Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
Ale to już było i nie wróci więcej...
Autor Wiadomość
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-01, 23:49   nihil novi sub sole

Ale to już było i nie wróci więcej...
tak myślał admin jakiś czas temu wywalając ludzi chcących szczerze mówić o tym co i jak czują.
Ale to już było, znikło gdzieś za nami...
tak myślał admin czyszcząc forum z tych co potrafią nie tylko pisać piękne posty o pomocy ale również tą pomoc nieść.

lustro i matura - nie wy pierwsi toczycie tu małżeńskie spory. jakiś czas temu była Basia i Krzyk. Tez ich nawracano ogniem i mieczem.

Adminie - zamykając ludziom usta niczego nie osiągniesz. To forum nie będzie wtedy bardziej "święte", będzie w nim tylko więcej hipokryzji. Będzie Towarzystwem Wzajemnej Adoracji a nie Forum Pomocy.
Choć w papierach lat przybyło to naprawdę
Wciąż jesteśmy tacy sami
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-01, 23:59   

XCC
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-12-03, 10:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 00:27   

NORBERT napisał/a:
czasami jak niektórych czytam na tym forum....to widzę


siedzące na gałęzi wrony i kraczące...a jaki jedyny jest efekt siedzących wron na gałęzi
(pip -nie napisze bom upomniany).... białe placki na ziemi

stare polskie przysłowie mówi troszkę inaczej;
Jeśli wejdziesz miedzy wrony, musisz krakać jak i one.
Więc się Norbercie nie wychylaj bo usłyszysz wołanie Majakowskiego:
(...)
Naprzód pierś podaj nagą,
niech flaga na niebo zawiewa!
Kto tam znów rusza prawą?
Lewa!
Lewa!
Lewa!
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 01:27   

j23 napisał/a:
Ale to już było i nie wróci więcej...
tak myślał admin jakiś czas temu wywalając ludzi chcących szczerze mówić o tym co i jak czują.
Ale to już było, znikło gdzieś za nami...
tak myślał admin czyszcząc forum z tych co potrafią nie tylko pisać piękne posty o pomocy ale również tą pomoc nieść.

Witaj na forum.
Miło ,że włączyłeś się do dyskusji, proszę jednak by była konstruktywna, a nie o włos od napastliwości.
Tak naprawdę to nie wiesz co myślał admin podejmując jakieś decyzje, możesz się tylko tego domyślać czytając jego wypowiedzi. Zatem użycie pewników w tym kontekście nie jest zbyt miłe i eleganckie.
Na tym forum staramy się pomagać, i nie podsycamy złych emocji. Nie oceniamy, bo sami nie jesteśmy nieomylni.
Jesli masz zatem jakieś zdanie na temat zamknięcia wątku lustra i matury to możesz je wypowiedzieć, nie piszemy tu jednak o swoich odczuciach o pracy administratora.
Wszelkie uwagi dotyczące działania forum czy sugestie co do pracy osób odpowiedzialnych za nie prosimy umieszczać tu:
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=9
Dzięki zastosowaniu się do pewnych reguł korzystanie z forum jest efektywniejsze.
Spokojnej nocy.
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 07:17   

kinga2 napisał/a:


Na tym forum staramy się pomagać, i nie podsycamy złych emocji. Nie oceniamy, bo sami nie jesteśmy nieomylni.
Jesli masz zatem jakieś zdanie na temat zamknięcia wątku lustra i matury to możesz je wypowiedzieć, nie piszemy tu jednak o swoich odczuciach o pracy administratora.
.

mój post nie miał na celu podsycanie złych emocji - skąd możesz wiedzieć co miałem na myśli pisząc go? Może kierowałem się chęcią pokazania administratorowi, że nie tędy droga? Może chciałem pokazać, że dwoje poranionych ludzi może głośno krzyczeć a temu forum to nie zaszkodzi? Ale skoro wiesz lepiej...
Zdanie jakieś mam i mam odwagę je głośno powiedzieć. Nie robię nigdzie wycieczek ad persona - co widać w wielu postach w tym wątku...
Życzę temu forum jak najlepiej, wielu osobom je polecałem, ale Forum Pomocy nie może być Forum Wzajemnej Adoracji - tylko po to by uzyskać kolejne błogosławieństwo, założyć kolejne Ognisko...
Droga Kingo nie bez przyczyny przytoczyłem fragment wiersza Majakowskiego. To już było i wszyscy wiemy jak się skończyło.
Pozdrawiam i życzę jak to określił Norbert zauważenia w tym wszystkim człowieka.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 08:44   

Zostałem przywołany wyżej kilkakrotnie....pozwólcie że odniosę sie do tego o czym piszecie.
Ja generalnie nie jestem zwolennikiem zamykania -poza faktami drastycznego łamania regulaminu-komus ust.
Natomiast jest faktem bezspornym ,że każda wspólnota ,a jakieś ustalone zasady.

To forum Sychar też ma takie zasady.

One mogą się nie podobać............ale jak tu jestem to mam obowiązek ich przestrzegać.
To tak jak z prawem o ruchu drogowym.Może mi sie nie podobać........ale powinienem go przestrzegać.
Admin-Andrzej z racji swojej funkcji jest prowadzącym(nawiązując do mityngów) to forum.Czuwa nad tym by za bardzo nie odbiegało od ustalonych zasad.
I ta funkcja daje mu prawo do odbierania głosu,upominania a nawet "zbanowania" uparciucha naruszającego zasady.
Jako decyzja arbitralna,jednoosobowa może czasami była za pochopna,może za ostra,może obarczona jakimś błędem.
Ale to prawo prowadzącego!!!!!!!!!! i prawo do błędu!!!!!!!!!! (jak został popełniony).

Każda taka decyzja ,każde zamknięcie wątku,ostrzeżnie dla kogoś zwykle jest poprzedzone sygnałami.
Sam dostawałem od Admina-Andrzeja sygnały ,że za ostro,za bardzo osobiście.
I to jest OK!!!!
To jest prawo prowadzącego-Admina!!!!!!!!!!!!!Czy to sie podoba bardziej ....czy mniej.......... on takie prawo ma!!!!!!!!!!!!!!

Co do oceniania............. prosze o powstrzymanie się od oceniania charyzmatu tego forum...............nie ma tu składek,opłat,list obecności,nie ma przymusu pisania czy czytania.
Jak się nie zgadzam z celami,z założeniami tego forum............... nie musze tu być i pisać.
Co do powstających ognisk Sycharu ,ich ewentualnych ułomności............. dobrze że one powstają.Nawet gdy są obarczone jakimiś niedoskonałościami.To jest ruch oddolny,dopiero krystalizujący się.Wypracowujący zasady.
I do czasu gdy nie stanie się organizacją ze swoimi organami,ze składkami,z listami,legitymacjami będzie ruchem spontanicznym,dla potrzebujących,otwartym na niesienie samopomocy innym potrzebującym.
Nie organizacją....a ruchem......nie stowarzyszeniem-odróżnić należy wg mnie Stowarzyszenie Sychar od powstających ognisk samopomocowych Sychar- jest wtedy ruchem nisącym pomoc dla tych co chcą wytrwać w związkach małżeńskich
,w wierności przysiędze,w wierności zasadom i Bogu bez legitymacji i składek.

Co jakiś czas wybucha na forum swoisty wulkan .......sprzeciw wobec Admina.Wg mnie to dobrze.
Andrzej ma możliwość spojrzenia jak w lustro co czują inni ludzie.Nie tylko ci pochlebiający,ale i ci bardziej niepokorni.
A śmiem twierdzić ,że tu,na forum nie bywaja tylko aniołkowie.
Pewnie każdy albo prawie każdy z tych co tu bywają,co piszą,co czytają oprócz subiektywnego poczucia skrzywdzenia mają też swoje poważne udziały w tym dla czego tu się znależli.
Jak ktoś uważa inaczej............... to potrzeba kilku.....kilkunastu postów by obnażyć bezzasadność takiego myślenia.

Podsumowując.......... jestem tu......bo chcę.Jak nie będę chciał......to moja wolna wola........ nie będzie mnie tu.
Jak zostanę zbanowany ........to znaczy że to nie jest miejsce dla mnie.Tyle!!!!!
To też uczy pokory.!!!!!!

Co do programu 12 Kroków............
Ja nie jestem zwolennikiem wypaczania idei 12 Kroków-czyli bezinteresowności.
Darmo dostałem......darmo oddaję by zrobić miejsce dla nowego.Choć na każdej grupie 12 Krokowej jest kapelusz z którego opłaca się salę w której odbywają sie spotkania.
Wiem z lektur,z doświadczeń ponad 70 lat istnienia programu 12 Kroków ,że na tym programie nie można robić biznesu.Bo to wtedy jest biznes a nie samopomoc.
Program -matka(program AA) ma za sobą już takie doświadczenia.Natym nie można robić biznesu.
Co innego są wydawnictwa,książki,poradniki ,nagrania słowne i muzyczne biorące inspirację z Programu 12 Kroków,przybliżające idee programu.

Ale nikt nie ma prawa do zawłaszczania tego co wyroslo z bólu i łez,nieszczęść ludzi i rodzin ,jest doświadczeniem milionów ludzi którzy ten program wdrażali w życie swoim życiem.

Proszę Was........... powstrzymajcie swoje osądy wobec tego forum i jego charyzmatu.

Nadrzędnym celem jest sakramentalne małżeństwo i rodzina.Zdrada jest zdradą.
Niezależnie z jakich pobudek jest dokonywana.
Alkoholizm jest nałogiem..........niezależnie jakich bym nie użył argumentów na jego usprawiedliwienie czy zracjoinalizowanie.
A alkoholik nadal jest alkoholikiem.....choć nie pijącym,ale alkoholikiem.I tak od razu nie przestaje być su.....nem w ogromnej większości.

Pogody Ducha

[ Dodano: 2010-12-02, 09:53 ]
I jeszcze wyjaśnienie mojego zwrotu użytego do Jarka o czytaniu ze zrozumieniem..
Jarek!!!
Andrzej zamknął wątek Lustra o godz.16.02 .Ja pisałem o jego zamknięciu o 18.46.Andrzej jako Admin mając takie możliwości i prawo dopisał ostatni post w tym wątku o godz.19.08.
Pisałem więc swój post na zamkniętym watku Lustra.
Czy to wyjaśnienie jest satysfakcjonujące Ciebie????
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 10:12   

Dziękuję nałogu, jest nie tylko satysfakcjonujące, ale i wyjaśniające mnie sprawę.
 
     
NORBERT
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 10:19   

XCC
Ostatnio zmieniony przez NORBERT 2010-12-03, 10:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 12:28   

Norbert...........lustra bywają różne.Czasami są to lustra z gabinetu luster......te dające zdeformowane odbicie.
Tkwiąc w "popapraniu" można znakomicie zmanipulować odbicie w lustrze,można te fałszujące obrazy odbierać i uznawać jako prawdziwe.
Przykład???anorektycy..................
Tzw.zaliczacze kolejnych zdobyczy...............łowcy przygód

Znam takie fałszowanie i racjonalizowanie swojego "odbicia".Znam też sposoby jakich używałem by manipulować otoczeniem.
"Popaprańcy" tak mają................. manipulują krzywdą i winą..... racjonalizacją i usprawiedliwieniem.

Jae samochodem w mjeście.........100 km/h.Wyprzedzam na podwójnej ciągłej.Zatrzymuje mnie patrol.............
A ja w duchu sobie wygaduję:musieli łobuzy tu akurat stać???nie mogli na innej ulicy??? a ja tak się śpieszę...........
W uczuciach też............... w zaspokajaniu własnych potrzeb uczuciowych też..........no mam prawo do miłości.......do szczęścia............. jak nie mam ich w tym związku.......to szukam w innym............ lustro????

Pogody Ducha>Nałóg!!!!!!!
 
     
Macius
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 13:11   

nałóg napisał/a:
Co do oceniania............. prosze o powstrzymanie się od oceniania charyzmatu tego forum...

Nie wiem czy to nie podpada pod taką ocenę... mi osobiście to forum bardzo pomogło.
Właśnie czytam w mailu od mojej zony 'nie mówiłam CI jeszcze dziś że cię Kocham'... to dla mnie jest świadectwo tego charyzmatu. ;-)

Czasami się ktoś zapędzi, czasami trochę nadyma, ale można tu dostać konkretną, wartościową pomoc, opartą o mocne zasady. Dobrze że jest takie miejsce gdzie można podyskutować i dobrze też że są te zasady i ramy takiej rozmowy.
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 16:12   

nałóg napisał/a:
Proszę Was........... powstrzymajcie swoje osądy wobec tego forum i jego charyzmatu.


Tu nie chodzi o ocenianie tego forum.
Z boku wygląda to tak - przychodzą ludzie, często bardzo poranieni, z ogromnymi problemami. Chcą się wygadać, wykrzyczeć swój ból. Ból zdradzonego małżonka, ból małżonka, któremu druga strona nie chce przebaczyć, rozpacz.
Dlaczego tym ludziom nie wolno tego zrobić? Dlaczego mają to robić tak jak tego sobie życzy Admin? Zgoda forum ma swoje przepisy, regulamin, bany i peany. Tylko czy daje coś dyskusja we własnym gronie ludzi, którzy myślą podobnie? Co daje młócenie pustej słomy - wiedzą rolnicy. To jedynie dużo kurzu i odgłos trzaskających cepów. Nic z tego nie wynika.
Ludzie poranieni potrzebują się wygadać, często bluźnią, bluzgają krzyczą. Często nie mają racji. I to jest normalny tok, wynik zranienia. Tak jak normalnym wynikiem opilstwa jest kac. A-alkoholik do końca życia jest alkoholikiem. S-skrzywdzony również do końca życia jest skrzywdzonym. Również ma swoje dobre i złe dni, również swoje "kace". Rany które pozostają w sercu po rozpadzie rodziny są bardzo głębokie. Nie na darmo trauma związana z odejściem małżonka jest porównywalna ze śmiercią kogoś bardzo bliskiego. Stąd krzyk rozpaczy, bezsilności.
I jeszcze jedno co mi się nasunęło dlaczego alkoholikowi wolno: I tak od razu nie przestaje być su.....nem w ogromnej większości. a krzywdzicielowi nie? On ma od razu skapować. Już tu i teraz według jedynie słusznych rad. A skrzywdzony również ma się kierować jedynie słusznymi radami i już teraz natychmiast wybaczyć. Dlaczego wychodzenie z alkoholizmu jest postrzegane jako proces a wychodzenie z poczucia doznanej krzywdy ma się dokonać natychmiast?

Różne są drogi, ścieżki, zdania i LUDZKIE HISTORIE. Dopóki to Forum tego nie zauważy pozostanie jedynie grupą ludzi, którzy spotykają się w celu opowiadania o swoich przeżyciach i to nie za głośno bo "wychylanie się" grozi wykluczeniem z grona ludzi, którzy są być może ostatnimi przed którymi można się wygadać.
Powodzenia.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 16:51   

J23............ mieszasz chyba pojęcia.
Nikt nie zabrania skrzywdzonemu wypłakiwać swego bólu.
Tylko jak długo można płakać??? Wiesz??? mamy w swoim kręgu porzucone i zdradzone osoby.
Mijają kolejne miesiące ......... cześć z nich -mimo doznanego bólu ,zdrady,zranienia przyjęła ten fakt do wiadomośći i zaczeła pracować nad sobą by mieć czym sie wesprzeć w tej wymuszonej sytuacji .
Ale jest i ta druga część.......tkwi w tym bólu,rozdrapuje,szaleje,śledzi,dopytuje ,oszacza,wynajmuje detektywów ,dopytuje wszystkich znajomych czy wiedza co u ich "zdradzacza" słychać,czy im sie układa w tym nowym związku.
I nie dopuszczają do siebie faktów,nie są wstanei przyjąć do wiadomości że zostali zdradzeni i porzuceni.
I co???zostają sami .............. bo otoczenie nie chce już słuchać tych jęków i szlochów.Ich włąsne dzieci,rodzeństwo ucieka od nich.
Bo nie chcą nic ze sobą zrobić.Bo spotkanie grupy wsparcia dla osób w kryzysie???ABSOLUTNIE NIE!!!!!
Pomoc w kościele???nie!!!!
Ile można tkiwć w użalaniu się nad sobą????
Przywołujesz alkoholików............... na mityngu,terapi nie ma głaskania po główce,nie ma użalania się nad delikwentem.
Jest walenie po oczach prawdą.Jest obnażanie manipulacji i tkwienia w starym układzie.
Ostanio zapił chłopak po około 2 latach trzeżwości.Prowadził mityg.
Mimo współczucia to musiał odejść od prowadzenia mityngów.Bo taka jest zasada.Musi wrócić do początku.

A teraz druga strona................czy ma prawo do udowadniania swoich racji ??? Jaka ta racja by nie była...........to zdrada jest zdradą,dysfunkcja jest dysfuncją.
To forum zna sporo przykładów-wątków tych co zdradzili,ale widzieli swoje "popapranie".Nawet jak tkwili w tym "popapraniu" bo mieli okreśłona sytuację ,ale nie strali sie opowiadać że to jest OK to nie wywoływało to burzy na forum.

Jak zapytasz wprost na forum ,to odezwą sie pewnei ludzie którzy szukali tu pocieszenia i pogłaskania po główce.Na poczatek dostali..............a potem dostali tez wsparcie w otwieraniu oczu.....własnych oczu na swój udział w małżeństwie i dochodzeniu do ostrej fazy kryzysu.
Może nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielki jest udział skrzydzonych w kryzysie a
i oni też nie przypuszczali(bo wypierali i racjonalizowali swój udział)
I czy lepiej dostawać współczucie i użalanie sie nad krzywdą ?czy bolesne,bo bolesne ale otwarcie oczu???

Pogody Ducha

PS.
J23.....nie jesteś pierwszy/sza występująca/cy jako obroćca praw do tkwienia w poczuciu krzywdy i w żalu.
Zapytaj tu na forum............... pewnie odpowiedzą

[ Dodano: 2010-12-02, 16:55 ]
J23 ......a admin akurat zamknął wątek tej co broniła swojego status qvo jako ta co poszła na zieleńszą trawkę.
I ja nie dokonuję tu oceny czy pietnowania............ pisze o tych faktach o których oboje pisali.
I ta obrona spotkała sie z dość żywą reakcją forumowiczów.
 
     
malta
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 17:08   

Drogi ( lub raczej Droga) J23 :lol:

Napisałeś na wstepie postu jak to wygląda od zewnątrz... no własnie i tu jest pies pogrzebany - od zewnatrz...
Nie mozesz wiedziec ilu osobom forum pomaga, ilu małżeństwom pomogło dotrwać do ponownego powrotu do siebie lub osobom w trakcie rozwodu przetrwac ten okres... a dlaczego nie wiesz? - bo oceniasz "po łebkach" na podstwie 2 dni od zarejesterowania.

Moze należałoby zaglębic sie w archiwum, pójść na spotkanie Sychar - jeszcze lepiej rekolekcje... nie oceniać szara masę ale konkretnych ludzi/ konkretne przypadki.

Troche to na dziś wygląda tak, ze dokładnie 3 osoby - a raczej 2 :lol: chca zmieniac coś co słuzy z powodzeniem kilkudziesieciu innym...
Przyznam ze nie kupuje tego...
Mam koleżankę - jedna z wielu poznanych tu na forum - ona ostatnio przestała się tu pojawiać, logować, pisać... zaniepokoiłam się i zadzwoniłam z pytaniem czy cos sie stało. Ona na to, ze ok - po prostu pisze teraz na innym forum.
Jest wsciekła na męża, na jego kochankę - czuje gigantyczna nienawiść i złość. Tutaj namawiano ja do modlitwy za męża, do wybaczenia mu, odmówienia mu rozwodu itp Ona na dzień dzisiejszy ma wobec niego najgorsze mysli, zyczy mu wszystkiego najgorszego - nie potrafi modlic sie za niego... obiecała, ze jak ochłonie to wróci bo spotkała tu wiele zyczliwych osób i dobrze wspomina czas spędzony na forum i podczas wspólnych spotkań...

No zobacz J23 - mogła rozpetac tu zadymę - nawrzeszczeć ze tylko niereformowalny beton modli sie za zdradzajacego męża - ale ona wolała usunąc sie na jakis czas i wrócic jak bedzie gotowa zaakceptowac charyzmat tego forum...

I to chyba własnie o to chodzi jak napisał nałóg...
To nie jest miesce obowiazkowe - to nie prace społeczne, nie etat ... jest tysiace forów przeróznej masci i tematyki... ale Sychar jest taki jakim chcą go osoby tu szukajace pocieszenia... oczywiscie nie znaczy to, ze ma wogóle nie ewoluować ani nie przyjmowac krytyki - ale są jakieś ramy, jakies zasady które sa akceptowane przez DOBROWOLNYCH jego uczestników...
Nie rozumiem idei w której kilkadziesiąt osób ma sie dostosować do dwóch... sory...
 
     
j23
[Usunięty]

Wysłany: 2010-12-02, 18:07   

nałóg - całkowicie się nie zrozumieliśmy. Chodzi o to, że wszystko ma swój czas.
Piszesz, że
nałóg napisał/a:
I co???zostają sami .............. bo otoczenie nie chce już słuchać tych jęków i szlochów.Ich włąsne dzieci,rodzeństwo ucieka od nich.

Zgadza się i właśnie często tu na forum dalej mogą płakać i tkwić w "swojej racji". Często się maskując bo są anonimowi - to dobro a może raczej przekleństwo internetu.
Wiem są spotkania, mityngi. Nie neguje dobra, które z nich wynika.
nałóg napisał/a:
J23 ......a admin akurat zamknął wątek tej co broniła swojego status qvo jako ta co poszła na zieleńszą trawkę.
I ja nie dokonuję tu oceny czy pietnowania............ pisze o tych faktach o których oboje pisali.
I ta obrona spotkała sie z dość żywą reakcją forumowiczów.

nie bronię tych co "poszli na zieleńszą trawkę ale przeciwnie do Admina staram się ich zrozumieć, pozwalam się wypowiedzieć. Tak jak Norbert stara się zrozumieć dlaczego żona od niego odeszła. Kiedyś jej nie słuchał - teraz bardzo by chciał.
Kiedyś u kard. Nycza usłyszałem takie zdanie "nie niewierność bierze się z kryzysu a kryzys z niewierności" - mam podobne odczucia. Ale nigdy nie odważyłbym się tym, którzy "poszli na zieleńszą trawkę" zamknąć usta. Bardzo łatwo jest w ten sposób dbać o zewnętrzny obraz forum. Wszyscy modlimy się (nie mam nic przeciwko modlitwie - to tak na wszelki wypadek) o uzdrowienie małżonka - i obraz forum jest OK. Wszyscy mamy podobne zdanie - i jest OK. Piękne ale czy prawdziwe?
Bardzo trudno rozmawiać z krzywdzicielami, przekonać ich do zmiany swojej postawy. To wymaga dopuszczenia ich do głosu i nie daj Boże coś napiszą na forum, nie po linii - ktoś się tym zgorszy? Komuś zaszkodzi?
Prościej jest zamknąć im usta - niech szukają pomocy gdzie indziej, u nas takich nie potrzeba.
Jasno wyjaśniłem? I tylko o to mi chodzi a nie o obronę krzywdzicieli.
KAŻDY ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie. I jest ono do przyjęcia dopóki nikogo nie obraża. Myślę, że teraz się zrozumieliśmy.
malta napisał/a:
bo oceniasz "po łebkach" na podstwie 2 dni od zarejesterowania.

niczego nie oceniam po łebkach. To Twoje nieuzasadnione zdanie.
malta napisał/a:
chca zmieniac coś co słuzy z powodzeniem kilkudziesieciu innym...
Niczego ani nikogo nie mam zamiaru zmieniać. Jeżeli komuś odpowiada młócenie pustej słomy - proszę bardzo.
malta napisał/a:
Jest wsciekła na męża, na jego kochankę - czuje gigantyczna nienawiść i złość.
i zapewniam Cię, że takie stany będą wracały. Bo człowiek nie jest maszyną którą można zaprogramować. Chociaż niektórzy by tego bardzo chcieli.
malta napisał/a:
oczywiscie nie znaczy to, ze ma wogóle nie ewoluować ani nie przyjmowac krytyki - ale są jakieś ramy, jakies zasady które sa akceptowane przez DOBROWOLNYCH jego uczestników...
czy Ty tego nie widzisz, że tu właśnie nie ma miejsca na najmniejszą nawet krytykę?
malta napisał/a:
Nie rozumiem idei w której kilkadziesiąt osób ma sie dostosować do dwóch... sory...
też takiej idei nie rozumiem. Jedno pytanie - kto taką ideę głosi? Czy nie jest to czasem tworzenie wirtualnego wroga?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10