KK, zobaczymy co się stanie... poważnie, zrób taki eksperyment - i daj znać jak ci poszło :mrgreen:

z tą tolerancją to jest tak. Gdyby Norbert nie obawiał się czegoś (prawdopodobnie tego że zmieni swój obraz na forum ale to jest moje zdanie i być może się mylę) Nie kasował by całych postów i prawie każdego nie zmieniał. Więc coś tu kuleje.
Co do Majakowskiego to niczego nie zrozumiałeś. Czy zacytowanie lewackiego wiersza na katolickim forum jest czymś złym? Ten wiersz pasuje jak ulał do postawy niektórych piszących tu ludzi. A że napisał go komunista - niczego nie dowodzi - może powinno dac do myślenia.
Pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 15:25   

zamykam
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-12-06, 23:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 15:34   

nałóg napisał/a:
Ketram, przy okazji wywołałeś mnie do tablicy............ czy to co pisałeś do Norberta jest wyrazem zawiści? złośliwości?


Zawiści? Złośliwości? O co ?

Pisałem, że masz na Norberta olbrzymi wpływ - i tyle. I czy aby nie zatracił w tym samodzielności. Dopiero po Twojej uwadze poprzednio zastopował w odpowiedzi do kogoś innego. I bywało tak już nie raz.

Nie było Cię na forum w nocy, więc nawtykał mi, że ho ho. Gdybyś był i go upomniał to nie musiałby pewnie kasować postów. Ale czy za każdym razem masz występować w roli pogotowia ratunkowego ?

Ponieważ uważam Norberta za "towarzysza niedoli" od lat, więc nie mam urazy, że pojechał po mnie. Szkoda tylko, ze być może ktoś z boku widział teksty Norberta do mnie zanim je pokasował.

Ale powtórzę - uważam, że na przykład Ty czytając posty Norberta do lustra wyciągasz zgoła inne wnioski niż lustro.
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 16:10   

NORBERT napisał/a:
j23 mam prosbe zostaw juz Norberta w spokoju...i wyjasniam...

ok masz to u mnie. Wyjaśniam:
Przywołanie Twojej postaci nie miało na celu pokazanie - Norbert jest taki czy owaki. Chodziło mi o tolerancję, o której wspomniał Maciuś.
NORBERT napisał/a:
zmienia posty ...bo jak widac nieraz napisanie tego co czuje i myslę konfrontuje sie z takim sprzeciwem.....
chociażby to Twoje zdanie przekonuje mnie, że miałem rację.
Norbert fajnie, że przywołanie Majakowskiego Ciebie nie razi. Fajnie, że masz swoje zdanie. Na ketrama możesz się gniewać ale zastanów się nad tym jednym jego zdaniem:
ketram napisał/a:
Pisałem, że masz na Norberta olbrzymi wpływ - i tyle. I czy aby nie zatracił w tym samodzielności.

Kasowania postów - nie tłumacz pakowaniem maneli. To obawa i tyle - zostaw to. OK?
Teraz zastosowuję się do Twojej prośby i daję Ci spokój.

Pozdrawiam i życzę Ci dużo wytrwałości w Twoim dążeniu do scalenia rodziny. I BĄDŹ SOBĄ.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 18:34   

zamykam
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-12-06, 23:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 22:13   

NORBERT napisał/a:
moze i jeszcze kiedyś zadzwoni w mym sercu ta ludzka miłość....to ciepło jakie daje...
cięzko jest życ obok żony....a po środku mur....ale ciesze sie nawet z tego

czy potrzebne było pisać tak długi post by na końcu wyrzucić z siebie najważniejsze?
Emocje grają w całym tobie, widać to nawet po tym jak piszesz, gubisz i przestawiasz litery, zjadasz końcówki. Norbert wyluzuj, osiągnąłeś bardzo dużo.
NORBERT napisał/a:
czujesz Ketram ten jeden ksiądz i dał mi tyle wiary ile w lata nie mogłem zdobyc..jedn ksiądz ludzki..normalny...
czy on potepił..czy sypal dogmatami ..czy pochylił sie i zrozumial jak cięzko z tym gzrechem...
I ty też bądź ludzki i normalny, darmo dostałeś darmo dawaj. Nie obrażaj się na tych co tego nie rozumieją i starają zamknąć usta pakując w ramy.
Pozdrawiam
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-03, 22:34   

zamykam
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-12-06, 23:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-04, 08:35   

NORBERT napisał/a:
hmmmm graja .....bo włazłem do krainy lodu....i zmarnowałem czas
...nie wiem czy mnie rozumiesz????


Kraina lodu - Norbert...

Polecam obraz Adama Chmielowskiego, późniejszego Brata Alberta, ogłoszonego przez Jana Pawła II Świętym - Ecce Homo
I polecam tez portret świętego namalowany przez Leona Wyczółkowskiego, na którym przytula on dziecko.
Ecce Homo.

Nie miejsce tu by opisywać charyzmatyczne życie Świętego. Warto może przypomnieć jedynie, iż uważał On, że odrzucenie ludzi z marginesu, bezdomnych i pogubionych prowadzi jedynie do ich dalszego upadku.
temat został wyrzucony do działu technicznego - śmietnika tematów niechcianych, niepasujących, a fe brudnych.
Bo jakże by to wyglądało na zewnątrz - przecież padło takie zdanie. (Gratulacje dla Admina za pomysł z przeniesieniem wątku do Techniki
Można się tu spokojnie wygadać, a nie będą się nowe osoby na to natykały na samym początku.)
Lewą marsz!!!

Panowie i panie zieloni - Ecce Homo.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-04, 09:19   

Nie czytalam calosc dyskusji

powiem wam tylko ze kiedys tez sie zlosciłam i nie zgadzałam na decyzje Andrzeja co do banowania kogos czy zamykania wątku
teraz już rozumiem to....i wiem czemu tak ostro reagowałam...wewnetrzny bunt, taki dziecięcy....niezgoda na zasady....pragnienie idealnego forum gdzie kazdy ma prawo popelniac bledy i nikt mu nie postawi bariery...a to w zyciu niemozliwe, zasady sa potrzebne

zgadzam sie ze zdaniem nałoga
Cytat:
Co do oceniania............. prosze o powstrzymanie się od oceniania charyzmatu tego forum...............nie ma tu składek,opłat,list obecności,nie ma przymusu pisania czy czytania


to normalne ze co jakis czas pojawi sie rebelia...to chyba zdrowe...swiadczy o zaangazowanie ludzi w to co się dzieje...
Pozdrawiam serdecznie :-D
i włączam do omadlanych uczestnikow dyskusji, niech Pan Bog wspiera Was kochani
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-04, 11:48   

zamykam
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-12-06, 23:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-04, 21:33   

j23 napisał/a:
Bo jakże by to wyglądało na zewnątrz - przecież padło takie zdanie
:shock:
Ty chyba już sam nie wiesz biedaku o czym pisać... Zdanie padło - ale wyłącznie w twoim poście :->
Może to dla ciebie ekscytujące - dyskutować z samym sobą??? To się nawet jakoś fachowo nazywa w sofistyce, ale mi się szukać nie chce. Intelektualnie - dość miałkie zajęcie, ale to wolny kraj...
A miejsce, w pobocznym wątku - w sam raz, bo póki co twoje wpisy nie miały zbyt wiele wspólnego z celami tego forum.

Z pewnym wstydem przyznam, że już wolę pełne entuzjazmu cytaty z propagandysty bolszewizmu Majakowskiego... jakoś to bardziej wyraziste i więcej o tobie mówi.
A jak już zacząłeś o świętych pisać, to wyraźnie widać że pobyt na forum dobrze ci służy :-P
Ale może to tylko taka próba przypodobania się... coś jak jedna z technik opisanych np. w książce "Podręcznik manipulacji. Zakazana retoryka"? Chyba nie ćwiczysz tutaj NLP???
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9