Gloria in excelsis Deo!

Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  KanałyKanały  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  NewsNews
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
 Ogłoszenie 

12 kroków do wolności Uczta - Za Stołem Słowa - ks. Michał Muszyński | Słowo Boże na dziś | Ciężki krzyż | Róże różańcowe
"Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci."
Ogniska Wiernej Miłości Małżeńskiej SYCHAR:
Warszawa | Poznań | Żory | Zielona Góra | Bonn | Opole | Gorzów Wlkp | Kraków | Trójmiasto | Rzeszów | Chicago | Szczecin | Bydgoszcz | Lublin | Wrocław

ZAPRASZAMY do zgłaszania modlitewnych intencji za małżonków Siostrom Matki Bożej Miłosierdzia
Rekolekcje - Łagiewniki 2010: Uzdrowić zranione życie | Zamienić ranę w perłę | Zobacz kim jesteś - cz. 1 | cz. 2 | O przebaczeniu
Błogosławieństwo Księdza Biskupa Andrzeja Czai - ordynariusza diecezji opolskiej dla naszej Wspólnoty >>

Błogosławieństwa Bożego, aby narodzony tej świętej nocy Zbawiciel świata, obecny w naszym życiu, zawsze napełniał nas radością i nadzieją, a Jego światłość zwyciężała w nas to, co od Boga oddala - życzy administrator

Poprzedni temat «» Następny temat
stwierdzenie nieważności małżeństwa czy ratowanie małżeństwa
Autor Wiadomość
imak
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-23, 19:50   stwierdzenie nieważności małżeństwa czy ratowanie małżeństwa

Kochani.
Czytam Was od jakiegos czasu,jednak nie znalazlam nic na temat ktory mnie dotyczy.Nie chce zasmiecac forum i zakladac nowego tematu, wiec jesli ktos z Was pamieta czy byl zakladany podobny topik lub czy ktos z Was mial dylemat jak w temacie bede wdzieczna za odp.

Pozdrawiam
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-23, 20:19   

Witaj!
Czasem zdarzaja sie przypadki małzenstw , ktorych zawarcie nie bylo wazne przed Panem Bogiem.
Roztrzyga to Sąd Metropolitalny, w przede wszystkim my najpierw przed Panem Bogiem we wlasnym sercu.
Czesto wpadamy w pulapke "uniewazniania" jako ucieczke przed problemem w malzenstwie, traktujemy to jako furtkę.
Bylam w takiej sytuacji, księża ( paru nie jeden!) doradzali udanie sie do Sądu i mi i męzowi.
Bylam nawet w sądzie na rozmowie.
Jednak po przemodleniu z panem Bogiem doszlam do wniosku, ze nie zrobilam wszystkiego jeszcze by ratowac nas.
Maz nie wykazywal checi wpolpracy jednak na rozwod sie sam nie zdecydował.
I tak z Boza pomoca udało sie przetrwać ten czas i teraz jest coarz lepiej dzieki temu ze pracuje nad sobą.
Juz nie mam takich pokus by isc sprawdzac waznosc, wiem ze to byla wtedy pokusa.

Ale rozne sa sytuacje i warto oddac Panu Bogu. Modlitwa, post, rekolekcje, praca nad sobą.
To powazna decyzja.
Moja terapeutka powiedziala mi ze jesli na koniec terapii bede chciala isc do Sadu to bedzie
dojrzałe, na spokojnie, pogodzona ze soba i z mezem, nie na fali emocji.

bede pamietac w modlitwie!
 
     
imak
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-23, 21:06   

Dziekuje za odp.

Z tym, ze u mnie to juz nie jest dzialanie emocji- one raczej juz opadly...odmawiam Nowenne Pompejanska w intencji meza i naszego malezenstwa, ale nie ma to juz najmniejszego sensu w obliczu tego co sie dzieje....z meza strony byly obietnice poprawy ,ale ostatnio okazalo sie ze to tylko slowa- de facto robi zupelnie odwrotnie w tajemnicy przede mna ...wiec chyba nie ma na co czekac jesli ktos klamie, tak jak to robil przez okragly rok, a nawet duzo dluzej
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-23, 21:24   

Witam.
Przede wszystkim chcę Cię pozdrowić i przywitać. No i zastanawiam się nad tym, co napisałaś. Uważasz, że wtedy, gdy zawieraliście ślub, były wazne przeszkody, które mogą być podstawą do stwierdzenia że to małżeństwo nie jest ważne zawarte? Czy może obecna sytuacja i obecne zachowania męża powodują, iż zastanawiasz się nad ważnością?

Pozdrawiam.
 
     
imak
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-23, 21:54   

Witam...
W moim przypadku i jedno i drugie.
Musze wyjasnic sytuacje.Jestem zaledwie rok po slubie.Od pierwszego dnia mojego wspolnego zycia z mezem zaczely sie psorblemy. Glwonym problemem byla niechec wspolzycia.Na poczatku to zbagatelizowalam,bo wiadomo stres slubny,zmiana srodowiska itz.,ale problem nie znikal...maz unikal wszelkiej formy zblizen.Miesiac po slubie mial wypadek, wowczas znalazlam przy nim drugi telefon, a na nim smsy tylko do jednego nr i dwuznacznej tresci...kiedy mu pokazalam wkrecal,ze kolegi...potem czesto w domu go nie bylo, nasze wspolzycie bylo gorzej niz rzadkie, oszukiwal ze chodzi w tej sprawie do psychologa, na pytania czy mnie zdradza lub czy sie zakochal odp. ze oczywiscie ,ze nie, ale cos w nim peklo i nie moze ....zaczal mnie oszukiwac na kazdym roku, podkradac pieniadze...przez prawie pol roku nie pracowal,twierdzac ze nie ma pracy- mimo,ze jedna z ofert mial wrecz zaklepana...ostatecznie zdrade sama wytropilam w lipcu- dopiero wtedy sie przyznal, ale nie do wszystkiego...kazalam mu sie wyprowadzic- sam nie wiedzial wtedy co czuje do tamtej / to dziewczynka 18-letnia/...kiedy zrobilam glebszy wywiad- z nia tez rozmawialam, okazalo sie ze cala jego rodzina dowiedziala sie o tym romansie niedlugo przed slubem, ale nie powiedzieli bo obiecywal ze zerwie ...!!!Po naszym rozstaniu obiecywal poprawe- nie mieszkamy od tego czasu razem- ze zerwie kontakty z nia...bylo mi ciezko, ale jakos zblizylismy sie do siebie...powrocilo nawet pozycie, ktorego jak wiadomo bylo jak na lekarstwo...maz wyejchal do pracy za granice....dzwoni...widujemy sie raz na miesiac...w tym czasie dostalam wiadomosc od tej dziewczyny,ze nie zniszcze ich milosci- on sie zarzekal ze nic jego z nia nie laczy...ja ostatnio zajrzalam na jego skrzynke mailowa- sam dal mi haslo, a tam list z zeszlego miesiac do niej, ze ja kocha i strasznie za nia teskni !!!nie powiedzialam mu ze to widzialam, bo jeszcze od tej pory na zywo sie nie widzielismy, ale po tym jak przeczytalam list to dziwnym trafem zmienil haslo...stad moje watpliwosci co do sensu ratowania, bo chwilami nie wiem czy jest co ratowac...
Przepraszam, ze w takiej formie a nie innej ten tekst, ale chcialam jak najbardziej skrocic tresc
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-23, 22:17   

To faktycznie poważna sprawa, trudno cokolwiek poradzić. W każdym razie koniecznie trzeba przemodlić wszystko, porozmawiać z księdzem jednymczy drugim, ale przede wszystkim zajrzeć w swoje sumienie: co Ci ono mówi, czy czujesz się żoną, czy bardziej kobietą oszukaną przez nieuczciwego od samego początku mężczyznę.
Temat o stwierdzeniu nieważności był poruszany kilka razy, pewnie te wątki są gdzieś w archiwum, nie podpowiem bo nie pamiętam kiedy.
Będę Cię wspierać modlitwą.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-23, 22:56   

Wątki w tej sprawie były poruszane. Poszukaj a powinnać je odnaleźć.
Sprawę trzeba bardzo rzetelnie rozważyć we wlasnym sumieniu. Nie kieruj się tym, co mówią Ci inni. To Ty musisz zdobć wewnętrzną pewność, że masz przeslanki ku stwierdzeniu nieważnie zawartego małżeństwa. Ta wewnętrzna pewność sumienia to podstawa, aby przejść całe postępowanie przed Sądem Biskupim. To sa bardzo trudne i delikatne kwestie.
Współczuję, bo pamiętam ten ból. Ale wiem, że będziesz jeszcze się uśmiechać. gdy nam tym popracujesz :)
pozdrawiam
Bajka
 
     
Ewa Ha
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-24, 00:10   

zgadzam sie z przedmowczyniami

dorzucę tylko, ze karzdy kryzys czy konflikt jest po to, zeby czlowiek sie na chwile zatrzymał i poszukał siebie i swojego rozwoju. a finalnie spotkania z Bogiem i pogłębienia relacji z NIM.
bez względu na to co zdecydujesz w sprawea pójscia do sądu, drugą scieżke podpowiadam, zebys zajeła sie swoim rozwojem. czytaj, forum, książki. no i oczywiscie módl sie.

bede sie modlic za ciebie. to trudna sytuacja, ale wierze, ze Bóg nawet z najgorszego zła dobro wyprowadza.

z panem Jezysem
 
     
szuszkin
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-24, 01:42   

Bardzo Ci współczuje,tak jak poprzednicy twierdze że musisz to sama rozważyć w sumieniu.Pomóc ci może przeczytanie książki Ks.Sranisławawa Paździora "Przyczyny psychiczne niezdolności osoby do zawarcia małżeństwa w świetle kan.1095 n.3 "duża cegła ale wbrew tytułowi napisana w miarę przystępnym językiem i moim zdaniem najlepsza w tym temacie.
http://www.kanonista.com/ tu też coś znajdziesz
Ponadto
Paolo Bianchi "Kiedy małżeństwo jest nie ważne"
Maciej Muller Tomasz Panikło "Miłość z odzysku" Nowy związek-jak żyć w Kościele?
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 301
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2010-10-24, 09:19   

Warto wysłuchać ks. dr Stanisława Cierkowskiego - wykładowcy prawa na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i obrońcy węzła małżeńskiego w sądzie biskupim diecezji toruńskiej.

Procedura stwierdzania nieważności zastrzeżona tylko dla wyjątkowych przypadków >>>
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.org ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-24, 12:01   

imak, sciskam Cie serdecznie, masz tu u nas wsparcie modlitewne
piszesz o swojej sytuacji rzeczowo i spokojnie, podziwiam Cie!

i odpowiedzi ktore dostalas sa wywazone, Duch sw działa!

za Ewą Ha
Cytat:
karzdy kryzys czy konflikt jest po to, zeby czlowiek sie na chwile zatrzymał i poszukał siebie i swojego rozwoju. a finalnie spotkania z Bogiem i pogłębienia relacji z NIM.
bez względu na to co zdecydujesz w sprawea pójscia do sądu, drugą scieżke podpowiadam, zebys zajeła sie swoim rozwojem. czytaj, forum, książki. no i oczywiscie módl sie
.

nic dodac nic ująć. pisz do nas jak sobie radzisz ztym wszystkim, masz wsparcie przyjaciól, psychologa, rodziny?

a dlugo sie znaliscie przed slubem?
 
     
imak
[Usunięty]

Wysłany: 2010-10-24, 15:38   

Witam.
Bardzo Wszystkim dziekuje za odp., udzielone rady,propozycj publikacji i wsparcie modlitewne. Wiem, ze teraz to wszystko musze w swoim sumieniu rozeznac ...jest mi ciezko, staram sie to oddac Bogu,bo ja przeciez tak najzwyczajniej po ludzku nic juz tu nie zrobie.Jedyne wyjscie jakie mi pozostaje to oddac sie teraz pracy i nauce, ale jak skoro jedno tylko w glowie...Wiem, ze to wszystko co sie dzieje , to dzieje sie w jakims celu, jednak ciezko mi to drugie dno odnalezc

Z mezem przed slubem znalismy sie 3 lata, a oswiadczyl mi sie praktycznie w 1 rocznice naszej znajomosci. Po slubie jak zaczely sie problemy z tym pozyciem intymnym to mowil, ze to przez to,ze razem nie mieszkalismy przed slubem tak jak on chcial.
Moja rodzina jest jak za najszybszym rozwodem.Wrecz nie nawidza mojego meza, a jestem glupia ze mam jakiekolwiek watpliwosci.Moj tato jak sie dowiedzial, ze z mezem sie kontaktuje to dostal stanu przedzawalowego....moje sumienie milczy-zreszta jak moj maz od kilku dni...nie wiem czy jest sens kruszyc kopie skoro on z nia caly czas jest w kontakcie/ mi mowi, ze nie/ i pewnie nawet kocha skoro napisal jej taki list.Moze w zwiazku z tym lepiej sie cicho usunac skoro przez cale nasze malzenstwo chcal byc rowniez z nia i jak widac nadal chce byc ??

[ Dodano: 2010-10-26, 21:19 ]
Kochani, a u mnie nadal bez zmian, a nawet gorzej :(maz jak sie nie oddzywal tak sie nie oddzywa,a okazalo sie ze na weekend byl w Polsce...wrecz jedna ulice dalej od miejsca gdzie ja teraz mieszkam...:( a mi klamal ze nie przyjedzie, bo pracuje...nie wiesz juz jak sie modlic.Na pewno o jego uzdrowienie,ale chyba nie mam sily juz dalej w taim klamstwie byc :(
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...




Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym i naturą człowieka..."













"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!









Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"

Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9